Skocz do zawartości

deleteduser158

Użytkownik
  • Postów

    1932
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser158

  1. Te ostatnie miesiące faktycznie miałem sporo kontaktów, z których być może mogłoby coś wyjść, ale jakoś moja energia związkowa się wyczerpała. Serio, nie czuję, żebym miał na to ochotę, tu nie ma jakiejś niechęci do kobiet czy czegoś głębszego - po prostu nie czuję, żeby mi to na dzień dzisiejszy było potrzebne do szczęścia. Mam też dużo zajęć i nie ukrywam, że sporo też pracuję - odkąd zmieniłem robotę, dużo więcej robię i się douczam, a to też bierze czas i energię. Chciałbyś, żebym zniknął, ale nic z tych rzeczy - Twoje niedoczekanie Lubię czasem podyskutować, tak się składa, że ostatnio mam mniej czasu, ale jak mam wolną chwilę, to zajrzę od czasu do czasu. Uprościłeś, poza tym samo ładowanie energii to dość szerokie pojęcie, więc nawet gdyby tylko ta różnica była, to jest spora. Ależ ja to wszystko przeżyłem, bo miałem związek, który był pod wieloma względami był udany. W tym również pod względem seksualnym. Ja pamiętam jak pisałeś do mnie, odkrywco, że dobry seks z elementami SM nakręca kobiety, tak jakby to nie było oczywiste, że w udanej relacji seksualnej praktycznie nie ma ograniczeń i takie rzeczy są normą, o której myślałem, że nie ma potrzeby wspominać. Ale nic nie trwa wiecznie, ten haj się wyczerpuje, zawsze, bez względu na to jak wyglądasz, kim jesteś i jakie masz doświadczenie. Dziewczyna pod wieloma względami była naprawdę super, ale na drugiej szali były problemy rodzinne (facet nie jest od tego, żeby rozwiązywać takie sprawy u swojej kobiety, szczególnie jak jest z normalnej, poukładanej rodziny - to nie mój bagaż i nie mój problem), brak większych ambicji zawodowych i życiowych i suma summarum zrezygnowałem z tego, bo swoje przeżyłem, a stwierdziłem, że nie warto tego ciągnąć, bo koszty są zbyt wysokie. O widzisz, tu jest często problem i wasz kompleks - ludzi, którzy bardzo mocno trenują siłowo. Wrzucacie sobie po 120 kg na klatę, ale po przebiegnięciu 10 czy 15 km zadyszkę łapiecie
  2. Ale po co się kłócić i wartościować? Dla każdego choćby w miarę inteligentnego człowieka oczywiste powinno być, że potrzebni są i ci i ci! I zarówno ekstra- jak i introwertycy mają swoje mocne i słabe strony. Nie byłbym nigdy w stanie ogarniać projektów składających się z setek tys. plików źródłowych i milionów linii kodu, gdybym nie miał tej zdolności, że potrafię skupić się na jednym i wyłączyć się całkowicie na bodźce zewnętrzne, niemal zatracając momentami poczucie czasu. Jak przytrafi się jakiś trudny analityczny problem w pracy, to często tak mam. Po 2-3 godzinach takiego siedzenia jestem wycieńczony intelektualnie, ale uwielbiam to, bo robię coś, w czym się sprawdzam. To mocna strona. Introwertycy sa potrzebni, bo tylko tacy ludzie są w stanie brać się i skutecznie wykonywać taki rodzaj pracy. Słabszą jest oczywiście to, że każdy introwertyk zawsze będzie trochę awkward w kontaktach społecznych, co wcale nie oznacza jednak, że będzie kipiał złą energią czy bał się swojego cienia. Jednak ci ludzie zwykle muszą wykonać wiele pracy, żeby obcowanie z nimi nie było dziwnym doświadczeniem. Ja wiem też po sobie, bo w swojej wczesnej młodości miałem fobię społeczną czy jak to się tam nazywa - wydawało mi się, że każdy krzywo na mnie patrzy itp. Sporo pracy wykonałem, żeby to przepracować. Ekstrawertycy sa potrzebni, bo tylko ci ludzie są w stanie wykonywać pracę, w której zasadniczym atutem jest umiejętność nawiązywania i budowania relacji z klientem. Bez nich nikt nie sprzedałby tych produktów, które stworzą analitycy. Proste. Słabością ekstrawertyków jest ich uzależnienie od kontaktów, których potrzebują jak ryba wody. Znów posłużę się przykładem z pracy: gościa, który był duszą towarzystwa rozjechał covid. I nie, nie choroba, tylko obostrzenia, lockdowny, a potem niechęć ludzi do spotkań i Home Office. Parę miesięcy i człowiek nie do poznania, całkowicie rozjechany emocjonalnie. Zawsze jest w życiu coś za coś. Proste.
  3. Im się to w głowach nie mieści. Dla nich każdy introwertyk, który lubi spędzać czas z samym sobą to nieogar społeczny, pełen kompleksów, człowiek, który kipi z nienawiści wobec ekstrawertyków, którzy dobrze sobie radzą (cokolwiek to znaczy) w kontaktach. Poza tym stawianie znaku równości pomiędzy samotnością a nieogarnięciem w kontaktach też jest śmieszne. Ja nie mam problemu z tym, żeby się uśmiechnąć, zamówić sobie obiad czy kawę w kawiarni, załatwić sprawę w urzędzie, pogadać z kimś na mieście jak zapyta mnie o drogę, nie wspominająć już spraw zawodowych, gdzie - aktualnie - moja praca to też sporo kontaktów z różnymi ludźmi, bo - o zaskoczenie! - wśród ludzi z IT też bywają różne typy osobowości. Serio, w ciągu ostatnich 2-3 lat nie pamiętam sytuacji, w której ktoś krzywo się na mnie spojrzał czy okazał mi jakąś niechęć. Tak więc z moją kontaktowością nie jest chyba tak źle. Ja po prostu na bliższe relacje nie mam ochoty. Takie etap w życiu, ale nie mogę też powiedzieć, że tak już pozostanie - po prostu na ten moment tak mi pasuje. Ja osobiście nie czuję choćby cienia zazdrości wobec czadów czy ludzi, którym super idzie z kobietami. Wiem też, jakie sa tego koszty i jak związki wyciągają energię z człowieka. Mam czada w pracy, znaczy - ciekawostka: nie jest to typowy przystojniak, ale bardzo ekstrawertyczny gość z bardzo pozytywną energią i bardzo łatwo nawiązujący kontakty z kobietami. I powiem tak: nic nie jest jednostronne, on masę energii i czasu poświęcił na te kontakty i wyciągnęło to z niego naprawdę mnóstwo energii. Gość w moim wieku, a problemów zdrowotnych ma sporo, jak dużo się spotykasz i dużo bzykasz, to nawet nie masz się czasu wyspać, on taki ma przerób... A to nie jest bez szkody dla organizmu. Ja za to energię wypalam w inny sposób: dziś z rana 100-tkę rowerem w 3h z hakiem sobie strzeliłem. Nawet moja trenerka (zacząłem rok temu trenować trochę siłowo, jestem początkujący) się dziwi skąd w tym wieku mam tyle energii... A może właśnie stąd, że uważnie dozuję, na co ją przeznaczam i nie wypalam się emocjonalnie...
  4. I wiesz wszystko, możesz tworzyć dogłębne analizy psychologiczne ludzi, których znasz jedynie z forum. Męczące to już jest. Tak jak i to, że wiesz nagle, jakie mam problemy i to, jak bardzo chciałbym zmienić swoje życie oraz to jak bardzo Ci zazdroszczę tego, że spotykasz się z kobietami z topki. Jprdl. Pogardzasz dziedziną, o której nie masz pojęcia, bo jednak trzeba mieć pewien talent i typ osobowości, żeby ją ogarnąć i takich osób jest mniej niż 1 na 1000 i Ty dobrze o tym wiesz, ale nadal to robisz. Zabawne. Nigdy i nigdzie nie pisałem, że "nie da się nic zrobić" ani że nie warto rozwijać się społecznie. Podkreślam wręcz, że należy się rozwijać. Jeśli ktoś chce zmieniać profil osobowości o 180 stopni - to też jego sprawa i nie zamierzam go zniechęcać. Pokazuję tylko sprawę z innej perspektywy - kosztów emocjonalnych, zmiany tożsamości. Bo o tym jakoś nie piszecie. I to też nie jest 0 albo 1, najczęsciej - jak to w życiu - ludzie wybierają rozwiązania pośrednie. No, napisz jeszcze, ile masz wzrostu i wagi i że takich jak ja załatwiasz jednym ciosem To co piszesz jest mega przewidywalne. Chyba rozmawiamy tu na argumenty, a nie porównujemy się, kto jest silniejszy. Na pewno nie w tym wątku... To nie jest zero albo jeden, ale masz na forum mnóstwo ludzi z IT, którzy nieco inaczej (co nie zawsze znaczy gorzej) radzą sobie w kontaktach społecznych. Analityczny typ umysłu wiele tu determinuje. I weź skończ z tym, że ja coś komuś pisałem, że "nic nie może", bo nigdzie tego nie znajdziesz. Ja zachęcam do rozwoju, a jeśli piszę o sobie i swojej drodze, to nie stawiaj znaku równości pomiędzy tymi wypowiedziami a zachęcaniem kogokolwiek do mojego trybu życia. Ja swoje 5 minut też miałem, trochę randek, parę relacji, mniej lub bardziej udanych, ale w dwóch były świetne momenty i piękne wspomnienia. Dlatego nie mam już ciśnienia na poznawanie, swoje przeżyłem, a teraz koncentruję się na innych celach w życiu. To dlatego nie mam spiny. Ale zawsze podkreślałem i będę podkreślał, że MGTOW, tudzież podobne podejście (rozszerzyłbym to również nie tylko na kontakty z kobietami) można wybrać tylko wtedy, kiedy miało się przynajmniej kilka związków/relacji, w tym przynajmniej 1 udaną. Jest wiele dróg do szczęścia i nie warto - jeśli wybierając określoną nie robisz niekomu krzywdy - ich wartościować.
  5. Zdecydowanie lepiej samemu albo z osobą, z którą się dobrze poznało. Wyjazd z randomami może się źle skończyć. I wcale nie chodzi o to, że dostaniesz wpierdol, okradną cię czy zrobią krzywdę, a o to, że ludzie są różni, mają różne przyzwyczajenia i może się okazać, że spędzenie tygodnia czy dwóch z tą osobą/grupą to będzie jakiś koszmar. Raz się umówiłem na ustawkę ze znajomym fotografem amatorem, którego wcześniej spotkałem na warsztatach foto. Wydawał mi się spoko. I pod wieloma względami jest to mega gość: obyty, oczytany, wygadany, zaradny, na dodatek świetny fotograf jak na amatora. Ale między nami praktycznie od początku kipiało: począwszy od wyboru transportu (gość się upierał na najtańsze, ale mega niekomfortowe dla mnie opcje), poprzez to gdzie i co będziemy jeść, skończywszy na tym, o której i gdzie będziemy wychodzić na plenery. Pod koniec to już atmosfera była tak gęsta, że obaj nie wyrabialiśmy. Oczywiście po tym wypadzie po angielsku żeśmy się pożegnali i nigdy więcej już się do siebie nie odzywaliśmy. Szkoda, że tak wyszło, bo wcześniej wymienialiśmy sporo doświadczeń w tematach fotograficznych i do dziś mogłoby tak zostać, gdyby nie ten wyjazd.
  6. @Messer Ty masz jakiś kompleks, bo ewidentnie masz problem z ludźmi ze ścisłym umysłem: "wyjadacz IT", "ężynier", itp. - ciągle w Twoich postach się pojawiają te epitety, z których aż kipi pogarda. Czyżbyś chciał ogarnąć te tematy, ale zabrakło motywacji? Pamiętam jakiś Twój dawny, naprawdę dawny post, w którym przywoływałeś jakiegoś gościa, który spędził dużą część życia przed kompem i jego - rzekomo od tego - przemęczone, przekrwione oczy i twarz. Zmartwię Cię - to nie kwestia ilości godzin przed kompem, tylko genetyka i jakieś inne problemy zdrowotne. Nie będę ściemniał, że przed kompem siedzę 4 czy 5 godzin dziennie. 8h w pracy + często 2-3h jeszcze prywatnie, posty na forum też piszę na kompie, więc zdarza się, że robi się z tego nawet 12h. Programowaniem zajmuję się prawie 30 lat. Oczy bieluteńkie, twarz młoda, nikt, kto mnie nie zna, nie dałby mi 41 lat. To kwestia wysypiania się, jedzenia, aktywności, której mi nigdy w życiu nie brakowało. Tak bardzo interesujesz się moim życiem, ale czytasz bardzo wybiórczo posty. Akurat o swoim przyjaznym nastawieniu do świata pisałem ostatnio. Bywam zaczepiany, w tym przez kobiety, w tym ładne. Często się uśmiecham na ulicy. Oczywiście - wiadomo - 95% takich zaczepek nie ma podtekstu erotycznego, ale obaj wiemy, że osoba, która czuje od Ciebie "złą energię" (czymkolwiek to jest) raczej będzie unikać kontaktu, bo w tyle głowy ma podświadomie scenariusz, w którym byc może nie podobający jej się i totalnie odpychający koleś poprosi o numer - po co sobie robić kłopoty. Ja nigdzie nie pisałem, że droga, którą ja wybrałem jest dla każdego. Nigdzie też nie pisałem, że podejście, które prezentuję jest produktem skończonym i nie zamierzam nic w sobie zmieniać ani nad niczym więcej pracować. Zwracam jedynie uwagę na to, że każdy człowiek ma pewien profil osobowości i trzeba sobie zadać pytanie czy warto zmieniać go o 180 stopni, bo koszty mogą być zbyt duże. Co do "wypominania uprawiania seksu" - przekręciłeś, nie chodzi mi o to, ile kto uprawia i jaki. To każdego sprawa. Rozwala mnie tylko jak ktoś potem z siebie robi jakiegoś mega katolika, bo się "nawrócił" nagle, po tym, jak już się wyszalał. A mnóstwo jest takich przykładów i to obu płci oczywiście. Takie przypadki mnie nie bulwersują, a po prostu rozśmieszają.
  7. A Ty się napinasz jak plandeka na żuku, jak zwykle zresztą. Odpowiadam więc: amnestia. Miałem miesiąc przerwy od forum, całkowite oczyszczenie. Odblokowałem wszystkich, ja też dużo ludzi w ignorze nie miałem, bo lubię dyskutować, ale z niektórymi rozmowa po prostu jest męcząca i niezbyt rozwijająca. W Twoim przypadku - i już Ci to pisałem - problemem jest życie w pewnej bańce. Z jednej strony nie negujesz tego, że dużo dostałes od życia za darmo ze względu na genetykę, z drugiej umniejszasz bardzo rolę tego. Ciekawostką jest to, że ludzie od samorozwoju nic nie mówią na temat kosztów emocjonalnych i psychicznych zmian w swojej osobowości. I nie chodzi mi o to, że - przykładowo - zmiana sylwetki to kilka lat ciężkiej pracy, potu, łez i czasem nawet krwi, bo to jest oczywiste. Chodzi o to, że robienie z typowego introwertyka duszy towarzystwa i wodzireja - nawet jeśli się uda z zewnątrz - skończy się najprawdopodobniej tym, że człowiek będzie nieszczęśliwy, bo utracił znaczną część swojej tożsamości. Tak było z pewną osobą, którą dobrze znam: typowy wycofany analityk finansowy, zreszta bardzo dobry, "przechrzcił" się na sprzedażowca. Sukcesy miał, nie tylko zawodowe, ale też prywatne, bo był niesamowicie zmotywowany. Zmiana osobowości o 180 stopni. Tyle, że po latach powiedział, że w tamtej skórze nie czuł się szczęśliwy. Mimo iż niejedna naprawdę fajna kobieta w jego życiu zagościła na dłużej w tamtym okresie... Jest teraz przed emeryturą i wrócił do dawnego siebie. Powodzenie zmalało jakoś kilkukrotnie, ale jak się z nim spotykam czasami, to widzę spokój na jego twarzy, widzę, że jest po prostu szczęśliwy, bo jest sobą. W tym wszystkim trzeba oczywiście znaleźć złoty środek, bo nie chodzi o to, żeby się nie rozwijać i nie doskonalić. Wręcz przeciwnie, ale ja jestem zdania, że wszystko w ramach własnego profilu osobowościowego. Ja jestem zawsze za samorozwojem. Tyle, ze nie kupuję całkowitego wychodzenia ze strefy komfortu. Ja np. typowym archetypicznym samcem alfa i chodzącym ekstrawertykiem być nie chcę. Uważam, że koszty takiego życia sa zbyt duże. Lubię swoje hedge'owanie życia - dzięki temu przeżyłem ponad 40 lat i ustrzegłem się większych błędów.
  8. Tylko, że tu się w 100% zgadzamy, więc o co chodzi? Czyli co? Jaki to jest niby red flag, że jestem urodzonym samcem sigma, który swoje problemy rozwiązuję w 100% sam i nie potrzebuje na co dzień towarzystwa ludzi? Bo nie bardzo widzę... Niby czytasz, a jednak wybiórczo. Wielokrotnie pisałem, że Red Pill to pewien drogowskaz, a nie jakaś ślepa wiara i doktryna, za którą należy podażać. Wielokrotnie też z RP się nie zgadzam, jak choćby w tym, że wg RP SMV kobiety dla faceta to w 90% głównie wygląd. Ja o tym wszystkim, o czym pisze RP, doskonale wiedziałem, zanim jeszcze trafiłem na te treści. Jedyne, co mi RP uporzadkowało, to wiedza, skąd to się bierze: biologia i psychologia ewolucyjna.
  9. Ja jestem z tzw. "normalnej" rodziny i u mnie tak było. Przewijanie, karmienie, pierwsze lata mojego życia - 90% aktywności mojej mamy. Kolejne lata- nauka jazdy na rowerze, pierwsze jakieś tam majsterkowanie, klocki Lego itp. - 90% wkładu mojego taty...
  10. @Sankti Magistri Twoje posty nie przestają mnie zadziwiać. Wielokrotnie piszesz o swojej przewadze genetycznej: 198 cm wzorstu (?), sylwetka typu V itd. Pisałem Ci wielokrotnie, że zgadzam się, że to bardzo pomaga - nie ma wątpliwości... A potem nagle teksty o jakimś spektrum autyzmu. Stary... widziałeś kiedyś IT guya ekstrawertka?! To jest niemożliwe... Wiesz, ile ja razy w życiu miałem akcję typu: jakaś mocno niedwuznaczna sytuacja z nowo poznaną randomką, krótka lub dłuższa rozmowa i zdziwko, że jestem samowystarczalnym introwertykiem bez social circle? Nie zliczę, ale w całym zyciu setki tego było. Tak więc sito wyglądowe przeszedłem, choć daleko mi do czada, bo mam "tylko" 183 cm. Ale nie zamierzam z siebie robić jakiegoś pajaca-ekstrawertyka tylko po to, żeby ruchać, bo ceną za to jest pozbawienie się własnej tożsamości. Jestem totalnym anti-socialem, bo ludzie nie są mi potrzebni do szczęścia na co dzień i to pierdolę! Serio, bycie anti-socialem nie jest rownoznaczne z chorobą psychiczną. Mi po prostu płytkie kontakty z ludźmi nie są do niczego potrzebne, dlatego nie zajmuję się takimi rzeczami. I to wcale nie oznacza, że jestem niezaradnym beciakiem, bo spokojnie z inteligencją i zarobkami trafiam w górne 5% a nawet 2% społeczeństwa...
  11. @maroon Ale o tym właśnie jest prawdziwy, nie mainstreamowy red pill: o samodoskonaleniu, samoświadomości itp. Trochę nie rozumiem, do czego pijesz. Daleko mi do czada, ale jako zadbany gość nie będę brał sobie do związku czy jakiejkolwiek relacji laski z krzywymi nogami czy body fatem powyżej 15%, bo dbam o siebie, to oczekuję tego samego. Podobnie w kwestiach inteligencji i ambicji życiowych: łapię się spokojnie w 5%, to oczekuję tego samego. Nie zamierzam obniżać wymagań tylko po to, żeby r00chać...
  12. Popełniasz dwa błędy. Po 1-sze SMV to nie tylko wygląd, lecz znacznie szersza ocena seksualnej wartości rynkowej człowieka. W definicji masz 3 składowe: looks, status i money. Jednocześnie często mowa jest o tym, że to się tyczy bardziej oceny faceta, zaś mężczyzna patrzy zasadniczo tylko na wygląd kobiety. Nie jest to prawdą, gdyż jest mnóstwo facetów, którzy patrzą całościowo, czyli też zwracają uwagę na wykształcenie, wiedzę, ambicje i status społeczny dziewczyny, a nie tylko jej wygląd. Drugi błąd: korelacja pomiędzy urodą a "sraniem dalej niż widzą". Faktycznie, u wielu pustych i mało inteligentnych lasek tak będzie, ale są też ładne, które mają poukładanego w głowie i ego nie wywala im w stratosferę. Tylko to są zwykle panny z wysokim IQ, a takich nie ma dużo, więc próg wejścia wysoki - wiadomo. Jw. Subiektywne wskaźniki oczywiście są, natomiast... ..."kanon" z rozkładówek niewiele ma wspólnego z całościową oceną SMV dokonywaną przez gadzi mózg (zarówno kobiet jak i facetów). To tak znajdziesz mnóstwo ledwo mieszczących się w drzwi osiłków, którzy nie robią specjalnego wrażenia na kobietach, tak i znajdziesz wiele lasek z mieseczką D, które również będa facetom dość obojętne. Kluczem, jeśli już mówimy stricte o wyglądzie, są właściwe proporcje ciała. Dziewczynie niewielkich gabarytów bardziej pasuje mały biust niż obfite C czy D. Wygląd to też oczywiście styl. To faktycznie subiektywne odczucia grają większą rolę: osiedlowemu Sebixowi bardziej będzie podbała się Karyna ubrana w obcisłe skóry. Mnie takie laski odrzucają, za to lubię ładnie, mogą być odważnie, ale kobieco ubrane. Czy faktycznie większośc się na to łapie? Dobrze wiesz, że 95% ludzi obu płci jest pięknie rozgrywana przez biologię i gadzi mózg. A ten jest doskonale wytrenowany i potrafi po kilku spojrzeniach dokonać całościowej oceny jakości genów i zgodności genetycznej. Dlatego tak wiele tematów choćby na naszym forum: poćwiczyłem ostro 2 lata, zrobiłem sylwetkę, a laski nadal nie chcą wskakiwać mi na kutangę. Plus daddy issues w pakiecie, ale - wiadomo - nie ma róży bez kolców. No i w bzykaniu to nie przeszkadza Jw. SMV to nie tylko wygląd, to całościowa ocena człowieka w kontekście atrakcyjności seksualnej, a więc wygląd, status społeczny, zaradność życiowa. I tak jak pisałem wyżej: tu Red Pill bardzo się myli podkreślając jak bardzo dla współczesnych facetów status społeczny i kasa u kobiety nie mają znaczenia. Ja uważam, że należy sobie dobierać osoby podobne statusem społecznym: mezalianse są dobre tylko w ckliwych, romantycznych filmach. Z wspomnianą przeze mnie panną było trochę bardziej skomplikowanie: spotkaliśmy się kilka razy - parę razy ja pojechałem do niej, parę razy ona odwiedziła mnie. Mimo, iż nie było GBD (w sumie ani z jej ani z mojej strony), to jednak mieliśmy sobie coś do powiedzenia i ocenialiśmy się bardziej całościowo, a ponieważ oboje potrafiliśmy być dla siebie mili i zależało nam, żeby drugiej stronie miło się spędzało z nami czas, to trochę to potrwało. Koniec końców nie wyszło, ale to były dużo lepsze randki niż te, które miałem 10 czy 15 lat później, nawet z pannami, którym bardziej się podobałem niż jej.
  13. Woda na mój młyn. Fajnie, że piszą o tym ludzie, którzy coś w życiu osiągnęli, byli też zauważani przez kobiety, mieli relacje dłuższe i krótsze. Nie można im przypiąć łaty "pigułkowca", który "nie ma pojęcia o uwodzeniu". Czasy się zmieniły i widać to gołym okiem. 20 lat temu, kiedy zaczynałem randkować, umówiłem się z pewną dziewczyną z innego miasta. Zgadaliśmy się na jakimś forum (nie sympatia.pl). Dziewczynie ogólnie średnio się spodobałem, GBD to nie było. Co nie przeszkodziło jej jednak być dla mnie miłą przez cały pobyt, pokazać mi miasto, zaproponować obiad na swoj koszt, pokazać atrakcje i poopowiadać. Dziś nawet dziewczyna, której się spodobasz prezentuje postawę: zaskocz mnie, pokaż mi coś wyjątkowego! Byłem ostatnio nad morzem. Samotny wypad z rowerem w bagażniku. Objechałem dużą część mało uczęszczanymi ścieżkami, jednak na obiady i kolacje czasem chodziłem sobie do miasta. Obserwacje nie pozostawiają wątpliwości: coraz niższa jakość kobiet (SMV) z coraz lepiej wyglądającymi samcami. Dzisiejszy rynek seksualny to w dużym stopniu wina spizdowaconych facetów, którzy biorą co popadnie, byleby miało otwór. Szanuj się samcu i nie zniżaj się poniżej swojej półki!
  14. Patrzysz w oczy i ze stoickim spokojem odpalasz: - zebrałeś już kasę na przeszczep włosów, przegrywie genetyczny? I uśmiechasz się i odchodzisz. Odpalasz: - jesz śmieci to i wyglądasz jak śmieć. I z uśmiechem na twarzy odchodzisz - Chcieć to se możesz, przegrywie. I odchodzisz wolnym krokiem - Kiedy ostatnio ruchałeś, przegrywie życiowy? Itd. itd. Mam nadzieję, że pomogłem. Tylko to, co ci napisali wyżej: nie możesz przy tym się napisać, totalny spokój wewnętrzny.
  15. Ciekawy temat. Przyznaję, że nie czytałem całego z racji braku czasu, przemknąłem tak tylko i widzę, że dużo ludzi ci odpisało podbudowując swoje wypowiedzi psychologią. I pewnie w tym jest dużo racji, natomiast kilka słów ode mnie i kilka rad: 1) ogarnij mental, spokój wewnętrzny. Nadal piszesz dość nieskładnie i emocjonalnie. Piszę ci to nie po to, żeby cię wyśmiać czy ci dowalić, tylko dlatego, iż uważam, że masz potencjał, tylko musisz sprawę przemyśleć i zaprogramować swój umysł na zmianę; 2) zmień pracę. Na magazynie pracuje plebs bez ambicji i zainteresowań, no nie oszukujmy się; tacy ludzie ciągną cię w dół, dlatego że nie mają wystarczającej motywacji, żeby samemu coś osiągnąć; 3) abstrahując już od poprzedniego - praca służy do zarabiania pieniędzy, a nie nawiązywania przyjaźni; stosunki neutralne są w zupełności wystarczające; kumpli ani przyjaciół tam nie szukaj; 4) nie szukaj aprobaty u ludzi, nie pozycjonuj się względem nich; 5) nie szukaj zaczepki. Wiem, że trenujesz i jesteś mocny, ale zauważ taką ciekawą rzecz: wyćwiczeni goście z dobrą sylwetką i genetyką rzadko idą na zwadę (nie mówię o osiedlowych dresikach - to jest margines); zastanawiałeś się, dlaczego? Ano dlatego, że nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie. Może typ, jak ja, nosi zawsze w kieszeni gaz? Po co ryzykować, nawet jeśli prawdopodobieństwo jest minimalne? Poświęciłeś mnóstwo czasu na pracę nad wyglądem i zdrowiem, to je szanuj; 6) staraj się być dla ludzi neutralny, nie okazuj wyższości. Ja osobiście jestem przyjazny, dopiero jak ktoś mi mocno wejdzie na odcisk i się postara, to wychodzi ze mnie ta ciemniejsza natura; Ja kiedyś byłem taki jak ty. To było naprawdę dawno: końcówka szkoły średniej, początek studiów. Nie badałem się nigdy ani nie byłem u psychologa, ale podejrzewam, że miałem fobię społeczną. Potrafiłem zastanawiać się nad każdym spojrzeniem obcego człowieka, wydawało mi się, że wszyscy naokoło są nieprzyjaźni, interpretowałem każdą wypowiedź jako atak. Potem przez wiele lat byłem neutralny i już było ok, zająłem się też mocno kilkoma sprawami, dlatego już o tym nie myślałem. Natomiast teraz jestem przyjazny, mam dużo spokoju wewnętrznego i zauważam bardzo wyraźnie, że większość ludzi czuje się dobrze w moim towarzystwie. Często łapię spojrzenia od nieznajomych, ale fakt - częsciej są to spojrzenia od kobiet, myślę, że faceci naturalnie ze sobą rywalizują, tylko nie tak jak ty myślisz, tzn. że każdy facet chce konkurentowi podłożyć nogę, żeby się wypierdolił. Nie. Po prostu rywalizacja (zdrowa - podkreślam!) to nasza natura. Zdarza się, że ktoś zapyta mnie o drogę, a ostatnio nad morzem dwie laski zaczepiły mnie, żebym zrobił im zdjęcie, mimo że miałem słuchawki na uszach. Z jakiegoś powodu wzbudzam raczej zaufanie niż niechęć. Obstawiam, że kluczem jest wspomniany przeze mnie na początku spokój wewnętrzny.
  16. Komenda to oczywiście przypadek skrajny, ale takie schematy powtarzają się również u normalnych facetów, którzy nie mieli epizodu więziennego. Te bajki można usłyszeć również na wolności: w szkole, w kościele, od samotnie wychowującej mamy, od wujka beciaka, który od 20 lat jest pod pantoflem żony, od dziadka ("wnusiu! kiedyś to 25-latek miał już przynajmniej jedno dziecko!"), od kolegów/kolezanek z pracy zapędzonych w kierat spłacających kredyt na segment 100m, itd. - you name it. Dlatego świadomość jak działa świat powinna być wykładana w szkole i powinien z tego być obowiązkowy egzamin zamiast Mickiewicza, Sienkiewicza itp. jakże przydatnych w dzisiejszym świecie lektur.
  17. I gdzie teraz są wszyscy przeciwnicy Red Pilla? Pochowali się? A przecież w wątku sprzed chyba roku wszystko przewidzieliśmy... I to my opowiadamy kocopoły? Smutno, że się spełniło i to niemal jak w zegarku - przewidzieliśmy tam nawet daty. A wystarczyło nie wiązać się z samotną matką po ścianie, a wręcz dać sobie spokój ze związkami przynajmniej na 2 lata po rozpoczęciu swojego dorosłego życia na wolności.
  18. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Polecam nie bluzgać jej, nic złośliwego nie pisać. Również bym nie blokował (chyba, że zacznie stalkować, ale to wątpliwe) - po co dawać poznać, że Cię to poruszyło? Ignorować. Jak masz Messengera/Instagrama/Whatsappa/Whatever, to każdy z tych programów ma opcję ignorowania wiadomości bez blokowania. To ją bardziej zaboli.
  19. No przecież sam siebie cytujesz i widać, jak sugerujesz, że startuje do nie swojej ligi... 🙈 W ogóle jakie trzeba mieć ego, żeby się nazywać Świętym Nauczycielem. Jprdl. Kończę z Tobą dyskusję, typie i ignor. Żyj sobie w swoim świecie, tylko pamiętaj o tym, że kiedyś i Ty trafisz na większego kocura od siebie i wtedy nie będziesz fajnie się czuł, jak sobie typ będzie z Ciebie szydził. Nie pisz do mnie więcej, gdyż ja tego już i tak nie przeczytam. 🖐
  20. Nie prowadzę statystyk, ale w ciągu ostatniego miesiąca byłem dość mocno zdziwiony jak przyglądała mi się panna 2x młodsza ode mnie, świetnie ubrana, ładna z twarzy i z figury, serio takie mocne 7/10. Aż się prosiło, żeby zagadać, ale po co mi to? Żyję sobie na luzie, jestem szczęśliwym singlem w Archiwum X 😆😁 Potem jeszcze miałem z dwie podobne sytuacje, choć nie aż tak spektakularne.
  21. Mam tak samo z drobnymi różnicami. Na pewno nie mogę powiedzieć, żebym się wymaksował, ale zacząłem jakiś czas temu trenować siłowo, bardzo poprawiła się moja postawa i jakkolwiek nadal jestem w tej dziedzinie na początku drogi, to dość znacząco się wzmocniłem i wzrosła też moja pewność siebie. Oprócz tego zmieniłem styl i 90% garderoby. Zdarza się, że zwracam uwagę kobiet w miejscu, w którym się pojawiam. Są to rózne kobiety: bywają takie 3/10, ale - co ciekawe - najczęściej są to zadbane panny 6-6.5/10, a parę razy zdarzyło się nawet 7/10. Pomimo, że kilka z nich zwróciło moją uwagę i odpowiadałyby mi z urody oraz stylu, zupełnie nie miałem ochoty podchodzić, zagadywać itp. Jestem po prostu na innym etapie życia niż byłem jeszcze kilka lat temu: nie potrzebuję kobiecego ciepła, nie wiem też jaką wartość dodaną miałby wnosić w moje poukładane życie związek.
  22. Samotnym matkom grunt się zawalił pod nogami, one już swoje erotyczne uniesienia przeżyły z badbojem, który im zrobił dziecko, dlatego po tym włącza im się program: opieka. Do opieki potrzebna jest kasa, dlatego nie szukają już czada, a beciaka, który będzie jebał na nie i na bombelka. Nie. To nie Twój bombelek. Dokładanie się do takiego interesu jest porażką biologiczną i mentalną dla samca, gdyż dokładasz się do czyjejś puli genetycznej. Lepiej być samemu niż w coś takiego się pakować. Wiesz dlaczego jeszcze? Dlatego, że nigdy nie zostaniesz doceniony. Jak wspaniałomyślnie postanowisz wziąć taką i dzieciaka pod swoje skrzydła i uczestniczyć w wychowaniu, to zawsze przy pierwszym większym konflikcie usłyszysz od gówniaka, żebyś wypierdalał, bo nie jesteś jego/jej ojcem. Nie, będzie wielokrotnie drożej.
  23. Tutaj śmieszkujesz, ale w wątku Pocztowego zasugerowałeś, że chłopak się bierze za laski z nie swojej półki. Czytałeś wątek, widzisz, że kolega rzucił na szalę wszystko - jest studentem, a już wydaje znaczną część kasy na swoją przemianę. Przecież Ty szanujesz zmotywowanych ludzi, którzy ostro trenują, a @Pocztowy wyciska siódme poty na swoich treningach. I komuś takiemu, który prawdopodobnie nigdy nie doznał choćby minimum ciepła od jakiejkolwiek, nawet tej otyłej kobiety, mówisz takie rzeczy. Serio nie widzisz, że coś jest z Tobą nie tak? Tego nie wiesz. Część nie wyjdzie, ale @Pocztowy akurat jest na dobrej drodze. Redukcja prawie na ukończeniu, teraz sylwetka i masa. Dobrze wiesz, że to podstawowy warunek (poza wzrostem i twarzą), żeby się spodobać, a nie żadne gadki-sratki. Powyższe + styl. Widzę choćby po sobie, ja co prawda masy takiej typowej nie robię, ale zmieniłem styl i gdzie nie pójdę, to zawsze przynajmniej jedna/dwie zwrócą na mnie uwagę. I to często całkiem ładne laski. Tyle, że - tak jak Ci pisałem - ja jestem w innym punkcie. W skrócie nie odczuwam na dzień dzisiejszy potrzeby umawiania się na randki. Zresztą, z czego ja się w ogóle tłumaczę? To nie jest wątek o moim życiu towarzyskim czy seksualnym, to moje prywatne sprawy. I znów - pisałem Ci już o tym wcześniej: między topowymi modelkami a otyłymi, niezadbanymi laskami jest cała masa stanów pośrednich. Na dzisiejszym rynku problemem jest to, że 95% laskom podoba się 5% facetów. Te, które zdecydują się na związki z pozostałymi 95%, chodzą nadąsane i wiecznie niezadowolone, bo czad się nie trafił. Rynek jest spierdolony i to jest fakt. A co mnie interesują Twoje rozmowy na priv z innymi użytkownikami? To Twoja sprawa. Nigdzie też nie napisałem, że jesteś nieprzydatnym użytkownikiem tego forum. Zasugerowałem Ci tylko, żebyś uważał, co mówisz ludziom, bo słabsi psychicznie mogą uznać, że przy takim czadzie jak Ty faktycznie żadne ich starania nie mają sensu i jeszcze bardziej siądzie im psychika.
  24. Sondowanie na beciaka. Celem jest dowiedzenie się, ile będa mogły z Ciebie ściągnąć kasy podkładając Ci się, robiąc wszystko w łóżku, żeby uśpić Twoją czujność. Nie trać czasu na rozmowy z samotnymi matkami - nic z tego dobrego wyjść nie może, dla Ciebie bilans takiego związku zawsze będzie ujemny. ZAWSZE. Nie ma wyjątków. Kasy im nigdy nie za wiele, a kobiet się pieniądze nie trzymają: nawet te zarabiające dobrze potrafią przepierdolić całą wypłatę na błyskotki. Oczywiście nie każda taka jest, ale znaczna większość.
  25. Swoje romantyczne i erotyczne uniesienia przeżyłem i mi wystarczy. Obecnie mam inne cele w życiu niż ruchanie. Męskie forum. Za to Twój manshaming, który prowadzisz wobec słabszych chłopaków, jest nie na miejscu. Dobrze wiesz, że ze mną możesz sobie pozwolić, bo ja mam wywalone, ale pomyśl jak mogą odebrać Twoje rady chłopaki, którzy są w dołkach psychicznych. Tak jak onegdaj - niby jak dobry przyjaciel - dawałeś koledze, który wziął się za transformację swojego ciała, radę, żeby zmniejszył wymagania, bo być może bierze się za laski z nie swojej półki. Pomijam już, że bzdury gadasz, bo gdyby tak było, że można mieć w miarę łatwo laskę ze swojej półki SMV, to by problemu nie było, ale jak po takich słowach wobec chłopaka na rozdrożu ktoś taki jak Ty mówi mi o empatii, to mnie się na atak śmiechu zbiera. EOT.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.