Skocz do zawartości

Wkurwia mnie kobiece chomikowanie przedmiotów, brak logiki


Achilles

Rekomendowane odpowiedzi

Stary skąd ja to znam to chomikowanie przedmiotów. U mnie jest taka sytuacja, że mieszkam na wsi pod miastem powiatowym (miasto tak 5 minut spacerem jest) i obok nas mieszkał dziadek. Dziadek zmarł i chałupa została. No i kiedyś już rzucałem propozycje, żeby to odremontować i wynająć. Szału nie ma ale zawsze jakiś grosz by wpadł. Nie kurwa, Bo matka nie chce, żeby ktoś po obejściu łaził. No i tak minęło kurwa ładnych 10 lat. W tym czasie jak tylko ktoś z rodziny wydawał jakieś meble czy inne gówno, to matka od razu brała. I oczywiście sytuacja jest taka: tamta chałupa cała zajebana jest jakimiś starymi meblami i ubraniami, bo kurwa trzeba to trzymać, bo się kiedyś może przydać. Tak, jak te meble to nawet słabo się do palenia w piecu nadają. Ostatnio jak im podliczyłem, że jakby puścili to w najem za 500zł to przez 10 lat by było 60 tyś. A teraz obo zaczęła się budowa dużej fabryki. Ze 2 osoby we wsi wynajmują pracownikom pokoje. Ale u nas kurwa nie. Jak widzę to marnotrawstwo to aż mnie ściska. Ojciec jest całkowicie uległy matce (pomimo, że większość kasy to on przynosi do domu) i nawet jak czasami wrzuci mu się jakaś własna myśl to zaraz jest histeria matki. Kurwa strasznie mnie to boli, bo teraz troszkę zarabiam, ale jak byłem nastolatkiem to nigdy pięniędzy, żeby na jakieś wakacje czy coś. I weź to kurwa zrozum - osoba z wyższym wykształceniem, oczytana - ale jak przyjdzie co do czego to same pierwotne instynkty. W tym przypadku instynkt zbieracki. To dochodzi do takich kuriozalnych sytuacji, że w chacie mam poupychane kalendarze ścienne z 94 roku, podręczniki szkolne z lat 70tych i 90tych (to akurat sprzedałem na makulaturę, bez jej wiedzy), ubranka z czasów, gdy miałem 5 lat. 

Najlepszą miarą tej beznadziejnej organizacji przestrzeni jest to, że w chacie 180m2 nigdy nie miałem nawet własnego pokoju. Matka dodatkowo ma tendencję do zagęszczania przestrzeni - gdy sobie wyremontowaliśmy chatę to od razu zaczęło się dokupywanie szaf, kredensów i innych dupereli. Ze szczerego serca nienawidzę tego polskiego stylu wystroju pomieszczeń - meblościanki, z tymi jebanymi szybami za którymi wystawione są jakieś szkła i kryształy. Wszystkie możliwe szafki poupychane ubraniami i nigdy nie wiadomo, gdzie co jest. Jak się dorobię czegoś własnego to będzie urządzone w rustykalnym minimaliźmie. Dużo przestrzeni.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobre dobre. A tak się zastanawiam kiedy mojej znudzi się to że jestem taki wyrozumiały, ciepły i słodkopierdzący do niej. Może czas pokazać drugie oblicze zimnego chuja. Może seks wtedy będzie intensywniejszy i przeżycia ostrzejsze. Heh... muszę poeksperymentować

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie zbieractwo to prawdopodobnie efekt biedy w dzieciństwie - i te parcie by chomikować, zostaje. Na stare lata nic się nie da z tym zrobić, trzeba to zaakceptować albo spieprzać. Jak oczyściłem swoją piwnicę ze śmieci, poczułem mega ulgę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobre dobre. A tak się zastanawiam kiedy mojej znudzi się to że jestem taki wyrozumiały, ciepły i słodkopierdzący do niej. Może czas pokazać drugie oblicze zimnego chuja. Może seks wtedy będzie intensywniejszy i przeżycia ostrzejsze. Heh... muszę poeksperymentować

Black, żeby tak eksperymentować musisz mieć świadomość że może od Ciebie odejść, zaakceptować ją, mieć świadomość że jak tak się stanie, to przeżyjesz. Bez takiej świadomości jest wielka szansa że przegrasz, bo Ty zagrasz zimnego chuja, a ona zagra płaczem i weźmie na litość, albo agresję - co wtedy jak Twoje emocje litości, strachu czy straty Cię ogarną z całych sił? 

 

To jak broń - musisz być gotowy że strzelisz, inaczej doświadczony bandyta wyczuje Twój lęk.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do gromadzenia SYFU przez innych - witam w klubie.
Są dwie opcje. 
1. Szybki desant 'na swoje'. Na jakiś czas będzie spokój. Ale weźcie pod uwagę, że rodzice się starzeją. I umierają. Prędzej czy później, ktoś ich dorobek będzie musiał ogarnąć. 

2. Systematyczne czystki. Oczywiście będą wrzaski i gderanie. Been there, done that. Sprzątam po matce-chomiku i nieżyjącym od 5 lat ojcu. Ja teraz już się nie pierdole. Jak mam dylemat czy wyrzucić czy nie - sprawdzam na allegro po ile dana rzecz chodzi. Nie dotyczy to ciuchów, jak są stare - od razu do kibla.

 

Co do własnego pokoju to wyłącznie zamek w drzwiach i prywatny klucz. Ja tego nie zastosowałem, choć było blisko. Zrezygnowałem z tego pomysłu, bo teraz mnie w domu się szanuje i już nie mam po co.

leviatan - chatę po dziadku najlepiej przetrzep sam. Stare narzędzia, broń, antyki itp - to cenny towar. Dziadek mógł mieć skrytki na różny szpej. To trochę inne pokolenie ludzi, więc możesz się zaskoczyć. Jak rodzice się nie poznają, możecie przez przypadek spalić w piecu szafkę/stolik za parę tysięcy. A jak będziesz sam wiedział, to może coś uratujesz dla siebie lub na sprzedaż. Jak lubisz pracować w warsztacie, to starych narzędzi się nie pozbywaj. Dobrze odremontowane posłużą dłużej jak nowe.

Marek - co do piwnicy - racja, właśnie jestem w trakcie :) i już jest dużo lepiej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwrotnie też niedobrze. Ja jestem nadwornym "wyrzucaczem". Tak mnie nachodzi kilka razy w roku. Jak coś zaginie, to jestem pierwszą podejrzaną. Jak to jest, że przedmioty od lat nieużywane po wywaleniu stają się nagle potrzebne (te wyrzucone po cichu)? Tak sobie myślę, że to przez moją obawę, że się wyda :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

leviatan - chatę po dziadku najlepiej przetrzep sam. Stare narzędzia, broń, antyki itp - to cenny towar. Dziadek mógł mieć skrytki na różny szpej. To trochę inne pokolenie ludzi, więc możesz się zaskoczyć. Jak rodzice się nie poznają, możecie przez przypadek spalić w piecu szafkę/stolik za parę tysięcy. A jak będziesz sam wiedział, to może coś uratujesz dla siebie lub na sprzedaż. Jak lubisz pracować w warsztacie, to starych narzędzi się nie pozbywaj. Dobrze odremontowane posłużą dłużej jak nowe.

 

 

No niestety - nie ten target. Chata jest z lat 60tych, W środku wyposażenie i meble z lat 70tych. Absolutnie nic ciekawego. Warsztat poza chatą - z niego akurat korzystam

Jedyna sensowna opcja to podremontować i puścić w najem. Niestety niemożliwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black, żeby tak eksperymentować musisz mieć świadomość że może od Ciebie odejść, zaakceptować ją, mieć świadomość że jak tak się stanie, to przeżyjesz. Bez takiej świadomości jest wielka szansa że przegrasz, bo Ty zagrasz zimnego chuja, a ona zagra płaczem i weźmie na litość, albo agresję - co wtedy jak Twoje emocje litości, strachu czy straty Cię ogarną z całych sił? 

 

To jak broń - musisz być gotowy że strzelisz, inaczej doświadczony bandyta wyczuje Twój lęk.

Wiem jakie jest ryzyko ale myślę że kobieta czasem potrzebuje ostrego traktowania i adrenaliny bo inaczej zrobi się "standard" czego chcemy uniknąć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chomikowanie z pewnością nie jest kobiece. U mnie obydwoje rodzice magazynują przedmioty i nawet dom wynajmują większy niż jest im potrzebny do mieszkania. Po to żeby meble się zmieściły :) Stary hejnał po babci musi stać bo jest pamiątkowy - brzydki jak kupa ale to nieważne. Worki ze starymi ubraniami leżą bo trzeba je wydać biednym ale tak już jest nie wiem od kiedy - cały czas ciuchy wychodzą w worach a dalej jest tego pełno :D A ich znajomi to już w ogóle jest parodia - jest jeden taki Rysiek, który zbiera graty z ulicy i trzyma to w domu i w piwnicy bo takie sobie znalazł na starość hobby. Sąsiad z dawnego mieszkania magazynował stare telewizory. Miał w chuj heliosów w piwnicy i schodził tam pilnować ich i łoić browary. Jak się okazało był alkoholikiem chorym na schizofrenię.

 

 


Ogólnie baby mnie nie denerwują, denerwuje mnie ich logika i pęd ku samodestrukcji, niepowstrzymane najpierw zniszczą innych, później siebie.

 

 

To też nie jest cecha przypisana do płci. Zawsze tak jest, że jak facet za bardzo przywiązuje się do laski to powstaje narkotyczna miłość i toksyczny związek. Jeśli laska do faceta to jest to samo. A żeby samemu nie wpaść i być z dziewczyną, która też będzie miała zdrową samoocenę i brak romantycznych wzorców to jest ciężko. Ten romantyzm jest wpojony do większości głów i ciężko go wyplenić bo wydaje się pozornie bardzo dobry kiedy w młodości nie zna się jeszcze zasad rządzących związkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No może też nie romantyzm a jakieś wewnętrzne pragnienie miłości. Tym wyższe im niższa samoocena. Ja w ten sposób przez lata rozpierdalałem sobie życie. Uważałem się za najgorszego i bez szans u lasek. Biegałem za nimi, prosiłem a wszystkie mnie olewały. Zamiast się kurwa wziąść za mordę to marnowałem czas na kobiety - jakie kurwa dno. Prawda jest taka, że lepsza samotność niż chujowy związek.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja w życiu nie byłem w związku bo wszystkie laski wydawały mi się nieodpowiednie do tego. Cały czas czekałem na ideał bo związek to ma być miłość i najwyższa wartość. Teraz stwierdzam, że pierdolę i znajdę sobie dziewczynę do normalnego związku, nie musi być romantycznych uniesień i obiecywania miłości do grobowej deski a potem obaw przed tym żeby się to nie zawaliło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No może też nie romantyzm a jakieś wewnętrzne pragnienie miłości. Tym wyższe im niższa samoocena. Ja w ten sposób przez lata rozpierdalałem sobie życie. Uważałem się za najgorszego i bez szans u lasek. Biegałem za nimi, prosiłem a wszystkie mnie olewały. Zamiast się kurwa wziąć za mordę to marnowałem czas na kobiety - jakie kurwa dno. Prawda jest taka, że lepsza samotność niż chujowy związek.

Ja robiłem tak samo. Bałem się użyć fujary do czegoś innego niż sikanie. Najlepsze jest to, że to laski nieraz dawały mi sygnały, na które bałem się zareagować.

Wynoszenie kobiety na piedestał to właśnie efekt wychowania przez matkę, bo ojciec ręki do mojego wychowania nie przyłożył. Co to za facet, z którego synami to matka musi grac w piłkę, pływać, jeździć na łyżwach itp? Dla mnie to po prostu pedał. Na tematy damsko męskie, też nie mogłem z ojcem rozmawiać. Matka, nawet najlepsza nie zastąpi ojca. Co z tego, ze była i jest wysportowana i faktycznie wiele mogła nauczyć. Niechby nawet był tym nieudacznikiem, ale on oprócz tego zawsze był skurwysynem wobec żony i dzieci (wobec innych był i jest tchórzem).

Wracając do tematu pierwszego postu. Tacy zbieracze to psychole. Mój stary zbierał wszystko. U dziadka na strychu było "dobytku" więcej niż w grobowcu faraona. Chyba z 10 telewizorów typu Jowisz, stare gazety, śruby, złączki hydrauliczne, narzędzia, puste kartony. Fakt, że wiele rzeczy może być przydatnych, ale jak coś jest bez ładu i składu pomieszane i musisz np. szukać tydzień śrubki wartej w sklepie 2 zł, to wolisz kupić. Zresztą jest wiele rzeczy kompletnie nie przydatnych i bezwartościowych. Ale czego można się spodziewać po człowieku, który wkłada do szafy zasrane gacie. W naszym domu to samo. Nawet każda szuflada w kuchni i pokojach zapieprzona ch.. wie czym. Mój brat jest taki sam. Całe życie ja i matka z tym ich syfem walczyliśmy. Oni się często ze mnie po prostu śmiali, że jestem "śmieciarz", kiedy wielokrotnie ten ich syf próbowałem ogarnąć. Bo, jak mówili, w śmieciach każdy głupi grzebać potrafi. Teraz wiem, że przebywanie z takimi syfiarzami i ciągła walka, zrobiły ze mnie ich poddanego. Zawsze czułem się gorszy od brata, mimo że jestem np. wyższy i przystojniejszy od niego, bo nie miałem dziewczyny, tabunu znajomych, jak on. Nawet chore małżeństwo, w które się wpakowałem, było częściowo spowodowane chęcią ucieczki od tego syfu w domu (bo ona wydawała mi się taka porządna, a to była w rzeczywistości gówno prawda. Zresztą, czy trudno mieć porządek nie czytając i nie posiadając żadnych książek i będąc pozbawionym jakichkolwiek zainteresowań?).

Podsumowując - od syfiarzy (także w rodzinie) zalecam spieprzać dalej niż stąd na Kamczatkę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcza pala, gdybym mial stary dom do remontu i do wynajęcia to użyłbym wszelkich sposobów żeby to opróżnić i wyremontować. Czysty zysk, najzajebistszy interes. Dobrym bodzccem będzie pomachanie przed nosem mamusi kilkoma pachnącymi banknocikami stuzlotowymi. I tak co miesiąc. I co mamuśka kasiorka na ciuszki czy smietniczek? Wiem ze to ciezka sprawa, ale tej chałupy bym kurBa nie odpuścił! Ze rodzice nie chcą dobrze dla swojego dziecka :-P? Ze jakby choroba czy co to pieniądze by byly:-P i takie tam manipulacje a tak w ogóle to kupiłbym worek gipsu i odjebal pokazowo jeden pokoik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak moja matka marudzila na moje inicjatywy to nauczyłem się ze najlepiej jest juz coś zaczac, jakiś jeden etap a potem zaczyna się juz inna gadka. Oczywiście wszystko trzeba robić samemu ponieważ oni być może są rozleniwieni i czują ze musieliby uczestniczyć w czymś czego nie chcą. Moja rada to chwyć za pędzel :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcza pala, gdybym mial stary dom do remontu i do wynajęcia to użyłbym wszelkich sposobów żeby to opróżnić i wyremontować. Czysty zysk, najzajebistszy interes. Dobrym bodzccem będzie pomachanie przed nosem mamusi kilkoma pachnącymi banknocikami stuzlotowymi. I tak co miesiąc. I co mamuśka kasiorka na ciuszki czy smietniczek? Wiem ze to ciezka sprawa, ale tej chałupy bym kurBa nie odpuścił! Ze rodzice nie chcą dobrze dla swojego dziecka :-P? Ze jakby choroba czy co to pieniądze by byly:-P i takie tam manipulacje a tak w ogóle to kupiłbym worek gipsu i odjebal pokazowo jeden pokoik.

 

Panie, ja ten temat wałkowałem już z 10 lat. Spokojnie ogarnąłbym sam remont. Tylko, że to jest ten problem, że moja matka ma swoje zjebane przekonania i nie pogadasz. Już coś tam próbowałem zaczynać to zawsze robi zajebiste sceny: omdlenia, próby samobójcze. I chata gnije. Kiedyś jak mnie opierdalała, że zasnąlem przy świetle zapalonym to jej podliczyłem, że gdyby to puścić za 500zł to przez 10lat dałoby 60tyś. i co-jajco. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwrotnie też niedobrze. Ja jestem nadwornym "wyrzucaczem". Tak mnie nachodzi kilka razy w roku. Jak coś zaginie, to jestem pierwszą podejrzaną. Jak to jest, że przedmioty od lat nieużywane po wywaleniu stają się nagle potrzebne (te wyrzucone po cichu)? Tak sobie myślę, że to przez moją obawę, że się wyda :D

Wyrzucaczem jestem "na swoim". Zdałam sobie sprawę skąd to się wzięło. Oczywiście z chomikowania przez rodziców. Przez ten ich nawyk zawsze towarzyszył mi wstyd, kiedy miałam kogoś zaprosić. Skutek był taki, że nie zapraszałam, a kiedy ktoś przyszedł bez zapowiedzi, to już normalnie tragedia była. Do tego dochodził fakt, że utrzymanie czystości było tylko na mojej głowie (a rodzina tzw. pełna). Jest też obecnie inny problem pt. wszystko musi być pod ręką. Od gazet, leków, naczyń po drobne narzędzia. Jak proponuję, że posprzątam i pochowam szpargały, to szłyszę odpowiedź, że tak jest wygodniej, bo nie trzeba chodzić i szukać. Też tak czasami myślę, że jak kiedyś trzeba będzie to wszystko ogarnąć, to będzie b. ciężko.

Chodzi mi po głowie pytanie, jak wyjaśnić u innych zwyczaj rzucania wszystkiego na podłogę (akurat znam w wydaniu męskim). Chodzi o ciuchy, butelki, książki itp. Czy to jest brak jakiegoś wewnętrznego "poukładania", harmonii? Nie wydaje mi się, żeby to miało związek z płcią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.