Skocz do zawartości

tytuschrypus

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4659
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    67
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez tytuschrypus

  1. Zajebisty film. Niby mainstream, ale na poziomie. @TheFlorator trochę mnie dziwi Twoja postawa. Sama postawa, bo to co piszesz i jak komentujesz takie zachowania w naszym gronie sam polajkowałem. Z jednej strony niby wiesz, że kobiety logicznie się nie zachowują, a z drugiej próbujesz podważać sens tego zachowania właśnie za pomocą logiki typu "jak można chcieć z kimś tworzyć związek po to, żeby go niszczyć psychicznie". Przecież one tak tego nie postrzegają. Z ich perspektywy ich zachowania to nie jest niszczenie psychiczne, tylko głęboko nieuświadomiony środek do osiągnięcia celu - bo tym właśnie definicyjnie są manipulacje, a przynajmniej ja jestem zwolennikiem tej szerokiej definicji, mało oczywistej.
  2. Zaraz trolluje, a może jest naprawdę pojebany? :D Żart.
  3. Podstawowy wniosek to konstatacja, że po samym przeczytaniu konwersacji z taką panną czuję, że cofnąłem się w rozwoju o ładnych kilka lat a co dopiero jakbym to ja z nią pisał. Nie pojmuję, co może być przyjemnego w udowadnianiu swojej wyższości intelektualnej (niewątpliwej w Twoim przypadku) nad takim pustostanem. Żałość, kurwa, co za plankton.
  4. Bardzo słuszne wnioski @Genialny Żółw. Jak ktoś nie jest z Tobą, jest przeciwko Tobie. Na pewno broni NWO, świadomie lub nie. Po resztę odsyłam do szurskiego bingo, niedawno wrzuconego przez @Obliteraror we właściwym temacie. Masz odpowiedni mindset P.S. Teraz rozumiem głęboką ironię nicku.
  5. Adekwatność reakcji to jest właściwie osobny temat, też nie taki prosty zresztą, o czym pisaliśmy tutaj i dyskutowaliśmy w wielu miejscach. Jak to, nie ma żadnej chwytliwej teorii? Idąc Twoim tokiem myślenia Ebola to ściema. Marketingowa. A istniała od zawsze widać, tylko dopiero w jakimś momencie ją odkryli i nadali marketingową nazwę... #bezsensu Po pierwsze, przyznajesz temu niszowemu forum zdecydowanie większe możliwości szerzenia wieści niż faktycznie posiada, po drugie - raczej tutaj zostało to w innym kontekście użyte, niż się powołujesz. Idź spytaj w Lombardii, czemu ulegli marketingowej ściemie. Tu nie ma co wyjaśniać. Porównywanie śmiertelności w krajach odnosząc liczbę zmarłych do populacji jest idiotyzmem i wyciąganie na tej podstawie wniosków porównawczych też jest idiotyzmem - jeśli nie rozumiesz od razu czemu, to obawiam się że nawet szczegółowe tłumaczenie niewiele pomoże. Ale podpowiem - nie masz wspólnego mianownika do porównania.
  6. Zakładam, że nie zawsze publiczne powiedzenie o gwałcie jest łatwe, lekkie i przyjemne - zapewne nie dla każdego. To była w dodatku prawniczka, o ile dobrze pamiętam. Niestety, obecne czasy dają szansę nieuczciwym kobietom zabłysnąć, ale też nie brnijmy w drugą stronę, że gwałtów nie ma, nie istnieją, a każde oskarżenie to na pewno kłamstwo.
  7. Każdy wirus musiał kiedyś zostać odkryty i zaklasyfikowany, a wcześniej nie był. Być może ebolę też kiedyś zaklasyfikowano jako inną chorobę, czy to oznacza, że Ebola to wymysł i nie istnieje, bo przecież rok wcześniej by się to samo nazwało inaczej? Pomijam, że zadajesz te pytania nawet nie osobom, które miały pozytywny wynik testu, tylko takim, którym się wydaje, że miały koronkę. Beka. Ja znam osoby, co to ich zdaniem już prawie umierały na koronkę, podały objawy, dostały z miejsca kwarantannę, czekały na testy, a potem się okazało że chuj, nic nie ma. Bez sensu jest wyciągać wnioski na takiej podstawie.
  8. Pomyślmy. W prawie 40 milionowym kraju, gdzie oficjalnie zakażonych jest kilkanaście tysięcy... Szanse są olbrzymie! Na pewno jak większość aktywnych uczestników forum BS, czyli ja wiem, ze 40 osób i ich znajomi nie znają, to znaczy że tego nie ma Ale nie bój się, ja znam 2 osoby potwierdzone testem. Testy i wyniki są przekazywane z masakrycznym opóźnieniem. Państwo działa wydajnie jak zwykle.
  9. A co innego myślisz nazywam przelewami? :D Widzę, że po prostu na siłę się próbujesz nie zgodzić, ale nie wiem z czym. Gdyby branża mogła wyrównać niedobory w Warszawie czy Wrocławiu, to by wyrównała, uwierz mi. Temat jest jednym z tych często przewijających się. Zamiast tego zaciska się zęby, buduje chillout roomy i wymyśla debilne imprezy integracyjne, owocowe wtorki i inne gówna tam, gdzie wcześniej tego nie robiono. Bo trzeba.
  10. Ja w dużym mieście to bez maseczki widzę głównie właśnie starszych ew. nastolatków :)
  11. "A u was biją murzynów!". Wszystkie testy mają skuteczność 30%? Co to ma w ogóle do rzeczy? Zwyczajnie, pisanie że w jednych krajach jest zarażonych X, a w innych Y to nieprawda i nie można na tej podstawie wyciągać żadnych wniosków, bo są bzdurne. Nie widzę powodu, dla których wyciąganie bzdurnych wniosków miałoby być usprawiedliwione wyciąganiem jakichkolwiek bądź wniosków przez kogoś innego. Chyba nie o to chodzi.
  12. Nie powinno się opierać na takich danych, od tego należy zacząć. To manipulacja. Jest tyłu zarażonych ile testów. Liczy się tylko obłożenie służby zdrowia. Ale może nie warto w kolejnym temacie wszczynać tej samej dyskusji. Odpowiadając na pytanie. Mijam takich ludzi codziennie na spacerze i nie, nie doniósłbym z kilku przyczyn: - mi osobiście krzywda się nie dzieje - jakby na mnie nakaszlał wydzieliną, to pewnie bym rozważył ;) - nie wiem czy nie ma astmy i jest zwolniony z tego obowiązku - egzekucja tego jest wątpliwa, zanim policja zareaguje delikwent będzie daleko - wolę, żeby zajmowali się poważniejszymi sprawami
  13. Dowód anegdotyczny zawsze w cenie :) Tak, mogło Ci się zdarzyć, ale możesz mi wierzyć - generalnie w tej branży się niedoborów tak nie wyrównuje. Natomiast zatrudnia się zespoły z Ukrainy do obsługi ukraińskich klientów i w takich sytuacjach mogą w razie niedoborów czy przelewów zdarzyć się takie sytuacje. Wiem jak jest doskonale, także nie, nie mylę się dlatego że zdarzyło Ci się kilka razy rozmawiać z kimś kto nie miał nienagannej polszczyzny:)
  14. Co kto lubi. Proste, ale banalne. Najgorsze to robić coś wbrew sobie. Są ludzie, którzy nie mają tego ciśnienia do rywalizacji i bycia lepszymi od innych we wszystkich dziedzinach - jeżeli czują przymus i robią to dlatego, że myślą że tak trzeba, to smutne. Jeśli ktoś znajdzie spełnienie w tym, co wymieniasz, to nie ma w tym nic złego.
  15. @Ramzes W mojej opinii, przede wszystkim tutaj mężczyźni mają łatwiej. Z różnych przyczyn łatwiej jest nam unikać racjonalizacji (co nie znaczy, że to się nie zdarza), nie ma takiego społecznego przyzwolenia na przerzucanie odpowiedzialności za swoje niepowodzenia, jesteśmy też socjalizowani do pracy nad sobą, rozwoju itd w zupełnie inny sposób i innym stopniu niż kobiety. To jest dobry punkt wyjścia. Kryteria wyboru terapeuty: jak każdego innego specjalisty, niestety. Nie znamy się np. na elektryce (ja się nie znam), ale jednak w jakiś sposób możemy wyrywkowo ocenić wiarygodność jakiegoś mośka z oferii i jedni zrobią na nas lepsze wrażenie, inni gorsze. Czasem trzeba przetestować kilku. Ważne jest obserwowanie, czy i ile terapeuta notuje, czy kojarzy z pamięci informacje o nas, czy nie myli nas z innymi przypadkami, czy przygotowuje się do wizyty, nie słucha z uwagą, czy nie przysypia (tak, ktoś ostatnio o takim pisał), ważne są opinie, zwłaszcza umiejętność odsiania tych niewiarygodnych. No jak z wyborem każdego specjalisty. Unikałbym młodych terapeutów, świeżo po studiach, z racji na drastycznie niski poziom szkolnictwa wyższego, który spadł na mordę. Z mojej znajomości tematu wynika, że płeć ma drugorzędne znaczenie. Najlepszy terapeuta jakiego znam to akurat kobieta. Dobry terapeuta nie podsuwa gotowych rozwiązań ani nie orzeka. Sprawia, że sam do tego dojdziesz. Daje zadania, propozycje, zachęca do eksperymentów myślowych, dużo pyta. Nie należy się bać pytać terapeuty o uzasadnienie jakiś tez, jeżeli takie wysuwa, wyrazić wątpliwości itd. Powinien też określić cel terapii, konkretny, a przynajmniej do tego dążyć. Mindset: Bardzo częstym błędem jest traktowanie terapeuty jak przyjaciółki do wygadania się, do której się idzie jak się stanie coś przykrego, żeby się wygadać (ludzie zwykle nie mają z kim pogadać o swoich problemach, tych prawdziwych, więc to naturalne w tej sytuacji) i chodzi się nieregularnie, do tego jeszcze przekazując wybiórcze informacje - to jest bardzo, ale to bardzo częste niestety. Wielu pacjentów jest tak silnie uzależnionych od utrzymania swojej samooceny, że potrafią iść do terapeuty, zapłacić hajs, a potem opowiadać mu coś, żeby jeszcze się podeprzeć jego autorytetem, że robi dobrze, myśli słusznie itd. Trzeba robić odwrotnie. Także w punktach: 1. Ty również musisz mieć cel. Musisz mieć świadomość, po co idziesz i co chcesz osiągnąć i musisz ten cel zakomunikować terapeucie. Im więcej mu przekażesz, tym on lepszą diagnozę postawi 2. Szczerość. Bezwzględna. Musisz się przełamać, okłamywanie terapeuty jest tak naprawdę okłamywaniem siebie samego. Szkoda hajsu. Jak chcesz, to możesz pokłamać mi za 50% ceny, zapraszam na priv :D 3. Systematyczność - do momentu realizacji celu ciągłe i regularne wizyty - nie skupiaj się za bardzo na tych wizytach przy omawianiu bieżących problemów, chyba że naprawdę są duże. Nie relacjonuj ostatniej kłótni z partnerką, chyba że ma to prowadzić do realizacji Twojego celu. Jeśli terapeuta zada Ci jakieś zadanie domowe - na początku to dość częste, nawet głupie "Wypisz swoje mocne strony" koniecznie to zrób 4. Krytyczne podejście do siebie i praca nad sobą - kluczowe, absolutnie. Terapia to praca nad sobą, trzeba działać. Myśleć o tym, co omawia się na terapii i wdrażać, zmieniać, obserwować. Pamiętajmy, że terapia to jest skorzystanie z usługi specjalisty, takiego jak wszyscy inni w zasadzie. Nie można się tego bać, wstydzić, lekceważyć, traktować po macoszemu, bo NIC z tego nie wyjdzie. Tak samo jak wszędzie indziej, gdzie nie podamy specjaliście wystarczających informacji do diagnozy, nie zastosujemy jego zaleceń itd. Ważne, żeby mieć tego świadomość. Terapia to nie jest jakieś rocket science, ale też nie jest to coś, co zastąpią filmiki z YT.
  16. Dodam od siebie - tak samo, jak nie zszywacie sobie urwanej nogi na podstawie kursu szycia z YT tak samo nie warto leczyć swojej głowy tym kanałem. Samemu to jest działanie na oślep i można sobie krzywdę zrobić. Przestrzegam. Zdrowie psychiczne to zdrowie jak każde inne.
  17. Ale to tak jak @Mosze Redpisze jest raczej nisza, zależna od produktu. Na pewno dobry sprzedawca nie powinien pracować na ścisłych skryptach. Tu jest jednak odwrotny kierunek - zamiast szkolić sprzedawców "naturalnych" dokonuje się balansu zysków i strat i wychodzi na to, że lepiej jest prościej wdrażać sprzedaż na skryptach, która jest mniej skuteczna jednostkowo, ale masowo wychodzi się bardziej na swoje. Mi też się jechanie ze skryptu kojarzy źle, ale gros ludzi tego nawet nie zauważy - zwłaszcza główny target takiej nazwijmy to "prymitywnej" sprzedaży. Ja znam mnóstwo takich, którzy zarabiają znacznie mniej i dalej pracują. Dla każdego dużo to jednak trochę co innego. Nie zmienia to faktu, że wracając do tematu pracowanie w call center kojarzy się większości ludzi skrajnie negatywnie, a zapotrzebowanie jest większe niż liczba chętnych już od ładnych kilku lat. A warunki pracy były skandaliczne i w tym sensie karma wróciła, bo to sami pracodawcy zapracowali w dużej mierze na te negatywne konotacje pracy na telefonie - śmieciowymi umowami, zwolnieniami z dnia na dzień, chamskimi praktykami "motywacyjnymi" w celu wyrobienia targetów i masą innych praktyk, ukutych jeszcze na przełomie stuleci. I potem to się odbiło, trzeba było ponieść koszty i się zmienić, dbać o pracownika i walczyć z negatywnym wizerunkiem stworzonym przez siebie samego. A i tak to nie pomogło i ludzi jest dalej za mało. Zwróćcie uwagę, że to jest akurat branża, gdzie z racji na barierę językową nie wyrówna się niedoborów Ukraińcami na przykład.
  18. Pracując na skryptach? Zdecydowanie nie. To jest jedno z podstawowych stanowisk operacyjnych i o ile trzeba mieć pewne kompetencje by być wirtuozem infolinii, to w zdecydowanej większości przypadków nie można tego traktować jako wysoce specjalistyczne stanowisko. Możesz mieć takie zdanie jako teoretyk, ja jestem praktykiem. Nie trzeba mieć przekonującego głosu, żeby obsługiwać podstawowe zgłoszenia o zablokowaniu konta ani nie trzeba mieć sporych umiejętności socjotechnicznych (cokolwiek to jest, czego nie można nauczyć na szkoleniach), żeby przyjmować zgłoszenia o awarii bankowości internetowej. Żeby być dobrym kurierem to też trzeba mieć X cech, ale to nie czyni kuriera wyspecjalizowanym stanowiskiem. Zaraz dojdziemy do tego, że sprzątaczka (z całym dla niej szacunkiem) to też jest wyspecjalizowane stanowisko, no bo trzeba mieć odpowiednie warunki fizyczne (do schylania się i docisku środków styku z powierzchnią sprzątaną), technikę dopracowaną latami, umiejętności i predyspozycje. Żeby być naprawdę skuteczną sprzątaczką. Także pozostanę przy swoim zdaniu.
  19. Nie bardzo. Do call center sprzedażowego czy obsługi klienta nie potrzebujesz wysoko wykwalifikowanych pracowników, a gwarantuję Ci, że w Warszawie jest właśnie w tej działce rynek pracownika, który zresztą wymusił na pracodawcach znaczące poprawienie warunków zatrudnienia, wdrożenie benefitów, staranniejsze ruchy kadrowe itd.
  20. No właśnie, dlatego nie przyjmuję pisania tylko o jednym końcu. Zwłaszcza, gdy jestem jednym z nich i wiem, jak to wygląda - nie popieram chujowych działań również ze strony pracodawców, nie mogę jednak traktować tego jako usprawiedliwienia chujowych działań pracowników wobec mnie, gdzie ja nie traktuję ich w ten sposób.
  21. Mnie to czemu tak jest nie dziwi, dziwi mnie za to, ilu jest zwolenników czegoś takiego piętrzących liczne przeszkody :) Choć może nie powinno. A miłośników L4 tępi każdy człowiek, który miał z nimi albo przez nich problem, natomiast wiadomo że zanim ja nie miałem to też na to inaczej patrzyłem. Jednak w istocie bardzo łatwo jest poznać po X latach praktyki osoby, które naprawdę chorują i nie mogą pracować i odróżnić je od tych, którym się pracować nie chce. Dla takich też miejsca nie widzę, bo to jest zwykłe oszustwo. A niejedna osoba pod moimi skrzydłami dochodziła np. X czasu po jakimś zabiegu i włos jej z głowy nie spadł. Ale to były zawsze osoby, którym zależało. Ja byłem fair i one były fair. Da się.
  22. Gratki kampera, pamiętam że jakiś czas temu trochę pisałeś na ten temat, jak go świeżo nabyłeś O ile dobrze pamiętam
  23. Jak już pisałem w komentarzach To zależy, jak zdefiniujemy rynek pracownika, a kiedyś przy dedykowanym temu temacie okazało się, że rozumienie tego terminu jest bardzo różne. Przyjmijmy na potrzeby dyskusji tę prostą definicję: Rynek pracownika sytuacja na rynku pracy charakteryzująca się dużą liczbą ofert pracy i utrudnionym pozyskiwaniem przez firmy odpowiednich kandydatów. Dla pracowników jest to sytuacja, gdy mogą wybierać wśród ofert zatrudnienia i dyktować warunki, z kolei dla pracodawców jest to czas dbałości o retencję, ograniczania odpływu wartościowych pracowników i obniżania fluktuacji zatrudnienia. Przyjmijmy też, że nie we wszystkich branżach taki rynek istniał, bo to fakt. Natomiast skupmy się na tych, w których można było o takim mówić. Ja uważam, że tzw. rynek pracodawcy w takiej formie jak właśnie X lat temu nie wróci już najprawdopodobniej nigdy. Po pierwsze, dalej będą branże, które będą zatrudniać i potrzebować ludzi, zawsze takie są i obecny kryzys wywołany pamiętajmy "sztucznie" nie będzie pdo tym względem inny. Część niżej wykwalifikowanych pracowników będzie mogła ba tym skorzystać. Po drugie, dużą częścią tego stosunku pracownik - pracodawca jest mentalność. Dzisiejsze pokolenie Y nie będzie tak pracować i dawać się traktować, jak wcześniejsze pokolenia. Nigdy. To już nie wróci, bo te dzieciaki często nie muszą pracować albo nie muszą pracować tak, żeby zabijać się o paręset złotych więcej. Będzie je ciężej zaprząc do kółeczka i zapierdalania za wszelką cenę. Machną ręką i zrobią sobie 3 miechy wakacji. Albo pójdą do maca. Cokolwiek. Ostatnio przeczytałem takie adekwatne porównanie - to jest tak, jakby oczekiwać że jak przyjdzie wojna i się skończy, to kobiety nie będą chciały wrócić do pracy, będą chciały znów stracić prawa wyborcze itd., bo przecież "feminizm się skończy" i wrócą na przysłowiowe swoje miejsce, czyli do niańczenia dzieci i do garów, przestraszone. Podczas wojny, tak. Po wojnie - absolutnie nie, bo pewna zmiana już się dokonała. Podobnie jest z rynkiem pracownika. Na pewno kryzys zweryfikuje jak zwykle słabsze biznesy, słabszych pracowników itd. Tu będzie selekcja i pewnie część firm zorientuje się, że np. niektóre działy nie są potrzebne. Że nie trzeba mieć całej sieci repów bo można wiele tematów ogarnąć zdalnie. Optymalizacja kosztów może iść w tę stronę i pod tym względem specyfika tego kryzysu zadziała na niekorzyść niektórych. Ale jestem zdania, że świat wróci do tego co było znacznie szybciej niż się teraz wydaje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.