Skocz do zawartości

Jej kompleksy i powszechna inwigilacja.


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć
 
Postanowiłem napisać świeżą historię zakończenia związku. Dopiero pisząc to tutaj, przypominając sobie fakty, uświadomiłem sobie w jakim gównie tkwiłem przez rok. Że też ostatnim czasem nawet poważniej o niej myślałem.
Wpadło mi do głowy, że nawet nie warto czegoś takiego tu zamieszczać, bo to banalny epizod. No ale skoro już to napisałem; podzielę się, może komuś tu pomoże.
 
 
 
Moja historia sprzed 3 dni.
Młody szczyl jeszcze ze mnie, więc ten tekst i pozostałe, które będę opisywał, powagą i dramaturgią nijak mają się do tych, które możemy tu przeczytać, jednak dla przestrogi i uwagi tych młodszych mogą się przydać. 
 
Do niedzieli byłem w nieformalnym związku z młodszą ode mnie o rok kobietką.
Nasza relacja, z przerwami na jej jazdy, (na które niepotrzebnie dla dobra sprawy kilkukrotnie przymykałem oko) trwała niecały rok. Ze łzami w oczach uświadomiła mnie, że za tydzień tj 21.12 mielibyśmy rocznicę.
Historia jakich wiele. Poznaliśmy się uczestnicząc w pewnym projekcie, zostaliśmy później dobrymi znajomymi. Jako, że w młodości za gówniarza nawchłaniałem i napraktykowałem się różnych wskazówek z PUA for; łatwo było mi ją pozytywnie nastawić, by w kolejnych spotkaniach sam mój widok rysował uśmiech na jej twarzy. 
Byłem wtedy wolny i szczęśliwy, jednak głupek ze mnie, czułem jakiś kamyk w bucie. Cytując polskiego klasyka "czułem głód emocjonalnego związku" w tym czasie zabrakło przy mnie mojego dobrego kumpla mówiącego "człowieku masz mnie, ja zawsze chętnie opierdole coś na ciepło" :D swoją drogą w tym czasie owy kumpel również przechodził podobną akcję, chwalił się ostatnio, że można by to gdzieś jako pewną przestroge również zamieścić.
 
Zaczęły się flirty, niewinne spotkania, pocałunki i pieszczoty. Nasza początkowa znajomość na stopie koleżeńskiej, pozwoliła poobserwować jej moje flirty i swobodne relacje z pozostałymi koleżankami. Widocznie już wtedy miała mnie na oku, bo później wielokrotnie przekonywałem się o jej wnikliwej wiedzy na temat relacji i traktowania przeze mnie innych pań.
Nie powiem, że była bardzo atrakcyjna, jednak jej zachowanie, ciepło wobec mnie, świetny charakter przekonał mnie, że może warto spróbować. 
 
<Nie wiem czy traktować to jako dużą wadę, ale mam pewien kompleks. Granie na emocjach tych słabszych, bawienie się uczuciami, manipulowanie. Wyniosłem to chyba z tych poradników, które czytałem za młodu. To zachowanie niegodne dorastającego faceta, jednak przynosi mi jakąś formę dowartościowania się i ciężko mi z tym skończyć. 
Z drugiej strony dzięki temu  czuję, że wielokrotnie kontrolowałem sytuacje w związku i nie dawałem się ponieść emocjom. Nie wiem jak to traktować, przejdzie mi z wiekiem, czy jednak w gruncie rzeczy to pozytywna cecha>
 
I tak zostaliśmy parą. Etap poznawania się, wspólnych wypadów, podróży. Co się mi bardzo podobało, każde za siebie płaciło - dziewczyna wicekierowniczką sklepu, co w połączeniu z zaocznymi studiami nie zawsze pozwalało nam mieć wystarczająco czasu dla siebie. Dobre było to, że stawialiśmy na jakość a nie ilość spotkań. Było dobrze :)
Jednak łatka moich wcześniejszych relacji z innymi białogłowymi, które zaobserwowała co jakiś czas kąsała mnie po nogawkach. Taki mam już sposób bycia, nie miałem jednak nic na sumieniu.Kwitowałem to żartami, uśmieszkiem. Wszystko wracało do normy.
Mieliśmy do siebie sporo zaufania (tak się mi wydawało). - pozwalałem jej lecieć do przyjaciół do Norwegii, - wakacje z koleżankami, - wieczory panieńskie, - spotkania z kumplem na kawie. Było tego trochę. Zawsze się meldowała i zdawała sama z siebie relacje. Sam ją często namawiałem na różnego rodzaju aktywności, wypady, wyjazdy. 
Z drugiej strony, pracowała sporo w weekendy, więc i ja pozwalałem sobie na klubowe wyjścia, spotkania ze znajomymi. 
 
Jej lekkie marudzenie zaczęło się już w marcu. Później stopniowo narastało, aż do mojego opierdolu i powrotu sytuacji do dawnej harmonii. Tak kilka razy.
Od zawsze mnóstwo czasu poświęcałem sobie, swojemu rozwojowi, hobby.
Z czasem zauważyłem, że zaczyna mieć o to do mnie pretensje. Moje zamiłowanie do sportu przeszkadzało jej "dbasz o siebie pewnie po to by się za Tobą inne oglądały", wyjścia na basen kwitowała "chodzisz tam pooglądać inne ciałka". Mówiła to niby w żartach, jednak w głosie dawało się odczuć nerwowy ton.
Dla odmiany ona, nie przejawiała żadnych zainteresowań, hobby czy pasji. Wspólne pójście na basen czy inna aktywność sportowa było dla niej absurdem. 
Do dziś jest przeraźliwie chuda, moje motywowanie spełzało na niczym. Wielokrotnie mawiała,że chciałaby nauczyć się obcego języka. Jako prezent zorganizowałem kurs, materiały na szkolenia, wszystko zgodnie z jej harmonogramem. Znalazł się nawet czas na nasze wspólne spotkania i jej wypoczynek.
Oczywiście nie skorzystała, wolała marnować czas na oglądanie SPECJALNIE NA LAPTOPIE, chłamu w typie wieczornych seriali puszczanych w dwujce, polszmacie czy tvenie. Tu nastąpił wkurw i namysł nad dalszym sensem tego. No nic, odpuszczę i tym razem.
 
Uwielbiała za to spędzać ze mną czas.Grzecznie i niegrzecznie. Lubiła bawić się moim ciałem, obmacywać, miziać, caławać. Nigdy jednak nie zdecydowała się na zrobienie loda. Tłumaczyła przekonaniami, (że jak to tak?! do buzi?! feee!) - i tu już czas było jebnąć się w dekiel i wiać.  Dostęp do cipki miałem nieograniczony. Jak, gdzie i kiedy. Seks jednak z czasem stawiał się nudny - w ogóle się nie starała, do tego jej przekonania, że im szczuplejsza tym lepsza - zaczęła budzić we mnie odraze. Kiedyś wspomniałem tu, że widok anorektyczek mnie odpycha. Przestała o siebie dbać, makijażu czy szminki, jej buzia dawno nie widziała. Do tego doszło słownictwo spod blokowiska. W efekcie czego seks jak i jej kobiecość zaczęły zanikać. Przestawała mnie interesować. Miała swoje kompleksy, jednak zawsze starałem się ją wartościować. W końcu kiedyś ze ździwieniem za to pytała czy coś jest nie tak. 
LOGICZNIE wyjaśniłem wszystko co i jak mi się nie podoba.  Pierwszy mój argument potraktowała jako atak na swoją osobę. Drugi to samo. Reszty argumentów nie próbowałem przekazywać, bo głupie emocje już dawno jej zablokowały dostęp do racjonalnych myśli.Wypierała się wszystkiego.
Mimo wszystko prosiła, by spróbować jeszcze raz - młodzi jesteśmy, fajne chwile przeżyliśmy. Może za drugim razem się uda.  ok, ale na moich zasadach mówie.
Do momentu pewnych drobnych przytyków, było fajnie jak na początku. 
Aż tu nagle z nikąd zaproponowała wspólne mieszkanie o.O  w tym momencie już miałem pełną jasność na czym stoję. Ma zamiar mnie mieć bliżej i o stopniowo ograniczać.Obiecałem się zastanowić, zanalizować + i - , zaleciłem jej cierpliwość i brak pośpiechu w tej sprawie. Zacząłem uważnie się jej przyglądać i analizować jej poczynania.
 
Jej dziecinada zaczęła się pod koniec listopada. Od tamtego czasu zacząłem na spokojnie wszystko zbierać przeciw niej, by nie mogła się wyprzeć, zrobiło się głupio i dała mi w końcu spokój.
Okazało się, że regularnie hasa sobie po moim telefonie gdy tylko się odwrócę (aplikacja, robiąca zdjęcia intruzom w telefonie spisała się świetnie). Dodatkowo doszło kopiowanie kontaktów koleżanek, z którymi nic poza dobrym kontaktem mnie nie łączyło. Oczywiście kontaktów tych później używała do wypytywania o łączące mnie relacje. Wypytywanie znajomych o moje zachowania i towarzystwo na imprezach. Obsesyjne przeglądanie setek zdjęć z innych imprez, na których potrafiła ubzdurać sobie, że byłem z kimś (dla jasności, zawsze wiedziała czy się gdzieś bawie czy nie, byłem uczciwy). Przeglądanie mojego laptopa, historii przeglądania i co mnie ździwiło - przeglądnięcie wszystkich rzeczy jakie kupiłem i sprzedałem na alle.pl, od początku roku.
Mimo tej inwigilacji, zachowywała się wobec mnie zupełnie normalnie. Potrafiła nawet zapytać od kogo smsa dostałem przy niej - przecież i tak sobie później przeczytasz. Dla niepoznaki również zachowywałem się naturalnie.
W ostatni weekend gdy byłem u niej, spodziewałem się jakiejś zaczepki z jej strony. Przez zajęcia w tygodniu, nie odpisywałem jej na wiadomości, więc to dla niej idealny powód na kłótnie. Tylko na to czekałem.
Cały weekend nerwowa, czułem że coś ją gryzie. W niedziele ugotowała jak zawsze zresztą kiepski obiad, który jadałem jak zawsze z uśmiechem. 
Kawy już nie dopiłem. Podczas gotującej się wody zaczęła nerwowo wypytywać o wszystko.
Po raz kolejny postanowiłem przedstawić na spokojnie swoje racje. Oczywiście wszystko jak o ściane.
Oniemiała gdy wyciągnąłem telefon i pokazałem jej zdjęcia, robione przez mój sprytny aparat podczas bezczelnego przeglądania. Moja duma ze sprawnie przeprowadzonej akcji dodała mi niesamowitego kurażu. Przedstawiałem kolejne jej chamskie zagrywki; siedziała niesamowicie ździwona ze szczęką na podłodze. Ze spokojem wyłączyłem wode, powiedziałem, że takich rzeczy nie wybacze i nie ma po co dzwonić. 
Wysłała od tego czasu pare smsów, na które moja duma nie pozwala mi do teraz odpisać.
Jako, że została zaakceptowana przez rodzinę, na dniach mogę się spodziewać wychowawczych rozmów ze mną moich bliskich.
 
ps. w weekend będąc u niej zerknąłem na jej zakładki w przeglądarce. Okazało się, że masowo korzysta z rad ze stron typu: netkobiety, vinted i wisaż. 
To chyba mówi wszystko.
Edytowane przez The Saint
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Bez lodzika nie ma miłości", jak mawiają doświadczeni weterani - to po pierwsze...:-)

I to nie chodzi nawet o sam lodzik, tylko o to, że oddana kobieta SAMA zrobi wszystko, by zaspokoić swojego mężczyznę. Nie tylko w seksie, w kuchni też....

Jeżeli teraz nie było lodzika, przez rok! - to tym gorzej byłoby POTEM...już to widzę...brrrr....

 

Do tego dochodzi kiepskie gotowanie i jej nieciekawy, szpiegowski  i mało ambitny charakterek, to szkoda Twojego czasu na taką znajomość.

Wieszaków nie cierpię, są całkowicie aseksualne dla mnie....kobieta ma mieć biust i tyłek - lepiej 10 kg za dużo, niż 5 kg za mało :-)

Dobrze więc , że to skończyłeś w porę.

 

Opiniami rodziny i znajomych kompletnie się nie przejmuj, to Twoje życie i to Ty byś ewentualnie się z nią męczył całe życie potem. A nie oni...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Panowie za uwagę.

Tak jak mówicie. Jej zachowania podpadają pod te patologiczne.
Co gorsza, dziewczyna dość szybko pnie się po szczeblach. Co prawda ten sklep to zwykła tania sieciówka i na razie zarabia wciąż niewiele, jednak co gorsza ma już pod sobą kilka dziewczyn, z którymi oczywiście nieustannie drze koty. 
Broniłem się przed byciem tamponem, jednak ona nader często lubiła mi zdawać swoje relacje z pracy.
 

 

Przeraża mnie to, że chyba w każdej kobiecie siedzi większy bądź mniejszy psychol. Czy istnieją kobiety o umiarkowanie zrytej psychice?

 

Takie fora jak te wymienione przeze mnie na dole, tylko to zjawisko pogłębia. Jedna idiotka na forum nakręca drugą.

Edytowane przez The Saint
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broniłem się przed byciem tamponem, jednak ona nader często lubiła mi zdawać swoje relacje z pracy.

 

Pozwolę, że się wtrącę bo mam podobna sytuacje. U mnie też występuje ten incydent ze zawsze gada o robocie.

Tak sam jak The Saint się przed tym bronię, i stąd pytanie jak najlepiej? Olać całkiem i mieć ciągle w dupie? Przecież kurwa nie dam sobie wejść na głowę  bo takie pierdolenie czy nawet banalność jest zaraźliwe a już nie raz się w życiu na tym przejechałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pozwolę, że się wtrącę bo mam podobna sytuacje. U mnie też występuje ten incydent ze zawsze gada o robocie.

Tak sam jak The Saint się przed tym bronię, i stąd pytanie jak najlepiej? Olać całkiem i mieć ciągle w dupie? Przecież kurwa nie dam sobie wejść na głowę  bo takie pierdolenie czy nawet banalność jest zaraźliwe a już nie raz się w życiu na tym przejechałem.

"Świńko, ale dlaczego mówisz mi ciągle o swojej pracy, przecież ja nawet nie znam tych osób, o których nawijasz. To tylko Twoja wersja ... kij zawsze ma dwa końce. Bierz tą pracę trochę na dystans. Nie wymagaj bóg wie czego od osób, zarabiających najniższą krajową" - takie teksty bracie :D  i jak grochem o ścianę.

Miałem ten komfort, że jak bardzo chciało się współżycia, po prostu się za nią zabierałem i przestawała pierdzielić głupoty.

Później jak w opisie wyżej, pozostawało mi się wyłączać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Świńko, ale dlaczego mówisz mi ciągle o swojej pracy, przecież ja nawet nie znam tych osób, o których nawijasz. To tylko Twoja wersja ... kij zawsze ma dwa końce. Bierz tą pracę trochę na dystans. Nie wymagaj bóg wie czego od osób, zarabiających najniższą krajową" - takie teksty bracie :D  i jak grochem o ścianę.

Miałem ten komfort, że jak bardzo chciało się współżycia, po prostu się za nią zabierałem i przestawała pierdzielić głupoty.

Później jak w opisie wyżej, pozostawało mi się wyłączać.

Jakbym siebie słyszał :) Szczególnie też ciągle powtarzam, że nie można wymagać od takich ludzi czegokolwiek więcej. Oni stworzeni są tylko do kopulowania i tyle. Widzę, że jedziemy na jednym wózku bo u mnie też problem z ludźmi z pracy :D

Czasem to jestem tak mega wkurwiony, że brak słów. Ja wiem, że kobieta to chodzące problemy ale ile można. Jak nic się nie zmieni widzę, że też bedę musiał odciąć się od wszystkiego bo powoli mi to przeszkadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pozwolę, że się wtrącę bo mam podobna sytuacje. U mnie też występuje ten incydent ze zawsze gada o robocie.

Tak sam jak The Saint się przed tym bronię, i stąd pytanie jak najlepiej? Olać całkiem i mieć ciągle w dupie? Przecież kurwa nie dam sobie wejść na głowę  bo takie pierdolenie czy nawet banalność jest zaraźliwe a już nie raz się w życiu na tym przejechałem.

 

Pytaj się jej za każdym razem "Po co Ci te informacje?" - i tak do bólu :-) Jej bólu ;-)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Widzę, że jedziemy na jednym wózku bo u mnie też problem z ludźmi z pracy :D

 

Brachu! Uwierz mi, że już nie jedziemy. Ja wysiadłem stacje temu i mogę Ci tylko pomachać  :D 

Poszedłem od razu na piwo do poczekalni dla podróżnych. I nikt mi nie smęci nad uchem. Tu na stacji jest wspaniale!  :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwy spokój mężczyzna tak naprawdę uzyskuje tylko w samotności, ewentualnie z dobrym towarzystwem podobnych osób.

 

Z babą nigdy tego uczucia błogiej ciszy i spokoju nie zazna. Nawet jak ktoś laskę trzyma krótko i umie sobie wychować, to i tak będzie 'musiał' znosić stek bezsensownego pieprzenia, które nie ma żadnego logicznego odzwierciedlenia w rzeczywistości. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwy spokój mężczyzna tak naprawdę uzyskuje tylko w samotności, ewentualnie z dobrym towarzystwem podobnych osób.

 

Z babą nigdy tego uczucia błogiej ciszy i spokoju nie zazna. Nawet jak ktoś laskę trzyma krótko i umie sobie wychować, to i tak będzie 'musiał' znosić stek bezsensownego pieprzenia, które nie ma żadnego logicznego odzwierciedlenia w rzeczywistości. 

 

w zwiazku męzczyzna takze potrzebuje samotności od kobiety, póki co mam te wolnosc jako ze nie mieszkamy razem,ale jak jest u mnie kilka dni,to czasami mam ochote jednak na pobycie samemu i cos w rodzaju odpoczynku

Edytowane przez Esej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę, że się wtrącę bo mam podobna sytuacje. U mnie też występuje ten incydent ze zawsze gada o robocie.

Tak sam jak The Saint się przed tym bronię, i stąd pytanie jak najlepiej? Olać całkiem i mieć ciągle w dupie? Przecież kurwa nie dam sobie wejść na głowę bo takie pierdolenie czy nawet banalność jest zaraźliwe a już nie raz się w życiu na tym przejechałem.

Z tym gadaniem o robocie ,psiapsiółkach ,znajomych i ich relacjach w związkach to nie do końca takie nic.

Kobieta opowiada ci jakąs historyjke prawdopodobnie z dupy wziętą i obserwuje twoją reakcje lub ma na celu ukierunkowanie misia

Np.Przemek uderzył Kasie

Reakcja obserwacja

Ten Przemek to mieszka z Kaską i nie dokłada się do życia kawał chuja

Tu chcąc poruchac i zachowac swą miłość zaczynasz nie tylko sie dokładać ale nawet placisz za wszystko

Te opowiadania cie modelują i wchodzą bezposrednio do .....

Dlatego nic do bani luźna guma

Zbierzność imion przypadkowa :)

Edytowane przez Tarnawa
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zwiazku męzczyzna takze potrzebuje samotności od kobiety, póki co mam te wolnosc jako ze nie mieszkamy razem,ale jak jest u mnie kilka dni,to czasami mam ochote jednak na pobycie samemu i cos w rodzaju odpoczynku

 

Ja mam tak samo. Z tym , że moja laska sama to zauważyła i powiedziała, że widzi iż po kilku wspólnych dniach - ja mam ochotę pobyć już sam... No nie zaprzeczam! :-)

Ona ma swoje mieszkanie, a ja swoje, więc już ponad rok wszystko jest OK.

I nie zamierzam tego zmieniać!

Chociaż przyznam, że na początku miałem takie idiotyczne pomysły, żeby zamieszkać razem...Byłem świeżo po wyprowadzce od żony, więc jeszcze nie doceniałem, ile daje samodzielność :-)

Chciałem wpaść z deszczu pod rynnę! :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Panowie za rady od Was.

To co akurat przeżywam to przelotny romansik, który pewnie się zaraz skończy.

Starałem ją właśnie krótko trzymać, czasem nawet nic sobie z niej nie robiłem i widzę, że to i tak nie ma sensu.

 

Kobieta to jest taka małpka, którą możesz sobie wytresować i patrzeć, jak fika koziołki, wierząc, że twój system kar i nagród zadziała i małpka nie obsra dywanu ani nie będzie rzucała jedzeniem po pokoju... (taki głupi przykład, ale chyba miarodajny). 

Ale jeśli chcesz traktować małpkę jak równą sobie istotę i wierzyć w propagandę na temat zwierzęcej natury, to przepadniesz, bo próbowałeś rozmawiać ze ślepym o kolorach (nie piję konkretnie do ciebie, to taki przykład tylko).

 

Jedni sobie te małpki tresują, bo mają wielką przyjemność z obserwowania ich harców, inni wolą zainwestować w siebie, a hałaśliwe zwierzątka im są do niczego niepotrzebne.

Ja należę do tych drugich, co nikogo czytającego moje wypowiedzi nie zaskakuje. Rok temu się jeszcze wahałem, dzisiaj jestem na takim etapie świadomości i samorozwoju, że naprawdę nie widzę sensu pakowania się w ten 'interes'. Jakieś tam pseudo-korzyści i przyjemności nie wynagrodzą mi tego, co kobiety robią (lub próbują robić) z życiem mężczyzny. A ja się w wychowywanie obcych ludzi nie zamierzam bawić... 

 

Porównanie do małp było tutaj całkowicie przypadkowe, podczas eksperymentu nie ucierpiało żadne zwierzę, groźby od samic proszę kierować na podany adres od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00 - 22.00. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja należę do tych drugich, co nikogo czytającego moje wypowiedzi nie zaskakuje. Rok temu się jeszcze wahałem, dzisiaj jestem na takim etapie świadomości i samorozwoju, że naprawdę nie widzę sensu pakowania się w ten 'interes'. Jakieś tam pseudo-korzyści i przyjemności nie wynagrodzą mi tego, co kobiety robią (lub próbują robić) z życiem mężczyzny. A ja się w wychowywanie obcych ludzi nie zamierzam bawić... 

 

Coraz więcej mężczyzn z tego co widzę, idzie tą drogą. Dobrze. Przyjdzie Islam, pokaże babom ich miejsce. Oby jak najszybciej, bo to co się wyrabia obecnie szczególnie na tzw. "zachodzie" zmierza ku nieuchronnej zagładzie i katastrofie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz więcej mężczyzn z tego co widzę, idzie tą drogą. Dobrze. Przyjdzie Islam, pokaże babom ich miejsce. Oby jak najszybciej, bo to co się wyrabia obecnie szczególnie na tzw. "zachodzie" zmierza ku nieuchronnej zagładzie i katastrofie.

 

Świetnie i nie mogę się doczekać. Z tym zdjęciem to mnie rozbawiłeś :D .

 

Jest jednak pewien problem.

To nie islam przyjdzie, tylko fanatyczni psychopaci nam go przyniosą i fakt, szybko pokażą "durnym samicą" gdzie jest ich miejsce i jaka jest ich rola.

 

Jednak jak zwykle cały ciężar spadnie na nas facetów - bo któż inny może im sie przeciwstawić.

One wezmą karabiny i noże i pójdą walczyć z islamskimi psycholami - watpię :P .

P.S. Pamietaj, że jako ateista jesteś na jednym z pierwszych miejsc do wysłania twojego "niewiernego jestestwa" na spotkanie z Mahometem :P .

      Ja jestem na 2 lub 3 -cim :lol:

 

      A samice będą ich zabawiały w zabawy o jakich teraz nawet pomyślec nie mogą :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.