Skocz do zawartości

bajashi

Użytkownik
  • Postów

    55
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez bajashi

  1. Miałem na myśli zasoby finansowe. Bo zrozumiałem, że ogólnie nie robisz prezentów, więc - trochę niesłusznie - założyłem, że nie poświęcasz zasobów finansowych. A skoro kobieta musi czerpać korzyści... Ale chyba czuje ogólny przekaz, dzięki.
  2. W pierwszym fragmencie miałeś na myśli korzyści niematerialne? Czy zwyczajnie zakładasz, że związek trwa do momentu, w którym pani zdenerwuje się brakiem realizacji swoich nadziei?
  3. Panowie, to, czy istnieje życie (w dowolnej formie) po śmierci ma dla Was jakiekolwiek znaczenie? Jeśli tak - odpowiedzcie sobie na pytanie: dlaczego? Głęboki i szczery wgląd w tą kwestię potrafi zrobić niezły mindfuck
  4. Nie szukaj potwierdzenia swojego ego w świecie zewnętrznym. Chcesz, żeby inni potwierdzili Twoją wizję bycia kimś wyjątkowym, ważnym. Pomyśl o tym. Dlaczego to się dzieje? Czy to ma sens?
  5. Nie rozdwajają się Wam po tym końcówki włosów?
  6. Pasty do włosów (np. Muk) - nie kleją, nie byszczą się, dobrze utrwalaja, polecam. Inne rozwiązanie - sól morska w sprayu (np. Toni&Guy, Casual, Sea Salt Texturising Spray) - słabsze utrwalenie niż w przypadku past.
  7. Jeśli już "walczyć", to tylko po to, żeby poczuć na swojej dupie na czym to wszystko polega. Wbrew pozorom bardzo przydatna lekcja życia. Oczywiście ta opcja nic nie pomoże w kwestii Waszego "związku". Jeśli ją wybierzesz spodziewaj się emocjonalnego sponiewierania. Ale - coś za coś
  8. Szczere dzięki za odpowiedź, jak zwykle niezwykle merytoryczną i wartościową. De Mello w Przebudzeniu polecał metodę obserwowania siebie z innej perspektywy, jakby wszystkie sytuacje i emocje przydarzały się komuś innemu. Bez przywiązywania się, oceniania. Jednak w moim przypadku daje raczej efekt uspokojenia, natomiast nie za bardzo przekłada się na nowe wzorce zachowań. Być może zbyt mało samodyscypliny. Wizualizacja, o której wspominasz chyba będzie dopełnieniem tematu w mojej sytuacji. A książkę przeczytam, do tej pory jedynie Kobietopedię miałem okazję...
  9. Masz na myśli świadome wykonywanie pewnych czynności/zachowań, tak, aby stały się nawykiem i weszły niejako w podświadomość?
  10. Czujesz potrzebę równania się do nich? Mozliwe. A może próba wyrównania zysków/strat towarzyszy społeczeństwa, tak, aby łaczna suma korzyści była maksymalna? Moim zdaniem moralność jest bardzo praktyczna i zdrowo egoistyczna. Nie chodzi o wsadzanie sobie pióra w dupę. Słyszałeś o czymś takim jak teoria gier, dylemat więźnia? Podobnie jak zasada Pareto ma bardzo fajne zastosowanie w innych aspektach życia. W skrócie: maksymalny zysk (długoterminowy) osiągniesz jeśli: - na początku interakcji współpracujesz z innym graczem (członkiem społeczeństwa) - jeśli druga strona nie chce współpracować - bronisz się natychmiast, przełączając się w trym niekooperatywnego zachowania - druga strona zaczyna współpracować, robisz to i Ty - starasz się maksymalizować WSPÓLNY zysk, win-win transaction - działasz przewidywalnie - masz zasady, które znane są towarzyszom. Muszą wiedzieć, że jak przestaną zachowywać się kooperatywnie, zrobisz to i Ty. Podobno daje to lepsze rezultaty dla gracza niż podejście - wyrwij sobie maksymalny kawał mięcha. Podobno.
  11. A może są jeszcze inne opcje, np. walenie niemężatki, koleżanki, znajomej, prostytutki? Dywagujecie na temat skutków - czy lepiej dostać 15 lat odsiadki, czy wąchać kwiatki od dołu. Czy warto dymać mężatki skoro można ponieść tego konsekwencje. Czy Waszym zdaniem nie jest to trochę dziecinne? W stylu - jeśli tata nie zobaczy to ukradnę tego batona i nie dostanę klapsa. Czy głównym problemem w wątku nie jest mindset i własne postrzeganie tematu bez względu na konsekwencje? Swój pogląd na tą sprawę już napisałem, absolutnie nie chodzi mi o moralizowanie kogokolwiek, czy tym bardziej zmienianie czyjegoś podejścia. Natomiast argument zwolenników dymania mężatek mówiący o tym, że słabi białorycerze chcą stworzyć niepisane prawo (moralność) chroniące ich i ich myszki - chociaż jest prawdziwy, nie jest niczym poniżającym. Na tym opiera się społeczeństwo. Zwolennicy twardego prawa siły: - nie czujecie pogardy i niechęci do polityków nadużywających swoich możliwości? Oni w tej sytuacji są twardymi alfa, mającymi argument siły, inni - białorycerzami - nie czujecie pogardy do nadgorliwych policjantów zachowujących się nie do końca adekwatnie, np. pałując do śmierci kogoś w zaciszu komisariatu? Oni mają argument siły - nie czujecie pogardy do białych kołnierzy ze skarbówki, w sytuacji niesłusznego udupienia kogoś? Skarbówka jest alfą, ma argument siły Czy zwrócenie odnalezionego portfela z kasą jest głupotą czy oznaką kręgosłupa moralnego? Odnośnie karmy. Dymasz mężatkę, jesteś tym silniejszym. Mąż - biały rycerz - dowiaduje się o tym, wylewa frustracje w rzeczywistości, w której to on jest alfą. Wspomniana skarbówka. Działając w świetle prawa, udupi kogoś - bo przecież jest zdenerwowany a life is brutal. Udupi firmę, która musi zwolnić pracowników, w tym Twoich rodziców. To nastąpi? Pewnie nie - pokieruje się w stronę kogoś innego. Ale być może niewłaściwe zachowanie kogoś innego trafi rykoszetem w Ciebie. A może nie. Mówisz - takie życie? Być może. A może warto dać światu coś dobrego, jako bonus, tak dla zasady? Karma to nie niewidzialne siły, to kształtowanie otoczenia. Jeśli coś robisz, przyczyniasz się do rozpowszechnienia tego.
  12. Słuchaj, ale to nie chodzi o jakieś fluidy, siłę niebios itd - zwyczajnie, jeśli bierzesz w czymś udział, to przyczyniasz się to rozpowszechnienia tego. Kolega dobrze to ujął:
  13. Dałeś bardzo wartościowy wpis, skłaniający do głębszego zamyślenia się, dzięki. Wiesz, to chyba nie do końca chodzi o obarczanie kogoś odpowiedzialnością, czy procentowym udziałem odpowiedzialności. Bardziej chodzi o określenie, czy osoba trzecia uczestnicząca w zdradzie jest winna, czy nie. Czy zrobiła coś dobrego, złego, czy neutralnego. Tak jak pisałeś, nie da się tego arbitralnie określić. Każdy powinien zrobić to jedynie sam, zgodnie ze swoją moralnością i światopoglądem. Są różne drogi. Można być świadomym matriksa i dostosować swoje postępowanie do jego zasad, tak, aby ugrać jak najwięcej. A więc świadomość prawa natury, że mężatki zdradzają - dostosowanie się: posuwanie mężatek. Tylko w tej sytuacji krytykujący matriks staje się w dużej części hipokrytą - uczestniczy w grze, której jest przeciwnikiem. Druga droga - to pełne niezadowolenie z obowiązujących zasad gry i nie uczestniczenie w niej. A więc: nie akceptuję sytuacji, gdy osoby przyrzekające sobie wierność zdradzają, zatem nie uczestniczę w tej zdradzie w jakiejkolwiek roli. Szczerze, to nie wiem, która opcja jest lepsza. Nie miałem okazji przyłożyć ręki (lub innej części ciała) do zdrady, zarówno w moim związku jak i związkach innych ludzi. Skłaniam się jednak ku drugiej opcji - wyjaśnienie niżej. Twierdzisz, zresztą słusznie, że moralność jest czymś niezdefiniowanym, różnym w zależności od miejsca, kontekstu. Można natomiast wyróżnić pewne ogólne zachowania/sytuacje, które obiektywnie są złe. Np: - kłamanie w celu osiągnięcia własnych korzyści - rozpad związku, w którym są dzieci - wykorzystywanie innej osoby (która jest tego nieświadoma) w celu osiągnięcia własnych korzyści Jeśli ktoś uczestniczy - w obojętnie jakiej roli - w powyższych sytuacjach, jest w jakimś stopniu winny i jego zachowanie możemy określić obiektywnie jako niewłaściwe. Oczywiście możemy zrozumieć dlaczego to robi, możemy nawet mu współczuć, ale jednocześnie nie zwalnia nas z prawa do osądzenia jego zachowania patrząc na skutki. I jeśli założymy, że zachowanie zdradzającej żony jest złe bo: kłamie, przyczynia się do rozpadu związku, w którym są dzieci i wykorzystuje nieświadomego męża to jakikolwiek udział osoby trzeciej w tej sytuacji też możemy określić jako niewłaściwe zachowanie. Pytanie tylko, czy powinniśmy wybrać zachowanie obiektywnie właściwe czy może bardziej korzystne dla nas (w danej chwili). Moim zdaniem historia i życie pokazuje, że najczęściej to obiektywnie właściwe postępowanie jest także bardziej korzystne dla nas - tylko, że w perspektywie długoterminowej.
  14. Nie widząc Twojej sylwetki, bazując jedynie na samych liczbach można odnieść wrażenie, że masz zbyt małą masę i być może nieco niewłaściwą kompozycję ciała. Jeśli chodzi o tłuszcz na brzuchu - nie pozbędziesz się go robiąc ćwiczenia na brzuch. One wzmacniają mięśnie w tej okolicy, ale nie spalają tłuszczu znajdującego się tam. Standardowymi metodami nie można pozbyć się tłuszczu tylko z określonej partii ciała, można zadziałać jedynie na całe ciało. Mam wrażenie, że walcząc z brzuchem pozbyłeś się nieco tkanki mięśniowej, albo jesteś w przeważającej części ektomorfikiem - wąskie kości, trudności z przybieraniem masy. Niektórzy mają specyficzny problem z tkanką tłuszczową na brzuchu i tak naprawdę nic nie można z tym zrobić na dłuższą metę. Patrz np. na Jurasa - niesamowicie ciężkie treningi w okresie przygotowawczym do walki, a mimo wszystko fałdka zostaje. Ćwiczenia wielostawowe, angażujące jednocześnie wiele grup mięśniowych, typu przysiady, martwy ciąg, wyciskanie wolnej sztangi, wyciskanie żołnierskie. Mniej węglowodanów w posiłkach pozatreningowych. Z dietetykiem uważaj - większość ma nieaktualną i niedziałającą wiedzę. Jak dostaniesz w zaleceniu kilogram trawy i grahamkę albo jakieś serki to zalecam ewakuację. Lepiej wyjdziesz jak sam zgłębisz nieco temat. Polecam wpisać: paleo albo dieta samuraja. Najlepsze systemy żywieniowe.
  15. Ściema. Każda woda mineralna jest lekko zasadowa - przez minerały. Ale zalety z jej picia to dostarczenie mikroelementów i zwyczajne nawodnienie.
  16. Jeśli jesteś normalnie funkcjonującym człowiekiem to nie masz problemu zawkaszenia organizmu. Występuje ono przy dużym zwichrowaniu metabolicznym. Jeśli byś je miał, to raczej nie pytał o to na forum, tylko leżąc w szpitalu Zakwaszenie organizmu i zakwaszenie żołądka to dwie różne rzeczy. O to drugie powinniśmy dbać i wzmacniać. Żadne zobojętnianie kwasów żołądkowych, tylko w 99 procentach przypadków dokwaszanie - np. spryskując potrawy sokiem z cytryny, octem jabłkowym naturalnie fermentowanym itp. Są też suple do tego - ale to nie ten temat. Jak wyżej. Im lepiej zakwaszony żołądek masz - tym lepsze działanie całego organizmu. Zasadowe środowisko bardziej odnosi się do całości organizmu, ale to ogólnie ściema marketingowa, żeby kupować wszelkiej maści zobojętniacze na zgagi, refluksy itp. które tylko maskują problem, pogłębiając go. Dokładnie o to chodzi. Polecam sprawdzić na sobie.
  17. Dokładnie. To jest taki pełny pakiet. A rozgrywki damsko-męskie przypominają aukcję - kto da więcej sposród wymienionych cech. Z tym, że ta aukcja praktycznie nigdy się nie kończy.
  18. Wiesz - zasady mówiące o tym, jak być zadowolonym z życia - ale tak szczerze - są dosyć proste i łatwe do przestrzegania. Bo to jest np. minimalizm, zajęcie się sobą i swoimi potrzebami, znalezienie czegoś, co sprawia frajde w życiu i robienie tego. Ale dojście do tych zasad, że tak naprawdę one działają - jest trudne. A bo co ludzie powiedzą, a bo stracę kumpli, a bo nie będę atrakcyjny dla lasek, a bo wszyscy tak robią... Oczywiście nie stosowałem tych punktów w życiu. Niektóre z nich są nie do końca zależne od nas, inne wymagają nieustannego wysiłku. No i wtedy jeszcze miałem pluszową zbroję, białą. Coś dzwoniło, coś nie pasowało, ale nie do końca wiedziałem co. Ale jak teraz jest mi przyjemnie, gdy mam wiedzę o tej długiej liście zasad, ale świadomie ich nie stosuję, tylko pracuję nad tą wersją instant... oj jak dobrze
  19. Jesteś pewien, że chcesz ją utrzymać? Jeśli tak to: (streszczenie zawartości połowy forum): - bądź pewny siebie - bądź niezależny od kobiety, nie potrzebuj jej - miej dobry status w społeczeństwie - bądź szorstki, śmiały, ryzykowny - miej poczucie humoru - miej dobry wygląd - bądź majętny - bądź lojalny wobec niej - daj jej poczucie bezpieczeństwa - i najważniejsze: dawaj jej głęboki, intymny, brudny seks Złota zasada bycia atrakcyjnym w wersji instant: bądź całkowicie oderwany od potrzeby otrzymania od kogoś poczucia spełnienia, szczęścia. Ale co ja tam wiem - sam niedawno rozstałem się z dziewczyną... ;]
  20. Nie trzeba wszędzie podkreślać. Natomiast czasami warto to zrobić w temacie, gdzie jest monotematyczne klepanie sie po plecach. A Twoja sugestia, jakoby dostrzeganie szczerze interesujących cech w kobietach było powielaniem kobiecych wzorców - jest mocnym spłyceniem tematu. Wszak - "korzystanie z życia" nie zawsze oznacza imprezowanie, bycie ekstrawertykiem, jazdy emocjonalne. Ale to wszystko wiemy, co było do wyjasnienia - zostało wyjaśnione. Amen
  21. Przyznam, że mam inne spostrzeżenia na ten temat. To tak, jakby powiedzieć, że misie beta są nudni w typowo męski sposób, a prawdziwi alfa są ekscytujący, ciekawi, skaczą na bungee itd. Jest to gigantyczne uproszczenie i ja takie postrzeganie kobiet uważam za nieświadome powielanie kobiecych wzorców. Moim zdaniem jeśli ktoś tak to postrzega, to z nim jest coś nie tak i jest bardziej uzależniony od emocji, jakie wzbudza taka "ciekawa" panna. To są często ekstrawertyczki, imprezowiczki, szukające coraz to nowych emocji, bodźców i wrażeń panny, typ takich, które mają co miesiąc inne zainteresowanie, tu joga, tu tenis, tu aktywność fizyczna, tu nauka języka, tu teatr, tam programowanie, a jeszcze gdzie indziej zlot food trucków itd. Ale to nie są ich zainteresowania, tylko sposób na zbieranie atencji w coraz to nowych miejscach oraz próby wypełnienia "czymś" ich życia. Dlatego pozornie może się wydawać, że one są "ciekawe". Nie do końca zrozumiałeś przekaz mojego wpisu albo niedokładnie go przeczytałeś. Oczywiście nie mogę wypowiadać się w imieniu każdego, napiszę jak jest u mnie. Niektórzy ludzie wydają mi się być interesujący, inni - nie. Nie ma to nic wspólnego z tym, co delikatnie zasugerowałeś - ekstrawertyczki są ciekawe, introwertyczki nudne. Tego nie napisałem, bo wcale tak nie uważam. Zgodnie z moim kryterium doboru, chcę przebywać wsród ludzi, którzy mają pozytywny wpływ na moje życie. Jest to bardzo szeroki temat i zawiera takie składowe jak np. ciekawe rozmowy, rozwój emocjonalny, produktywne spędzanie czasu. Ktoś kiedyś powiedział, że druga osoba jest naszym najlepszym lustrem. Pełna zgoda - to w interakcjach z innymi ludźmi poznajemy siebie, swoje mocne i słabe strony, nad którymi możemy pracować. I jeśli kobieta wpływa pozytywnie na moje życie w wyżej wspomnianych aspektach, tzn. dzięki niej rozwijam lub bardziej poznaję siebie - jest ona interesująca. Taki przykład opisałem. Co nazywasz "normalnością"? Pojęcie niesamowicie szerokie, u każdego inne. Jeśli ową normalnością jest oglądanie seriali, brak własnych zainteresowań i bycie cieniem "misia" - to faktycznie, taka normalność mnie nudzi. Ale nie widzę w tym problemu. Jak napisałem wyżej - w interakcji z innymi ludźmi potrzebuję czegoś więcej niż tylko obecności. Sam seks, obiadek na stole też są niewystarczające. I kompletnie nie ma to nic wspólnego z jazdami emocjonalnymi. Dla mnie normalnością było zachowanie mojej byłej partnerki, nie była kurą domową, miała swoje zainteresowania. Taka normalność zupełnie mnie nie nudzi. Bycie spokojną lub nie - nie ma kompletnie żadnego znaczenia w tym, co napisałem o byciu interesującym. Ja zrobiłem jedynie podział na interesujące i nudne, to wszystko. Piszesz o pozorowaniu i zmienności zainteresowań kobiet. Oczywiście tak jest w większości przypadków. Ale mój wpis był głosem przeciwko równaniu wszystkich kobiet do takiego stanu. Jak napisałem wcześniej, moja była dziewczyna miała swoje zainteresowania, które nie były na pokaz. Jedno z nich wymagało od niej wielu poświęceń, charakteru. Miała swoje sukcesy. I twierdzę, że interesujace kobiety (interesujace - w moim rozumieniu, nie Twoim) nie za bardzo nadają się na matki i żony. Oczywiście piszę o większości. Przyczyny różne - czasami lubią "pokorzystać" z życia, czasami są bardzo świadome prawdziwych zależności męsko-damskich.
  22. Eee, trochę przesadzacie panowie... ale tylko trochę Moja była: - nie interesowała się plotkami - żadne pudelki, obmawiania znajomych - nie oglądała seriali, wiadomości - nie gromadziła szpargałów - mimo młodego wieku zarabiała znacznie powyżej średniej - bardzo samodzielna - rodzina daleko, bardzo dobrze sobie radziła - miała swoje zainteresowania - było ich kilka. Z jednym z nich była aktywnie związana przez wiele lat - trzeźwe spojrzenie na świat, logiczne argumentowanie swoich przekonań Co Wy na to? Do tego dobry seks. Ale... no właśnie. To ostatnie nie wzięło się samo z siebie. Zamiłowanie do imprez, też wspomaganych i wszystkiego co sie z tym wiąże. Tego oczywiście dowiedziałem się później. Jak w otoczeniu zjawiał się "alfa" - momentalnie pojawiał się błysk w oczkach. Tak to niestety już jest, że nie można mieć wszystkiego. Kandydatki bardziej rokujące na bycie wiernymi - są nudne w typowo kobiecy sposób, o którym m.in. piszecie w tym wątku. Na dłuższą metę cięzko z nimi byłoby żyć. Z drugiej strony niezbyt liczna grupa, której przedstawicielką była moja dziewczyna. Kobiety ciekawe, w dużym stopniu wyjątkowe (tak, piszę to całkowicie świadomie), mające swoje zainteresowania. Ale kompletnie nie nadające się na matki, żony. Mimo wszystko, ta relacja, to była jedna z najlepszych rzeczy, która mi się przydarzyła w życiu. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pomysł na post nieco związany z tym tematem. Myślę, że mógłby nieco zmienić podejście niektórych braci - szczególnie tych młodszych
  23. Przestaje szanować - owszem. Ale nie od razu możesz to zaobserwować. Tak jak napisałeś - dobrze gra. Inna możliwa sytuacja - zwyczajnie taka jest, że lubi czasami pobawić się z innymi facetami, a bycie z Tobą ma dla niej inne zalety. Oczywiste jest to, że jak będzie w stanie usidlić samca, który będzie dla niej bardziej atrakcyjny (na daną chwilę) - to odejdzie od Ciebie. Ale to wszystko wiesz. Byłem w bardzo podobnej sytuacji. Co mógłbym doradzić? Raczej standard - jeśli jesteś w stanie być z nią bez chęci "przywłaszczenia jej", to ciesz się nadal zaletami związku. Bo, tak jak napisałeś - one są. Miej natomiast świadomość, że to się kiedyś skończy - i to raczej dosyć szybko. Ja bym nie zabraniał chodzić jej na imprezy, wyraził swoje zdanie - bez emocji, jedynie informując. I więcej nie ciągnął tematu. Jeśli za bardzo przywiążesz się do niej - pozostawi zgliszcza. To jest ten typ kobiety, wierz mi - poznałem go. A jeszcze odnośnie wyboru: pójść na imprezę chociaż tego nie czuję czy nie iść, będąc "dzikiem". Niestety będąc w takich "normalnych" związkach trzeba iść na wiele kompromisów, tym bardziej jak nie ma dobrego dopasowania wartości. Na zasadnicze pytanie powinieneś odpowiedzieć sobie sam - czy jesteś w stanie za zalety bycia w związku zapłacić robieniem rzeczy, na które nie masz ochoty? A może nieco rozluźnić związek i robić to, na co masz ochotę, dając wolną rękę kobiecie i zobaczyć co z tego wyjdzie?
  24. Nalegają na seks często z powodu zabicia swojego poczucia winy wywołanego tym, co się działo na imprezie. Odnośnie nie puszczania samych lasek na imprezy - zauważ, że to ma tylko krótkotrwały efekt. I to nie zawsze. Jeśli laska lubi imprezy, facet nie - to oczywiście taki związek nie ma szans przetrwać. A to, że zabronisz wyjść lasce na konkretną imprezę (i wtedy nie da dupy), może oznaczać - i często oznacza - że następnego dnia będzie musiała "zostać dłużej w pracy". Żeby ukarać misia. Tu jest ewidentna różnica charakterów, wyznawanych wartości. Jestem przekonany, że związek @Lethys z jego partnerką jest już w ostatniej fazie. Ona tak naprawdę jest taka, jak jej znajomi. Wszyscy prezentują wartości, których on nie ceni. Nie pozwalanie drugiemu człowiekowi (w tym partnerce) robić rzeczy, które on regularnie chce robić - jest słabe. Na dłuższą metę nie przyniesie rezulatu, a poza tym - jakie mamy prawo, aby kogoś zmieniać? Oczywiście nie ma to nic wspólnego z jasnym deklarowaniem swoich oczekiwań i reagowaniem na ich wypełnianie. Ale to na zasadzie: "nie akceptuję sytuacji, gdy sama idziesz na imprezę, na którą ja nie chcę iść". Wtedy dajesz kobiecie wolność, a sobie informację o tym, czy chcesz z nią być - w zależności od tego, który wariant wybierze. Druga sytuacja: "nie pozwalam ci iść na tą imprezę" - jest dosyć słabą próbą ograniczenia wolności i nie daje Ci ważnych informacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.