Skocz do zawartości

KurtStudent

Starszy Użytkownik
  • Postów

    733
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez KurtStudent

  1. Oj kolega widać recydywista w sprawie firmowych zalotów. I z miejsca łapie za boczki stażystkę? Polecam na przyszłość ręce głęboko w kieszeniach. Na Zachodzie byłoby już pozamiatane.
  2. Wszystko się zaczęło od Jezusa który chciał zreformować Judaizm a przypadkiem rozwalił Cesarstwo Rzymskie. W którym i tak każdy z każdym, o greckiej filozofii nie wspomnę. Nie byłoby gender LGBT itd. bez całego chrześcijaństwa, które na wieki całe zdusiło poligamiczną poliamoryczną politeistyczną radość Starożytności, w której wielu było bogów tak jak wiele jest ludzkich namiętności, z których każda ma swoje miejsce w Historii Zbawienia. Przychodzą i odchodzą formacje historyczne. Dżender też nie zaistniało w pustce. Pojawienie się antykoncepcji a już szczególnie pigułki (czyli momentu w którym kobieta sama może sterować płodnością) zmieniło wszystko. Świat zawirował i wiruje nadal i będzie wirował jeszcze długo zanim się ponownie ustabilizuje. Cały misterny układ społeczeństwa oparty na płodności runął i musi zostać RE NE GO CJO WA NY. Czy się to komu podoba czy nie. Męskość na tym tylko zyska. oo, a tak swoją drogą, to autor tej książki spada lotem swobodnym prosto do Świeżakowni. Gdzie niech wstawi awatar, przywita się i opowie jak został oszukany. I to też będzie zjawisko na które czekam, gdy całe te legiony "feministów" nagle się obudzą z hipnotycznego snu w jakie wprawiły ich hasła i retoryka feministyczna. Która zresztą jest po prostu wizualnie atrakcyjna - w końcu to kobiety. Ale i aż przypomina się Agitprop. Nawet gdy ostatnio czytałem Majakowskiego to z miejsca uwierzyłem w komunistyczny raj i już chciałem maszerować, co za moc, co za wizja. Jakie te Malewicza talerzyki są piękne. Jednak feministki są spadkobierczyniami tamtej ideologii, więc wizualnie radzą sobie świetnie, nie tak topornie jak naziści. Jednak widać "jüdischen Kopf". Ale red pill / mgtow też goni, a coraz więcej dzisiejszych "feministów" obudzi się jutro z ręką w wiadrze pełnym poaborcyjnych płodów.
  3. Jutjuber zwykle obalający mity , mocno racjonalny i zdroworozsądkowo głównonurtowy wziął się za temat gwałtów na mężczyznach. Porusza min. temat braku empatii wobec mężczyzn tzw. empathy gap.
  4. Być może poszukaj spełnienia i satysfakcji w innych dziedzinach? Masz hobby? Pasje? Kleiłeś modele jako młody junak ? Wróć do tego. Albo skumaj się z ekipą od surwiwalu, asg albo rekonstruuj historycznie średniowiecze, wikingów czy co tam lubisz. Może zrób sobie małą pracownię w garażu i rób noże? Jestem pewien, że znajdziesz tam miliard razy więcej satysfakcji życiowej niż na polu "miłości" i "związków". Spekuluję, że być może odpalił się u Ciebie podwójny program : z jednej strony program szukania "bratniej duszy, prawdziwej miłości" a z drugiej "ja facet pomogę samotnej kobiecie z dzieckiem, będę bohaterem i wybawcą". To jest fatamorgana psychiczna, miraż. Wybierz sprawdzoną ścieżkę. Badania jasno pokazują, że mężczyźni najwięcej emocjonalnej satysfakcji czerpią dziś z przebywania w gronie męskich przyjaciół z którymi oddają się wspólnej pasji. O ile miłość i zakochanie można porównać do słodyczy, które są kolorowe i dają kopa energetycznego na moment to związki z przyjaciółmi i wspólna pasja to pożywne, sycące zdrowe potrawy. A jeżeli już totalnie nie wiesz czym się zająć bo nigdy nic nie robiłeś to kup sobie np konsolę i graj w GTA. Znajdź sobie swój świat POZA KOBIETAMI. Chłopie, mieszkasz teraz z dwoma i chcesz zamieszkać z innymi dwoma? Zamiast wydawać piniondze na rozwód i kobiety - wydaj je na siebie i swoją pasję, hobby, majsterkowanie, kucie zbroi czy lutowanie robotów. A z miłością to jest tak, że ja swojej też raz nie kochałem a raz kochałem. I zauważyłem, że to tak po prostu jest, taka fala. I podchodziłem do tego "niekochania" sceptycznie, nie wkręcałem się w nie. Ot, raz jest tak a zaraz potem jest dobrze, nawet tak dobrze jak nigdy przedtem. Więc nie słuchałem owego "śpiewu syren z wyspy miłości", traktowałem to jak słońce które świeci zawsze i dla wszystkich, tylko czasem są chmury a czasem noc, ale to jeszcze nie jest znak by składać ofiary z ludzi (albo rodziny) by "Słońce Wstało".
  5. Dokładnie. Problemy trzeba przepracować a małżeństwo jest dla dziecka a nie dla "siebie". Niestety, to jest chyba wiedza tajemna i ludzie wskakują w następne związki licząc, że wszystko się w cudowny sposób naprawi. Wpierw napraw siebie, ogarnij co i dlaczego a potem się ewentualnie wiąż. A już szczególnie sto razy się zastanów zanim zwiążesz się z taką osobą z jaką zamierzasz, bo ona ma swój własny plan gry, swoje własne interesy i jest milijon przykładów facetów, którzy w takie miny wdeptywali a potem jeb. Zawsze na początku jest fajnie. Przecież o to chodzi właśnie, hormony emocje itd. Pomieszkasz z tą drugą i będzie jak z pierwszą albo gorzej, bo ta druga zrobi się zazdrosna o pierwszą rodzinę, dopadną Ciebie wątpliwości, czy dobrze zrobiłeś rozwalając rodzinę, jak piszesz córka ma już pewne problemy - rozwód to też nie spacer po łące. Nie widzę tu szczęśliwej kontynuacji. Ta druga chce złapać mężczyznę, jak złapie i zaklepie to motylki odlecą. Doradzałbym znalezienie sobie hobby, poczytanie , ogarnięcie. ZERO MYŚLENIA O KOBIETACH. Tamta druga będzie naciskać, bo już poczuła krew. Ale zero myślenia o kobietach. Chyba, że o córce i jej zdrowiu psychicznym.
  6. Gościu z tego co pisze ma prawdopodobnie przerzedzony hipokamp bo tym skutkuje długotrwałe życie w takich warunkach a tu widzę odchodzi uzdrawianie na Jezusa "otwórz oczy, przejrzyj na oczy , wstań Łazarzu!". Wola to pojęcie z innej epoki, wola to taki pornos do którego sobie można mentalnie wzdychać ale miernik woli milczy jak zaklęty. Jeżeli ktoś porusza ręką a ktoś np. w katatonii ręką nie porusza to nie dlatego by ten pierwszy miał wolę a drugi jej nie miał Takie gadanie o "woli" przypomina mi mocno te epoki, gdy np. epilepsja była postrzegana jako "opętanie przez diabła" , kara za grzechy itd. Dziś bajki o diable zastąpiły bajki o woli i osoby takie jak autor tematu woli nie ma więc po prostu wolę mieć musi i sprawa jasna. Do tego doraźnie dwa razy dziennie po 200mg NIEPIERDOLU i będzie zdrowy.
  7. A co powiesz na to i będzie to jakiś kompromis, że prawa natury... ewoluują? Albo nasze ich zrozumienie, co na jedno wychodzi? Może my tych praw po prostu nie znamy? Może w skali kosmosu jesteśmy totalnymi prowincjuszami wierzącymi w zabobony? Potrzeba posiadania dzieci to taka sama potrzeba jak potrzeba snu czy jedzenia, czy potrzeba bliskości. Eksperymenty pokazały, że zwierzęta wolą czułość niż pokarm. Barbarzyńskie badania na noworodkach ludzkich dały podobne rezultaty ( "science, bitch!" ). Potrzeba posiadania dziecka, uczestniczenia w jego rozwoju jest potrzebą kreacji, równie dobrze można pytać po co rysować czy pisać. Czy dłubać w drewnie itd. Tylko teraz pytanie, czy ktoś dłubie w drewnie z miłości czy dłubie w drewnie bo jest przymusowym robotnikiem wywiezionym na roboty do Rzeszy gdzie w podziemnej fabryce w drewnie wydłobuwuje fragmenty myśliwca Ho 229 a nad nim krąży znęcający się sadystyczny kapo/SS/ukrainiec. Ta druga sytuacja to oczywiście opcja głębokiego zanurzenia w MATRIXIE. Swoją drogą - o ile pamiętam (nie będę tego teraz sprawdzał by sobie nie zapsuć zabawy) MATRIX to po polsku MACIERZ. PRZYPADEX!?
  8. wygrali, np. ludzkość dzięki szczepionkom albo antybiotykom. Jeszcze sto lat temu byle skaleczenie, zapalenie płuc albo mała epidemia i dowidzenia dobranoc. Dziś to jakaś abstrakcja. Antykoncepcja też jest swego rodzaju "zwycięstwem nad naturą". Parę jeszcze by się znalazło. By wygrać z naturą wystarczą odpowiednie wzorce kulturowe. Byli i tacy co krępowali stópki dziewczynkom, inni głowy kształtują jakimiś bandażami bo jajowate to piękne. Nie szukajmy uzasadnienia dla k*restwa. Tak, mamy instynkty, oczywiście. Jesteśmy ich świadomi. Ale nikt nie postawi kloca w autobusie bo "natura". Kontrolujemy popędy, cywilizujemy je. Nie bekamy przy stole, nie pierdzimy w restauracjach. Niech więc kobiety nie usprawiedliwiają swoich destrukcyjnych działań "naturą", bo nie żyjemy w jaskiniach a łobuz wcale nie kocha mocniej - to miało sens w czasach gdy potęgę afektu mierzono siłą z jaką zalotnik walił maczugą w łeb wybranki. Natura owszem, potężna jest i mądra ale dlatego dała nam fajne mózgi i wyższe funkcje umysłu, które też wzięły się znikąd indziej niż z samej Natury właśnie (bo i skąd? Chyba nie stworzył ich ten człowiek co ledwo ogarniał kamienia łupane? Przecież nawet dziś z dzisiejszą wiedzą nie bylibyśmy w stanie upgrejdować np. umysł psa do poziomu świadomości i inteligencji ludzkiej). Więc jesteśmy częścią Natury i nie próbujemy z nią "wygrać" ale przekroczyć własne ograniczenia. Tak samo jak Życie, które wyszło z wody wcale nie "wygrało z Naturą". Teraz też próbujemy się wygrzebać z tego bajora instynktów zwierzęcych i wznieść w wyższe rejony Ducha. Wielokrotnie już Natura wygrywała z Naturą, proszę nie siać defetyzmu
  9. Wiele zmieniła antykoncepcja. To jest totalne zhakowanie ludzkiego systemu popędowego. Przecież "kiedyś" kobieta niemal nie miała miesiączki, bo albo była w ciąży albo karmiła piersią. Tak patrząc w perspektywie długiej historii. Biologicznie patrząc, to popęd jest by spłodzić dziecko a potem energia idzie w jego wychowanie. Dzięki zdobyczom nauki dziś kobieta może "edgować" przez 20 lat unosząc się jedynie na fali popędu bez żadnej ciąży. Nie wiem jak w tej sytuacji rozmawiać o tym do czego "zostaliśmy stworzeni". Bo równie dobrze, można powiedzieć, że zostaliśmy stworzeni do podróży kosmicznych (bo budujemy rakiety tak jak mrówki mrowiska) ale przecież nasze ciała źle znoszą np. nieważkość.
  10. Jak to wygląda historycznie? Czy jednak przez większość trwania historii strukturą nie był jednak klan/plemię i nie żyli wszyscy "razem" tj. kobiety osobno w swoim kobiecym kręgu a faceci w swoim a dzieci początkowo wychowywane przez kobiety potem przechodziły albo do kręgu męskiego albo zostawały w kobiecym, w zależności od płci biologicznej ? Nie wiem czy ludzie wtedy ogarniali związek seksu z rodzeniem się dziecka ileś tam miesięcy potem. Ciekawe jak to funkcjonowało. Ale z tego co i na ile się orientuję to historycznie rodzina jaką postrzegamy jako "tradycyjna" jest pewną formacją kulturową, która wcale nie była taka oczywista. Raczej życie toczyło się "w grupie" i wszyscy bujali się razem, czy to na imprę, czy na ognicho.
  11. Hehe. Nie wiemy skąd się biorą systemy. Procesy historyczne trwają setkami lat. Pierdolenie o jednostce. Jaka jednostka? Jest produkt wiązki procesów, na człowiek oddziaływuje wiązka sił których 90% nawet nie przeczuwa. Jakieś mocne biologiczne mechanizmy mające zapewnić spójność stada, kto wie co jeszcze. Jednostki to są na filmach, jakiś bohater który sam jeden pokonuje całą armię. Pozdrawiam wszystkich przenoszących ten sposób myślenia na rzeczywistość. "jednostka – zerem, jednostka – bzdurą,sama - nie ruszy pięciocalowej kłody,choćby i wielką była figurą"
  12. Widzę tu taki paradoks, że część komentujących w ogóle nie zrozumiało tematu. Autor właśnie wskazuje, że to co dla części tzw "normalnych" ludzi jest automatyzmem, banałem, zwykłą czynnością - dla niego jest niekończącą się udręką. Tymczasem szereg komentujących wyskakuje z radosnym "zobacz jakie to proste bach bach i do przodu". No k&rwa. To jakby podejść to typa ze złamaną nogą i zapytać "czemu nie chodzisz, zobacz, to takie proste - prawa lewa prawa lewa, nic prostszego. Na początku będzie ciężko ale z czasem to rozchodzisz (złamanie k^*rwa rozchodzisz, powodzenia). Ech takie czasy, kiedyś to ludzie wychodzili na własnych nogach z obozów koncetradycjnych i jeszcze po drodze podrywali kobiety a ten nie może przejść trzech kroków". No właśnie o to chodzi, że to co dla "normalnego" człowieka jest banałem, coś czego "normalny" człowiek nawet nie zauważa - dla niego jest z jakiegoś powodu wielka trudnością. To, że komuś serce bije zdrowo wcale nie znaczy, że ma jakąkolwiek kompetencję w przywracaniu do zdrowia serca bijącego nieprawidłowo. O tyle trafne porównanie, że bicie serca jest czynnością NIEZALEŻNĄ od woli i choćby się zesrał jeden z drugim to SIŁĄ WOLI nie naprawi sobie serca. Co oczywiście nie przeszkodziłoby w mądrzeniu się na forach. Autorowi tematu totalnie odradzam kobiety na jego aktualnym etapie. Gość jest niestabilny, ma szereg problemów, leży pod maską swojego silnika i próbuje ogarnąć plątaninę kabelków w tej dziwnej technologii jaką jest jego własny umysł. Jeżeli teraz pojawiłaby się kobieta i nastąpiło pi^!#lnięcie emocjonalno miłosne, to nie wróżę powodzenia ani w miłości ani w ogarnięciu "spraw".
  13. Serio, wystarczy wpisać w google "house chores divorce rate". Albo coś takiego. To serio działa i może się przydać w przyszłości.
  14. Być może u OPa mają miejsce silne zaburzenia neurobiologiczno-chemiczne zwane "zakochaniem". Prawda jest taka, że porządne pierdolnięcie hormonalne może zmieść z nóg nawet najbardziej wyrafinowanych w swej postawie braci, prawdziwych dzierżycieli Czerwonej Kapsuły Prawdy. A co dopiero takiego początkującego braciszka. Czy są jakieś tabletki które niwelują zakochanie? Tak by OP mógł spojrzeć "trzeźwymi oczyma" na sytuację? Jestem pewien, że któreś antypsychotyczne piguły mogłyby pomóc. Można pójść do lekarza psychiatry z objawami zakochania i domagać się leczenia? Przecież to sytuacja nieznośna, a do tego potencjalnie niebezpieczna.
  15. Jest wiele takich dziwnych mikrogrymasów twarzy, na które trzeba zwracać uwagę u kobiet. Takie niemal niezauważalne wykrzywienia ust, jakby złość ale skrywana. Ta z filmiku -gdy mówi, brzmi sztucznie i widać jak się kontroluje. Widać jaki tam drzemie wulkan, który czeka by wylać potoki jadu. Mikrogesty, mikrogrymasy ust i oczu. Aż ciarki przechodzą. Co do obcinarki na lodówce. Ach, gdyby tak kobietom uświadomic ile obrzydliwych rzeczy często znaczy drogę ich codziennego jestestwa, odpadków kosmetycznych itd. Często sam proces demakijażu jest demonicznym obnażeniem, diaboliczną transformacją a bycie świadkiem tego przepoczwarzenia pozostawia nieprzyjemne uczucie powątpiewania w realność świata zjawisk i sens umowy społecznej. Akurat faceci łatwo mogą pozbyć się napięcia seksualnego, jeżeli akurat nie są w stanie skanalizować go/sublimować w wyższe aktywności. Na jakim poziomie jestestwa trzeba być, by dać się tresować za pomocą tego w sumie prymitywnego popędu. A już szczególnie badania jasno pokazują, że co jak co, ale wzrost udziału facetów w obowiązkach domowych dziwnym zbiegiem okoliczności idzie w parze ze wrostem ryzyka rozpadu związku. Jak to? Przecież każda kobieta najbardziej pożąda faceta-sprzątacza.
  16. Jest to bardzo oczywisty relikt kultury dworskiej, gdzie w romansie rycerskim rycerz miał swoją "Panią" dla której odstawiał cały swój rycerski szajs To, w jakim sposób literatura tamtej epoki uwzniośliła miłość i stan zakochania można porównać jedynie z "modą na gruźlicę" która swego czasu panowała w umysłach europejczyków. Dobrze sobie uświadomić proces, w którym fikcja stworzona przez autorów ówczesnych romansów została w wyniku popularyzacji ich utworów przeniesiona na pole norm społecznych. Już nie wspominając o tym, że według tej estetyki idealna miłość dla faceta oznaczała status wiecznego beta orbitera. Może to było idealne pod względem wrażenia jakie wywierane było na odbiorcach ówczesnej literatury, ale trudno oczekiwać by realne osoby mogły czerpać realną satysfakcję z takiego obrotu serc. SORRY ZA OFTOP. http://hamlet.edu.pl/wozniak-milosc-rycerska https://en.wikipedia.org/wiki/Courtly_love
  17. Tego powinni uczyć w szkołach w ramach tzw wiedzy o rodzinie albo o wychowaniu seksualnym.
  18. "Moja Pani" ? Mam taką uwagę językową. Ogólną. Ten zwrot "moja Pani" jaki często spotykam, nasuwa mi skojarzenie z obskurnym slangiem fetyszystów, którzy podpisują sadomasochistyczne cyrografy. W których jest "Pani" i jej "Pies" ewentualnie "Pan" i jego "Suka". Używanie tego zwrotu do opisania "normalnego" pożycia małżeńskiego jest conajmniej zastanawiające. Wyobraźmy sobie kobietę, mówiącą o mężu "Mój Pan". Dla mnie od razu odpalają się skojarzenia z grafikami autorstwa Bernarda Montorgueil'a, Namio Harukawy czy Erica Stantona.
  19. To ile lat ma w końcu OP ? Bo tu 29 tam 21.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.