Skocz do zawartości

Maciejos

Starszy Użytkownik
  • Postów

    448
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Maciejos

  1. A to bardzo fajnie się składa, bo i jestem na emigracji, i znałem trochę mieszanych parek. Jeśli mam być brutalnie szczery, to zdecydowana większość emigrantów z PL to totalna patola lub mało wykształceni ludzie z przeciętnymi celami w życiu - najtańsze żarcie, piwko i telewizor/telefon na raty. Polaków na wyspach podzieliłbym na kilka kategorii: 1. Patologia uciekająca przed konsekwencjami w rodzimym kraju + dłużnicy 2. Najprostsi ludzie, z dolnych warstw społecznych. 3. Ci, którzy wykorzystują to gdzie są. Rozwijają się, ale wciąż są głęboko zakorzenieni z ojczyzną. 4. Totalnie odpolszczeni ludzie. Z rodakami nie mają ochoty rozmawiać po polsku. Zwykle to najlepiej zarabiająca grupa społeczna z dobrymi kontaktami. A teraz lekkie rozwinięcie, które potem okraszę swoimi obserwacjami. 1. Jeśli mamy trochę oleju w głowie, to nigdy nie trafimy na takiego typa. Poznałem może 2-3. Przeszłość kryminalna w PL, którą poszerzają o tą w UK. Zazwyczaj za dilerkę albo jakieś pobicie/długi. 2. Najpowszechniejsza grupa. Zwykli ludzie, którzy wyjechali za lepszymi pieniędzmi. W PL nie robili nic szczególnego - kasjerka/fryzjerka/piekarz/robotnik budowlany. Pomimo możliwości - nie chcą z niczego korzystać. Są leniwi i bierni. Z językiem na bakier (PL jak i ENG) i tak na prawdę to jest taka najbardziej polska mentalność, tylko w innym kraju. Wykonują najchujowsze prace, bo znajomość angielskiego jest słaba (lub jak to nazywają "komunikatywna", czyli tak półsłówkami i na migi), zwykle to sprzątanie/zmywanie lub inna fizyczna praca, której angol nie dotknie (chyba, że również jest takim społeczniakiem). 3. Nieco zangielszczeni ludzie z grupy 2. Mniej nałogów i patologii, lekkie dbanie o siebie. Pracują w całkiem dobrych miejscach na wyższych pozycjach. Zwykle to ludzie, którzy mają jakieś hobby i z UK wiążą swoją przyszłość. Kupują nieruchomości, rodzą dzieci (nawet chętnie) i generalnie są to lepsi jakościowo ludzie - nie są zależni od znajomości języków czy od nieznajomości prawa/norm. Ich dzieci są w znacznej części odpolszczone, ale to wynika z urodzenia w tym kraju i uczęszczaniu do lokalnych szkół. Ciekawostką jest, że dzieci urodzone i wychowane na wyspach wyglądają dużo bardziej jak lokalsi, niż ci, którzy przyjechali tutaj z rodzicami. Nie wiem co w tym jest, ale jest to fascynujące zjawisko. 4. Bliżej im do lokalsów niż do rodaków, z którymi nie bardzo chcą utrzymywać kontakt/relacje. Są zadbani, modnie ubrani, a także przejawiają bardziej lokalne cechy charakteru. Pracują na wysokich stanowiskach lub po prostu tych dobrze płatnych. Zwykle w jakiś mikro-korpo, gdzie jest mało rodaków (lub wcale). Język to nie jest problem, nawet akcentu nie słychać tak mocno. Czasami nawet zangielszczają swoje imię i nazwisko, ale to już lekkie ekstremum. Jak to przekłada się na relacje D-M? (Pomijam grupę 1, bo to margines, z którym nie jest mi po drodze. Zakładam, że to relację z innymi obcokrajowcami na zasadzie meliniarskiego konkubinatu.) Najwięcej par przyjeżdża z grup 2 i 3. Wśród jednych i drugich poznałem kilku rozwodników, którzy potem pobrali się z innym rodakiem/rodaczką, również na emigracji. Jeśli chodzi o atrakcyjność takich osób - jest kiepsko. W większości przypadków to morda polaka w dresie Everlast (co kiedyś było prześmiewczym żartem w stronę polaków na emigracji w latach 2007-2012, zaraz obok klaskania w samolocie). Takie...normiki, tylko zarabiający w £. Polki z tych grup, które związały się z obcokrajowcami nie były specjalnie szczególne. Takie typowe Justyny/Karoliny, które cośtam o siebie dbają, ale bez przesady. Mindset jednak jest bardzo patriotyczny, co często kończy się wróceniem do stanu sprzed związku. Grupa 4 wiąże się głównie z lokalsami albo innymi obcokrajowcami, którzy reprezentują sobą konkretny styl życia. Nic nowego, bo swój do swego ciągnie. Co tu dużo rozpisywać - wszystko, byle nie Polag/p0lka. Moja najmniej ulubiona grupa, bo to zwykle ludzie z nadmuchanym ego. Sam siebie lokuję gdzieś między 3 a 4 - nie trzymam się z rodakami, z językiem nie mam problemu, gdyby nie plakietka z imieniem, to braliby mnie za kogoś innego. W sumie tak było - pytali mnie czy jestem z Cypru, Chorwacji, Turcji czy nawet Hiszpanii (lol). Na sam koniec o dwóch związkach. Znam obie witaminki jak i ich partnerów. 1. Przedstawicielka grupy 2/3. Wyszła za francuza, który miał całkiem prestiżowe stanowisko w tym samym miejscu pracy. Jej software nieco odbił się zakochanemu żabojadowi czkawką. Kupili (lub wybudowali, zapomniałem) dom w jakimś wypidowie w Polsce. Ona mocno zżyta z rodziną, więc co wesele czy inny pierd noworodka, to bach do PL. Typ był wiecznie skrępowany, bo nichuja rozmawiał po polsku, a jej rodzina po angielsku. Ostatecznie kazał jej wypierdalać i się rozwiedli. Bez bobo, chociaż było blisko. 2. Przedstawicielka 3/4 (jak ja). Świetny język, w miarę zadbana jak na lokalne standardy. Pogodna, wesoła, ale z polską naleciałością - marudzeniem i zjebanym softwarem. Jak ją poznałem to była z jakimś latynosem. Związek-spierdolina, bo jakieś grube akcje tam odchodziły. Potem związała się z lokalsem, który pierw był jej ramieniem do płakania (po ex). Typ to człowiek orkiestra. Dobrze wyglądający (taki cherubinek-chad), z fajną energią do życia. Niewiele wcześniej ostro posuwał inną laskę z pracy (FWB), ale to normalne u lokalsów. Nie brałbym tych statystyk do serca, bo "partner obcokrajowiec" oznacza wszystko od Rumuna, Węgra, po nawet Hindusa.
  2. To, to! Pracuję w takiej branży, gdzie kobiet jest albo więcej albo 50/50. Praca z klientami, face to face. Od tych normików po awanturników. Czasami trafiają się bożyszcza i wtedy jest masowy wodospad. Mam nawet taką agentkę, która non stop z innym typem się spotyka. Jak sama stwierdziła - "trzeba pocałować sporo żab, zanim trafi się książę" Dobry materiał, taki obszerny. Ten z mojego linku tyczy się głównie lasek z SEA i coś w tym jest. Sam jestem w kontakcie z kilkoma (planuję jakiś dalszy trip w 2023). Typek ma w hooy racji, bo te stereotypy niestety są prawdziwe.
  3. O! To, to! Starych Niemców czy polskich emerytów na Filipinach nikt nie chce oglądać. Z YouTubowymi w samo sedno. Kursy/książki/krypto. Życie za centy w egzotycznych krajach i imprezowy tryb życia. Nawet jednego rodaka mamy w tym kręgu, M. Forsaken. On chyba żył z organizowania wycieczek. Co do prawdziwych sexpatów, to można by się zdziwić jak młodzi goście bujają się z Azjatkami, i to niekoniecznie ci szukający rozgłosu
  4. Warto posłuchać. David Bond to w miarę barwna postać w swoim (s)expaterskim fachu. Dla wszystkich zainteresowanymi pańciami z SEA, czy innych "kontaktowych" narodów.
  5. W całym tym zgiełku zapomniałem odnieść się od tematu. Tak - wraz z wiekiem powinny wzmagać się pewne cechy. Jeśli nie wyszło to naturalnie (doświadczenia z pracy, ze związków), to trzeba nad tym popracować. Ja co chwila miałem jakieś kłody pod nogami, głównie emocjonalnie. Zgadzanie się na wszystko, a potem narzekanie w ciszy. To takie bardzo polskie. Stąd - asertywność jest u nas postrzegana jako nieuprzejmość, nieżyczliwość czy nawet wrogość. To musi wynikać z miernych przełożonych, którzy rozkazują, a nie dowodzą. Jakakolwiek konstruktywna wypowiedź czy odmowa wprawia w syntax error i wtedy odbieramy to jako coś nienaturalnego, a więc pewnie wrogiego Testoviron, to jednak miał rację ze wszystkim. Przyszedł i odszedł za wcześnie 😕
  6. Odebrałeś mnie źle, bo ja nie neguję wojska per se. Po prostu stwierdziłem, że obowiązkowe szkolenie mogłoby nie mieć oczekiwanego wpływu (poprawy jakości społeczeństwa lub kształceniu zachowań). O samym wojsku czy jego kondycji nie mam zdania. Pracowałem z jednym gościem, który służył 20 lat. W życiu nie spotkałem bardziej opanowanego człowieka. Największych agresorów zjadał spokojem i łagodził konflikty słownie, co podziwiam po dziś dzień.
  7. Jeśli poruszę temat narodowej martyrologii, to poprosisz mnie o wskazanie konkretnych osób? Albo się zgadzasz z tą teorią albo nie. Mam screenshotować komentarze czy nagrywać wypowiedzi jakiś starych, zgorzkniałych capów, bo jeden gość w internecie tak chce? Cwana zagrywka. Czyli, żeby stwierdzić, że auto osobowe ma 4 koła, silnik oraz, że porusza się do przodu lub do tyłu, muszę być mechanikiem samochodowym? Nie. Kucharz nie musi znać składu atomu ziemniaka, a sprzątaczka na dworcu czym jest wodorotlenek sodu, bo takie coś ma w butelce z "Kretem". Co jeszcze? Mam za mało lat i gówno wiem o życiu? Idź drogą brata @Trevor i wejdź w dyskusję, a nie stosuj jakieś marne zagrywki i każ się komuś tłumaczyć z jego wypowiedzi. Nu, nu, nu.
  8. Zanim odpłynął to był bardzo rozmowny. Służył od kilku lat i jak to wpłynęło jakość społeczeństwa? Jeden alkoholik więcej. Ja jestem z czasów, gdy to nie było obowiązkowe. Przestańmy gloryfikować obowiązkową służbę wojskową, jakby to była fabryka prawdziwych samców Ktoś pierdolnął taki fikołek, który przez powielanie wywindowano do rangi absolutu. Kariera w wojsku może i kształtuje charakter, ale kilka-kilkanaście miesięcy? Odejdzie w niepamięć po paru latach tak samo, jak moja znajomość języka niemieckiego z czasów liceum. Dodam, że z tego języka miałem same bardzo dobre oceny i nawet zdałbym maturę bez problemu. Po ponad 10 latach od wyjściu z liceum - pamiętam kilkanaście słów na krzyż. Wiedzę, tak samo jak kondycję należy aktywnie podtrzymywać, bo inaczej spada na łeb na szyję. Mało tego, bez odpowiedniej motywacji nic nie zdziałasz, a bat to działał na niewolników. To nie jest jakaś abstrakcja.
  9. Nie wpłynęła by na nic. Ktoś zajarany służbą w mundurze i tak tam się będzie dobijał, a ktoś kompletnie z innej bajki popadnie w jakiejś skrajności. Jakiś czas temu miałem u siebie w barze żołnierza. Całą noc nam się użalał, że poszedł do woja, bo lubił się bić, ale to nie jest dla niego. Pierdolił o jakiejś valhalli, po czym przybił gwoździa na ladzie. Typ w wieku 22-23 lat, a wyglądał na styranego życiem 30-latka. Jakość społeczeństwa buduje się generacjami, a nie jakimś minimalnym okresem w życiu człowieka, bo czym jest kilka miesięcy na przełomie życia? Kroplą w morzu. Gdzie są teraz ci dzielni ułani ze służb wojskowych z lat 90? Już mnie zaczyna irytować takie dekadenckie pierdololo.
  10. Trochę przejrzałem temat i...czego tu oczekiwać? Na lokalnym poletku mało jest osób z jakąkolwiek pasją czy zainteresowaniami. Zainteresowania typowej Karoliny to klasyczne trio w postaci: "muzyka, taniec, podróże", czyli dla laików: -muzyka: ta, która leci w radiu w tle -taniec: ten na weselach, raz na kilka lat -podróże: co roku nad to samo morze, bo wszyscy jeżdżą. Jeśli pańcia posiada jakieś zainteresowania, to zwykle trzyma się z ludźmi o podobnym przysposobieniu do życia. Ci szaleni podróżnicy obracając się przy szalonych podróżniczkach, backpackersi tak samo. Parki sportowców? Czemu nie. A może wolontariusze/aktywiści? Tak, oni też się obracają w swoim kręgu zainteresowań. Zupełnie to samo tyczy się mężczyzn, którym ego podpowiada, że są pasjonatami czegośtam, a tak naprawdę są kanapowymi obibokami. Dla faceta takie trio to: "sport, motoryzacja, polityka" -sport: mecze w tv -motoryzacja: to na tvn turbo -polityka: na bieżąco o tym, co mówią w tv Sporo w tym generalizacji, ale jest w tym ziarno prawdy. Ludzie z pasjami (i charakterem) stawiają poprzeczkę wysoko i będą zainteresowani wyłącznie ludźmi z podobnymi zainteresowaniami, którzy pielęgnują je na podobnym poziomie. Himalaista John nie będzie zainteresowany Suzy, która o wyprawach lubi, co najwyżej, czytać; tylko Jessie, która będzie chciała się na takową wybrać. Nic złego w dobieraniu partnerów bez zainteresowań. Sam znam jedną pannę, która zaraziła się solidnie pasją swojego partnera - motocyklami. Teraz to totalna świruska na tym punkcie z własnym moto. Sam odczuwam wielki niedosyt w poznawaniu osób, bo są po prostu nudne. Doceniam ludzi z pasjami, bo sam trochę korzystam z ich energii.
  11. To tak jak czaty z orientalnymi witaminkami Kilka dni i pytanie gdzie mieszkam, a potem "a skąd jesteś?". Szybkie kalkulowanie, czy aby ma paszport danego kraju, a potem narka Nie ma co winić, każdy przede wszystkim chce poprawić swój dobrobyt.
  12. Jestem bardziej materiałem na kochanka lub STR (nie mylić z STD). Świat jest za duży, żeby uwiązać się w jednym miejscu. Ja chcę odkrywać nowe miejsca, a nie brać kredyt na 30 lat i użalać się nad życiem. Paniom to nie odpowiada, stąd ----> kochanek albo short-term.
  13. Coś w tym jest, co niestety jest w jakiś sposób atrakcyjne dla kobiet. Taki zabawny przykład - moja dobra znajoma poznała obcokrajowca (śniadego), z którym potem ostatecznie się pobrała. Abstrahując od sprzeciwów jej rodziny czy w miarę konstruktywnych "za i przeciw" z mojej strony (radziła się mnie), wyszła na bardzo zadowoloną kobietę. Anyway. Rzecz w tym, że opowiadała mi jak on to był bardzo, wręcz rycersko zaborczy, co jej totalnie schlebiało. Może i pod to da się podłączyć memowy podwójny standard: Jak jest orientalny, to jest to pożądanie; gdy lokalny (i nieciekawy) - stalking. Simpów rozjeżdżać walcem, bo tylko psują świat i nie dostają nic w zamian.
  14. To ja podłączę się z ciekawym przypadkiem u mnie, który do dziś nie wiem z czego wynikał (prawdopodobnie jakieś styki się przepaliły). Związek z azjatką z kraju, dla którego Polska jest 3-cim światem. Okres próbny - mocne libido, dobry seks; taki z pasją. Cipka mokra jak wodospad za każdym razem. Byliśmy może z rok razem, zwiedziłem wszystkie jej dziurki. Pożądanie było. Nagle coś pańci strzeliło i zaczęły się jakieś płacze przy seksie i prawie miesięczny okres abstynencji. Mieliśmy rozmowy na ten temat, to powiedziała, że zraziła się do seksu (+ wytykanie, że ja myślę tylko o sobie w seksie...ile ja to razy słyszałem) i nie ma na niego ochoty. Raz afera rozwinęła się do takiego stopnia, że w płaczu rozebrała się i położyła jak kłoda na łóżku, po czym dodała, żebym sobie poużywał Wyśmiałem ją i kazałem się ubierać, bo tej komedii nie było końca. Po niecałym miesiącu i cichych dniach z mojej strony seks powrócił. Obstawiam jakiś mocarny syntax error powiązany ze ścianą (i koleżankami-rówieśniczkami w ciąży), bo temat bobo już był wtedy poruszony z raz czy dwa. Na tyle dziewczyn ile miałem, to tylko raz się taki dziwny przypadek trafił.
  15. Jack Manley (typ z 3 minuty), to w ogóle spotyka tam takie degeneratki, że aż traci się wiarę w ludzkość Swoją drogą ciekawy typek. Z nagrywania imprezowych ulic przeskoczył na jakieś książki PUA. W sumie gadane ma, baby face i zasięgi.
  16. Kolejne podwójne standardy. Przecież to żadna nowość. Standardowy bug w kobieta.exe. Jak laska nazywa typa grubym albo brzydkim, to jest ogólna aprobata. Jeśli to gość nazwie laskę grubą lub brzydką. O Jezu! Chowajcie się przed lecącymi kamieniami.
  17. Amen. Precz z martyrologią i narodowym marazmem. Kto chce ruchać roszczeniowe baby, to niech to robi, ale dajcie żyć innym i cieszyć się życiem.
  18. Ona chciała się spotkać bardzo szybko. Chyba dla beki rzuciła, ile miałaby mi zapłacić, żebym do niej wpadł W sumie brakuje mi takich zdecydowanych lasek, które są tam po to, żeby się spotkać. Jak napisałem jej, że weekend odpada, bo mnie nie ma, to skwitowała "to po co piszemy?". Po cholerę być na portalach randkowych, żeby się nie umawiać? Przecież to marnowanie czasu na pisanie. W pewnym mieście wojewódzkim miałem sporo matchy, w tym z kategorii "0 planów na wieczór". Każda w pracy albo nie może, bo kot chory. Zrobię rekonesans do końca roku, a potem solidna przerwa.
  19. Byłem na tydzień w Polsce. Miałem aktywne Bumble i Tindera, na obu opisy po angielsku +, że mieszkam za granicą. Niektóre myślały, żem obcokrajowiec. Jak odpisałem po polsku, to od razu byłem odmatchowany. Moim ulubieńcem stała się ta pani z przerośniętym ego (i BMI).
  20. Myślę, że cała fascynacja Ukrainkami bierze się z niejakiej egzotyki. Ile to osób z forum kiedykolwiek umawiało się z cudzoziemką? Zawsze będzie inna energia, a także nasze odczucia. Pamiętam swoją pierwszą randkę ze studentką z dalekiej Azji. Ale byłem nakręcony - nie tylko na jej orientalną urodę, ale też na fakt, że to nie była Polka. Ekscytacja taka jak przy pierwszej wycieczce za granice. Niby mamy Ciechocinki i Warszawy, ale inny kraj, to więcej do odkrycia. Niech się boją. W sumie w ogóle gra D-M w PL wydaje mi się mocno zryta. Apki randkowe do niczego nie prowadzą, bo sporo wyemancypowanych i pretensjonalnych, które warunki już ustalają w bio. Na żywo już lepiej się powodzi. Te co bardziej ogarnięte to szukają obcokrajowców - obczajcie Bumble - mało popularna apka, a na tyle zmatchowanych Polek (mieszkam za granicą, ale mam w bio, że znam polski; do tego imię nieco zangielszczone) każda myślała, że jestem obcokrajowcem i już zacierały ręce. Jakie zdziwko (i ghosting) był, gdy odpowiedziałem po Polsku. Polacy to mocno uprzedzony naród i to niestety ma przekład nawet w D-M.
  21. Komedia w wykonaniu Damiana. Prawie 50 letni typ płaszczący się do 19 latki i biorący winę na siebie. Niedojrzały emocjonalnie facet, który w przedziwny sposób uczył życia swojej wybranki serca. Za bardzo ją idealizował, przez co teraz cierpi. Wciąż mnie zastanawia, czy relację z tak dużą różnicą wieku mają prawo bytu. Ile to tam było między nimi? 26 lat różnicy? Czaicie to? Przecież to taki odstęp czasu, że typ mógłby ruchać jej matkę i za te 20 kilka lat jej córkę Co za chora akcja. Z drugiej strony - inna parka z polskiego YT jakoś daję radę: Nie wiem jaka jest między nimi różnica wieku, ale też znaczna.
  22. Wczoraj to obejrzajałem. Co to qrwa jest? Pamiętam ten kanał sprzed kilku lat. Nażelowany typ jeździł po krajach Azji P-W i pokazywał jakieś nocne życie, a teraz płacze przed kamerą do jakiejś 19 latki. Przecież to taka komedia, że aż wstyd. Gonciarz już wyglądał mniej żałośnie. W komentarzach pod tym filmem ostro jadą tego youtubera, a w komentarzach pod JEJ ostatnim filmem (tak - owocem tego mezaliansu był między innymi jej kanał z 70k+ subów), pocieszają ją Dlatego związki dojrzałych typów z gówniarami nie mają prawa bytu. Relacja mentorska. Do tego przepaść kulturowa i jakości życia. Typ ją dosłownie poznał na śmietniku - filipińskich slumsach, gdzie domy zrobione są z byle czego, a mieszka tam 1000 ludzi na m2. Obowiązkowa lektura dla każdego sexpata, który będzie oczekiwał wspaniałej i oddanej azjatki. To ten sam software, tylko inny hardware.
  23. Jako ktoś z doświadczeniem w nauczaniu - jak nie zbudujesz podwalin pod bycie autorytetem, to potem jest bardzo ciężko. Ciężko wytrzymać, ciężko zapanować, ciężko nauczać. Miałem taką jedną klasę. Prowodyra i samca alfa dosłownie wyniosłem z klasy. Dzieciaki były nie do zdarcia, nic nie działało
  24. Uważajcie tam z tymi azjatkami, bo Wasze męskie ego nie ogarnie takiej atencji. To tak jakby komuś, kto żyje od 1-go do 1-go nagle przelać 1 milion złotych na konto. Emocjonalna padaka. Czemu tak piszę? Bo sam tak miałem podczas pobytu w Japonii. Tinder szalał, ale nie prowadził do niczego, bo laski nie odpisywały lub okazywały się freelancerkami. Filipiny to jest ryzyko, a koło logiczne filipinek wygląda mniej więcej tak: 1. Lepsze życie 2. Zapewni je pobyt w lepszym kraju (np. UK) 3. Wizę zapewni obcokrajowiec 4. Wiza zapewni: pkt 1. To jest powód dlaczego Azjatki (z tych biedniejszych krajów) wolą białych mężczyzn. W Japonii/Korei pozostają singielki około i po 30-tce. Pracowałem z jedną filipinką, która miała kurwiki w oczach. Lepiła się do wpływowych gości, inicjowała kontakt, etc. Tak naprawdę był to mocno zryty beret, który kłamał 3 razy w tym samym zdaniu. Nawet ładne to było, ale do niczego więcej niż FWB/ONS. Miała 2-kę dzieci w wieku mniej więcej takim, jak długo była poza filipinami. O swoim kraju wypowiadała się niezbyt ciekawie, nawet nie miała ochoty jechać tam do rodziny. Pewnie to tak, jak Polacy na emigracji, którzy potem w Polsce czują wzrok innych na sobie, bo lepiej ubrany czy zadbany. Powiedziała, że poznała męża, gdy pracowała w kawiarni. Prawdą jest, że pewnie była bar girl, bo tyle można było wyciągnąć z jej zdawkowych historii i podobno imprezowej przeszłości. Oczywiście już nie jest z tym mężem Zmieniła na lepszy model i teraz wozi się Range Roverem, mieszkając w pięknym domu gdzieś przy lesie. Partner to biznesmen.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.