Skocz do zawartości

deleteduser91

Starszy Użytkownik
  • Postów

    690
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    500.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser91

  1. Po pierwsze licencjat, to kierunkowe wykształcenie - pielęgniarstwo. Ogólnie, specjalizacje robi się w kraju, w którym chcę się pracować - bo są inne uprawnienia. Jak wymieniona przeze mnie Norwegia, w Niemczech, z tego, co wiem, jest tak samo nostryfikacja dyplomy - licencjat pielęgniarstwa, a specjalizację u nich, czyli w kraju docelowym. Nie, sprawdzałem, odpisałem w poprzednim cytacie, po licencjacie można jechać pracując w zawodzie w każdym kraju Uni, po nostryfikacji. Jest różnica, czy pielęgniarka pracuję w ich Dps, czy na ostrym dyżurze, i tutaj jest rozbieżność w wymogach poziomu języka. Na, co ja liczyłem.
  2. Mam pytanie, jak w temacie. Widziałem ogłoszenie agencji pracy, rekrutującej pielęgniarki/pielęgniarzy do Norwegii. Szacują możliwości zarobkowe na właśnie 250 tysięcy w dwa lata, już po odliczeniu pieniędzy, za wynajem (zapewne pokoju) w mieszkaniu pracowniczym. Mieszkanie z tego, co pamiętam 2-5 osób. Możliwe, że tylko pielęgniarki/pielęgniarze, więc zero patoli. Wystarczy licencjat ( około 3lata) kurs norweskiego agencja w raz z przedstawicielem sponsorują. Niby 230-250 koron, praca etat w zależności od miesiąca i niby możliwość urlopu bezpłatnego tydzień, co 6 tygodni pracujących. Czy ktoś, mógłby to potwierdzić? W sensie oszacować, czy tyle jest w stanie odłożyć ktoś, pracujący w Norwegii jako nazwijmy, to specjalista. Praca w domach opieki, to są ich małe szpitale jakoś tak, to jest wytłumaczone, więc nie jest to, aż taka odpowiedzialna praca i twierdzą, że 6 miesięczny kurs na ostatnim roku pozwala przejść rozmowę kwalifikacyjną i podjąć pracę. Obecnie znając przyzwoicie angielski i posiadając niemiecki, w stopniu komunikatywnym, uważam, że norweski, którego sobie słucham ( ponieważ piosenek o miłości nie jestem w stanie) wydaje się w miarę dostępnym jeśli chodzi o stopień komunikatywny. Nie wiem, jak wy, ale ja już się rozmarzyłem to jakieś 25 lat mieszkając na działce i wyznając minimalizm, plus ewentualny karnet, an jakieś tańce, i gitarka na grudniowe wieczory - może znów bym zaczął się uśmiechać
  3. Mój pseudo-kolega, ma kobietę z dwójką dzieci, obcych dzieci, z poprzedniego związku. Sam ma jedno, z poprzednią dziewczyną. A ten prawdziwy ojciec, tych dwóch bękartów spotyka się kobietą z dzieckiem, które przysposobił. Ja się nie dziwie, czemu ogólnie jest beka z "facetów", w filmach, czy serialach. W ogóle jaki to, kurła ma sens, branie kobiety z dzieckiem, przecież z dziecka i tak będzie kolejny mały przegryw, a facet tylko, wyda kasę i tak go nie będzie umiał wychować, czy naprostować, zainteresować czymś. A przy tej całej zabawie, w dom straci w pizdu kasy i nawet nie będzie miał czasu, dla siebie, na sport, jakieś hobby. Pisałem, to już pare razy. Kobieta by, w życiu nie zrobiła czegoś takiego. Sam widziałem wielokrotnie, na portalach, że kobiety wprost piszą: "bez dzieci, bez byłych żon", a faceci w kobiecej niezaradności, ułomności widzą szanse, dla siebie na związek eheh
  4. Tutaj właśnie płacę cenę, za zmianę pracy. Tylko finansowo, wyszedłem trochę lepiej, wszystko inne: sport własny, zajęcia sportowe, czy czytanie książek poszło, w pizdu. Zamienił stryjek siekierkę na kijek, uległem swojej chorej wizji, że stać mnie na więcej i że rynek pracownika haha. Ale jak wrócę, to będę starał się odkręcić, to co było.
  5. Nie wierzę, że napisałeś taki temat. To, nie ma żadnego plusa, powtarzam żadnego. Jest, to najgorszy z możliwych układów, jaki można sobie wymyślić, wyobrazić. Dla mnie, to tragedia, dla osób jakiś zaburzonych.
  6. Ja zrozumiałem, że porno, to życie, seks, jakiego nigdy nie będę miał. Jakby to mnie nie dotyczy, a próbowałem różnych sposobów. Nigdy nie będę miał takich kobiet, a po zwaleniu kapucyna byłem smutny. Staram się być w tu i teraz rozwiązywać realne problemy, czyli np obecnie jestem w dojczland, to uczę się niemieckiego, a nie siedzę po netach i oglądam gorące, przypakowane laski, w seksownych ciuchach. Rozejrzyj się większość facetów w moim wieku, puka pasztety jak oddadzą wypłatę. Tak wygląda prawda, tak, też nad tym ubolewam.
  7. Tylko, że babcia z dziadziem, którzy już nie żyją zapisali bratu swoje mieszkanie, mnie wówczas nie było na świecie. Brat jest starszy o jakieś 3 lata, podjęli swoją decyzję. Rodzice, z tego, co mówią chcą być fair, i skoro brat ma, to ja dostanę większą część, żeby tym samym, wyszło, że i oni (czyli ojciec z matką "coś" przepisali bratu). To odpowiedź, dla pytania: Czyli @Throgg wyszło, na to, że poczekam do ostatecznego, testamentu, skoro brat ma mieszkanie i ja też będę miał, gdzie mieszkać, to zaproponuje sprzedaż mieszkania i rozejście się każdy, w swoją stronę.
  8. Do połowy stycznia, jestem zagranicą. Jak wrócę, to pójdę. Na razie zbieram informacje, aby wypytać o różne scenariusze. No właśnie, próbuję się dowiedzieć, czy to, że będę miał przykładowo 3/4 wartości przepisane, na mnie obliguje mnie, wystąpienia o sprzedaż i tym, samym podział majątku. Jeśli brat, by odmówił sprzedaży, to zostajemy w takiej, chujowej sytuacji. Ogólnie, to po prostu tak, napisałem post. Grunt, to nie chciałbym mieć takiego problemu, jak opisałem wyżej. Że niby dostanę większą cześć mieszkanie a będzie mieszkał w nim brat, brata się nie pozbędę i będę miał po prostu problem. A jak się zdecyduje na wyjazd na stałe, to brat sobie zostanie w mieszkaniu i wyjdzie, że będzie je miał dla siebie. Kumasz To obowiązkowo w 2021, na stan surowy kasę mam, resztę albo dozbieram, albo biorę mały kredy, muszę, chcę, potrzebuję mieszkać samemu. Domek, tak, czy siak postawie, jako najlepsze, co mogę teraz zrobić z kasą, utrzymanie tego nie będzie aż takie problemowe. Jak zdecyduje się na pobyt na stałe, to zawsze będę miał miejscówę, żeby wrócić, zjechać na urlop. No, tak ojciec z robił, ze swoim mieszkaniem po rodzicach, że się zrzekł swojej części na korzyć, ciotki. Po prostu ja nie czekam, na spadek, tak, to mogło zabrzmieć, ja po prostu nie chcę aby brat w jakiś sposób je dostał. A rodzice, też nie mają z nim dobrego kontaktu, bo tylko po pracy siedzi w swoim pokoju, a na weekendy jedzie do dziewczyny.
  9. Daj, cynę jak zaczniesz kręcić Thomas'y
  10. @zuckerfrei Gdzie byłeś, jak Cię nie było?
  11. Witam panowie mam pytanie, opiszę sytuację i jak ktoś, ma ochotę, to będę wdzięczny za wszelkie komentarze. Sprawa wygląda następująco, za parę lat zanosi się, że będę miał mieszkanie po rodzicach. Problem polega na tym, że część mieszkanie będzie należeć, do brata. Brat, ma mieszkanie, po babci, ale mieszka z rodzicami, w tym przyszłym "moim" mieszaniu. Matka wspominała parokrotnie, że ja będę miał większą część i w domyśle będę musiał spłacić brata, która zapewne będzie miał to drugą, mniejszą część. Pytanie do tego momentu brzmi: 1. Wyrażając chęć spłacenia brata, on zapewne może odmówić i wówczas będę miał problem, bo niby będę miał większą część, ale brata w mieszkaniu, gdzie możliwe, że się za jakiś czas zdecyduję na mieszkanie na dłuższy czas za granicą, więc wyjdzie, że jeszcze będę musiał bratu wysyłać hajs, hehe bo powie, że muszę się dokładać, bo zadłuży mieszkanie. 2. Po prostu porozmawiać, z rodzicami, że by dali mieszkanie, na odwróconą hipotekę i nie będzie problemu, rozejdziemy się każdy, w inną stronę i po sprawie. ( z bratem, nie rozmawiamy - tak, to jedna, z tych szczęśliwych rodzin :)) Wówczas nawet by było łatwiej zdecydować się na opuszczenie kraju, bo mniej by mnie trzymało. Ojciec, jast z lekka beciakiem, bo miał z ciotką mieszkanie, po swoich rodzicach, lecz, z tego, co wiem "zrzekł" się swojej połowy, i oddał siostrze, czyli mojej ciotce. Czyli innym przypucować, a sobie pogorszyć. Czyli, jak, to w Polsce, do obcokrajowcom wylizać tyłek, ale swoimi gardzić. Mógł, np wziąć hajs, dołożyć mi siana, i bym się szybciej wyprowadził, na dobre, wówczas brat też by się wyprowadził, miałby chop spokój i mógłby bez problemu sączyć Specjala i palić szlugi. Obecnie wyjeżdżam, do pracy za granicą i w nowym roku zaczynam budowę domku, myślę, że do końca roku (2021) się, na dobre wyprowadzę. Będę wdzięczny za komentarze. Bo nie wiem, jak to do końca rozegrać.
  12. @verde I co wybrałeś, zostajesz w Belgi. Parę miechów temu miałeś post powrocie, do Polski.
  13. @FraterPerduraboDziękuję za odpowiedź, pamiętasz tytuł książki o treningu siłowego w spinaczce? U mnie jest podobnie, uwierzyłem w swój sen o samodzielnej nauce elementów, tupu koła thomasa, co ciekawe umiałem trzy szpagaty, nic mi to nie pomogło za dużo, nie mam świadomości ciała, tak, bym to nazwał, aby tak nad nim panować, mimo setek prób nie posunąłem się prawie o krok. Z gówniarza elementy typu bary, swipe, crocket nauczyłem się z dużą pomocą kolegi. Samemu nie potrafiłem praktycznie się nauczyć żadnego power moves. Zabawne jest to, że dużo ćwicząc muscle up, który nie jest najtrudniejszym elementem wychodzi mi jak loteria, raz się udaje raz nie. Dużo mam przemyśleń na temat właśnie sportu - umiejętności nabywania w tak późnym wieku, jak około 30+ Wykatowałem fiflaka i już po tygodniu od nie robienia go, pojawia się strach, że coś mi się zastanie, wówczas jakby muszę się go uczyć trochę od nowa.
  14. Napiszesz, coś więcej. Też uległem pewnej iluzji wyżej wymienionych ćwiczeń. Opisz jak, co, gdzie kiedy, ile trenowałeś. Chodzi mi, że wieku 36 sam chciałbym jeszcze "zawalczyć", o marzeni, a z drugiej strony, druga część mnie myśli, że to żenada. Pod tego, typu rzeczy, trzeba życie, prace dostosować, bo wszystko się liczy
  15. Owszem, ale one chcą stabilizacji i związku żeby korzystać z zasobów samca i mieć "bezpieczeństwo", Po iluś krótkotrwałych romansach trzeźwieją i widzą, że nic nie potrafią ugrać na długi termin, a tylko krótkotrwale się zabawić. Jak to jedna znajoma mówiła "uciekam stamtąd bo nikt na portalu nie traktuje mnie poważnie". Tutaj się zgadzam. Już kobieta w płodnym wieku, 18-25 ma w zależności od źródeł, około 12 razy mniej testosterony(Rollo Tomasi np. książka "Mężczyzna Racjonaly"). Czyli łatwo się domyślić czym jest taki seks, dla 35 latki, ło panie, nogi ogolić, umyć się lepiej poleżeć jedząc lody przed Netflixem. Już facet, w tym ja w wieku 35 nie ma takiego ciśnienia na seks, więc taka 35 latka jak ma "dać", to już chce czegoś, czyli dostępu do zasobów, ślubika itp. Fakt, mężczyzna od razu się znajdzie żeby puknąć, taką w miarę 35, tylko on potem już nie zadzwoni, ani nic, chcę tylko wpadać i ewentualnie puknąć, przy najmniejszych kosztach (randki, kolacje, wycieczki), gdy kobieta powie: "chcę czegoś więcej ( w domyśle, związek, ślubik), wówczas mężczyzna bez problemu powie: "ok, chcemy czegoś innego, do widzenia", gdy to, samo zażąda 23 latka, taki mężczyzna pomyśli: "kurde, a jak drugiej, takiej nie znajde", więc może ulegnąć i pójść na ustępstwa itd.
  16. deleteduser91

    Kobiety

    @jaro670 To, był żart.
  17. Tylko, właśnie o to, chodzi na jakiej podstawie i, w którym momencie zaczęła myśleć, tak o swoim obecnym partnerze. Na podstawie reklam, uważania siebie, za młodą Beyonce uwierzyła, że "stać", ją na modela, czy aktora? A okazało się, że nawet, na relację z "przegrywem", nie może sobie pozwolić. To, że coś zaczęłoby wyłazić, to by tyczyło również związku z "wygrywem", związki obecnie mają to, do siebie jak, wiadomo z forum, że szybką się robią chujowe.
  18. deleteduser91

    Kobiety

    Wtedy doświadczy przebudzenia? Jak Eckhart Tolle i zaoszczędzi na wycieczce, do Indii.
  19. Najwidoczniej, trudno mi jest sobie wyobrazić kobietę 25 i 35 o tym, samym smv. No skoro ma dzieci i żonę, to widać, że miała rację i go dobrze oceniła. Dzieciaty, żonaty betabankomat. Koledze @slavex zapewne chodziło, że owa pani postrzegało jegomościa jako przegrywa, bo jej samej nie pasował, do obrazu alfa-czada, na którego bezapelacyjnie zasługuje. Rozstała się z nim, licząc, na lepszą partie i została z niczym. (z niczym, w kobiecym słowniku znaczy, dzieci, mąż, "normalne" życie, jakie im się wydaje powinno być). Została sama, straciła lata, a w kobiecym mniemaniu, skoro inna go "wybrała", znaczy nie był taki, zły jak ona-sama myślała. Czyli sama siebie wychujała na iluzjach.
  20. @johnnygoodboy A, to wybacz. Czyli masz zdecydowanie większą wiedzę, doświadczenie niż ja. Tym, bardziej się dziwie, czemu jeszcze chcesz "szukać". Zapewne znasz statystyki dotyczące np drugiego małżeństwa. Mi wystarczą innych doświadczenia, tych podobnych, do mnie. Ze mną by było tak, samo. Szkoda że nie mam takiej świadomości w innych aspektach życia. Nie zaprzeczam, wręcz uważam, że bardzo trudno, łamane na niemożliwe. A nie jestem, z tych, co szukają igły w stogu siana, można nie znaleźć, tracąc czas. A gdy się znajdzie, można się ukłuć hehe. Albo igła być zardzewiała - ok, to trochę bzdurne porównanie
  21. Joł! Jak w tytule, nauczyłem się komunikatywnie języka, wszyscy wiemy, że u nas za język komunikatywny nikt Ci więcej nie sypnie siana, tylko wyższe poziomy są płatne, gdzieś, jest nawet tabelka co, do zarobków. Ogólnie, w agencjach pracy określają mój język jako komunikatywny, Niemiaszki również, myślałem czy aby nie kuć dalej. Zrezygnowałem z kucia, bo i tak nie będę prowadził długich, ciekawych dyskusji życiu i filozofii, jako emigranta, rzadko mnie ktoś pytał o powyższe, czy w Uk, czy De. Poprzestanę, na tym że powolutku będę sobie dłubał o zacznę się uczyć nowego, bycie nowym w jakieś dziedzinie, jest cudowne, pierwsze zajawki, słówka, zdania. Udowodniłem sobie jedno, żaden europejski język nie jest przeszkodą, problem pojawia się z tym, co będziemy robić w tym, innym kraju. Ehh...
  22. Tutaj też jest inna sprawa, 25 latka 6/10, w wieku 35 będzie co najmniej 3/10, ze względu na upływ czasu i grawitacje. Pisałem na forum, że na przestrzeni życia spotkałem tylko dwie kobiety 35-37, które wzbudzały podniecenie, jedna życie sportowe, codziennie trening, do pracy rowerem, na tych społecznych biegach na 20km, w kategorii kobiet miała 3 miejsce (bieg odbywał się w Gd), druga całe życie fitness, rower oraz regularnie wspinaczka. Obie widać upływ czasu na twarzy, ale każda ma piękną figurę gdzie widać fenomenalnie szczupłą sylwetką z świetnie zarysowanymi mięśniami. Reszta kobiet, w tym żony, dziewczyny kumpli, znajome z widzenia, czy ze szkoły, w wieku 33+, to totalne pasztety, krzywe, zwisłe konewy, figura gruszki, ulane, tragedia. Były badania OkCupid, ze kobieta około 35 lat, ma tak samo, przejebane jak zwykły facet. Wiem, to bo wielokrotnie spotykałem się z kobietami między 29-34. Sam byłem ciekawy, rzeczywiście z ich opowieści, mają przesrane. No na mnie trzydziecha też, nie może liczyć. Cóż... No nikt o zdrowych zmysłach nie wejdzie w żadną relację z taką kobietą. Kobiety mają ból dupy, że inna jest w związku, ma męża, czy dziecko. U facetów jest totalnie odwrotnie, nie ma faceta, który by był zazdrosny o to, że inny jest hajtnięty, wręcz odwrotnie uważa się takich, za bezpowrotnie straconych. Ja tam, się cieszę, ze jestem kawalerem, związek jest jak kula u nogi, cokolwiek nie zrobisz, gdziekolwiek nie pójdziesz, zawsze będziesz miał ciężej. Rozumiem, że jesteś młody, możliwe, że nigdy nie byłeś w związku, więc cechują Ciebie jeszcze młodzieńcze fantazje w stylu: "za rączki, do nieba". Obyś miał swój upragniony związek (tylko bez ślubiku i bombelka), żebyś się sam przekonał.
  23. Bierz, paszteta. Nic lepszego, Ci się nie trafi, w dzisiejszych czasach.
  24. Stary kuc, gada na innych facetów, obłąkany bełkot, ma wydźwięk pejoratywny, czyli w domyśli, to on jest, ten inny - lepszy. Kukold inny niż wszyskie.
  25. Wyluzuj, znając dynamikę obecnych relacji, za jakieś dwa miesiące będziecie się nienawidzić. A tak, poważnie, to nie popuszczaj kapciorki wcale, niech wie, co go będzie czekać za rok.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.