Skocz do zawartości

Palące uczucie mówiące "Nie pasujesz, jesteś gorszy".


TheWalrus

Rekomendowane odpowiedzi

Bracia,

 

pracuję w różnych korpo od kilku lat, można powiedzieć, że jakoś sobie radzę. Na przestrzeni ostatnich kilku lat wiele się zmieniło w moim podejściu do życia, wydawało mi się, że jestem pewny siebie itd.

 

Całe życie spędzałem raczej z ludźmi prostszymi, klasa robotnicza. Koledzy to zazwyczaj byli swoi ludzie itd. Z kolei środowisko w którym pracuję to ludzie typowo korpo, ąę itd.

Do czego zmierzam, to czuję się strasznie nieswojo w towarzystwie ludzi, których uważam za wyżej w hierarchii, ludzi ze "świata" itp. Sam trochę świata zobaczyłem, mam w miarę wykształcenie, potrafię się zachować, ale ciągle odczuwam kompleksy.

 

Jakoś na to nie zwracałem uwagi, ale ostatnio wydarzyła się rzecz, która mocno zbiła mnie z tropu. Mieliśmy wizytę menedżmentu z matki korporacji, zostałem zaproszony do ekskluzywnej restauracji na obiad biznesowy. Ciężko mi opisać te przykre uczucie jakie odczuwałem, gdy tam siedzieliśmy. Miałem wrażenie, że każdy się na mnie gapi, głupio mi było jeść, żeby się nie wygłupić, a przecież umiem się posługiwać nożem i widelcem.

Znam ludzi, którzy są mniej ogarnięci, a w ogóle nie odczuwają takich problemów. Co polecacie, co przekazywać do podświadomości? Bo na razie tylko udaje mi się samego siebie dołować i obniżać swoją wartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość z Twoich współpracowników (włączając "wyższy mienadżmęnt") to takie same wsioki jak ja czy Ty. Nie ma się co spinać. Cały ten sztuczny "bą tą" jest tylko próbą maskowania tego faktu. Ktoś kto pochodzi z wyższych sfer nie pracuje w korporacji.

Edytowane przez baron Ungern von Sternberg
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo oceniania w Tobie. Masz takie wrażenie, że od tych "prostszych" ludzi jesteś lepszy, a znowu w korpo przegywasz tę ocenę? Trzeba nad tym popracować. To niska samoocena powoduje - chcesz sobie "poprawić" porównując z innymi, znów dla "korpo" już jesteś (w swojej ocenie) "za krótki" - słabszy, odstający. Been there, seen that.

 

Popracuj nad tym. Zastanów się nad tym wrażeniem czy naprawdę "wszyscy na ciebie patrzą", czy napewno źle oceniają (jeśli tak czasem kombinujesz), albo czy odstajesz naprawdę - spójrz realnie. A zobaczysz, że twoje potknięcia to normalna rzecz, nie gorszse niż innych, że są w ekipie "ęą" normalni ludzie, może nawet nieciekawi - bez polotu, z kiepskim żartem i charakterem - żadne cuda stąpające po ziemi. A Ty nie jesteś "odstający" tak jak to widzisz. To kupa roboty ale warto. Konfrontuj swoje myśli i "wrażenie" tak na spokojnie - czy realnie to prawda jest. Popatrz też na innych kiedy mają wtopy - ale nie ciesz się ich porażką ale zobacz jak inni reagują na to, że tam nikt na ciebie z biczem nie czeka. Bo jesteś wartościowy gość - to sobie powtarzaj. Zresztą akurat ciebie na ten obiad wzięli więc wiesz, jakaś podstawa chyba była.

 

Nie wkręcaj się też w ich pozorowanie tego "ąę" - im bardziej ktoś eksponuje kim nie jest tym bardziej to mały człowieczek - a więc czuj się pewnie, bo to żadni królowie życia.

Edytowane przez emehcsfotuoog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, TheWalrus napisał:

(...)Miałem wrażenie, że każdy(...)

Tu masz klucz. Twoje wrażenia niekoniecznie mają pokrycie w rzeczywistości.

Rozumiem o czym mówisz, sam miałem podobnie dawno temu. Potem zrozumiałem w sumie dwie rzeczy.

Raz: dobry jestem w tym co robię, i niewielu znam lepszych, a ci których znam pracują gdzie indziej  - ergo: w moim stawie jestem grubą rybą.

Dwa: ch...j mnie obchodzi, co kto sobie myśli. Nie mam na to wpływu.

 

Godzinę temu, TheWalrus napisał:

(...)zostałem zaproszony do ekskluzywnej restauracji na obiad biznesowy.

Pszypadek? Nie sondze :D

Istnieją przyczyny dla których zostałeś zaproszony właśnie TY.

No chyba, że zajebista z Ciebie dupa :P

Edytowane przez Mnemonic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, TheWalrus napisał:

Co polecacie, co przekazywać do podświadomości? Bo na razie tylko udaje mi się samego siebie dołować i obniżać swoją wartość.

Sposoby są różne.
Mogę Ci zaproponować mój sposób.
Generalnie staram się określać w życiu wszelkie składowe za pomocą kodu 0 1
Nie ma dla mnie szarości.
To jest złe bo świat w jakim żyjemy czasem wymaga od nas sawłarwiwru :D szczególnie w środowisku zawodowym.

Do rzeczy.
Mój sposób.
Dzięki niemu nabrałem pewności siebie i dystansu.

Scenka rodzajowa.
Mijasz się z dyrektorem na korytarzu.
Mocny uścisk dłoni uśmiech szeroki i bajerka.
Witam Pana dyrektora, jak zdrówko?
On coś tam będzie pieprzył trzy po trzy.
Jeśli odwzajemni uśmiech i zacznie coś tam opowiadać to już wygrałeś.
I teraz najważniejsze.

Ty rozpocząłeś rozmowę więc ty ją zakańczasz.
Tym prostym sposobem podświadomie będziesz odczuwał lekką przewagę.
Czy to działa? U mnie działa.

Zawsze ten sam schemat.
Ręka, uśmiech i bajer.
I odchodzisz.

Nawet do prezesa mogę teraz pierdolnąć tekstem, że w oknach robią się witraże :)
Prezes uśmiechnięty bo myśli, że ma zadowolonych pracowników a Ty masz oczywiście ich wszystkich głęboko w piździe.
Ty decydujesz z kim i o czym rozmawiasz.
Jak spotkasz na swej drodze jakiegoś dyletanta co nie reaguje na Twoje gesty to zlewasz chuja i mijasz go uśmieszkiem szyderczym.
Dzięki temu w jego czaszce pojawi się dylemat, ON COŚ WIE :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, emehcsfotuoog napisał:

Dużo oceniania w Tobie. Masz takie wrażenie, że od tych "prostszych" ludzi jesteś lepszy, a znowu w korpo przegywasz tę ocenę? Trzeba nad tym popracować. To niska samoocena powoduje - chcesz sobie "poprawić" porównując z innymi, znów dla "korpo" już jesteś (w swojej ocenie) "za krótki" - słabszy, odstający.

Tak, to po części to.

 

7 minut temu, Mnemonic napisał:

Pszypadek? Nie sondze :D

Istnieją przyczyny dla których zostałeś zaproszony właśnie TY.

No chyba, że zajebista z Ciebie dupa :P

Wiadomo xD

 

@Łapinski strategia dobra, ale wydaje mi się, że w moim przypadku problem jest do przepracowania w podświadomości, potem mogę działać w polu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheWalrus Bracie, doskonale Cię rozumiem, sam od czasu do czasu odczuwam coś podobnego, szczególnie przy osobach z "wyższego szczebla drabiny społecznej". Rzadko się odzywam, nie włączam się do rozmowy.   Jak tak spojrzę na to zboku, to faktycznie takie lękliwe zachowanie nie ma najmniejszego sensu, bo Ci ludzie są tacy sami jak reszta, śmierdzą jak reszta, srają jak reszta, dłubią w nosie jak reszta. Ot tyle, że zajmują wyższe stanowiska. 

 

 Jak przekonać swoją podświadomość? Mój sposób jest taki, że znajduję rzecz, w której jestem zajebisty i uświadamiam sobie, że na bank żaden z tych "bątą" nie potrafi tego, co ja opanowałem. 

 

 Nie ma co się aż tak porównywać do tych, tam wyżej. Warto analizować i brać przykład z tego, jak do tego wszystkiego doszli, jak odnieśli sukces, ale niczego nie zazdrościć, nie stawiać ich na nie wiadomo jakim piedestale, tylko cały czas szlifować swoje umiejętności, żeby być w czymś dobrym, żeby mieć przekonanie, że np. " Kurde, znam się zajebiście na drewnie, potrafię robić wspaniałe meble, a tu mi pierdolą o jakichś projektach na spotkaniu. Niech to się wreszcie skończy, bo mam ochotę jebnąć jakieś nowe krzesło do kuchni" :lol:

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Lethys said:

@TheWalrus Bracie, doskonale Cię rozumiem, sam od czasu do czasu odczuwam coś podobnego, szczególnie przy osobach z "wyższego szczebla drabiny społecznej". Rzadko się odzywam, nie włączam się do rozmowy.

Trzeba zmieniać nastawienie przez zmianę zachowań. Trening - jak na siłce. Taki przykład: W robocie miałem kiedyś taką rozmowę z "menedżerem" i jakimś kierownikiem działu gdzie zostałem oddelegowany. Mówiliśmy o moich obowiązkach i manago typowo korpo gadkę zaczął z tworzeniem atmosfery grozy/podległosci. To taka sytuacja gdzie ktoś może chcieć się skulić, zachowywać grzecznie, z pozycji podwładnego itd. A można rozładować atmosferę - popierdzieliłem imiona kolesia i normalnie jak mnie poprawił zaśmiałem się i pytam "ej, sorki, nie masz mi tego za złe mam nadzieję?" - bez żadnego panowania spiny i tłumaczenia. W końcu mamy współpracować.

 

Takie "zrobienie odwrotnie niż automatyka chce" sporo daje. Trzeba tylko sztywno świadomie reagować na takie wycofujące bodźce albo karcące myśli.

Edytowane przez emehcsfotuoog
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, TheWalrus napisał:

strategia dobra, ale wydaje mi się, że w moim przypadku problem jest do przepracowania w podświadomości, potem mogę działać w polu.

Właśnie to jest błędne myślenie.
To jest tak samo jak z seksem.
Jak za dużo tym myślisz to w czasie seksu może być falstart.
Musisz przestać myśleć a działać. Dzięki temu wypracujesz techniki pozwalające na swobodne poruszanie się w większym gronie ludzi.
Tutaj zasada najpierw teoria a później praktyka nie zadziała.
Każda rezygnacja z rozmowy na luzie z kimś z korpo powoduje wpadanie w coraz to głębsze bagno strachu.
Na początku musisz się przełamać. Z czasem zaczniesz być liderem w zespole aż kobietom zaczną spadać figi na Twój widok :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Łapinski napisał:

Każda rezygnacja z rozmowy na luzie z kimś z korpo powoduje wpadanie w coraz to głębsze bagno strachu.

 To prawda, trzeba poprostu się przełamać i chociaż krótką chwilę pogadać, nawet o dupie marynie, zagaić coś. Ludzie zupełnie inaczej reagują, jeśli ktoś choćby na chwilę otworzy do nich gębę, niż jak się jest zupełnie zamkniętym na kontakt.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.