Skocz do zawartości

Mr Sinister

Użytkownik
  • Postów

    106
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

2173 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Mr Sinister

Szeregowiec

Szeregowiec (2/23)

85

Reputacja

  1. Taki zdrowy egoizm to jak najbardziej pozytywna rzecz. Warto uświadomić sobie, że więcej można zdziałać, gdy ogarnie się samego siebie- wtedy zyskuje się większe możliwości w pomocy innym. Tylko ja bym tego nie podciągnął nawet pod definicję egoizmu. Ot, trzeba dbać o siebie jednocześnie dbając o innych. Gdy jedno z tych założeń przestaje funkcjonować to dla mnie to wdepnięcie w ślepą uliczkę. Wydaje mi się, że w tym wszystkim liczy się intencja, gdy ona będzie rezonowała z byciem dobrym człowiekiem to wierzę, że wszystko koniec końców poukłada się po mojej myśli. A i moje samopoczucie informuje mnie o tym czy idę w dobrym kierunku, czy też zbaczam z optymalnej ścieżki. Ale tutaj jest ogromna pułapka zaprogramowana w ogromnej części społeczeństwa- a mianowicie poczucie winy- można czynić dobre rzeczy, realizując ten program podświadomości, ale wtedy będzie to działało na naszą niekorzyść- stłumimy własne potrzeby bez udziału świadomości, w konsekwencji stłumi się układ odpornościowy i zaczną się schody... A i samo poczucie winy potrafi zafałszować intuicję, tak samo jak lęki, więc oczyszczenie własnej podświadomości to klucz, od którego się powinno zacząć otwierać wszystkie inne drzwi. Hmm.
  2. Cześć. Cały czas z tym walczę, nie jest to łatwy temat, ale w sumie bardzo dobrze się składa, że go założyłaś to może sobie coś w głowie poukładam.. 1. Otaczać się ludźmi, którzy mają podobne cele do naszych i nas uskrzydlają. Bo jeżeli chcesz wyjść z pewnych wzorców myślenia i przeskoczyć samą siebie, rozwinąć się, to na Twojej drodze mogą znaleźc się starzy znajomi, którzy będą chcieli Ci podciąć skrzydła bo wyłamujesz się spod wpływu wahadła. 2. Zmienianie tego wzorca na różnych płaszczyznach- trening silnej woli hmm... np. zimne prysznice, NoFAP+ nauka nowych wzorców w niemal każdej dziedzinie i uczynienie z tego rutyny... inaczej się nie da. Warto to robić stopniowo bo za dużo to i świnia nie zeżre i piękny, majestatyczny dom... okaże się być jednak zdmuchniętym domkiem z kart przez jedno niepowodzenie... i wtedy cały ten misterny plan jak domino może polecieć na twarz... Gdy wpaja się nawyki stopniowo, jeden po drugim to te ryzyko wydaje mi się jest mniejsze. 3. Stawianie sobie celów do zrealizowania, nie przytłaczanie się ilością zadań, planowanie sobie dnia, robienie listy zadań i wykreślanie jednego po drugim. U siebie zaobserwowałem, że jak sobie otworzę 20 zakładek, które chcę przyswoić to automatycznie ulatuje ze mnie cała energia.... mam jakiś taki toksyczny wzorzec zbieractwa informacji... I jak się już tym zakopię to te zakładki potrafią tak leżeć otwarte przez długi czas 4. Robienie rzeczy, których się wcześniej nie robiło, jak najwięcej nauki. Mózg jest cały czas neuroplastyczny, co prawda najbardziej tyczy się to dzieciństwa, potem stopniowo z wiekiem się zmienia. Dlatego jako dzieci tak łatwo się uczyliśmy etc... ale i to da się ogarnąć. Jak jest dobrze to w sumie dobrze, nie warto się oszukiwać, ale zawsze może być lepiej? Warto sobą pomanipulować za pomocą różnych technik może? Hmm, wizualizacje, transerfingowe podejście etc, puszczanie toksycznych wzorców? To tylko domysły hmm i w sumie w tym kierunku sam idę... I no, dobrze, że sobie coś może usystematyzowałem, a do tego jak napiszę o tym publicznie to się uwikłam w zasadę konsekwencji o zgrozo!!!!! Elon Musk wypowiedział w tym temacie jedno ciekawe zdanie- parafrazując - Staraj się być cały czas lepszą wersją siebie i na każdym kroku myśl jak możesz ulepszyć swoje życie.. Coś w ten deseń. Aby wyjść ze strefy komfortu chyba trzeba zrobić ten pierwszy mały krok, a potem zwiększać te tip-topy... Jak gdzieś się mylę to mnie poprawcie. Powodzenia Bruxa! ... i powodzenia Mr Sinister xD O, a tak w bonusie, to mi bardzo pomaga to:
  3. Hmm racja. Dzięki @Ancalagon A kontrola mas to na każdym kroku- telewizja, szkoła, religia, internet w konsekwencji określone kręgi społeczne wzajemnie napędzają tą karuzelę poprzez propagowanie przechwyconych wzorców wśród niezainfekowanej reszty, więc w sumie na każdym kroku czyhają pułapki. Nigdy mało, nigdy dosyććććć.
  4. Możliwe (no, zapewne), że zrobią z tego jakąś manipulacyjną papkę. Ale ogłupianie społeczeństwa przez seriale typu "Trudne sprawy" to już całkowicie w porządku jest/było (nie mam pojęcia czy to dalej emitowane jest i w sumie czy TVN emitował popelinę tego pokroju)... Chyba w "Rozmowach w toku" były poruszane nie raz jakieś absurdalne tematy, o ile mnie pamięć nie myli...
  5. Bez sensu. Przepraszanie za czyny cudzej osoby to gruba paranoja i szczerze gardzę takimi zachowaniami (oczywiście mam na myśli wzbudzanie bezpodstawnego poczucia winy). Tyczy się to zarówno sytuacji opisanej przez Ciebie z tymi wybrykami małolatów jak i również tej klasycznej wokoło-poczucio-winowej otoczce katolickiej i afirmacjach pt. "Nie jestem godzien." Da się tam odnaleźć jakiś sens, pokora jest spoko (narcyzm też xD), rzeczywiście większość z nas popełniła błędy w życiu i nie da się zaprzeczyć, że ponosimy za nie odpowiedzialność, bez względu na to, czy robiliśmy to nieświadomie, czy nie. Przyniosły one zapewne cierpienie tej stronie, która była w to uwikłana i tak- wtedy można to rozpatrywać po prostu jako błąd. Ale poczucie winy? Przepraszasz tylko raz, prosisz o wybaczenie, jeżeli osoba wybaczy to fajnie, cieszę się. W mojej kwestii oczywiście leży zadośćuczynienie za popełnione złe czyny, ale poczucie winy jest patologią. Nikomu ono nic dobrego nie przyniesie tylko doprowadzi do intensyfikacji cierpienia i podejrzewam, że zgodnie z ezoterycznymi/psychologicznymi teoriami może sprawić, że program w podświadomości będzie dalej realizował wzorzec, co wydaje mi się bardzo logiczne. Więc no, nad tym tematem nie ma się za bardzo rozwodzić. Ale też nie skazywać wszystkiego z góry, że to zło bo i zapewne dużo da się z tych nauk wynieść, o ile poprawnie się je zinterpretuje, metaforycznie, a nie dosłownie jak to ma w zwyczaju robić KK. Złoty środek w tym wszystkim, problem w tym, że w nauce kościoła to niestety nie złoty środek tylko zgniły biegun... zazwyczaj, choć i pewne wyjątki da się znaleźć wśród pewnych mnichów, a to chyba też odłam tej samej religii? np. pff chciałem wkleić 3cz. ale to playlista i leci od początku Kwestia odseparowania syfu od wartościowych informacji i... interpretacji...
  6. Nie ma granic wiekowych. Nie dowiesz się to nie spróbujesz. Mózg jest bodajże najbardziej neuroplastyczny w wieku dziecięcym, ale tak czy siak i w wieku dorosłym da się zrobić wiele w tym kierunku, a obecnie jestem zdania, że można więcej i z każdym rokiem ta tendencja będzie się przesuwać jeszcze bardziej w tym kierunku. Jedynymi przeszkodami wg mnie mogą być negatywne interakcje z innymi ludźmi, nie sprzyjająca fizjologia i złe wzorce w psychice. Ale to wszystko jest do rozwiązania, a chociaż do zminimalizowania. Trzeba tylko się otworzyć na pewne możliwości mentalnie, ale to już jest ezoteryczne podejście i gadanie które przeplata się z wiedzą psychologiczną (vide efekt placebo etc etc) W pierwszym kroku trzeba zmienić mindset i zakwestionować swój system przekonań, de facto w wielu przypadkach zapewne wgrany przez życzliwych ludzi i dać sobie samemu pozwolenie. Kto nie spróbuje ten nie wygra, a jak ktoś uwierzy, że już jest na coś za późno to... raczej samospełniająca się przepowiednia/podświadomość zrobi swoje.
  7. Szanuj ludzi za to jacy są względem Ciebie i tyle. Jakieś odgórnie narzucone normy to pułapka bo jak zdradzisz sam siebie i będziesz szanował kogoś, kogo NAPRAWDĘ nie szanujesz... to zgadnij do kogo... no właśnie... możesz stracić szacunek? No, chyba, że potrafisz sobie ładną schizofrenię w głowie zrobić i założyć piękną maskę i dobrze się z tym czuć, to też nie widzę w tym nic niepoprawnego. Ot, taki świat . Ludzie chodzą w maskach Przykłady są widoczne gołym okiem ! Ale tak czy siak wszelkie za i przeciw trzeba sobie indywidualnie ustalić
  8. Adaptogeny . Pierwsze z brzegu- rhodiola rosea, żeń-szeń, ashwagandha. Sam stosowałem tylko żeń-szeń i ashwagandhę, ale nie mam nawet zielonego pojęcia czy kortyzol był podwyższony, bo nigdy w życiu tego nie badałem. Zalecam research przed użyciem czegokolwiek, weryfikacje czy one rzeczywiście działają i rzeczywiście najlepiej tak jak @PanDoktur napisał- zbadanie poziomu kortyzolu.... Najpierw powinna być diagnoza, potem leczenie ... w teorii chociaż. Podwyższony kortyzol raczej daje dosyć charakterystyczne objawy, ale rzeczywiście jak masz takie podejrzenie to, to może być wręcz idealny krok, o ile się potwierdzi, aby zabezpieczyć się przed tym armageddonem, który mógłby on potencjalnie wyrządzić w ciele. Btw @PanDoktur co sądzisz o badaniu kortyzolu za pomocą krzywej ze śliny i dokładności metod oficjalnie używanych? Jak ktoś ma podejrzenie jakiegoś zaburzenia nadnerczy np. to zatrzymują go w szpitalu na obserwacji i badają o różnych porach dnia, aby uzyskać szerszy obraz? Nie ma takiej potrzeby? Jak to wygląda w praktyce, bo mam jakieś sprzeczne obrazy w głowie i przydałoby się je trochę wyklarować, a od czytania internetów to niekiedy można do głowy dostać...
  9. "Przyjaciół poznaje się w biedzie.... od kiedy się wiedzie łażę po pustkowiu. Słyszę tylko ich szepty "możesz mi ufać w pełni" .... a ja nie potrafię nawet w nowiu."
  10. Proszę moderatora o scalenie i przepraszam za fatygę dzięki Podlepię się w przypadku tylko i wyłącznie OCD. 2) Nauczyła mnie, że nigdy nie warto się poddawać i zawsze szukać rozwiązania. Pewnie jeszcze wiele innych. Była zapalnikiem do nauki biochemii, rozwoju duchowego... trochę, finanse- jestem bezrobotnym bo nie byłem w stanie wyjść z domu, każde wyjście z domu wiązało się z bezustannym PRAGNIENIEM mycia rąk, nie podawania ich ludziom, chodzenia w rękawiczkach, potrzebie mycia części ciała, której dotknąłem brudną ręką, bezustanną świadomością dokładnego punktu na moim ciele, który jest brudny. I są to uczucia, które bym porównał do tego, że stoi nad Tobą ktoś z nożem i Ci nim grozi- jeżeli nie umyjesz rąk to nie zniknie... a i umycie rąk sprawi, że zniknie tylko... na czas mycia tak czy siak nie jesteś w stanie tego zlikwidować i się temu poddajesz.. Do tego dochodziło drugie natręctwo pt- wyciskania pryszczy i wszelkich podskórników- konsekwencją są dziesiątki jak nie setki blizn. Codziennie robiłem kilometry w drodze między pokojem i łazienką Głupie pytania ludzi: "Dlaczego to robisz? Nie rozumiem" Wyalienowałem się, zacząłem unikać, bo i tak tego nie zrozumieją pewne przypadki.. Niektórzy rozumieli częściowo, ale tak czy siak kto tego nie doświadczył to nie wie o co chodzi. 2) Nauczyła mnie, że jestem nie do zniszczenia, skoro 3 lata życia w tym piekle... i dalej żyję. Skoro wszyscy mieli mnie za śmiecia, a ja jednak wyszedłem z takiego czegoś. I nauczyła mnie, że heh, znalazłem rozwiązanie choroby, która jest uznawana przez medycynę za nieuleczalną. Pisane są na nią SSRI, które nijak się mają do genezy tej choroby, a psychologia "leczy" ją terapią ERP- która polega na powstrzymywaniu się od wykonania kompulsji. Dla mnie to kpina. A co do innych... potrafię zrozumieć KAŻDE dziwactwo i nie patrzę na nie w jakikolwiek sposób z góry. No chyba, że ktoś krzywdzi innych- to wiadomo oceniam, aby nie zostać skrzywdzonym , bo ocena jest niezbędna, aby przyjąć odpowiednie stanowisko obronne w relacjach z tą osobą. Tak czy siak potrafię te osoby zrozumieć, co wcale nie oznacza, że mam ochotę utrzymywać z nimi kontakt. Jestem ostrożny , a każdy przypadek jest mimo wszystko indywidualny.. Ale to, że ktoś jest agresywny względem innych... wcale nie skreśla tej osoby w moich oczach- o ile mści się na osobach, które wyrządziły mu krzywdę.. Nauczyłem się jednego- ludzie z takimi problemami- typu nerwice, depresje, schizofrenie to NAJBARDZIEJ POSZKODOWANE JEDNOSTKI SPOŁECZNE. I czapki z głów dla nich, że w ogóle żyją, wcale nie mówię tu o sobie. 4)Totalny brak zrozumienia. Wyganianie do pracy, do której nie byłem zdolny i potęgowała moje natręctwa na skutek nasilania reakcji stresowej, wywieranie presji- " NO CO TY? NIE PODASZ MI RĘKI? *FOCH*" etc. Gdy przychodziłem z pracy to często kończyłem z kilkoma nowymi dziurami w ciele wydrapanymi przez moje własne ręce. Bilans zysków i strat i dalszych konsekwencji psychicznych w porównaniu do tych marnych groszy, które zarobiłem wtedy mi się okropnie nie kalkulował. 5) Poniekąd zdaję sobie sprawę, że rozwinęło mnie ono, ale wolałbym nie mieć takiego rozwoju. Bo jest to skutek przewlekłego stresu i po prostu stałem się kaleką, a mózg to organ, na którym najbardziej mi zależy. Gdybym mógł cofnąć czas to powiedziałbym raczej- nie chcę Cie tutaj nerwico natręctw, i nie chcę Cie PTSD chcę rozwinąć się w sprzyjających warunkach. Tak czy siak- popchneło mnie to j/w w naukę biochemii, psychologii trochę A co do sznura to i tak całe życie będę walczył z depresją, tylko mam zamiar nie dopuścić do kolejnego epizodu depresyjnego . Tak czy siak nawet NN się niekiedy przebija i jeszcze nie do końca wiem, który czynnik za to odpowiada- w momencie, gdy przestaje funkcjonować mój mózg, co jest całkowitą przyczyną NN i konsekwencją stresu, o którym wspomniałem. Zresztą ONSET- miałem klasycznie bo ekstremalnej sytuacji stresowej i dlugiej izolacji od jakiegokolwiek wsparcia- hormony stresu nie spadały przez praktycznie rok, a ja nie wychodziłem z domu z depresją i tylko patrzyłem nocami na nóż w kuchni, zbierając odwagę. Całe szczęście... byłem tchórzem i nie równocześnie. NN włączyła się magicznie po tym roku pewnego dziwnego dnia. @Białybiałyrycerz Mam nadzieję, że się nie obrazisz, że się podpiąłem. Ciekawe jak się nasze wnioski zbiegają ze sobą
  11. + ! Jelita to drugi mózg, a stres zabija florę (o ile dobrze pamiętam ps nie brac za pewnik dopóki nie znajdę źródła , bo to tylko takie mini-olśnienie, a bez potwierdzenia w linku z NCBI to temu nie ufam, ale jednak skądś się wzięło w mojej główce, zaraz sprawdzę)
  12. No, to ciekawią mnie Twoje wnioski bo temat NN to niestety mój konik a nie będę Ci go kradł Tak czy siak I IBS i OCD-> trauma +parę tam innych o ile dobrze w tym momencie kojarzę bez weryfikacji.
  13. Hahahha. Kiedyś to było... się w bagnie, ale tam nie wracam już . Swoją drogą to Zeland ciekawie o tym pisał- jako o przesunięciu pokoleń- że każde pokolenie tak działa, a tak na prawdę to skutek zmiany linii życia na przestrzeni wariantów i faktu, że z biegiem lat, pod wpływem doświadczeń (czy tam wpływu wahadeł) przechodzimy na linie życia dalekie od szczęścia i można wrócić mindsetem do bycia dzieckiem kontrolując bieg swoich myśli. W sumie... wcielę sobie w życie znowu i zobaczę gdzie mnie te linie życia poniosą . Dzięki za przypomnienie @Quo Vadis?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.