Skocz do zawartości

Falka Elen

Samice
  • Postów

    115
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Falka Elen

  1. Ja rozumiem że niektórym się nie uruchamia instynkt macierzyński, sama mam z tym problem. Ale żeby oddawać dziecko świadomie na organy albo do burdelu? To już jest jakiś wyższy stopień wtajemniczenia w którym młody adept wyzbywa się wszelakich uczuć. Albo mutacje wiedźmińskie. Moja opinia jest taka, że jest to bardziej film fabularny stylizowany na dokument. Nie uwierzę bez dowodów że ten handlarz i jego pośredniczka byli prawdziwi, ale że taki proceder istnieje jak najbardziej i mimo wszystko dobrze, że takie dzieła powstają. Z drugiej strony kilka lat temu słyszałam wśród "niezbyt prawych" obywateli Trójmiasta że ponoć gdzieś w okolicach Przymorza w Gdańsku funkcjonuje coś takiego, więc może coś w tym jest, że nawet w Polsce się odwala taki horror.
  2. No toz przecież że Drogo i nawet z tym nie handlujcie. Jeśli chodzi o gęby to Tyrion, Jorah Mormont i Bronn. Reszta meh.
  3. Powinnaś zadać pytanie na które uzyskać powinnaś szczera odpowiedź. Jeżeli wiesz że będzie się wykręcał od odpowiedzi i dawał wymówki to miej pretensje sama do siebie że tak poprowadziłaś z nim swoją relację, że nie może być szczery wobec Ciebie.
  4. U mnie było tak, że będąc młodą osobą bardzo nie chciałam dzieci. Jakoś po 25 roku życia uderzyła mnie świadomość, że jako jedynaczka po śmierci rodziców zostanę kompletnie sama na świecie i ten lęk wzbudził we mnie silną potrzebę posiadania potomstwa. Dopiero po kilku miesiącach bycia nafazowaną na bycie matką zdałam sobie sprawę, że to nie jest po prostu chęć zostania matką i pragnienie powołania do życia innego człowieka, a zwykły strach i egoizm i wybiłam sobie to z głowy, dopóki nie stwierdze, że będę dała radę dać szczęście i bezpieczeństwo temu dziecku, a nie uspokoić swoje lęki.
  5. Jako że jestem kronikarzem w mojej rodzinie, zbieram wywiady wśród rodziny aby później spisać te relacje dla potomnych. Pytam o wszystko, a że w mojej rodzinie krąży wiele opowieści ze sfery "tajemnic", popełniłam krótki tekst do kroniki inspirowany opowieściami mojego ojca z czasów młodości. Zapraszam do krótkiej lektury również pośrednio zapoznawczej z moją pasją jaką jest spisywanie dziejów przodków "Po rozpoczęciu pracy w hucie, zamieszkał w hotelu pracowniczym. W tym czasie wśród młodych ludzi duże zainteresowanie, nie tylko w Polsce ale i na świecie, budziła parapsychologia i zjawiska paranormalne. Wiele osób zgłaszało incydenty mające pokrycie w tej dziecinie pseudo nauki. W otoczeniu Romka także znalazły się osoby, które fascynowała ta sfera co skutkowało kilkukrotnymi próbami wywoływania duchów przez młodszą część pracowników zakładu i mieszkańców hotelu. Wszystkie przedstawione poniżej relacje są jedynie słownym przekazem i nie ma żadnych dowodów na prawdziwość tych wydarzeń. Są one przedstawione celem ukazania jednej z form rozrywki tamtych ludzi i udokumentowania historii opowiadanych przez członków naszej rodziny. W późniejszym czasie będzie przedstawionych wiele innych przypadków kontaktu z tą sferą przez różnych członków rodziny, ale żaden z nich nie jest przeze mnie jako kronikarza traktowany jako niezbity dowód na prawdziwość tych przekazów. Romek po latach przywołuje wspomnienia swoich kolegów o incydencie, podczas którego przywoływano ducha Adolfa Hitlera. Mówili oni wówczas, że w trakcie sesji „duch robił im psikusy”: miotał firanką przy zamkniętym szczelnie oknie, nie pozwalał wyjść z pokoju itp. Komunikowali się z nim za pomocą tzw. tablicy Ouija, zmodyfikowanej tak, aby litery na planszy mogły być wskazywane za pomocą talerza ze wskaźnikiem. Owy duch nadawał losowe komunikaty, takie jak „hak w ścianie”, lub całkowicie racjonalnie prowadził rozmowę, nakazał nawet jednemu z uczestników stać na jednej nodze. Po pewnym czasie, częściowo nietrzeźwe towarzystwo zaczęło sobie żartować z całej sytuacji, przez co duch był przez nich sprowokowany do atakowania i m.in. wysadziło korki na całym piętrze. Nie chciał odejść aż do 23:55, mimo że o północy rozpoczynała się ich nocna zmiana w pracy. Jednak jak obiecał, tak zrobił i za pięć dwunasta wszystkie anomalie ustąpiły, a finalnie wystraszone towarzystwo uciekło do zakładu. Pracowała tam kobieta, którą można określić, obracając się wokół pojęć z zakresu parapsychologii, jako „medium”, gdyż spośród wszystkich uczestników seansów miała ona największą łatwość w nawiązywaniu kontaktów z duchami. Opowiadała że po seansach ma wrażenie, jakby ktoś stał przy jej łóżku gdy ona spała. Romek sam uczestniczył w dwóch seansach spirytystycznych odbywających się na terenie hotelu pracowniczego. Oba były udane, kontakt został nawiązany. Uważnie obserwował ruchy talerza na planszy, zaglądał pod stolik i kazał uczestnikom trzymać ręce z dala od planszy gdy ta sama się poruszała przesyłając komunikaty. Do dziś twierdzi, że talerz faktycznie sam się poruszał, że gdy jakaś siła próbowała zrzucić talerzyk ze stołu, a on podtrzymał go aby tak się nie stało czuł, jak jakaś energia przesuwa po jego dłoniach talerzyk, porównał to do uczucia lekkiego ciągnięcia po dłoniach. Wszyscy uczestnicy rozmawiali z duchem, jedyną osobą z którą nie chciał rozmawiać był właśnie Romek. Gdy pytał czy duch może mu odpowiedzieć na jedno pytanie talerzyk wskazywał komunikat „Nie”. Po pewnym czasie napisał, że Romek mu przeszkadza i chce, aby wyszedł z pomieszczenia. Finalnie tego nie zrobił, a seans się zakończył bez wymiany zdań jedynie z nim. Po kilku tygodniach miał miejsce kolejny, drugi już seans z udziałem Romka. Sytuacja powtórzyła się, duch nawiązywał komunikację z każdym uczestnikiem oprócz niego. Po dwukrotnej prośbie i odmowie na zasadzie „nie bo nie”, w końcu duch zaczął odpowiadać na jego pytania. Na pytanie czy się ożeni duch odpowiedział twierdząco. Zapytany o datę pokazał na planszy „1992”, co po wielu latach (seans miał miejsce w 1983) okazało się prawdą, gdyż właśnie w tym roku miał miejsce jego ślub z moją matką. Zapytany o to, gdzie trafi do wojska odpowiedział „Ełk” co okazało się w przyszłości nieprawdą. Romek postanowił poddać ducha próbie i spytał czy zna jego dziadka. Gdy duch oznajmił, że tak, zapytał go w jaki sposób zmarł Alojzy. Odpowiedź brzmiała: „Eoos. Dostał cegłą w głowę. Utopiony.” Przerażające wydaje się być podobieństwo do okoliczności odnalezienia zwłok Alojzego, gdyż został znaleziony w 1950 roku w rzece z krawatem zadzierzgniętym na gardle. Słowne przekazy nie wspominają jednak o żadnych urazach głowy. Ciężko jest stwierdzić jakie było prawdopodobieństwo odgadnięcia takich nietypowych okoliczności śmierci przez ewentualnego oszusta inscenizującego owy seans przed uczestnikami, jednak sama muszę przyznać że to zrobiło wrażenie nie tylko na uczestnikach seansu, ale i na mnie słuchającą tej historii po latach. Po dłuższym śledztwie dotyczącym słowa „Eoos”, które duch umieścił na początku zdania odnalazłam w „Biographie Universelle, Ancienne et moderne. Partie mythologique” tom 54 autorstwa Chez L.-G. Michaud z 1832 w oryginale po francusku, nie tłumaczonym na język polski, który mówi o Eoosie jako o Lucyferze (planecie Wenus) i jednym z czterech koni słonecznych zaprzężonych w słoneczny rydwan boga Mitry. Mało prawdopodobnym jest, że w latach 80, pracownicy huty szkła z Białegostoku z wykształceniem zawodowym zapoznawali się z książkami o mitologiach w języku francuskim liczącymi sobie ówcześnie 150 lat. Gdyby przyjąć seans jako stu procentowo autentyczne wydarzenie i wiadomość od ducha jako prawdziwą można byłoby założyć, że wyjawił on imię demona lub siły, której można przypisać pośrednie lub bezpośrednie uczestnictwo w śmierci Alojzego, na przykład poprzez nakłonienie morderców do popełnienia tej zbrodni. Są to jednak jedynie przypuszczenia lawirujące wokół założeń i hipotez bez dowodów. Mimo tego, są to intrygujące i niesamowicie niepokojące zbiegi okoliczności."
  6. @BrainlikePennylooklikeAmy podoba mi się że napisałaś że lubisz wszystkich, a kilka minut wcześniej w innym temacie że nikogo nie lubisz xD ?
  7. @józekk hej jeżeli obracalibyśmy się wokół parapsychologii mogłeś najwyczajniej odczuć obecność jakiegoś bytu. Ta "zlowrogosc" mogła byc jednak odczuwana jedynie przez strach, który potęgował odczucia Bardzo rzadko zdarza się że duchy, duszę, energia jest negatywnie nastawiona, wszystko siedzi w naszej głowie Mogly to tez być zjawiska typowo naturalne, jakies skumulowane napięcie, ładunki, fale elektromagnetyczne, jest dużo możliwości. ja też miałam wiele razy w życiu takie doświadczenia i najbliższym dla mnie porównaniem do tego zjawiska jest uczucie kiedy włącza się stary kineskopowy telewizor, ciężko mi to opisać tak jakby po prostu ktoś wszedł bezszelestnie do pokoju. Niby nie słychać, ale jednak czuć że pokój się "czymś" wypełnił. Na dwoje babka wróżyła, ale dopóki nie ma żadnych manifestacji traktowałbym to jako czysty przypadek a wszystkie negatywne odczucia złożyłabym na strach. Nie ma czego się bac
  8. Co do mojej babuszki: Jeszcze jak byłam kilkuletnią dziewczynką po rodzinie chodziła historia o mężu mojej babci, któremu w latach 70tych przyśnił się w nocy jego zmarły brat. Powiedział mu że czeka na niego na polu pod wierzbą i ma do niego natychmiast przyjść. Faktycznie rosła tam wierzba, bardzo duża, jedyna na gołym polu. Po tych słowach brata zerwał się ze snu i jak opatrzony zaczął się ubierać. Obudził tym moją babcię. Spytała co się dzieje, ten jej opowiedział historię z bratem i wierzbą i stwierdził że pójdzie tam natychmiast, bo brat nie wyglądał w tym momencie na skorego do glupich żartów. Babcia jednak wybiła mu z głowy chodzenie w środku nocy po polach, uspokoiła i poleciła przejść się tam rano. Zastrzegła jednak że pójdzie z nim, gdyż mina jej męża i stan w jakim się obudził zaniepokoił ją samą. Rano mąż nie odpuścił przechadzki na wskazane przez brata miejsce, a pod drzewem oboje znaleźli leżący w trawie, związany w szubienicę sznur. Reakcja była wiadoma, przerażenie conajmniej spore i energiczny powrót do domu. Babcia jednak miała obawy co do bezpieczeństwa męża i swojego, wieczorem przed snem zamknęła drzwi na klucz i zastawiła krzesłem, zamknęła wszystkie okna mimo lata i obiecali sobie wzajemnie że nie opuszczą domu bezwzględnie. Babcia opowiadała że tej nocy widziała w czerni za oknem jedynie oczy patrzące się ze złością w stronę ich łóżka. Czy to prawda? Nie wiem, słyszałam tę historię wielokrotnie od ojca, ciotki a nawet od samej babci, bohaterki opowieści. Wiem na pewno, że w tej rodzinie (mówię o babci i jej dzieciach) działo się wiele niewytłumaczalnych przez mój wątły umysł, jak na takie tajemnice wszechświata, rzeczy.
  9. @Dworzanin.Herzoga podoba mi się to że grasz w gry. Ja jeszcze raczkuję, ale lubię ogarniętych ludzi którzy doceniają tę rozrywkę
  10. @mac dobrze że to tylko wygląd a nie usposobienie... ? @Lalkaa to moje zdjęcie, dziękuję
  11. Większość hipotez związanych z duchami na tym polega kiedys coś zasłyszałam o duchu jako energii która może być naładowana negatywnie, stąd tzw. złe duchy itp i wszystkie anomalie z nimi zwiazane, ale nie jestem specjalistą w tej sprawie więc nic konkretnego nie będę w stanie opisać @Hippie ja mam tak w domu mojej zmarłej babci. Nawet gdy żyła czułam bardzo bardzo złą aurę w tym domu. Nie jestem strachliwa ale jak miałam zostać sama w tej chacie to mi pot po dupie płynął. Z resztą, tyle ile ja historii słyszałam o tej rodzinie to się bym nie zdziwiła gdyby jakaś cholera przylgnęła do tej rodziny i tego domu. Zaraz jakąś przytoczę tylko się umyje
  12. Po dwóch latach zgaduje że kurz opadł po batalii zainteresowani vs sceptyczni. Chętnie odświeżę swój stary wątek i wydziergam kilka kaleczących oko i umysł tekstów , podzielę się wiedzą i chętnie jej zaczerpnę o ile znajdzie się czytelnik chętny podyskutować. Ach przypominają mi się te wszystkie opowieści mojej babci o duchach...
  13. Szatan! Cześć! miałam kiedyś bardzo podobną akcję. Moi dziadkowie mieszkają w domu kolejowym, max 20 metrów od torów i przejazdu i zostawiłam niewielki kamyczek na torze. Potem może i nie bałam się że zabije kogoś z pociągu, ale że pociąg się wykolei i wjedzie nam w chałupę
  14. Dziękuję, tym bardziej że to moje normalne pismo Tatuś od dziecka przykładał dużą uwagę do mojego charakteru pisma, sam ma nieludzko staranne pismo, wręcz się chce powiedzieć przedwojenne ? O tak polecam, działaj. Osobiście lubię przebywać "wśród zmarlych' robiąc to co robię. Nawet umieściłam cytat na pierwszej karcie kroniki: " Umarli nie wołani nie przychodzą. Trzeba ich kochać i obcować z nimi, a oni wtedy wiele powiedzą". I to prawda, mówią to jest piękne i nieocenione doświadczenie.
  15. Z opowieści najstarszych członków rodziny, kilku parafii, Muzeum, archiwum, wiele faktów historycznych dotyczących gmin i okolic znajduje w internecie, bo moi przodkowie są z okolic w których nigdy nie byłam. Cmentarze, czasem sąsiedzi lub ludzie którzy mieszkają w domach w których kiedyś żyli moi przodkowie. Dużo by wymieniać Dość powiedzieć, że mniej więcej aby na okres 1880-1939 znaleźć rzetelne informacje i na tyle ich dużo aby je zapisać w kronice zajęło mi 5 miesięcy praktycznie codziennych poszukiwan
  16. https://zapodaj.net/68be3228dccff.jpg.html Właśnie piszę kolejne rozdziały kroniki rodzinnej.
  17. Zrobiłam z kuzynami dokładnie taki sam pogrzeb, tyle że kury. Byłam operatorem kamery. Umieram za każdym razem wracając do tego filmu xD
  18. Przy nich, jestem pewna, że zachowałbym zimną krew i kazałbym się wynieść z domu obojgu w trybie now. Natomiast gdy już bym została sama byłby lament Kiedys przechodziłam podobną sytuację przy rozstaniu, chłopak wrócił do domu i oświadczył że mam zabrać swoje rzeczy i się wyprowadzić, bo zaciążył z inną i ją kocha xD Do momentu wywiezienia ostatniego mebelka nawet mi łezka nie poleciała, potem było gorzej
  19. Mi podobała się fabuła "Udręczeni", bodaj 2009 rok. Nie był jakiś turbo straszny, ale miał ciekawą fabułę. "Ouija" i "Ouija 2", bardzo klimatyczne, zwłaszcza druga część. Osobiście polecam oglądać najpierw 2 a potem 1 część, będzie chronologicznie i bezspojlerowo przynajmniej Z całego serca polecam 10 odcinkowy serial "Nawiedzony dom na wzgórzu" od Netflixa. Jedna z, albo nawet najambitniejsze dzieło Netflixa. Świetny pod każdym względem.
  20. Zależy czym dla kogo jest hobby. No ale w czasie tzw. "po pracy" robię kilka rzeczy. Przede wszystkim samodzielnie dokształcam się w dziedzinie parapsychologii i ogólnopojętych zjawisk paranormalnych głównie przez pryzmat wiar chrześcijańskiej i judaistycznej. Zaszczepila to we mnie babcia, która po śmierci mojego dziadka chciała za wszelką cenę dowiedzieć się gdzie jest jej mąż. Dużo maluję. Nie mam ogromnego talentu, ale relaksuje mnie to. Ukochanego, ulubionych aktorów, muzyków, moje króliki, jakieś pierdoły, najczęściej na zwyklych podobraziach farbami akrylowymi. Gromadzę także literaturę i wiedzę na temat kultury i religii dawnych Słowian. Chcę ją jak najlepiej przekazać swoim przyszłym dzieciom, żeby te cudowne zwyczaje i wierzenia nie umarły z biegiem czasu. Sama należę do Rodzimego Kościoła Polskiego, mimo że (może niestety) nie praktykuję Jak chcę się odmóżdżyć to po prostu gram w Wiedźmina 3 na konsoli.
  21. @Hippie juz pisałam to gdzieś, mieszkam w Doncaster, w South Yorkshire, mniej niż 70 tysięcy mieszkańców. Mowilam, możliwe ze nie wszędzie w Anglii tak jest, może to takie zagłębie hodowlane wiec i dużo takich krajobrazów, ludzi, sytuacji. No i tez dochodzi do tego fakt, ze znam dużo ludzi z tego biznesu, wiec widzę po prostu więcej i wylapuje częściej takie sytuacje. A przeprowadzić się nie idzie, bo mój Miły ma tu marzenia do spełnienia
  22. Mieszkam w UK. Nie chciałam wyjeżdżać, ale poznałam mojego narzeczonego jak juz mieszkał w UK i nie chciał wracać do Polski wiec wyjechałam ja. Żeby było prościej wypunktuję: ZALETY: -Życie jest dużo tańsze. Przykładowo zarabiasz w Polsce 1500zl i za, no nie wiem, dużą paczkę Laysów płacisz 6zl. W Anglii zarabiasz 1500£ i za paczkę Walkersów (to to samo co Lays tylko nazywają się inaczej) płacę 2£. Ta różnica tyczy się dosłownie wszystkiego. Jedzenia, benzyny, rachunkow, czynszu.... 2. To wszystko. WADY: 1. Daleko od Polski. Jestem patriotką mocno, kocham mój kraj i nie wyjechałam z wielkim entuzjazmem z Polski. Siedzę tu bo mój narzeczony ma tu prace która uwielbia i spełnia się w niej. Ja nie miałam pracy marzeń i w sumie tu mam prace która podoba mi się bardziej wiec nie jestem meczennica. Jeśli nasz związek miał mieć racje bytu, ktoś musiał się poświęcić, ja miałam mniej do stracenia 2. Daleko od rodziny. Moja cala rodzina i wszyscy przyjaciele zostali tam, tutaj mam w sumie tylko narzeczonego. Nie zawarłam tu żadnej przyjaźni i nie zamierzam na siłę tylko po to, by móc z kimś wyjść czy cos, wiec kontakt mam z kimś bliskim tylko przez internet. W Polsce nie bylam juz 10 miesiecy, tęsknota za rodzicami, babcią lub przyjaciółką jest ogromna, jej 2,5 roczny synek juz mnie nie pamięta, nie poznaje... To smutne i strasznie trudne do pogodzenia się z tym. 3. Ciągły lęk. Wiem, ze większość ludzi na emigracji tego nie ma, wiec przytocze własne doświadczenia. Kilka miesiecy temu kilka minut przed północą wybito mi szybę w domu od strony ogrodu i 8 chłopa wlazło mi na chatę myśląc ze mam w domu planta marihuany. Jak przeszukali dom i zorientowali się ze to pomyłka to okradli mnie z kompa, konsoli, telefonu i reszty co cenniejszych rzeczy. Sąsiedzi wezwali policje słysząc wybita szybę w środku nocy ale przyjechali juz po tym jak tamci zdążyli odjechać z moimi rzeczami. Nic nie odzyskalam, nikogo nie znalezli. Mam teraz traumę, nie spis w nocy od kilku miesiecy, wzdrygam się na każdy stuk w domu gdy juz się ściemni. 4. Praktyczna bezkarnosc. Nawiąże ponownie do hodowców trawki. Nie wiem jak w innych miejscach w UK, ale u mnie w mieście to jest na taką skalę, ze gdyby ktoś mi to opowiedział przed moim przyjazdem tu to nigdy bym nie uwierzyła. 7/10 osób z którymi pracuje ma swoja hodowle, polowe z nich ściągała policja i ANI JEDNA nie spędziła w areszcie za to dłużej niż 24 godziny. Żadnych konsekwencji jeżeli masz mniej niż 20 krzaków. 20 krzaków to jakieś, przy naprawdę słabym rzucie, 4-4,5 kg czyli na czysto jakies 17 tysięcy funtów. I fakt, ze nie ma tutaj praktycznie żadnej odpowiedzialności za hodowle ludzie masowo to robią, często wpadają przed innymi spółkami które ich napadają, kradną, strzelają do siebie, okaleczaja a i często zabijają. A pamiętajmy ze spółki potrafią mieć po 10 domów najeżonych doniczkami, wiec wojenki toczą się o setki tysięcy funtów. Codziennie. Na co drugiej ulicy tego zjebanego miasta. 5. Tu jest po prostu brzydko. Ulice brudne, śmieci gęsto, rozwiewa je wiatr po długości i wygląda to jak dywan z puszek, butelek, opakowań itp. Sprzata się tylko w samym centrum, kilkaset metrów dalej czujesz się jak na wysypisku. Przez sytuacje jaka opisalam powyżej krajobraz osiedli domków składa się z wybitych szyb, drzwi i okien zabitych płytami wiórowymi, czasem można się nawet natknąć na zużyte strzykawki. Bezdomne ćpuny są głównie tylko w centrum, przez wakacje robi ich się dużo, ale świeżo po zimie jest ich dużo mniej, zwłaszcza tych starszych stażem bo łatwiej zamarzają na niewielkim mrozie. Podsumowując, jeżeli zależy Ci tylko na pieniądzach droga wolna. Nie patrząc na to co się dzieje dookoła Ciebie możesz nawet spoko sobie żyć a nawet sporo odłożyć. Ja ze swojej strony czuje się tu źle: wiecznie wystraszona, w przeświadczeniu o braku bezpieczeństwa i sprawiedliwości, rozgoryczona i stęskniona. Jedyne co mnie tu trzyma to mój Miły, oboje chcemy żeby osiągnął swój cel i zabieramy się stad Gdyby nie on i to ze umiemy sobie wspólnie zapewnić poczucie ważności i bliskości to bym zwariowala.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.