Skocz do zawartości

Podziękowania dla Bracia Samcy


Rekomendowane odpowiedzi

Drodzy Bracia od kilku dni nachodzą mnie dziwne myśli, od rozstania minął już jakiś czas, odszedłem ponieważ czułem, że źle się dzieje i kwestią czasu byłoby "Miś, musimy się rozstać", związek długoletni ona sporo młodsza.

 

Wiem, że podjąłem słuszną decyzję, związek nie był perspektywiczny, rozejścia, powroty, ciągłe fochy, negatywne podejście do moich najbliższych, przeglądanie telefonu/FB, zakazy, nakazy, wzmożone testowanie i chore gierki w ostatnim czasie. Ciągle pojawiały się jakieś problemy z jej strony, gdy myślałem, że problem został przepracowany to pojawiał się nowy, a jak nie było problemów to powrót do już przepracowanych. Jak nie było argumentów w dyskusji związkowej, to wyciągała jakieś brudy i gnój z przeszłości. Zazdrość bym nazwał ponadprzeciętną, wszystkie koleżanki to kurwy i szmaty, jak musiałem gdzieś coś załatwić to miałem pretensje, że pewnie pojechałem do którejś z tych dziwek.

 

Raz kochająca i do rany przyłóż za chwilę diabeł wcielony. Częste wahania nastrojów, nigdy nie wiedziałem czy za chwilę nie wybuchnie, chodziłem zestresowany, często zastanawiałem się czy coś powiedzieć, a jeśli już to jak to ująć w słowa żeby nie było nieprzyjemności. Najgorsze w tym wszystkim było to, że te naprawdę miłe chwile przyćmiewały te złe i tak tkwiłem w tym związku, brakowało mi chyba jakiegoś naprawdę silnego bodźca by definitywnie odejść.

 

Ostatni czas, jak wspomniałem wyżej naszpikowany był jakimiś gierkami i testami, wyczułem to od razu, przy mojej ówczesnej kobiecie pojawiła się w tym okresie nowa koleżanka, singielka-samotna-matka. Podczas którejś z rozmów wygadała się, że rozmawiają na temat naszego związku i łyka od niej jakieś "rady". Nie będę ukrywał, że ów rady bardziej sabotowały nasz związek aniżeli go budować.

 

Wszystkie te zachowania doprowadzały do tego, że często byłem krótko mówiąc wkurwiony bo wkurzony to mało powiedziane. Aktualnie czuję spokój i doceniam to bardzo, jednak hmm... brak mi tej osoby. Sporo rzeczy robiliśmy razem przez co wykonując pewne czynności mam migawki pewnych obrazów przed oczyma, trochę to irytujące.

 

I teraz do meritum, nie chcę do niej wracać, nie wyobrażam sobie z nią ślubu i posiadania potomstwa, wiem, że moje życie z dużą dozą prawdopodobieństwa zmieniłoby się w koszmar. Jednak ciekawi mnie co u niej jak sobie radzi i czy czasami o mnie wspomni, a raczej czy są to ?uczucia? pozytywne czy negatywne. Wiem, że gówno powinno mnie to już obchodzić, ale jest to ode mnie silniejsze.

 

Teraz taka jeszcze jedna uwaga, każdy ale to każdy facet powinien trafić na to forum, oczywistym jest, że w trakcie haju emocjonalnego lub jeśli nie ma na razie jakiś większych przypałów w związku wiedza z tego forum może być słabo lub ciężko przyswajalna. Jednakże po rozstaniu taki osobnik powinien bezwzględnie i to jak najszybciej trafić w to miejsce. Może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale wiedza tutaj zawarta działa terapeutycznie.

 

Podziękowania dla całego zespołu i forumowiczów BraciaSamcy.pl

  • Like 15
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super post Bracie.

 

39 minut temu, Harpagon napisał:

od rozstania minął już jakiś czas,

Jaki czas? Może musi minąć więcej byś jej nie rozpamiętywał?

 

40 minut temu, Harpagon napisał:

Jednak ciekawi mnie co u niej jak sobie radzi i czy czasami o mnie wspomni, a raczej czy są to ?uczucia? pozytywne czy negatywne. Wiem, że gówno powinno mnie to już obchodzić, ale jest to ode mnie silniejsze.

I tu Bracie musi minąć czas.Dla każdego inny okres ale to minie :) 

 

Ważne że nie wpierdzieliłeś się w coś chorego,bo tak by wyglądał wasz "związek". Po Twoim opisie widać że to jakaś DDA lub jeszcze gorzej. Ciesz się,nie smutaj :D 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Harpagon napisał:

ciekawi mnie co u niej jak sobie radzi i czy czasami o mnie wspomni

To tylko świadczy o tym, że jesteś szlachetny i szczerze zaangażowany oraz że to nie była partnerka na Twoim poziomie. 

Nie walcz z tymi uczuciami, bo to część Twojej samoświadmości. Poprostu potrzeba czasu. To taki czas żałoby po stracie budowanej długo i z wysiłkiem relacji.

 

Trzymaj się!

Edytowane przez Tim2049
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ten fakt, że długo i z wysiłkiem buduje się jakąś relacje, obdarza szacunkiem i poniekąd zaufaniem tą drugą osobę dobija niemiłosiernie. Powiem szczerze, że mi się już nie chce przerabiać całego tego schematu od początku, za każdym razem to samo, pierdzieli się im od dobra i dostatku.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Bracie,

 

Jeśli przeczytasz mój post ,,Marynarz'' w Świeżakach to być może zobaczysz jak mogło się to potoczyć. Ja miałem haj emocjonalny, fakt też nagrzeszyłem, bo będąc na statku byłem mega zazdrosny i podejrzliwy i wścibski.

Ale pamiętam tak w myślach pierwszą naszą kłótnie. Wynajmowaliśmy wtedy jeszcze z narzeczoną kawalerkę w Krakowie. Ja dogadałem się ze swoim kuzynem, że wynajmę od niego świeżo kupione mieszkanie za połowę czynszu, a w zamian za to urządzę mu je - tzn. on kupuje materiały i meble, a ja wszystko ,,instaluję''. Potrzebowałem większego mieszkania, bo narzeczona była już w ciąży. Mimo to robiła mi wypominania i awantury, ze tak ja wszystko dla Kamilka, dla jego mieszkania ( chłopak ogarnięty, żona, intercyza, jak się przedstawia innym osobą to o swojej żonie mówi ,, a to jest moja pierwsza żona Ania'' :) ) I ta moja narzeczona zrobiła wtedy po jakimś czasie dziwną rzecz. Mianowicie kiedy wróciłem do wynajmowanego mieszkania po całym dniu pracy w nowym, zjebany jak koń po westernie, chciałem obejrzeć mecz piłki ręcznej ( jakieś były wtedy mistrzostwa świata czy Europy, nie pamiętam 2014 rok). Usiadłem przed TV, otworzyłem bro, i zacząłem oglądać. Żona jakby na złość zaczęła słuchać muzyki na laptopie po uprzedniej konfrontacji słownej, ze ja zapierdalam dla kuzyna zamiast siedzieć z nią...poprosiłem kulturalnie raz dwa trzy razy żeby ściszyła łaskawie muzykę, to było tylko odburknięcie...więc zabrałem jej laptopa trzymając go za sobą. Skoczyła do mnie wtedy z łapami i mnie popychała i popychała aż jej tego lapka oddałem...no chuj, nerwy kobiety w ciąży pomyślałem - hormony. Poszła obrażona się kąpać czy coś tam się pizdrzyć w łazience. A tu mi się siusiu chce. Więc proszę wpuść mnie tylko do łazienki, raz drugi trzeci, przecież kurwa przez balkon nie zrobię. Nie, spierdalaj itp itd :) Więc wziąłem nóż, taki do masła zwykły, ale od dzieciaka zawsze się ten cyngiel od zewnątrz w łazience tym otwierało :) wpadłem do łazienki z już takim prawie overflow-em w pęcherzu i rzuciłem ten nóż do zlewu lekko, kiedy narzeczona zażywała pieniącej się kąpieli...Nasłuchałem się, jak to moje ,,szczochy'' śmierdzą, ale odczułem znaną nam wszystkim ulgę, i dumnie pomyślałem że mięśnie tam mam chociaż dobrze zbudowane, ze tak długo wytrzymałem :)

 

I wiecie co? Do tej pory mi wypominała, ze już w Krakowie ją po mieszkaniu z nożem ganiałem :)

 

Mądrze Bracie zrobiłeś, żałuję, że ja nie zdobyłem się na taki czyn już wtedy. Byłem dużo mocniejszy psychicznie, i pewnie teraz był bym szczęśliwszym człowiekiem niż jestem teraz...a na pewno bogatszym ( to już w formie żartu, nie o pieniądze tutaj chodzi ).

 

 

 

 

2 godziny temu, Harpagon napisał:

, pierdzieli się im od dobra i dostatku.

Oj tak oj tak...Przepraszam za kolokwialne określenie, ale jak to mój przyjaciel mechanik na statku określił ,, i jak zawsze najebało prądu w kitę, i dzban pusty wariuje''.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Harpagon przykro mi, ale po dłuższym zastanowieniu postanowiłem że dostaniesz bana. 

 

Jeśli nie jesteś z ekipy niszczącej forum, mam nadzieję że zrozumiesz i weźmiesz naukę na przyszłość.

 

Chodzi o Twój tekst do mnie, o tym że rzygać Ci się chce jak mówię o Sławku i inne, naprawdę obraźliwe epitety (np. pieprzenie o dupie maryni). Nie może być tak, że wszędzie poza moimi mediami (forum, youtube itd.) jestem bezwzględnie atakowany i lżony, i na swoim "terytorium" gdzie liczę na chociażby minimalną wdzięczność za to co zrobiłem dla ludzi, nowy użytkownik (jesteś tu miesiąc i jeden dzień w tej chwili) w taki sposób się do mnie zwraca. 

 

Nie chcę by forum które kosztuje nie tylko pieniądze, olbrzymią ilość czasu ale i kosztów osobistych (donosy, skarbówka, sądy, prokuratura, nerwy, groźby śmierci itd.) było miejscem, gdzie ktoś przychodzi i po mnie jedzie. Dodam że nie chodzi o sam fakt mówienia o Sławku, tylko o FORMĘ powiedzenia tego. Minimum życzliwości to coś, czego oczekuję - a nie agresja i rynsztokowe słownictwo.

 

Mówienie o Sławku będzie kontynuowane, ponieważ ludzie MUSZĄ wiedzieć że opinie w sieci o mnie (negatywne), są autorstwa hejterów, a nie opiniami prawdziwymi - do sądu mnie nie pozwano ani razu, więc są to tylko oszczerstwa niszczące moją wieloletnią harówkę, bo pracą tego nazwać nie można.

 

Pozdrawiam.

 

Ps. to ten wątek: 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Harpagon

 

Bracie, chyba byłeś w związku z moją niedoszłą małżonką... Zaskakujące podobieństwo charakterów, analogiczne wręcz :D

 

Doskonale Cię rozumiem, i gratuluję świadomego podejścia do tematu, wielu Braci poległo na polu bitwy, ale Ty walczyłeś do końca i zwyciężyłeś !

 

Zostań z nami, a wszystko będzie szło w dobrym kierunku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.