Skocz do zawartości

Rick

Użytkownik
  • Postów

    241
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rick

  1. Zawsze lepiej to brzmi niż "puściłam się jak zwykła (tutaj niech każdy wpisze swoje docelowe określenie pani lekkich obyczajów)" "Więc zapobiegawczo już wcześniej się puściłam, żeby mu wybaczyć ewentualne winy" xD Skoro dwie zdrady, to facet ma jeszcze jedno przewinienie "w zapasie" do natychmiastowego wybaczenia - idąc takim męskim logicznym rozumowaniem To po wuj Tobie pisze, skoro nikomu nie mogła powiedzieć Chwali się czy żali...
  2. Odnoszę mocne wrażenie, że cała ta akcja robiona jest tylko i wyłącznie pod publiczkę, żeby "fejm" i "hajs" się zgadzał tej kobiecie. Nie kwestionuję oczywiście ich problemów małżeńskich, jednak nabijanie popularności i kasy na "ofiarę" już fajne nie jest. Zaraz się zaczną wywiady w gazetach, telewizji na temat niewierności jej małżonka, krzywdy przez to doznanej itp. Zabawnie teraz rżnie głupa, że emocje wzięły górę gdy pisała pierwszego posta, ale z usunięciem poczekała aż media łykną. Teraz przeprasza, że usunęła pierwszego posta, ale ostatecznie prosi o uszanowanie ich prywatności... Może i emocje miały z tym coś wspólnego, jednak szybko je chyba przysłoniła wizja większej sławy i uznania w oczach innych samic. To mnie tym bardziej utwierdza w przekonaniu, że to medialna gierka, a grupą docelową są (bez urazy) - proste samice. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia.
  3. Czyli sprawdziłeś w menedżerze urządzeń i brakującego sprzętu tam również nie ma na liście?
  4. https://imgur.com/a/uIClx Klikasz lewym przyciskiem myszki tam gdzie pokazuje strzałka w pkt. 1, następnie na tło przy strzałce numer 2, następnie wchodzisz w opcje "Akcja" i wybierasz "skanuj dyski ponownie". Choć obawiam się, że sama ta operacja nic nie da, wpierw polecałbym sprawdzić to od innej strony: Na początek sprawdź w menadżerze urządzeń "stacje dysków" oraz "stacje dysków CD/DVD". Rozwiń je sobie i zobacz co i czy w ogóle jest w spisie. Jeżeli tam nie będzie wyszczególniony 1TB HDD i CD-ROM, które być powinny, to dla systemu nie będą istnieć fizycznie. Problem może wtedy "leżeć" w ustawieniach biosu. https://imgur.com/a/a52t8
  5. Dopiero sobie teraz uświadomiłem, że to temat założony przez kobietę w rezerwacie... Według mnie samice zwykle preferują gotowe rozwiązania, bez jakiejkolwiek analizy problemu. Ale... Spróbuję przełożyć moją wypowiedź z polskiego na "wasze": "Wędka" to portfel z kartą płatniczą bez limitu kredytowego, a "ryba" to ciuch o którym marzyłaś wczoraj, a dostałaś dzisiaj, jednak w międzyczasie zmieniłaś swoje gusta odzieżowe, gdyż zaczęła się przecena w TK Maxxie. Tak więc mając "rybę" - nie poszalejesz nic, a z "wędką" możesz wszystko - to tylko kwestia jak sobie wszystko rozplanujesz i zrozumiesz drobne druczki w cennikach sklepu.
  6. @Bruxa Marek po prostu daje wędkę, a nie rybę. To, jak ją wykorzystasz i co ewentualnie nią złowisz - to już Twoja prywatna sprawa. Zależy co bardziej preferujesz: - gotowe rozwiązanie podane Ci przez inną osobę czy - analizę podstaw problemu, aby lepiej zrozumieć i rozwiązać samodzielnie problematyczną sprawę Ja preferuję logiczną analizę problemu, jego zmiennych i stałych, aby lepiej go zrozumieć i rozwiązać. Gotowe rozwiązanie ma wg. mnie jedną zasadniczą wadę - nie pomaga zrozumieć genezy problemu. Druga rzecz - ludzie mają tendencję do zwalania winy na osobę, która gotowe rozwiązanie im podała. "No miało pomóc, zrobiłem tak jak mówił, ale to nie zadziałało tak jak powinno - już go więcej nie słucham, poszukam innego guru, który mi da lepsze rozwiązanie". Taki nieco głupi przykład: W momencie złapania biegunki gotowym rozwiązaniem byłoby włożenie korka w dupę, gdy jednak po krótkiej analizie i zrozumieniu działania Twojego układu trawiennego, lepszym wyjściem okazało się zażycie węgla aktywowanego i zmiana zwyczajów żywieniowych, aby możliwie uniknąć takiej sytuacji na drugi raz. Rozumiesz?
  7. Raczej racjonalizacją z punktu widzenia samic. Z punktem pierwszym i czwartym się jednak zgadzam.
  8. Skoro już został założony taki temat, to chcę się tutaj podpiąć i poradzić w tej samej kwestii - jaką sztukę walki byście mi mogli zasugerować? Trochę o mnie: - ważę ok. 101 kg, część nabyta z siłowni, a część to jeszcze zapas tłuszczu, choć źle to w całokształcie nie wygląda - mam często potrzebę wyładowania wewnętrznej agresji, wyładowania się ze złych emocji, konfrontacji itp. - zarówno nogi jak i góra są całkiem dobrze zbudowane - ze względu na posiadaną masę ciała, trudno mówić tutaj o subtelnej zwinności
  9. Pierwsze oznaki zakochania mają swój początek w nosie! To właśnie tam znajduje się tzw. narząd lemieszowo-nosowy, który jest tak wyczulony na swoistego rodzaju zapachy (feromony), że wyczuwa nawet ich minimalne stężenia. Ściślej mówiąc, narząd ten rozpoznaje nie tyle zapach feromonów - ponieważ te są bezwonnymi substancjami wydzielanymi przez nasze ciało - lecz ich budowę chemiczną. Związki te mają niezwykle silną moc i wywołują szereg reakcji, warunkujących taki czy inny dobór partnera. Za błyszczące oczy, przyśpieszony oddech, uczucie błogości, lekkości, energii, nieuzasadnionej radości, zadowolenia i euforii odpowiada fenyloetyloamina, substancja budową chemiczną zbliżoną do amfetaminy. To także dzięki niej w stanach zauroczenia zapominamy o zmęczeniu i głodzie. Co więcej, jesteśmy bezkrytyczni wobec ukochanej osoby. Reakcją na wzrost stężenia fenyloetyloaminy w mózgu jest zwiększone wydzielanie noradrenaliny, hormonu zwanego "substancją miłości". Noradrenalina u zakochanych powoduje uczucie podniecenia, zmniejsza apetyt, poprawia ukrwienie i uwrażliwia na dotyk. Ponadto podnosi ciśnienie krwi, przyśpiesza bicie serca i odpowiada za rozkoszne rumieńce zawstydzenia na widok ukochanej osoby. Z kolei wysoki poziom noradrenaliny w mózgu pobudza wydzielanie dopaminy. Dopomina zwana jest z kolei "hormonem szczęścia", ponieważ odpowiada za uczucie euforii i radości, jakie towarzyszy odczuwaniu przyjemności. Dopomina jest bezpośrednio związana z układem nagrody, czyli układem odpowiedzialnym za rozwój uzależnień. To ona warunkuje rozwój uzależnienia, nie tylko od narkotyków, ale i od telewizji, seksu, jedzenia czy osoby, którą kochamy. To właśnie dopomina popycha nas do szukania sytuacji i miejsc, które zapewniają nam kontakt z daną substancją uzależniającą, a tym samym wywołują uczucie przyjemności i zadowolenia. Zwiększona ilość dopaminy podczas zakochania łączy się ściśle z niedoborami serotoniny. Z kolei niedobór tego neuroprzekaźnika powoduje, że w głowie czujemy totalny bałagan. Jesteśmy zdezorientowani, podejmujemy chaotyczne działania, mamy problemy ze snem, popadamy w huśtawkę nastrojów tak charakterystyczną dla zakochanych. http://www.pomorska.pl/publicystyka/art/7268422,od-strony-naukowej-czyli-biochemicznej-wielkie-uczucie-to-czysta-narkomania,id,t.html Z pozdrowieniami dla Twoich amorków oraz jednorożców i latających potworów spaghetti. Best dżołk EVER! Moją dyskusję z Tobą uważam za zakończoną. Ps. @ralfal = @rafal0. W akcie desperacji postanowił chyba poprzeć sam siebie... [EDIT] O, właśnie post rafal0 przypadkiem znikł.
  10. Pani się chyba włączył alarm pt. "Ostatni dzwonek na dziecko". Magiczna granica, trzeba się "ustatkować". Poprzedni może dzidzi nie chciał i przejrzał zamiary Pani. W zasadzie prawdy nigdy nie dojdziesz, każdy ma swoją wersję wydarzeń. Poza tym, kompletna patola od której zalecałbym jak najszybciej się odciąć. Pamiętaj, że "z kim przystajesz, tym się stajesz". Jeżeli nawet nie będziesz się integrował, ludzie Cię powiążą z takim półświatkiem za sam fakt przebywania z nimi. Oczywiście nie powinieneś się przejmować opiniami innych, ale akurat ta jedna może wiele Ci w życiu spie*dolić
  11. Wiele dla dawnej miłości powiadasz... To przecież logiczne, że łatwiej wejść do rzeki, o której wiemy jak bardzo jest głęboka, niż skakać do nieznanej nam rzeki, gdzie możemy ewentualnie utonąć. Prosta matematyka. Bardziej tęsknimy za tym, co znaliśmy i lubiliśmy, a częściej się obawiamy tego, co nieznane. Przynajmniej w większości wypadków, bo oczywiście istnieją od tego wyjątki i w pewnym procencie z pewnością to co piszesz, jest zgodne z prawdą. Haj to raczej szaleństwo moim zdaniem, no ale to prawie to samo: "Badania wykazują, że koktajl chemicznych substancji, które serwuje nam mózg m.in. dopamina, oksytocyna i serotonina sprawią, że największy sceptyk oszaleje z miłości, a jego zachowanie zacznie przypominać zaburzenia obsesyjno-kompulsywne." Często padające pytanie po "haju": "co ja w nim/niej widziałem/widziałam?" Choć to jest zabawniejsze: "Wysoki sądzie, ja go nigdy nie kochałam, byłam z nim tylko ze względu na dobro dziecka" Przywiązanie już się tak nie wiąże z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, gdyż wtedy facet pochodzi do związku kierując się logiką swoich działań. Często jednak wtedy staje się "nudny" w oczach swojej kobiety i efekty tego są opisane w wielu wątkach tutaj na forum. Dalej uważasz, że "haj" i "przywiązanie" to synonimy?
  12. Krótka historyjka: Wiele osób nie potrafiło zrozumieć mojego skąpstwa w Polsce, kiedy wolałem odmówić sobie wypadu na bogatą imprezę, albo kupić wymarzony pojazd na kredyt, gdyż preferowałem również jak Autor tematu - mieć w posiadaniu fundusze na "wszelki wypadek". Założenie było dla mnie proste - oszczędzać, żeby w końcu opuścić ten kraj na stałe, gdyż nie widziałem w Polsce przyszłości. Oczywiście byłem wyśmiewany często, że jak ja mogę bez wielu przyjemności tak żyć, że jak tak bez kredytu, przecież będę latami czekał na cokolwiek z takim podejściem. Gdy plan zrealizowałem, czyli wyemigrowałem dzięki zaoszczędzonym funduszom i znalazłem lepsze miejsce do życia, plus fajne mieszkanko i ogólnie łatwiej zaczęło mi się żyć, znajomi którzy mieli odmienne zdanie i przewidywali moją porażkę, zaczęli się odsuwać. "Anglia Cię zmieniła", "Jesteś pazerną ku*wą" i różne inne "motywujące" teksty... W końcu podejście w Polsce jest takie - wiedzie mu się dobrze, ma sporo oszczędności = złodziej, kombinator, ma układy. Krótki wniosek - ludziom z Twojego otoczenia z reguły nie będzie zależeć na Twoim szczęściu, tylko będą liczyć na Twoją porażkę, aby okazać się lepszymi od Ciebie, lub w lepszej sytuacji, niż Twoja. Mało jest ludzi, którzy cieszą się ze szczęścia drugiej osoby. Odczuwają to na zasadzie, że zabrałeś im coś, czego i tak nigdy nie mieli. Jeżeli Ci się powodzi to szybko zauważysz, że osoby które tak mędrkowały na Twój temat, zaczną się od Ciebie odsuwać/separować, bo okazałeś się lepszy od nich, więc nie pasujesz już do ich towarzystwa. Nie będą się cieszyć z Twojego szczęścia, tylko liczyć dalej, że noga Ci się w końcu powinie i wrócisz do nich z podkulonym ogonem przyznać rację.
  13. Autor zrzucił ten obowiązek na kobietę, gdyż sam nie ma żadnego zamiaru wychodzić ze swojej strefy komfortu bez przymusu - tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Jest źle, ale Autor uznaje, że nie na tyle, żeby podjąć stanowcze działania w celu poprawy swojej sytuacji. Nie będę z tym jednak polemizował, to jego życie i jego wybór. Zalecam jednak dobre gumki, gdyż może nie być jedynym "górnikiem" w jej "kopalni" w pewnym momencie Żadne "podśmiechujki", a jedynie przestroga z mojej strony dla Autora. Życzę Autorowi powodzenia, pomimo zgoła odmiennego od większości tutaj nas zgromadzonych punktu widzenia. Wg. mnie "miłość" to tylko reakcja chemiczna w naszych mózgach, zachęcająca ludzi do jak najszybszej reprodukcji (póki są na tym "haju"). Kopie jak ruska wóda, ale kac po niej może być dla niektórych nawet śmiertelny w skutkach. Myślę, że lepszym tutaj określeniem byłoby stwierdzenie, że faceci - w przeciwieństwie do większości kobiet - czują znacznie mocniejsze przywiązanie do bliskiej osoby, z którą przebywają wspólnie przez dłuższy okres czasu. Dużą rolę też odgrywa nieco inne podejście do kwestii moralnych swoich poczynań...
  14. @Oktabryski "Prostozmostu" opiera się na artykule z: https://newsbook.pl/2018/02/18/szwecja-19-latka-zaprosila-bezdomnych-aby-sie-wykapali-najedli-a-oni-ja-zgwalcili/ Tam jest informacja nieco dokładniejsza, że zaprosiła do domu "trzech żebrzących uchodźców". Nie wkleiłem cytatów z głównego źródła, gdyż strona ma skrypt blokujący kopiowanie tekstu. Fakt faktem, dość ciężko w Szwecji poznać różnicę między "miejscowym" a uchodźcą - tam sporo tego towarzystwa już najechało zawitało Tam już jest niezły rasowy "MixPlus". "Rdzenny Szwed" Abdul Mohammed itp. Dlatego właśnie napisałem, choć w formie nieco innej niż Twoja, że może to kwestia ich kultury lokalnej: Nie trafiłem, ale byłem dość blisko prawdy
  15. @typiarz Bo kobietę można by spokojnie porównać do bomby z opóźnionym mechanizmem zapłonowym. Nigdy nie wiesz, kiedy pie*dolnie, a wystarczy dosłownie chwila nieuwagi... "Saper myli się tylko raz". Saper jednak w tym przypadku ma prościej, gdyż dynamit i inne materiały wybuchowe nie mają cyklu menstruacji ("a może wybuchnę zaraz, a może nie - domyśl się", "a w sumie to nie wiem, czy chcę wybuchnąć", "tamten saper ma ładniejszą muskulaturę").
  16. Myślę, że zrozumiałeś to nieco na opak. Samiec "alfa" żadnej kobiety zdobywać nie musi. Ma ważniejsze w życiu priorytety.
  17. @marcok85 Tak na serio - ja jestem prawie 4 lata w związku i w życiu bym podobnej opinii tutaj nie wystawił. Związek to ciągłe wystawianie na próby, podchody, testy i każdy tutaj nawet średnio ogarnięty zdaje sobie z tego sprawę. Nie ma idealnej kobiety, tak samo jak nie ma idealnego faceta. Można jedynie próbować dobrać się jak najlepiej pod kątem cech charakteru, choć i tutaj ciężko o obiektywizm, kiedy hormony buzują, a namiot sztywno stoi. Wszystko zawsze wychodzi w "praniu", dokładnie tak samo, jak usterki samochodu po jego zakupie. Z wyglądu niby jest "igiełka, nie bity, zero szpachli". Pojeździsz rok czasu i już wiesz, że są pewne wku*wiające usterki i choć nawet je naprawisz, to wyjdą kolejne - jedna mniejsza, ale też w końcu może i taka, która uniemożliwi Ci dojazd do pracy. Wtedy trzeba poświęcić i czas i pieniądze, aby tą usterkę/awarię naprawić. Po "x" latach jazdy tym samym samochodem już jesteś w stanie mniej więcej przewidzieć, co się spie*doli, ale też nachodzą powoli myśli, że przydałby się lepszy model, bo ten już skrzypi i trzeszczy, często się psuje, trzeba wykładać coraz więcej pieniążków na jego naprawy... Jak w życiu Mam nadzieję, że porównanie dobre i zrozumiałe
  18. Szwecja jako mekka poprawności politycznej wobec uchodźców, dalej nie potrafi zrozumieć takiego podstawowego pojęcia, jakim jest różnica kulturowa pomiędzy danymi narodowościami i rasami... Czytając wrzucony tutaj artykuł, już w ogóle mnie nie dziwi, dlaczego jest tam taki, że tak ładnie ujmę - burdel. Oni sami się proszą wręcz o zgładzenie przez Islam... Skąd ta mieszkanka może wiedzieć, czy według ich kultury, zgwałcenie gospodyni domu - to nie jest na przykład jedna z podstawowych form okazywania kobietom wdzięczności za okazaną przez nie pomoc? W ogóle dziwi mnie sam fakt, że 19-letnia młoda dziewczyna nie miała w sobie ani iskierki instynktu samozachowawczego, który by jej kazał 3 razy przemyśleć możliwość zaproszenia 3 młodych byczków do jej mieszkania. Nie wiedziała może, że będzie narażona na niebezpieczeństwo, zostając sama w domu z trzema obcymi, pochodzącymi z kraju słynących z agresji seksualnej mężczyzn? Zachowanie tej kobiety to prawie to samo, jak zostawienie auta z otwartymi drzwiami i kluczykami w stacyjce w najbardziej patologicznej dzielnicy miasta, a potem zdziwienie i wkurwienie, że ktoś to auto ukradł... Odważę się nawet stwierdzić, że być może liczyła na małe "ubogacenie kulturowe" z ich strony? Tylko sprawy nieco się wymknęły z pod kontroli... Przecież kto normalny zaprasza trzech obcych ludzi, o których ogólnie wiadomo, że mają nieco inne moralne zasady (albo w ogóle ich brak), a lokalne prawo obchodzi ich tyle, co zeszłoroczny śnieg, już nie wspominając o ich "dżentelmeńskim" wręcz podejściu do białych kobiet... Według paszportów pewnie dopiero kończą podstawówkę... Chciałbym tu podkreślić, że nie przyznają się do "gwałtu zbiorowego". Doszło za to prawdopodobnie do "wielokrotnego pojedynczego"... Pozostali "petenci" czekali na swoją "kolej" w pokoju gościnnym na przykład? Żeby nie było - to tylko moje przypuszczenia i sarkazm. Tutaj pasowałoby stwierdzenie - "dasz palec, to wezmą całą dupę". Niektóre stereotypy jak widać mają czasem poparcie w faktach, a osoby próbujące im przeciwdziałać, jak na ironię padają ich ofiarą... Szwecja jest chyba niekwestionowanym liderem w tej kategorii. Źródło: http://prostozmostu24.pl/zaprosila-uchodzcow-domu-zeby-sie-najedli-wykapali-a-ja-zgwalcili/
  19. Po 25 latach w pace przynajmniej się nie rozmnoży, więc może jedno dziecko mniej ucierpi przez fanaberie psychiczne tej Pani. @Metody Jeżeli ktoś odbiera sobie życie sam, bez udziału i pomocy osób trzecich - to jego/jej sprawa, nic mi do tego. Lecz popełnianie samobójstwa poprzez wcześniejsze zabicie np. własnego dziecka, żeby było "raźniej", a potem dopiero próba samobójcza, na dodatek przy pomocy czołowego zderzenia z innym pojazdem na drodze, gdzie ryzykuje jeszcze życie drugiego uczestnika ruchu któremu, co oczywiste, na życiu zależało prawdopodobnie tak samo jak i temu niewinnemu dziecku - to jest moim zdaniem tchórzostwo. Za nic ma w tym momencie taka osoba życie innych ludzi, gdyż dla niej po prostu "cel uświęca środki". Gdyby chciała się "po prostu" zabić, zrobiłaby to bez udziału "publiki". Tutaj chodziło o stworzenie cholernie dramatycznego nastroju, żeby reszta rodziny cierpiała w możliwie najboleśniejszy sposób i odczuła dotkliwie tą stratę, poprzez "gratisu" w formie martwego dziecka. Samo jej "alibi" w sądzie wiele powiedziało na temat charakteru tej Pani. Okazałbyś wspomniane współczucie, gdyby jakiś w "głębokiej depresji" samobójca zabrał na tamten świat albo okaleczył dotkliwie na całe życie kogoś z Twoich bliskich? Zrozumiałbyś tak samo dobrze motywy tej osoby? Co czuje teraz ojciec tego dziecka i jednocześnie były partner tej Pani? Tym bardziej, że samobójczyni jego oskarża o całą zaistniałą sytuację i niepotrzebną śmierć ich dziecka...
  20. To nie była operacja wykonania obrazu z sektorem rozruchowym za pomocą Rufusa, tylko "kopiuj-wklej" na pendrive'a bez sektora rozruchowego dla BIOSu. Wrzucam poniżej instruktaż, jak to zrobić poprawnie, żeby działało: Nie kopiujesz pliku obrazu Windowsa bezpośrednio na pendrive'a, tylko zaznaczasz w Rufusie, że ze wskazanego przez Ciebie pliku obrazu instalacji Windowsa, chcesz zrobić odpowiedni instalacyjny nośnik USB, z dodanym przez Rufusa odpowiednim sektorem rozruchowym. On zrobi już resztę za Ciebie - Ty nic na tego pendrive'a nie kopiujesz własnoręcznie.
  21. @Stulejman Wspaniały Spokojnie, powoli. System plików na pendrivie polecam ustawić na FAT(gdyż jest to domyślny system plików na "Penach"). Nie twórz bootowalnego pendrive'a z obrazu, który jest na tym pendrivie, którego chcesz stworzyć jako boot, gdyż program go formatuje przed tworzeniem bootowalnej partycji, a w tym momencie może wystąpić sprzeczność i program wywali błąd Zrzuć obraz Windowsa na dysk HDD gdziekolwiek indziej niż na pendriva, następnie wybierz go w rufusie za pomocą ikonki po prawej stronie napisu "Obraz ISO". Sprawdź, czy jest ustawiony schemat partycjonowania MBR dla BIOS lub UEFI-CSM. I kliknij "start". Powinno zadziałać.
  22. Jeżeli na SSD-ku jest Windows 8/10 jest, zobacz czy na "boot mode" jest ustawiony tryb "UEFI", gdyż jeżeli ma ustawione "legacy" - te dwa Windowsy nigdy nie wystartują na tym drugim trybie.
  23. Prawdopodobieństwo chociaż jednego ataku na tą uroczą istotkę jest równe zero. No ale jak to mawiają - grunt to mieć wysokie mniemanie o sobie. Eee... Zaraz po kolei, bo wątki ciężko mi połączyć Nie dość, że wagi ma więcej jak wzrostu, ma dziewczynę, próbuje ją zdradzić na jakiejś imprezie, to potem jeszcze bawi się w oskarżenia, że niby jakimś facetom na jej widok staje, że aż ciężko im opanować chęć wychędożenia jej? No makao po prostu Doszedł do wniosku, że jednak woli rękę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.