Skocz do zawartości

Możesz być bogatszy niż myślisz.


GluX

Rekomendowane odpowiedzi

Możesz być bogatszy niż myślisz.

Na początek definicja bogactwa

Cytat

Bogactwo – całkowita wartość pieniędzy i wartościowych dóbr jakie posiada osoba bądź rodzina.

W moim felietonie skupimy się na drugiej części - wartościowe dobra.

 

 

Eksperyment na dziś:

weź kartkę i idąc ulicą - wypisuj za każdym razem kreskę jeśli zauważysz uśmiechniętą, pozytywną osobę.

 

Jeśli w ciągu 30 min przejścia przez miasto naliczysz 3 osoby to będzie sporo.

Mało, co? Cholernie mało!

 

Teraz zrozum, że miano bogacza ma ten kto ma dostęp do rzadkich rzeczy: ładna dziewoja, Lexus LC500, piękny duży dom itp

 

Ale ktoś zapomniał Ci powiedzieć również o: bezpodstawne i niezależne odczuwanie szczęścia. To jest tak rzadka rzecz, że ludzie się zabijają o to. Nie? Myślisz inaczej?

Hipsterzy stoją po 2-3 dni przed sklepami gdzie są sprzedawane nowe Iphony - każdy z nich powiedziałby Ci to samo - wolałby być jak najdłużej szczęśliwy niż mieć nowy model smartfona.

Każdy z nas stałby nawet i tydzień, gdyby ktoś mu zagwarantował, że wtedy będzie szczęśliwy.

Tak jak ochotnicy przed domem Tyler'a.

Screen-Shot-2013-07-17-at-11.05.22-AM-e1

 

Wychodzimy do prostej nierówności w takim razie:

 

Szczęście >> Co tam sobie wybierzesz

 

Teraz zrozum - duży dom, piękna dziewczyna, drogi samochód - one mają Ci zapewnić SZCZĘŚCIE.

Nie? Zobacz sobie jakąkolwiek reklamę - jest w niej zawsze zagrożenie, seks i jedzenie - wszystko co wpływa na Twoją uwagę.

Ale koniec końców - jest obiecywane szczęście jeśli kupisz dany produkt.

Szczęście to produkt tak luksusowy, że stawia się wyżej niż prezesa wielkiej korporacji.

Pieniądze szczęścia nie dają - To słyszałeś na 100%. To jest papka dla ubogich, żeby się nie bogacili.

Przeanalizowałem to zdanie - jest w nim jeden przekaz podprogowy:

Nie bogać się bo i tak nic z tego nie wyjdzie i w dodatku będziesz miał więcej zmartwień, więc po co Ci pieniądze, skoro nawet nie dają szczęścia?

 

Ale GluX mądra głowa i buntownik z wyboru - uwielbia robić na opak matrixowi.

Drogi Bracie:

 

To szczęście daje pieniądze.

 

Najpierw to Ty musisz być szczęśliwy, chociaż słowo "musisz" jest tutaj niepotrzebne.

Ale wiesz o zasadach - podobne przyciąga podobne, czyż nie?

Jak jesteś szczęśliwy to przyciągasz rzeczy, które będą to potwierdzać - tak samo jak jesteś smutny to cały świat chce Ci udowodnić Twoją rację.

Bo tak działa świat - jest na Twoje skinienie w gruncie rzeczy i czeka na Twoje rozkazy. A skoro Ty jesteś smutny to dajesz światu rozkaz, że chcesz być smutny.

Więc bądź szczęśliwy, a świat będzie udowadniać, że masz rację. Dla niego zawsze masz rację - kapujesz?

Różnorodność świata i myślenie selektywne dają możliwość udowodnienia czegokolwiek sobie zażyczysz.

Twoja laska Cię zdradziła? Nagle zaczniesz zauważać, że każda laska to materialna szuja, która czeka na skok na lepszą gałąź.

Pomogłeś małemu dzieciakowi, a w zamian dostałeś od niego lizaka? Świat jest piękny, ludzie życzliwi i w gruncie rzeczy są dobrzy.

Każde z tych przekonań to kłamstwo - ale chodzi mi to, że każda teza emocjonalna znajdzie potwierdzenie w rzeczywistości.

 

 

 

Nikt Ci nigdy nie powiedział jak masz żyć.

Tak, samo jak w szkole - każdy kazał Ci się uczyć, ale czy ktoś Ci powiedział jak masz się uczyć? Ja, zanim nie przeczytałem pewnej książki - nie wiedziałem.

 

Pytanie to uważam, za jedno z najważniejszych i odpowiedź jest prosta jak prezentacja w powerpaincie:

 

Jak chcesz.

(K*rwa, GluX - spodziewałem się czegoś innego)

Tak wiem, zawiodłem Cię prostotą zapewne. Ale...przyjrzyj się dobrze...bardzo dokładnie.

(K*rwa, GluX - to są dwa słowa).

Przyglądaj się dalej.

.

.

.

.

Masz żyć - i traktuj to jak rozkaz od mnie - tak jak chcesz! Nie tak, jak masz żyć.

Jedna postawa jest wyprowadzona z pozycji siły - druga z pozycji braku.

A Ty masz siłę w sobie chłopie - siłę wyboru. Bóg Ci ją dał - bo stworzył Ciebie na swoje podobieństwo.

 

Problem leży, gdzie indziej - że go nie wykorzystujesz.

Ja to nazywam złóg emocjonalny - działa niczym blokada. Blokuje Cię, abyś był tym chcesz.

 

Otóż Słońce w ciągu dnia, zawsze świeci - jedynie chmury mogą zakrywać ten fakt - tak jest z emocjami.

Ale sprawa tutaj jest prosta jak budowa cepa - zacznij uwalniać się od nich.

W tej materii nie będę więcej tłumaczył, jest tutaj temat do tego:

 

 

 

JESTEŚ BOGATSZY NIŻ 99,9% LUDZI GDY JESTEŚ SZCZĘŚLIWY.

 

Każdy chce przebywać w środowisku osoby szczęśliwej, bo będąc szczęśliwym oddziałujesz na otoczenie. Niczym światło w ciemnym pokoju - oświetlasz je.

Każdy reaguje na Ciebie - bo nasz mózg, ten gadzi w moim mniemaniu wie dobrze, że to nasz naturalny stan. Taki jak mieliśmy przed powstaniem społeczeństwa - stan wolności, który jest bliski naszemu sercu.

(Ciekawostka: plemiona, które żyją poza cywilizacją - pracują tygodniowo maksymalnie 10 godzin. Resztę poświęcają na zabawę, seks, odpoczynek i relaks.)

To wolność emocjonalna jest największą umiejętnością - to dzielenie się miłością i szczęściem jest największym zasobem.

 

Jedynie, jaki możesz mieć teraz myśl przeczącą temu co piszę - taaaa, łatwo Ci mówić - nie zarabiać najniższej krajowej.

GluX mówi na to: ale zarabiałem tyle jeszcze 2 lata temu na ochronie zarabiając 7,5zł/h.

To co mówisz, to przemawia przez Ciebie Twoja małość - zazdrość, nienawiść, pożądanie itp

Ale wraz z uwalnianiem emocjonalnego złogu będziesz rosnąć w wielkość. Pieniądze przyjdą same, jakoś - bo będziesz magnesem dla ludzi, a w efekcie dla pieniędzy.

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 12
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, GluX napisał:

Jeśli w ciągu 30 min przejścia przez miasto naliczysz 3 osoby to będzie sporo.

Mało, co? Cholernie mało!

 

Dodam od siebie, że mało osób odpowiada na uśmiech, przynajmniej w naszym pięknym kraju, jesteśmy smutną jak pizda nacją. 

 

Dla porównania w Kanadzie, Brazylii, Korei ludzie są weselsi i praktycznie każdy odpowiada na uśmiech uśmiechem.

 

Natomiast u nas patrzą jak na człowieka niespełna rozumu, pół biedy jak się uśmiechniesz do fajnej lali, ta odbiera to jako flirt, uśmiechnij się do jakiejś randomowej osoby, starszego gościa, czy leciwej babci. 

 

Jesteś odbierany jako nieszkodliwy świr w najlepszym razie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, GluX napisał:
Cytat

 

Każdy chce przebywać w środowisku osoby szczęśliwej, bo będąc szczęśliwym oddziałujesz na otoczenie. Niczym światło w ciemnym pokoju - oświetlasz je.

 

W naszym pięknym kraju panuje zkurwiała zazdrość więc jeśli będą chcieli z tobą przebywać to po to żeby to zniszczyć lub zabrać.

Tak więc sporna kwestia czy okazywać szczęście może lepiej być szczęśliwym wewnątrz

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Tarnawa napisał:

W naszym pięknym kraju panuje zkurwiała zazdrość więc jeśli będą chcieli z tobą przebywać to po to żeby to zniszczyć lub zabrać.

Tak więc sporna kwestia czy okazywać szczęście może lepiej być szczęśliwym wewnątrz

 

Miałem z tym do czynienia nie raz - to zawsze kwestionuje ich ego - "no bo jak, uśmiechnięty? bez alkoholu?" - Kwestionowanie jest krótkie - tak jak z kobietą - jak przejdziesz shit test - dadzą Ci łatkę - "on jest pozytywny, warto się z nim trzymać" albo "jakiś pierdolnięty, nie podoba mi się to co robi".

Bądź co bądź mówimy tu o szczęściu niezależnym od zewn czynników - więc po co się przejmować, zajmować swój drogocenny czas takimi ludźmi.

Tak jak napisałem - im bardziej będziesz się przejmować takimi rzeczami tym ich będzie więcej - w myśl zasadzie - podobne przyciąga podobne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej, no właśnie. Mówię na własnym przykładzie, że nie raz mogłem stracić zęby za to, że uśmiechałem się pod nosem i subtelnie podskakiwałem podczas mojego defiladowego kroku wracając z treningu karate, kiedy byłem naładowany pozytywną energią. Weź człowieku się nie bój. Czujesz przecież te spojrzenia łysych pał. Jak to olejesz? Musisz być czujny, żeby wiedzieć kiedy uciec. Nie chce się bić, trzeba się trzymać z dala od problemów. Wtedy wracam do domu i mam depresje, że ten świat jest taki miałki, pełen agresji. Walka na dwóch biegunach. Z jednej strony pozytywne afirmacje, które serwuje sobie codziennie, i do lustra, i nago, i przy muzyce. Z drugiej strony silne czynniki zewnętrzne, które powodują u mnie tak silne poczucie agresji, że mam ochotę dołączyć do jakiś skinheadów, czy innych wariatów, żeby kupić sobie poczucie bezpieczeństwa, chociaż wiem, że to jest sztuczna iluzja i ta agresja będzie się potęgować jeszcze bardziej.

 

@GluX bardzo często porusza właśnie tematy pozytywnego podejścia do życia, przyciągania, "recepty na sukces", ale jakoś nie widzę tego w praktyce. Co więcej, im dłużej czytam o pozytywnym podejściu do życia, to ogarnia mnie agresja. Z tyłu głowy już są krzyki "co oni pierdzielą, gówno wiedzą".  Sam już nie wiem, co jest nie tak. Jesteś szczęśliwy w towarzystwie - źle, bo będą Cię zaraz ściągać na dół i udowadniać, że wszystko co mówisz jest nic nie warte. Będziesz lekko depresyjny, typowo narzekał, że wszystko jest nie tak, że politycy kradną i nie ma perspektyw - okej, wszyscy przytakną, ale w głębi duszy jest wtedy smutek. Niezmiennie poczucie, że jestem nie w tym miejscu w którym powinienem.
A może po prostu nie mam chwilowo pracy i to mi tak ciąży? Nie wiem, ale jest u mnie ogromny regres jeżeli chodzi o cieszenie się z życia. Jeszcze całkiem niedawno wręcz uwielbiałem czytać takie rzeczy, a teraz ? Skąd to obrzydzenie? Jedyna rzecz która trzymała mnie na duchu przecież to pozytywne myślenie, budowanie nawyku szczęścia. Mam wrażenie, że popełniłem gdzieś błąd w sztuce i zaowocowało to u mnie depresją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TasteThePain

 

Wchodzisz w tym co piszesz w dualność świata - pozytywne i negatywne podejście do świata. Ja nie chcę, żebyś był ani pozytywny ani negatywny - bo jedno i drugie to ograniczenie. Jak z związkiem - jesteś zakochany, to chociażby kobieta Cię w towarzystwie wyśmiewała to powiesz "ok, przecież ją kocham - jest wszystko dobrze" - a jak jesteś ponury to chociażby kompot podany nie z tej strony co trzeba już może zahaczyć o rozstanie się - rozumiesz?

Poczucie szczęścia, miłości do samego siebie nie ogranicza Twojego widzenia na świat.

 

Chcę, żebyś był wolny od emocji, które wywołuje w Tobie świat zewnętrzny - chcę, żebyś je przeżywał tak długo aż zrozumiesz, że niewarto trzymać tych negatywnych i warto się dzielić pozytywnymi - ale bądź co bądź to emocje.

Żebyś zrozumiał, że masz wybór - pasztety żegnasz a gorące laseczki zapraszasz.

Chcę żebyś tyle ćwiczył i doszedł do takiego momentu w którym powiesz - to za mało, żeby mnie uwieść. Tak jak sportowiec po kilku latach patrzy na sztangę 100kg i mówi "Przecież to na rozgrzewkę".

 

Dwa, na 99% jestem pewien że brak roboty mega rzutuje na Twoje samopoczucie, bo zapewne napawa Cię wstydem - "jestem beznadziejny, nie mam pracy" oraz strachem - "a co jak mi się skończą pieniądze, albo coś się stanie poważniejszego?". Czyli stany świadomości/emocje które posiadają najniższą wibrację. W tych stanach jesteś najmniej efektowny i najłatwiej Tobą pomiatać oraz manipulować - przypomnę że w tych stanach świadomości jest znaczny procent społeczeństwa.

 

A to:

Cytat

co oni pierdzielą, gówno wiedzą

jest Twoim ograniczeniem ego - Twój świat nie zgadza się z tym co ja tutaj piszę. Więc prosta reakcja - zaprzeczenie.

 

Pamiętajmy, że sporo jest mechanizmów obronnych:

  1. reakcja upozorowana
  2. wyparcie
  3. identyfikacja
  4. introjekcja
  5. izolowanie
  6. projekcja
  7. racjonalizacja
  8. zaprzeczanie
  9. zwlekanie

 

A każdy z nich dąży do tego samego - odrzucenie rzeczywistości, która jest niewygodna dla nas.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Glux jestem pod wrażeniem tego co tutaj napisałeś , bardzo mocno mi to sie zgadza z moimi doświadczeniami . W tym roku w kwietniu miałem taką falę szczęscia wychodzącą ze mnie i z automatu przyciagałem ludzi do swojego życia ( także sporo pięknych kobiet do mojego łóżka :D ) Musimy pogadać na priv  . Skąd jesteś Glux ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, TasteThePain napisał:

Mówię na własnym przykładzie, że nie raz mogłem stracić zęby za to, że uśmiechałem się pod nosem i subtelnie podskakiwałem podczas mojego defiladowego kroku wracając z treningu karate, kiedy byłem naładowany pozytywną energią. Weź człowieku się nie bój. Czujesz przecież te spojrzenia łysych pał. Jak to olejesz? Musisz być czujny, żeby wiedzieć kiedy uciec. Nie chce się bić, trzeba się trzymać z dala od problemów.

Zmienić miejsce zamieszkania, mi dużo dało odcięcie się od "starego" otoczenia 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą "GLUX" ostanio sie właśnie nad tym zastanawiałem o czym piszesz, że właśnie przez jakie mam podejście do nie których spraw tak tez i one sie układają.

 

Tylko czy to będzie miało odzwierciedlenie w przypadku kobiet!? życie zacznie podsuwać te bardziej wartościowsze okazy.

 

Ciekawe to wszystko...:-)!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Grizzly

 

Musimy zrozumieć pewną abstrakcję - z punktu widzenia fizyki kwantowej - najpierw jest przyszłość - Ty ją wybierasz w jakiś sposób, a dopiero potem jest teraźniejszość, którą podporządkowujesz pod wyznaczoną przyszłość.

Czyli nie teraźniejszość wywiera wpływ na przyszłość tylko na odwrót. Jeszcze nie wiem w jaki sposób polega samo "wybieranie" i co jest potrzebne oraz jak to się robi.

 

Jedno jest pewne, jeśli będzie Ci bardzo zależeć na kobietach to nigdy ich nie będziesz miał. Z tego co Hawkins opisuje - musimy bardzo bardzo chcieć a potem w zupełności odpuścić.

Sam dopiero jestem w fazie teoretycznej więc nic więcej nie napiszę.

 

Więcej w filmikach YT:

 

 

 

 

 

 

EDIT

Ale nie bójcie się, jak będę bogaty to powiem wam, że to działa xD

Edytowane przez GluX
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Glux, z całym szacunkiem do tego co piszesz, ale to wszystko jest już znane  ,czyż nie? Pisał o tym i Zeland, i Osho troche, i kilku mistyków z Indii. Jest już tyle napisane o szczesciu, że kurwa ludzie gubią się już w tym bo próbują naśladować tych pseudomądrali. 

 

Może i jest w tym metoda, chcesz być szczęśliwy??? To pierdol to , nie myśl o tym, samo przyjdzie.

Im bardziej się na czymś skupiasz i czesto o tym myślisz tym wiecej sił działa równoważąco w przyrodzie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ReddAnthony

 

Ależ jakich pseudomądrali? To o czym tutaj piszę jest udowodnione naukowo przez takich specjalistów jak David R. Hawkins oraz noblistę imieniem Linus Pauling.
Ta wiedza ma swoje podłoże w wielu innych dziedzinach: zaawansowana fizyka teoretyczna i matematyka, zaawansowana kinezjologia behawioralna, neorobiologia, teoria turbulencji, jak również filozoficzne rozważania epistemologiczne i ontologiczne. To że Osho był mędręcem to jedno, to że się udowadnia to co twierdzą Ci mistycy to drugie.

 

Książki tutaj z pokroju Hawkinsa są serio przesycone faktami i badaniami naukowymi.

 

Dwa - jeśli się powtarza to co dobre, to co złego w tym?

Ile nam się lat wałkowało wstyd z bycia polaczkiem na tle zachodu? Ile lat nam się wałkowało, że kobiety to mamy dbać, bo inaczej nas zostawią, bo będziemy niegodni? że skończ studia i znajdź pracę - weź kredyt i zrób dzieciaki?

 

W wałkowaniu dobrych rzeczy nie ma nic złego, to jak powiedzenie, że można porzygać się od zbyt częstego odczuwania szczęścia.

 

A gdyby Twoja metoda - miej wyjebane a będzie Ci dane działała - to wybacz, ale ludzie którzy skończyli naukę na etapie podstawówki - wynaleźliby nowe technologie, bo mieli wyjebane - jakoś tak się nie dzieje.

Statystycznie pracują na zachodzie przy pracach fizycznych - a jak byli głupsi - to robią tutaj.

Ludzie, którzy nie ćwiczyli i nie zmienili systemu żywieniowego nagle nie chudną.

Jest coś znacznie głębszego i ciekawszego w działaniu tego świata niż ta sentencja.

 

Kolejna sprawa - to miej wyjebane, a będzie Ci dane - w moim odczuciu 99% przypadków pokazuje frustrację niemożnością podjęcia sensownego działania w kierunku zmiany przez dany podmiot.

5 godzin temu, GluX napisał:

Pamiętajmy, że sporo jest mechanizmów obronnych:

  1. reakcja upozorowana
  2. wyparcie
  3. identyfikacja
  4. introjekcja
  5. izolowanie
  6. projekcja
  7. racjonalizacja
  8. zaprzeczanie
  9. zwlekanie

 

A każdy z nich dąży do tego samego - odrzucenie rzeczywistości, która jest niewygodna dla nas.

 

Punkt nr 2.

Edytowane przez GluX
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Glux, kolego przesympatyczny, ja nie napisałem żeby mieć wyjebane totalnie. 

 

Chodzi mi o to....., że od tego całego zagłebiania się w teorie szczęścia ludzie tylko potwierdzają to czego im brakuje.

 

Jak wchodzę do człowieka do domu i widzę na pólkach same książki na temat tego jak osiągnąć szczęscie to już wiem na co cierpi ten czlowiek.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ReddAnthony napisał:

Jak wchodzę do człowieka do domu i widzę na pólkach same książki na temat tego jak osiągnąć szczęscie to już wiem na co cierpi ten czlowiek.
 

 

Kurde no, u mnie wszak ogrom tego jest w szafie...Ale muszę się tutaj zgodzić co dwóch autorów - brain tracy + robet kiyosaki. Och, jak człowiek z nich jest zapatrzony to nie ma ratunku.

Tak samo jak Marek wyśmiewa jako coacha - Artura Króla. Są autorzy i podautorzy. W sumie, wszystko co jest wciskane ludziom, którzy pracują dla FM i innych organizacji typu marketing multipoziomowy - uciekać z daleka.

Już lepiej być konsultantem AVONu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie zgodzę się, że emanowanie wewnętrzną pozytywnością pomaga w życiu. Człowiek jakby patrzy na świat przez nieco bardziej różowe okulary.

Z pewnością zmienia się również komunikacja niewerbalna i mowa ciała - bo w tych momentach faktycznie odczuwam realne zainteresowanie obcych kobiet,

zdecydowanie bardziej dające się odczuć niż przeciętnie. Nie wiem do końca czy to nie jest kwestia owych różowych okularów - ale tak czy inaczej jest to

pozytywne doświadczenie.

 

Pytanie za 5 zł brzmi - jak to utrzymać w sobie, jak wtopić się w ten stan. Bo również z własnego doświadczenia wiem, że ni-ku-ta nie jestem w stanie

operować w nim 24h/dobę, 7dni/tydzień i 365dni na rok. Sinusoida czy też wahadło jest bezwzględne - i po okresie mega-pozytywu przychodzi jego

przeciwieństwo, może nie dół - ale zdecydowanie okres o którym mogę napisać, ze nie jest pozytywny. Parokrotnie spotkałem się, o czym już pisałem na

forum, że po okresie turbo-pozytywnym dostaje serię zewnętrznych bodźców negatywnych - i to niezależnych ode mnie. Po prostu są to wydarzenia

losowe. Negatywne kwestie w pracy, negatywne reakcje ludzi - w wyjątkowym, ponadprzeciętnym nasileniu. I nawet jak stanę na przysłowiowych

uszach - nie udaje mi się zachować tego pozytywnego stanu na dłużej a co dopiero na zawsze. Chcąc nie chcąc kłania się fizyka - jeśli wrzucimy

gorący kamień w zimne otoczenie - po jakimś czasie kamień ostudzi się i przyjmie temperaturę otoczenia.

A otoczenie społeczne w naszym uroczym kraju jest takie a nie inne. Też w jednym z pierwszych założonych przeze mnie wątków pisałem, że

wkurwia mnie to co widzę na statystycznej, przeciętnej polskiej ulicy. Owe kwestie zaciętych twarzy, wiecznego wnerwu i minorowych min.

Uśmiechniętych, pozytywnych ludzi którzy odpowiedzą lekkim uśmiechem na nasz uśmiech - to idąc długą ulicą w godzinach popołudniowego szczytu

mogę policzyć na palcach jednej ręki drwala po wypadku z piłą motorową. Są wręcz na granicy błędu statystycznego. Reszta na nasz uśmiech

zareaguje albo niczym albo wręcz negatywnie, nawet jeśli nie klasycznym 'urwa, co się gapisz? wp... chcesz?!' to potraktują nas jako wariata,

komiwojażera który zaraz podbije coś im sprzedać lub właśnie w przypadku kobiet - podrywacza, co jak nic chce komin przeczyścić a potem zwiać.

 

Pozytywne podejście? Na jakiś czas - owszem dam radę. Na 'non-stop' - bym się skichał - nie dam, tzw. życie sprowadzi mnie do parteru prędzej czy później.

Jakieś idee i pomysły by zachować w sobie ów stan? Takie życiowe, sprawdzone i przetestowane? Skuteczne?

 

Wczoraj stałem w kolejce do kasy w Lidlu. Kolejka może na 7 osób - kasjerka wyszła na dosłownie dwie minuty zawołana przez kierowniczkę. Żebyście usłyszeli te głośne negatywne komentarze części ludzi - wręcz rzyg mentalnego syfu z nich wybijający jak cuchnące szambo. Agresję, zapiekłą wściekłość. Bo przez dwie minuty nie byli obsługiwani ! Aż człowiek wręcz fizycznie czuł jak ten syf go oblepia w tej nieszczęsnej kolejce. I taka rzeczywistość też nas otacza - czy tego chcemy czy nie.

 

S.

 

 

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Subiektywny napisał:

Pytanie za 5 zł brzmi - jak to utrzymać w sobie, jak wtopić się w ten stan.

 

Z własnego doświadczenia wiem, że nie da się. Da się natomiast na długo, wtopić w stan bardzo przyjemnego wyciszenia/ spokoju i obojętności na to co się wokół ciebie dzieje.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Subiektywny napisał:

Całkowicie zgodzę się, że emanowanie wewnętrzną pozytywnością pomaga w życiu. Człowiek jakby patrzy na świat przez nieco bardziej różowe okulary.

Z pewnością zmienia się również komunikacja niewerbalna i mowa ciała - bo w tych momentach faktycznie odczuwam realne zainteresowanie obcych kobiet,

zdecydowanie bardziej dające się odczuć niż przeciętnie. Nie wiem do końca czy to nie jest kwestia owych różowych okularów - ale tak czy inaczej jest to

pozytywne doświadczenie.

 

Pytanie za 5 zł brzmi - jak to utrzymać w sobie, jak wtopić się w ten stan. Bo również z własnego doświadczenia wiem, że ni-ku-ta nie jestem w stanie

operować w nim 24h/dobę, 7dni/tydzień i 365dni na rok. Sinusoida czy też wahadło jest bezwzględne - i po okresie mega-pozytywu przychodzi jego

przeciwieństwo, może nie dół - ale zdecydowanie okres o którym mogę napisać, ze nie jest pozytywny. Parokrotnie spotkałem się, o czym już pisałem na

forum, że po okresie turbo-pozytywnym dostaje serię zewnętrznych bodźców negatywnych - i to niezależnych ode mnie. Po prostu są to wydarzenia

losowe. Negatywne kwestie w pracy, negatywne reakcje ludzi - w wyjątkowym, ponadprzeciętnym nasileniu. I nawet jak stanę na przysłowiowych

uszach - nie udaje mi się zachować tego pozytywnego stanu na dłużej a co dopiero na zawsze. Chcąc nie chcąc kłania się fizyka - jeśli wrzucimy

gorący kamień w zimne otoczenie - po jakimś czasie kamień ostudzi się i przyjmie temperaturę otoczenia.

A otoczenie społeczne w naszym uroczym kraju jest takie a nie inne. Też w jednym z pierwszych założonych przeze mnie wątków pisałem, że

wkurwia mnie to co widzę na statystycznej, przeciętnej polskiej ulicy. Owe kwestie zaciętych twarzy, wiecznego wnerwu i minorowych min.

Uśmiechniętych, pozytywnych ludzi którzy odpowiedzą lekkim uśmiechem na nasz uśmiech - to idąc długą ulicą w godzinach popołudniowego szczytu

mogę policzyć na palcach jednej ręki drwala po wypadku z piłą motorową. Są wręcz na granicy błędu statystycznego. Reszta na nasz uśmiech

zareaguje albo niczym albo wręcz negatywnie, nawet jeśli nie klasycznym 'urwa, co się gapisz? wp... chcesz?!' to potraktują nas jako wariata,

komiwojażera który zaraz podbije coś im sprzedać lub właśnie w przypadku kobiet - podrywacza, co jak nic chce komin przeczyścić a potem zwiać.

 

Pozytywne podejście? Na jakiś czas - owszem dam radę. Na 'non-stop' - bym się skichał - nie dam, tzw. życie sprowadzi mnie do parteru prędzej czy później.

Jakieś idee i pomysły by zachować w sobie ów stan? Takie życiowe, sprawdzone i przetestowane? Skuteczne?

 

Wczoraj stałem w kolejce do kasy w Lidlu. Kolejka może na 7 osób - kasjerka wyszła na dosłownie dwie minuty zawołana przez kierowniczkę. Żebyście usłyszeli te głośne negatywne komentarze części ludzi - wręcz rzyg mentalnego syfu z nich wybijający jak cuchnące szambo. Agresję, zapiekłą wściekłość. Bo przez dwie minuty nie byli obsługiwani ! Aż człowiek wręcz fizycznie czuł jak ten syf go oblepia w tej nieszczęsnej kolejce. I taka rzeczywistość też nas otacza - czy tego chcemy czy nie.

 

S.

 

 

 

"Subiektywny" według teorii Vadima mogły zadziałać siły równoważące, moze nadałeś zbyt duża wartość wartośc Twojemu szczęściu nie traktując tego jako coś co powinno być oczywiste.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Analiza za 3,2,1...BOOM!

 

6 godzin temu, Subiektywny napisał:

Całkowicie zgodzę się, że emanowanie wewnętrzną pozytywnością pomaga w życiu. Człowiek jakby patrzy na świat przez nieco bardziej różowe okulary.

Z pewnością zmienia się również komunikacja niewerbalna i mowa ciała - bo w tych momentach faktycznie odczuwam realne zainteresowanie obcych kobiet,

zdecydowanie bardziej dające się odczuć niż przeciętnie. Nie wiem do końca czy to nie jest kwestia owych różowych okularów - ale tak czy inaczej jest to

pozytywne doświadczenie. Nie będę kłamał, zainteresowanie kobiet jest znacznie większe.

 

Pytanie za 5 zł brzmi - jak to utrzymać w sobie, jak wtopić się w ten stan. Bo również z własnego doświadczenia wiem, że ni-ku-ta nie jestem w stanie

operować w nim 24h/dobę, 7dni/tydzień i 365dni na rok. Sinusoida czy też wahadło jest bezwzględne - i po okresie mega-pozytywu przychodzi jego

przeciwieństwo, może nie dół - ale zdecydowanie okres o którym mogę napisać, ze nie jest pozytywny. Parokrotnie spotkałem się, o czym już pisałem na

forum, że po okresie turbo-pozytywnym dostaje serię zewnętrznych bodźców negatywnych - i to niezależnych ode mnie. Po prostu są to wydarzenia

losowe. Negatywne kwestie w pracy, negatywne reakcje ludzi - w wyjątkowym, ponadprzeciętnym nasileniu. I nawet jak stanę na przysłowiowych

uszach - nie udaje mi się zachować tego pozytywnego stanu na dłużej a co dopiero na zawsze. Chcąc nie chcąc kłania się fizyka - jeśli wrzucimy

gorący kamień w zimne otoczenie - po jakimś czasie kamień ostudzi się i przyjmie temperaturę otoczenia.

A otoczenie społeczne w naszym uroczym kraju jest takie a nie inne. Też w jednym z pierwszych założonych przeze mnie wątków pisałem, że

wkurwia mnie to co widzę na statystycznej, przeciętnej polskiej ulicy. Owe kwestie zaciętych twarzy, wiecznego wnerwu i minorowych min.

Uśmiechniętych, pozytywnych ludzi którzy odpowiedzą lekkim uśmiechem na nasz uśmiech - to idąc długą ulicą w godzinach popołudniowego szczytu

mogę policzyć na palcach jednej ręki drwala po wypadku z piłą motorową. Są wręcz na granicy błędu statystycznego. Reszta na nasz uśmiech

zareaguje albo niczym albo wręcz negatywnie, nawet jeśli nie klasycznym 'urwa, co się gapisz? wp... chcesz?!' to potraktują nas jako wariata,

komiwojażera który zaraz podbije coś im sprzedać lub właśnie w przypadku kobiet - podrywacza, co jak nic chce komin przeczyścić a potem zwiać.

To co chcesz udowodnić, to kwestie tego, że możesz mieć zawsze rękę w górze - nie da się - niestety grawitacja zrobi swoje.

A otóż grawitacją w tym przypadku to jest emocjonalny złóg, który trzeba przepracować.

Z czasem nagle odruchy dobrego humoru, szczęścia wewnętrznego staną się samoistnie, bo one w nas zawsze były, są i będą.

Wszystko co trzeba zrobić to pozwolić sobie odczuwać to wspaniałe uczucie - a możemy je odczuwać jeśli regularnie się oczyszczamy.

Próbujesz tak jak ludzi wychodzący np z masturbacji - na siłę zmienić siebie. Zamiast zrozumieć, że są w nas siły większe niż wola oraz, że można je wykorzystać.
 

 

 

Pozytywne podejście? Na jakiś czas - owszem dam radę. Na 'non-stop' - bym się skichał - nie dam, tzw. życie sprowadzi mnie do parteru prędzej czy później.

Jakieś idee i pomysły by zachować w sobie ów stan? Takie życiowe, sprawdzone i przetestowane? Skuteczne?

Osobiście jestem w stanie non-stop przynajmniej neutralności (250 według mapy świadomości) od tygodnia.

Jak będzie dalej, nie wiem i jakoś mnie to nie interesuje. Jakoś przyszłość, teraźniejszość i przeszłość przestała mnie interesować.

Wczoraj stałem w kolejce do kasy w Lidlu. Kolejka może na 7 osób - kasjerka wyszła na dosłownie dwie minuty zawołana przez kierowniczkę. Żebyście usłyszeli te głośne negatywne komentarze części ludzi - wręcz rzyg mentalnego syfu z nich wybijający jak cuchnące szambo. Agresję, zapiekłą wściekłość. Bo przez dwie minuty nie byli obsługiwani ! Aż człowiek wręcz fizycznie czuł jak ten syf go oblepia w tej nieszczęsnej kolejce. I taka rzeczywistość też nas otacza - czy tego chcemy czy nie.

Przy wyższych stanach świadomości bardzo dokładnie odczuwamy "aurę" każdego - ale trzeba zrozumieć, że to tylko informacja - nie powinniśmy jej ulegać.

Bo jeśli mielibyśmy robić to co wszyscy, a około - to czemu nie jesteśmy w związkach małżeńskich, ze wspólnotą majątkową, dwójką dzieci i kredytem hipotecznym na 30 lat?

Nie jesteśmy jak każdy. Mamy coś między uszami i jesteśmy tego świadomi.

 

 

 

 

Musisz zrozumieć, że nie ma łyżki

imagesmatrix-no-spoon-small.jpg

Edytowane przez GluX
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.