Skocz do zawartości

deleteduser28

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1702
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    25.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser28

  1. Nie, nie błąd, tylko wyrwałeś jedno zdanie z kontekstu. Po prostu dla mnie np. Gang Albanii nie staje się dziełem wartościowym z automatu, dlatego, że ma dużo wyświetleń i łapek w górę, za to sto razy bardziej wolę bekowe produkcje Faziego [Nagły Atak Spawacza], mimo, że jest trochę niszowy i jego albumy idą w zdecydowanie mniejszych nakładach. No, ale to jest detal, nie ma się o co sprzeczać. Co do reszty, to się zgadzam. Do trackerów mam spory sentyment, chociaż nie działałem na nich nigdy, ale miałem Amigę i osłuchałem się z tymi brzmieniami sporo. Zdarza mi się czasem odpalić jakieś moduły starsze, lub np. Wioleta Censored RMX Creampolo (też robili na fast trackerze, proste melodie, ale niektóre wkręcające)
  2. Przyznam się, że chociaż w przeszłości robiłem swoje pomimo takiego gadania, to jednak moja podświadomość/dusza [niepotrzebne skreślić] chłonęła takie przytyki jak odkurzacz i trochę mnie to ruszało [dalej czasem rusza, jednak w mniejszym stopniu i na krócej]. Kiedy masz do czynienia z jakimś typowym chamem, to często jest widoczne na pierwszy rzut oka i wiesz, że nie ma się czym przejmować, jednak takie osoby jak opisane w poście otwierającym temat i u Ciebie w wiadomości potrafią świetnie się maskować i sprawiać wrażenie kompetentnych oraz w miarę bezstronnych, przynajmniej przez jakiś czas. ? To zabawne, bo jeden z tych kolesi miał konto też na hyperrealu i któryś z innych userów zapytał go, czy jego podejście do życia nie jest jedynie wyszukaną racjonalizacją i chęcią ucieczki od rzeczywistości oraz przejawem neurotyzmu. Oczywiście pan napisał, że nie, oraz, iż jest to niemerytoryczny argument ad personam(mimo, że wcześniej sam napierdalał takimi motywami oraz sofizmatami rozszerzenia jak z kałacha). Słynny arduino w e-papierosie. Przy okazji, jakoś luźno przypomniał mi się ten kawałek Kalinowskiego: ?
  3. ...obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi. Dzisiaj znajomy poprosił mnie, żebym sprawdził na mejlu, czy nie mam jakichś jego archiwalnych nagrywek, które wysyłał kilka lat temu. Znalazłem i spoko. Przy okazji poszperałem i udało mi się odnaleźć kilkanaście kawałków, które stworzyłem kiedyś w fl studio, a które wydawało się, przepadły bezpowrotnie na starym kompie, który rozwalił się na amen. Miło było znowu ich posłuchać, chociaż nie jestem sentymentalny. Kilka z nich do teraz mi się podoba, mimo iż mają pewne mankamenty i niedociągnięcia, jednak nigdy nie miałem ambicji, by wejść na poziom "pro". Przypomniało mi się jednak, że w 2010 roku, kiedy faktycznie moje rzeczy były w najlepszym przypadku poprawne und przeciętne, wrzucałem je na pewne forum do oceny. Dwóch użytkowników, którzy również bawili się w produkcje muzyki, często krytykowali je w bardzo wyszukany sposób, stosując rygorystyczne kryteria... ...że musi być głębia...że trzeba operować kontrastem...że akordy nie takie...że brzmi jak jakiś musicmakercore...że tutaj podbić...tutaj zmienić...wszystko bardzo pretensjonalnie. Zarzucali mi głównie słabe brzmienie i monotonię, co do tego pierwszego można uznać mieli [przynajmniej częściowo] rację, co do drugiego - kwestia dyskusyjna, osobiście nie przychylam się do tej opinii. Co mnie jeszcze rozbawiło, przeglądając ten archiwalny wątek, jakiś typ wrzucił swój utwór i określił go jako techno, na co jeden z tych dwóch znawców stwierdził, że to nie jest techno, tylko jakaś odmiana house.? Lepiej wiedział "co poeta miał na myśli". ...ogólnie ja to wszystko rozumiem i nie mam najmniejszych pretensji, jednak z tych wpisów biła tak duża postawa wyższościowa i przekonanie o swojej zajebistości oraz wręcz iskrze bożej, którą czuć w ich produkcjach, że byłem pewny, że musieli w następnych latach sporo osiągnąć. Byłem bardzo ciekawy, jakie poczynili postępy w temacie muzyki. Czy wydali jakieś albumy, jak się przyjęły, czy jest fejm, czy faktycznie ich dzieła są tak skomplikowane i wyszukane, jak miały być...pogooglowałem... No i cóż, pierwszy koleś przez 7 lat uzbierał na kanale YouTube ponad 40 subskrybentów (sztuk, nie tysięcy), najpopularniejszy utwór przekroczył 1600 wyświetleń w ciągu 6 lat. Na soundcloudzie wpadało mu kilka, kilkanaście lajków -> część od botów. Drugi natomiast przez osiem lat na youtube ukulał 9 subskrybentów, na soundcloudzie utwory wrzucane 2-3 lata temu mają w przedziale 10-50 wyświetleń i rekordowo lubiany utwór ma 4 polubienia przez 3 lata. Rozumiem, że jakości produkcji nie mierzy się ilością wyświetleń i łapek, bo często wybijają się rzeczy miałkie, a te bardziej udane mają małe grono odbiorców i są doceniane często po dłuższym czasie, ale to są jakieś jaja. Od takich ekspertów można chyba oczekiwać więcej? Poza tym posłuchałem 3 kawałków z playlisty tego drugiego osobnika i autentycznie zaczął mnie napierdalać łeb -> poważnie, nie odgrywam się broń boże za jakieś głupotki sprzed lat, ale IMO w tamtych rzeczach są emocje jak na rybach, a brzmienie, jakby ktoś kijem o pralkę jebał, poszczególne ścieżki do siebie nie pasują, są bo są. Subiektywna sprawa, inni może mogliby to uznać za arcydzieło heh. Natomiast mnie udało się odnieść kilka sukcesów, z których jestem zadowolony, tydzień/dwa temu wróciłem po ~4 latach przerwy do tworzenia "do szuflady", dla funu i bez żadnej spiny. To tak tylko przy okazji piszę, bo i tak bez żadnego znaczenia dla sprawy, nie traktowałem nigdy tego poważnie. Wiem, że ten temat jest praktycznie o niczym i bez puenty, ale jakoś chciałem to z siebie wyrzucić. A może Wy znacie podobne przypadki/schematy? Niekoniecznie w temacie muzyki, pytanie bardziej ogólne.
  4. Wiadomo, habituacja. Nie trzeba daleko szukać -> prawdopodobnie ta sytuacja nie potoczyłaby się tak [w miarę szybko] i zdecydowanie, gdyby nie m.in. to zdarzenie, gdzie wyegzekwowałem zaległy hajs od pewnego wąsatego biznesmena (mój ostatni post na 1-szej stronie) : Na pewno mniej energii i emocji na to poszło, niż przy tamtej akcji sprzed dwóch lat[ale trochę poszło], właśnie wczoraj o tym myślałem. BTW wczoraj toczyłem bekę, że jeszcze trochę doświadczeń w paru aspektach, trochę rozmów i mogę pisać trylogię: "Co z tymi januszami?", "Wyprawa po umowę-zlecenie", Januszopedia". ?
  5. Drugi raz w ciągu życia zdarzyło mi się odpuścić sobie jakąś robotę praktycznie na starcie. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że od początku nastawiłem się pozytywnie, a zajęcie w które miałem się wdrażać jest w miarę lekkie, oraz po nabraniu pewnej wprawy i zebraniu doświadczeń – z perspektywą na przyzwoite $$$. Koleś z którym miałem pracować robił dobre pierwsze wrażenie, spokojnego i zrównoważonego. Powiedział, że pracujemy bez pośpiechu i na zasadzie równego z równym. Niestety już drugiego dnia coś było nie halo – ogarnęło mnie wrażenie, że jest podcięty, ale pomyślałem, że to zwyczajne zmęczenie. Trzeciego dnia, kiedy ja robiłem swoje, on powiedział, że za chwilę będzie brać się coś innego, ogarnie to i gitara. Po chwili stwierdził, żebym jednak ja się tym zajął, a on musi się na chwilę położyć, gdyż słabo się czuje -> pomyślałem spoko, każdy może mieć gorszy dzień. Po 3 godzinach (!) spania w busie, on wstał, majster wstał, popatrzył jak sprawa wygląda i podziękował za dobrą robotę. Jednak miarka się przebrała, gdy następnego dnia przyczaiłem, że chwilę po siódmej rano już ma w kieszeni drzwi od samochodu trzy browary, z czego jeden otwarty. Wtedy żółte lampki, które świeciły mi się w bani zmieniły kolor na czerwony. Już wtedy powinieneś dać tył zwrot, jednak wstrzymałem się chwilę. Kolejnego dnia od rana był niekumaty, wczorajszy. Przebrałem się parę minut po 9 rano w swoje ciuchy i powiedziałem wprost: "Słuchaj, myślę, że jesteś w porządku i masz dobre intencje, ale zauważyłem, że jesteś non stop podcięty, a tak się nie da pracować, dlatego rezygnuję – nikt niepowołany (miałem na myśli zleceniodawcę, on jest podwykonawcą) się o tym nie dowie. Nie zależy mi, żeby robić ci problemy". Był w lekkim szoku. Powiedział, że ma problem z alkoholem i jeżeli taka jest moja decyzja, to on to szanuje i jest zadowolony, że byłem w stanie wprost powiedzieć co mi nie pasuje. Poprosił tylko, żebym został z nim do końca dnia by pomóc, rozliczamy się i wszystko ok. Zachowałem się naiwnie, bo przystałem na tę propozycję. Myślałem, że zatrybił. Jednak dalsze parę godzin wyglądało tak, że ja pracowałem, a jego większość czasu nie było. Kiedy kazał mi coś przygotować samodzielnie, co powinny robić dwie osoby, bo tak byłoby zdecydowanie łatwiej, a on wróci jak będzie zrobione, pierdolnąłem tym i powiedziałem, że idę, bo to się kurwa mija z celem. Mam trochę hajsu, brak zobowiązań i na szczęście nie muszę u nikogo dorabiać za parobka. W międzyczasie zdarzyło się też kilka podnoszących ciśnienie problemów stworzonych z niczego, o których nawet nie chcę pisać, ponieważ szkoda strzępić ryja i nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły, ze względu na anonimowość. Powiem szczerze, że widzę tylko jeden główny plus tej sytuacji -> jeszcze kilka lat temu nie umiałbym walnąć prosto z mostu [asertywnie, ale bez agresji] co mi leży na wątrobie, teraz przyszło to bez problemu i z całkowitą wyjebką. Szkoda tylko, że szybciej się nie połapałem co jest pięć, ale bywa. Na szczęście to tylko zmarnowane kilka dni. Dałem mu kredyt zaufania na początku, myślałem, że to przejściowe aberracje przez słaby okres w życiu etc. Najgorsze, że zupełnie co innego było ustalane zanim do niego poszedłem i co innego wyszło, a osoba (pewna i naprawdę w porządku) która mi to ogarnęła, była przekonana, że mamy do czynienia z poważnym człowiekiem. Pewnie po wszystkim zracjonalizował sobie, że nie mogłem sobie poradzić (lub coś podobnego) i z tego powodu zrezygnowałem, jak wiadomo osoby uzależnione mają wybitnie silny zaprzeczeń i własną bajkę w której żyją. Niby przyjąłem to na chłodno, ale jakieś takie podkurwienie wewnętrzne jeszcze pulsuje gdzieś z tyłu głowy, myślę, że do końca tygodnia mogę mieć jeszcze kilka flashbacków z tym związanych. $$$ wypłacił. ?
  6. Benzodiazepiny to nie rurki z kremem. Może doraźnie raz na jakiś czas wziąć w razie potrzeby - ok, jeśli inne metody nie skutkują, ale w razie uzależnienia jest duża lipa. ?
  7. @Taboo Widać marketing rządzi się swoimi prawami. ?
  8. Może żel Biszolin dałby radę, ma szerokie spektrum działania, ogólnie jest dla sportowców, na urazy itp. ale m.in. podobno działa też na rozstępy. Trochę ponad 4 dychy za 190g. Znajoma osoba zaczęła go jakiś czas temu używać na haluksy i dosyć szybko zmniejszył się stan zapalny itp.
  9. Ostatnio sporo hardbassu. I ogólnie rosyjskich melodii przearanżowanych na coś szybszego.
  10. Za kamerą stała dziewczyna, a byk 2m stał obok niej. A "bohater" zamieszania już dezaktywował swoje konto na fb tak btw.
  11. Mało, jest już na wykopie na głównej, 1700 wykopów na ten moment: https://www.wykop.pl/link/4624227/mlodociany-huligan-grozi-smiercia-i-atakuje-nastolatka/ A tutaj wyjaśnienia z fb troglodyty: IMO wytłumaczenie niezbyt wiarygodne. Ten małolat mówił mu w trakcie filmu, że karyna pierwsza zajebała mu z bara i ta wersja wydaje mi się bardziej prawdopodobna. Poza tym idiota sam nagrał na siebie dowód i wrzucił na instagrama, co za kiep, ciekawe, czy sprawa trafi na komendę itp. ????????????????????????? Ogólnie chyba wszyscy, którzy brali udział w tym zajściu, mają coś nie halo z deklem, jednak reakcja patusa mocno przesadzona mimo wszystko.
  12. Sfrustrowana hołota, która pewnie sama czuje, że jest pod butem, znalazła sobie łatwy obiekt do wylania frustracji. Żałosne. A tego wąsatego karakana, który najpierw drze mordę, szarpie rower dziadka za kierownik i jeszcze ma czelność powiedzieć do 90-letniego człowieka, żeby nauczył się szacunku do ludzi [sic!] chętnie bym naprostował...niestety takie kundle najpierw jątrzą i prowokują, potem gdy ktoś straci cierpliwość i zareaguje nerwowo, z automatu dzwonią na policję i udają poszkodowanych, więc to gra niewarta świeczki. Typ przypomniał mi kawałek Kazika "Jeszcze Polska", gdzie padał tekst "(...)brudne twarze z wąsikami, ci agresywni frustraci". Pocieszające, że takiego była procentowo nie jest jakoś dużo i większość ludzi nie jest taki idiotycznie ofensywnie nastawiona.
  13. Heh, pamiętam, że ta gra była w pełnej wersji w 98 numerze CD-A w 2004r i sporo w to naparzałem jako 12 latek.
  14. Łatwo jest kogoś pomówić, więc nic nie chcę mówić na 100%, jednak tych zbiegów okoliczności jest podejrzenie dużo, vide *włosy, *kontur i pewne szczegóły twarzoczaszki oraz fizjonomii matki A.P. i pani z roksy są mocno podobne, *matka adriana p miała zalajkowany na fb ten model butów, który ma na sobie na foto pani z roksy, *matka adriana p miała na fb zalajkowanego fotografa, który robił sesje zdjęciowe paniom z roksy, *matka adriana p ma na imię beata, pani z roksy w jednym z czterech ogłoszeń ma nazwę "beatka", a w innym "beatris" (co w sumie jest dziwne, bo jaka pani do towarzystwa podaje prawdziwe imię, hmm) itp, itd. Edit: teraz przeczytałem art, widzę, że większość już została przytoczona w nim. Ogólnie praca uczciwa i społecznie pożyteczna, także jakby nie było, IMO żadna sensacja.
  15. Oczekiwania przyczyną rozczarowań. Nie spodziewam się zbyt wiele po większości ludzi, dlatego wqrwiają mnie rzadziej niż kiedyś. Do większości mam neutralne podejście. Wiadomo, zdarzają się mendy i tłuki, od tych w miarę możliwości się odcinam lub ignoruję. Ogólnie ostatnio zbyt często moja percepcja kieruje się mimowolnie w stronę różnych złych postaw i zachowań, będę musiał to jakoś ograniczyć. I nie uważam się za jakiegoś "freethinkera", niczym z memów, żeby nie było. Zauważam też pozytywne przejawy w zachowaniach i myśleniu innych osób, z tym, że są one subtelniejsze i łatwo je przeoczyć, a debilizm jest oczojebny.
  16. Standardowo wrzucę coś z Mądrości Syracha. Ku przestrodze heh.
  17. http://dzienniknarodowy.pl/zmienil-plec-przeszedl-islam-wyszedl-maz/ Tego się nie spodziewałem. ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.