Skocz do zawartości

Maciejos

Starszy Użytkownik
  • Postów

    449
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Maciejos

  1. Równie dobrze mogła go zbajerować, że w ciąże zachodzi się tylko w jakimś określonym okresie czasu. Jak typek był prawiczkiem, to mógł również ślepo zaufać. Brak edukacji nie przysłania zdrowego rozsądku i myślenia. Mi, przed pierwszym razem z moją myszką, nikt nie mówił co i jak. Nawet z neta nie korzystałem. Wiedziałem, żeby bez gum nie pchać. Nawet jak myszka brała jakieś tabletki, których skutkiem ubocznym była niepłodność i powiedziała, że mogę tryskać w niej - zdrowy rozsądek zrobił swoje. Szkoda chłopa. W dorosłość wkroczy jako niczego nieświadomy parobek. Z drugiej strony to internet, w którym nic nie ginie i ten chłopak prędzej czy później na to trafi.
  2. Zostawię to tutaj, brak słów. O zniszczeniu życia młodego chłopaka - ochoczo opowiada rozbawiona 18-latka.
  3. +1 10 lat temu, jeszcze jako nastolatek, 3 z moje dotychczasowych partnerek (dwie dziewice, do trzeciej nie miałem pewności) wolały ładowanie do zakazanej dziurki szybciej niż do tej "właściwej". Zanim zaczęliśmy seks w psiochę, to ta psioszka była katowana minetkami i palcówkami, a mimo to w dupkę paniom smakowało. Nie było, że boli, chyba, że za mało lubrykantu, ale z tym też nie było problemu. Kilka miesięcy w związku, wrota otwarte, psioszka po raz pierwszy spenetrowana - dupka poszła w odstawkę i potem nijak szło się do niej dostać, bo nawet czubek paluszka bolał. Anal był okazyjnie, chyba, że Pańcia była podczas okresu napalona, to się robiło wyjątki i było go częściej. Schemat był zawsze ten sam - minetka + palce - "2 in pink, 1 in stink". Jak dobrze temat się ogarnął to nawet nie trzeba było niczym smarować, bo brzoskwiniowy soczek wystarczył. To wszystko jest w głowie - pieszczoty dupki muszą ją podniecać, bo inaczej to będzie jak walenie w gumę. Nie polecam analu z kondomami - umyj wacka przed, umyj go dokładnie po. Moja obecna Pani lubi od czasu do razu zmienić dziurkę w trakcie zabawy. Po latach mnie już to znudziło. ot takie odświeżenie w sypialni. Powodzenia i nic na siłę! Z analem trzeba ostrożnie i powoli. Wtedy masz gwarancję satysfakcji.
  4. Ludzie lubią atencję. Niektórzy bardziej, niektórzy mniej, ba, niektórzy nawet jej nie lubią. Grunt to odpowiednio ją dawkować lub stosować tylko wtedy, gdy wyda nam się to potrzebne; lub nie stosować wcale. Podziwianie kogoś za to, że po prostu istnieje jest bardzo nie na miejscu. Ludzie robią się próżni, bo nie musząc robić nic (chociaż kobiety muszą się umalować, a i niektóre pójść na siłownie), aby otrzymać nagrodę. Moją ulubioną grupą śliniącą się do Pańć pozostają wszelacy robotnicy, którzy wykonują jakąś robotę na mieście i spod wąsa, a znad piwnego brzucha, puszczają te wiązanki w stronę każdej atrakcyjnej kobiety.
  5. Witam szanownych braci, Czy jest tutaj ktoś, kto zmagał się z awersją/strachem przed założeniem rodziny lub ślubem? W moim przypadku nie miałem przekazanych żadnych wzorców od rodziców. Patologia, p.t. ojciec alkoholik, awantury w domu, mieszkanie z babką, matka 0 ambicji, bo była wiecznie tłamszona przez ojca. Od lat twierdzę, że nie pasuję do tej rodziny, bo w przeciwieństwie do niej - nigdy nie interesowało mnie przeciętne życie, ale z drugiej strony nie mam sam w sobie na tyle ambicji, a nawet i marzeń, żeby jakoś je gonić. Idę jak wiatr zawieje, a od kilku lat jeżdżę między Polską a innymi krajami w celach zarobkowych. Każdy taka zmiana jest tylko na plus, bo udaje mi się znajdować lepiej płatne prace. Mam prawie 30 lat. Kilka lat temu myślałem o założeniu rodziny z moją ówczesną partnerką. Przede wszystkim chciałem stworzyć rodzinę pozbawioną błędów, które moja miała. Związek się w pewnym momencie posypał, a przez 5 lat LTR nawet nie wspominałem o pójściu o krok dalej. Sama myśl o założeniu rodziny czy ślubie, nawet przy byciu regularnym czytelnikiem forum i poznaniu gorzkiego smaku "idealnego" życia, wprawia mnie w ogromny lęk i niepokój. Gdzieś w mojej głowie jest blokada, która automatycznie przypisuje czemuś, co w głębi chciałem, negatywnych cech. Wyobrażenie rodziny zmienia się w jakieś heroiczne poświęcenie swojej własnej wolności. Wizja ślubu to kaganiec i śmiertelna deklaracja, która prowadzi do niepowodzenia. Nie znam uczucia "rodzinności" czy miłości wewnątrz rodziny. Męskie wzorce w mojej rodzinie to tylko ojciec i wuj - dwaj alkoholicy, z czego ten ostatni miał łeb do interesów/biznesu i w latach 90 prosperował świetnie ze swoją działalnością gospodarczą. Małżeńskie historie dookoła mojej osoby to w sumie same rozwody - Babka z dziadkiem - rozwód. Matka z ojcem - rozwód. Nawet ten mój stryj jest rozwodnikiem, i to nie jednokrotnie! Kończąc ten smęt chciałbym dowiedzieć się, czy któryś z braci miał podobny do mojego "background" i jakoś się temu przezwyciężył. Czy takie ciągnące się patologie z dzieciństwa "leczy się" z psychologiem? Mój trzeci LTR również prowadzi do nikąd (nie obrałem kierunku - ślub i rodzina), bo takie kroki to dla mnie ogromny ciężar, którego po prostu się boję, może nawet panicznie.
  6. To wideo jest dosyć stare. Jedyne w czym ta laska przypomina brytyjkę to w byciu zalanym i w szlochająco-płaczącym tonie gadki szmatki. Tak dużo pytań, nie ma co oceniać. Brytyjki jak idą w tango to raczej do odcięcia, czasem może czymś posypane. Raz w klubie trafiłem na taką, z którą po 5 sekundach tańca poszedłem w ślinę. W sumie sama mi to zaproponowała. Nic z tego więcej nie wyszło, ale nawet jeśli to jest to bardzo powszednie - z klubu do łóżka. Seks na wyspach traktuje się troszkę inaczej niż w Polsce. Tam to zabawa, Tinder służy do znalezienia partnera do seksu, a nie do wielkiej miłości.
  7. Szkoda, lubiłem jego filmy. Taki szurnięty wujo-dziadzio, którego każdy chciałby mieć, bo nauczyłby wiele.
  8. @BrightStar Nie miałeś kogo zacytować, żeby podzielić się swoimi mądrościami? Pohamuj proszę swój temperament i nie wrzucaj mnie do swojego wyimaginowanego wora, bo gówno o mnie oraz o moim doświadczeniu wiesz. Zaznaczyłem, abyś był ostrożny w swoich marzeniach, a Ty na mnie naskakujesz jak zakochany, pierdzący bańkami mydlanymi, młokos. Byłeś Ty kiedyś za granicą, że tak mój komentarz Cię oburzył? Czy byłeś w innym kraju, gdzie byłeś jedynym białaskiem w okolicy, który słabo zna lokalny język, a po angielsku nie mówi nikt? Chyba nie, skoro twierdzisz, że to jest "chory scenariusz". Nawet jakiś lokals na filmie, który ktoś tutaj podlinkował, a pewnie którego nie obejrzałeś, mówi, aby uważać w takich miejscach, bo nigdy nie wiesz na kogo trafisz. Zobacz sobie ten filmik. Brazylia, Rio, duży event sportowy, a w biały dzień kroją ludzi z biżuterii na ulicy: Jak będziesz miał zamiar zacytować mnie ponownie to chociaż wejdź w jakąś sensowną polemikę, jeśli jest na nią miejsce. Do tej pory tego miejsca nie ma.
  9. Bawi mnie w jaki sposób Konfederacja jest teraz na ustach wszystkich (głównie tych, co szukają potknięcia, żeby dojebać), gdy opowiedziała się za tym, *UWAGA* za czym opowiadała się od początku. "Polaków pamięć złotej rybki" już nie ma w rejestrze, gdy Bosak na debatach opowiadał się stanowczo za ochroną życia nienarodzonego. A teraz wielkie zdziwko, bo jak oni mogli tak, z tym złym PiSem? To gdyby doszła do władzy i zniosła podatek dochodowy, to wtedy każdy by zrobił wielkie oczy, bo jak to tak. Wchodzą do rządu i burzą cały porządek. Właśnie w ten sposób działa ta krótkotrwała pamięć, którą dodatkowo pomaga trenować Facebook i inne sociale, bazujące na podrzucaniu nowych informacji. Nie przypominam sobie, aby usuwanie ciąży było w cenniku pomiędzy RTG zęba, a TK klatki piersiowej czy pobrania krwi, a co za tym idzie "zakaz" czegoś, co nie było do tej pory powszechne i w łatwy sposób dostępne, jest po prostu absurdalny, a w dodatku wywołuje falę protestów i buntu, oraz (nowe do kolekcji) nakładki profilowe na FB, z których ochoczo korzystają moje znajome. Nie kojarzę, aby marihuana czy kokaina była dostępna w sklepach, a mimo to ludzie korzystają z tych substancji i znajdują sposóby na ich zdobycie. Lekarzy, którzy na boku usuwają ciąże też się znajdzie jeśli będzie taka potrzeba. Pieniądze nie śmierdzą, a takie zabiegi były robione pewnie hen długo przed narodzinami tych najbardziej protestujących.
  10. Nie rozumiem czemu usuwanie ciąży ma być w jakiś sposób upaństwowione. Przez lata temat taboo, poruszany jedynie w dramatach, ale nawet tam ukazywany jako coś, co robi się "po godzinach pracy" i płaci pod stołem. Absurdalne jest to, że Polakom wystarczy rzucić kość niezgody, o którą się zagryzą i tak tematy jak gospodarka, polityka międzynarodowa i silne państwo są solą w oku Polaka, ale aborcja, "KONSTYTUCJA", 5G i COVID-19 jest języczkiem u wagi, który wywołuje protesty, zamieszki i bunt. Sprawy marginalne są kreowane na te ważne, a te ważne są ignorowane. Jestem pewien, że jak wyjdziesz na ulicę z transparentami o kontrolowaniu porodów i pozwalaniu tylko na zdrowe ciąże (selekcja) rodem z antyutopijnych powieści, to społeczeństwo Cię zagryzie, opluje i pobije; ale jeśli wyjdziesz z plakatami o aborcji nienarodzonych dzieci z wadami, to dostaniesz aprobatę. Absurd goni absurd. W wielkim skrócie - kto będzie chciał usunąć ciążę to i tak znajdzie sposób, żeby ją usunąć. Proste jak drut.
  11. Z Tinderem i czatowaniem online jest wciąż to "ryzyko", że nie wiesz kto siedzi po drugiej stronie. Pisać to można sobie z tysiącami niewiast. Masz pewność, że to laski, a nie jakieś grupy nastawione na okradanie turystów? Latynoski to nie mój typ (szafy), ale jeśli już chciałbym tam podbić to tylko ze znajomością hiszpańskiego. Ameryka Południowa jest jednak zbyt niebezpieczna, żeby być tym naiwnym turystą mówiącym tylko po angielsku.
  12. @mac Bo ludzi łatwiej jest oszukiwać niż przekonać, że są oszukiwani. Stąd takie reakcje i robienie z Ciebie wariata, bo co Ty opowiadasz - "podatki muszom być i jusz." Już kiedyś wspominałem ten obraz - powiedz babciom i dziadziom na pokazach garnków, że zrobią ich w uja, to wjadą na Ciebie, zjebią bardziej niż złodzieja. Upokorzysz się i wyjdziesz na idiotę. Kilkadziesiąt lat prania mózgów i do tego każdy myśli, że wie lepiej. Co do podatków - w Japonii VAT to 8 i 10%, jak w pracy powiedziałem, że w Polsce jest to 8 i 23, ale są też inne stawki, zależnie od produktu/usługi, to spojrzeli na mnie jak na niewolnika. "Ale jak to?! 23?! To wy tam macie duże te podatki." Plaskacz z możliwie największej dłoni dla tych, co śmią twierdzić, że Polacy płacą niskie podatki. Pomijam kwestię zamrożonej kwoty wolnej od podatku, nie tkniętej od 11 lat, a jeśli już tknięta to tylko o groszowe sprawy.
  13. Od siebie dodam - wszystkie moje seksualne partnerki miały okazję robić mi dobrze, było ich dokładnie 6 i tylko tylko przy jednej byłem w stanie dojść, bo robiła to z taką pasją, że musiałem jej przerwać, żeby dojść, ale w niej. Pozostałe były takie czysto mechaniczne - po prostu usta do wsadzenia w środek penisa i ruszanie głową. Czy wybrzydzały? Niezbyt, kiedy chciałem to to robiły, ale za nic nie była to dla mnie przyjemność. Z większą pasją lizałem im cipki, bo lubię widok jak kobieta się przede mną wije z przyjemności - nakręcało mnie to dodatkowo na seks. Inną sprawą jest, czy lasce zależy, aby tobie było dobrze. Jeśli tak, to może się jakoś postara. Motywacja jest przecież kluczem do rozwoju. Partnerki nadrabiały seksem i od tamtej pory nie narzekam na orala w moją stronę. Zraziłem się do tego + nie trafiłem na odpowiednią. Czy to powód do zmiany partnerki? Niekoniecznie.
  14. Taka ciekawostka co do azjatek z Japonii - w prefekturze, w której mieszkam jest spory wskaźnik rozwodów. Słyszałem tylko takie plotki od innych ekspatów, z którymi pracuje, ale jakie było moje zdziwienie jak szefowa-plotucha powiedziała mi, że prawie wszystkie matki moich uczniów w wieku 3-7 są singielkami. Dziwne zjawisko, skoro w Japonii pompuje się mit idealnej rodziny (reklamy, programy w TV, media), który młodzi łykają od dziecka, a konformizm w Japonii to coś powszechnego. Małżeństwo jest czymś naturalnym co trzeba zawrzeć, jeśli chce się z kimś być/założyć rodzinę. Z drugiej strony być może to jest właśnie powód rozwodów - zderzenie ze ścianą rzeczywistości. Tata - Pan domu i żywiciel rodziny, wychodzący rano do pracy i wracający po to, żeby iść spać. Dzieci czasami widują ojca tylko w weekend, bo kiedy wychodzi/wraca to dzieci śpią. Mama - zajmuje się domem i dziećmi. Dzieci - przywiązani do matki na amen, co w rezultacie może doprowadzić do dziwnych odchyleń, jak mieszkający z matkami 30-40 latkowie bez żadnych perspektyw na kobiety. Czemu traktuje to jako ciekawostka? Bo o "samotnych matkach" (1% społeczeństwa) mówi się tak jak o kimś kto nie ma nóg i masz go zobaczyć po raz pierwszy. Poza tym codzień widzi się właśnie taką kombinację [Matka + Dziecko], bo ojciec pracuje, przez co ciężko odróżnić, która mogłaby być samotną matką.
  15. Jak odpowiednio naciągnie torbę na siuśka to może coś w ten deseń wyjdzie.
  16. Nie dało się tego lepiej ująć. Nie ma co się wykosztowywać na wojaże, skoro taką kurę domową można znaleźć na rodzimym poletku. Jest tego jeden plus - brak bariery językowej. Minus - brak skośnych oczu i inna budowa ciała. W sumie jakie są inne różnice między Basią z Lipowa, a Joy czy innej Happi z Batu-Batu? To jak kupowanie fury z tym, że dopłacasz kilka koła za pomalowane felgi i wewnątrz masz szwy na tapicerce w kolorze lakieru
  17. @Mattmi zaciekawiłeś mnie tą zajawką o przyjaźni K-M. Chętnie bym przeczytał jakąś ciekawą historię! Drogi Autorze, ciekawy regulamin związku z ex-myszką udało Ci się streścić. Pomijając kilka punktów - wypisz, wymaluj moja ex. Punkt "jeśli nie masz/nie robisz X to nie jesteś facetem" już chyba przerobiłem tysiąckrotnie w moim kilkuletnim związku. Chciałbym nadmienić, że byłem pierwszym chłopakiem ów pańci, a całą kobiecą mądrość brała z Instagrama i jakiś dziwnych profili na FB z historiami z życia + czasem YT z jakimś gówno-filmem. Dopiero mocarny kop w ryj obudził mnie z tego stulejarstwa, kiedy wierzyłem, że jak wytknę Pańci naruszenie jednego z punktów owego regulaminu to ona z mądrzeje lub zauważy swoje błędy. O jaki ja byłem głupi. Mało tego, nawet po rozstaniu czasami próbowała mnie psychicznie urabiać, gdy napisała od czasu do czasu zapytać co u mnie. Teksty w stylu "Ty się nigdy nie zmienisz" czy jakieś "wjazdy na ambicje" były czymś normalnym z jej strony. Od rozstania minęły 2 lata, a ja mam ogromny ubaw z takiego jej pierdolenia, bo gdy ja przez ostatnie dwa lata żyłem w dwóch różnych krajach, poznałem masę ludzi i nawet dorobiłem się jakiś oszczędności, to jedyne co ona zmieniła w swoim życiu to profilowe na FB i mieszkanie. Weekendowe przeciętne życie typu: sobota, winko, książka (koniecznie taka na fali popularności) i "chill" w hashtagu. A poniedziałek-piątek praca w korpo i bycie gwiazdą dla starych stulejarzy-orbiterów. Jeśli ktoś ją sobie dobrze dymał od naszego rozstania, to miał dobry czas, bo choć jej charakter jest podły, to seks był przyjemny. Każdemu, kto się z nią związał - polecałbym spierdalać i zająć się czymś lepszym.
  18. Fakt. Może to pomysł na zajebiste życie. Jedziesz do kraju, w którym dzienny koszt utrzymania to grosze, monetyzujesz zdjęcia, filmy z podróży czy nawet z bzykania egzotycznych krain, a potem żyjesz jak król.
  19. Całe to poznawanie Azjatek wedle YouTube'a kończy się na tym samym - bycie portfelem i podwyższeniem statusu - swojego jak i pańci. Szukaniem niewinnej księżniczki w wiosce Batu-Batu i przylot w białym odrzutowcu, aby wyrwać księżniczkę z szarego życia bez perspektyw, przy jednoczesnej aprobacie otoczenia. Wszystko to, aby potem być szczęśliwym bankomatem w świecie, gdzie nie ma zepsutych kobiet i wszystko to jest z miłości, a koszty życia to grosze. Szkoda mi gości z takich filmów, bo kontrastują ich idealne związki z związkami "dla kasy" czy egzotyczne pańcie z tymi złymi, wyemancypowanymi, z Europy. Myślę, że gdyby taki jegomość podbił do Korei Południowej, to zainteresowałby tylko nikły procent kobiet - nie zna języka, nie zna kultury i obyczajów, stopy życia nie podniesie, bo nie ma żadnej reputacji w ich kraju. Zwykłe zainteresowanie poprzez ciekawość. Nie chce mi się wierzyć, że tacy ekspaci, zdawałoby się ułożeni zawodowo oraz inteligentni, wierzą w bajki o orientalnej, bezinteresownej miłości.
  20. Kto jeszcze utrzymuje serwery tego dinozaura? Takie portale, słusznie zapomniane, można sobie darować - dajmy im w końcu umrzeć zasłużoną śmiercią - i skupić się na aktualnych trendach. To jest internet i nic nie trwa w nim wiecznie, chyba że jakiś mem lub zabawny filmik. reuploadowany na setkach kont. Nawet jeśli wciąż są tam aktywni oraz, co zaskakujące, nowi użytkownicy, to pomyślmy jaki typ kobiety będzie na tym portalu? 1. Taka o kilkanaście lat starsza od momentu, gdy zakładała profil w czasach swojej świetności, jeśli takowe miała. 2. Nowa użytkowniczka, która żyła 30 lat pod kamieniem i dowiedziawszy się o wymarłym portalu, zakłada na nim konto, a może się uda. Sympatia jako rodzime social media została wyparta przez NK, które następnie wyparł FB. Jeśli Tinder/Badoo czy inne aktualnie popularne środki do poznawania kobiet zawodzą, to trzeba poznawać na żywo. Fajną nerdówę można pewnie spotkać na jakimś konwencie, miłośniczkę sztuki na wystawach, a miłośniczkę literatury w bibliotece/księgarni.
  21. Prysznic to lipne miejsce, chyba, że masz fajną przejściową "kabinę". Inna sprawa to lubrykacja, a prysznic i woda/mydło tylko pogorszy warunki. Zróbcie to normalnie w łóżku, tylko podłóżcie jakiś ręcznik. Moje partnerki z przeszłości oraz ta obecna lubią ten rodzaj seksu i tylko w kilku przypadkach rozpoczęliśmy zabawę od razu od tej "drugiej" dziurki. Zwykle podczas normalnego seksu i pozycji na pieska czy jeźdźca mój nawilżony palec stymulował odbyt, potem dokładałem kolejny i trochę przygotowywałem dziurkę na zabawy. Wtedy też wyczujesz jak się sprawy mają i czy organizm tego dnia na takie zabawy sprzyja. Mi raz lub dwa zdarzyła się "wpadka". Po takiej akcji jedna z moich partnerek się obraziła na seks analny i od tamtej pory uprawialiśmy go tylko kilkukrotnie (licząc na palcach jednej ręki) podczas kilkuletniego związku. Do wpadki każdy seks to był anal, dopiero potem się zdecydowała na tradycyjny seks (dziewica). Jeśli tak bardzo się obawiasz to zróbcie to w prezerwatywie, w razie ewentualnej niespodzianki chociaż nie będzie poczucia winy, że penis partnera jest umorusany w nutelli. Powodzenia!
  22. Apka to Anki - na Windowsa/Maca i Androida jest za friko, iOS - trzeba zabulić. Talie ściągnąłem z neta, z tym, że wykorzystuję program do nauki japońskiego. Metoda ta jednak jest dobra do nauki wszystkiego, od wzorów matematycznych po fakty historyczne. Interwały apka ustala sama, jeśli chodzi o sesje, to robiłem je codziennie, czasami zdarzała się jednodniowa przerwa. Te samą metodę polecam moim studentom, którzy uczą się tradycyjnie z książek, jest po prostu wydajniejsza i mniej przypomina tradycyjną naukę. Naukę zacząłem na kompie, potem kupiłem apkę na iOS i od tamtej pory uczę się w każdej wolnej chwili. Pamiętać należy o założeniu konta na stronie Anki, żeby telefon i komp się zsynchronizowały.
  23. Mam znajomego, który niemieckiego nauczył się używając Duolingo. Od zera do takiego poziomu, że zdał maturę z niemieckiego i poszedł na germanistykę, którą niedawno ukończył. Spróbowałbym właśnie Duolingo + jakieś stronki/podręcznik do gramatyki, żeby doczytać jak coś jest niejasne. Jak masz budżet na naukę, to może zainteresuj się kursem przygotowującym do FCE, który potwierdza znajomość j. angielskiego na poziomie B2, unikniesz wtedy błędów przy uczeniu się samemu oraz będziesz uczył się tego co potrzebujesz w naturalnym tempie i w sensownej kolejności. W opcji budżetowej - przeszukaj internet żeby znaleźć przykładowy test (żeby rozeznać się w jaki target celujesz) lub jakiś PDF książki przygotowującej właśnie do takiego egzaminu i rozpocznij naukę. Do słówek polecam fiszki, ale w formie SRS (spaced repetition system), w moim przypadku dało to najszybszy efekt w nauczeniu się słówek - zapamiętałem i utrwaliłem sporo nowych słów. Ja doszkalałem się tak: 1. Czytałem dużo opisów, artykułów, tutoriali i grałem w gry komputerowe tylko po angielsku. Chodzi o to, aby wykorzystać język obcy do pozyskania informacji i zrozumienia przekazu. Czytaj takie teksty, z których rozumiesz i znasz 97-100 słów. Jeśli ta wartość jest mniejsza i musisz częściej zaglądać do słownika, polecam najpierw podszkolić słownictwo, a potem czytać w naturalnym rytmie. 2. Oglądałem serial animowany "Family Guy". Obejrzałem w sumie 10-11 sezonów i to pomogło mi osłuchać się z angielskim. Z początku oglądałem z napisami (angielskimi oczywiście) i ledwo nadążałem czytać, potem jak już się przyzwyczaiłem to wyłączyłem napisy i stawiłem czoła rozumieniu dialogów bez widocznego tekstu. Efektem był niesamowity przeskok w rozumieniu i wyłapywaniu poszczególnych słów z mowy, co poprawiło rozumienie i potem ułatwiło rozmowy. 3. Mieszkałem i pracowałem w UK, używając języka angielskiego każdego dnia w pracy. 4. Tłumacząc niezrozumiałe słowa szukałem angielskich definicji słownikowych. Od pewnego momentu uczyłem nowych słów tylko po angielsku i to również sprawiło, że moje dotychczasowe słownictwo poszybowało jak rakieta. 5. Szukałem ludzi na czatach online, aby z nimi pogadać.
  24. Zależy na jaką trafisz, choć z drugiej strony będąc w Japonii nie spotkałem się z jakimś wielkim kontrastem pomiędzy kobietami. Większość jest mniej więcej w tym samym typie, z podobnym stylem i "priorytetami", które w dużej mierze kształtuje otoczenie i TV. Jeśli trafisz na taką, która miała okazję wyrwać się z japońskiej bańki i być trochę poza Japonią - bierz i się nie zastanawiaj. Japończycy mają prane mózgi od małego, ktokolwiek wyróżniający się jest od razu gdzieś na uboczu, poza "bańką".
  25. O kurde, zapomniałem o tym gościu, niegdyś oglądałem jego filmy, ale po pewnym czasie jego sposób mówienia zaczął mnie męczyć, a i tematyka nie była zbyt ciekawa; a tu proszę, typ się hajtnął z Tajką Warto się też zainteresować innymi krajami. Japonki nie są złe, na pewno nie ma takie parcia finansowego jak Tajlandia/Filipiny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.