Skocz do zawartości

Wnioski


Assasyn

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Ostatnimi czasy moje życie jest bardzo intensywne, szczególnie wewnetrzne.

Mialem ostatnio dość sporo wolnego czasu na przemyslenia, dzieki czemu doszedlem do dziwnych, smutnych wniosków

Jak żyje 25 lat, tak praktycznie od dziecka marzyłem aby być kims badz zrobić cos wyjatkowego...

Na pierwszy rzut oka, wydaje sie spoko...

Non stop analiza, myślenie, co tu zrobić? Kim być? Jak tego dokonać?

Po mocnych kopach od życia uświadomilem sobie rzecz bardzo ważna...

To wszystko o czym mysle, to wszystko wokol kręci sie moje życie to chęc załatania ogromnej wewnetrznej dziury w środku..

Ta dziura jest spowodowana tym że jako dziecko i młody chłopak nie otrzymałem praktycznie w ogole zainteresowania, zawsze na uboczu, zawsze ostatni.

To wyrobilo we mnie chęc do tego aby zrobić coś aby wreszie ludzie zaczeli zwracac na mnie uwage, dostrzegać mnie, doceniać...

Niestety wpadałem z jednego dołka w drugi..

Teraz po uświadomieniu sobie tego czuje smutek, wiem że ta gonitwa cholernie mi szkodziła, szybkość tego biegu była adekwatna do braku zainteresowania...

Zżylem sie z tym, mimo że to boli i w jakis sposob mi szkodzi, bo to pogoń za wiatrem to nie mam czegoś sensownego aby zapełnić ta luke...

Ale z drugiej strony, skoro nic nie potrafilem wymyslec, zrobic, albo stac sie kims( najczesciej porownywalem sie do idoli, sław) to co robić w takim razie teraz?

Problem uświadomiony, ale luka i dziecieca pustka zostaje nadal...

Czy zostawić chęc osiagania sukcesow w pizdu?

Czy isc w gore ale bez świadonej badz podswiadomej checi aprobaty, zainteresowania i ludzkich pochwał?

Często czuje tez poczucie winy z tego powodu ze nie potrafie sobie zasłuzyc na to czego nie dostalem, w ten sposob motam sie, wkurwiam...

To tak jakby stali nademna z batem i mówili, masz byc taki, masz zrobic to NIE UMIESZ? NIE DAJESZ RADY? To w takim razie nie zaslugujesz na nasze zainteresowanie, itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niezależnie od tego co zrobisz, to ważne jest jaka jest twoja motywacja, czemu miałbyś nie osiągnąć sukcesu, wiedząc już, że nie po to go osiągniesz, żeby wypełnić jakąś lukę, czy na cokolwiek zasłużyć, można go osiągnąć tak o po prostu, żeby było milej, jeśli masz na to ochotę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajdź jakiś cel i idź do niego małymi krokami, nie czekaj na aprobatę czy pochwały. Prawda jest taka że zazwyczaj ludzie nie widzą jak idziesz drogą zauważają cię dopiero jak dojdziesz do celu.

I później jest "jak on to kurwa zrobił" i dopiero jak jesteś na szczycie zaczynają się interesować jak się tam znalazłeś. I zaczną cię chwalić tyle że jak będziesz na szczycie, osiągniesz coś czego oni nie osiągnęli to ich pochwały stracą dla ciebie znaczenie.

 

Jak już dotrzesz do celu, to największą satysfakcję daje ci nie jego osiągnięcie, tylko właśnie droga, którą musiałeś przejść i zaczynasz szukać nowego celu, bo znów chcesz iść.

 

Może trochę nazbyt filozoficznie ale ja tak to czuję i tak u mnie to działa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafie obrać sobie celu? Wszystko robiłem po to aby zasłużyc, aby byc zauwazony, teraz kiedy uswiadomilem sobie prawde, pustka, nie ma po co...

To jest tak, jak cos zrobie, dostaje zainteresowanie, to wtedy skoro juz mam te zainteresowanie innych, mofe zrobic cos dla siebie, no bo juz jestem tego godny, dzieki aprobacie innych.

To coś jak taka dziwna motywacja..

A jak nie widze zainteresowania, aprobaty mimo iz sie staram cos zrobic, badz byc jakis to mnie chuj strzela. To tak jakbym robil to wszystko dla innych, nie dla siebie...Spirala sie nakreca, pracuje, walcze, ale mimo to nie mam od nich tego zainteresowania, to znaczy ze staram sie malo, takze jeszcze wiecej, jeszcze wiecej musze...i ciagle poczucie winy, ze malo sie staram...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauwazylem tez w zwiazku z poczuciem winy taki mechaniM

Chec zaslugi, pochwal, zainteresowania

Myslenie, co i jak zrobic aby to zdobyc

Nic do lba nie przychodzi= frustracja, zlosc, poczucie winy

Autodestrukcja, skoro nie potrafie to znaczy ze cos ze mna nie tak w zwiazku z czym musze sie dojebac na rozne sposoby...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swojego czasu u mnie działało nie dzielenie się swoimi sukcesami z nikim innym. Załóżmy osiągnąłem coś i jest 10/10, podzieliłem się z jedną osobą i już było 9/10 satysfakcji z samego siebie tylko dla siebie, jak powiedziałem o tym 8 osobom, zostawało dla mnie 2/10 cieszenia się z tego co osiągnąłem. Spróbuj, może Ci przypasi taki system :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podepnę się pod pytanie Assasyna.

 

Tylko troszkę je ujmę inaczej. W pewnym momencie swojego rozwoju też doszedłem do takiej pustki. Nie potrafię jej zapełnić i znaleźć swojego celu. Nie czuje potrzeby aprobaty i zainteresowania innych, gdyż z powodu tego co przeżyłem zawsze należałem do tych "outsiderów" i już dosyć wcześnie zacząłem obserwować świat (nie koniecznie wyciągać wnioski- to przyszło póżniej), stanąłem z boku i zacząłem wędrować swoją drogą przez życie (nie koniecznie byłą ona ta "właściwą").

 

Pytanie moje brzmi:

 

Czy jest jakiś sposób na określenie swoich celów w życiu? Tego co naprawdę chce robić (w DEIR jest metoda, ale nie potrafię odnieść jej do siebie)?

 

Czy jesteście w stanie odesłać mnie do lektury tłumaczącej skąd ta pustka i jak ją napełnić ale już "swoim"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest tak że ja musze czemus sie poswiecic. Dopoki nie odnajde jestem zmuszony pływac w tym gównie...

Każdy mówi, postaw cele? Jakie?

Lubie fotografie, mam rzucic wszystko wpizdu i wyjechac fotografowac małpki w Indiach?

Trzeba powoli cos ogarniać w zyciu, zbliża sie 26 wiosna i celów brak...

Nawet nie jestem swiadom swoich mocnych stron, to przerażajace, po dzisejszym dniu przerazajace do n- tej potegi...

Wiem ze 90% ludzi tak zyje, ale niektorym z tym dobrze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cele w życiu? Mam podobny problem, co wskazałem w poście nt. rozterek moralnych, rozpusty i wiary. Ja bym działał tak-najpierw zarobić jak najwięcej cashu, być w miarę niezależnym finansowo, i mieszkać samemu-dlatego, że inni mogą przeszkadzać w dojściu do życiowych konstatacji. Najlepiej mieć własną firmę-czujesz wolność. Wtedy, mając możliwość spokojnego i szerszego spojrzenia na życie, nie skrzywionego przez wymogi zarabiania na życie przez większość czasu, rozmawiasz sam ze sobą i pytasz siebie-jaki sens ma życie, co lubisz robić, może tym sensem jest Bóg? W każdym razie mając cash, można rozwijać pasje, poznawać nowych ludzi. Masz problem z wyrwaniem się z codziennej harówy na nędzną kasę? Polecam książkę Tima Ferrisa-''Czterogodzinny dzień pracy''. Co prawda sam obecnie jestem dopiero na etapie rozkminiania co tu zrobić, by zarobić, ale polecam ideę np. mieszkania w Indiach, zarabiania w internecie w funtach, a  działalności we Francji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłem grzebać w internecie. Zaczynam od Junga i myślę Assasyn, że ten fragment (drugi etap idywidualizacji wg Junga) chyba nas dotyczy:

 

"Następnym szczeblem i znacznie trudniejszym do zrozumienia jest zetknięcie się z „obrazem duszy”, który dla mężczyzn nazywa się „animą”, a dla kobiet „animusem”.

W pierwszej części życia, każdy z nas wykształca pewną „personę”, przez którą komunikuje się ze światem zewnętrznym. Persona jest czymś więcej niż maską, którą okazujemy społeczeństwu, jest kompromisem pomiędzy naszymi dążeniami, a tym, czego od nas wymaga i spodziewa się społeczeństwo. Kształtuje się ona przez dynamikę naszych osobistych dążeń z wymaganiami i upodobaniami współcześnie panującymi, oraz z obiektywnymi warunkami, w jakich swoje dążenia możemy realizować.

 

Podobnie jak persona jest tą częścią nas, przez którą komunikujemy się ze światem zewnętrznym, tak anima i animus są tym, przez co komunikujemy się ze światem wewnętrznym. Ciekawe, że ten obraz duszy jest jednocześnie obrazem prawzoru, archetypem — jak to nazywa Jung — kobiety, jaki nosi w sobie mężczyzna i mężczyzny, jaki nosi w sobie kobieta. Krok ten wydaje się trudny z tego powodu, że aby go uczynić musimy przyznać, że pewną, istotną część naszej psychiki zajmuje składnik innopłciowy. Zwykle anima i animus dopełniają personę w ten sposób, że jeśli w codziennym życiu, np. mężczyzna jest inżynierem, o umyśle ścisłym, jego animą jest kobieta o zainteresowaniach artystycznych, „wolny duch”.

 

Uświadomienie sobie elementu płci przeciwnej wewnątrz własnej psychiki jest więc warunkiem koniecznym pełnego poznania siebie, zaprzestania rzutowania swoich oczekiwań na innych ludzi, a zatem pełniejszego uniezależnienia się i znalezienia źródła swych emocji, a co za tym idzie uaktywnienia zdolności do prawdziwej miłości, nie związanej z niedopełnionymi potrzebami nieświadomości..."

 

opis ze strony:

 

http://imaginarium.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=297:proces-indywiduacji&catid=50:po-trzecie&Itemid=61

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby osiągnąć oczekiwane efekty w zakresie własnego rozwoju, należy wpierw rozbić pewną integralną, pierwotną całość, by móc następnie składać nową mozaikę, kształtując przez to bardziej doskonałą, twórczą i wartościową osobę. Początkowo proces dezintegracji może odbywać się spontanicznie, nieporadnie, a nawet chaotycznie. Z czasem stajemy się bardziej świadomi zachodzących zmian, mogąc w sposób celowy i umyślny kierować rozwojem własnej osobowości.

 

http://www.dezintegracja.pl/?o-teorii,7

 

Warto poczytać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.