Skocz do zawartości

catwoman

Samice
  • Postów

    625
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez catwoman

  1. Czytałam tę książkę kilkanaście lat temu, polecił mi ją kolega Tytuł jest faktycznie mylący... Choć część "rad" w niej to faktycznie przeginka - choćby o tym, żeby nie gotować zapraszając faceta do domu. Takie feministyczne pierdololo, moim zdaniem. Ale ogólna myśl przekazana w książce - żeby nie starać się za bardzo, mieć swoje życie i nie żebrać o uwagę faceta, jest już mi bliższa. Nie jest to żadna prawda objawiona, ale dla kobietek które w taki sposób się zachowują mogą być to cenne wskazówki.
  2. @Rnext wygląda pysznie, ale ja smakoszem nie jestem i obawiam się, że nie wyłapałabym różnicy w smaku. Jak to mówią; z pizzą jest jak z seksem - nawet jak jest zła, to ciągle jest całkiem dobra ?
  3. Jak zatem nazwać fakt, że od dłuższego czasu jadam pizzę bez sera? Albo nie, może nie porównuj... Zaczęłam tak jeść gdy musiałam odstawić nabiał ze względu na skazę białkową córki i tak już zostało. Jak robię pizzę to dla męża jest prawilnie - z mozarellą, a ja jem wegańską ? Długo nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale przyzwoita pizza nie jest wcale trudna do zrobienia, więc teraz już w ogóle nie zamawiamy. Oczywiście słowo przyzwoita każdy rozumie po swojemu, dla mnie z piekarnika jest przyzwoita
  4. Kurna, chyba niezbyt wymagająca jestem, bo mi pizza z domowego piekarnika smakuje... Ja szczerze mówiąc nie jestem fanką zbierania różnych gadżetów kuchennych - jajowar, parowar, maszyna do jogurtów czy do pizzy... No kurde, gdzieś to trzeba mieścić. Nie jest to dla Was problem, @Rnext? Bo kilka takich sprzętów chyba macie. Mi wystarcza zwykły robot kuchenny, blender i koszyk do gotowania na parze. Specjalne urządzenia pełniące jedną funkcję to dla mnie trochę zagracanie się, choć pewnie gdybym była pasjonatką gotowania i smakoszem, miałabym inne zdanie
  5. Taaa, a ilu letnie związki masz za sobą Ty i Twoje koleżanki? Przeżyj z jednym facetem przynajmniej 10 lat to pogadamy
  6. @Brat Jan Mąż po 40ce, kochanka młodsza o prawie 20 lat, prawie robi różnicę @Julka887 Cokolwiek postanowisz, nie mścij się na mężu utrudniając mu kontakty z dzieckiem. Nie jego tym skrzywdzisz.
  7. O to to. Jak miałam 19 lat to standardem w mojej kuchni był makaron z fixem Knorra. Yep. Miałam w zasadzie jedną koleżankę, która umiała wtedy gotować - na imprezy robiła galaty, sałatki, mięsa itp. W wieku 19 lat to był dla mnie kosmos, ja na imprezy kupowałam chipsy. Z czasem się nauczyłam, po prostu wzrosła moja świadomość, nauczyłam się paru potraw "popisowych", z czasem repertuar się powiększał. Od lat gotuję obiady codziennie i jest to dla mnie normalne i oczywiste. Swoje córki zamierzam lepiej przygotować w tym zakresie, już czynię starania w tym temacie
  8. Oczywiście segreguję śmieci, choć nie jestem pewna czy ma to sens - nie wiem jak u nas, ale w USA odpady komunalne stanowią jedynie 3% wszystkich odpadów... Około połowy wszystkich śmieci pływających w oceanach to sieci rybackie - też nie mam na to wpływu. Nie jem mięsa i to podobno (?) pomaga planecie. Staram się nie kupować więcej niż potrzebuję (ubrań, żywności, bibelotów), w pierwszej kolejności wykorzystuję to co mam, a temu co jest mi niepotrzebne staram się dać drugie życie. Telefony zawsze po mężu. Własne siatki na zakupy, wiadomo. Jak mogę to jadę rowerem a nie samochodem. Czy uważacie, że zagrożenie związane z globalnym ociepleniem jest realne? Siostra bombarduje mnie wiadomościami tego typu; https://wiadomosci.onet.pl/swiat/naukowcy-naszej-cywilizacji-zostalo-31-lat/hy52jgd Ja przyznam, że jestem w tym temacie ignorantką, ale moja siostra jest przerażona. Siostra ma lewicowe poglądy, więc ja patrzę na to trochę z dystansem, ale w zasadzie wszyscy naukowcy są zgodni co do tego, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Co o tym sądzicie? Realne zagrożenie czy lewackie pierdololo?
  9. Słusznie, też przyłożyliśmy się do wyboru fotelika Najbezpieczniejsze są foteliki montowane tyłem do kierunku jazdy, polecam zapoznać się ze szwedzkim Test Plus; https://www.axkid.com/pl/dlaczego-plus-test-jest-ekstremalnie-trudny-zaliczenia/ Nasza starsza córka jeździła tyłem przeszło 3 lata, młodsza (obecnie 1,5-roczna) nadal jeździ. Nasz wybór padł na Klippan KISS 2 Plus, oblukaj w wolnej chwili
  10. Body tak bezpiecznie po 10 sztuk, pajace z 7 przynajmniej. Ja kupowałam używane bo niemowlęta bardzo szybko rosną i żal kasiury na nowe, które za miesiąc będzie za małe, albo będzie ochrzczone żółtą kupą Nowe się zawsze od kogoś dostanie Tak, do odkurzacza. To jest bezpieczne (aspirator redukuje siłę ssania) i mega skutecznie oczyszcza nos. Aspirator ustny też się przyda - w nocy lub w podróży, ale szczerze mówiąc my nawet w nocy odpalamy odkurzacz Wpisz w google "aspirator katarek" i poczytaj Moim zdaniem zbędny gadżet. Cyca wyparzać nie trzeba, a wierzę, że mama Twojego dziecka będzie karmić naturalnie. A jeśli nawet butelką to można ją wyparzyć ją wrzątkiem, nie ma co zawalać się toną sprzętu Moja starsza córka też jest wcześniakiem i też rozwija się prawidłowo, choć jest drobna Zdrówka dla mamuśki i dzieciątka
  11. Bliźnięta zazwyczaj rodzą się mniejsze i przed terminem, więc na początek ubranka w rozmiarze 50 Ale żona na bank ma wszystko obcykane Dodam, że ubranka pierzemy w proszkach dla niemowląt - JELP (najlepszy skład), Lovela lub płatki mydlane.
  12. Oto jestem Takie listy są gotowe w necie, jednak dużo na nich przedmiotów bez których spokojnie można się obejść. Must have moim zdaniem: -pieluchy (ale kup jedno opakowanie najmniejszych i drugie w rozmiarze 2, bo może się okazać, że dzidź będzie duży i od razu będzie nosić rozmiar 2) -pieluchy tetrowe żeby odbijać dziecko i wycierać wszelkie wydzieliny -sól fizjologiczna - dobrze mieć -kwestia przemywania pępka - przy pierwszym kazano nam przemywać spirytusem, przy drugim nie robić nic. W obu przypadkach odpadł jak należy -ubranka to wiadomo - zależy od pory roku (moja też październikowa ), nie mniej body z krótkim i długim rękawem i pajac to outfit na pierwsze miesiące. Ubranka w rozmiarze 56 to standard dla noworodków, polecam się jednak zaopatrzyć w rozmiary 62 i 68 bo dzidź szybko wyrasta. Znacznie szybciej niż znajdzie się czas by wyjść na zakupy odzieżowe. -ręcznik z kapturkiem na głowę - ale najlepiej taki większy 100x100cm to dłużej posłuży -wanienka -kosmetyki - minimum - krem na odparzenia i coś delikatnego do kąpieli (spoko składy mają Rossmannowe Baby Dream, albo Oillan) -chusteczki nawilżane też się przydadzą, ale zdrowiej dla małego dupska będzie przemywać je wacikami z ciepłą wodą (i dzidź nie będzie się wybudzał od zimnych chusteczek) -łóżeczko wraz z tekstyliami - obecnie nie zaleca się tzw. ochraniaczy na łożeczko (zwiększają pradopodobieństwo śmierci łóżeczkowej), podusia też w pierwszych miesiącach zbędna -aspirator do nosa - może być doustny, ale rządzi ten podłączany do odkurzacza -wózek (najlepiej 3w1 - gondola, spacerówka, fotelik/nosidełko) -kocyki przynajmniej dwa -przewijak na łóżeczko, można się bez tego obejść, ale ułatwia życie -w Polsce do trzeciego miesiąca dzieciom zaleca się suplementację witaminami D i K -last but not least - laktator elektryczny - najbardziej wyeksploatowany sprzęt w moim domu Myślę, że jeśli mamusia jest z "murzyńskiej kultury" to nie będzie miała problemów z karmieniem piersią. Tam kobiety nie rozumieją jak to się może nie udać a producenci mieszanek nie zrobili im wody z mózgu reklamami mleka modyfikowanego. Żadnych butelek, mieszanek itp. Jak będzie potrzeba to w szpitalach dają jednorazowe butelki z gotową mieszanką i można brać ile potrzeba - producenci sprzedają szpitalom za bezcen (grosz za sztukę), żeby zdobyć klienta. Pierdolta ich. Cyc i tylko cyc - przeciwciała, komórki macierzyste, substancje antyrakowe, witaminy, białka, enzymy do trawienia tych białek. No i relacja z ciepłem matki inna niż z plastikiem. W zasadzie cała powyższa lista jest mniej istotna, najważniejsze by karmiła piersią.
  13. Raz pokusiłam się o wypiek chleba w piekarniku. Na drożdżach i mące żytniej typ 2000, wyszła glina, ale zjadłam Potem przez kilka miesięcy piekłam chleb pszenno-żytni w maszynce do chleba (z Lidla) pożyczonej od teścia ;] Na drożdżach, bom leniwa. Plus wielki, że nie idzie tego spieprzyć, do tego możesz mieć świeży bochenek na rano, jeśli wieczorem wsypiesz składniki. Chleb wychodził dobry, jednak przestałam go piec bo gdy był ciepły potrafiłam zjeść pół bochenka Od jakiegoś czasu pieczywa nie jadam w ogóle, kupuję niewielkie ilości dla męża i dzieci w dobrej piekarni... musi im wystarczyć
  14. @Obliteraror to obyś trafił na taką, która jak powie "tylko seks" to po paru spotkaniach nie zmieni zdania. Na forum był niejeden temat o fuck friends, które chciały czegoś więcej. A tu jeszcze żonka w domu... Ja może za młoda (hehe) jeszcze jestem i mało w życiu widziałam, na seks-układach nie znam się w ogóle, ale miej na uwadze, że kobiety podchodzą do seksu inaczej niż mężczyźni. Tak czy inaczej dawaj znać, wszyscy wolimy uczyć się na cudzych błędach
  15. @Obliteraror czy potencjalną partnerkę seksualną zamierzasz informować, że "żona wie"? Nie obawiasz się, że panna się zaangażuje emocjonalnie?
  16. @Rnext całkiem możliwe, ponoć "etyczniej" jest zrezygnować z mleka niż z wołowiny. Co do Twoich wcześniejszych wypowiedzi dotyczących etyki, to wegański youtuber Everyday Hero na wege-eventach występował z wykładem pt. "Dlaczego weganie to hipokryci". Wykład będzie udostępniony gdy koleś skończy z nim występy, jednak na tyle na ile się zorientowałam, dotyczył on tego o czym piszesz; że każdy z nas w jakiś sposób przyczynia się do cierpienia innych istot i nie da się tego uniknąć. On swoje słowa kierował do wegan - żeby nie rzucać oskarżeń w stronę mięsożerców gdy samemu je się awokado, lata samolotem czy nosi ubrania z Bangladeszu. Także to nie jest tak, że każdy weganin uważa się, za lepszego moralnie - po prostu jeśli nie trzeba jeść mięsa to ludzie nie chcą przykładać ręki do cierpienia zwierząt. Kot i pies takiego wyboru nie mają. Ja mięsa nie jem, jajka owszem, staram się brać je zawsze od wiejskiej baby, ale mam świadomość, że kury nie dożywają tam starości. Dochodzi jeszcze kwestia wpływu produkcji mięsa na środowisko, więc tych argumentów za dietą bezmięsną trochę jest... podobnie jak jest wiele argumentów, by zrezygnować z awokado, samolotów i tanich ubrań. Każdy niech robi jak uważa. Peace
  17. @Yolo bardzo wartościowe wypowiedzi, mam podobne przemyślenia, tylko tak ładnie bym ich nie ujęła Przyznam, że jako żona byłabym zniesmaczona taką propozycją od męża. W moim przypadku trójkąty i inne konfiguracje nie wchodzą w grę, jestem ortodoksyjnie hetero i wizja innej kobiety w łóżku jest dla mnie nie do przyjęcia. Wolałabym żeby mąż zrealizował swoje fantazje bez mojej wiedzy. Z resztą powiedziałam mu kiedyś, że gdyby poszedł w tango to niech go czasem nie kusi żeby mi o tym powiedzieć w przypływie szczerości. Mam dwie koleżanki które uczestniczyły w trójkątach z drugą kobietą (a przynajmniej dwie, które się do tego przyznały), z tym że u obu były to spontaniczne akcje. I obie żałowały. Na forum parę razy pisano, że przy takich akcjach osoba przyzwalająca musi mieć specjalne względy i być może tego tam zabrakło, nie wiem. Tak czy inaczej również jestem ciekawa jak rozwinie się ta sytuacja. Oczywiście @Obliteraror z Twoją żoną może być inaczej... Decyzję już podjąłeś, ja życzę tylko żebyś jej nie żałował.
  18. Nie bardzo chcę wchodzić w dyskusję na temat wegetarianizmu czy weganizmu, pozwolę sobie odpowiedzieć tylko na pytanie zadane w tytule... Polowanie z dziećmi? Świniobicie? Zabijanie królików? No problem?! No jak widać zależy na kogo trafi. Ja wychowałam się w rodzinie w której nie jadło się karpia na święta, bo nie byłoby komu zabić go przed wigilią. Moja babcia miała kury na podwórku, ojciec śmiał się, że był to dom starców dla kur, bo też nie było komu zabić i kura biegała po podwórku tak długo, aż padła ze starości. Także dla mnie oswajanie ze śmiercią zwierząt to tylko rozmowa kiedy "chomik" czy inny Burek zdechnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że można powiedzieć, że dawno wojny nie było i w dupie się przewraca. Wiem. Absolutnie nie zrównuję śmierci zwierzęcia ze śmiercią człowieka, natomiast świniobicie czy polowania to dla mnie jakaś makabryczna rozrywka w której udział śniłby mi się po nocach. A gdyby ktoś chciał poznać argumenty wegan (niezależnie od własnych poglądów, myślę, że dobrze je konfrontować z cudzymi), to zostawię tu link do kanału lewaka, którego akurat lubię;
  19. @szamanka ogłoszenie nie wskazuje, że jesteś fajną, sympatyczną laską z którą chce się spędzać czas... Tak jak panowie napisali, z ogłoszenia bije roszczeniowość, wymagania i w moim odczuciu - zadzieranie nosa. Nie napisałaś nic o tym co masz do zaoferowania, ani w ogóle nic o sobie... serio dziwi Cię, że zainteresowanie było znikome?
  20. Moim zdaniem faktycznie jest tak, że dopóki nie ma się dzieci to pojęcie na temat rodzicielstwa ma się dość mgliste. Nie jest to przytyk w stronę kogokolwiek, po prostu sama się o tym przekonałam. Zanim zostałam mamą przez dziesięć lat zajmowałam się cudzymi dziećmi. Najpierw okazjonalnie bawiłam dziecko kumpeli, potem przez kilka lat jako niania a w końcu w pracy zawodowej. I choć jest to cenne doświadczenie, to porównywanie tego do rodzicielstwa to jak porównywanie wycieczki na Morskie Oko ze wspinaczką wysokogórską. Jasne, cudze dzieci też stroiły fochy, męczyły, były nieznośne... tylko po pierwsze - gdy zamykałam drzwi miałam to w pompie, mogłam pobyć sama ze sobą, wolny czas spędzać tak jak ja chcę, odpocząć, przespać noc. Po drugie, do cudzych dzieci nie szłam skrajnie zmęczona czy chora - a ze swoimi dziećmi nie ma zmiłuj, Twój stan psychiczny i fizyczny nie ma znaczenia. I czasem jak już naprawdę padam na pysk, a dzieciaki w łazience 2x2m wyją ile sił w płucach, ich ryk odbija się od ścian w tym małym pomieszczeniu... wiecie gdzie są moje wiedza i doświadczenie? W dupie Podobnie dzisiaj - córka tuż przed wyjściem do rodziny umyła drukarkę nalewając do niej wody z butelki. Nie zdążyłam osuszyć drukarki to druga otworzyła mus owocowy i rozpaćkała go na białym dywanie. Rodzicielstwo takie piękne. A wiem, że wielu czekających mnie atrakcji nie jestem jeszcze świadoma. Co istotne w tej dyskusji - jakoś tak się dziwnie składa, że dzieciaki często przy "obcych" zachowują się o wiele lepiej niż z rodzicami, szczególnie gdy nie są u siebie. Oczywiście, nie piszę tego żeby pokazać jak to bardzo przesrane jest to rodzicielstwo, tylko by wskazać, że zajmowanie się cudzymi dziećmi - nawet przez dużą ilość czasu, a wychowanie własnych to jednak co innego. Co jednak nie znaczy, że doświadczenie z cudzymi dziećmi w ogóle się nie przydaje, a wizje które miałam przed ich narodzinami nigdy się nie spełniły. Robię z nimi rzeczy które zawsze chciałam (też pieczemy ciasteczka ), tylko te momenty w których jesteśmy jak na obrazkach w książkach nie są tak częste jak by się chciało. Żeby nie popadać w przesadę - te słabe momenty to dla mnie może z 10%. Większość to po prostu życie - szukanie skarpetek do pary, zakupy w Biedronce, gotowanie obiadu czy przypominanie 3-latce czy czasem siku nie chce zrobić I nie mam nic do tego, że osoba bezdzietna ma jakąś swoją wizję... niech ma, też tak miałam. Irytację wywołuje u mnie jedynie, gdy ktoś swoje doświadczenie z okazjonalnej opieki nad chrześniakiem przedstawia jako wzór do naśladowania dla tych nieogarniających rodziców. "Bo chrześniak aż się trzęsie z radości jak mnie widzi". Taaa... i potem czytasz na forum jakieś "mądrości", że "o co tym matkom chodzi, przecież zajmowanie się dzieckiem to przyjemność" i już wiesz... że osoba, która to pisała nie ma dzieci ;]
  21. @Hippie wiem, że temat dla kolegów, ale pozwolę sobie się wypowiedzieć. Mój mąż niewątpliwie spełnia się w ojcostwie, choć nie da się ukryć - negatywne emocje też się pojawiają, choć moim zdaniem raczej w odwrotnych proporcjach niż przedstawił to @ntech. Uważam, że mój mąż ma wysokie kompetencje rodzicielskie i dobre wzorce, choć oczywiście oboje popełniamy błędy. Spięcia są, nie da się ukryć, ale z tym się trzeba liczyć. Czasami koło godziny 18.00, gdy już coraz bliżej do końca dnia i padamy na pyski śmiejemy się i nucimy pod nosem "Czekasz na tę jedną chwilęęę...". Ale oczywiście są dni, że do śmiechu nam nie jest. Uważam, że wszystko co jest coś warte w życiu nie przychodzi łatwo, więc orka jaką czasami przechodzimy to po prostu cena jaką trzeba zapłacić żeby potem cieszyć się wychowaniem fajnych ludzi.
  22. Egzamin rozpoczął się z opóźnieniem. Mimo wszystko, pomijając dzieci, to PR-owsko strzał w kolano.
  23. Jestem na urlopie wychowawczym, co złego to nie ja ? Nie offtopujmy, jak ktoś chce mnie zmieszać z błotem niech zrobi to w stosownym wątku ?
  24. No też dlatego po urlopie wychowawczym już tam nie wracam Ale żeby nie offtopować już. @Cuba Libre ogród piękny, choć dla mnie jednak trochę za duży. Wolę bardziej przytulne ogrody. Może nie takie spacerniaki jak w obecnie budowanych szeregówkach, ale taki przy domku jednorodzinnym jest wystarczający. Poza tym żeby mieć taki ogród trzeba chyba mieszkać poza miastem, a ja mieszczuch jestem
  25. Normalnie pracujący może i tak, ale ja jestem nauczycielem ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.