Skocz do zawartości

montechristo

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez montechristo

  1. z mojego życia : kobieta - koło 40ki - praca w spożywczym, na cały etat, w przedszkolu na 1/2 i 5/8 etatu, kilka lat bezrobotna, prawko zrobione ale sie boi jeżdzić, nie umie pływać, nie zna języków, wykształcenie typu ...logia zero sportu, trzymanie diety to okres 2 dni - potem powrót do starych nawyków, nadwaga, kiedyś jak się zabierałem za nią fajna laska, teraz bulldozer, zero wsparcia - nie zarabia, nie możesz z nią nic zaplanować, sam musiałem ze swoich kupić dom i mieszkanie, w którym mieszkamy, na plus to udało jej się urodzić syna którym się zajmuje 3 ci rok.....podczas gdy znajomi po roku oddali do złobka i poszli do pracy, w domu mimo że nie ma pracy to rzadko posprzątane, cały czas na telefonie albo laptopie, ....
  2. Ja podobnie kolego, pisałem jak lata za granicą musiałem spędzać sam, a bezrobotna siedziała w PL i goowno zrobiła ani kursów ani szkoły NIC. Do tego sie roztyła, z tym że tak mnie zawiodła że nawet jakby była księżniczką to nie wiem czy chciałbym ją tknąć. Psychika nie pozwala. Trwamy tak na razie bo jest dziecko, Później zobaczymy. Wku..wia to że my musimy dbać o siebie trenować, zarabiać, wysławiać się ,ciągnąć rozmowę a szon jeden z drugim zarzuci tapete dupą zakręci i ma kogoś od ręki. Zanim nie zaczniemy myśleć i wymagać to tak będzie. Sam mam w domu takiego mima, jak nie zaczniesz tematu to się nie odezwie, jak byłem na wyjeździe to zawsze ja dzwoniłem, raz przetrzymałem miesiąc i sam pękłem , zadzwoniłem. Ogólnie to babsztyle płytkie są, brałem ją bo wyglądała, mogłem patrzeć na jej matkę - 130 kg... córka idzie w tym kierunku.
  3. baza wojskowa ogólnie monterka i spawanie, inst. rurowe, fajna robótka
  4. ja tak samo kolego, dom jest, kawalerka również, teraz zbieram na M2 w 3city, za tydzien jade na kontrakt do brazylii jako prac. fizyczny, mimo że jestem inżynierem z uprawnieniami. 8k € za miesiąc piechotą nie chodzi a w PL jest to nieosiągalne.
  5. podobnego gościa spotkałem na budowie w Zurychu. Pochodzi z Dominikany, gdzie ojciec Szwajcarki budował hotele, on był jakimś tam pomocnikiem. Zapoznali się, zalał formę i dzisiaj jest Szwajcarem, tatuś kupił im mieszkanie w Zuri, i wychowują sobie 3 murzynków. Podobno, jak mówił, to czasami podchodzą do niego na ulicy jacyś ludzie i pytają czy nie jest modelem, jak idzie do baru to kobiety same go do tańca proszą, i białe i czarne. Ogólnie spoko gość, nawet na robocie się nie stresował, pełen luz, zawsze uśmiechnięty. Możesz się urodzić biedny ale jak masz geny to dojdziesz do czegoś. Jak wyglądasz jak zwykły Janusz, taki avarage Joe, to walczysz sam.
  6. ja sdoszlifowuje ruski i hiszpański, myślałem nad japońskim bo troche zwrotów znam - nazwy rzutów z judo i uderzenia z karate. Kiedyś chciałbym ich odwiedzić. Jednakże uważam że dla tych którzy planują podbić Europę to niemiecki się przyda, później angielski.
  7. Kolego tutaj masz rację - wyszła wyżej od swoich rodziców. Jednakże diabeł tkwi w szczegółach - można skończyć studia human. na powiatowej uczelni, a można i SGH w stolicy. Jak potem się życie układa - każdy wie. Jednak ludzie "sukcesu" nie kończą na studiach - zawsze po drodze dorabia się podyplomówkę, jakieś kursy i szkolenia ,gołe studia wg mnie to przeżytek - człowiek uczy się całe życie. Wychowanie potomstwa - nie znam, nie wiem ile de facto powinno trwać, opinię zaczerpnąłem od rodziny i znajomych - moja siostra - rok w domu z dzieckiem i z powrotem do roboty, kuzynka to samo, żona kolegi również, więc wydaje mi się że 2 lata to trochę długo. Dla mnie to i tak nie gra roli bowiem nie mamy wspólnych celów finansowych, więc czy pójdzie teraz czy za 20 lat do pracy - nic nie zmienia. Opłacony przyjazd za granicę - nie skorzystała i dzięki temu zaoszczędziłem .............. hm... czyżby. Sam bez kobiety, po przyjeździe mogłaby pracować - i zostać współwłaścicielem domu, gorące obiadki - no nie wiem, ja raczej oceniam tę decyzję negatywnie również w wymiarze finansowym. Właśnie dlatego nie mogła dołożyć się do finansowania budowy - bo nie miała zarobków dostępnych za granicą. Owszem dziecko było moją decyzją. Pieniądze nie są wspólne - owszem - umiem liczyć. Po pierwsze to pewnego rodzaju kara za olanie mnie i moich celów, nie chciała wspólnie budować to dlaczego mamy teraz mieć wspólne konto? Poza tym - czy kolega się zgodzi na wspólnotę przy stos. zarobków 10:1 na swoją korzyść? Seks wydaje mi się że dostępny - czy kolega posuwa 100-kilowe babochłopy? wątpię. Miła i już nie tak wyrozumiała, nie awanturuje się....... Czy kolega zaakceptowałby wrzeszczącego ogra w swoim własnym domu? Wydaje mi się że raz , dwa może i tak. A później pewnie na bruk. Horroru nie ma, kolegi wpis wydaje się być lekko sarkastyczny. Przypomnę że z finansami oprócz podziału kosztów daje Pani 1k pln na dziecko wychowywane w moim domu /bezczynszowym/ Oprócz tego otrzymuje ona z tego co wiem 500 +, więc szkody nie ma. Jak twierdzi moja Mama nie opłaca jej się iść do pracy dlatego tak zwleka z oddaniem dziecka do przedszkola. Mi w życiu nikt żadna z moich partnerek nie zapewniła dachu nad głową ani comiesięcznego bonusu 1k pln - niby na dziecko.
  8. Kolego zależy co umiesz robić. Ja jestem kilka latek od Ciebie starszy, stary emigrant, więc pojechałem do DE a później do CH - Szwajcarii. Tam żyjąc jak szczur, mieszkając w różnych tanich pokoikach, składałem szczętnie zarobiony kapitał. Moj trening to biegi przełajowe i interwały na 100m, z PL woziłem tez kettle 1500km w jedną stronę., ćwicząc w pokoju. Do roboty jeździłem na rowerze po 15km w jedną stronę, brałem też fuchy i robiłem w niedziele jak dało rade. Po jedzonko jeździłem do pobliskich Niemiec bo taniej, trochę stresu było przy powrocie przez zieloną granicę, bowiem zawsze miałem nadwyżkę mięsa a to kosztuje $$$ w CH. Ludzie z roboty to Jugole i Albany, Włosi, niektórzy w porzo inni wuje. Praca fizyczna -fachowiec od rur. Nawet na kurs języka poszedłem i troche dialektu podłapałem. Ze szwajcarami trudno się było zapoznać, sztywniacy z kijem w dupie, nie dziwie się bo system trzyma w ryzach szaraka. (Nie to co w U.S. ) Ceny takie że oboje muszą robić aby coś zostało. I tak ziarnko do ziarnka zebrała się miarka. Starczyło na dom w małym mieście i mieszkano w stolicy - dzielnica na W i ulica na W.... Ogólnie potrzebna silna psychika, ja po pierwszej emigracji w U.S wiedziałem że wyjeżdża się tam nie po to aby żyć ale po to aby zarobić. Dlatego zamieniasz się w dusigrosza i kisisz. Nawet mi było ciężko ale dałem rade - te nocne podróże do PL -1500km w jedną stronę, brałem na raz. Do tego wszędobylska szwajcarska Policja i Grenzwache. Raz zasnąłem i zatrzymałem przed drzewem przy granicy z PL. Wg mnie to duże miasta są dla korpoludzi ale tych na stanowiskach. Szarakom lepiej sie wiedzie w małych.
  9. w starych bmkach 5 kach co dwa lata musiałem czyścić odmę, lub ją wymieniać, a tak to nic jej nie dolega, dalej śmiga po szosach. w Hondzie civic miałem wieczny problem z układem chłodzenia, jak nie termostat to cieknąca chłodnica, albo zakamieniała, później uszczelka pod głowicą, wieczne przegrzewanie, nie wiem czy to tylko moja taka wadliwa czy większośćz tych modeli. ogólnie w Japończykach to blacha słaba.
  10. Dzięki za wsparcie koledzy. Razem zwyciężymy "system" Dzięki Wam pewność siebie +10. Jak jeden z samców napisał, nie z takimi problemami miałem do czynienia, jednakże problem jest w poznawaniu kobiet. Nie jestem typem strojnisia eleganta, jeżdżę starym autem, które sam naprawiam, służbowe mam nowe i niby "lepsze" Może dlatego zawsze był problem z babami bo się nie stroiłem i nie kupowałem ich tzn. kwiaty czekoladki, restauracje się zdarzały, ale żadnych droższych prezentów czy wycieczek nie było, po prostu nie mój styl. Wiem że zrobiłem błąd, jednakże nie miałem doświadczenia które mam teraz. Wyszło szydło z worka jak zaczęliśmy żyć na poważnie. Zauważcie również, że osiadłem w mieście powiatowym, 100tys. mieszkańców - tutaj mamy powiatową uczelnię i raczej nie można się spodziewać jakichś samic na poziomie, ja sam pracuje w 3city. Nie ma takiego "rynku" jak w stolicy. Ogólnie na podstawie moich skromnych doświadczeń z paniami, nie zależy mi na związkach z nimi. Wolę moją dyscyplinę i rozwój, a divy zawsze można odwiedzić jak się znajdzie chwilka.
  11. Padło na mnie. Partnerkę znam od 10 lat. Poznana przez internet, ze względu na moją nieśmiałość. Pochodzi z małej miejscowości koło miasta powiatowego. W moim wieku, obecnie mamy po 37 lat. Absolwentka powiatowej uczelni na kierunkach porównywalnych z filozofią, politologią usw. , do tego jakaś śmieszna podyplomówka. Ogólnie zero hobby oprócz picia kawy, rozmów z rodzinką, ciepły kluch - popychadło. Zero zamiłowania do sportu, ani na rowery nie pójdzie ani pobiegać, ani na basen, nawet nie wiem czy umie pływać. Rodzina niezamożna, ojciec kierowca, mama sprzątaczka, siostra i brat. Rozpadający się dom, dzielony z inną rodziną. Dziewczę nienauczone pracy, bez ambicji, chęci rozwoju, poprawy bytu itd. Praca w gminnym Urzędzie socjalnym, raz na 1/4 etatu, trochę na cały, jak był, potem na 5/8, ważne że blisko domku. Obecnie od 2 lat bez pracy wychowując potomstwo. Ja - po uczelni techn. w mieście wojewódzkim, zawód zauf. publ. związany z uzyskaniem uprawnień itd, itp. do tego kilka języków obcych, lata treningów judo lub kyo kushin, siłowni, ponad 6 stóp wzrostu, masa podróży zagranicznych itd itd. , jednakże nieśmiały do bogiń. Praca na stanowisku z dobrą pensją, kilkukrotna średnia kraju. Zaręczeni od 5 lat. Po poznaniu się było fajnie, kobitka jak ta lala, poleciałem na wygląd. Urzekła mnie swoim charakterem, zawsze miła wyrozumiała, nigdy się nie awanturuje. Pierwsze 5 lat zamieszkiwaliśmy osobno. Zawsze zwarta i gotowa, również jak wracałem z delegacji. Ja w tamtym czasie iście spartański tryb - minuty wyliczone na prace, szkoła zaoczna, trening. Ona na luzaku - chyba na pół etaciku i do domku. Ale udało się skończone studia, szkolenia, kursy językowe itd. Postanowiliśmy że chcemy razem mieszkać i mieć wspólny domek. OK, więc pojechałem na Zachód na to zarobić. Jej kazałem uczyć się niemieckiego, żeby do mnie dołączyła. Wykupiłem nawet kurs. Po 3 miesiącach zrezygnowała. Było mi tam samemu markotno więc zrezygnowałem z planu wysłania jej do pracy, chciałem żeby przyjechała ot tak tylko - aby być robić obiady, obciągać itd. Szczególnie że kocha góry - a od Alp dzieliło nas niecałe 60km - Bavaria. Ona termin swojego przyjazdu przekładała z miesiąca na miesiąc, tak że w ogóle jej tam nie uświadczyłem. W międzyczasie, jak zgromadziłem trochę kapitału, a miałem zawczasu działkę, rozpocząłem budowę domu, którą nadzorował mój ojciec. Bywały okresy że musiałem ostro się spinać aby słać kolejne transze na kolejne etapy, ale dałem, rade. Ona grosza nie dała na "wspólne" siedlisko. Aby zintensyfikować gromadzenie bogactwa, udałem się bardziej na południe, do sąsiedniej Szwajcarii. Jako że moja luba kocha góry, zaprosiłem ją tam również, do Kantonu Vaud, gdzie stacjonowałem. Niestety nie dane mi było jej tam ujrzeć, nie pojawiała się znowu. Oczywiście w obu przypadkach informowałem że to ja opłacam pobyt i podróż. Podczas mojej 5-cio letniej emigracji zdałem sobie sprawę że nie mam co na nią liczyć i uprzedziłem aby wykorzystała czas pobytu w PL na rozwój, kursy i dokształcanie. Jednakże czas minął a paniusia nic nie zrobiła. Zawsze to ja dzwoniłem jako pierwszy, kiedyś chciałem przeciągnąć i wytrzymałem 3 tygodnie, po czym zadzwoniłem. Normalnie czułem jak jej nie zależało. W międzyczasie pobytu za granicą postanowiłem że chce mieć dziecko, w końcu to najwyższy czas i strzeliłem gola, którym moja ukochana opiekuje się już od 2 lat. Dom powstał, jakiś rok temu się wprowadziliśmy, zostało trochę do wykończenia. Po powrocie z pracy, już w PL zakasam rękawy i wykańczam, jednakże znowu zakup materiału i robocizna po mojej stronie. Wielokrotnie o tym informowałem jednakże czuję że mówię do słupa soli, głupie spojrzenie, odwracanie oczu i zero argumentów. Jeśli chodzi o finanse to nie zrobiłem błędu, dalej oddzielne konta i rachunki po połowie, ja na swoją kupę ona na kupkę. Remonty po mojej stronie jednak, chociaż ostatnio kupiła farby do obmalowania łazienki. Wiadomo chałupa moja wiec ma czynsz za free, a u nas wynajem domu od 3k pln w góre. Sorry, zapomniałem powiedzieć że do chałupy za pół bańki kupiła telewizor i lodówkę wiec ma wkład. W seksie było ok, chociaż juz rok- dwa przed ciążą sporo przymasowała i nie czuje pociągu do podwójnego podbródka, Wiem że jej charakter nie pozwoli na przywrócenie poprzedniej formy. Sam nie proszę chociaż pewnie bym dostał, jednak przez takie potraktowanie sprawy domu czuje jakieś odrzucenie. Jakby była figurka to jeszcze bym się skusił. Na plus mogę powiedzieć, że podczas pobytu za granicą opiekowała się czasami psem jak moi rodzice jechali na urlop, czasami coś przy sprzątaniu mamie pomagała. Przez cały okres ani razu nie przyjechała, chociaż przypadało to na czas kiedy pozostawała bez zatrudnienia. Jej postawa tylko potwierdziła obraz kobiet które zawsze napotykałem na swojej drodze - próżne bez ambicji, chęci rozwoju tępaki. Ogólnie to już dawno bym to wszystko rzucił w cholerę, ale jest dziecko, awantur nie ma, rachunki na pól, obiad na stole, czasami posprząta w domu, i jak w delegacje jadę to ma kto z psem wyjść. Uczucie jak było to minęło, teraz czyste wyrachowanie... Znajomi i rodzinka mówią że zasługuję na kogoś wartościowego itd, ona się już nie zmieni itd. Też tak uważam, jednakże na prawdę ciężko mi znaleźć jakąś wartościową kobietę, wszystkie jakie spotykam to jełopy bez ambicji, jak nie sprzątaczka to jakaś magazynierka, sprzedawczyni, uważam że jak oferuję coś więcej to powinienem otrzymać lepszą cenę czyż nie? do tego ten dom, jak mam być sam po co mi chałupa, dochodzi jeszcze rozbicie rodziny, ja wychowałem się w pełnej, jakoś głupio będzie za 20 lat jak mi córka powie że tatuś opuścił nas jak miałam 2 latka. Lipa. Aha jeszcze jedno , zatraciłem swój rytm przy niej, kiedyś każda minuta odliczona - to na to - to na to, nie ma straty czasu, w tamtym okresie chyba się najwięcej wyuczyłem. A jaka jest twoja historia....? co sądzicie albo what would you do if u were me?
  12. Nie zgodzę sie z tym twierdzeniem, ja zawsze byłem zorganizowany i zorientowany na rozwój dopóki nie poznałem...Pani, Z jakim przystajesz........takim sie stajesz. I moja żołnierska dyscyplina w cywilu poszła w pissdu. Ale sie odbudowałem i mimo pozornego związku cały czas się rozwijam - a w związek inwestuje tyle co Pani. Każdy ma osobne konta.
  13. mam podobnie, dziecko 3 lata jednakże bez ślubu, mieszkamy razem u mnie w domu. Twardy jestem ale zależy na wychowaniu syna na mężczyznę, bo jak tutaj odpuszczę to konkubina z mamusią wychowają go na swoje podobieństwo - czyli życiowego losera z nadwagą. chociaż już we mnie przebija się myśl o rozstaniu.
  14. Ma chłop racje ja po powrocie z 1szej emigracji w wieku 26 lat rozpocząłem studia zaoczne, dzisiaj na budowie stanowisko kierownicze....
  15. witam pobratymców kłania się osobnik z pomorza, rocznik lat osiemdziesiątych, z jakąś tam karierą i niezbyt udanym związkiem - niesformalizowanym
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.