Skocz do zawartości

Normik'78

Starszy Użytkownik
  • Postów

    252
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Normik'78

  1. W najbliższym otoczeniu znam 2 przypadki facetów z dziećmi, którzy związali się z kobietami w nowych relacjach. Jeden przypadek- facet + 1 dziecko i pani + 1 dziecko oraz facet + 1 dziecko i pani bez dzieci (wiek +35) W jednym przypadku pani wizualnie poniżej pana, w drugim powyżej. Tak więc jak to w życiu, różnie bywa.
  2. To już porażka w ch*j skoro musisz się tak czaić. W tej materii chyba się nie dogadacie wobec tego Ja na szczęście na takie "oszczędne" panny nie trafiałem. Raz tylko byłem z taką chudziną, co to je na obiad 4 pierogi i też mnie tak karmiła podczas wizyt u niej i też musiałem się dożywiać indywidualnie 😅
  3. Zgadzam się. Ja mieszkam w małym miasteczku i tu jest dość słabo jeśli chodzi o panie w ogóle. Natomiast gdy jeżdżę do znajomego, do wojewodzkiego miasta i spotykamy się czasem w rejonie knajp/lokali dla biurw i urzędników to jest bardzo dobrze bym powiedział- niezadbanych, grubych prawie nie ma. Wiadomo specyfika miejsca, generalnie dużo zależy od miejsca gdzie prowadzimy obserwacje.
  4. Ceny paliw zwariowały. Wczoraj rozmawiałem ze znajomym Słowakiem i u nich taka samą frustracja jak i unas, bo ceny szybują... Faktycznie chyba chcą nas zniechęcić do jazdy spalinówkami albo w ogóle do jazdy prywatnymi autami. Ja co prawda i tak w 90% jeżdżę komunikacją miejską albo rowerem ale nie mogę nie widzieć tego szaleństwa...
  5. Ależ ja sam jestem etatowcem a działalność, to tylko dodatek dający mi dodatkowe środki ale gdybym dziś rzucił etat, to byłbym w sporym kłopocie. I to nie jest tak, że się dorobiłem niewiadomo jakiej kasy ale mogę żyć względnie wygodnie i w odwodzie mieć poduszkę finansową pozwalająca na lżejszy sen w dzisiejszych dość niepewnych czasach. Tylko tyle i aż tyle. Ja doskonale rozumiem etatowców, jednocześnie wiem, że ucisk państwa jeśli chodzi o pracodawców jest coraz większy. Widzę też, że te wszystkie "polskie łady", KPO + kamienie milowe, fit for 55 psują sytuację i popychają rzeczywistość w nieciekawym kierunku. Z drugiej strony, to wg.mojej opinii, to nie jest tak, że żyjemy obecnie w jakimś koszmarze, jest ciężko i przez kilka lat nic się w tym kontekście nie zmieni. Jednak pamiętam np przełom lat 80/90 kiedy to właśnie etatowcy dostali najbardziej po dupie- ludzie wychowani w PRLu gdzie praca była wręcz obowiązkiem zostali zostawieni samym sobą w obliczu masowych wręcz bankructw państwowych przedsiębiorstw, które stanowiły gros rynku w Polsce Ja sam pamiętam jak bodaj w 97 szukałem pracy to nawet do jakichś gówno robót na połlegalnie były robione castingi jak na dyrektora banku Ojciec znajomego skoczył na sznur, bo mu zakład zamknęli a on był w szoku bo 25 lat miał pewną pracę, etat, wczasy pod gruszą, zakładową kasę zapomogowo- pożyczkowa itd.a tu wyleciał ni z tego mi z owego na zbity ryj, a znikąd ratunku, a rodzinę utrzymać trzeba. Oczywiście można z tych wszystkich osieroconych przez PRL ludzi drwić, że mogli działalności zakładać, wziąć się w garść itd. ale to były serio czasy ogromnej ilościudzkich tragedii. Tak że ja okazuję wdzięczność Opatrzności, że mnie pozwoliła jednak żyć w ciut lepszych czasach, w ogóle moje życie zmieniło się gdy zamiast stękać zacząłem okazywać wdzięczność za to co mam (a na początku nie było tego dużo-kąt u rodziców i parę groszy na bułkę i serek topiony) i po prostu zacząłem sam zmieniać swoje życie- wcale nie w kierunku bycia biznesmenem inwestującym w nieruchomości tylko w kierunku bycia etatowcem za przyzwoite pieniądze i na legalnej umowie. Takie były moje małe na początku plany. Tak że warto wiedzieć zagrożenia, nie warto się na nich skupiać, pielęgnować obaw i podkręcać negatywnych aspektów.
  6. Pamiętam końcówkę komuny, szary koniec lat 80', wszyscy mieli skwaszone oblicza, kompletna apatia. Strasznie mnie to wtedy odrzucało. I wiesz co? 10 lat później byłem taki sam jak ci szarży ludzie z chodników i ulic AD 1988 W wieku 21 lat miałem za sobą deprymujacą służbę wojskową, a tkwiłem w gówno pracy na czarno i do tego studiowałem z różnymi efektami, ciorając ze zmęczenia ryjem po gumolicie. Narzekałem, stekalem, chyba już miałem początki depresji i ciul wie jakby to się skończyło gdybym pod koniec studiów nie spotkał na swojej drodze jednego mądrego gościa, facet nie żyje już parę lat ale dla mnie pozostał jedną z ważniejszych osób w życiu. Powiedział mi żebym przestał stękać jak stara baba tylko zrobił sobie plan, wytyczył drogę i zaczął realizację, a skończył to deprymujace stękanie Studia skończyłem ale wtedy mi gówno dawały więc poszedłem na kurs na widlaki, bo wtedy jak grzyby po deszczu powstawały markety, składy towarowe i takie tam, wreszcie dostałem normalną umowę o pracę, później awansowałem, po kilku latach zmieniłem branżę na bliskie rejony mojego wykształcenia i w końcu po kuźwa 15 latach zacząłem zarabiać względnie niezłe jak na niedużą miejscowości pieniądze, do tego dołożyłem parę lat temu działalność, która jeszcze daje mi dodatkowy zarobek. Moja żona zarabia nawet nieco lepiej niż ja. Mam narzekać? Ja nawet nie wiem jakie rządy zmieniały się na przestrzeni tych lat, nie zwracałem na to większej uwagi, przez cały czas parłem do przodu, żeby mieć to czego się dorobiłem w okolicach czterdziestki. To moje młodzieńcze stękanie i narzekanie nic mi nie pomogły tylko pogłębiały spierdolenie i imposybilizm. Dziś od narzekaczy uciekam na drugi koniec sali, przykro mi się słucha tych depresyjnych wywodów tej energii braku. "Nie da się, katastrofa, na Zachodzie to kasa z nieba leci, a ten się dorobił, to pewnie ukradł, a ta awansowała, to wiadomo za dupczenie" Toksyczni ludzie, toksyczna atmosfera, lepiej tego unikać.
  7. Nie obraź się ale podejrzewam, że jak ja służyłem w zasadniczej w wojsku, to Ty kończyłeś podstawówkę. Komuś jest lepiej? Nie narzeka? A zgnoić go, bo mi robi wyłom w poglądach, że jest źle i się nie da. @Obliteraror ale ja widzę problemy, tylko że nie jesteśmy w nich osamotnieni jeśli chodzi o nasz region. Z podobnymi problemami borykają się Litwin, Czesi, Słowacy... Mimo wszystko da się żyć, ja tam jestem spokojny, po kilku latach perturbacji wszystko się zacznie prostować Od narzekactwa i stękania uciekam jak najdalej Jak komuś jest źle, to niech robi wszystko żeby poprawić swój los, obojętnie w PL czy zagranicą, ale na Boga niech tak nie stęka...
  8. Byłeś kiedyś w szpitalu psychiatrycznym? Ja raz, na odwiedzinach u kumpla, tam wszyscy przyjebani są, a nie uśmiechnięci, to nie Netflix
  9. Polakowi to nigdy nie dogodzisz. Spotykam kumpla, który wrócił z wakacji w Hiszpanii. Kurcze Normik, gada mi, tam wszyscy uśmiechnięci, a u nas w Polsce, wszyscy ze smutnymi ryjami i to wieczne narzekanie. Mówię, ja słuchaj nie narzekam, nawet kredyt nadplacilem, w latach 90 było gorzej niż teraz, było zajebiste bezrobocie... A on mi na to- jasne, znowu się pisowskiej propagandy nałykałeś, wiesz jak inni ludzie żyją? Bieda, wojna, gwałty na Ukrainie, małpia ospa, WIBOR, dupiarz, rejestr ciąż... i tak dalej i tak dalej... Tak że narzekamy na polskie narzekanie, a jak ktoś nie narzeka tylko się uśmiecha, bo mu akurat jest dobrze, to też by Cię najchętniej zawrzeszczeli, że narzekać trzeba, bo to narzekanie, to w wyższym celu jest uskuteczniane. A ja to panie pierdole, nie narzekam bo zgrzeszyłbym wobec swojej aktualnej sytuacji. Nie, nie gram na giełdzie, nie inwestuje w kryptowaluty, a jakoś to się mi do przodu toczy, powoli ale w dobrym kierunku.
  10. Ja tam do typowego polskiego "narzekactwa" się nie dołączę. Jasne, że jest w PL sporo rzeczy, które niedomagają ale ceny niestety rosną wszędzie, w środkowej Europie, prócz Węgier benzyna podobnie droga, a nawet droższa jak u nas. Zarobki niewiele lepsze albo takie jak u nas. Wiadomo na Zachodzie zarobki lepsze ale wizyty w DE jakoś mnie do tego "miodu" nie przekonały. W PL pracuję ja i żona + ja prowadzę jeszcze małą działalność po pracy, w sumie za ten zarobiony hajs (nie jakieś tam miliony) żyjemy więcej niż znośnie (pomimo wzrostu cen), jest dach nad głową, ogrodek,auto... W moim przypadku wstyd mi by było narzekać. Byle tylko zdrowie bardziej nie szwankowało i pożoga wojenna zatrzymała się za naszą wschodnią granicą, to dam sobie radę, na chlebek z masełkiem powinienem mieć 😎
  11. Tu masz rację. Jedzie tramwajem kilku gości, zupełnie zwyczajnych, normalnie zbudowani, czysta koszula, jeansy, głowa umyta i już się wyróżniają na tle tlusciochow w "tygodniowych" t shirtach 😉 Oczywiście piszę tylko o komunikacji miejskiej, z pewnością gdyby takie obserwacje poczynić wśród użytkowników np droższych samochodów, to tam statystycznie ogarniętych higienicznie i przynajmniej przyzwoicie odzianych powinno być więcej.
  12. "Wartości społeczne to przekonania uznawane w określonych zbiorowościach i dotyczące norm zachowania społecznego oraz hierarchii wartości. Wartości społeczne wyznaczają kierunek aktywności zarówno jednostki jak i społeczności." Nie używaj głupcze wyrażeń, których znaczenia nie rozumiesz.
  13. Wartość społeczną, to masz jak zbierasz śmieci na swoim osiedlu albo pomagasz staruszkom przechodzić przez ulicę, to co poruszasz to wartość POZNAWCZA Więc odpowiadam- próba autobusowa ma taką samą wartość poznawczą jak wszystkie posty w tym temacie mówiące o ilości ładnych/ brzydkich dziewczyn na ulicach, w tym post założyciela tematu.
  14. To że facet tęskni do bliskości kobiety, szczególnie, tej na której mu zależy, to zupełnie naturalna sprawa. Nie ma w tym nic głupiego ani dziwnego. Takiej relacji budowanej nie tylko na seksie ale na bliskości i uczuciu nie zastąpisz słynną "cipą za 150 PLN" Oczywiście ramę trzeba trzymać, niestety jak za bardzo się odsłonisz, to możesz dostać podbródkowego i skończyć na deskach, jak Materla ostatnio 😉 To smutne ale zbytnie okazywanie uczuć często odbierane jest jako słabość, przez kobiety również. Pokażesz, że za bardzo Ci zależy i już panna ma na Ciebie haczyk. Tak więc ja bym darował sobie te smsowe czułostki. Wiem, to frustrujące ale bezpieczniejsze w dłuższym czasie.
  15. Drążąc niepopularny na tym forum pogląd, że mimo wszystko mężczyzna też się starzeje 😉 to napiszę, że dobrniecie do czterdziestki i później przekroczenie jej, oprócz tego że na gębie, wylazły mi zmarszczki, przerzedziły trochę włosy, trudniej jest mi utrzymać wagę, zaczęły się problemy ze zdrowiem, szybciej się męczę itd. przyniosło mi błogi stan wyjebania na to czy jestem lubiany. Za młodu było to dla mnie bardzo ważne. Dziś mając 44 lata mam na to wywalone jajca. Liczy się relacja z żoną, dzieckiem, matką i moim rodzeństwem (a i w tym ostatnim przypadku to tak bez przesady), reszta mnie praktycznie nic nie obchodzi. Czy jestem lubiany w pracy? Raczej tak ale może się mylę i pozorne przychylne zachowania maskują niechęć wobec mnie. Nie wiem do końca, nie drążę, nie rozmyślam nad tym. Ważne żeby grało na linii praca- pensja- działalność- dom. Reszta? Kogo to obchodzi...
  16. Jeśli jesteś w związku z atrakcyjną laską, to nie ma kurde opcji, żeby się tam ktoś nie czaił na orbicie. A to (najczęściej) kolega z pracy/ studiów, a to klient firmy w której pracuje pani, a to sąsiad, to gościu z siłowni/ basenu/jogi czy Bóg wie skąd jeszcze. W 99% przypadków ktoś taki jest, a jeśli nie wiesz o nikim takim, to po prostu jesteś słabo poinformowany 😎
  17. Jak zaczniesz węszyć wszędzie zdradę, to już pogrzebałeś relację, wciągnie Cię to jak szambo. Jedna niewyraźna wątpliwość pociąga następną i tak aż wszystko pierdolnie, bo zwyczajnie podpadniesz w paranoję. Co znowu nie znaczy że masz być naiwny jak dziecko. Cały szkopuł w tym, kiedy faktycznie wzmóc czujność, bo coś zaczyna być nie halo, a kiedy to jakieś imaginacje zaczynają rządzić twoimi myślami. Trudny problem, stąd też tyle tematów z cyklu "czy mnie zdradza" A co do zwierzęcej natury sporej części mężczyzn, to prawda. Gdy miałem 21 albo 22 lata byłem w związku z filigranowa blondynką, 20 lat, taka 6/10 ale mogła się podobać. Przez kilka miesięcy pracowała w lokalu typu piwo+ bilard + grill latem Narzekała, że ją tam goście nagabują, śmiałem się z tego. Aż kiedyś pojechałem w letnią sobotę do niej do pracy, pomóc w obsłudze lokalu, taki bonus dla studenta, słuchajcie to co zobaczyłem to był jakiś kosmos, kuźwa, albo ktoś się ocierał o nią jak jakiś autobusowy onanista albo goście zapraszali ją do siebie, nachalnie chcieli stawiać drinki, cmokali, puszczali oczka, normalnie musiałbym ich kijem wszystkich tych pierdolonych napaleńców odganiać. Ja wiem, że lokal w sobotni wieczór, to specyficzna sytuacja ale ludzie no ... Jak szympansy w ZOO...
  18. Niestety masz rację. Jeśli chodzi o facetów, to jest minimalna poprawa od lat 90' niewielki odsetek ogarnął już że nie ubiera się sfatygowanych skarpetek do sandałów albo "żonobijki" na bandzioch wychodząc do sklepu. Ale dalej u polskich panów jest słabo, smród potu, łby przetłuszczone, zażółcony kołnierz koszulki polo. Jeżdżąc komunikacją miejską tak sobie obserwuję i wynika mi z tego, że zazwyczaj na 15-20 facetów w wieku 30-50 lat w pojeździe, tak z 7-8 wygląda względnie i schludnie, a druga mniej więcej połowa, to szkoda gadać 😐 U młodszych dziewczyn faktycznie dość dużo alternatywek, osobników z nadwagą, więcej tego niż za czasów mojej młodości (czyli w latach 90) Ale szczerze mówiąc, ogólnie, to zbytnio się nie różnimy od reszty środkowoeuropejczyków, tak jeśli chodzi o mężczyzn jak i o kobiety Co nie znaczy, że jest dobrze 😅
  19. Ja często jeżdżę, z różnych powodów, na Słowację i szczerze mówiąc między Polkami a Słowaczkami z Bratysławy czy Nitry nie ma widocznych różnic. Takie same dziewczyny zobaczysz na ulicach Torunia, Kielc czy Rzeszowa.
  20. Jako dość regularny użytkownik komunikacji miejskiej pozwolę się nie zgodzić, a przynajmniej nie w całości. Faktem jest, że faceci trochę bardziej się ogarnęli w stosunku do lat 90' ale serio, do poziomu choćby przyzwoitego przeciętnemu Polakowi brakuje dość dużo 😐 Dziewczęta faktycznie jakoś tak bardziej zapuszczone niż w czasach mojej młodości, natomiast panie z przedziału 30- 45 chyba bardziej ogarnięte niż 20- 30 lat temu. U mnie w firmie poziom pań w średnim wieku wysoki- 90% szczupłych, dobrze ubranych, pachnących. Niestety 3/4 zajęte, pozostałe toksyczne albo mniej lub bardziej zaburzone.
  21. Fakt nie zna tej starej prawdy 😎 I dokładnie, ja nie piszę o gościach którzy nawet w okolicach 36-40 lat uderzają do pań oscylujących wokół 30tki tylko gościach 36-40 letnich startujących do dziewczyn 21-23. Problem jest taki, że 90% sensownych pań wieku 28-30 lat jest już zajętych, oczywiście są nieodktyte perełki 😉 w tym późniejszym przedziale, no ale umówmy się i trudno na nie trafić i mają bardzo onkretne wymagania
  22. 31 lat, jak jeszcze wyglądasz kilka lat młodziej, to nie jest tragedia. Zdrowie jeszcze masz pewnie jak dzwon, to w sumie malolacie dotrzymasz tempa 😎 Chodziło mi bardziej o to, że z wiekiem, choćbyś czarował rzeczywistość opcji będziesz miał coraz mniej, nie mówię że wcale ale choćby z racji przetrzebienia sensownego materiału płci przeciwnej w mniej więcej podobnym do Ciebie wieku czy tego, że w okolicy czterdziestki jeśli nie jesteś Ibiszem albo Tomem Criusem, to zaczyna być po Tobie widać wiek, pewne rzeczy, które kiedyś wydawały Ci się naturalnie zaczną wyglądać chujato, a co za tym idzie zawęzi Ci się pole manewru. Oczywiście w wieku 30 lat jest ono i tak nieporównywalne do tego jakie będziesz mieć w okolicy 50tki, jak pisałeś To wszystko. @Brat Jan gościu jest ogólnie sympatyczny, gadający, nie jakiś creepy, nie znam go bardzo dobrze ale opinii już się dorobił. Gdyby uderzał do pań 30-35 to pewnie nie miałby ksywy "wujek" no ale właśnie w tym przedziale wiekowym wszystkie zajęte albo jebnięte 😉
  23. Ale ja nic nie pisałem o wysublimowanych równolatkach, tylko o tym że gość w wieku 35-37 lat uderzający do studentek jest dla nich creepy. Oczywiście są goście z super genami, którzy pod 40tke wyglądają jakby nie mieli 30 lat, z kontem w banku grubym jak Wojciech Man, z furą na widok, której studenciarom wilgotnieja wargi ale kurde serio w 4/5 przypadków, efekt jest taki jak u gościa z pracy, 38 lat, szczupły, wieczny kawaler, dbający o siebie ale z twarzy przeciętny, uderza do wszystkich 20-23 letnich praktykantek itd Ma u nich ksywę "wujek" Chodzą słuchy, że którąś tam nawet zaliczył ale pomimo tego, że od kilku lat ma parcie na coś stałego, to te małolaty gościa 15 lat starszego nie biorą poważnie jeśli chodzi o związki na dłuższą metę. Oczywiście, że warto czuć się młodo, dbać o siebie ale kurde mijając 35 rok życia i dobijając 40tki dla młodych dziewczyn w zdecydowanej większości przypadków jesteś "wujkiem" To nie znaczy, że masz iść do grobu, bo nic Cię nie czeka w materii związków, to taka sama bzdura jak ta o kobiecej ścianie w okolicach 30tki ale możliwości wyparowują powoli i trzeba to przyjmować z godnością, a nie zgrywać "wuja" przy studentkach II roku. Ja wiem, że samorozwój, siłka, firma z której trzepiesz kapuche, wianuszek małolat na "ławce rezerwowych", inwestycje w giełdę i kryptowaluty, to częste przypadki na tym forum ale trawestując klasyka można napisać, że jest prawda ekranu (smartfona) i prawda prozy życia. Zdaje sobie sprawę, że moje opinie są tu niepopularne, bo nie po linii ideologicznej ale nie może być inaczej, skoro tu facet który planuje "zostać przewodnikiem stada" i zostaje w efekcie zostawiony przez żonę, która zabiera dzieci dostaje tu gromkie oklaski. Cóż dla mnie to raczej przykład ciężkiej porażki i klęski planu, bo stado zostawiło potencjalnego przewodnika Ale jak widać na każdą sytuację można spojrzeć z diametralnie różnych punktów widzenia. Więc skoro jesteś (nie piszę że konkretnie Ty) forumowym liderem samorozwoju z grubą pęgą z prywatnego biznesu albo programowania (o tak nie mogę zapomnieć o programowaniu) i zawadiackim błyskiem w oku, to jasne uderzaj do 20 latek, czemu nie Zresztą forum jest cierpliwe, wszystko przyjmie, każdą teorię, pogląd...
  24. W wieku 30 lat, to teoretycznie masz ostatni dzwonek, żeby do poważnego związku złapać sensowną kobietę. Jeszcze się Tobą panie 22-26 lat powinny interesować, jeszcze nie wszystkie sensowne są zaobrączkowane/ zajęte na stałe ale faktycznie ostatni dzwonek wybija.
  25. W zupełności się zgadzam. Szczerze mówiąc ja dziś, mając 44 lata pewnie miałbym bardzo małe szanse znalezienia ładnej, niegłupiej kobiety. Swoją obecną żonę poznałem gdy miałem 24 lata i tak jeszcze + - przez kilka lat miałem szansę i możliwości wyhaczyć jakąś sensowną panią, później sam czułem, że możliwości zawężają się z każdym rokiem. Znajomi się żenili, znajome w moim wieku wychodziły za mąż, ludzie wyjeżdżali zagranicę, rodziły się bąbelki... Człowiekowi ubyło włosów, przybyło zmarszczek pod oczami, kłopotów ze zdrowiem i choć kasy też było więcej, to nie rekompensowała ona reszty strat. W wieku 35 lat byłem dla młodych dziewczyn już zgredem i poza kregiem ich zainteresowań, a rownolatki- te sensowne były pozajmowane. Zostały tylko wariatki, paszczury, żonate ale puszczalskie i karane za przestępstwa umyślne. Żadna z tych kategorii mnie nie interesuje, więc pewnie gdybym nie był już żonaty, to po 33-35 roku życia nie znalazłbym już raczej materiału na sensowny związek. Dlatego tak jak piszesz, nie dziwię się trochę gościom, którzy gdy w wieku 23-26 lat znajdą sensowną laske to się jej trzymają czasem nawet wtedy gdy wszystko zaczyna się sypać. Im będą starsi tym będą mieli trudniej Ja wiem, że samorozwój + kasa + siłownia może ci dać bonus +5 lat ale prawda jest taka, że po "chrystusowym" dla młodych dziewczyn twoje zainteresowanie ich osobami jest "creepy" a sensownych równolatek prawie nie ma.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.