Skocz do zawartości

forface8

Użytkownik
  • Postów

    75
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez forface8

  1. W internecie Wiesz, też początkowo się coś ulewało. Po prostu nie można przerwać za późno. Wpisz "suchy orgazm" w google i już. Trzeba trochę czasu na to poświęcić, ale chyba warto. Chociaż ostatnie wnioski z obserwacji mówią, że i tak lepiej od czasu do czasu spuścić z krzyża, bo i suchy orgazm nie pomoże w rozładowaniu napięcia.
  2. Dlatego zasugerowałem, żeby początkowo zaczął od czegoś lżejszego niż wizyty u lekarzy. Od czegoś na własną rękę. Jeśli pomoże, to po co lekarze, a jeśli nie pomoże, to wtedy trzeba szukać pomocy specjalistycznej.
  3. @Drizzt - kto powiedział, że od razu trzeba wybierać drogę samotnika? Trochę inaczej to działa - jeśli nie będziesz szczęśliwy sam ze sobą, to na pewno nie uszczęśliwią Cię inni ludzie. Powiem więcej, dopiero wtedy, kiedy jesteś szczęśliwy sam ze sobą, otwiera Ci się furtka na zdrowsze kontakty z innymi ludźmi Jasne, na czas szukania szczęścia w sobie nie ma co zamykać się w domu, ale trzeba pewien czas i sporo uwagi poświęcić głównie sobie i swoim potrzebom. Nie mówimy o tułaczce, życiu samotnika, byciu cały czas na medytacyjnym haju jak mistrzowie wschodnich filozofii. Mówimy o szacunku do samego siebie, zdrowej, wysokiej samoocenie. Katowanie się pracą z szacunkiem do samego siebie niewiele ma wspólnego niestety.
  4. Mnie się wydaje, że problem jesteś w stanie rozwiązać samodzielnie, a przynajmniej spróbować. Pracujesz za dużo, masz przepełniony umysł, który prawdopodobnie cały czas jest "w pracy". Pierwszym krokiem powinno być jasne ustalenie, że pracujesz 8h dziennie bez weekendów. Nie sprawdzasz poczty i nie prowadzisz służbowych rozmów poza pracą. Nie myślisz o pracy po pracy. Jeśli umysł oczyszczony w ten sposób sam z siebie nie wymyśli jak ten wolny czas wypełnić, gdzie się udać, kogo poznać, czym się zająć, to wtedy można mówić, że coś jest nie tak jak powinno być. Żeby podjąć działanie mające na celu ograniczenie czasu spędzonego w pracy, należy, tak jak wspomniał @white, szukać szczęścia w sobie. Też pracuję w korpo i widzę mnóstwo pracoholików, którzy są wiecznie przemęczeni, źle to wygląda. Na mnie osobiście, na szukanie szczęścia w sobie działa Zen, poczytaj sobie o tym i zobacz czy to dla Ciebie
  5. @Artem - do Warszawy jakoś szczególnie daleko nie mam. Można pomyśleć jeszcze do końca wakacji o jakimś weekendzie, zrobić najpierw repertuar i zamiast śpiewać, można grać melodię Śpiewać totalnie nie umiem, więc na to się mnie nie namówi
  6. W moim przypadku brak wiary we mnie (a co za tym idzie - w siebie) z wielu stron odsunął mnie od wielu rzeczy. Oczywiście tylko psychicznie. Ze strony nauczycieli miałem nigdy nie skończyć szkoły, niczego nie umieć, za bardzo przemądrzały byłem itd. Udało się skończyć szkoły, studia, pracować w zawodzie, ogarnąć samodzielnie mieszkanie, samochód, motocykl itp. Z rodzicami miałem tak, że jak zacząłem grać na gitarze, to oczywiście jak przyszedł ktoś z rodziny czy znajomych, to musiałem prezentować swoje umiejętność, co było obarczone komentarzem rodziców: "Wirtuozem nie będzie, ale niech sobie gra". Tak się składa, że ćwiczyłem bardzo dużo i miałem zapędy na wirtuoza. Gram lepiej niż większość znajomych gitarzystów i wielu mi mówiło, że powinienem iść w tym kierunku, bo naprawdę świetny ze mnie gitarnik. Niestety kolidowało to z wzorcami w głowie, które mówiły, że nie jestem i nie będę wirtuozem i, mimo że zdawałem sobie sprawę ze swoich umiejętności, to podświadomość (której działania jeszcze nie znałem) kierowała mnie ku temu, abym nie szedł w tym kierunku i ostatecznie wycofałem się z grania na gitarze. Gram sam dla siebie (i czasem dla jakiejś Dupy ). Niby nigdy nie jest za późno i wierzę, że jeszcze mogę do grania dla nieco szerszej publiczności wrócić Prawda to, że 90% ludzi daje nikłe nadzieje...
  7. @M.Dabrowski - słusznie prawisz. Kobiety przez ostatnie kilkadziesiąt lat otrzymały ogrom możliwości, do których wykorzystania nie są naturalne przystosowane i stąd bierze się całe ich nieszczęście. Jesteśmy pierwszym pokoleniem wychowanym przez Kobiety i jak się okazuje - nie spełniamy kobiecych oczekiwań. Jasno to dowodzi, że naturalne, biologiczne role są twardo przydzielone, każda płeć ma predyspozycje do wykonywania innych zajęć i tak to powinno być wykorzystywane. Nie ma się co wzajemnie obwiniać, gdyż nikt z nas, zwykłych ludzi, nie ma na to wpływu.
  8. Zanim ewolucja cokolwiek zdziała w jakiejkolwiek materii, to muszą minąć setki, tysiące, jak nie miliony lat. Przez dwa czy nawet pięć pokoleń mogą zajść minimalne, wręcz niezauważalne zmiany. Nie ma co oczekiwać, że stanie się to za życia nawet naszych pra-pra-pra-pra-pra-wnuków (czy jak to się tam pisze). Kobiety są jakie są. Faceci też są jacy są. Uwarunkowanie kulturowo-religijno-społeczne wykształciło masę białych rycerzyków i masę księżniczek. Nie my i nie te biedne Kobiety są temu winne. Jedyne co możemy zrobić, to zdać sobie sprawę z tego problemu i z nim walczyć, aby stać się "prawdziwymi" facetami. Facetami pewnymi siebie, krótko trzymającymi smycz, podejmującymi jasne decyzje. Facetami, od których bije pozytywna chemia organizmu. Facetami asertywnymi. Jedna z tych Kobiet, o których wspomniałem wcześniej otwarcie powiedziała, że ona ma silny charakter (ma, jak na Kobietę) i że włazi facetowi, z którym aktualnie jest w tzw. związku, na głowę. Sama otwarcie twierdzi, że wtedy traci do tego faceta szacunek i już jest po związku. A trochę tych facetów przerobiła i ciągle przerabia. Sama mówi wprost, że chce czuć do faceta respekt, mimo że jest "silną, niezależną Kobietą". Potrafi sobie sama zorganizować czas, świetnie czuje się sama ze sobą, podróżuje (tak prawdziwie, a nie leży nad basenem w Egipcie na all-inclusive), ale szuka faceta do związku. Faceta, który jest dżentelmenem, zabierze w ciekawe miejsca, otworzy drzwi, podejmie decyzję, ale z drugiej strony wychędoży tak, że nie będzie wiedziała którędy na górę. Sama mówi, że faceci są albo w tę, albo we w tę - albo jest miły, szarmancki, ale jak już trafią do łóżka, to chce tylko być obsłużony, albo z drugiej strony są faceci nieciekawi, niemili, ale jak chwyci za kłaki, to ona od razu nabiera respektu. Powiedziała: "Nadzieje na znalezienie idealnego faceta z każdym kolejnym poznanym są coraz mniejsze. Faceci to trochę takie pizdy teraz, ale jak któryś wybije się ponad to, to będzie rodzynkiem i będzie miał z kobietami dobrze". Panowie, powyższy akapit świadczy jedynie o tym, że warto nad sobą pracować, aby wybić się ponad białorycerstwo i być tym odsetkiem facetów, których Kobiety pragną. Świadczy też o tym, że kiedy Kobieta jest rozwinięta duchowo, to potrafi otwarcie nazwać swoje pragnienia, które pokrywają się z podświadomymi pragnieniami wszystkich Kobiet. Reasumując - Kobieta rozwijająca się duchowo po prostu poznaje swoją pierwotną naturę i nadal się nią kieruje. Nic więcej. Głównym tematem rozmów z tą znajomą, podczas dwóch dni spędzonych wspólnie, to były związki. Próbowałem wynieść niektóre wątki na ogólne relacje międzyludzkie, ale i tak zostało to sprowadzone do związków. Drugi główny temat, to bycie "silną i niezależną Kobietą". Pozostałe 10% rozmów było na inne tematy. Nie ma się co łudzić - Kobieta jest Kobietą i Kobietą pozostanie. Na plus Kobiet rozwiniętych duchowo wychodzi to, że jest z nimi o czym rozmawiać, bo jednak ich spostrzeżenia bliższe są męskim obserwacjom i nie ma aż tylu punktów zapalnych. Do tego kwestie sporne łatwiej było rozwiązać, ponieważ taka Kobieta potrafi spojrzeć na problem z góry, omówić go, ale i tak pozostać przy swoim zdaniu, ale odbywa się to na spokojnie, bez kłótni, nerwów i wszelkie niezgodności można wytłumaczyć sobie tym, że każdy szuka czegoś innego, inaczej jest uwarunkowany itd. Co prawda nie wiem jak by wyglądał związek z nią i gdybyśmy widywali się częściej, a nie raz na trzy miesiące, ale myślę, że jeśli już zadawać się z Kobietami, to lepiej bardziej rozwiniętymi, ale i tak zachować czujność, nie wmawiać sobie, że jest wyjątkowa, tylko po prostu miło spędzać z nią czas. Panowie - cudów nie ma
  9. W zasadzie znam dwie Kobiety, które zajęły się samorozwojem. Jedną z nich poznałem kiedy była na już dość zaawansowanym etapie i w zasadzie czegoś mogłem się od niej nauczyć ciekawego, czegoś na ten temat dowiedzieć. Druga, to moja przyjaciółka, która podnoszeniem samooceny zajęła się za moją namową. O ile te Dziewczyny nie mają kompleksów, zupełnie inaczej patrzą na świat, coś tam próbują z medytacją, wypowiadają się inaczej niż reszta Kobiet, nie są sfrustrowane, to i tak podstawą jest związek, zakochanie, wielka miłość Jedna jest w związku i go pielęgnuje, druga natomiast ciągle szuka ideału, mimo że sama mówi, że ma zbyt duże wymagania i w zasadzie wątpi, że taki facet, którego szuka w ogóle istnieje. Z naturą nie wygrasz
  10. Może kodeks "Chonorowy"? Chociaż z drugiej strony, jeśli kiedyś poleci to poza forum, to zaraz poleje się fala hejtu, że testosteron rozjebał nam słownik w mózgu.
  11. @Vercetti - prawie po 30... Jeden się wpierdala właśnie w małżeństwo bez intercyzy, o której mu mówiłem. Drugi rucha wszystko dookoła i sam przyznaje, że czasem leci bez gumy, a do tego jest romantykiem i wierzy w miłość, szuka tej jedynej. Że Kobiety łapią facetów na dziecko i na tym forum się m.in. przed tym przestrzegamy, to jest skurwysyństwo. Ale żeby jeden facet drugiego chciał wpierdolić w ojcostwo, to jest kurwa zdrada stanu, zaraza, gangrena, upadek. To jest kurwa coś bez nazwy Panowie. Już nawet we własnym stadzie nie można czuć się bezpiecznie...
  12. Pomysł świetny, tylko mogłoby się skończyć wezwaniem policji. Jeśli jest takim chujkiem, który nie oddaje pieniędzy, to nie będzie się wahał, żeby zrobić z tego aferę i Ty będziesz mieć przejebane.
  13. Bracia! Niestety to zdanie jest kłamstwem, które próbowałem ukryć sam przed sobą. Użyłem tej gumki z otwartego opakowania. Po fakcie się połapałem o co chodzi i sprawdziłem czy nie cieknie. Na szczęście okazało się, że nie. Wstyd mi.
  14. Właśnie to sobie uświadomiłem po wcześniejszych postach. Panowie - jaki ja jestem kurwa głupi, to bym nawet nie przypuszczał. Po prostu kurwa baran nad barany...
  15. Chyba zbyt duża doza zaufania. Portfel w pracy zostawiam w szufladzie przy biurku i niestety jej nie zamykam. Mój błąd. Muszę to zmienić. Jeden z nich, to dziki ruchacz, co chwila nowa Laska i by się wkurwił na taką sytuację, natomiast drugi się żeni w przeciągu kilku miesięcy. Namawiam go na intercyzę, ale on wie lepiej Tobie też
  16. @seba33 - nazywają się moimi przyjaciółmi i zawsze są bardzo pogniewani kiedy ich olewam. Niestety są kolegami z pracy i jestem niejako zmuszony spędzać z nimi czas. Wiele wspólnych wspomnień, wiele odjebanych wzajemnie sobie numerów, wiele razy miałem im różne rzeczy za złe, ale tym razem naprawdę przegięli. Konsekwencje mogłyby być bardzo kiepskie. Oczywiście, że nie pomogliby płacić alimentów. Nie wiem po co poddajesz to w wątpliwość
  17. Bracia! Chciałbym podzielić się z Wami moją ostatnią historią, która jeszcze końca nie ma, ale jest on zaplanowany. A może podpowiecie coś jeszcze lepszego. Zaczynamy: Wczoraj trafiłem do jednej Panny do mieszkania. Sytuacja rozwinęła się po mojej myśli. W momencie zasięgania do portfela celem wyjęcia uszczelki okazało się, że jest ona otwarta i wypadła też karteczka. Szybka myśl, że uszkodziłem opakowanie teraz, a karteczkę sam schowałem wcześniej. Miałem na szczęście dopiero co kupione gumy i użyłem nowych, nie ryzykowałem. Po akcji, kiedy chciałem posprzątać, zobaczyłem, że na tej karteczce napisane jest: "PORUCHANE? :D". Podejrzenia padły od razu na kolegów z pracy. Gumy poszły do śmieci, a Laska wyszła z psem na spacer i wyrzuciła te śmieci. Dopiero wtedy wpadłem na genialny pomysł wykorzystania zużytej gumy. Na szczęście tej nocy zdarzyło się jeszcze drugi raz. Zużytą gumę zawinąłem w papier i schowałem do plecaka. Rano zjawiłem się w pracy. Koledzy domyślili się, że byłem u Panny. Wywiązał się taki dialog: Kolega1: Poruchałeś wczoraj? Ja: Nie no, gałę zrobiła. Kolega2: A miałeś kondoma? Ja: Miałem. Kupiłem wcześniej paczkę nowych, na wszelki wypadek. Koledzy byli strasznie niepocieszeni, ale widocznie pogodzili się z tym, że jeszcze nie czas na szyderstwa ze mnie. Dalsza część planu jest taka, że biorę kartkę papieru, piszę na niej: "A TAK SERIO, TO PORUCHAŁEM ;)", zawijam w nią zużytą gumę, z moim nasieniem w środku i chowam jednemu z nich do portfela. Nie udało się go jeszcze zrealizować, bo przy przygotowaniach w kiblu okazało się, że długopis nie działa Myślicie, że to wystarczająco im dojebie? Czy może ten plan jeszcze jakoś usprawnić?
  18. Zawsze możesz z grubej rury pojechać - jednak się zgodzić, a przed złożeniem podpisu świadka głośno powiedzieć wszem i wobec, że podpiszesz, o ile odda Ci teraz kasę.
  19. Bilety sprzedaj, a w razie pretensji odpowiedz na spokojnie: "Ile miałem czekać?"
  20. @mac - naszła mnie taka myśl: Co z nami, uświadomionymi samcami, znającymi zasady relacji damsko-męskich kiedy się zakochamy? Przecież zakochanie jest naturalnym mechanizmem i "strzała amora" każdego z nas może trafić. Jak wtedy spojrzymy na naszą "wybrankę"? Nie oszukujmy się, hormonów wydzielanych do organizmu nie opanujemy tak łatwo mózgiem. Muszę poszukać, czy takiego tematu już gdzieś nie ma, a jak nie znajdę, to założyć i zapytać o doświadczenia.
  21. Wiesz co, ten tekst dotyczy pewnego specyficznego problemu. Być może wiele Kobiet, które były inspiracją do jego napisania, rzeczywiście stawiały siebie w roli niesłusznej ofiary i była to jedynie manipulacja, żeby zwrócić na siebie uwagę. Natomiast jestem w stanie uwierzyć, że wiele Kobiet trwa w związkach z mizoginami, którzy rujnują im życie. Takim Paniom ciężko wyrwać się z takiego związku, gdyż są społecznie i religijnie uwarunkowane na "męża, dzieci, dom" i kiedy już złowią zdobycz, to nie potrafią odpuścić. Taki facet generuje silne emocje, które Kobiety uwielbiają, dlatego przy nich trwają. O ile na temat Kobiet i ich manipulacji na tym forum powiedziano naprawdę wiele i wiele z tego okazuje się prawdą, to w tym przypadku, według mnie, nie ma co krytykować. Mówimy oczywiście o odsetku Kobiet, których ten artykuł dotyczy. Wychowanie, uwarunkowanie społeczne i religijne, a do tego skrzywiony psychicznie facet (być może też tak uwarunkowany), to raczej kiepskie połączenie. Nie bronię absolutnie naszych kochanych Pań, bo dobrze wiemy jakie są i wzajemnie uczymy się z nimi żyć, bo inne nie będą. Natomiast nie demonizowałbym wszystkich na podstawie załączonego tekstu. Jednak ten tekst stał się inspiracją do założenia tematu i nie odbiegałbym za bardzo od niego. Dodajmy jeszcze, że tacy faceci mogą być albo trwale skrzywieni psychicznie, albo tak wychowani i powinni trafić na to forum, żeby wyjść na ludzi. Myślę, że wielu z nas otarło się własną osobą o mizoginizm, o trwałą niechęć do Kobiet, o oskarżanie ich o całe zło tego świata. Żeby było jasne - Kobiety to manipulantki, zgadzam się. Dobrze wiemy jakie są i jak z nim postępować Natomiast ten odsetek Kobiet z tekstu mógł rzeczywiście źle trafić i takim Paniom należałoby pomóc, oczywiście w rozsądnych granicach. To się zgadza, lubią czuć silną rękę, ale osobiście uważam, że poniżanie werbalne czy fizyczne niech odbywa się tylko w łóżku (czy tam na pralce, tylnym siedzeniu samochodu, gdzie kto lubi). Natomiast jeśli chodzi o codzienność, to pewność siebie i jasna komunikacja, przedstawianie swojego zdania, mówienie gdzie jest czarne, a gdzie białe.
  22. @Salsero - to ona mnie rzuciła, gdyż wiedziałem co zrobić, żeby do tego doprowadzić Po prostu nie widziałem nawet najbliższej przyszłości tego związku, gdyż na drugiej randce padło: "Ale ty mi musisz już teraz powiedzieć czy ty w ogóle będziesz chciał się ze mną ożenić i mieć dzieci. Ja to muszę wiedzieć już teraz, bo jak nie chcesz, to ja się nie angażuję. Nie mówię, że od razu, ale np. za pięć lat". W końcu sama odeszła i spokój, nie nękała mnie potem Fejsbuk nie kłamie, są zaręczeni, "szczęśliwi" i temu podobne iluzje. Generalnie zostałem tutaj utwierdzony w tym, żeby mieć na nich wyjebane Mój dylemat bardziej dotyczył tego czy dobrze zrobiłem, że odpuściłem, ale już wiem, że dobrze i sumienie mam spokojne Nic nie zamierzam mu wysyłać, gdyż, jak zostało wcześniej powiedziane, skonsultuje się z Samiczką i ja będę miał przejebane. No a kolejne nieszczęśliwe dzieci? No cóż, nie one pierwsze i nie ostatnie, świata nie zbawię. A może po prostu martwię się na zapas.
  23. Firmy takie jak LS2 i Naxa najlepiej omijać z daleka. Można rozejrzeć się za używanym kaskiem, zawsze taniej wychodzi.
  24. Hałas może być spowodowany tym, że masz tani kask.
  25. Popieram. Trochę inne progi, ale jeżdżę sześćsetką z owiewką i pierwszych kilka razy przy prędkościach powyżej 200 km/h łeb chciało urwać, ale teraz, kiedy wiem jak działa wiatr w praktyce, to jestem po prostu przygotowany na jego podmuchy i lepiej to znoszę. Dla porównania dodam, że kumpel ma "trochę" mocniejszy motocykl, bo 1300, ale naked'a, bez jakichkolwiek owiewek, tylko lampa i przy dwustu po prostu kładzie się na baku i daje radę. A do 130, to w ogóle wiatr nie istnieje
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.