Skocz do zawartości

Ksanti

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4998
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ksanti

  1. Bycie prawiczkiem to nic wstydliwego. Te przeżycia też w rzeczywistosci nie są (już) wstydliwe po prostu dalej masz do tego emocjonalny stosunek. Żałożę się, że wszyscy już zdąrzyli o tym zapomnieć a Ty dalej w głowie przeżywasz tamte zdarzenia. Ja sam mam dużo "wstydliwych" sytuacji z gimby/ licbazy ale na szczęście już przepracowałem większość traum. Czytając tak mi się skojarzyło z moją pierwszą eks. W kontekście, że śmiała dziewczyna i sama mnie poderwała. Nawet pierwsza zainicjowała pocałunek bo ja niezbyt chciałem przekroczyć tej granicy (nawet o tym nie myślałem). A potem się w niej zakochałem. Kurde nawet robiła mi kanapki Jeszcze w kontekście - introwertycy zazwyczają mają naturalnie większą potrzebę związku.
  2. @deomi demenentuje plotki. Introwertyzm a ekstrawertyzm nie ma prawa mieć wpływu na libido. To tak jakby powiedzieć, że blondynki mają większy popęd seksualny od brunetek. A jak wiadomo różnie to bywa. Proszki i środki chemiczne jak najbardziej mogą zaburzyć działanie hormonów a w tym i libido
  3. Gdyby jakiś polityk wpadł na tak absurdalny pomysł to nie zdobyłby żadnego poparcia. A zwłaszcza wśród graczy
  4. "Czy bogaci rodzice to lepszy start dla dzieci?" Oczywiście, że tak. Nawet najlepszy. Koniec wywodu
  5. @Rodryg Diaz de Vivar Chodzi mi o to, że jak bym był grubszy/ masywniejszy. Połączenie cech łysienie + szczupłość + licealne rysy to złe połączenie Ja sam się tym zbytnio nie przejmuje. Ale generalnie wstydzę się podbijać od tak, zwłaszcza jak miałbym dostać jakaś łatkę w miejscu gdzie urzęduje. Poza tym nawet nie wiem jakbym miał do niej zagadać będąc na bieżni obok. Kondycje ma trzeba przyznać imponującą i z pewnoscią kilkakrotnie lepsza ode mnie No ale drobna laska.
  6. 24/25 No ale wyglądam jak szczupły łysiejący licealista (chyba nie mam wyglądu do takiego podrywu) Może jakbym był koksem to bym zaryzykował Co jakiś czas widuje ją na bieżni, czasem ze słuchawkami.
  7. Ruchacze nie mają swoich pań, dlatego są tacy "mondrzy" UWAGA: Udzielanie się w tej dyskusji grozi byciem nazwanym białorycerzem Jeśli nie chcesz być nazwany białorycerzem, nie wolno Ci współobwiniać kochanka za zdradę żony. Pamiętaj samcu, on ma święte prawo ją ruchać bo sam wymyślił sobie taką zasadę. Jeśli będziesz na niego zły to zasypie Cię logicznymi argumentami, że jesteś w błędzie. Dlatego nie bądź zły na kochanka swojej żony. Przybij mu nawet piątkę za to, że ją przeruchał. Może nawet zostaniecie najlepszymi kumplami. W przyszłości po lodzie na zgodę i będziecie miło wspominać całe zajście Dziękuję za uwagę.
  8. @Bimmer94 Źle robisz. Najpierw musisz wpisać małpę + nick a potem klikasz na pojawiający się dymek. No to masz więcej korzyści z siłowni. Na siłowni, wątpie aby można było kogoś poznać. Ja ćwiczę i nie wdaje się w zbędne rozmowy. Jednak gawędziarze pewnie kogoś zapoznają. Nie ukrywam, wpadła mi w oko taka jednak laska. Niska, szczupła, ogólnie drobna. Głównie biega na bierzni. Ale tak zapierdziela szybko i robi długie dystanse, ze jestem pod wrażeniem. Ogólnie z twarzy też ładna, włosy spięte w kucyk. Ale nie będę podbijał bo mam zamiar jeszcze tam sobie poćwiczyć i w razie co nie być spalonym Poza tym tyle tam koksów a ja szczupły to pewnie bym i tak nie poderwał. Nawet nie wiem ile ma lat - co jeśli drobna a starsza ode mnie @loh-pan Introwertycy też potrzebują relacji z innymi. Zwłaszcza te bliższe, czyli np. związek (moim zdaniem) jest bardzo ważny dla introwertyka.
  9. @Ragnar1777 Ja pierdole stary, będziesz teraz się przywalał do wszystkiego i nazywał to białorycerskim? Napisałem prawdę, co będę kłamał. Nie ma tu wspominania, jest stwierdzenie faktu. Z inną też tak miałem. Myślisz, że sport czy inne duperele to nie jest reakcja hormonalna? Owszem jest, tyle, że słabsza od własnej partnerki (jeśli nie ma zgrzytów). Opisałem to jako jedną z metod. Nie neguj z góry wszystkiego co zwiazane z kobietą. Nie doszukuj się tu teorii spiskowej @self-aware zrozumiał w pełni sens wypowiedzi. NIE MA TU BIAŁORYCERSTWA. Poza tym nie traktuj tego jako ataku.
  10. Na złe emocje, gniew i porażki najlepiej u mnie działało przytulenie się do swojej samicy. A bez tego to po prostu trzeba przecierpieć Ooo i chyba lepiej nie być wtedy samemu.
  11. O grubo, właśnie doczytałem posty sprzed 2 stron. Z nich jasno wynika, że owszem kobieta nie jest własnością (zgodzę się). ALE co mnie rozwaliło sparafrazuję "jeśli nie pozwalasz kochankowi ruchać swojej żony to jesteś białorycerzem". No i jeszcze, że nie ma prawa mu się dostać za upokorzenie męża. Wszystcy kurwa bądźmy dobrymi Samarytaninami i oddawajmy swoje żony. Chyba spasuje w tej dysusji po czymś takim, to dla mnie za dużo... @tytuschrypus Owszem Twój wywód jest logiczny, tak samo jak i mój. Jednak się nie dogadamy bo mamy różne interpretacje założenia wstępnego. Z całym szacunkiem ale @loh-pan słusznie napisał, że przyciągacie panie takie jacy sami jesteście. Dlatego przenoszenie tego na wszystkie kobiety to duże zakłamanie. @AR2DI2 Może i jestem teoretykiem ale swoje obserwacje świata mam. W przeciwieństie do niektórych nie mówię na podstawie kilku wyjątków, że to jest reguła i święte prawo. Co do sfer opisałem dobrze znane i zbadane mechanizmy psychologiczne. Może i kiedyś popróbuje konkretnie, ale obecnie nie widzę sensu. W konteksualnym i okazyjnym zaczepianiu miałem już drobne sukcesy. Opisałem nawet na forum jedną sytuacje jak w pojedynkę wszedłem do pubu i zaczepiłem sporą grupę ludzi. Jednak jako introwertyk mam więcej do stracenia niż zysku.
  12. Niekoniecznie ad personam. Po prostu napisałem co uważam. Żyjemy w cywilizacji i są pewne normy ustalone aby żyło się lepiej. Kochanek jest jak taki barbarzyńca, który wkracza na terytorium miasta i je łupi pod nieobecność garnizonu. Z tego powodu rozumiem, że mąż ma prawo odstrzelić szkodnika tak samo jak on bezprawnie wkroczył i złupił jego teren. Chyba, że chcemy być jak Chrystus i nastawiać drugi policzek. Oczywiscie żona (przekupieni i zdradziedzcy strażnicy miejscy) też jest winna zdradziła (wpuściła wroga) i musi ponieść konsekwencje - najlepiej wygnanie. Według Twojego rozumowania włamywacz w takim wypadku też ma prawo nie ponieść konsekwencji za rozbój i kradzież w domu kochanka. W końcu nie zobowiązywał się do tego, że go nie okradnie. Tak. Do niczego by nie doszło. Ale jednak jest to zdrada mentalna. Można to wybaczyć lub nie. Osobiście uważam to za pół zdradę czyli bardzo niebezpeczny grunt. W zasadzie wtedy kobieta jest jednocześnie potencjalną prostytutką i nie jest. Dla bezpieczeństwa lepiej ją zostawić. Powiedz to złodziejom i zabójcom. Przecież się nie zobowiazali być świeci. Ale czy mają prawo robić to co robią? Facet nie ma żadnych zobowiązań ale i też nie ma żadnych uprawnień, aby wkraczać na zajęty teren. W takim Teksasie można odstrzelić ów osobnika za przewinienie. Nie mówię, żeby fizycznie kogoś zabijać, ale sankcje powinny spotkać i kochanka i niewierną samicę. Należy "zniszczyć" i broń i naciskającego spust. Sprawcę wiadomo a broń, żeby nikomu nie wpadło do głowy aby jej użyć. Niestety nie wszystko działa sprawnie w tym systemie. Niektórzy uważają, że mogą być ponad innymi i łamać czyjeś życie. Zwłaszcza, ze natura jest prymitywna.
  13. Ksanti

    Wtopa

    Jak widać natura to twardy przeciwnik Obstawiam, że nic nie będzie.
  14. Winny jest i kochanek i zdradzająca partnerka. Może nie w równym stopniu, ale jednak. No chyba, że jest się często w roli kochanka. Wtedy logika jako, iż tylko kobieta jest winna zdrady to usprawiedliwienie i racjonalizacja swojego postępowania. Obiektywnie gdyby tylko jedna ze stron była chętna to do niczego by nie doszło. A zdradzająca kobieta dla mnie nie różni się niczym od prostytutki.
  15. Jestem za eksperymentem, ale osobiście nie chce się w to mieszać Zróbcie sobie jakąś konwersacje w kilka osób, załóżcie konto na B. i podzielcie się hasłem. Wtedy kilka osób przypilnuje eksperymentu. A potem możecie podzielić się na ramach forum czystą empirią
  16. @Łapinski Wątpie aby włosy mogły się tak ooo po prostu wytrzeć. Po prostu pewnie łysienie hormonalne. Nieraz widziałem jak ludzie co mają nie wypające włosy dosłownie je masakrowali i nic się nie działo. Poza tym nawet jak straci taki włosy poprzez wyrwanie to i tak odrosną. Sam może kiedyś pomyśle o przeszczepie. Bo brak włosów z przystojnego chłopaka może zrobić przeciętnego Warto poczytać opinie lokali w internecie. @SzatanKrieger Haha, serio ta uryna pomaga?
  17. Ciekawe, że w takim razie potrzeba aż kilkaset podejść aby złamać tą "niedostepność". Opisałem kwestie psychologiczne, które zostały zbadane. Myślisz, że ja wiedzę biorę z kosmosu? bitch please Tak tak, musisz być tylko alfa i powiedzieć jej "ściągaj matki zerżnę cię tu i teraz". Odliczam, więc się pośpiesz. Łatwa, trudna, średnio trudna - to może być gra komputerowa. Z pewnością w parku też ją obserwują... To prawda. Z tego co mi wiadomo ludzie poznawali się tak jak teraz przez znajomych, prace, grupy. Podryw na ulicy wtedy też był rzeczą marginalną. No chyba, że mówimy o filmach. Pub to nie ulica. Do klubu, pubu idzie się w celach rozrywkowo-alkoholowych. Chcąc czy nie jest klimat poznawania. Ok, jeden przykład, który nie potwierdza reguły. Szkoła nie ulica. Tak bo były to miejsca gdzie większość ludzi się poznawało. No kolejny raz nie ma nic o ulicy. Podszedłem bo długo siedziała w moim pobliżu i mnie to rozpraszało (dwie ławki obok siebie a reszta pustych). Nie powiem czemu mnie olała bo po prostu nie wiem i nawet mnie to nie obchodzi, ale z pewnością powiedziałem jej kilka rzeczy z których mogłaby nie być zadowolona (nic wielkiego, po prostu konflikt interesów). Na szczęście okazało się, że i tak na mój standard za stara i korposucz w ciele wyglądającym z pozoru na licealne. Co do sfery osobisto/ intymnej chodzi mi o stricte zarwanie do kogoś na ulicy. Przecież ludzie się gdzieś śpieszą, jadą, są zamyśleni, może nawet nie mają ochoty rozmawiać a tu ktoś ich zaczepia. Poza tym takie zaczepienie stawia faceta jako "needy" - śmieszy mnie te słowo, ale użyłem do kontekstu. No byłem trochę spięty, nie będę zaprzeczał, że taka była reakcja mojego ciała. Generalnie raczej nie patrzyła w moją stronę, zwykła luźna rozmowa na siedząco. Wiedziałem, że nic z tego nie będzie jeśli nawet z jej strony to ja sam stwierdziłem, że nie chciałbym takiej laski... O telefon zapytałem, żeby sprawdzić co zrobi. Ale tu znowu pisałem o ulicy a to jest inna sytuacja. Nie winię dziewczyn. Jestem mało socjalny i obecnie mam na to wywalone. Spotykam się od czasu do czasu z jakimiś ludźmi i dziewczynami. A potem stwierdzam, że to nie to. Mam swój plan do którego dąże wtedy może wszystko wywrócić się do góry nogami... Mam znajomych okazyjnych. Pewnie gdybym się uparł to ktoś by się jeszcze znalazł. Generalnie jest mało ludzi, których toleruje na dłuższa metę. Z laskami też, jeśli nie nadaje się wg. moich kryteriów na związek to ucinam kontakt. Nie bawię się w jakieś seks relacje bo tylko związek mnie interesuje. W grupie potrafię być towarzyski. Z byciem nerdem to przesada. Bardziej jestem typem samotnego buntownika. Ale to też nie tak, że jestem jakimś awanturnikiem. No, wiec sam rozumiesz. Też idę do przodu. Wcześniej wspomniałem o moim planie. To mój cel na przyszły rok. Naprawdę jest szansa na mocny przewrót. Eks wspominam bo była dla mnie dobra. I z jeszcze jednego powodu o którym nie powiem publicznie. Tak, wspominam, ale już coraz mniej z cierpieniem. Chodzi o to, że po prostu poznaje słabsze laski od niej (przeważnie dla mnie 5/10) co nieco demotywuje. Lasek nie wywali się z głowy, ostatnio pojawił się nawet o tym temat. Ojj z tym bym polemizował. Chociaż chuj wi ile jest rzeczywiście w społeczeństwie lasek intro, ekstra, ambi itp. Widzimy zazwyczaj tylko ekstrawertyczki. Jednak introwertyczek może być bardzo dużo tylko nie dają znaku życia. To tak jak z tymi obrazkami o górze lodowej. Wierzchołek duży, ale patrzysz pod powierzchnie morza a tam w pizdu całej reszty. Na ulicy podbija się do losowej osoby.
  18. Ostatnio zacząłem się nad tym zastanawiać i... jestem nieco zaniepokojony. a zresztą (źródło): https://www.runners-world.pl/zdrowie/Czy-siedzenie-jest-grozne-jak-palenie,5136,1 "Trudno byłoby wymienić miejsca, gdzie usiąść nie można. Poza zatłoczonym tramwajem, niemal zawsze mamy tak możliwość. I chętnie z niej korzystamy. Mimo uszu puszczamy informacje, że szkodzimy sobie, przemieszczając się autami, przykuwając do biurek i przesiadując przed telewizorem. Udowodniono, że czas spędzony za kółkiem, nad klawiaturą lub na kanapie ma związek ze zwiększonym ryzykiem chorób serca, cukrzycą, nowotworami i depresją. Siedzenie, jak nikotyna, uzależnia, niszczy zdrowie i skraca życie. "Dobrze, że jestem biegaczem" – myślisz sobie. Do tej pory nie przejmowałeś się skutkami siedzącego trybu życia, bo przecież jesteś osobą aktywną jak mało kto. Niestety, okazuje się, że nawet maraton na koncie nie zniweluje zgubnych skutków siedzenia. Coraz więcej badań wskazuje, że ludzie przykuci godzinami do krzesła, nawet jeśli po godzinach są aktywni, umierają wcześniej niż osoby siedzące mniej. Na kanapie siedzi biegacz Do niedawna, jeśli ćwiczyło się 60 lub więcej minut dziennie, można było się zaliczyć do grona osób aktywnych. Dziś to za mało. Badacze coraz częściej zauważają powszechny problem, jakim jest nadmierna ilość czasu spędzanego w ciągu doby na siedząco. O ile samo siedzenie nie jest niczym złym, o tyle skutki nadużywania bezruchu prowadzą do wielu chorób i skracają życie. I to, niestety, nawet jeśli między przesiadką z krzesła za służbowym biurkiem na domową kanapę przed telewizorem pokonujesz w tygodniu dziesiątki kilometrów biegiem. Podobnie jak żaden dystans nie wymaże z organizmu efektów wypalenia iluś tam paczek papierosów. Okazuje się, że mimo czasu przeznaczonego na regularne treningi, ludzie aktywni spędzają na siedząco tyle samo godzin, co ich niećwiczący znajomi. Z badań opublikowanych w 2012 r. przez "International Journal of Behavioral Nutrition and Physical Activity" wynika, że ludzie spędzają średnio 64 godziny siedząc, 28 stojąc, a 11 przemieszczając się (chodząc, nie biegając). Bez względu na to, czy ćwiczą przez zalecane 150 minut tygodniowo, czy nie. To oznacza 9 godzin siedzenia każdego dnia, bez względu na pozostałą aktywność. "Byliśmy bardzo zaskoczeni, że nawet najwyższy poziom aktywności nie miał wpływu na zmniejszenie czasu spędzanego na siedząco" – mówi dr Marc Hamilton, autor badań. Okazuje się, że osoby uprawiające sport, poza regularnymi treningami, rzadko starają się znaleźć czas na ruch. Badania zaprezentowane w 2013 r. przez American College of Sports Medicine na Illinois State University pokazują, że ludzie są ogólnie o około jedną trzecią mniej aktywni w ciągu dnia, gdy robią trening, niż w ciągu doby bez biegania czy siłowni. Być może wydaje im się, że przed godzinę dość się poruszali jak na jeden dzień. Eksperci twierdzą jednak, że przeciętny człowiek nie biega, nie chodzi ani nie stoi na co dzień wystarczająco długo, by zniwelować skutki 8 czy 10 godzin siedzenia. "Być może biegacze lepiej niż osoby nieaktywne tolerują długie siedzenie, ale może to dawać im fałszywe poczucie bezpieczeństwa – ostrzega dr Zbigniew Jóźwiak z Zakładu Fizjologii Pracy i Ergonomii Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. – Bez przyzwoitego stanowiska pracy nawet bieganie w wolnym czasie na niewiele się zda. Przesiadywanie z kręgosłupem wygiętym w pałąk przy stole obiadowym albo z laptopem na kolanach, by potem dobijać go, biegając po twardej nawierzchni, mija się z celem. Najbardziej wskazany jest rozsądek i umiar" – dodaje nasz ekspert. Jak na tureckim kazaniu Unieruchomienie mięśni, spowodowane przez długie spoczywanie na "czterech literach", spowalnia krążenie. Metabolizm zwalnia: zużywasz mniej cukrów i tłuszczów, a to zwiększa ryzyko powstania chorób serca i cukrzycy. Naukowcy przebadali 3757 kobiet i zaobserwowali, że za każde przesiedziane przez nie w pracy 2 godziny ich ryzyko zachorowania na cukrzycę wzrastało aż o 7%. A przecież większość ludzi siedzi (nawet tylko służbowo) minimum 8 godzin. "American Journal of Epidemiology" opublikował równie zatrważające wyniki badań. Według nich mężczyźni, którzy siedzą ponad 6 godzin dziennie, narażeni są na zwiększone o 18% ryzyko śmierci z powodu chorób serca, a o 7,8% bardziej zagraża im cukrzyca w porównaniu do facetów siedzących mniej niż 3 godziny dziennie. Jak od tego uciec? Bieganie po pracy to za mało – musisz ruszać się również za biurkiem. Prowadzone przed 12 lat na ponad 17 000 Kanadyjczykach badania pokazały, że im więcej czasu osoby spędzały siedząc, tym wcześniej umierały – nie zależnie od wieku, wagi czy tego, ile ćwiczyły. Nauka wbija w fotel Udowodniono też, że tkwiąc godzinami w miejscu, zwiększamy szanse zachorowania na nowotwory piersi, jelit, płuc i prostaty. Do tego im dłużej siedzisz, tym bardziej rośnie to ryzyko. Jeżeli te dane jeszcze nie spowodowały u Ciebie spadku nastroju, posiedź dłużej, a na pewno tak się stanie. W 2013 roku przebadano bowiem 30 tysięcy kobiet i na tej podstawie udowodniono, że te przesiadujące dziennie ponad 9 godzin były bardziej podatne na stany depresyjne niż te, które siedziały do 6 godzin. Mniej ruchu oznacza mniej hormonów szczęścia docierających do mózgu. I jak? Po tych wszystkich doniesieniach nabierasz dystansu do krzesła? To dobrze, bo im częściej się od niego oderwiesz, tym lepiej dla Twojego ciała i umysłu." Teraz pytanie do was. Czy coś z tym robicie? No i ile średnio spędzacie czasu dziennie przy kompie lub choćby siedząc?
  19. @Bimmer94 Używaj znaczników. Niekoniecznie pasje, chociaż może być. Ludzie dawniej nie posiadali pasji w takim znaczeniu jakie mamy współcześnie. Mimo to cieszyli się z małych rzeczy. Pojęcie pasji i zainteresowań rozwinęło się wraz z rozwojem konsumpcjonizmu. Z mojej strony ja bym powiedział próbuj wszystkiego co się da. Jakieś sporty, gry, aktywności. Jeśli czujesz, że czegoś nie chcesz robić to zrób wszystko aby tego nie musieć robić. Zdaje sobie, że nie ze wszystkim jest taka możliwość, ale trzeba zminimalizować liczbę stresorów i aktywności, które nic nie wnoszą pozytywnego do życia. Im więcej rzeczy spróbujesz tym większa szansa, ze coś Ci się spodoba. Z siłownią jest taki myk, że sam akurat chodzę mimo, iż jej nie lubię. Wiem natomiast, że to inwestycja, która zaprocentuje w bliżej nieokreślonej przyszłości. Tego typu rzeczy są potrzebne. Choćby człowiek chciał nie da się dojść tam gdzie chce bez zmęczenia. Nie będę Cię oszukiwał z mówieniem, zrób to i to a osiągniesz to bo nie ma w życiu takich reguł. Dużo zależy od przypadku to kogo spotykasz, gdzie i jak. W im więcej miejscach będziesz i bardziej aktywnym tym więcej po prostu stwarzasz sobie możliwości do poznania kogoś. W tym introwertyzm bardzo nie pomaga, ale taki już mamy ekstrawertyczny "ład" sołeczny. Serio też kiedyś myślałem, że introwertyków jest mało, ale teraz wiem, że jest ich conajmniej połowa w naszym społeczeństwie. Co jakiś czas zdarzy mi sie na forum o tym napomknąć, nawet chyba stworzyłem 2-3 tematy w tej kwestii. Niektórzy się kamuflują i żyją będąc kimś innym niż są co budzi frustracje a niektórzy są zabunkrowani i wycofani społecznie. Szczęsciarzami są Ci co mają swoją własną społeczność/ grupę np. harcerstwo, oaza itd. Mają grupę wsparcia i nawet przeciętni mężczyźni poznają fajne dziewczyny. Stąd znam kilka przypadków, które przeczą niektórym teoriom na forum. Ja sam jestem samotnikiem, a do jednej z wymienionych grup nie chce należeć ze względów ideologicznych i światopoglądowych. Innych większych społeczności nie znam.
  20. @tytuschrypus Może jest atencjuszką, tego nie wiem. Nie jestem skłonny na podstawie powierzchownych przesłanek wysnuwać poważnych wniosków. Użyję kilku cytatów na których opierałem swoje zdanie i dokonałem analizy logicznej całego zajścia: Ortografia no ok trudno, ale "pierdyliard jałowych smsów"... "pisanych przez cały dzień" to jest czerwona lampka. + Tu fakt robi, źle, że odpisuje, ale olanie sprawy też nic nie da. Nie ma jaj aby powiedzieć mu "spiedalaj". Jednak nie oszukujmy się. Który z Braci by napisał do miłej ale natrętnej laski "spierdalaj"?. No właśnie, emocje. Może myśleć jedno a mimo to nie chce wyjść przed gościem na sukę. Teraz już można zrozumieć emocje, słownictwo i frustrację tą całą sytuacją. Resztę można jedynie zgadywać na korzyść lub niekorzyść @deomi. Mam wrażenie, że czasem brakuje u niektórych Braci obiektywności. Jestem za. To rozwinie wszelkie wątpliwości.
  21. @Bimmer94 Potrzebny jest Ci konretny cel w życiu. Nie martw się, jest masa ludzi podobnych do Ciebie. Nawet wśród kobiet. Co do poznania takiej nie będę Cię oszukiwał. Niestety mimo iż jest ich dużo szansa na spotkanie a tym bardziej rozwinięcie więzi jest mała. Życiem kieruje ślepy los. Za to spotkasz kiedyś mnóstwo wszędobylskich lasek. Na przyjaźnie nie licz, przeważnie to czysty biznes i trwają dopóki się coś komuś "daje". Chyba, że to taka przyjaźń od przedszkola czy podstawówki, która trwa latami. Tam już są nieco inne zasady. Jesteś introwertykiem, więc odpuść sobie życie "na pełnej kurwie" to Ci szczęścia na 100% nie da. Naucz się cieszyć z tego co masz, szukaj sobie okazji do spotkania ludzi i brnij naprzód. Jednak nie podejmuj zbyt dużych wyzwań, do wszystkiego dojdziesz małymi krokami. Poszukaj takiej pracy, która jest zgodna z Twoim charakterem albo chociaż stwórz sobie miejsca regeneracji.
  22. No proszę Cię 400 wiadomości w 1 dzień. Wiadomo, że ona musiała wcześniej podtrzymywać tą konwersacje. Jednak to nie messenger czy gg tylko sms!!! Domyślam się jak wyglądała taka dyskusja. Zwłaszcza po tym co opisała Deomi odnośnie odczuć. Z punktu widzenia laski to faktycznie "nie fajne". Bardziej też zwróciłem uwagę na zwroty jakie ten gościu hipotetycznie używa. Przyrównałem go do naiwnego ucznia (gimba lub licbaza). Do tego @Ważniak napisał ważną rzecz, że dorosła osoba jeśli nie potrafi dekodować tego typu treści to jest nieprzystosowana do życia. Takie jest życie i każdy używa jakiś szyfrów nawet jeśli myśli, że mówi wprost, logicznie i zrozumiale. Nie zakładam z góry jak Ty, że @deomi to atencjuszka a widzę, że na tej podstawie budujesz cała dalszą narracje. Chyba zignorowałeś mój drugi post w tym wątku. No współczuje lasce. Gościu zasypuje ją toną wiadomości a ona po prostu nie chce wyjść na suk€. To faktycznie może zabrać dużo czasu i jest frustrujące. Sam miałem takie sytuacje. Jak bloknie to będzie mieć wyrzuty sumienia. Cokolwiek zrobi ten gość raczej nie przestanie do niej pisać. Chociaż może jak go zwyzywa to zadziała ale nie polecam.
  23. Dokładnie, @Ważniak zwrócił uwagę na bardzo ważną rzecz. Niedopowiedzenia to domena nie tylko kobiet ale każdej płci. W dodatku na przestrzeni różnych kultur i języków jest tego jeszcze więcej. Jeśli ktoś się na to nie nastawi to będzie przez każdego oszukiwany a raczej sam siebie będzie oszukiwał. To, że się czegoś nie rozumie to problem tylko i wyłącznie odbiorcy wiadomości. Nadawca nie ma obowiązku dostosowywać treści pod kogoś. Przynajmniej tak zawsze jest w praktyce. Spróbujcie dogadać się z Chińczykami tam kontaksty są często zupełnie nie zrozumiałe dla Europejczyka. Trzeba samemu zadbać o to aby dobrze rozszyfrować wiadomość.
  24. @Brat Jan Aaa no właśnie, nie doprecyzowałem. Chodziło mi, że wraz z wiekiem kobiet coraz łatwiej podrywać i ma się większy z nimi kontakt
  25. @tytuschrypus Przesadzasz, nic tu nie przyklaskuje. Może nie czytałeś uważnie. Stwierdziłem po prostu, że gościu jest naiwny i do tego natrętny as fuck. Tak to już jest jak nie traktuje się kobiety jak drugiego człowieka. Chociaż fakt zdziwiłem się, że można być aż tak białorycerskim. A to, że lekarz, prawnik czy inny fiut nie ma znaczenia. Jak widać wiek czy zawód to tylko dodatek do człowieka, który nie definiuje to jaki ktoś jest. Przystojny nie przystojny ale zjebał i uroda już nie pomoże. Deomi natomiast powinna mu jasno napisać, że na 100% znajomość jest niemożliwa i żeby nie pisał. Oczywiście znając życie cokolwiek nie zrobi pewnie dalej będzie pisał. Lecz wtedy przynajmniej laska ma czyste sumienie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.