Skocz do zawartości

Potrzebuję porady co działać dalej.


Majlo

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Żeby dobrze wstrzelić się z tematem muszę napisać kilka zdań o sobie. Delikatnie mówiąc utknąłem trochę w życiu i motam się w jakim kierunku powinno iść dalej. Polecę z tematem na skróty, co by nie przynudzać. 

Mam 23 lata i do czasu psychoterapii brałem małą odpowiedzialność za siebie. Melanże, kilka nieudanych związków w których byłem, bo wchodziłem sobie w nie i wychodziłem, dwa lata temu rozejście z foką i jakby koniec życia uczuciowego. Mam bordera, to może mieć spory wpływ na to wszystko. W te wakacje skończyłem terapię ze względu na podjęcie pracy w branży budowlano-wykończeniowej, w której mam plan żeby wystartować za kilka lat ze swoją działalnością. Na ten moment zaczynam i zarabiam 2-3 koła na miesiąc i to wystarcza mi na przeżycie. 

Meritum tematu jest moje wycofanie z kontaktów z ludźmi i taka ludzka samotność. Sporo czasu temu wyjebałem fejsa ze względu na uzależnienie od internetu, z którym walczę do tej pory i kurde poza pracą i kilkoma osobami jest mi jakoś źle. Od 2 lat nie mam dziewczyny - na początku poszedłem mocno w samorozwój itd. pasje i wszystko co pozwoliło mi się jakoś odbić od tego i teraz tak się odbiłem, że zostałem sam. Nie licząc seksu po jakiejś imprezie ze starą znajomą leżę na łopatkach. No fap wszedł jakiś czas temu i to wszystko się chyba na tyle spiętrzyło, że jestem tutaj i piszę tego posta. 

Mieszkam z rodzicami w fajnym domu na wsi, mam dużo swoich rzeczy, co daje mi możliwość zajęcia się sobą i realizacji, ale w sercu jakoś brakuje mi ludzi i stałego związku. A propos domu, codziennie zasuwam do pracy do miasta po 50 km w jedną stronę, co skutkuje wstaniem koło 5/6 i powrotem koło 17. Robię w budowlance, więc po pracy też nie mam jak cokolwiek podziałać bez umycia się i zastanawiam się, czy wynająć sobie coś w mieście czy zmienić podejście. 

Temat rodziców jest dosyć szeroki. Są ok i pomagają mi kiedy potrzebuję, ale przez doktrynę kościoła nie ma opcji zaprosić dziewczyny na noc + rzadko kiedy zapraszałem swoje byłe, więc temat jest jakby średni w tej materii. Ta opcja stancji jakoś wisi mi w głowie, ale też dochodzi możliwość wyjazdów w delegacje, co poskutkuje nieopłacalnością całości. Niby jest spoko, bo mam dom, rodzinę i zainteresowania, ogarnąłem się przez psychoterapię, ale coś dalej mnie uwiera, a wyjście pójścia najebać się na miasto nie da mi spełnienia. 

I w tym miejscu chciałbym prosić was o jakieś porady co dalej podziałać w życiu. Na codzień śmigam do pracy, wracam, posiedzę albo coś porobię w temacie zainteresowań i kima. Na weekendach jest najgorzej, bo nie chcę polecieć, ale czasami mi się zdarzy i tak w koło. Ściana na ten moment. Dzięki za każdego posta, bo szukam jakiegoś wyjścia z tego. Pozdro

Jetlagz - Mieć i nie mieć

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Majlo napisał:

zainteresowania, ogarnąłem się przez psychoterapię, ale coś dalej mnie uwiera, a wyjście pójścia najebać się na miasto nie da mi spełnienia

Tu w zasadzie jest wszystko.

50 minut temu, Majlo napisał:

ale przez doktrynę kościoła nie ma opcji zaprosić dziewczyny na noc

....A tu gwóźdź do trumny.

 

REASUMUJĄC.

 

Twoje chormony buzują. Taki okres.

Blokady systemowe działają na zasadzie czym większy nacisk tym większy opór.

....A tęperatura w rdzeniu  ROŚNIE.... Z stąd te zaburzenia skali(ten twój border/srorder).

 

Brak ujścia.

 

Ciepły curwidołek porzucić czas.

Jak będziesz musiał walczyć z codziennością zmienią Ci się mapy WARTOŚCI oraz potrzeb.

 

DOKTRYNA k.k  dusi twoje biologiczne potrzeby.

 

Edytowane przez Tornado
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Majlo napisał:

Melanże, kilka nieudanych związków w których byłem, bo wchodziłem sobie w nie i wychodziłem, dwa lata temu rozejście z foką i jakby koniec życia uczuciowego. Mam bordera, to może mieć spory wpływ na to wszystko.

Ważne, że jesteś tego świadomy.

 

35 minut temu, Majlo napisał:

Meritum tematu jest moje wycofanie z kontaktów z ludźmi i taka ludzka samotność.

Są opcje, gdzie nie musisz zawierać znajomości, aby być wśród ludzi.

 

36 minut temu, Majlo napisał:

Sporo czasu temu wyjebałem fejsa ze względu na uzależnienie od internetu, z którym walczę do tej pory i kurde poza pracą i kilkoma osobami jest mi jakoś źle.

Kilkoma osobami... Czyli nie jest tak do końca źle?

 

36 minut temu, Majlo napisał:

Od 2 lat nie mam dziewczyny - na początku poszedłem mocno w samorozwój itd. pasje i wszystko co pozwoliło mi się jakoś odbić od tego i teraz tak się odbiłem, że zostałem sam.

 

37 minut temu, Majlo napisał:

A propos domu, codziennie zasuwam do pracy do miasta po 50 km w jedną stronę, co skutkuje wstaniem koło 5/6 i powrotem koło 17. Robię w budowlance, więc po pracy też nie mam jak cokolwiek podziałać bez umycia się i zastanawiam się, czy wynająć sobie coś w mieście czy zmienić podejście. 

Nie ma innej opcji, musisz po pracy lub w weekendy gdzieś wyjść. Okazje by kogoś poznać są wszędzie, serio.

 

Tyle tylko, że jeśli będzie od Ciebie wiało desperacją, to raczej niczego nie ugrasz.

---

 

Za to co zarabiasz to raczej nie wynajmiesz mieszkania, w dużym mieście to nie wystarczy nawet na pokój. Inaczej - wystarczy, ale będzie to za duże obciążenie dla budżetu.

 

38 minut temu, Majlo napisał:

Temat rodziców jest dosyć szeroki. Są ok i pomagają mi kiedy potrzebuję, ale przez doktrynę kościoła nie ma opcji zaprosić dziewczyny na noc + rzadko kiedy zapraszałem swoje byłe

Czego tak właściwie szukasz? Wcześniej pisałeś, że chciałbyś dziewczyny do związku.

 

Jeśli chodzi Ci tylko o jedno, to przecież są divy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Majlo napisał:

Na codzień śmigam do pracy, wracam, posiedzę albo coś porobię w temacie zainteresowań i kima. Na weekendach jest najgorzej, bo nie chcę polecieć, ale czasami mi się zdarzy i tak w koło.

Masz zainteresowania, to dobrze. Kolejny krok to mieć zainteresowania wspólne z innymi ludźmi. Czyli na przykład nie siedzisz w domu i składasz modele samolotów tylko zapisujesz się do klubu modelarskiego, siedzisz w klubie z ludźmi i składasz modele samolotów. Nie napiszę Ci czym masz się zająć, ale jak wpiszesz swoje hobby w google z nazwą miasta to pewnie coś wyskoczy (u mnie zadziałało). Będziesz miał kontakt z ludźmi i nie będziesz miał czasu przepijać wypłaty. A nowi znajomi mają też dalszych znajomych wśród których pewnie będą jakieś wolne dziewczyny. Proponuję zastanowić się co chcesz robić z innymi ludźmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Tornado napisał:

Z stąd te zaburzenia skali(ten twój border/srorder)

 

Trochę bagatelizujesz temat. To nie jest jakiś frazes, że mam i chuj, mogę odpierdalać. Z tym się wiąże sposób myślenia, przeżywania i to jest realne. 

 

59 minut temu, Tornado napisał:

DOKTRYNA k.k  dusi twoje biologiczne potrzeby.

 

Nie wierzę w kościół i te wszystkie zasady, odbiłem od tego. Mieszkam z rodziną, która to akceptuje, ale ma swoje naleciałości i nie jestem w stanie tego przeskoczyć.

 

Dzięki za posta ;) lata mi lecą i czas jakoś to porządkować. A ciśnienie jest niezaprzeczalnie nie tylko na seksy ale całościowo moc młodości chyba. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Majlo napisał:

Trochę bagatelizujesz temat. To nie jest jakiś frazes, że mam i chuj, mogę odpierdalać. Z tym się wiąże sposób myślenia, przeżywania i to jest realne. 

 

Nie wierzę w kościół i te wszystkie zasady, odbiłem od tego. Mieszkam z rodziną, która to akceptuje, ale ma swoje naleciałości i nie jestem w stanie tego przeskoczyć.

 

Dzięki za posta ;) lata mi lecą i czas jakoś to porządkować. A ciśnienie jest niezaprzeczalnie nie tylko na seksy ale całościowo moc młodości chyba. 

Ja też nie wierzę w kościół. Jednak wierzę w Boga. To są dwie różne rzeczy. Życie w zgodzie z Bogiem nie oznacza ograniczeń, a pełnię wolności w szczęśliwości, jakkolwiek to brzmi... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, cst9191 napisał:

Są opcje, gdzie nie musisz zawierać znajomości, aby być wśród ludzi.

 

Charakter pracy mi to ułatwia, tylko jak to na budowach towarzystwo jest głównie męskie :D

Godzinę temu, cst9191 napisał:

Kilkoma osobami... Czyli nie jest tak do końca źle?

 

Znajomi, tylko temat się dobrze nie kręci, bo nie jestem wjebany w jaranie i stąd są to ludzie tacy z którymi pogadam raz na jakiś czas co słychać itd. 

Godzinę temu, cst9191 napisał:

Tyle tylko, że jeśli będzie od Ciebie wiało desperacją, to raczej niczego nie ugrasz.

 

O to nie mam raczej stresu, chyba że dziewczyna będzie w moim typie to jest opcja że będę trochę spięty, żeby nie walnąć czegoś głupiego, ale znam swoją wartość.

Godzinę temu, cst9191 napisał:

Czego tak właściwie szukasz? Wcześniej pisałeś, że chciałbyś dziewczyny do związku.

Jeśli chodzi Ci tylko o jedno, to przecież są divy.

 

Jeśli poznam taką do związku to w niego wejdę. Nie mam jakiegoś cofnięcia przed spontanicznymi akcjami, bo jeśli oboje mamy na to ochotę to czemu nie. Właśnie z takich numerków miałem swój jeden czy dwa związki, tzn. było nam dobrze i w sumie spróbowaliśmy, ale na dłuższą metę takie stukanka są raczej średnie. Znam divy na stopie koleżanek jeszcze z czasów kiedy nimi nie zostały, ale nie widzi mi się wywalać siana na spust w lasce, z którą nic mnie nie łączy emocjonalnie czy nie wiem nic zupełnie o jej osobie.

 

Dzięki bro za posta ;)

9 minut temu, Matthew88 napisał:

Ja też nie wierzę w kościół. Jednak wierzę w Boga. To są dwie różne rzeczy. Życie w zgodzie z Bogiem nie oznacza ograniczeń, a pełnię wolności w szczęśliwości, jakkolwiek to brzmi... 

Spoko, szanuję. W jaki sposób wierzysz? Sam odszedłem od religii, a temat wiary jakoś mi wyleciał po drodze ze względu na stężenie w jakim się wychowywałem i na teraz ciężko mi wierzyć w cokolwiek, chociaż wiem, że wiara pomaga na co dzień i zapewne jest łatwiej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Majlo napisał:

 

 

Dzięki bro za posta ;)

Spoko, szanuję. W jaki sposób wierzysz? Sam odszedłem od religii, a temat wiary jakoś mi wyleciał po drodze ze względu na stężenie w jakim się wychowywałem i na teraz ciężko mi wierzyć w cokolwiek, chociaż wiem, że wiara pomaga na co dzień i zapewne jest łatwiej. 

Wiara to wybór. Niczego nie ułatwia, ale też niczego nie ogranicza. Żyje według przykazań - nie kradnę, nie zabijam, nie zdradzam, kocham bliźniego jak siebie, nie stawiam na piedestale ani kobiety, ani pieniądza ani niczego z takich rzeczy. Cieszę się z małych rzeczy, dziękuję Bogu za to co mam, nawet za trudne doświadczenia, bo każde mnie czegoś uczy. Gdy mam coś ważnego do załatwienia to nie proszę o jakiś cud czy rzecz magiczną. Po prostu lepiej się czuję, gdy wiem, że nie jestem sam, że ktoś jest ze mną. Nie wierzę w przypadki. Coś się dzieje - jest po coś. Po to bym ja dążył do tego by być dobrym człowiekiem. Nie pielęgnuję nienawiści, a staram się wybaczać. Jednak to nie oznacza uśmiechania się do wszystkich i dawaniu się ranić. Jestem synem króla, więc mam swoją godność. Gdy ktoś mi nie po drodze to nie utrzymuję kontaktu i nie myślę o nim źle. Nie biegnę w każdą niedzielę do kościoła, chociaż sakramenty są ważne. Idę wtedy, gdy tego potrzebuję. Nie tłumaczę się nawet w myślach przed Bogiem, bo skoro on nim jest to wie co myślę. Popełniam błędy, gdyż nie jestem święty, ale staram się ich nie powielać. Nie umiem wytłumaczyć w sposób jasny i klarowny czym jest dla mnie wiara. Wiem, że wiara wyciągnęła mnie z gówna. Gdyby nie to, mógłbym być dziś na dnie, a nie jestem. Nie będę opisywał tego co przeżyłem, ale w skrócie, w kilka chwil przeleciało mi życie przed oczami. Wszystkie radości, zwycięstwa, ale też smutki i porażki. Pojawiły się myśli o Bogu, gdzie wcześniej nim gardziłem i była to ostatnia rzecz o której bym pomyślał. W krótce zaczęły dziać się małe "cuda". Wszystko czego chciałem, dostawałem. Albo konkretnie, albo stawała na mojej drodze osoba, która była mi w stanie pomóc. Nie jestem dewotą. Nie zachowuję się tak. Nikogo też nie nakłaniam do wiary. Każdy ma wybór. Modlitwę, traktuję jak medytację. Pozwala mi ona odciągnąć się od złych myśli. Czuję pokój taki wewnętrzny dzięki temu, bo nie wszystko da się rozwiązać. Czasem warto zostawić to komuś innemu... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Matthew88 napisał:

Wiara to wybór. Niczego nie ułatwia, ale też niczego nie ogranicza. Żyje według przykazań - nie kradnę, nie zabijam, nie zdradzam, kocham bliźniego jak siebie, nie stawiam na piedestale ani kobiety, ani pieniądza ani niczego z takich rzeczy. Cieszę się z małych rzeczy, dziękuję Bogu za to co mam, nawet za trudne doświadczenia, bo każde mnie czegoś uczy. Gdy mam coś ważnego do załatwienia to nie proszę o jakiś cud czy rzecz magiczną. Po prostu lepiej się czuję, gdy wiem, że nie jestem sam, że ktoś jest ze mną. Nie wierzę w przypadki. Coś się dzieje - jest po coś. Po to bym ja dążył do tego by być dobrym człowiekiem. Nie pielęgnuję nienawiści, a staram się wybaczać. Jednak to nie oznacza uśmiechania się do wszystkich i dawaniu się ranić. Jestem synem króla, więc mam swoją godność. Gdy ktoś mi nie po drodze to nie utrzymuję kontaktu i nie myślę o nim źle. Nie biegnę w każdą niedzielę do kościoła, chociaż sakramenty są ważne. Idę wtedy, gdy tego potrzebuję. Nie tłumaczę się nawet w myślach przed Bogiem, bo skoro on nim jest to wie co myślę. Popełniam błędy, gdyż nie jestem święty, ale staram się ich nie powielać. Nie umiem wytłumaczyć w sposób jasny i klarowny czym jest dla mnie wiara. Wiem, że wiara wyciągnęła mnie z gówna. Gdyby nie to, mógłbym być dziś na dnie, a nie jestem. Nie będę opisywał tego co przeżyłem, ale w skrócie, w kilka chwil przeleciało mi życie przed oczami. Wszystkie radości, zwycięstwa, ale też smutki i porażki. Pojawiły się myśli o Bogu, gdzie wcześniej nim gardziłem i była to ostatnia rzecz o której bym pomyślał. W krótce zaczęły dziać się małe "cuda". Wszystko czego chciałem, dostawałem. Albo konkretnie, albo stawała na mojej drodze osoba, która była mi w stanie pomóc. Nie jestem dewotą. Nie zachowuję się tak. Nikogo też nie nakłaniam do wiary. Każdy ma wybór. Modlitwę, traktuję jak medytację. Pozwala mi ona odciągnąć się od złych myśli. Czuję pokój taki wewnętrzny dzięki temu, bo nie wszystko da się rozwiązać. Czasem warto zostawić to komuś innemu... 

Myślę, że masz fajne rozumowanie tego jak żyć, takie zdrowe, ale nie czaję jedynie tematu sakramentów. Skoro nie wierzysz w religię to do czego są Ci potrzebne jej sakramenty? Bo wg mnie Boga można wyznawać przez różne formy, można też przyjąć że sam w sobie jesteś bogiem, a tu sakramenty są podporządkowane pod konkretne wyznanie. Nie traktuj tego jako przytyk tylko taka luźna myśl mi się narodziła.

Ostatnio miałem spotkanie z gościem z rodziny, który przez całe życie balował i nie wiem czy pod wpływem AA czy wiary, ale kurde aż mi źle było, że teraz nie wiem kiedy go zobaczę. Miał taką energię dobroci, że mnie to kładło na glebę i dawno już nie rozmawiałem z tak otwartym człowiekiem, który dał mi takie pełne poczucie zrozumienia. Nie wiem co się tam podziało, ale to dla mnie nietypowa sytuacja. Mooooże jakiś dotyk Boga? ;) 

Właśnie to poddanie się komuś czy czemuś też przychodzi mi mega ciężko, bronię się w głowie przed tym.

Edytowane przez Majlo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja odczułem coś podobnego jak ten gość z rodziny 🤣

 

Sakramenty. Ja wierzę w Boga katolickiego. Jest to religia. Nie ufam za to Kościołowi. Religia a kościół to są dwie rzeczy. Sakramenty, według Religi, czyli tego wszystkiego co jest w nowym testamencie, wyznaczył Jezus. Kościół zbudował na tym swoją "władzę" i puścić jej nie chce. Dlatego przyjmowanie komuni, chrztu itd jest potrzebne. Nie da się tego odrzucić będąc katolikiem. To tak jak być w ciąży - albo się jest albo nie. 

 

Są fajni ludzie związani z Kościołem, np ojciec Szustak. On też "nie popiera" instytucji kościoła. Jest mega pozytywnym gościem. Ma kanał na YT langusta na palmie. Jeśli ktoś byłby ciekawy to polecam zobaczyć chociaż ile jest optymizmu w gościu. Pomijam czy jest zakonnikiem, księdzem czy też, księgowym. Polecam spojrzeć na niego jako zwykłego gościa i zobaczyć jak można identyfikować się z wiarą, żyć w wolności i być szczęśliwym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.