Skocz do zawartości

Cpt_Red

Użytkownik
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Cpt_Red

  1. No tak, sytuacje jak piszesz mogą być. Ale nie wchodząc w jakieś ekstremalne przypadki to znam osoby np. z pracy (co robię z nimi ponad 10 lat) czy z rodziny gdzie tworzą takie "puste" konta i później wysyłają wszystkim zaproszenia do znajomych. W mojej ocenie chodzi im po prostu by sobie móc popatrzyć, pewnie później móc obgadać, sktytykować co inni dali a samemu nic od siebie. Samolubne to jest i słabe wg mnie. Ogólnie to bym takich osób sobie do znajomych nie dodawał ale w moim przypadku bawię się trochę w zdjęcia i niestety zależy na zasięgach co powoduje, że mimo wszystko lepiej mieć więcej "znajomych" nawet kosztem jakości
  2. Odchodząc od głównego tematu pytania to mnie denerwują trochę takie osoby, co tworzą sobie profile w serwisach społecznościowych i nic w nich nie ma. Zdjęcia chociaż jakiegoś, informacji podstawowych itp. Jedyny sens tego jaki widzę, to chęć wyciągania od innych "jak najwięcej" - by widzieć, być na bieżąco, komentować może poza netem dane osoby ale samemu nic od siebie nie dać/udostępnić. Wiadomo, że trzeba mieć swój rozum w umieszczaniu informacji w necie i nie wszystkim warto, można się dzielić. Rozumiem też, że nie każdemu są media społecznościowe potrzebne ale wtedy po prostu się kont nie tworzy a nie wyczynia takie sztuki
  3. Rozumiem. Nie jest łatwo to odrzucić, wiem sam bo też mnóstwo czasu spędzam przed komputerem. Tak jak Ty cały czas w pracy i w domu praktycznie też wieczorami jak siądę to z 3 godziny codziennie leci). Mnie najbardziej wkurza fakt marnowania czasu. Jak siądę to leci stały zestaw: zobaczyć jakieś forumy (gdzie się udzielam), FB, a jak już odpalę Youtube to sam się sobie dziwię jakie bzdety oglądam I potem jestem zły na siebie, że miałem robić coś pożytecznego (nawet na komputerze bo się da :)) czy poza a kolejny dzień przetracony. Wydaje mi się, że najprościej jednak znaleźć jakieś inne zajęcie czy hobby. Najciężej zastartować ale jak wytrzymasz, wciągnie Cię to pokusa komputera spada dość mocno. Coś jak z czytaniem książki nie chce się nieraz siąść ale jak zaczniesz to można nocki zarwać, tak szkoda nie dokończyć
  4. A swój problem widzisz tak dokładniej w czym? Mam tu na myśli, że obawiasz się o kwestie zdrowotne (za dużo ekranu, za mało ruchu) czy chodzi bardziej o bezproduktywne marnotrawstwo czasu? Oczywiście obie kwestie są mocno ze sobą związane ale wydaje mi się, że inaczej można podejść do kwestii rozwiązania problemu,
  5. Tak mnie naszło jeszcze na refleksję, że opinia innych byłaby chyba ostatnią rzeczą na jaką bym patrzył rozpatrując posiadanie/czy nie swojego auta. Niezależnie czy miałbym służbowe czy też nie. W każdym razie gdybym posiadał auto służbowe to na pewno byłby to wspaniały pretekst do zrealizowania swoich marzeń motoryzacyjnych. Kupiłbym coś niepraktycznego a co mi się podoba (do wyboru co kto lubi - jakieś starsze, z wielkim silnikiem, sportowe czy 4x4) Schodząc zaś na ziemię dużo zależy też jaka to służbówka jest Przykładowo biały Yaris, to wolałbym mieć i tak coś swojego, większego by wygodniej się jechało na wakacje czy jakieś wycieczki
  6. Im dłużej się czeka tym później trudniej zacząć. Nie mówiąc o skończeniu Wiem o tym bo o ile lubię handel to jak pomyślę, że muszę zrobić zdjęcia, opis , a później trafię na "kosmitów" z dziwnymi wymaganiami to aż mnie skręca W każdym razie u mnie wyjdzie pewnie z kilkanaście (kilkadziesiąt jakbym każdą zabawkę osobno chciał sprzedać) ogłoszeń. Powoli zacznę je dodawać najpierw na allegro lokalnie. Póżniej co ciekawsze rzeczy wrzucę na FB i może coś na OLX (zabawki o dziwo można chyba wystawiać za free). Wpadnie może z parę stówek to będzie jak znalazł na coś pożytecznego
  7. No właśnie Marketplace wygląda, że spory ruch generuje i są szanse lokalnie się pozbyć bez pakowania, wysyłania itp. Nie próbowałem za dużo, ale co mi szkodzi. Sprzedajemy.pl - obadam. Czasem faktycznie migną mi ogłoszenia z tego serwisu a nigdy nie używałem.
  8. W przerwie robienia gigantycznych biznesów i zarabiania wielkich $$ poobracajmy trochę mniejszymi kwotami A tak poważnie. Naskładałem ostatnimi czasy trochę zbytecznych rupieci (co do których miałem wielkie plany ale coś realizacja nie wyszła), jakaś elektronika (w większości zepsuta), niepotrzebnych już dziecku zabawek itp. różności które trochę kosztowały a wyzbyć się za free szkoda. Sprzedałbym z chęcią wystawiając aukcje czy jakieś ogłoszenia w necie bo to najmniej kłopotliwe. Można by uzyskaną kasę przeznaczyć na coś innego a ciekawszego Sedno mojego pytania jest gdzie byście to polecali wystawić by było to najmniej kłopotliwe, najtańsze (prowizje, opłaty) no i gwarantowało jakąś skuteczność sprzedaży. Żeby nie było, iż nie mam żadnego żadnego rozeznania rynku Do tej pory najchętniej sprzedawałem na allegro - prywatnie od wielu lat, epizod firmowy też tam miałem ale... coraz mniej wygodnie się używa tego. Jak ktoś sprzedaje to pewnie wie o czym mówię. Allegro teraz w sumie nakierowane najbardziej na firmy. Określają procenty aukcji jakie mają być powiązane z bazą danych (co w przypadku używanych różności niemożliwe do spełnienia). Nie spełniasz spada Ci poziom obsługi klienta. Zbójeckie procenty od transakcji itp. itd. Z przykrością stwierdzam też, że klienci (ale to może ja mam pecha) trochę porąbani. Miałem jakieś aukcje ostatnio i mi stawiają marne komentarze np. za koszt wysyłki... kiedy opłata za paczkomat znormalizowana i taką brałem. Szczytem wszystkiego był zawodnik, który za 18 zł kupił mp3 i aparat fotograficzny (oba uszkodzone, opisane, że na części czy do naprawy) i w komentarzu krzywdował, że mu kasę mam oddawać bo mu nie działa. Za takie atrakcje to ja dziękuję. Może lepiej na allegro lokalnie? Tylko kiedyś mało intuicyjne było. Słabe zdjęcia można było tylko dodać, jakoś marnie się określało koszty wysyłki tam itp. A może już coś poprawili? Kiedyś też czasem wystawiałem coś na OLX ale tu chyba teraz prawie nic się nie da wystawić bez wykupienia pakietu wystawień. Opłaca się to dla różnych gratów jakie planuję sprzedać? Ostatnie co myślałem to pewnie marketplace na FB. W sumie za free, są jakieś limity ogłoszeń? Korzysta ktoś czy też tylko trzeba się oganiać z "wariatami"? A może jest coś innego na topie, co nie używałem, a warto spróbować?
  9. Jednej rzeczy nie uwzgledniliscie w debacie. Swego czasu (najpewniej i teraz) jak nie ma się dlugo zarejestrowanego na siebie pojazdu to traci się wszystkie zniżki na ubezpieczenie ? Taka niemiła niespodzianka czekała mojego ojca parę lat temu gdy dłużej wozil się służbowymi furami. Więc warto coś (auto, motocykl, skuter, przyczepka) jednak na siebie mieć wpisane.
  10. To prawda. Oglądać można godzinami filmy ale dopiero jak człowiek spróbuje to widzi jak idzie. Jak ktoś faktycznie chce to używać to trzeba kupić i próbować, próbować...
  11. A tak z ciekawości czemu TIG? Prościej na początek opanować przecież np. MIG i do większości zastosowań wystarczy.
  12. Jak celujesz, na ten moment, w pracę w fabryce (przy jakiejś produkcji) to myślę, że cokolwiek w CV wpiszesz (w sensie, że nawet nic a nie, że będziesz ściemniał) to i tak Cię wezmą. Ciągle są ogromne braki pracowników produkcyjnych i biorą praktycznie wszystkich jak leci. No chyba, że aplikujesz w coś bardziej wymagającego to wtedy, faktycznie trzeba by ubrać w piękne słowa swoje doświadczenie
  13. Ja też zaczynałem od Amigi :) Pierwsza jak wielu A500, by finalnie skończyć na mocno rozbudowanej A1200 (którą notabene mam i działa do tej pory :)) A i parę innych modeli po drodze miałem. Ale o dziwo w gry za dużo nie grałem. No wiadomo początkowo na 500 tłukło się w jakieś platformówki, strzelanki czy toczyło zacięte wyścigi w Lotus Esprit. Później okazało się, że: - bardziej kręci mnie grafika komputerowa i tym się bawiłem czy dla siebie czy dla kasy (robiłem ludziom filmującym wesela wstawki komputerowe :) ) - poznałem odpowiednią ekpię i zacząłem handel pirackimi grami na ten komputer (jeszcze czasy gdy nie goniły za to służby). W momencie jak okazało się, że ma się wszystkie gry dostępne na ten komputer, mocno siadła chęć by w ogóle w coś grać dłużej. Odpalałem, popatrzyłem i następna.. Trochę wróciłem jeszcze do granie jak kupiłem PSX. Tekken, GT sporo czasu na to szło. Teraz jakoś nie mam chęci na gry. Nieraz żałuję bo w sumie czas jest a marnuję go na internet itp. bzdety.
  14. Cpt_Red

    Chiptuning - czy warto?

    Nie wiem czy piszesz o aucie z turbo (pewnie tak :)) ale tego typu zmiany największy sens i potencjał mają właśnie w takich autach. Przy jednostkach wolnossących znaczących popraw nie zanotujesz. A do rzeczy, jeżeli jest to zrobione zgodnie ze sztuką - najpierw sprawdzenie stanu auta, modyfikacje programu, sprawdzenie na hamownie i ewentualne poprawki to warto. Tej wartości wzmocnienie w żaden negatywny sposób na trwałość auta nie wpłynie a w osiągach już to odczujesz. Natomiast jak na myśli masz jakiś magiczny box (kupiony na portalach aukcyjnych), który wepniesz i niby da Ci przyrost mocy to nie. Strata pieniędzy i spore szanse nawet na pogorszenie kondycji auta czy osiągów.
  15. Może zbyt mało dokładnie wyczytałem Twój post ale dziwię się, że twierdzisz, iż po technikum masz gorszy start niż ludzie po liceum. Według mnie powinno być całkiem inaczej, na starcie masz już pewne, konkretne umiejętności które można z korzyścią i zyskiem rozwijać dalej. No chyba, że w tym technikum wylądowałeś z przypadku, nie znasz się na tym (bez obrazy) i nie ciekawi Cię ta wiedza. Wyczytuję, że masz możliwość zrobienia uprawnień SEPowskich więc być może i technikum w jakiś sposób jest związane z elektrycznością czy czymś pokrewnym. Sam po takim byłem, sporo moich kolegów zrobiło dodatkowo studia na Politechnice (też związane z elektrycznością) + właśnie kursy SEP. W tym momencie mają swoje firmy związane z projektowaniem instalacji elektrycznym, odbiorami takowych. Część na wyższym poziomie (jakieś instalacje przemysłowe itp) ale nawet działając w budownictwie jednorodzinnym mając taką wiedzę i papiery masz wielkie możliwości zarabianie kasy. A robota stosunkowo przyjemna, czysta. Szedłbym więc w tą stronę, jest w tym duży potencjał - ludzie budowali/remontowali się, robią to teraz i będą robić dalej. Co do branży IT, wydaje mi się, że jest już trochę za późno na szukanie tu dużych pieniędzy. Osób z takim wykształceniem coraz więcej a dodatkowo tańsza konkurencja z obcych krajów wcale nie pomaga.
  16. Ja bym proponował jednak spokojnie podejść do zagadnienia, po co tworzyć sobie nowe problemy Oczywiście jak czujesz, że obecna praca to nie to, męczysz się psychicznie i długo już w niej nie pociągniesz to bezwzględnie należy zmienić. Jeśli jednak to taki tylko "przejściowy kryzys" i nie jesteś wcale pewien co byś chciał robić to bym poczekał. Z Twojego opisu nic cię nie goni do nagłych ruchów. Stabilne zatrudnienie, dobrze płacą i nie wymagają nie wiadomo co. Wielu by pasowało Myślałbym, analizował, zastanawiał co z sobą począć i dopiero jak byłbym na 100% pewien co chcę i czy dam radę to bym zmienił. Ja ogólnie byłem/jestem w podobnej sytuacji co Ty. Zasiedziałem się w obecnej pracy kawał czasu bo 15 lat (ok, po drodze zmieniałem parę razy stanowisko wewnętrznie więc nie było tak, że tyle czasu robię to samo). Firma gwarantowała jednak podobnie jak u Ciebie "spokój" więc mimo, że nie robię wcale tego co mnie kręci to ok, tkwiłem w tym samym miejscu traktując to po prostu jako źródło zarobku. A pasje i rzeczy, które mnie kręcą realizuje hobbystycznie po pracy. Problem dla mnie tworzy się jednak taki, że rok po roku w firmie zaczyna być gorzej. Warunki płacowe te same a ciągle coś wymyślają - rób więcej, cały czas jakieś zmiany, nowe koncepcje. Co gorsze dają mi do zrozumienia, że oczekują ode mnie czegoś co wiem, że jest mega trudne do ogarnięcia. Będzie to spory wysiłek by to opanować zwłaszcza w skutek tego, że też mnie moje zadania nie kręcą. I to np. uważam dopiero za dobry powód by poważnie myśleć o zmianach. Inna sprawa jednak, że możliwości jakie widzę (rynek pracy) nie są zachęcające. No ale to inny temat
  17. Cpt_Red

    Przerejestrowanie auta.

    Tablice musiałeś zabrać zawsze do urzędu (niezależnie czy jesteś z tego samego rejonu czy nie). Z tego co pamiętam przyklejają na nie nowe naklejki (taki hologramik mały :)) Wątpię by coś się zmieniło w tej kwestii teraz. Zresztą zważywszy na kłopoty z załatwianiem czegokolwiek (umówić się, odstać swoje itp) głupotą by było nie załatwić sprawy przez ich brak. Wyjęcie z ramki czy nawet odkręcenie to 10 min roboty.
  18. Motocykl (jakikolwiek) niestety nie nadaje się do komfortowej, codziennej jazdy do pracy. Żeby nie było, mam i wiem :) W desperacji trzeba być (nie mieć możliwości posiadania auta) by cały rok tłuc motocyklem czy skuterem. Całorocznych to więcej widzę zawodników na skuterach co uważam, że są osoby co nie mają prawa jazdy i to jedyny ich ratunek. Z minusów jakie są (dużo już Ci wymienili wyżej): - jak pada to masakra. Ślisko, łatwo się wyłożyć i mokry jesteś do skóry, - jak z kolei upały to zakładając ciuchy motocyklowe spocisz się jak świnka od razu (zanim ruszysz, staniesz na światłach itp). Ja niekomfortowo się czułem przyjeżdżając do roboty i średnio świeżym będąc już na starcie, - zakładanie na siebie stroju, kasku, w moim przypadku wyprowadzenie motocykla z garażu powodowało, że dłużej nim jechałem do roboty niż autem. Dodatkowo później wszystkie te manela musisz ciągać ze sobą, - krótki sezon (mało miesięcy z komfortem jazdy). O jeżdżeniu zimą nie piszę ale nawet wczesna wiosna, jesień nie zachęcają. Rano zimno (po rękach, po nogach :) nałykasz się lodowatego powietrza, prosto złapać chorobę). Wiosną na drogach mnóstwo piasku (po zimie) można się wywalić. Jesienią podobnie - liście z drzew, wilgoć. - ekonomiczność żadna. Duży motocykl spali tyle co auto, Trzeba zakupić strój, kask też koszta (nawet używane). Wg mnie nie ma żadnego sensu takiej inwestycji. Co inne dla przyjemności, co wyżej też pisali. Jeśli jednak koniecznie chcesz sprawdzić na swojej skórze czy to dla Ciebie to polecam... skuter. Ale taki 125ccm. Jest lżejszy, łatwiej wszędzie się wcisnąć, manewrować. Niedużo spala - 2-3 litry jak nie ciśniesz do odcięcia :) Gwarantuje przy tym akceptowalną prędkość podróżną - spokojnie te 70 km/g jedziesz nie będąc zawalidrogą. Sam zaczynałem od takiego skuterka - Peugeot Looxor 100ccm. W mieście zbierał się jak rakieta (spod świateł :)), na trasie te 70-90 poleciał. Z perspektywy czasu bardzo byłem z niego zadowolony.
  19. To może takie ode mnie Jak byłem mały to leciał film "E.T". To był szał, później każdy chciał mieć taką figurkę (zabawkę). Ja oczywiście też i faktycznie to była jedna z moich ulubionych zabawek. Razem z kuzynem (on tez miał) tworzyliśmy dla nich różne pojazdy, czy ubranka. No i pewnego razu na wakacjach u babci wpadliśmy na genialny pomysł, że potrzeba im zrobić skórzane kurteczki. W tym celu wybraliśmy się na strych bo tam widzieliśmy jakieś stare buty. Kurteczki powstały z kilku kozaczków. Problem wystąpił niestety później bo okazało się, że buty takie stare nie były, a leżały po prostu na strychu oczekując zimy
  20. Ze smutkiem muszę, się z Wami zgodzić :) Ze smutkiem bo sam ostatnie parę lat niezbyt stosowałem się. Słabe decyzje biznesowe i zbytnie skupienie się na realizacji swoich zachcianek (a duszę mam kolekcjonera i wiele rzeczy mi się wydawało potrzebne) spowodowały, że niestety oszczędności brak. Na dłuższą metę takie comiesięczne balansowanie nad przepaścią jednak nie wychodzi na plus i nie polecam. W moim przypadku liczę na fakt, że część zobowiązań (kredytów) niedługo się kończy a dodatkowo układam sobie w głowie, że w sumie to co chciałem mam i już kolejnych rzeczy nie potrzebuję. Myślę, że to dobry punkt startu i powoli, systematycznie uda się zbudować bezpieczny zapas $$.
  21. Obawiam się, że na starszych samochodach, czy to krajowych jak pytał @DOHC czy lata 90/00 @DonkeyShowman nie da się bezproblemowo zrobić majątku (licząc krótkoterminowo) i będąc "amatorem" bez zaplecza, kontaktów. Moda na youngtimery faktycznie jest, ceny w necie kosmiczne (często za totalne graty), tylko to działa i na sprzedających także (w sensie osób, od których Ty, chciałbyś kupić na handel). Ciężko znaleźć coś by mieć szybką przebitkę. Jedyna szansa to handlarski instynkt, szukanie po jakich mniejszych dziurach, wioskach itp. Dodatkowo by biznes był to niestety dobrze by było mieć też ogarnięte: - transport (laweta), Najlepiej swoja. - miejsce. Pod blokiem nie postawisz za dużo rupieci bo Cię sąsiedzi zjedzą albo co lepsze kąski, części Ci rozkradną inni amatorzy, - serwis. Trzeba się znać i mieć gdzie robić. Nieraz dużo pomaga mała inwestycja w furę ale jak będzie Ci to robił jakiś mechanik to z torbami pójdziesz. Wydaje mi się, że jedyna opcja to dobrze rozeznać rynek, wyszukać jakieś faktycznie ciekawe modele i niestety trzymać je kilka, kilkanaście lat. Coś jak było z BMW 8 czy Mercami SEC. Kto kiedyć kupił, miał to teraz wygrał
  22. Dużo dobrych rad już dano. Ja od siebie bym ewentualnie dodał, że: - dużo pomaga rozpisanie choćby prowizorycznego "scenariusza". Przemyślenie przed nagraniem co chcesz pokazać, powiedzieć. Dodatkowo jeśli uważasz, że zblokuje Cię/zapomnisz kwestii już przy kręceniu, warto sobie przygotować i umieścić w polu widzenia (np. przy kamerze) ściągę. W razie potrzeby będziesz mógł zerknąć i kontynuować wypowiedź. - nie warto odkładać w nieskończoność debiutu pod pretekstem, że Twój film za mało profesjonalny, widowiskowy, kreatywny. Topowej jakości niestety nie osiągniesz, a przynajmniej nie akceptowalnym kosztem czasu i pieniędzy. Przecież te najlepsze filmy to robią mówiąc wprost - profesjonaliści, całe wyspecjalizowane ekipy (jest reżyser, kamerzyści, montaż itp.). Jedna osoba zajechałaby się gdyby chciała tak działać (i to planując więcej filmów). Trzeba znaleźć na początek akceptowalny, złoty środek. W sensie - chcesz na swoich filmach zarabiać czyli widzowi należy się jednak jakiś podstawowy szacunek. Film powinien być jakościowo dobry (ostry obraz, dobry dźwięk), Konkretny, lepiej krótszy niż długi o niczym (z powtórzeniami). W temacie montażu trzeba by popracować nad jakimś szablonem (nie musi być skomplikowany) tak by widać było, że to Twoje filmy. Wcale nie musi tam być super efektów, ujęć z kilku kamer itp. - a finalnie nie ma się co stresować Przecież nie wrzucasz tego od razu na serwer. Można przerwać, zacząć jeszcze raz i do skutku. Finalnie i tak będziesz przecież film montował, dużo można na tym etapie dokonać, poprawić.
  23. Cpt_Red

    Witam wszystkich

    Podobnie jak wielu forum przeglądam już od dość dawna. Myślę, że czas już odpowiedni by się zarejestrować. Zawsze to można dopytać o problematyczne sprawy, czy też pomóc innym tam gdzie człowiek sam coś wie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.