Skocz do zawartości

Zgredek

Starszy Użytkownik
  • Postów

    664
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Zgredek

  1. Nie patrzysz żeby wyciągnąć wnioski - patrzysz po to, żeby znaleźć punkt zaczepny aby móc jej coś wyrzygać, albo przechylić coś na swoją szalę, tudzież po prostu tęsknisz i sobie wspominasz Waszą relację. Chcesz prawdziwego zapomnienia? Pozbądź się sentymentu, usuń wszystkie wasze wiadomości, wszystko co Was łączyło. Po co? Po pierwsze jeśli będziesz gotów zacząć nowy etap, nie będziesz musiał martwić się, że coś zostało w Twoim telefonie. Księżniczka? No trochę tak, albo po prostu nie znalazłeś kobiety, która Cię szanowała. Jeśli robiła fochy, kłóciła się i czekała aż to Ty wyciągniesz rękę chociaż to ona zjebała - znaczy, że nie miała dla Ciebie szacunku. Coś na zasadzie "i tak przyjdzie do mnie". Powinieneś był to skończyć sam, dawno temu - ale zauważyłem, że jeśli ktoś nas nie traktuje na poważnie, to zawsze po jej stronie leży pałeczka końca relacji. Czemu? Bo nie widzi perspektywy tak dużej straty, jaką Ty uświadomiłeś sobie w głowie. Rada ode mnie? Skoro uważasz, że wyszedłeś z Matrixa - zablokuj ją na portalach społecznościowych, mailach, usuń numer i ciesz się życiem. Jeśli pominiesz, któryś z elementów - nie bierz się za nową relację. Dlaczego? Bo nowo poznaną samiczkę tylko zranisz plus włączysz ją w wir wydarzeń pt. "muszę udowodnić coś swojej byłej". A co do swojej byłej. Jakie wnioski chcesz wyciągać? To w końcu Ty byłeś zły w tej relacji czy ona? Dlaczego chcesz zmieniać coś w sobie? Zmień podejście do sprawy, że kobiet jest tysiące a Ty nie możesz przystawać na pewne zachowania. Zrobiła aferę i wali fochem tak, że 3 tygodnie się nie odzywa? Nie pisz do niej, nie płaszcz się, nie próbuj nawiązać kontaktu. Nie może być tak, że Tobie ma zależeć za Was oboje. Jeśli chcesz mieć szacunek u drugiej osoby, zacznij najpierw szanować siebie.
  2. Lubisz seks, prawda? Ale wiesz czego chcesz, masz wspomnienia co Ci się podoba, co Cię podnieca - jak lubisz to robić i kiedy jest za duży, za mały, lub po prostu nie jest twardy. Dajesz cos od siebie, bo sama też chcesz mieć z tego przyjemność. Tutaj tego nie ma, partnerka skupia się tylko na mnie. Wiadomo, że podczas sprawia jej to przyjemność - ale to tak jakby mi ktoś zaczął "walić" i chwilę przed końcem przestał. Mam gdzieś z tyłu głowy, że kiedyś może jej się obrócić o 180 stopni i odwalić - uznając, że to ja za mało o nią dbam czy coś ?‍♂️
  3. Moja pierwsza, z którą regularnie się pukałem w kwestii seksu nie była wybredna. Wręcz powiedziałbym, że chciało się częściej niż mnie (a nie jestem impotentem). Jednak głównie nie podobała mi się moja rola na jeźdźca. W zasadzie mogłem leżeć martwy a ona sama by siebie doprowadziła - tłumaczyła to tym, że musimy się jeszcze zgrać itd.. Z drugą jest gorzej, nie lubi zbytnio seksu - nie potrafi dojść a próbowałem już chyba wszystkich sposobów. Zresztą przyznała mi się, że na dwóch partnerów jakich miała w życiu, to i tak fajnie, że nie kończymy po minucie i... Że nigdy z nimi nie doszła a ze mną było blisko. Żadne to pocieszenie, ale przez to, że nie zna siebie trudno mi jest jej dogodzić (bo co to za frajda jak tylko Ty dochodzisz). W zasadzie mógłbym ją "Łupać" na szybko i też by jej to nie przeszkadzało. To dla mnie swojego rodzaju ujma i karykatura seksu ?
  4. Boli Cię, że nie dokłada się do Twojego kredytu? No a zrobiłeś ją współwłaścicielem albo wziąłeś ślub? Jestem młodej daty ale akurat tutaj nie rozumiem tego. A amortyzacja? Jak będzie trzeba pomalować - składacie się po połowie, w końcu razem mieszkacie. Co do reszty artykułów, jeśli Ty kupisz telewizor to Twoja własność, jeśli ona to później sobie to zabierze. Składanie się na pół robi się problematyczne kiedy Wasza relacja się rozpada, coś o tym wiem. Co do prezentów... Wiem chociaż trochę jak się czujesz, ale sam do tego doprowadziłes. Panna nie będzie się rzucać do płacenia, bo ją tego nauczyłeś. Prezenty rób na okazję, a nie bez powodu demonstruj swoją bialorycerskosc. A jeśli już ja prezentujesz z własnej woli, to do kogo masz pretensje? Nie zmusza Cię Twoja partnerka, nie zmusza sytuacja (to prezenty bez powodu) tylko Ty sam. Z tego co widzę, to sam dajesz szukasz sobie powodu żeby ją skategoryzowac jako golddigger'ówke. A zamiast tego powiedz spokojnie, że jak będzie wracać autem żeby zatankowala. Jak będziecie jeść rzuć, to co, dziś Ty płacisz? Musisz ją przyzwyczajać do tego w normalny sposób - może nie jest świadoma, że tak to widzisz? I najważniejsze - nie kupuj jej czegoś z myślą, że Ci się coś zwróci bo ona Ci też bez okazji nagle coś kupi. To jest intetesownosc i Twój błąd.
  5. Mój problem jest taki, że muszę jakoś rozwiązać jej narcyzm, który uważa, że nie ma - wręcz to ja zawsze jestem narcyzem. Zrobiłem się za duży ciepluch, przez co mam teraz co mam. Nauczyłem, że kłótnia - to z wyjaśnieniami dzwonię ja, pogodzić się to ja, ogólnie jakąkolwiek ma sprawę jestem na wyciągnięcie ręki. Dzisiaj sytuacja się znów powtórzyła, kiedy wczoraj wyszła na tzw. "wkupne" z grupą z pracy. Pili do rana, zostali na noc u gospodarza, a na zerowy kontakt kiedy zadzwoniłem usłyszałem "nie jestem w domu, nie mogę gadać". No to teraz sama będzie zabiegać o kontakt albo i nie. Czuję się, jakbym spotykał się z jakąś nową panienka a nie miał dziewczynę - ale nie będzie mieć szacunku do mnie jeśli nie będę go miał sam do siebie...
  6. Chciała kasę a fanty kupił jej bezdzietny wujek. Trochę historia jak o Rydzyku i 2 samochodach od bezdomnego z Warszawy. W dodatku spotykała się z lekarzem a na Tinderze wynajdowała sobie starszych. Sam dokończ sobie historie ?
  7. Witajcie. Długo nie odwiedzałem forum, trochę się przez ten czas działo. Generalnie mój temat, który opisałem ze swoimi problemami, a raczej z moim zachowaniem poprosiłem o usunięcie. Wiązało się to z możliwymi problemami w pracy, a przynajmniej w tamtym okresie. Moim problemem w skrócie był kisiel w głowie i brak logiki- który przypieczętował koniec związku. Ciężko jest nie być hipokrytą, czepiając się o to, że Twoja partnerka miała FWB kiedy samemu wychodziło się z klubów z "byle kim". Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że mając obecnie 23 lata, w wieku 22 miałem swoją pierwszą dziewczynę, zaraz po niej już drugą. Między 19 a 22 r. ż. bawiłem się, wyjeżdżając z małego miasta do jednego z największych w Polsce, odkryłem swoje prawdziwe oblicze. Uważałem się za dżentelmena, jednak kiedy pojawiła się możliwość "anonimowego" wyrywania panien zacząłem korzystać z życia, poznając swoje bliższe oblicze niż rycerza w białej zbroi. Czy żałuję? No i właśnie o tym będzie kolejna część tego tematu. To zależy tak naprawdę od podejścia. Z pozytywów, kiedy przyjechałem na studia, nie zwracałem tak uwagi na swój wygląd - nie układałem fryzury, nie przywiązałem aż tak uwagi do schludności, wyglądu, swojego wizerunku. Oczywiście nie byłem jakimś niechlujem, po prostu nie poświęcałem uwagi aż tak bardzo do tego, jak się prezentuje. Z czasem dopiero zacząłem odwiedzać barbera, używać dobrych perfum i może nie pindrzyć się przed lustrem, ale zdecydowanie zerkać na to jak wyglądam. Efekt? Kiedy wzrasta Twoja atrakcyjność, automatycznie masz atrakcyjniejsze kobiety na wyciągnięcie ręki. Może gdzieś tam w jakimś stopniu liczy się charakter - ja mam paskudny ale nie widać go na pierwszy rzut oka. Dlatego tak szybko potrafię zdobyć sympatie ludzi, a za chwilę w jednej chwili je spacyfikować. Taki cały ja... Ale wracając do tematu. Z negatywów, to na pewno to, jaki kocioł spotkał mnie z moją obecną partnerką, Jeśli chcesz być z kobietą absolutnie szczery i mówić o wszystkim - przemyśl to, bo wkraczasz w nieodwracalny ciąg wydarzeń, który na zawsze zmieni Wasze podejście. Dlaczego tak uważam? Z moją pierwszą, dopiero uczyłem się życia w związku. Uważałem, że powinniśmy sobie mówić absolutnie wszystko skoro chcemy dzielić ze sobą życie. Okej, normalna rzecz. Ale przeszłość? Każdy ją z nas ma, swoje tajemnice, swoją prywatność... Jak ma coś Ci nie powiedzieć, to i tak tego nie zrobi a wyrzuty zaczną się, kiedy jedno prędzej od drugiego o czymś się dowie z innej ręki. Tak stało się ze mną i wtedy mocno żałowałem, że w ogóle zaczynałem o tym gadać. Efekt? Kłótnie, obrzydzenie, niezdecydowanie i rozpad. W drugiej natomiast relacji i to jest ważny punkt, sam przyznałem się do tego, że byłem lekkoduchem. No i właśnie... nie spodobało się to mocno kobiecie, która czymś takim gardzi - nie lubi lekkoduchów, narcyzów, podrywaczy - pewnie dlatego, że każdego dnia ktoś ją zaczepia lub podrywa bo jest naprawdę, naprawdę atrakcyjną laską. W skrócie? Nie lubi "ulizanych" facetów, długo mnie shit-testowała a ogólnie kiedy słyszy, że wychodzę gdzieś w męskim gronie na miasto i może to się skończyć jakimiś baletami, potrafi się mocno pod***ić. No i gdzie leży problem? Niby mi ufa, niby rozumie ale gdzieś jej pali się kontrolka, że mógłbym coś odstawić na boku. Wynika to pewnie i z mojej przeszłości i jej niskiej samoocenie plus to, że no w niektórych kwestiach ma jeszcze mleko pod nosem i dla niej też pewne rzeczy są na zasadzie, że musi to zaakceptować. Mówienie jednak o pewnych rzeczach nie jest dobrym pomysłem i powinny zostać skrócone do: "Tak, chodziłem na imprezy, z kimś tam czasami potańczyłem, poflirtowałem - nic wielkiego się nie działo". Gdybym dziś mógł cofnąć czas, w życiu nie powiedziałbym tego co robiłem tak otwarcie, jak wtedy. Czasami kiedy tak sobie siedzę sam, zastanawiam się co chcę w w swoim życiu. Jestem raczej człowiekiem, który jeśli już z kimś jest - poświęca się i jest mocno zaangażowany. Wiadomo, haj podrzuca różne pomysły ale... no i właśnie. Nie jestem bezinteresowny, nawet dla swojej ukochanej. Dlaczego? Bo jednak życie pokazuje, w jakich czasach żyjemy. Widzę po swoich znajomych, rodzinie i ogólnie bliższych lub dalszych mi osobach, że coś jest a za chwilę tego nie ma. Jeśli ja robię coś miłego, to też chciałbym aby zwrotnie ktoś o mnie tez się zatroszczył. Dlatego właśnie często przestałem to ja pierwszy się odzywać, dzwonić albo robić inne podobne rzeczy. Kolejna rzecz, nie potrafię jak kobieta robić shit testów, a ciężko znaleźć mi miernik, który pozwoli sprawdzić na ile druga osoba mnie kocha. Jestem zaradny życiowo i finansowo, jak coś potrzebuje to nie odwlekam tylko to sobie kupuję. Jak cos chcę to o tym mówię, tylko no właśnie... przez to ciężko mi zobaczyć troskę z drugiej strony. Wydaje mi się, że kobietom jest w tym łatwiej - nauczone są, że to faceci je adorują, kupują kwiaty, czekolady, wysłuchują je i ogólnie wchodzą jak takie czopki. A jak to jest z facetami? Jak myślicie? Gdzie jest równowaga? Zbliżają się moje urodziny i nie ukrywam, że to będzie mój taki chyba pierwszy shit test. Jeśli prezent będzie dupny, zrobiony na odwal się, nieprzemyślany itd. - to chyba szczerze sobie odpuszczę tą relację. Uważam, że akurat to święto jest na tyle doskonałą okazją na pole do popisu dla drugiej osoby, że potrafisz z tego dnia wyciągnąć więcej wniosków o parterze niż z każdego innego. Temat trochę o wszystkim i o niczym - wracam dopiero do pisania i refleksji, dlatego trochę to w formie rozgrzewki i może zachęcenia do samej dyskusji. Pozdro samcy ?
  8. Tutaj jeszcze ode mnie mała dywersja, bo sam się na to kiedyś złapałem. Używasz broni obusiecznej. Z tego co piszesz jesteś młody, więc uważasz coś za trafny pomysł. A więc... instastory. Boli Cię, że zostałeś zlany. Wraz z każdym kolejnym zimnym kublem wody próbowałeś dalej. Okej, intencje rozumiem ale musisz dalej pomyśleć nad planem. Co mam na myśli? Celowo dążysz do kontaktu, chcesz żeby Ci się rzuciła w ramiona. Nie wrzucaj nic na instastory póki nie będziesz gotowy i naprawdę szczęśliwy. Wrzucając zdjęcie podświadomie liczyłes na jej komentarz, żeby zobaczyła i napisała. Ona głupia nie jest, wie o tym zwłaszcza, że pewnie wcześniej nie używałes tej taktyki albo tylko teraz zrobiłeś to, żeby jej odpowiedzieć. Wrzuciłes fotke, ona napisała - Ty nagle wycofałes się z koncepcji lecąc w stylu "to nie tak kochanie jak myślisz". Ze swoją ex zrobiłem bardzo prosty sposób. Usunąłem ja z IG, zablokowałem i z ukrytego konta zrobilem publiczne. Wiedziałem, że ma 2 fake konta, jedno też przybloczylem. Wrzuciłem fajne zdjęcie na instastory z całą tacka kieliszków. Efekt? SMS o 1:30 z pytaniem czy nadrobilem zaległości z nauką. Patrzę na insta, jej konto odczytało zdjęcie. Oczywiście olałem temat, ale drugiego dnia dostałem wiadomość też gdzieś o 2 w stylu "ja pierdole, zrób coś żebym mogła Cię znienawidzic". Coś co chłopaki napisali wyżej, ona Cię nie chce ale innej Cię nie odda. Najważniejszy morał, że jej niewiedza i brak odzewu to najlepsza broń. Na przykładzie wyżej kurwica strzeliła, że dobrze się bawię ale nie wie z kim, co robię i gdzie wyszedłem. Druga sprawa, że wiedziała o mojej szlaufiarskiej przeszłości. W każdym razie, jeśli już chcesz taka psychologiczną walkę musisz być pewien, że idziesz na noże a nie zmiekniesz przy jej odpowiedzi.
  9. A czy Ty nazywasz się Charlie Sheen? Nawet jeśli to jest ten powód - to daj sobie spokój. Seks jest mega ważną częścią związku, ale nie znajdziesz tutaj nikogo, kto od czasu do czasu nie skopie tego (po prostu o tym się niechętnie mówi na głos) Mniej? Zlałeś ją ciepłym moczem - ona wystawiła rękę a Ty znów ją zlałeś. Teraz gra Ci na nosie, kobiety takie są, że lubią atencje, zwłaszcza od swoich facetów. Nie dostała jej, ba! Napisała pierwsza? No to teraz pocierpisz i za nią polatasz, w imię jej pychy i dumy. Wiem, że rozmowa o seksie (zwłaszcza nieudanym) jest krępująca - ale wyznawaj zasadę, albo piszesz albo nie piszesz bo my nie czytamy Ci w myślach, nie bardzo rozumiemy o co w tym zdaniu chodzi. Kobiety mają dwa typy orgazmu. Prawdziwy lub są tak zmęczone łupaniem z Twojej strony, że tylko udają. Generalnie na przyszłość, to jeśli nie masz za dużego pojęcia w tych tematach, rozmawiaj z partnerką o jej pragnieniach lub to co jej się nie podoba - oczywiście nie zapominając o tym, co Ty byś oczekiwał. Nie myśl jednak, że wszystko dostaniesz na tacy. Moja była kiedyś fajnie to ujęla "Nie licz, że ja będę robić Ci loda, jeśli Ty porządnie mnie nie wyruchasz". Czysto dżentelmeński układ Ruszyłeś temat rzekę, o którym można napisać książkę. Pomijając to co siedzi Ci w głowie (najprostsze, stresujesz się jak wypadniesz, stres z otoczenia, nie podoba Ci się, seks z nią Cię nudzi, myślisz o jakiś debilnych rzeczach) masz jeszcze aspekty fizycznie a wchodzą w nie: palenie, alkohol, dieta inne choroby chociażby związane z gruczołem. W skrócie? Leć do lekarza jeśli uważasz, że może to być inny aspekt niż po prostu to, że Twoje życie erotyczne nigdy nie było barwne i paraliżuje Cię to. Zależy w jakim momencie życia ją spotkałeś. Kiedyś próbując zrozumieć kobiety i swoją byłą, wzięło nas na szczerą rozmowę (największy błąd jaki w życiu zrobiłem, to wchodzenie na ten grunt - nie róbcie tego nawet jeśli one od Was też wyciągały takie rzeczy). Po rozstaniu z chłopakiem, z ktorym była dłuższy czas - szukała przysłowiowego kutasa. Znalazła go, koleś przyjeżdżał do niej grubo ponad 100 km żeby ją zabrać na film do kina. Po czasie jak wziął ją do siebie, stwierdziła, czemu by nie skorzystać. Co z tego, że koleś miał armatę, jeśli on doszedł w 5 sekund, ona w ogóle. Następnego dnia znów się dobierał, ona oczywiście zrażona mówi, że nie - po jego uporze powiedziała, że w takim razie będzie to na jej zasadach. Powtórka z dnia wcześniejszego. Byłoby to ich ostatnie spotkanie, gdyby nie fakt, że kilka dni później wypadał dzień kobiet a koleś był typowym bananem rodziców z dobrego domu. Wniosek? Ona szukała FFB, nie znalazła, olała go chociaż on chciał bardzo związku. Z Tobą też tak może być ale nie musi. Tak bardzo próbuje dojść po sznurku, na jakim etapie relacji jesteście i nie rozumiem. Ruchacie się, ale waszym tematem na spacerze jest pogoda? Rozumiem złą aurę i kwaśną atmosferę - ale jak Ty chciałeś, żeby unikając kontaktu z laską ona za Tobą latała, skoro nawet nie dałeś jej cienia argumentu, żeby to zrobiła. Więc podsumowując - złe relacje łóżkowe, zły dobór narzędzi względem laski (zlanie bez powodu na nią ciepłym moczem, podświadomie zrobiłeś jej jakiś Shit test chyba) plus to co tutaj opisujesz, brak wspólnych zainteresować i rozmów. W skrócie? Nie dziw się, że nie tęskni, bo za czym ma tęsknić? Olej tą relację i weź się za inną - ale zanim to już zrobisz, zrób sobie porządny rachunek sumienia co było nie tak.
  10. Nie chyba po to nazywamy się płcią mądrzejsza, dojrzalszą, lepszą i stabilniejsza psychicznie - żeby zniżać się do poziomu kobiet, bo to ich domeną jest budzenie zazdrości i szczucie. Zastanów się, dlaczego chcesz się zemścić? Być może, żeby pokazać na koniec jakie masz wielkie jaja, może masz sentyment lub... podoba Ci się fakt, że chcę do Ciebie wrócić. Nie jestem w stanie powiedzieć na jakim etapie skończyliście Wasz związek, ale nie rób sztucznej szopki. Jeśli chce wrócić, to zobaczyła co straciła - jeśli to zobaczyła i nie może tego odzyskać, dostanie największy cios (bo jeśli jej ubliżysz, to Cię znienawidzi a czar pryśnie, pomyśl sam jakby na Ciebie działała obojętność). Nie inicjuj kontaktu, jeśli od jej wiadomości minęła spora ilość czasu a Ty nic nie odpisywałeś, tak to po prostu zostaw.
  11. Nie rozumiesz. Każdy z nas ma jakieś doświadczenia i rady - nikt tu nie ma 100% racji, dzieli się swoimi doświadczeniami i refleksjami a Twoim zadaniem jest wyciągnąć i dopasować je do swojego problemu. Nie dziw się, że feedback Twojej wiadomości jest tak nieprzychylny - napisałeś tyle ile chciales, nikt nie siedzi tak dobrze w Twojej skórze aczkokwiek to co napisałeś (pełen zadowolenia, co najmniej jakby to był świetny ruch) nie stawia Cie w dobrym świetle. Bardzo dobrze opisalk to chłopaki w moim temacie (będziesz chciał, znajdziesz w moim profilu). Po pierwsze, laska miała swoją przeszłość i to jej prawo. Rozliczanie ja za to co było jest bezsensowne - jeśli z Toba nie odwaliła nic podobnego. Dwa, wstęp do zerwania jest jakby to ująć "lasiowaty", dlaczego? To kobiety są często niezdecydowane, lawiruja nami próbując osiągnąć swoje ukryte cele. Jak jest Ci z nia źle, spotkaj się - powiedz jej wystarczajace "nie czuje, że to jest to, nie chce tego dłużej ciągnąć" bo jak zacznie łączyć to co w tym momencie napisałeś wyjdzie "czulem się samotny w te święta i to pokazało mi, że nie chce z Toba byc bo jak napisałaś celowo się nie odzywałem" - to jakby zaprzeczenie samemu sobie. Możesz przyjąć wersję jaka chcesz, ale jeśli spotkasz się z nią podczas rozmowy i nie jest głupia - sama Ci to powie i wpadniesz we własną pułapkę.
  12. Spróbuję Ci to rozłożyć na czynniki pierwsze. Jesteś z laską i uważasz, że jest źle lecz nie rozmawiasz o tym z nią - gadasz ze swoim kumplem, jednocześnie jej byłym (jeśli się rozstali i to w niezgodzie, to wiadomo, że nie będzie gadki w superlatywach). Masz jakiś ból tyłka, laska może się tylko domyślać - unikasz kontaktu z nia (nie wierze, że nie odezwała się ani razu przez święta) a Ty zamiast zadzwonić albo sie spotkać i powiedzieć "wiem jaki z Ciebie szon i mnie to denerwuje, nie akceptuje tego i tyle" zwalasz na to, że to najgorsze święta. Oczekujesz jej współczucia, zawalczenia i lizania rowka - próbujesz wziąć ja na litość jak Ci jest teraz źle i samotnie. Na końcu nazywasz to SZIT TESTEM. Nie bracie, jedynie ta sytuacja jest faktycznie SZITEM, ale zastanawiam się co Ty chcesz osiągnąć?
  13. A tym dłużej będzie to przeciągał i "robił nadzieje" tym większy zawód i możliwy rykoszet.
  14. Dobra, dzięki za Wasze sugestie i otwarcie głowy na parę spraw, bo jednak jak się siedzi we własnym sosie, łatwo to umyka. Na razie napisałem, wjechało klasyczne odczytanie wiadomości i milczenie - czyli to coś z serii "to teraz sobie poczekasz aż się zbiorę by Ci odpisać", zobaczymy co los przyniesie ?
  15. Zastanawia mnie jedno. Uważasz ją za rozrywkową kobietę (bo dała Ci na 2 spotkaniu), jednak o FFB jej nie powiedziałeś bo spodziewałeś się, że nie o taką relację jej chodzi. Nie bardzo rozumiem tego toku rozumowania. Jeśli raz wyszło to z chęci zaspokojenia fizycznego, trzeba było jej o tym powiedzieć i rzucić magiczne "a może by tak?".
  16. Z tą przeszłością nie jest tak do końca. Tak jak wspominałem, czesto zjeżdżamy w jej strony - tam jest w zasadzie jeden (no może dwa) miejsca, w których cała aglomeracja spędza w weekend czas. Z racji, że gościu lubi dawać w palnik co tydzień, zawsze jest szansa, że się przewinie a po alkoholu zwyczajnie mu odpierdala i dużo gada. Przeszłość to jest przeszłość i fakt, ale nie wtedy kiedy sama chce mi coś o nim opowiedzieć, zaręcza, że to jest wszystko a okazuje się, że ukryła najważniejszą część. Chciałem zamknąć temat jej byłego, ona nie dała mi tej sposobności - więc popatrzyłem na to egoistycznie. Faktycznie w tym co mówisz jest dużo racji i o wiele bardziej otworzyłeś mi głowę. Trochę za bardzo się na to wszystko najeżyłem i nakręciłem. Co więc Mirek proponujesz? Jak rozwiązać to w jak najbardziej korzystny sposób?
  17. Generalnie myślę nad powrotem, na moich warunkach, które zresztą dla normalności tej relacji muszą być spełnione. W końcu jak to sama powiedziała "wiem co straciłam i czuje się źle, że zjebałam - może wyjdę na desperatkę ale jeśli chciałbyś wrócić, to daj znać" - ale tutaj wyczuwam haczyk, bo to wtedy ja mam myśleć o powrocie i pisać w roli... no wlaśnie? Z tej wiadomości wynika, że przegranego, który chce wrócić mimo, że zerwał. Zastanawiam się nad okazją, mam u niej rzeczy które muszę zabrać (mam plan zrobić to za 2 tygodnie) i wydaje mi się, że wtedy będzie najlepsza okazja, żeby zobaczyć czy przez ten czas to serio była tęsknota i płomienne uczucie, czy już zdążyła znaleźć nowego bolca i zapomnieć jak to nam było świetnie. Nie wchodząc za bardzo w genezę tego wątku. Jej były przewija się przez wspólnych znajomych, małe miasto i inne rzeczy. Byli ze sobą 7 lat i właśnie... on ją zdradził. Ten temat walkowalem z nią wiele razy i uznalem, że skoro od 2 lat nie są ze sobą a ja często przyjeżdżam na weekend z nią do jej rodziców - trudno, gdzieś się miniemy. Nurtowało mnie tylko, dlaczego tak boi się konfrontacji mnie z nim, twierdziła, że najebany potrafi zmyślać i opowiadać różne rzeczy, dlatego powiedziałem jej, wyjaśnij mi Waszą głupią relację i zamknijmy temat. Powiedziała, że zerwali 2 lata temu, ale od jej znajomych dowiedziałem się, że próbowała się z nim jeszcze z 3 razy zejść w przeciągu jakiegos roku czy tam roku z hakiem- oczywiście miało być normalnie, było chujowo. Nie wyleczyła się od niego i nawet spotykając się już ze mną (początek znajomości) potrafiła wysyłać mu życzenia urodzinowe otrzymując zwrotne "w pizde je sobie wsadź". Oczywiście dowiedziałem się wszystkiego nie od niej, a od jej znajomych - więc stwierdziłem, że skoro nie potrafi wyleczyć się od jakiegoś gościa, to ja spieprzam. Z drugiej strony, kiedy już na chłodno zacząłem nad tym myśleć, to odkąd jest ze mną poza tymi życzeniami nic nie odjebała, nawet wręcz kiedy go zobaczyła raz u siebie na rodzinnych rewirach, zwerbowała imprezoauto i przyjeżdżając do mnie wyciągnęła na kluby. Dlatego chciałbym spróbować na zasadzie, jak coś się rozleje to obrót na pięcie i kopniak, @topic Generalnie odpowiadając na Wasze pytania, trochę sobie to poukładałem. Skoro potrafiła z jakimś imbecylem inicjować kontakt i próbować do niego powrotu - sama powinna się odezwać i spróbować to naprawić, a ja wtedy narzucić reguły lub po prostu wyjść z twarzą. Faktycznie poczekam te 2 tygodnie nie odzywając się kompletnie, a następnie pojadę po te swoje rzeczy i wybadam grunt.
  18. Moja dobra koleżanka zwierzyła mi się kiedyś, jak miała swoje ruchadełko. To była relacja z gościem, z którym się tylko ruchała. Spotykali się, kiedy ona chciała, z czasem znali się coraz lepiej i układ jej ten bardzo leżal. Brakowało jej jednak milości i kogoś bliskiego, więc spotykała się z kim? Ze swoim byłym. Oczywiście ruchadełko z czasem przyznało się, że coś czuje - ale koleżanka powiedziala mu, że ona nie i chodziło tu o czysty seks. Jaki jest tego morał? Jeśli zaczeliście od przygodnego seksu, to nie dziw się, że ta relacja sama się nie rozwija, bo Wasze miejsce spędzania czasu to jej łóżko. Kolega wyżej bardzo ma rację. Brak odpisywania czy reakcji odbierasz tak naprawdę na ten sposób, na który chcesz. Władowałeś sobie w głowę, że to na pewno tak wygląda - ale zobacz drugą stronę medalu. Mówisz jej, że masz zepsuty samochód i będziesz jutro, po czym w ogóle nie dzwonisz i nie dajesz znaku życia. Mogła to odebrać, że zbyłeś ją raz, a za chwilę drugi. Zwodzenie kobiety wydaje się być sensowne, kiedy wiesz, że masz nad nią jakąś kontrolę. Cipka ma jednak to do siebie, że to ona decyduje kiedy kogoś przyjmuje (to jak ze zdradą, facet musi chcieć, kobieta ulec). Jeśli uważasz, że to jest już na pewno stracone - to z nią o tym po prostu pogadaj. Jeśli sądzisz, że masz nad nią jakąś władzę a nie odzywa się tylko kiedy ją swędzi, to Ty ustal reguły tej gry i wyznacz granice.
  19. Obiecuję poprawę i proszę Cię TheShy o rozgrzeszenie.
  20. Zgredek

    Witam Was

    Witajcie. Chciałbym się z wami serdecznie przywitać - w zasadzie to nie chce za dużo mowić o sobie, bo się tego wstydzę. Liczę jednak, że wy nie wstydzicie się przywitać
  21. Witam. Generalnie moje rozstanie z dziewczyną wyszło dość niefortunnie. Zacznę od tego, że dowiedziałem się o tym, że oszukała mnie w pewnych tematach, które wałkowałem od 3 ostatnich miesięcy. Kiedy złapałem ją za język, powiedziała, że zrobiła to bo bała się, że mnie straci. Po wymianie zdań przez telefon, zakończyłem to, nie po to w końcu pytam i drąże, żeby mnie okłamywano. Po moim przemyśleniu trafił swój na swego, bowiem swoją hipokryzją przyznałem się do czegoś, czym ona kierowała się nie mówiąc mi. Bez wdrażania w szczegóły - zanim jej się przyznałem, po jej prośbach o to, żebym serio nad tym pomyślal, że z nikim nie czuła się tak świetnie (bla bla bla) spuentowała, "może wyjdę na desperatkę, ale jeśli kiedyś coś byś tego... naprawdę mi na Tobie zależy". Wiemy jakie są kobiety, a wiemy też jakie dno jest z powrotami, zwłaszcza kiedy wychodzi się na hipokrytę i nagle z "zjebałam" jest "ja to zjebalam, ale on spier**lił po całości". Po kuble zimnej wody i stwierdzeniu, może jeszcze warto spróbować to naprawić... wpadłem w mętlik. Nigdy nie byłem samcem beta i za to ze mną była - sama zresztą podczas rozmowy kiedyś przyznała, że lubi we mnie to, że mam swoje zdanie, nie jestem cipą i potrafię postawić na swoim. Tak wyglądało to do samego końca, dlatego teraz nurtuje mnie mocno pytanie. W swoim życiu przeżyłem wiele relacji, ale nigdy nie szukałem w nich pojednania - któreś z nas stwierdzało, że to koniec i tak się działo, zero feedbacku, rozmów, przelotne cześć na ulicy. To, jak wybaczyć to jest raz - ale w jaki sposób zrobić to tak, aby kobieta nadal czuła, że to ona zjebała, mimo, że sam wyszedłem na hipokryte? Zastanawiam się, bowiem nigdy nie bawiłem się w powroty i nie wiem, która forma jest najlepsza? Zwykłe cześć, chciałem się spotkać i pogadać, możemy porozmawiać? Sam nie wiem jak się za to zabrać a raczej, jakie rozwiązanie jest najbardziej korzystne a przy tym nie podkopie stworzonego sobie w okół nas autorytetu? Co uważacie? PS. Wiem, że napisałem to drobnostkowo i ogólnikowo, jednak po prostu nie wierze w anonimowość w internecie. Na każde pytanie w temacie (z racji, że jest mój) oczywiście, że odpowiem, ewentualnie przyjmę każdą pomoc za pośrednictwem PW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.