Skocz do zawartości

deleteduser129

Starszy Użytkownik
  • Postów

    671
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser129

  1. Zależy co brat chce osiągnąć w tej relacji. Wiem, że to może dla niektórych z nas zabrzmieć dziwnie, ale niektórych mężczyzna kręci taki układ, w którym mają babę, która od nich jest uzależniona finansowo. W zamian za "abonament" mają dupczenie i "girlfriend experience", a jak się coś zaczyna psuć, to wyciągają kartę "klient płaci, kllient wymaga". Jeśli brat chce się "uczciwie" i "honorowo" wywinąć z tego układu, to powinien po prostu nakreślić pannicy jasno granice swojego zaangażowania finansowego i dać jej jasno do zrozumienia, że jego pomoc ma charakter tylko i wyłącznie czasowy. Na przykład: "Słuchaj, Karyna, moja propozycja jest taka; masz miesiąc na znalezienie przedszkola dla najmłodszego gówniaka. Reszta jest w wieku szkolnym, więc nie łżyj mi, że musisz się nimi opiekować 24h/dobę. Następnie masz kolejne dwa miesiące na znalezienie pracy na pełen etat. Jak sama nie umiesz, to ci pomogę w szukaniu pracy, ale warunek jest jeden: jaką pracę ci znajdę, taką weźmiesz, bez grymaszenia, że za ciężka albo że chcesz zarabiać 8.000 zł na rękę. Po tym czasie moja pomoc się kończy, jak nie skorzystasz z tej szansy, to nie mój problem. Jak ci się nie podoba, możesz pozwać swoich byłych o alimenty, powodzenia. Nie zamierzam cię przygarnąć na konkubinę, więc jak ci takie myśli chodzą po głowie, to lepiej niech przestaną." Edit: I oczywiście kluczowe jest bezwzględne egzekwowanie warunków. Ani kroku wstecz, ani jednego dnia ustępstwa.
  2. Ja nie podrywam kobiet na selfie z łazienki, więc wygląd mojej łazienki tudzież kibla nic nie wnosi do rozmowy. Jak jeszcze się bawiłem w takie apki, to miałem świadomość, że nie jestem z wyglądu chadem 10/10, więc będę dostawał ujemne punkty za brzydką oprawę. Więc moje fotki miały na celu dodanie mi punktów - miałem zajebiste foty na tle megamalowicznych widoczków z Islandii, foty jak skaczę na koniu przez powaloną kłodę w lesie, i tak dalej. Działało. No, jak jesteś chadem 10/10 to tak to działa. Dla nas, normalnych ludzi, wysłanie fotek z toi toia skończy się gwałtownym zjechaniem SMV do poziomu podziemnego garażu. I to bez względu na to, jak bardzo się spodobaliśmy na początku. Matka natura jest okrutna, ale to nie powód, żeby strzelać focha, tylko żeby uczyć się ogrywać system przy pomocy tych narzędzi, które się ma.
  3. Jest nijaka, zwyczajna i na zdjęciu wyszła kiepsko. Zadziałał efekt aury - jeśli nie wyglądasz jak chad, to należy robić sobie zdjęcia z właściwym tłem. Takim, które jest fajne, i przez to ty też wydajesz się nieco fajniejszy. Jeśli robisz sobie zdjęcie w nijakiej, zwyczajnej oprawie, to wydajesz się nijaki i zwyczajny. Jeśli laska była dotąd napalona, to prawdopodobnie wyrobiła sobie jakiś idiotyczny, ekstra fajny obraz ciebie jako człowieka. Taką fantazję na twój temat, nazwijmy to. Jak zobaczyła cię w nijakim mało wyględnym miejscu, do tego zwyczajnego i niezbyt odpicowanego, to fantazja się rozwiała. Żałosne są tylko zdjęcia, po których widać, że ktoś się stara udawać kogoś, kim nie jest. Kiepska sesja u profesjonalnego fotografa tak właśnie będzie wyglądała - jakbyś był przebierańcem, który usiłuje zrobić dobre wrażenie, ale wychodzi sztucznie i fałszywie. Laski są wyczulone na takie sygnały, bo one doskonale wiedzą, że próbujemy je oszukać. I one też próbują oszukać nas, więc znają te klimaty od podszewki. Dobrze zrobione profesjonalne zdjęcia są super, bo po nich nie widać że są "zrobione", wyglądają jakby przypadkiem uchwyciły cię w całej glorii twojej zajebistości. Muszą wyglądać naturalnie, swobodnie i mówić coś (dobrego) o tobie. Poza tym jeśli szukasz laski nieco bystrzejszej od worka ziemniaków, nie mogą zawierać elementów, które oczywiście świadczą o tym, że próbujesz przyszpanować statusem, którego nie posiadasz. Na przykład cudzym drogim autem
  4. Jakby ci to powiedzieć... Być może była już na takim etapie zainteresowania, że patrzyła nie na ciebie, tylko na otoczenie. Popatrzyła i magia prysła. Poza tym fotki z kibla albo łazienki są ... no cóż. Jeśli nie masz zajebiście odpicowanej łazienki wielkości salonu (i fotki nie mówią "patrz, jaką mam chałupę"), to raczej należy ich unikać.
  5. Kobieta, która planuje puszczenie się za plecami "narzeczonego", nie powie mu, że zamierza się puścić. Kobieta, która mówi wprost swojemu facetowi, że zamierza się puścić (czy też że podoba jej się inny mężczyzna), tak naprawdę albo zadaje mu pytanie "słuchaj, czy ja ci się jeszcze podobam? czemu nie jesteś o mnie zazdrosny? co ze mną jest nie tak? czy ty w ogóle traktujesz mnie poważnie", albo idzie na ostre i chce mu sprzedać ostrzegawczego kopa w dupę, żeby się pozbierał i zaczął zachowywać jak mężczyzna. W pierwszym wypadku będzie mówiła żartobliwie i flirciarsko, w drugim - pojedzie z pełnym jadem. Przynajmniej tak to wynika z mojego doświadczenia z niewiernymi pannami. Jako że ja się od lat nie bawię w "stałe poważne związki", dostaję dosyć dużo pierwszych teścików, natomiast drugi typ jest dla mnie sygnałem, że pani postanowiła zignorować zasady naszej znajomości i że czas się uprzejmie pożegnać i życzyć powodzenia w objęciach wymarzonego ciacha.
  6. Po czymś takim to aż strach iść do dentysty...
  7. Primo, to zdanie: "jeżeli myślisz o innym w trakcie, to idę się pociąć!" jasno pokazuje, że robi sobie z niej jaja i że jej próbę testowania obraca w żart. Secundo, obracając to przekomarzanie w żart (zamiast nadymać się jak purchawka i strzelać focha "jak śmiesz podważać moje kruche męskie ego, delikatne jak płatek śniegu"), pokazał jej, że nie traktuje jej "gróźb" poważnie. Co od razu podnosi poziom emocji Tertio, robiąc sobie takie żarty na luzie, pokazuje jej pewność siebie i to, że jej próby fikania go bawią. Quatro, kontynuując jej żarty bez nadymania się i focha pokazuje jej, że nie zależy mu aż tak, żeby dostawać spazmów za każdym razem, kiedy mu pogrozi tym, że pójdzie do innego. Innymi słowy, wyśmiał jej próbę pogrywania zazdrością. Kiedy mężczyzna pokazuje, że śmieszą go takie pogróżki, pannie się od razu zapala lampka "hej, czemu on się nie przejął? czyżbym zrobiła się gruba i brzydka?" Quinto, sposób w jaki z nią rozmawia - i w ogóle samo to, że WIE, że nawet po 9 latach związku trzeba umieć się ze swoją laską przekomarzać i prowadzić z nią pieprzne rozmówki, które nie polegają na głupawym "zerżnę cię w kiblu, dziwko" - świadczy o tym, że mają niezły kontakt, że jeszcze jakiś ogieniek się tam żarzy i że nadają na tej samej fali. Paradoksalnie, ostatnia odzywka pani jest bardzo wymowna. Być może typek sam nie wie, co robi, ale robi to nieźle. Przypomnę, że 9 lat to już dawno po haju i wersji demo.
  8. Przeciwnie, bardzo poprawnie to rozegrał, nie dziwię się, że laska jakimś cudem wytrzymała dziewięć lat "narzeczeństwa".
  9. Jak ktoś jest miły dla ludzi tylko dla zapłaty (w ruchaniu albo w czymś innym), to nie jest wcale miły, tylko jest kurwą albo innym najemnym pracownikiem. I jest traktowany jak namolna kurwa albo inny sprzedawca magicznych garnków. Jak zrozumiesz tę fundamentalną zasadę, to wiele rzeczy ci się wyjaśni. BTW, gratulacje, widzę, że wreszcie udało ci się porozmawiać z jakąś kobietą? Opowiedziałeś jej swoje heroiczne przygody z asfaltem?
  10. Tjaaa. I dlatego właśnie medycyna, szkolnictwo albo sądy są coraz silniej sfeminizowane. Bo profesorem to by każdy Ziutek chciał być. Albo dyrektorem szpitala. Albo sędzią Sądu Najwyższego. Ale do tego, żeby odwalać orkę w podstawówce, na SORze albo w rejonówce, to już Ziutki nie są takie chętne. A Grażynki biorą takie roboty z pocałowaniem ręki. Ot i sekret tej tajemniczej "feminizacji".
  11. Głupota została ukarana. Jak myślicie, typek wyciągnie wnioski? Nieee, oczywiście, że nie. Znajdzie kolejną dziunię, która go ogoli na zero. Pieniądze zawsze znajdą sposób, żeby zostawić głupiego właściciela.
  12. Znam. Panna prowadziła bardzo agresywną działalność gospodarczą na pograniczu prawa. Wysoki stres, wysokie ryzyko, wysokie zarobki. Była z ku**wsko biednej rodziny i była straszliwie zmotywowana na zrobienie kasy i brak zależności finansowej od kogokolwiek. Dla niej "wyszalenie się" polegało na tym, że pracowała przez 18 h/dobę 6-7 dni w tygodniu, a potem robiła sobie tydzień-dwa przerwy i "szalała" wydając kasę w Mediolanie, Paryżu albo Nowym Jorku. Głównie na bezużyteczne gówno typu luksusowe torebki, buty albo biżuterię. Z mężczyznami się nie zadawała, bo miała obsesję, że ją chcą wydoić z kasy. Jest jedną z tych osób, dzięki którym zrozumiałem, że chciwość i pogoń za kasą robi cżłowiekowi nawóz z mózgu. Myślę, że jakby czas młodości spędziła na zaliczeniu kolejnych łóżek, to by była mniej walnięta. Ale co kto lubi.
  13. No tak, pamiętam te tłumy braci, których brutnalnie pozbawiono możliwości kariery w szkolnictwie podstawowym, sądownictwie, służbie zdrowia i innych podobnych atrakcyjnych zawodach. ROTFL. Typie, w tych zawodach przeważają kobiety z tych samych powodów, z jakich przeważają w pielęgniarstwie albo opiece przedszkolnej. BO MĘŻCZYŹNI NIE SĄ ZAINTERESOWANI TĄ ROBOTĄ. Ciężka, wymaga długiej nauki i jest nieproporcjonalnie źle płatna w porównaniu z innymi opcjami. Czyli: robota dla bab, a nie dla kogoś z ambicjami. Mój kumpel ze studiów został sędzią. Miał pecha, umieścili go w rodzinnym. Na początku był pełen entuzjazmu, jak to on będzie walczył z feministycznym skrzywieniem sądownictwa rodzinnego i jak to będzie uczciwie traktował ojców. Spotkałem go parę miesięcy temu. Po kontakcie z polskimi ojcami mu się odwidziało. Powiedział, że prawie żaden ojciec nie chce żeby mu powierzać opiekę nad dzieckiem, a nawet jak mu się któregoś uda namówić na opiekę naprzemienną, to większość rezygnuje, jak tylko zaczynają szukać nowej myszki. Bo nowe myszki nie lubią starych dzieci. Cóż, to nie kobiety zabraniają nam chodzenia do lekarza, jak się coś dzieje. Ani żaden "system".
  14. Nic nie poszło "nie tak", po prostu nie zatrybiło, i tyle. Może za bardzo się starałeś zrobić dobre wrażenie. Może byłeś za poważny. Może za bardzo wesołkowaty. Może robiłeś wrażenie za bardzo napalonego. Może robiłeś wrażenie niezainteresowanego. Może mówiłeś jak osoba z wyższej półki niż ona. Może mówiłeś jak osoba z niższej półki niż ona. Może miała okres albo muchy w nosie. To naprawdę nie ma znaczenia. Po prostu nie z każdą osobą się chwyta dobry kontakt. Oczywiście laska mogła już w czasie rozmowy dać ci do zrozumienia, że to nie to, ale najwyraźniej była z tych nadmiernie grzecznych, które nauczono, że mają udawać, że się dobrze bawią, nawet jak im się chce rzygać z nudów. To się często zdarza, że nam w rozmowie się wydaje, że robimy na pannie "dobre wrażenie", a w rzeczywistości laska ma cię gdzieś. Nawet na żywo czasami sygnały nie są oczywiste, a co dopiero przez telefon. Nie ma się co tym zrażać.
  15. Oczywiście, że tak. Rolą mężczyzny jest dbać o społeczeństwo i przelewać krew za swoich współobywateli. A oddawanie krwi jest wygodniejsze i mniej czasochłonne od pójścia do woja.
  16. Wiecie co, a dla mnie to jest coś na serio smutnego i zniechęcającego - że niektórzy współcześni mężczyźni jedyną wiedzę o kontaktach międzyludzkich wynoszą z popkulturowej sieczki, z tandetnych serialików albo wręcz z porno. I co się potem dziwić, że taki jeden z drugim nie umie zagadać do żywej kobiety, żeby nie wyjść na totalnego psychola? Jak naprawdę rozumiem, że "Taxi Driver" to jest zajebisty film, ale jeśli ktoś poznaje świat tylko poprzez takie historyjki, zamiast, kurła, wyłączyć ten komputer i spróbować poznać jakiegoś żywego człowieka (nie musi to być kobieta w wieku rębnym), to jest to po prostu dramat. Dramat. Arch, weź zrób sobie miesiąc odwyku od kompa. Wyjdź na dwór. Pomóż przejść staruszce przez ulicę. Daj na piwo menelowi. Spotkaj kogoś żywego. Dasz radę, chłopie.
  17. A nie macie w parafii przypadkiem jakiegoś przystojnego księdza? To by wiele wyjaśniało...
  18. @maggienovak Uwierz osobie, która pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny, która to rodzina jednak przeszła w pewnym momencie przez fazę na granicy bankructwa - to nie pieniądze są kluczem do dobrego dzieciństwa i do wychowania dobrze funkcjonującej osoby. Dawanie dziecku wszystkiego, co sami byśmy chcieli dla siebie, albo wymuszanie na dziecku, żeby było taką nowszą, lepszą wersją nas, to nie jest dobra metoda wychowawcza. Masz oczywiście rację, że bieda też nie jest dobrym środowiskiem do wychowania potomstwa, tu chyba każdy się z tobą zgodzi, jak przemyśli sprawę. Ale z twoich postów nie wynika, żebyście z mężem żyli w biedzie. Skrajna bieda i skrajny dobrobyt nastręczają bardzo dużych problemów przy wychowywaniu dzieci, i te problemy rozwiązać może tylko rodzic, który sam jest świadomy ograniczeń związanych ze swoją sytuacją materialną. U ciebie tego nie widzę. Widzę straszliwą fiksację na zewnętrznych symbolach statusu materialnego, która chyba ma więcej do czynienia z jakimiś nieprzepracowanymi problemami w twojej psychice, aniżeli faktycznym pustym fetyszyzowaniem mamony (bo nie robisz wrażenia chciwego, prymitywnego pustaka). Myślę, że wbrew temu, co tu mówią ludzie, twoich problemów nie rozwiąże schudnięcie kilku kilo ani znalezienie lepiej płatnej pracy - podejrzewam, że wówczas twoja psychika po prostu przesunie punkt odniesienia i znowu będziesz się biczować, że ktoś ma lepiej albo jest ładniejszy, że nie jesteś dosyć dobra i że jako rodzina nie dacie rady. Moim zdaniem lepiej ci zrobi przepracowanie tego, co jest źródłem problemu i co powoduje, że prowadzisz autosabotaż swojego życia, cały czas szukając powodów, żeby czuć się gorsza od innych i żeby przepowiadać sobie porażkę. Nie doradzę ci, jak ten problem rozwiązać, bo każdy ma na to inne sposoby - ale czasami dobrze jest zacząć od tego, żeby usiąść i na spokojnie zastanowić się, dlaczego twój umysł każe ci patrzeć na świat przez taki właśnie filtr i dlaczego twój mąż widzi jednak sprawy inaczej. Wracając do roli pieniędzy w wychowywaniu dzieci - jedną z cenniejszych lekcji, jaką możesz dać swoim dzieciom, jest nauka tego, że pewnych rzeczy nie dostaną od razu, że na pewne rzeczy muszą poczekać albo zapracować (np. odłożyć pieniądze) i że czasami aby zdobyć pewne rzeczy, trzeba nie pieniędzy, ale pomysłowości, wyobraźni albo zaangażowania. Brak zamożnych rodziców to nie zawsze jest utrudnienie w życiu. W tej chwili, jak cię czytam, to mam przed oczami ludzi, którzy mówią, że nie czytają, bo książki są drogie. A na sugestię, że biblioteki są niemalże darmowe, w antykwariatach książki można kupić za złotówkę, a w necie - za półdarmo, reagują oburzeniem. Czy tacy ludzie nie czytają, bo mimo że bardzo by chcieli, to ich nie stać, czy tylko tworzą sobie wygodne i społecznie akceptowalne wyjaśnienie dla swojej niechęci do czytania? Czy ty rzeczywiście chcesz mieć dzieci, czy UWAŻASZ, że powinnaś je chcieć, ale twój mózg podsuwa ci wykręty, żeby ich nie mieć, bo tak naprawdę wcale tego nie chcesz?
  19. Owszem, kurwa, wiedzą. Porozmawiaj sobie z ludźmi, którzy się w takich rodzinach wychowywali. Nie w patusiarni, w zwykłych "dobrych rodzinach", w których mieli zimną obojętność między dwiema najważniejszymi dla nich osobami, które traktowały się nawzajem jak zło konieczne. Wiesz, ile trzeba przepierdolić kasy na psychoterapię po tym, jak ci w dzieciństwie wpojono patologiczne wzorce dotyczące tego, jak wygląda związek między dorosłymi ludźmi?
  20. Nagonka na spanie nago to kolejny z nieudanych i głupich importów z USA. https://www.menshealth.com/health/a37431633/sleep-naked-health-risks-doctor-explains-anthony-youn/ Ja tam nie mam nic przeciwko spaniu z gołą kobietą, oczekuję tego samego. 😎 Minusy polskich mężczyzn: głównie to, że znaczna ich część jest wychowywana tylko przez mamusie. Ojcowie nawet jak są, to uważają, że skoro mamcia gówniaki ogarnia, to po co oni mają się przemęczać i uczestniczyć w wychowywaniu synów. A potem mamy pełen pakiet cech Polskiego Królewicza Mamuni: - po co mam się uczyć, przecież jestem zdolny! mamusia tak mówiła, to musi być prawda - jestem zajebisty, najlepszy i wymiatam, a moje niepowodzenia to wina innych - mnie się NALEŻY (praca, seks, szacunek) - tak robić, żeby się nie narobić, najlepiej niech ktoś inny za mnie zrobi - syfiarstwo i brak umiejętności ogarniania własnego tyłka (bo mamusia wszystko za królewicza robiła, a brudne skarpety i pleśniejące żarcie SĄ TAKIE MENSKIE, HŁE HŁE HŁE - nie, nie są, bycie menelem to bycie menelem, a nie powód do dumy) - traktowanie lasek jak własnej mamusi (i potem nieodmiennie mina zdziwionego Pikachu jak się okazuje, że żoneczka woli matkować dziecku, aniżeli mężusiowi) - rozwiązywanie swoich problemów gówniarskimi metodami (po co wziąć się za siebie, skoro można się nawalić, nie? może jak wytrzeźwieję, to się okaże że moje problemy rozwiązała za mnie mamusia) - brak umiejętności panowania nad emocjami (bo mamusia wybaczy) i odraczania gratyfikacji (bo jak będę tupał, to mamusia da od razu) - snucie ambitnych planów i zniechęcanie się natychmiast, jak okazuje się, że efekty trzeba wypracować systematyczną pracą (często jest też wariant mitomański - królewicz mamusi jeszcze nie zaczął robić nawet biznesplanu, ale wszystkim opowiada, jakie to kokosy robi na swojej działalności gospodarczej) Oczywiście, nie każdy z nas taki jest (ja na przykład nie ), ale jest to typ coraz częstszy. Czasami jak mam do czynienia w pracy z młodymi chłopakami, to mam wrażenie, że nie wychodzą mentalnie poza magiczną barierę 15 lat. NIGDY. Nie wiem, czy w moim pokoleniu takich pizdeczek nie było aż tylu, czy po prostu ich wtedy nie zauważałem.
  21. Jeśli to ma być metoda na to, że żona nie ma ochoty na seks z tobą, to podejrzewam, że jest to świetny sposób na zniechęcenie jej do seksu jeszcze bardziej. Natomiast jeśli pan i pani są pozytywnie nastawieni do seksu ze sobą, a po prostu są zalatani, przepracowani i rzadko mają okazję, to może to być jakieś rozwiązanie. Jeden z moich braci miał taki okres z żoną, że oboje byli non stop przepracowani i zajechani, a w pewnym wieku to jednak zaczyna przeszkadzać w dobrym seksie. I znaleźli taki sposób, że się umawiali po prostu na randki. Zaklepany termin w kalendarzu, dzieci odstawione do sąsiadki, kolacja przy świecach i wyłączone komórki. Brat twierdzi, że dzięki temu się po raz drugi zakochał w bratowej. Staż małżeński mają długi, nie widać, żeby coś im zgrzytało, więc może i takie idiotyczne metody czasami działają. Moim zdaniem to jest niepotrzebne udziwianie, ale ja nigdy nie byłem w wieloletnim związku, więc kto wie, może po tylu latach trzeba udziwniać.
  22. Największe minusy polskich kobiet: - wychowują swoich synów na straszne pizdeczki - nie wiedzą czego chcą - nie wiedzą czego się od nich chce
  23. Mam bardzo niepokojące podejrzenie, że nie przeczytałeś tego, co napisałem, i piszesz o czymś, czego tam nie ma. A i owszem, jest dużo rzeczy, którze ludzie nagminnie mieszają z inteligencją. Wiedzę, mądrość życiową, wykształcenie, doświadczenie... Inteligencja nie ma nic do charakteru, mądrości życiowej, umiejętności wyrażania emocji, umiejętności komunikacji i innych tego typu rzeczy. To tylko i wyłącznie szybkość i elastyczność myślenia, umiejętność rozwiązywania stawianych problemów na poziomie czysto intelektualnym. Tylko tyle. Dlatego ludzie o bardzo różnym poziomie wykształcenia, doświadczenia życiowego, dojrzałości emocjonalnej albo "mądrości życiowej" mogą ze sobą tworzyć dobry związek. O różnym poziomie inteligencji - nie bardzo. Bo to jest jak wspólny spacer żółwia i geparda. I jedno, i drugie się męczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.