Skocz do zawartości

Kpt. Skok

Użytkownik
  • Postów

    231
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Kpt. Skok

  1. Nie, nie było. Powtórzę się, że nie wiesz, o czym piszesz. Kobieta z małym dzieckiem nie będzie pracować z domu, bo dziecko ja za bardzo angażuje. Takie w domu obok niej tym bardziej. Jak będzie wam płakało nad głową i nikt nie będzie się mógł wyspać, to (sami, na obcym gruncie) co najwyżej się będziecie żreć na potęgę, nie pracować. Do tego pieluchy, karmienie, sytuacje, gdy nie wiadomo co jest (płacze i nie chce być spokojnie), wizyty u pediatry + koronawirus, + niepewna służba zdrowia. + zakazy przemieszczania się, gdzi może pies z kulawą nogą nie będzie mógł do was zajrzeć. + milion innych rzeczy, których nie przewidzisz. W opcji wyjazdu za granicę kobieta będzie sama na obczyźnie z tobą i małym dzieckiem. W obcym kraju, którego języka nadal nie zna. Dostanie pierdolca i ty razem z nią. To, że do Lizbony jest 4 godziny lotu nie oznacza, że zaklaszczesz i za 4 godizny rodzice czy ktokolwiek z Polski będą u was. Nawet jeśli znajdziesz akurat lot, to ceny biletów z dnia na dzień są zupełnie kosmiczne. Do tego logistyka, dojazd... to przeciez trzeba planować na tygodnie do przodu. Powtórzę: Planując sam z kobietą i dzieckiem pobyt w obcym kraju, którego języka, kultury ani systemu nie znacie, gdzie nie macie rodziny gotowej wesprzeć was w danej chwili ad hoc - snujesz mrzonki. WAKEY WAKEY!
  2. Nie czytajnie tych bzdetów szkodliwego ignoranta. Zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym: "Art. 33. Do majątku osobistego każdego z małżonków należą: 1) przedmioty majątkowe nabyte przed powstaniem wspólności ustawowej;" "Art. 28(1). Jeżeli prawo do mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia domowego.". Nieruchomość (jak i inne przedmioty) nabyta przed zawarciem małżeństwa (jeżeli małżonkowie nie rozszerzą wspólności, ale to jest absolutna rzadkość) zawsze należy do majątku osobistego. Nakłady na niej (dom) też stają sie własnością właściciela gruntu. Jeżeli takie nakłady zostana poczynione ewentualnie z majątku wspólnego (np. ze wspólnego kredytu czy z dochodów małżonków po zawarciu małżeństwa w którym panuje ustrój ustawowy) to nakłady te ulegają rozliczeniu przy podziale majątku wspólnego (art. 45 k.r. i o.)To, że drugi z małżonków może z nieruchomości korzystać nie oznacza wejścia nieruchomości do majątku wspólnego. Wnioski: 1. nie czytać interentowych ignorantów, 2. jak kogoś stać na budowę, to na prawnika kilka stów tym bardziej go powinno być stać, 3. porady za darmo są do bani. Założyciel tematu podśmierduje mi trollem. Na budowę ma, na projekt ma, na wszystko ma - a po poradę leci do anonów z sieci. Udzielam się to tylko dlatego, że jak zobaczyłem te głupoty przedmówcy, to pomyślałem, ze jeszcze ktoś w to uwierzy. Zrobiłem dobry uczynek na święta.
  3. Dziękuję i życzę najlepszości wam i nam wszystkim!
  4. @Nico dzięki, ale jestem póki co krytyczny. Zawsze taki jestem, jesli artykuł ma się zgadzać z tezą/kierunkiem piszącego. To źródło podane tak o sobie pisze: "Aleteia to portal internetowy, który ukazuje się w ośmiu językach (angielskim, francuskim, portugalskim, hiszpańskim, włoskim, arabskim, słoweńskim i polskim). Aleteia proponuje swoim użytkownikom chrześcijańską wizję rzeczywistości – zarówno świeckiej, jak i religijnej, wolną od wszelkich wpływów ideologicznych.". Innymi słowy "every sperm is sacred" Nie czynię z tego zarzutu! Poszukać jednak zawsze warto by było zupełnie obiektywnego - na przykład tych własnie źródeł statystycznych (może z hiszpańskiego odpowiednika GUSu).
  5. @Sundance Kid - ładnie napisane. Ja jako niekatolik (i niechrześcijanin) nie zaglądam w postępowanie katolików, ile i jakich zdrowasiek klepią ani czy stosują przerwatywy czy nie. Co więcej, jeśliby nagle stara dewotka i babka radiomaryjna chodząca na każdą mszę zaczęła nagle obchodzić Saturnalia (akurat tak wypadają prawie jak Boże Narodzenie, ale przypadeczek.... ) to też mi to dynda. Więc co katolika obchodzi, że ktoś-nie-zajebisty-katolik obchodzi Boże Narodzenie? Opłatków zabraknie dla prawowiernych czy co?
  6. Słyszałem o tym - temat chwytliwy (na tym forum), wymagałby rzetelnego zbadania (jaka jest treść przepisów, jakie orzeczenia są wydawane, w jakich stanach faktycznych itd,.). Znasz jakieś konkrety? Trzy tygodnie temu zastawiała mnie w tym kontekście (właśnie przy okazji pobytu na hiszpańskiej ziemi) pokaźna ilość spotykanych młodych wielodzietnych małżeństw. Wydawać by się mogło, że w tak opresyjnym ("lewackim" jak to się chyba mówi) systemie, dzietność powinna polecieć na łeb na szyję, względnie powinno się spotykać tylko babochłopa z różowymi włosami z adoptowanym czarnym niemowlęciem (?). A tymczasem widziałem to, co widziałem - młode, wesołe pary z trójką bądź piątką kilkuletnich brzdąców.
  7. Tylko na co komu wtedy stara, gruba, zgorzkniała żona? Wiedziałem, ze kto jak kto, ale Ty mnie zrozumiesz :):). A tak na serio, uśmiałem się. Zajebisty tekst :):):) Tak na poważnie - oczywiście, że rady moje (i @johnnygoodboy jak zakładam) odnoszą się do sytacji, gdy żona jest w miarę koherentna. Innymi słowy, gdy jest sens dla kogo się starać. Oczywiście (nawet jak nie dla żony) to i tak jest zawsze lepiej DLA SIEBIE (a może i nie tylko....) być w dobrej formie. Ale to pewnie już sam wiesz.
  8. A ja mam dwóch synów. Urodzonych i wychowanych w Polsce. Z rzadką pomocą dziadków (ja rodziców nie mam, rodzice żony mieszkali w innej części Polski). I wiem co mówię, kiedy piszę o wychowaniu dzieci. Mówię Ci, usrasz się a kobieta pierdolca dostanie. No, chyba, że wzmiankowani rozliczni znajomi pomogą, przyjadą, posiedzą. Uchodźcy z Syrii też jakoś sobie w końcu radzą w tych obozach w Grecji, c'nie? Mówię ci, ochłoń. A za rady się czasem dziękuje, choćby głupim lajkiem. Ot, taki europejski zwyczaj, obywatelu świata.
  9. @VanBoxmeer Piszesz o dziecku i takie założenie determinuje cały plan. Czasy są niepewne, albo rybki albo pipki. Wskazujesz na trzy hiszpańskojęzyczne i jedno greckojęzycyzne miejsca - nie znasz języka hiszpańskiego ani greckiego nawet. Żeby się gdzieś osiedlić, trzeba znać naprawde dobrze język (najpierw) potem realia, trochę systemu prawnego i urzędniczego. Najwięcej cech przez Ciebie wymienionych spełnia Portugalia. Warto rozważyć południe, skoro lubisz Kanary, jest dość podobnie do niektórych z wysp. Jest to jednak dość biedny i konserwatywny kraj. Dla surfującego ekspata ujdzie, ale nie dla rodziny z dzieckiem. Pomysł fajny. Ale wykonanie na "hurra" już nie. Zacznij od wyjazdu na kilka miesięcy do wynajętego miejsca. Naucz się języka, posiedź kilka miesięcy. Zobacz realia, nie foldery. Spróbuj załatwić coś w urzędach. A jak planujesz dziecko w przyszłym roku, to daj sobie spokój z takimi pomysłami. Na obczyżnie, bez osób bliskich... mrzonki, mrzonki. Albo rybki albo pipki.
  10. Jest cholernie trudne. Ale ... wierzę, że możliwe. Oczywiście mam na myśli siebie i moje mniej więcej rówieśnice. Mój perfidny plan zakłada LAT, wyprawy, dużo słońca i seksu bez ryzyka wpadki. I śmiem twierdzić, że znalezienie właściwej kandydatki jest całkiem wykonalne. Co do twgo, co napisałeś - rzeczy wartościowe nie są zazwyczaj proste. Dlatego radzę wstrzymanie się zawsze i odczekanie aż haj opadnie. Czyli ślub tak minimum po 3 latach mieszkania razem. W tym po przeżyciu sytuacji nerwowych, niewygodnych. Bo potem koszty pomyłki są naprawdę niefajne. Ja - a ożeniłem się i tak po latach mieszkania razem - jestem tym kotem farciarzem, który spada na cztery łapy. I tylko fartowi (i temu, że moja żona co prawda fatalnie pobłądziła, ale taka znów najgorsza jako człowiek nie jest) zawdzięczam to, że nie zostałem przeżuty i wysrany już dawno temu. A panie potrafią swoje, oj potrafią. Bardzo ważne i słuszne stwierdzenie. Niczym broda („Facet z brodą dwie korzyści, cipkę liże, dupę czyści.”). Ale tak na serio - to jest właśnie clou zagadnienia. Robisz coś dla siebie, a kobieta i tak korzysta* *docelowo żona, ale...
  11. Samo złoto, panie. (obok jak zwykle dobrego @marcopolozelmer -jak ja Cię kolego lubię czytać. A te rady dla kolegów polujących na latynoskie kocice, które opryskują sokiem z cipki każdego Polaka natychmiast po opuszczeniu terminala w Buenos Aires czy Bogocie, to było już mistrzostwo :):):) ) @johnnygoodboy dobrze pisze. To jest w sumie pozornie frustrujące - ale utrzymanie zainteresowania pani w kilkunastoletnim małżeństwie to jest naprawdę ciężka sztuka. Zadbane ciało, dyscyplina (cielesna i umysłowa), nieodpuszczanie tematów. Trzymanie się w ryzach w gorszych momentach - dla pani jak się żalisz, to już ochoty ma jakby mniej :). Dodatkowo - organizatorstwo. rzadko kiedy są kobiety z inicjatywą. Ogólnie musisz byc cały czas lepszy od konkurencji. Co więcej, konkurencja ma nad tobą przewagę i dodatakowy atut - nie są tobą. O co chodzi? Ano pani się łatwo nudzi. Lubi odmianę. Męża zna. To jest wszystko niełatwe. W ramach interludium wątek osobisty : Mnie samemu lata zajęło zrozumienie tego. Na koniec końców okazało się, że w obecnej formie .... ja już nie chcę uskuteczniać tej gimnastyki dla tej właśnie żony. To jest najlepszy numer w tej całej mojej historii - ja popełniłem błędy, żona zrobiła podłe i krzywe akcje, ja dostałem impulsu do zmian i obecnie w (mojej) topowej formie już jest nam nie po drodze, a żona wyraźnie by chciała, żeby jednak było. Sama wygenorowała stan,w którym to ja po początkowych niedogonościach jestem zadowolony. W każdym razie - słuchajcie kolegi @johnnygoodboy: Dobór partnerki pod względem intelektualnym i emocjonalnym to absolutny priorytet. Obserwować, testować. Nie spieszyć się z małżeństwem. (jak kocha to poczeka ) Patrzeć na jej matkę! Powtarzam: patrzeć na matkę! Prawie zawsze robią się podobne do matek. Tylko panie z pokrewnych środowisk pod względem wykształcenia i światopoglądu. Najlepiej aktywne fizycznie i świadome tego, że pizza i lody codziennie = grube dupsko (a nie "geny i grube kości" ) Idealnie - nie bojące się ubrudzić, z tolerancją na niewygody lub prymityw. Każda z pań umie wyjść z apartamentu przy Palazzo Vecchio i zwiedzać ze mną miasto. Ale już nie każda da radę spędzić dobę w namiocie nad morzem czy nawet ponieść manele i wysiedzieć kilka godzin na skalistym słonecznym brzegu.
  12. Nie ma co wybaczać - tylko dziękować! Moja prababcia przed wojną zarabiała ... lepiej od męża (ona w prywatnym przedsiębiorstwie a on na ważnej państwowej posadzie) i po zamążpójściu walnie przyczyniała się do utrzymania rodziny (mieli też zresztą służącą, a koszt takich usług był znikomy, dochodził wikt i opierunek). Jej siostra nigdy nie była zamężna i odłożyła przed wojną pieniądze na Fiata (tysiace złotych) co było naprawdę bardzo bardzo pokaźną sumą. Więc faktycznie coś w tym jest. Może obecnie nasze panie są przebodźcowane - za dużo pożądliwych dla nich artykułów widzą i naoglądają się tzw. lifestyle.
  13. Co prawda to prawda Tu mnie zaintrygowałeś. Mógłbyś rozwinąć? Czy chodzi o to, że "nie idzie" jest formą niepoprawną? Że to kolokwializm - to oczywiste.
  14. Hiszpania tak ostatnio zrobiła. Test + rejestracja na stonie rządowej jego królewskiej mości Filipa VI. Wykonanie przez poddanych jednak juz torchę kuleje - wystarczyło machnąć apką i kodem, nagatywność wyników testu nie był sprawdzana. Może polega to na zaufaniu do przewoźnika, bo przy odprawie przewoźnik (w miejscu wylotu) sprawdzał wynik testu. (inna sprawa z weryfikacją autentyczności: prawdopodobnie wydruk dokumentu sporządzonego własnoręcznie w paincie i wordzie byłby wystarczajacy )
  15. Dokładnie tak. Akt sprawy rozwodowej nie widziałem (ale swoją drogą niezły pomysł. Musze tylko zobaczyć, jakie sa możliwości. Stroną nie jestem. Od biedy mógłbym wziąć pełnomocnictwo od tego z rodziców, które jeszcze żyje, ale to odpada. Musze popatrzyć w Kodeksie postępowania cywilnego i Prawie o ustroju sądów powszeszchnych/rozporządzeniu do niego, jakie są obecnie możliwości). Widziałem za to postanowienia prokuratora w sprawie o znęcanie się. Widziałem listy, w których matka prosi o jakieś alimenty na mnie. Rzeczowo, z taktem i uzasadnieniem. Widocznie trzeba się było prosić. Jako dorosły człowiek spędziłem trochę czasu z ojcem i ... to jest ciężki typ charakterologicznie. Czy były zdrady? Ze strony matki nie wiem, ojciec miał przygody. Pytanie oczywiście, na jakim etapie - czy za czasów szczęścliwości, czy jak już się posypało. Przemoc fizyczna i pijaństwo są zawsze niedopuszczalne. A tylko u ojca je widziałem.
  16. A to ciekawa reguła. Moja matka była wspaniałą, piękną kobietą która mnie wychowała, wpoiła szereg zasad, dysplinowała w nauce. Nic z tych rzeczy nie dostałem za to od starego, który jesli się zjawiał akurat w domu, to robił awantury połączone z rękoczynami. Ja powiem więcej - pani to nie powinna nawet znać za dużo szczegółów. Tak w zakresie dochodów miesięcznych jak i ilości środków zgromadzonych, rodzaju aktywów. Jak pani za dużo wie, to ma zawsze pomysły, jak by to (głupio zazwyczaj) wydać. Nie zrozumcie żle - pieniądze są do wydawania. Sam nimi funduję swoje (i dzieci) przyjemności i marzenia. Ale trzeba znać proporcyją mocium panie. Taka szeroka wiedza pani przy rozwodzie/podziale majątku to już się mści ogromnie. Zauważyłem, że dla kobiety liczy się tylko korzyść natychmiastowa. Kupić teraz, jechać teraz, bawić się teraz. Après nous, le déluge. Zdarza się, że spotykam się z goryczą pań, narzekajacych, że nie wiedzą, ile zarabia mąż, ile i gdzie jest trzymane itd. Naszą słabością jest moc popędu, ale słabością pań jest ich uzależnienie od emocji,. które zaciemnia im (zazwyczaj) zdolnośc kalkulacji. Jeśli pani ma emocje (i widzi przez to pozytyw w partnerze, uważa, że warto w takiej relacji nadal być), to bardzo rzadko równolegle kmini i prześwietla stan majątkowy. Jeśli do tego dodać kobiecą nikłą zazwyczaj ogólną wiedzę ekonomiczną (inflacja, formy oszczędzania, inwestycji, gromadzenia majątku) - to stan względnej dyskrecji jest naprawdę możliwy do osiągnięcia. A rozdzielność obecnie to must have.
  17. Według mnie to historyjka z tzw. dupy (tzn. wymyślona, na potrzeby zobrazowania tematu, nie zaś wyznanie rzeczywistej osoby). Jak pięknie napisany artykuł. Tak nie po polsku: "Chociaż pracowaliśmy razem, w firmie wszyscy wiedzieli, że mamy romans." Słowo "chociaż" powinno sugerować coś nie wynikającego z poprzedniej części wypowiedzi, zakakujacego ("Chociaż bardzo uważaliśmy, i tak w trakcie posuwania na biurku zrzuciliśmy kubek firmowy i zdjecie rodziny w ramce"). Zdanie "Chociaż pracowaliśmy razem, w firmie wszyscy wiedzieli, że mamy romans." nie ma żadnego sensu. Pismactwo. To tak tylko na marginesie, z jakim badziewiem językowym teraz mamy do czynienia. Przed wojną była podobnież grafomańska literatura dla kucharek, bez wysokich oczekiwań.T\eraz jest już chyba takie wszystko. mam wrażenie, że należę do ostatniego pokolenia (póki co) które dba jeszcze o poprawne formułowanie myśli na piśmie i w mowie. Dobra, dosyć biadolenia. @Yolo, Yolo. Czy Ty stawiasz znak równości między "wdaniem się w romans" a "rozwaleniem rodziny"? Rozwalenie rodziny to według mnie rozejście się rodziców (wskutek takiego zachowania, że wytrzymać już nie idzie) i zarazem z uszczerbkiem dla "dobrostanu" tejże rodziny. A może to jego żona "rozwaliła" tę rodzinę? Bo czasem odejście to już po prostu ostatni akt dramatu, który się rozegrał o wiele wcześniej - prawda? A romanse? Były, są i będą. Na bazie tej gazetkowej historyjki można wytknąć tylko temu bohaterowi, że: - brak dyskrecji i debilne kręcenie własnym fiutem bata na dupę (akrobatyka wyszła ) - związek z nieodpowiednią kobietą/kobietami, - spędzanie czasu z byłą żoną (z dziećmi to oczywiste... ale z byłą? masochista? debil?) no i creme de la creme: -"Chociaż rok temu wzięliśmy ślub". Drugi związek zajebista sprawa ale drugie małżeństwo.... to jest już debilizm wyjątkowy: mając dzieci z poprzedniego związku, z kobietą która pokazała (w romansie) że romansować potrafi.
  18. Nie zgadzam się. Od stycznia pisał, to po pierwsze. Po drugie według mnie dużo wnosił. Osobistego doświadczenia, nie copypastowego. Ilu jest tu lekarzy? Ilu jest kolesi umiejących się napierdalać? Ilu jest ludzi zajmujacych się konsekwentnie sportem? Sorry, ale według mnie takich ludzi potrzeba na forum. Bo pierdolety małolatów czy przegrywów to tu można godzinami przerzucać. Po trzecie nie pisał pod żadną tezę. Po czwarte nie wiemy czy uciekł, czy się wkurwił bo zdał sobie z czegoś sprawę i chciał, żeby usunięto konto. Termin "uciekł: sugeruje jakaś tchórzliwość, nieradzenie sobie z sytuacją, wymaganiami. Nie wiemy, co i jak było (no chyba, że wiesz). Na forum jak koleś odszedł (i nie ma jak odpisać) chyba dobrze jest stosować zasadę, że o nieobecnych albo dobrze, albo wcale.
  19. Dla formalności - 40 lat (ca), głos oddałem na "nieszcześliwy związek małżeński". Jak by się tak zastanowić to jest to dość dziwna nazwa, bo ja jestem na ogół szczęśliwy w tym związku (prawda wyzwala) tyle tylko, że związek jest bo jest. Bardziej adekwatne byłoby - "związek niezgodny z pierwotnymi oczekiwaniami" lub też "związek z wyraźnie dominująca nutą goryczy" vel "małżeństwo bardzo uświadamiające". Wewnętrzny Janusz zaobserował, że jest nawet jeszcze trzech takich jak ja (głosy w ankiecie). I dobrze! :):) Ujawniać się koledzy. Ale piszę bardziej w innej sprawie - dzięki takiej ankiecie można się zorientować, kto i co pisze. Może warto rozważyć jakiś sposób oznaczania czytelników - kto i z jakim doświadczeniem osobistym pisze. Bo - z całym szacunkiem - rady/opinie/spostrzeżenia usera lat 20, który ma drugą dziewczynę zawsze troche będa się różnić od rad/spostrzeżeń/opinii pana takiego jak ja, to znaczy po n-dziewczynach, kilkanascie lat żonatego, dzieciatego i po przejściach.
  20. (...) A teraz idź poszeleścić folią, najlepiej "bombelkową". @maroon, może zostałem źle zrozumiany. Przyszedł człowiek, który chciał dawać argumenty merytoryczne. Miał wiedzę specjalistyczną, zdobytą na ciężkich studiach. Jak widziałeś różne jego wpowiedzi, nie był wcale ortodoksyjnym wyznawcą danej kwestii, ale pytał zawsze o źródła. Sam jako specjalista nie udaję we wszelkich dziedzinach specjalisty i uznaję wiedzę ekspercką. Na marginesie, wzdycham też do czasów, gdy wiedza, autorytet (też trochę kindersztuba i zachowanie) trochę porządkowały układy i hierarchię (żeby daleko nie szukać - takie międzywojnie). Ad rem - chciałem tylko zwrócic uwagę, że forum traci wartościowego użytkownika. Widocznie nie odpowiada mu klimat. Zwróc jednak uwagę, że atmosfera taka nie szkodzi za to wielu dyletantom. Prywatnie - nie jestem zwolennikiem szczepionek i nie mam na tą chwilę zamiaru się (ani synów) szczepić. (o żonie nic nie piszę - wzorem penego kapelana ludowego (!) wojska polskiego który w marszu na Berlin podobno modlił się "Panie Boże daj Polakom zwycięstwo, a Ruskim... jak tam chcesz"). Niemniej jednak, niezależnie od osobistych przekonań czy obaw, chciałbym przeczytać merytoryczną wypowiedź eksperta, człowieka znającego język medycyny. A takiego właśnie zabrakło. P.S. Ciebie za "foliarza" też nie uważam, peace.
  21. A tymczasem kolega @Tyson przedzieżgnął się w @deleteduser86 . Signum temporis. Lekarz, specjalista, bokser-hobbysta. Chciał dobrze, a w każdym razie merytorycznie- dał sobie spokój. Tworzy się męskie forum ("o kobietach, samorozwoju i nie tylko") na którym prym wiodą ci, którzy w żadnej z tych dziedzin nie mają doświadczenia ani nic własnego do powiedzenia (poza przepisywaniem prawd objawionych i zestawu przekonań trącącego religinym wyznaniem wiary). W geście hołdu dla poległego- czapki (foliowe) zdejm!
  22. Tak, jest to opisane ogólnie. Za to znam wiele bogatych osób, choćby z racji tego, że obracam się wśród atrakcyjnych kobiet. Pamiętajcie - obracając się wśród atrakcyjnych kobiet poznasz wiele bogatych osób.* *disclaimer: może nie dotyczyć: Bangladeszu, Gwinei-Bissau, Togo, Gambii, Sahary Zachodniej, Erytrei, Dżibuti, Somalii, Paragwaju, Ekwadoru, Belize, Haiti, Dominikany, Salwadoru, Wenezueli. Dla instant efektu poznania "wielu bogatych osób" obroty wśród atrakcyjnych kobiet mają być w prawo czy w lewo?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.