Skocz do zawartości

Elfii

Użytkownik
  • Postów

    121
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Elfii

  1. Elfii

    Chrzest

    Olewam. Nie mam choinki, kolęd, maratonu świątecznych zakupów, jedyne co to robię tonę pierogów z kapustą, bo je uwielbiam, ale w okresie nieświąteczym też je robię, tylko rzadziej, bo jednak schodzi z tym pół dnia, a święta mają to do siebie, że są wolne od pracy i jest więcej czasu. Żeby mieć wymówkę od rodzinnych spotkań czy dzielenia się opłatkiem lubię wyjeżdżać, polskie morze jest piękne również zimą. Z mężczyzną oboje to praktykujemy i polubiliśmy tę naszą tradycje. Wielkanoc to nawet nigdy nie wiem, kiedy wypada, nie obchodzę, zazwyczaj oddaję wolne w pracy osobom wierzącym i biorę wtedy ich dyżury, bo dla mnie to dzień jak każdy inny, a jak ktoś potrzebuje to niech sobie świętuje. Na wesela/pogrzeby chodzę, ale staje przed kościołem, nie wchodzę do środka. Dla mnie hipokryzją jest uważnie się za katolika "od święta", jak trzeba iść na pasterkę albo z koszyczkiem, a nieprzestrzeganie dekalogu w życiu codziennym. Poza tym kościół w dzisiejszych czasach to czysty biznes albo fanatyzm, praktycznie nie ma półśrodków nie będących hipokryzją właśnie. Uważam, że jestem szczera, zwłaszcza z sobą samą - wypisałam się z instytucji, w którą nie wierzę, nie robię nikomu krzywdy, nie wyśmiewam w twarz (nawet jeśli źle myślę o kimś lub czyimś zachowaniu), nie podpalam kościołów i to niewierzący są szkalowani przez żądnych nas nawrócenia katoli, nie odwrotnie. Czy taka odpowiedź Cię zadowala? A moje próby i podejścia do apostazji tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że trzeba się z tego bajzlu ewakuować, to długa historia, natomiast pięknie obrazująca kler i to rzekome miłosierdzie.
  2. Elfii

    Chrzest

    Również zgadzam się, że rok 2020 to nie czasy, kiedy każdy innowierca jest traktowany jak "kocia wiara" - kiedyś na wsiach używano tego typu określeń na każdego, kogo nie widziano podczas sumy. Według mnie lepiej dać dziecku możliwość wyboru, do kościoła można zawsze dołączyć a wypisać się z niego już nie tak prosto, pamiętam swoje przejścia z apostazją i niektórych może to odstraszać. Jeśli autorka nie wierzy/nie praktykuje to naprawdę nie widzę sensu wychowywania dziecka w kłamstwie, a odpowiedzenie na pytania potomka o treści "nie ochrzciłam cię, bo uważam, że o wyznaniu powinieneś zadecydować samodzielnie, ja mogę pokazać Ci różne możliwości, ale masz prawo do decyzji" jest mądrzejsze i przejawia większy szacunek, niż "jesteś ochrzczony, bo nie chciałam żeby ciotka Basia się obraziła". Inaczej bym to widziała, kiedy rodzice są wierzący, wtedy przekazują dziecku własne wartości, ale w takiej sytuacji to okłamywanie siebie, dziecka i wszystkich naokoło od samego początku. Pomijam już, że sama jestem niewierząca (i zgodnie z tym nie jestem członkiem wspólnoty katolickiej) ale biorąc pod uwagę wszystkie (a jest ich mnóstwo) patologie kościelne z pedofilią i biznesmenem z Torunia naprawdę bałabym się o własne dziecko. Mój Mężczyzna jasno określił, że nie pozwoli, by jego dziecko obcowało z siwym facetem w sukience i naprawdę ulżyło mi, że się zgadzamy w tej kwestii.
  3. Zbiór opowiadań "Inne Światy" - polska fantastyka, kupiłam w zasadzie dlatego, że wypatrzyłam nazwisko Orbitowski na okładce, uwielbiam tego gościa ? Niedawno po raz enty skończyłam również "Przenajświętsza Rzeczpospolita" J. Piekary, również przez pozytywny wzgląd na autora, lubię wracać do tej książki.
  4. Dobra, to inaczej: miasto/województwo, imię (bez nazwisk), cecha charakterystyczna? Podaj mi jakiś punkt zaczepienia lub napisz na priv, też mnie to ciekawi ?
  5. Pod innym wątkiem wspominałaś rocznik urodzenia tego Pana, który nie zgadzał się z moim spotykaczem. Więc mała szansa.
  6. W wieku 15 lat uciekłam z domu, żeby pojechać na koncert na drugi koniec Polski z chłopakiem ode mnie starszym o 8 lat. Bardzo mi się podobał, ale po powrocie więcej się nie kontaktowaliśmy. Prawdopodobnie dlatego, że nie pozwoliłam na nic więcej, niż niewinne przytulanie ? Spotykając się z człowiekiem "ze świata nauki" powiedzmy strasznie nużyły mnie jego kilkugodzinne wywody o fizyce kwantowej, algebrze i innych takich, o których nie mam pojęcia. Dowcipy o matematykach były nawet śmieszne, ale miałam wrażenie, że on mówi mi te wszystkie zawiłości tak, jakobym była jego koleżanką z pracy siedzącą w temacie, a nie kompletnym laikiem. Ciekawym świata i nowej wiedzy, ale laikiem. Przez ponad pół roku jednak słowem się nie odezwałam, że mi to przeszkadza, bo nie chciałam być niemiła. Za bardzo mi się podobał, żebym śmiała mu zwrócić o cokolwiek uwagę ?
  7. A to przepraszam. Nie zauważyłam komentarza @JudgeMe, zaraz się z nim zapoznam. I dziękuję przy okazji za "docenienie" ?
  8. Nie mówiłam o odkurzaniu przed snem, bo inaczej nie zasnę, a o umiejętności utrzymania porządku i schludności domu. Nie wierzę, że nie przeszkadzałaby Ci kobieta do związku, która rozrzuca po mieszkaniu zużyte podpaski, a jeśli chciałbyś zrobić sobie obiad, to musiałbyś przekopywać się przez sterty brudnych garów. To, w jaki sposób prowadzi się dom/gospodarstwo domowe JEST ważne.
  9. Masz na myśli tak patologicznie, katowane dzieci, zgadza się? Bo ja na przykład nie raz w dupę od ojca dostałam za głupie pomysły w wieku 4-7 lat (rzucanie kamykami w gniazdo szerszeni i spierdzielanie do ganku zanim zdążą mnie dopaść xD albo dolanie do zbiornika z kijankami [o co one ojcu były nie wiem do dziś] błota, żeby miały więcej wody xD) i nie mam traumy. Zaznałam przemocy psychicznej ze strony matki i jedyne, jak na mnie to wpłynęło to "nie bądź taka jak ona". Więc to chyba też nie reguła, bo tak naprawdę zależy od psychiki i jej odporności, na kogo wyrośniemy.
  10. W sumie to większość umiem, ale jak ktoś ma jakiś ciekawy przepis to zawsze chętnie wypróbuję ? W czasie kwarantanny często robię bardziej czasochłonne Dania i zdecydowanie częściej piekę ciasta. W normalnych warunkach mam za mało czasu na szarlotki i inne bajery codziennie. Mój znajomy wstawiał na fb ostatnio przepis na pizzę z patelni, kusi mnie to wypróbować ?
  11. Elfii

    Cześć

    Cześć cześć ❤
  12. - nie jestem szczególnie towarzyska: imprezy mnie męczą, rzadko mam ochotę na spontaniczne wyjścia - rozrywka poza domem najlepiej we dwoje lub z wcześniej umowionymi znajomymi, niezapowiedziani goście lub nieplanowane wyjścia skutkują tym, że gryzę i jestem nieuprzejma. W zasadzie to ja w ogóle nie lubię i nie rozumiem potrzeby spontanu. Plan jest ważny, na wszystko. Nie mogłabym być z człowiekiem, którego życiową dewizą jest "jakoś to będzie". - panikuję w sytuacjach stresowych, potrzebuje plaskacza (metafora ofc) żeby zacząć czasem racjonalnie myśleć zamiast "biada, biada, co teraz będzie??!" - z zasady nie ufam koleżankom mojego mężczyzny, nie chciałabym być z kimś, kto jest duszą towarzystwa i wszędzie ma przyjaciółeczki, bo bym się nie odnalazła w takiej relacji. Facetowi można (trzeba) ufać, do obcych bab zaufania nie mam za grosz - nie jestem rodzinna: zjazdy z okazji urodzin/imienin, święta, rocznice.. jeśli dla partnera byłoby to ważne to proszę jechać samemu i dać mi spokój. Ze swoją rodziną również mam kontakt jedynie w postaci SMSów z życzeniami, nie chodzę na chrzciny, komunie.. Związki z facetami z wielodzietnych rodzin, mocno związanymi pępowiną z mamusiami odpadają. Żadnego jeżdżenia na rosołek co niedzielę, nie potrafiłabym tak. Inaczej: rodzina jest ważna, najważniejsza - ale tylko ta, którą samemu świadomie się tworzy, a nie ta, którą wylosowaliśmy przy porodzie Jak cos mi się przypomni to dopiszę, bo temat ciekawy.
  13. Nie, nie ? nie jestem plastrem. Wiesz, ja wiem dlaczego on tak reaguje i szanuję to. To, że coś tam mnie samej jest nie na rąsię to jeszcze nie powod, żeby go przerabiać na swoją modłę. Eh, mam w sobie cholernie dużo wyrozumiałości, jakiejś może niezdrowej wręcz empatii. A może po prostu jestem uległa, nie wiem. Mam Mężczyznę "po przejściach", po terapii, trudnym dzieciństwie i z paroma problemami, ale takiego go "wzięłam" i nie będę po 2 latach jojczeć, że mi to przeszkadza. Owszem, parę rzeczy mi się mniej podoba i mogłoby być inaczej, ale do ciężkiej cholery - to jest człowiek, a nie kawałek gliny, który sobie ulepię jak mi się uwidzi xD Pracuje nad sobą, stara się, jest... kochany. To jest ta relacja, nad którą chce pracować razem z nim, a nie wymagać na dzień dobry gwiazdki z nieba. Na razie to tylko dwa lata, jeszcze mogę uznać, że się docieramy. Jezu. Rzuciłam anegdotką i randomową cechą u Mojego, a mam darmową terapię związkowa. Uwielbiam to forum xd ❤❤ Jest 11/10. I ma przystojnego ojca, więc będzie ładnie się starzał. A na co mi jego kasa jak mam swoją?
  14. Dobra, skończ, bo niepotrzebnie klawisze na klawiaturze męczysz, i tak Cię nie posłucham. A to co piszesz jest nieciekawe, nieśmieszne i przede wszystkim niepotrzebne, bo ja nigdzie o pomoc i rady nie prosiłam. Narzucasz się, w dodatku w mało przyjemny sposób.
  15. Agresja to może nieodpowiednie słowo - bardziej reakcja "skończ!" Nawet, kiedy mówię o książce, którą dostałam (nieistotne od kogo). Nie wiem czy to już agresja czy jeszcze nie, ale nie jest to ważne, nie lubi to nie lubi. Zupy pomidorowej też nie lubi i to akurat jest ważniejsze, bo ja bym mogła się nią żywic codziennie, a tak to od święta sobie ją gotuję. I z tego powodu też mam nie widzieć z nim przyszłości?
  16. Nie miałam zamiaru odpisywać, ani tym bardziej słuchać "porad", bo nie w celu ich uzyskania udzieliłam się w tym wątku. Śmieszy mnie wyrzucanie ludzi na śmietnik, bo jedna czy dwie cechy mi nie pasują. Nie ma ideałów i prawdopodobieństwo, że znajdzie się osobę, która w 100% spełnia nasze oczekiwania i nie posiada ani jednej negatywnej cechy charakteru jest znikome, a przy ilości zalet związku z tym mężczyzną przekreślanie go, bo tego czy tamtego nie lubi jest głupotą. Czytuję komentarze @Androgeniczna i niestety mój światopogląd zawsze różni się od jej zdania. Nie mam zamiaru z nikim się kłócić, ale nie lubię udzielania mi "dobrych rad", kiedy o nie nie proszę, podzieliłam się jedną cechą mojego partnera w formie ciekawostki, a dostałam "zerwij z nim" xD Żenujące.
  17. Nie jest i nie udaje, że jest. Jest to do przegryzienia, ale czasem męczy. Dłużej mi schodzi z odpowiednim doborem słownictwa, by nie poczuł się niczym urażony, niż z samym opowiedzeniem jakiejś historii/anegdotki z przeszłości.
  18. Też nie lubię rozmów o byłych, natomiast mój Mężczyzna prezentuje ciekawe podejście do tego tematu: reaguje wręcz słowną agresją na jakiekolwiek wspomnienie przeszłości, niekoniecznie stricte o byłych związkach. Kiedy chcę mu opowiedzieć jakaś historię np. Z czasów studiów (a wtedy faktycznie byłam w innym związku) muszę strasznie lawirować i używać odpowiednich słów, by nie wywołać kłótni. Nauczyłam się np. mówić "kiedy mieszkałam na ul. XZ" zamiast prostego "na poprzednim mieszkaniu/ w czasie mieszkania z kimśtam" albo nie mogę powiedzieć "kiedyś dostałam w prezencie fajną książkę/grałam w fajną grę" bo przecież książka była NA PEWNO od kogoś, a w grę grałam Z KIMŚ. Trochę to męczące, bo dużo tematów odpada i często trzeba gryźć się w język. I działa to w dwie strony, praktycznie nie wiem nic o przeszłości Mojego. Nie chcę znać jego podbojów miłosnych czy niewiadomo jak pikantnych szczegółów, ale unikanie odpowiedzi na pytanie zadane Mu "jaki film w kinie podobał Ci się najbardziej", bo przecież na tym filmie było się z ex jest trochę paranoją. Fajnie, jak można to wypośrodkować i przede wszystkim akceptować to, że zanim się poznaliśmy to próbowaliśmy ułożyć sobie życie wcześniej. Tematy łóżkowe to stąpanie po linie - gdybym spróbowała powiedzieć mu "lubię od tyłu" to kłótnia na 100%, bo skoro lubię to znaczy, że to o zgrozo! W ten sposób robiłam. Po 2 latach nauczyłam się zastępować to komunikatem "myślę, że byłoby fajnie zrobić to od tyłu", gdzie kluczowe jest słowo "myślę, że..". Ale według mnie takie gierki to po prostu oszukiwanie siebie nawzajem, bardzo bez sensu.
  19. Ehhh. Trudno oceniać się samodzielnie, raczej nie jest to 100% obiektywne. Uważam się za dobrą partnerkę, bo jestem przede wszystkim wyrozumiała. Nie wyśmiewam, sądzę, że można mi ufać i wiele jestem w stanie zaakceptować. Traumy z przeszłości, problemy osobowości, niestabilność finansowa - wszystko przerabiałam, w każdej z powyższych kwestii wspierałam, pomagałam, jak było trzeba to starałam się utrzymywać nas oboje, jeśli było krucho z hajsem. Nie lecę na status finansowy, bo uważam się za samowystarczalną, a po 2 w domu za dzieciaka zaznałam bidy, więc nauczyłam się odmawiać sobie przyjemności w sytuacji kryzysu. Teraz nie martwię się o to, co jutro włożę do gara, mam fajną pracę i dobre zarobki i nie imponuje mi gruby portfel u faceta. Można mi wypłakać się w rękaw, ponarzekać, a większość mężczyzn też miewa gorsze chwile i wiem, że zawsze moja cierpliwość i chęć pomocy/wysłuchania jest bardzo doceniana. Mam w sobie dużo empatii dla partnera i niestety tylko dla niego. Dla obcych ludzi lub mniej lubianych potrafię być straszną zołzą - nie znoszę słuchać o dzieciach koleżanek, gówno mnie obchodzi kłótnia znajomych i nie chcę o tym słychać - to akurat uważam za swoją wadę, bo nie do końca odnajduje się w społeczeństwie, po prostu jego znaczna większość mnie nie obchodzi. Nie wiem, czy chcę mieć dzieci, więc nie będę się rozwodzić nad potencjalnym macierzyństwem, ale nawet jeśli będę miała to uważam, że mąż/partner będzie dla mnie ważniejszy. Dzieci wyfruną po 18 latach, a ja będę nadal żyła z tym człowiekiem i chcę by to życie było przyjemne. Dobrze prowadzę dom. Nie mam czegoś takiego, że "zapomniałam" posprzątać czy ugotować. Ale na minus jest to, że nie lubię jak partner pomaga mi w porządkach, bo i tak po nim poprawiam.
  20. Spotykałam się kiedyś z wykładowcą z wydziału mat-fiz i dopóki nie doszłam do etapu "rocznik '89" to byłam przekonana, że będę w stanie Ci pomóc, bo wiem o kim mówisz. Niestety, wydaje mi się, że po prostu miałaś pecha, że trafiłaś na kogoś takiego. Z drugiej strony, nie podoba mi się tu kilka kwestii: jeśli byłaś na niego napalona (nic w tym złego) to dlaczego nie powiedziałaś mu, że chcesz by był Twoim pierwszym? Wbrew pozorom nie każdy facet cieszy się z rozdziewiczenia dziewczyny, mógł być tym faktem zaskoczony i się wystraszyć, a po drugie nie każdy lubi niespodzianki - nie był na to przygotowany i to go od Ciebie odrzuciło. Uważam, że zachowałaś się trochę nie fair stawiając go przed faktem dokonanym i wydaje mi się, że właśnie tutaj leży pies pogrzebany.
  21. Tak, wiem, że o to mu chodziło, ale denerwowało mnie to, że nie akceptował moich odmów + było tego za dużo, nie było miejsca na zbliżenia bez tematu stóp, nic innego go nie podniecało. Też lubię wąchać mojego Jedynego, choć dyskretnie, bo go to krępuje ?
  22. Szczerze mówiąc to średnio mnie obchodzi czy to normalne, po prostu tego nie lubię. Ubieranie się w lamparcie cętki również jest normalne, a mnie się nie podoba i nie noszę ubrań tego typu. Żurek też jest normalny, a nie jem go, bo mi nie smakuje. To, że coś jest normalne to znaczy, że wszyscy mają nakaz lubienia tego?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.