Skocz do zawartości

Mr Sinister

Użytkownik
  • Postów

    106
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mr Sinister

  1. Wg mnie eliminacja stresu, ale to tylko przypuszczenie. Gdzieś kiedyś w otchłaniach longecity wyczytałem, że może być to objawem uszkodzenia móżdżku... taką genezę ma to podobno u alkoholików. Ale nie mam zielonego pojęcia na skutek jakich innych czynników oprócz nadużywania etanolu mogłoby się to stać . Co prawda stres sieje spustoszenie w np. hipokampie, ale czy przenosi się to na inne części mózgu- nie dysponuję taką wiedzą. Z drugiej strony może być to czysto behawioralny nawyk- reakcja mająca na celu zredukowanie stresu/manifestacja czegoś nieświadomego etc/ reakcja ciała na kortyzol/adrenalinę. Ale to tylko moje spekulacje.
  2. Tussidex/Acodin (tak wiem, skojarzenia automatycznie pojawiają się w mózgu odbiorcy). Taka dawka działa neuroprotekcyjnie (https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17848867) następuje poprawa nastroju, ze względu na blokowanie wychwytu zwrotnego serotoniny i agonizm sigma 1, który z tego co mi wiadomo powoduje wyrzut acetylocholiny. Nie można miksować z SSRI i iMAO (enzymy odpowiadające za rozpad monoamin) bo w tej dawce DXM sam w sobie blokuje wychwyt zwrotny serotoniny, a wzmocnienie tego może doprowadzić do zespołu serotoninowego. Dawki używane przez gimnazjalistów do odurzania się są wielokrotnie wyższe. Ale oczywiście działanie psychoaktywne jest i nie można temu zaprzeczyć, także za i przeciw należy sobie rozważyć samemu. Ale tak czy siak radzę poczytać samemu o roli receptorów nikotynowych w powstawaniu uzależnień- świetne są także sprawozdania ze stosowania ibogainy w tym celu, gdzie ludzie uzależnieni od heroiny potrafili odstawić ją za pomocą w/w substancji z dnia na dzień. Ale w jej przypadku jest to bardziej skomplikowany temat. Tak czy siak... dziwnym trafem o takich wieściach nigdzie się nie słyszy, podczas gdy problem istnieje globalnie, a ludzie niepotrzebnie cierpią katusze. Do odpowiednich wniosków- dlaczego tak się dzieje można dojść oczywiście samemu. DXM do rzucania fajek nie stosowałem, ale taki sam profil działania ma bupropion- zarejestrowany do leczenia uzależnienia od nikotyny (antagonizm naChR), do tego jest też NDRI, ale to już no... efekt uboczny . Tak czy siak jakaś alternatywa jest i osobiście mogę powiedzieć, że podczas stosowania przez jakiś czas bupropionu czułem wstręt do fajek. Bądź co bądź ja tylko informuję, nie zachęcam do stosowania substancji psychoaktywnych w jakimkolwiek celu, a przed ewentualnym użyciem zalecam przekopanie internetu i zrobienie dokładnego researchu na własną rękę i zweryfikowanie informacji przeze mnie podanych na własną rękę. Kończę, bo zrobi się nam tutaj zaraz drugi hyperreal.
  3. Maniaków tak jak mówisz- można wykorzystać do roli typowego kamikadze- jutra nie ma, płyniemy. Schizofrenicy odpadają, to tak jakby zatrudnić do wojska kogoś z autyzmem. Ale tam nie ma mowy o schizofrenikach, a o osobach "które zajmują się samookaleczaniem, cierpią na bipolarne zaburzenia psychiczne, depresje, alkoholizm, czy też narkomanię." Powyżsi, może nie wliczając bipolarów w fazie maniakalnej są "w miarę" przewidywalni w swoich zachowaniach, mają problemy ze sobą- więc są bardziej podatni na programowanie.
  4. Jak dla mnie to ta decyzja jest jak najbardziej racjonalna wg mindsetu rządzących . To tylko sformalizowanie czegoś, co było tam obecne, a raczej kreowane przez osoby zajmujące się szkoleniem żołnierzy od zawsze. Czyli de facto usunięcie jednej przeszkody na drodze kreowania żołnierza. Po co łamać człowieka, jak można przyjąć już złamanego? A tym samym zwiększyć szansę na złamanie opornej reszty. Która osoba odda swoją wolną wolę w cudze ręce (no właśnie kogo tak na prawdę ), bez kwestionowania słuszności działań, które wykonuje? Do tego równocześnie ma nadzieję na to, że przez to nie jest odpowiedzialna za czyny, które wykonuje? No wg mnie tylko taka z przepranym mózgiem. Na pewno nie zdrowa, świadoma mechanizmów rządzącym jej zachowaniem, z kręgosłupem moralnym etc. Ot, większa szansa na trafienie w odpowiedni (nieświadomy lub skłonny do służalczości) target u osób chorych psychicznie. Jaki to może dać potencjalny efekt? Zmniejszyć jeszcze bardziej skłonności do kwestionowania rozkazów przełożonych wśród osób mających jeszcze takie tendencje- ciężej się wyłamać z większej grupy- większy social proof. Zwiększenie poziomu prania mózgu- autorytety, szkolenia- wpajanie konsekwentnego zachowania, poddaństwa, tłamszenie samodzielnego myślenia, unifikacja zachowań, stroju, rytualizacja wszystkiego- ot, taki ukryty cel tego wszystkiego.
  5. Hmm. Ja spróbowałbym od innej strony. Zamiast skupiać się na jego zachowaniu, zadaj sobie i mu pytanie co przez to wyraża?/przed czym ucieka?/co czuje? Kontrolowanie zachowania to droga donikąd. Jego zachowanie nie jest problemem . Zachowanie jest tylko formą wyrażenia czegoś, czego nie potrafi ubrać w słowa. Tutaj niestety wg mnie z dużą dozą prawdopodobieństwa jest zawarta odpowiedź na Twoje pytanie. Więź z rodzicem to podstawa. Oczywiście zainteresowanie ocenami i skupienie się na tym 'aby był grzeczny' się w to nie wlicza. Mamy dwie podstawowe potrzeby: przywiązania do kogoś i bycia autentycznym. Gdy jedno z tych jest zaniedbywane, zaczynają się problemy. Nawiązanie kontaktu, szczera rozmowa, skupienie się na jego emocjach, zrozumienie zamiast krytyki, empatia.
  6. Ja odniosę się tylko do tego zdania. Selekcjonuj informacje i na tym etapie życia na jakim jesteś przejmij za odpowiedzialność to, co wcielasz do swojego życia i przejmujesz jako swój pogląd. Słuchaj innych, ale myśl za siebie. Kwestionuj. Nie musisz przecież się stosować do wszystkich rad. To co Ci nie pasuje odrzucasz. To są tylko rady. Może kiedyś zmienisz zdanie, wrócisz do tego i powiesz 'a jednak, Pan Marek miał rację. Bierę.". Korzystaj z różnych światopoglądów, informacji, wybieraj to co wg Ciebie wartościowe i twórz sobie swój własny misz-masz. Na koniec zakwestionuj to, co tutaj napisałem .
  7. Głaskanie to ukryta manipulacja po to, aby dobrać się do zasobów samca. Ten popada w depresję spowodowaną bankructwem i utratą ukochanej, która uciekła na Seszele za jego hajs, po czym trafia do psychiatry, który nie informuje go o tym, że w pierwszych tygodniach brania antydepresantów mogą nasilić się myśli samobójcze... więc zdesperowany idzie kupić sobie kota, zaczyna go głaskać, widzi w jego oczach lustrzane odbicie swojej partnerki, nawiedzają go wspomnienia... czuje ten aksamitny dotyk jej dłoni. Kotu wypada jeden włos z sierści. Mężczyzna przypomina sobie, że jego partnerka przed rozstaniem zachorowała na niedoczynność tarczycy. Zaczęły jej wypadać włosy i momentalnie wiesza się na kablu od żelazka.
  8. 1. Podróż pod prąd 2. Kłamstwa słodkie jak piołun Osobiście bym wybrał dla każdych trzech książek inne podtytuły, żeby szły skojarzenia do mózgu odbiorcy, że to jednak całość- wtedy większa szansa, że w konsekwencji sięgnie po drugą część trylogii jeśli będzie miała taki sam tytuł, a inny podtytuł... ja tak mam lubując się w serialach, których fabuła jest składna, a nie w każdym odcinku jest poruszana inna historia.
  9. Tak samo. Do tego trochę się porozciągałem i zrobiłem szpagat
  10. Wapń ze skorupek jaj to dobry pomysł, tam jeszcze stront masz chyba (gdzieś kiedyś czytałem, że gladiatorzy mieli dietę bogatą w stront i przez to mieli silne kości). Możesz jej bor dawać. Na stawy i kości dobry, reguluje gospodarkę wapnia w organizmie. Obstawiam, że na zwierzęta się to tak samo przekłada jak na ludzi...? Szczurom podawali i im się polepszało. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7889887 D3 i K2 jakoś dla psa ogarnąć bezpiecznie. Wiem, że na podkowalinach mieli w tabletkach, więc koniom podają. Ale więcej info nie posiadam. Ja bym tam eksperymentował z małymi dawkami, albo zapytał się weterynarza. To takie podstawowe kombo na kości z tego co mi wiadomo.
  11. Dokładnie. Jest nas więcej... tylko wiesz... facet nie może o tym mówić. Faceci nie plączą. Trzeba być twardym etc. Ale w głównej mierze jest to nieuświadomione- tutaj jest to genialnie wytłumaczone.
  12. Z matematyki byłem zawsze dobry. Wystarczyło zapamiętać wzór i działać schematycznie.
  13. Cześć Bracie. Przez długi okres życia myślałem, że to całkowicie normalne. Dopiero parę miesięcy temu natknąłem się na ten termin. Kiedyś czytałem książki, obrazy jakby samoistnie wlewały się w moją głowę, a teraz nic. Po prostu puste, miałkie literki. Do tego leży całkowicie pamięć przestrzenna. Muszę sobie tworzyć jakieś dziwne punkty referencyjne. W stylu szukam drogi do toalety i zapamiętuję np. "przy Mc' Donaldsie w lewo, potem schodami w dół, prosto i zobaczysz kibel.". O dłuższych dystansach już nie wspomnę, bo gubię się nawet w swoim mieście.
  14. Po co? Bo w sumie tak ktoś postanawia i staje się odpowiedzialny za swoje postanowienie. Jeśli pozwoli sobie rozładować się po tych 500 dniach to już tylko i wyłącznie jego sprawa bo jest wolnym człowiekiem i na ten moment już na pewno osiągnął swój cel, jakim było pozbycie się szkodliwego nawyku. Jak zagłębisz się dalej w temat to często ludzie, którzy pękali tak czy siak- prędzej czy później po długim ciągu często doświadczali poczucia winy. Wtedy jest coś nie tak. Kluczem jest wyzbycie się nawyku, ale także nie przesadzanie w drugą stronę- wolność. Nigdy więcej ma o wiele większy potencjał zniewalający. Rzuciłem szlugi. Nie paliłem z 1.5 roku. Zapaliłem po tym czasie sobie fajkę. I co z tego? Chciałem to sobie zapaliłem. Bo wiem, że mogłem. Byłem alkoholikiem. Waliłem po 0.5 litra wódki do poduszki codziennie przez ponad rok. Odstawiłem. Napiłem się wina po 2 latach. Co z tego? Wiem, że mogłem. Byłem uzależniony od benzodiazepin. Wpierdalałem je jak cukierki. Obecnie zarzucę sobie raz na jakiś czas jakieś relanium, żeby się wychillować. Wiem, że mogę. Ale pozbycie każdego się z tych nawyków behawioralnych (nie mówię tutaj o ich głębszych przyczynach warunkujących podatność na dane uzależnienie, bo to całkowicie inna kwestia i kompletnie od tego niezależna) wymagało zawsze tego samego- okresu abstynencji. Odpowiedzialnością byłoby w przypadku wyznaczenia sobie 500 dni dobrnięcie do limitu 500 dni. Odpowiedzialnością byłoby w przypadku postanowienia sobie nigdy więcej nie zrobienie tego nigdy więcej. Odpowiedzialnością byłoby ograniczenie tego do pewnego pułapu, który dałby korzyści i zaprzestanie robienia tego do destrukcyjnych bodźców jeśli celem jednostki jest rozładowanie napięcia seksualnego, bez czynienia szkody dla samego siebie i podjęła ona taką decyzję. Porównywanie odliczania dni do dziecinady to niestety tylko i wyłącznie Twoja interpretacja stanu emocjonalnego jednostki, którego nijak nie możesz odgadnąć na podstawie dostępnych Ci danych. A nawet- jeżeli ktoś potrafi się z takiego czegoś ucieszyć to powiem mu: zajebiście! Ciesz się! Udało Ci się! Ciesz się ze wszystkiego, co tylko możliwe i szukaj sobie powodów do radości nawet w odpowiadaniu nieznajomemu, która to godzina. Powrót do takiej mentalności dziecka jest czymś zajebistym. A w praktyce wygląda to tak jak napisał @Insightful- zaznacza się datę na jakimś day-counterze np. na reddicie i wejdzie się tam z ciekawości raz na jakiś czas. Ale tak czy siak- jak już wcześniej napisałem- po pewnym czasie staje się ona rzeczywiście zbędna i to czy sobie ktoś ulży raz na jakiś czas, jak go najzwyczajniej w świecie np. zaczną boleć jądra nie robi już żadnej różnicy, a wg mojej opinii i doświadczenia- takie coś potrafi dodać jeszcze więcej siły i sprawdzić jednostkę, czy nie powróci do starego nawyku. Ale na tym momencie naturalnym dla niej stanem jest już brak masturbacji- cel jest osiągnięty.
  15. Wkurwiają mnie sytuacje, na które nie znam obecnie rozwiązania. Wkurwiają mnie społeczne i rodzinne utarte konwenanse, schematy. Wkurwiają mnie durne pytania, brak chęci zrozumienia pewnych spraw i wysnuwanie wniosków na dany temat na podstawie braku jakichkolwiek racjonalnych podstaw. A najbardziej to wkurwia mnie to, że takie sytuacje potrafią mnie wkurwić.
  16. Zrobiłem test... 30. Co do rozciągania to strasznie polecam jako codzienny nawyk. Jakieś 10-minutowe filmiki ze stretchingu z fajną babeczką są spoko. Do tego dokładam parę intuicyjnych wariactw i o wiele lepiej się czuję jako rozciągnięty człowiek- mam strasznie rozluźnione ciało, bez rozciągania jestem drętwą kłodą, a jak wiadomo potrafi się to przełożyć na samopoczucie psychiczne. Tak na zachętę
  17. Zrób sobie ciąg tak z 100-200 dni i zwal. Efekty nie narastają gwałtownie, narastają powoli, więc następuje klasyczne przyzwyczajenie do stanu. Ale rzeczywiście- super moce to bardzo duże przejaskrawienie. Różnicę- wyprucie z energii etc czuć po masturbacji po tak dużym ciągu- i to bardzo wyraźną. Z dnia na dzień- działa na nas habituacja, przyzwyczajamy się do danego stanu. Jak ktoś to robi dzień w dzień to rzeczywiście nie ma czego zaobserwować. To tak samo jak z piciem wódki. Napijesz się raz w miesiącu to spoko, przemęczysz się trochę na kacu. Ale jak pociśniesz tak z pół roku, dzień w dzień, waląc po 0.5l do poduchy i odstawisz...? Wiele takich analogii na pierwszy rzut oka ze sobą niepowiązanych można bez problemu przenieść na inne dziedziny życia. Zasada zgodności z Kybalionu. A mechanizm podobny- downregulacja receptorów dopaminowych- aczkolwiek to raczej mit, bo nie mam pojęcia ile by trzeba było tego konia walić, żeby receptory zmniejszyły swoją gęstość bo występuje mechanizm kompensacyjny w postaci wydzielania prolaktyny, która blokuje dopaminę, aby receptory mogły wrócić do normy. Także opcja z prolaktyną jest już bardziej prawdopodobna. A do tego utrata wielu składników odżywczych- sperma dostaje wiele dobroci W końcu prokreacja to jakiś ewolucyjny cel naszego gatunku. Poszukaj sobie składu chemicznego spermy. A tak na marginesie to i tak głównych efektów dopatrywałbym się we wpływie na psychikę, oddziaływaniu na nas widoku kutasa Johnego Sinsa i automatyczne porównywanie swojego przyrodzenia z innym+ szukania coraz silniiejszych bodźców - więc jak masturbacja to tylko i wyłącznie do jakichś normalnych bodźców, a nie do pornoli, czy tym bardziej gangbangów na Brazzersach.
  18. Jak dla mnie nagrywanie tego to była jedyna opcja, aby przekazać prawdziwość dyskusji i miał w tym on całkowitą rację. Tylko obawiam się, że efekt, który osiągnął może nie być optymalny ze względu na niską świadomość społeczną- i nie mówię tu tylko o kwestiach poruszanych na forum tj dyskryminacji mężczyzn. To, że zareagował emocjonalnie jak ktoś wyżej wspomniał będzie świadczyć o nim negatywnie tylko i wyłącznie dla osób, które nie ogarniają psychologii... Ale, kto tutaj zareagował emocjonalnie? Bo jak dla mnie to niepanowanie nad emocjami było w zdecydowanej mierze po drugiej stronie barykady. Przejęcie emocji w stylu 'zatańczenie jak grają inni' na zasadzie bycia odbiornikiem, a nie generatorem jest kwestią wręcz powiedziałbym naturalną patrząc na warunki na jakie został on wystawiony: 1. Byczki w kominiarkach. Popatrzcie jaki to prawdopodobnie wywarło wpływ na psychikę tego człowieka, biorąc pod uwagę wpływ poprzednich, potencjalnie traumatycznych wydarzeń, o ile oczywiście była to prawda, co wydaje mi się bardzo prawdopodobne (pobicia). Po co to tam? Nie sądzę, żeby Ci ludzie nie zrobili tego z intencją wywarcia określonego wpływu. 2. Wywieranie presji (próby wyrwania telefonu), insynuacje i wklejanie mu do głowy jakichś sugestii, czyli de facto marna manipulacja (teksty w stylu, że jest chory psychicznie etc.), bycie odosobnionym w swojej inicjatywie (przecież nawet Ci jego sojusznicy nie stali za nim murem, bo dali się prawdopodobnie zmanipulować wiedząc na pewnym poziomie, że to on ma rację- bo przyznawali mu ją pod koniec). Nie tańcz tak jak Ci zagrają, zburz reguły gry, bo przegrasz jak nie jesteś na swoim gruncie. Gdyby tak nie zrobił Widzę tam ogromna ilość ukrytej dla przeciętnego widza manipulacji. Już sam fakt, że ludzie będą podążać za dowodem społecznym (większość nie może się mylić, ten dzielny tata to pojeb- skojarzenia działają), autorytetem Jaworowicz (przecież pomogła tylu osobom swoim programem? To musi być dobra.), powszechnym wizerunkiem Rutkowskiego (na chwilę obecną nie jestem pewny jak on jest postrzegany przez większość, gdyż nie śledzę takiego chłamu na bieżąco, ale w mojej głowie został obraz człowieka, który pomógł rozwiązać wiele spraw, czytaj pozytywny, zasłużony etc.), konsekwentnym tkwieniem w utartych przekonaniach pt. "a bo to matka i ona powinna mieć dziecko". W dodatku argumenty o nie zgadzaniu się na nagrywanie tego są co najwyżej śmieszną przykrywką- idziesz do telewizji, a nie chcesz żeby to nagrywali? To tak jakby powiedzieć, że idziesz na koncert, na którym wiesz, że będzie prowadzona relacja live, a w dodatku 50 osób wyciągnie telefony, zacznie to nagrywać i wrzuci na YT, ale nie wyrażasz zgody na publikowanie swojego wizerunku na jakiejś relacji live na yt. Co innego gdy dana osoba robi to, by kogoś zdyskredytować, a nie ukazać prawdę. Wtedy zgadzam się- takie zachowanie jest karygodne. Wizerunek psychopaty, który może (i prawdopodobie tak będzie) się z tego wyłonić będzie wynikał tylko i wyłącznie z niskiej świadomości społecznej na w/w tematy+ manipulacji. Także gościa bym za to nie winił. Oczywiście mogło to być rozegrane korzystniej. Kumaci ogarną o co chodzi i zadadzą sobie odpowiednie pytania i dojdą do odpowiednich wniosków. Ci, którzy mieli i tak wyrobione negatywne zdanie na ten temat, tak czy siak prawdopodobnie by go nie zmienili, bo... ludzie kochają tkwić w swoim światopoglądzie. Na szybką, gwałtowną transformację powszechnie utartych poglądów i stereotypów tak czy siak bym nie liczył. Niech kropla drąży kamień.
  19. No + noszenie luźnych bokserek, dbanie o to żeby się nie przegrzewały etc.
  20. Ja bym tak na starcie nie skreślał takich stwierdzeń. Sam przez takie epizody przechodziłem, nie raz... Pytanie czego oczekujesz po takim stwierdzeniu? Jest problem, trzeba szukać rozwiązań. Tak czy siak nie za bardzo ufam kobietom w takich kwestiach. Tego mnie życie nauczyło niestety. I to jest właśnie wg mojej interpretacji cała esencja tego stwierdzenia. Oczywiście bez utraty odczuwania bodźców typu dotyk, węch etc. Ale do tego wniosku to chyba każdy dojdzie. Wyobraź sobie życie bez odczuwania jakiejkolwiek emocji, empatii etc.
  21. Luz. Zimne prysznice są zajebiste. A najlepsze jest kierowanie strumienia na jadra przez parę minut. Kiedyś bym się tego nie podjął za nic.
  22. Jak chcesz bardziej podbić teścia to: 1. Ogarnij sobie boraks. Zrób roztwór 3%. Bierz po max 3ml dziennie (to da jakieś 10mg boru) 2. wit. D 3. B6 w większych dawkach, najlepiej z innymi witaminami z grupy B bo nadmiar jednej bodajże indukuje niedobór innych. (W KOŃCU PAMIĘTAM SNY!!!!!!!) 4. Jak masz problemy ze stresem to dorzuć ashwagandhę, jak nie to i tak możesz zobaczyć jak na Ciebie działa (podbija ładnie teścia), na niektórych działa promotywacyjnie, innych zamula ze względu na agonizm GABA. Ale tak czy siak podbija BDNF (neurotrofina) i wiele innych, których nie chce mi się teraz wymieniać. 4. zimne prysznice, suplementację magnezem, z aktywności fizycznej najlepiej HIIT. Do tego przestań pić z plastikowych butelek- estrogeny. Wodę lepiej imo przegotować 2x żeby pozbyć się chloru (o ile mnie pamięć nie myli) i dowalić do niej tego r-ru boraksu, żeby zneutralizować fluor. 5. Inhibitory aromatazy: cynk (z 30mg elementarnego dziennie powinno być bezpieczne, dorzuć rodzynki żeby trochę tej miedzi dowalić, bo działają antagonistycznie), oliwę z oliwek
  23. Zainteresowanie ze strony kobiet było. Ale na obecnym etapie nie angażuję się w jakiekolwiek relacje, więc wszystkie były olewane, pomimo tego, że jakaś tam chęć wikłania się w jakieś przygody była. Skończyło się klasyczne dla mnie pragnienie bycia z kobietą. Tzn. występowało ono, oczywiście nawet występował ten lekki moment 'podjarania się' ale totalnie potrafiłem nad tym zapanować i wyłączyć. Bo wiem, że mogę. Kiedyś wiązało się to z przekonaniem o tym, że kobieta jest tym, do czego powinienem dążyć... HAHAHAHAH aż się sam wyśmieję, musiałem Mam dużo ważniejszych spraw do ogarnięcia, na które NoFAP nie był rozwiązaniem. Tak czy siak te okresy zwiększonego libido są cykliczne i mogę potwierdzić teorie o flatline. I jeszcze jedno, nie podniecajcie się jak się tego podejmujecie. Inaczej nie wróżę sukcesu bo ból jąder dosyć dziwny jest i nie znika zbyt szybko. Tak btw. jeśli ktoś nie chce wchodzić w NoFAP to polecam poczytać o injakulacji. Sperma wchłania się wtedy z powrotem do krwiobiegu. Trzeba tylko ucisnąć odpowiedni punkt pomiędzy odbytem, a jądrami. Nazywa się on bodajże perineum. Obecnie zaczynam kolejny streak, a do tego podbijam teścia na inne sposoby. Ciekawe co z tego wyjdzie.
  24. Dużego wzrostu samopoczucia nie obserwowałem, ale ja nie jestem dobrym przykładem jeśli chodzi o wpływ masturbacji na naprawę układu dopaminergicznego. Podejrzewam, że na innych ludzi może mieć to o wiele większy wpływ pod tym kątem. Na duży plus patrzenie w oczy i typowe testosteronowe nabuzowanie + większe libido, a zarazem wyjebka na kobiety, bo skoro po 15 latach walenia kapucyna do obrazków na necie mogę kompletnie porzucić ten rodzaj aktywności, to do czego one mi są w ogóle potrzebne? Totalne zapanowanie nad zapędem, pomimo tego, że w pewnych momentach libido wyskakiwało w kosmos. Klasycznie edytuję, jak niemal każdego swojego posta. Jeszcze warto wspomnieć o ogólnym wzroście samokontroli. Po prostu wiem, że mogę jeśli naprawdę coś sobie postanowię, oczywiście w kategorii postanowienia i zmuszania się do tego, bo jak już wyżej wspomniałem- motywacja to u mnie temat bardzo skomplikowany.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.