Skocz do zawartości

Praca i Inne Demony


Rekomendowane odpowiedzi

przegrywom

 

Od ponad dwóch lat pracuję jako magazynier i wykładacz towaru w średnim sklepie spożywczym. Mając prawie 33 lata i zarabiając na rękę 2800-2900 znajduję się gdzieś w okolicach… Każdy niech sobie dopowie gdzie… Mam jednak minimalne koszty stałe (brak czynszu… dzięki Ci Boże!). Nie jest więc obecnie finansowo źle. Jednak patrząc na całość mojego majątku i mój wiek to jestem nędzarzem (na pewno w oczach kobiet, he he). Posiadam kilka mebli, kilkadziesiąt książek(dla mnie to majątek!), sprzęt audio(1500zł), dwa tanie komputery, inną drobną elektronikę, dwudziestoletnie Audi(4500zł) i ponad 20tyś na koncie z etatu w sklepie. Wszytko to zdobyłem własną pracą oraz po części pasożytnictwem na rodzinie... Mam dodatkowo to szczęście że otrzymałem darowiznę w pewnej wysokości. Traktuję te pieniądze jako żelazną rację i planuję wydać tylko na najważniejsze życiowe rzeczy tzn. zakup lub budowę domu/mieszkania w dalekiej przyszłości, jeżeli dodam do tego to co sam zarobię. Nie planuję więc wydawać tych pieniędzy na nic innego, nawet na jakieś kursy, szkolenia, naukę języków, poprawę swojego zdrowia, rozwijanie pasji etc.

 

Od ponad roku planuję rzucić obecną pracę. Prawie dzień w dzień o tym myślę. Dzień w dzień ważę w głowie wady i zalety, korzyści i straty. Na pewno już samo to nie wpływa dobrze na moją psychikę. Z wielu powodów ciężko jest podjąć decyzję. Pierwszy to wartość mojego CV na rynku pracy, a raczej jego bez-wartość. Po prostu nie za bardzo mam gdzie pracować. Inaczej mówiąc ta praca jest obecnie chyba najlepszym wyborem. Drugi powód to kryzys gospodarczy (prawdziwy czy urojony), który powstrzymuje od podejmowania zmian. Trzeci powód to moje niezdecydowanie, dzielenie włosa na czworo, strach, ogólna cipowatość…

 

Zrobiłem sobie listę plusów i minusów mojej pracy.

 

Plusy

  • Po prostu, mam pracę.

  • Zarabiam kasę. Ważne! Za pracę jaką wykonuję w okresie jesień-zima, akceptuję taką wypłatę jaką mam.

  • Mam do pracy bardzo blisko. Dziesięć minut jazdy.

  • Socjalizacja. Przebywam z ludźmi. Z dużą ilością ludzi. I nie jest to dla mnie problem, w przeciwieństwie do tego co było kilka lat temu.

  • Widzę żywe kobiety i nawet z nimi rozmawiam 😛

  • … i trochę się nauczyłem w grę człowiek- człowiek, człowiek-kobieta

  • Umiarkowana ilość, w umiarkowanym stężeniu, Grażyn, Sebów, Karyn czy innej patologi.

  • Czasami ta praca jest lekka, zwłaszcza w zimie. Czasami…

  • Przez pracę fizyczną trochę zmężniałem. Mam masę, więc gdybym wziął się za ćwiczenia to zrobiłbym ładną sylwetkę.

  • To nie jest fabryka czy inna rzeźnia.

  • Mam sens życia…

 

Minusy

  • Za taką wypłatę nie będę harował w lecie! Sam na magazynie i na sklepie. To nie jest do zrobienia, bez uszczerbku na zdrowiu, czego doświadczam.

  • Praca na dwie zmiany. Tu jest bardziej mój problem, bo nie potrafię się zmusić do wczesnego wstawania jak mam na popołudnie(śpię lub leżę do 10-11), a jak mam na rano to muszę wstać po czwartej. To źle dla organizmu taka rozpiętość godzin pobudki.

  • Socjalizacja. Mam już dość ludzi. Tak odpocząć od nich na miesiąc – marzenie.

  • Już nie mogę słuchać i patrzeć na koleżanki. Przejadłem się tym „miodem”. Widzę te wszystkie ich wady, które są tu na forum przedstawiane po tysiąckroć. Zwłaszcza plotkarstwo. Gdyby zliczyć te wszystkie „rozmówki” gdzie tylko gadają to byłaby godzina, jak nie więcej dziennie. Nie mówię jeszcze o tej ich „zalecie” pracy i jednocześnie gadania… Nie ma kto tego ukrócić, bo i zmianowe i kierowniczka uczestniczą w tym procederze…

  • i zarabiają dzięki tej ciężkiej „pracy” tylko ok, 200 zł mniej ode mnie. Powiedzieć że kobiety w tym kraju mają dobrze to nic nie powiedzieć.

  • Zmiennik na drugiej zmianie. Człowiek który pracuje od zawsze. Nie do ruszenia. Leń i bałaganiarz. Chyba lubi i umie rozmawiać z kobietami. Myślę że to dla nich taka koleżanka z wackiem… Ma instagrama, podobno śledzi jakieś laski. Lubi zboczone treści i pokazuje je koleżankom… Trudno mi go zakwalifikować do jakiegoś gatunku patoli, Wy chyba umiecie…

  • Praca bez możliwości awansu(„kierowniczką” i tak bym nie chciał zostać), podwyżki czy nabrania jakiś sensownych umiejętności.

  • Czym dłużej tam jestem tym trudniej jest odejść. Tak, to też wada.

  • Urlopy max tygodniowe.

  • Wszystkie soboty pracujące. To nie najgorsze. Najgorsze, że rzadko kiedy są dwa dni wolnego z rzędu.

  • Obowiązek noszenia kagańca. Przeszkadza, mimo że jak jestem na zapleczu to go ściągam. I tak mam słaby układ oddechowy, skrzywioną przegrodę nosową, przez co większość powierza łapię ustami, a nie nosem. Jeszcze nie ma upałów, a już jest mi źle.

 

 

Byłoby tego na tyle. Zmęczyłem się tą pracą. Są tu rzeczy nie do przeskoczenia. Czuję, że jak dostanę dłużej, choćby jeszcze rok, to mogę się stąd nie wyrwać. Wpadnę w pułapkę strefy komfortu. Tzn. będzie chujowo ale stabilnie.

 

Sprawę trzeba rozegrać z wyprzedzeniem kilkuletnim, bo zegar niebezpiecznie tyka. Przypomnę że będę miał 33 lata w tym roku. Teoretycznie mam dobre warunki startu. Pieniądze, dom rodzinny na wsi, auto, ręce i nogi. Z takim „doświadczeniem” przyjmie mnie każdy większy sklep, bo nie ma chętnych facetów na taką fuchę. Kobiece załogi będą zachwycone silnym męskim ramieniem, które będzie dźwigało towary powyżej 12kg...

 

Czego teraz chcę? Długiego odpoczynku. Takiego na miesiąc. Ale ja już wiem, że będę miał kaca moralnego, że nic nie robię. Widać w tym rękę Wielkiego Programisty Sytemu. Jego Agenci, Kobiety, już mi zadają pytania – Co będziesz w domu robił, Gdzie Ci będzie lepiej niż u nas…

Na to nie zwracam uwagi, ale na swoje życie już tak. Zmarnowałem – choroby, nie choroby – kilka lat młodości. Na nierealne marzenia i bujanie w obłokach

 

Później, praca na czarno w sadownictwie. Zalety: powietrze, słońce, brak bab… Robota na dwa miesiące. I… Pustka. Nie mam na siebie pomysłu. Do sklepów nie chcę wracać, dopóki będzie obowiązywał ten chory nakaz noszenia kagańców. Myślę o wyprowadzce do miasta. Ale już tyle kasy nie będę odkładał co teraz. Koniec z strefą komfortu i dobrze. Większe prawdopodobieństwo spotkania kogoś wartościowego, powyżej średniej, nawet w słabych pracach. Mam porównanie, bo kiedyś żyłem i pracowałem w mieście. No i więcej samiczek na km2 xD

 

Nie wierzę, że nauczę się jakiegoś fachu. W tym wieku? Może ktoś, ale ja? Nie. Znam moje ograniczenia, moją wrodzoną i nabytą nieudolność. Gdym się postarał to może coś tam z IT bym skumał, ale bycie wyrobnikiem za 3-4 tyś, którego można łatwo zamienić na Hindusa czy AI, nie widzi mi się. Zwłaszcza że trzeba się jakość usadowić na 15 lat przed emeryturą. Myślę, że magazynierzy jeszcze będą potrzebni za 20 lat. Na pewno na prowincji. A zwykli klepacze kodu już niekoniecznie.

 

No cóż, taki los robola, prekariatu, nizin społecznych. To jest dziedziczne. Mój dziadek był parobkiem na folwarkach, mój ojciec małorolnym chłopem. W rodzinie taty, jak i mamy nikt nawet nie ma matury. Ja też...

 

3..2..1 Liczę na motywujące posty

Edytowane przez Arnold Layne
Inna wersja postu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Arnold Layne zmienił(a) tytuł na Praca i Inne Demony
W dniu 25.05.2021 o 21:52, Arnold Layne napisał:

Czuję, że jak dostanę dłużej, choćby jeszcze rok, to mogę się stąd nie wyrwać. Wpadnę w pułapkę strefy komfortu. Tzn. będzie chujowo ale stabilnie.

Stary ty już siedzisz w strefie komfortu. To co mnie martwi to twoje podejście że jest chujowo wiec trzeba cos robić i wtedy bedzie zajebiscie. Po tym co przeczytałem powinno być. Jest zajebiscie, mam pracę, kase na koncie zdrowie i jestem mądry. Masz zasoby zeby z nimi coś zmienić. Już jest dobrze! Wykorzystaj to.

Ty się poprostu opierdalasz i boisz podejmować decyzje. Siedzisz w strefie komfortu. Mozesz odejść z pracy na dwa sposoby. Paląc mosty albo nie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 5/25/2021 at 9:52 PM, Arnold Layne said:

przegrywom

 

Od ponad dwóch lat pracuję jako magazynier i wykładacz towaru w średnim sklepie spożywczym. Mając prawie 33 lata i zarabiając na rękę 2800-2900 znajduję się gdzieś w okolicach… Każdy niech sobie dopowie gdzie… Mam jednak minimalne koszty stałe (brak czynszu… dzięki Ci Boże!). Nie jest więc obecnie finansowo źle. Jednak patrząc na całość mojego majątku i mój wiek to jestem nędzarzem (na pewno w oczach kobiet, he he). Posiadam kilka mebli, kilkadziesiąt książek(dla mnie to majątek!), sprzęt audio(1500zł), dwa tanie komputery, inną drobną elektronikę, dwudziestoletnie Audi(4500zł) i ponad 20tyś na koncie z etatu w sklepie. Wszytko to zdobyłem własną pracą oraz po części pasożytnictwem na rodzinie... Mam dodatkowo to szczęście że otrzymałem darowiznę w pewnej wysokości. Traktuję te pieniądze jako żelazną rację i planuję wydać tylko na najważniejsze życiowe rzeczy tzn. zakup lub budowę domu/mieszkania w dalekiej przyszłości, jeżeli dodam do tego to co sam zarobię. Nie planuję więc wydawać tych pieniędzy na nic innego, nawet na jakieś kursy, szkolenia, naukę języków, poprawę swojego zdrowia, rozwijanie pasji etc.

 

 

Mam bardzo podobną sytuację. PS: Nie używaj tej czcionki bo są problemy z cytowaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doskonale Cię rozumiem bo sam byłem w podobnej sytuacji. Tylko ja to zauwazyłem mając lat 26. Pracowałem za 2800 na magazynie w Januszeksie bez perspektyw. Poszedłem na studia informatyczne na prywatną uczelnie i powoli uczyłem się programować. W zeszłym tygodniu zostałem zrekrutowany na stanowisko młodszego programisty wdrożeniowca systemów ERP do sporej rozmiarów korporacji w Poznaniu. 
Jesteś w mega dupie. Musisz to zrozumieć. Nawet jak ogarniesz się w najbliższe dwa lata i nauczysz się czegoś pożyteczniejszego to nie masz co napisać w CV. Twój background jest chujowy. 

Na każde normalne stanowisko na które aplikujesz masz stado 20 latków po studiach, którzy są bardziej perspektywiczni w oczach potencjalnego pracodawcy. 

W zasadzie widzę dwie drogi:

 

a) małpa biurowa :

  • skilowanie angielskiego/niemieckiego + excel + power bi / visual basic  
  • skilowanie angielskiego/niemieckiego + programowanie / bazy danych / sieci 
  • 3dmax / Maya / blender - ogólnie grafika 3D jest duże ssanie na tym rynku

 

Wszystko to musisz wyuczyć się na wysokim poziomie. Języki minimum B2. Jak wspomniałem wszędzie będzie konkurecja młodych więc musisz się wyróżniać. Doświadczenie zawodowe masz nędzne więc nie ściemnisz że masz szerokie umiejętności nabyte podczas dotychczasowej pracy.

 

b) wykwalifikowany fizol :

  • kurs na żurawie, wózki widłowe, C+E, spawacz etc

 

Edit: Nie masz matury. To jest absolutny MUST HAVE. Bez tego całe życie będziesz zwykłym parobem. 

Edytowane przez Agrael
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.05.2021 o 21:52, Arnold Layne napisał:

Ale ja już wiem, że będę miał kaca moralnego, że nic nie robię. Widać w tym rękę Wielkiego Programisty Sytemu. Jego Agenci, Kobiety, już mi zadają pytania – Co będziesz w domu robił, Gdzie Ci będzie lepiej niż u nas…

Na to nie zwracam uwagi, ale na swoje życie już tak. Zmarnowałem – choroby, nie choroby – kilka lat młodości. Na nierealne marzenia i bujanie w obłokach

Może spróbuj we Włoszech.

Raz kozie śmierć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz zorganizowane zaplecze i prawie 3.000 zł na 1 osobę to nieźle, oczywiście pod warunkiem że nie skusisz się na oszustkę, bo możesz stracisz wszystko.

To kobiece narzekanie na dyskryminację o 200 zł to przy tym nic :D

 

Zawodowo liczą się prawie wyłącznie umiejętności, możesz poszukać innej rozwojowej pracy, ale pamiętaj że np. życie w mieście jest drogie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.05.2021 o 21:18, Agrael napisał:

W zasadzie widzę dwie drogi:

a) małpa biurowa :

Kiedyś, przez parę miesięcy pracowałem jako taka małpa. Wprowadzałem dane towaru do systemu. Praca marnie płatna i nieperspektywiczna, ale wspominam ją najlepiej ze wszystkich robót, dlatego że wyszedłem w końcu do ludzi.... Zawarłem znajomości które przetrwały jeszcze paręnaście miesięcy po jej zakończeniu. Aktualnie "wygasza" mi się ostatnia... Niestety, ciężko jest utrzymać znajomość tylko przez net...
Taka praca to chyba najlepsze co mogę dostać. I tak musiałbym się parę miesięcy, jak nie dłużej, uczyć podstaw, bo od 4 lat to tylko praca fizyczna.

W dniu 30.05.2021 o 21:18, Agrael napisał:

b) wykwalifikowany fizol :

  • kurs na żurawie, wózki widłowe, C+E, spawacz etc

Nie widzę tego. Raczej mam dwie lewe ręce i jakąś blokadę przed wszelkim majsterkowaniem. Nie liczyć zabaw hardware IT oraz (tanim i prostym) audio. Ale to tylko zabawy.

 

W dniu 30.05.2021 o 21:18, Agrael napisał:

Nie masz matury. To jest absolutny MUST HAVE. Bez tego całe życie będziesz zwykłym parobem. 

Oblałem dwa razy matmę. Już ten fakt powinien wybić mi z głowy IT, zwłaszcza programowanie. Niestety jestem humanistą, albo inaczej, niespełnionym humanistą. Gdym miał coś studiować, to wybrałbym historię lub o zgrozo jakieś nauki społeczne...
A przypadkiem Marek nie ma matury? Parobem to on nie jest. Wielu "sławnych" ludzi nie ma, a coś osiągnęło. Wiem, wiem to wymówka.

 

W dniu 30.05.2021 o 22:48, BRK275 napisał:

Może spróbuj we Włoszech.

Raz kozie śmierć.

 

Coś głęboko we mnie, jakieś dalekie echo męskości mówi mi, że to jest prawdziwe życie. Nawet "hipis" się zgadza, bo młode lata zmarnowałem m.in na słuchanie starego rocka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.