Skocz do zawartości

Co ma być, to będzie - mindset niewolnika?


Rekomendowane odpowiedzi

9 godzin temu, Hubertius napisał:

Co ma być to będzie... ja się tylko jeszcze zapytam w jakim kontekście?

Chwilę temu jeden Brat napisał to w kontekście epidemii wirusa tutaj i trudno z tym polemizować albo twierdzić że przedstawia mindset niewolnika:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest jasne, że "co ma być to będzie". Ta fraza zawiera w sobie kilka znaczeń. Nie mamy absolutnie żadnego wpływu na to kiedy skończy się nasze życie - więc co ma być to będzie. Z drugiej strony te słowa są objawem odczuwania bezsilności, zrezygnowania, utraty woli walki, a tutaj już jakieś pole manewru mamy.

 

Kwestia mindsetu jak do życia się nastawiasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, hogen napisał:

@Quo Vadis?

Możesz się rzucać i zaprzeczać, ale na 99,9% rzeczy i wydarzeń w życiu nie masz wpływu. Nawet na swój organizm nie masz wpływu, ani na to o czym teraz myślisz. Jutro możesz mieć zawał i może Cię już nie być.

Zdrowi ludzie nie dostają zawału z kosmosu (aktywni , pilnujący żarcia i witamin oraz minerałów , badający się regularnie) , z tym 99.9% trochę przesadzasz moim zdaniem.

Co do tematu to słysząc "co ma być to będzie" widzę typowego polskiego janusza który robi za minimalną krajową i tylko śpi i żre przed tv.

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quo Vadis? Nadal brakuje mi szczegółu, w kontekście czego zostały wypowiedziane słowa "co ma być to będzie". 

Bo jak słusznie zauważyli Bracia, mogą mieć dwa główne znaczenia. Pokory wobec losu. Jak również lenistwa, olewactwa i braku chęci do pracy nad sobą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@józekk ogólnikowo dzięki naszej organizacji oraz tym szkoleniom zwiększyłem samoocenę i pewność siebie o 300-400 procent. Nauczyłem się myśleć i działać inaczej, zmieniło się moje podejście do mięsa czy alkoholu. Wyznaczam cele, zamiast pracować bo każdy pracuje itd.

 

Kiedyś byłem w depresji, ultrakatolickie pranie mózgu w domu oraz najbliższym otoczeniu nieźle dały mi się we znaki - np kupując coś, naprawiając i sprzedając drożej miałem wyrzuty sumienia - jakbym kogoś oszukał. Kupując sobie dobre buty, kurtkę czy choćby zegarek też mi wmawiano że to złe, że się stroję, a na co zegarek itd. Teraz wydaję kasę bez patrzenia na ceny (w granicach rozsądku) bez obwiniania siebie, że to czy tamto. Kupiłem nowy laptop, kupiłem porządne narzędzia i co? Żałowałem, że nie zrobiłem tego wcześniej. Owszem, głupotą jest kupować telefon za 3 000k który można zgubić czy zalać, ale jeśli jest mi coś potrzebne - kupuję. Prawo jazdy dodatkowe - zrobione. Motocykl dakarowy - kupiony - bez obwiniania siebie że rodzice żyli w biedzie, to i ja muszę. Albo że miałbym za to cztery skuterki co mało palą itd.

 

Często się uśmiecham, nie narzekam (chyba że trzeba), mogę tańczyć bez alkoholu i interakcje z kobietami są dużo lepsze, kiedyś za rączkę, podchody, cuda nie dziwy a teraz za włosy i do roboty.

 

To stało się na przestrzeni ok 4-5 lat, z czego np duuużego kopa dostałem w 2019r.=, dużo osiągnięć i w końcu jakieś pieniądze. Pracując wcześniej zostawało mi po odliczeniu żarcia, paliwa, dołożenia się, siłowni i czegoś dla siebie 200, 300, czasem 400zł. Teraz odkładam sumę czterocyfrową, nie koniecznie z jedynką na początku.

 

https://samiecweb.pl/post/8866/film-sekret-o-prawie-przyciagania-i-potedze-podswiadomosci

Obejrzyj, poczytaj.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.