Skocz do zawartości

Johnny Z

Użytkownik
  • Postów

    142
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Johnny Z

  1. Myślę, że ważne żeby w tym wszystkim trzymać zdrowy balans i pozostać wiernym przede wszystkim sobie i swoim oczekiwaniom. Jeśli większość energii idzie na kreowanie wizerunku "wzorowego mężczyzny" w oczach społeczeństwa i naszej wybranki, to uważam to za podejście błędne i niezdrowe. Jasne, dobrze mieć formę i kasę, jednak uważam że trzeba mieć pewien dystans, żeby zachować w tym siebie. Podobnie z ową ramą - dobrze jest nie dać sobie wejść na głowę, stawiać granice, nie unikać konfliktów itp. ale przede wszystkim dobrze jest pozwolić sobie na bycie sobą, tzn. żebym działał według własnej woli, a nie pod dyktando czyichś wyobrażeń. Bo właśnie bluepill narzuca błędne myślenie o kobietach, które wpływa na nasze zachowanie wobec nich. Z kolei redpill daje nam inną informację, która też wpływa na podjęte przez nas działania - np: "aha, czyli muszę mieć to, to i to, spełniać takie warunki itp.". Ja stwierdziłem, że głównie chodzi o to, że niczego nie muszę. Dla mnie kluczową rzeczą w "trzymaniu ramy" była/jest właściwie walka z własnymi słabościami, czyli dążenie do działania w zgodzie ze sobą. Często więc sobie zadaję pytanie: "czy to jest to co chcę teraz robić?", "co bym robił gdybym był teraz tutaj sam?" itp. Jeśli zachowany jest ten porządek myślenia, to wtedy wszystko w otoczeniu działa dobrze.
  2. Wszystko pięknie i w ogóle, tylko jak się tak przyjrzeć temu wszystkiemu z boku, to się trochę odechciewa. Bo trochę wychodzi na to, że trzeba zasuwać jak chomiczek w kołowrotku i jeszcze do tego jakieś pozy przyjmować PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY, co to zaradny jest i pracowity, babki do niego wzdychają, a wszystko po to żeby żona patrzyła z podziwem i żeby się nie wyniosła z 1/2 majątku i alimentów nie trzeba było płacić... Czyli tak jakby jesteś pod batem kobiecych oczekiwań. Taka tylko refleksja smutna.
  3. Dokładnie tak jest i świetnie to ująłeś. Mam dwójkę jeszcze nieodrośniętych i chociaż miałem ciężkie przejścia ze swoją kobitą po urodzeniu, to nie cofnął bym czasu. Kwestia w dużej części bierze się z tego, że dla wielu największą wartością jest nieograniczony dostęp do przyjemnego i łatwego życia, co jest ogólnie określane jako szczęście. Czyli musi być fajnie, przyjemnie i na bogato. A kaszojady w tym przeszkadzają i zabierają czas. Rozumiem to, bo też kiedyś uważałem się za hedonistę (przyjemność jako główny motyw życia) i chociaż chciałem założyć rodzinę to bałem się utraty tego co mam. I teraz tak: Uważam, że z gonienia za "szczęściem" powinno się wyrosnąć, bo to infantylizm. Satysfakcji i spełnienia nie osiągnie się żyjąc lekko i przyjemnie bez zobowiązań i pewnego ciężaru. Kobieta powinna opiekować się dzieckiem do 3 - 4 roku życia w 95% - kąpanie, usypianie, zabawianie, spacery z wózkiem itp. Budowanie relacji ze swoimi dziećmi to świetna sprawa. Teksty że ludzie mający dzieci to egoiści albo, że nie mają jaj, albo że "po co sprowadzać nieszczęśnika na ten straszny świat" to rak. Pewne przeciwności budują nasz charakter i sprawiają że stajemy się pełniejsi. Łatwe i przyjemne życie odwrotnie - ciotowacieje człowieka. Dokładnie jak w przytoczonym eksperymencie Calhouna. Potrzebny jest jednak balans, dlatego kluczowe jest odpowiednie przyjęcie ról i obowiązków, tak żeby nie dać sobie wejść na łeb sprowadzając sobie tym samym piekło na ziemię.
  4. Zgadza się, też to przerabiałem. Sielanka przez lata, potem dzieciaki, rutyna itd. Natomiast pierwszy podniesiony głos o jakieś pierdoły z jej strony był jak strzał na otrzeźwienie i zapalenie lampki, że przestało być różowo i jak przy kolejnej sytuacji przy dzieciach podniosła na mnie głos to był to ostatni raz jak to zrobiła. Wymagało to pewnego wysiłku, zwłaszcza że przez lata nie było powodów do poważnych konfrontacji, ale tak na prawdę wystarczyło pozwolić sobie uwolnić gniew, do którego masz prawo, a czego nie każdy ma świadomość i stąd też to się bierze w pewnej mierze.
  5. Na wakacjach, w dużych skupiskach to szczególnie widać. Kobieta wydaje polecenia, krytykuje, okazuje brak szacunku przy rodzinie. Co ciekawe często nie widać u chłopa choćby zażenowania czy przygnębienia, tak jakby wszystko było na swoim miejscu. Nie mówiąc już o jakiejkolwiek reakcji. Czasem się zastanawiam, czy to nie wynika z różnych preferencji. Może to się tym gościom podoba. Ale prawda jest taka, że tak jak zostało powiedziane wyżej, to są kwestie wpajane przez lata. Brak świadomości nie tylko o tym jak kobiety działają, ale przede wszystkim o sobie, że jesteś lwem, a nie króliczkiem, ale z jakichś powodów ten lew się nie odpala. Inny często widziany przeze mnie symptom to bezsensowne sprzeciwianie się facetom. Jakieś marudzenie, stawanie okoniem. On idzie przed siebie, ona siada gdzieś i coś marudzi niezadowolona. Już samo patrzenie na to jest męczące.
  6. Bierzesz zeszyt, wydzierasz kartkę, rysujesz pionową linię przez środek i wieszasz to u niej na lodówce. Po jednej wpisujesz swoje wydatki, po drugiej ona wpisuje swoje. Na koniec miesiąca się rozliczacie.
  7. Myślę, że przede wszystkim sama powinna zadbać o to, żebyś nie był stratny. Potraktowałbym to jako test, który oblała. Odnoszę też wrażenie, że sporo rozkminiasz jak co powiedzieć i ogólnie czaisz się (jak z tym kebabem zjedzonym po kryjomu, jeśli dobrze zrozumiałem), żeby nie wyjść na chama czy gbura, co jest błędem, bo jak coś nie pasuje to lepiej od razu kawa na ławę.
  8. Na ulicy też można zagadać normalnie, a na załączonym filmie to trochę za bardzo na siłę pajacowanie właśnie.
  9. Czym innym jest potrzeba rozładowania napięcia raz na 2-3 tygodnie a czym innym walenie codzienne lub co gorsza kilka razy dziennie. W sumie nie wiem jak tam jest z tym u ludzi, ale zakładam, że przeważająca większość specjalnie się nie hamuje ze spuszczaniem z krzyża więc sądzę, że codzienna masturbacja jest normą, a to by oznaczało, że według twojej teorii dziewięciu na dziesięciu powinno chodzić z podkulonym ogonem. Mi się wydaje, że to co widzisz to nie tyle onaniści co ludzie z jakimiś zaburzeniami, małą pewnością siebie, czy fobią społeczną (choć jedno nie wyklucza drugiego).
  10. Mi się nie wydaje, ja to po prostu dostrzegam. Odpowiedzi na zasadnicze pytania jak nie było tak nie ma. Poznaliśmy skrawek rzeczywistości, pewien mechanizm funkcjonowania świata, ale poza tym nie różnimy się od starożytnych niczym. To co uważamy za fakty, w przyszłości może być zrewidowane i obalone. To czego nie wiemy zastępujemy teoriami i podciągamy je pod pewnik, bo wydaje nam się, że to jest najbardziej prawdopodobne, a przecież świat jakoś trzeba wyjaśnić. Dokładnie tak samo jak kiedyś uważano za pewnik, że ziemia jest płaska. Mycie rąk przed zabiegami chirurgicznymi wprowadzono niespełna 200 lat temu, i to przy dużych oporach, bo uważane to było za zabobon. To czasy, które pamiętaliby dziadkowie naszych rodziców. Każdy kto chce udzielić odpowiedzi na kwestie fundamentalne, musi dokonać założeń na wiarę. Jedyne uczciwe podejście jest takie samo od wieków, czyli "nie wiem". Dlatego śmieszy jak ludziom współczesnym wydaje się, że są tak bardzo oświeceni, a starożytność to debilizm i zabobon. Tym bardziej, że do dziś czerpiemy z wynalazków starożytności, np. z prawa, polityki czy administracji.. Co do obrzezania to robili to nie tylko Żydzi i Muzułmanie, ale też Egipcjanie i wiele innych kultur, a względy prawdopodobnie były higieniczne. Poza tym od XIX w. zaczęło to być też popularne w Europie i Stanach, raczej nie z przyczyn religijnych czy anty-masturbacyjnych.
  11. A ty czym się od nich różnisz? Prawda jest taka że niczym. Bo jaką może mieć wiedzę o wszechświecie współczesny człowiek. Oprócz tego że planetami nie poruszają aniołowie, żadną.
  12. Chyba dobrze jest jak kobieta ma możliwość odwrotu, np do matki. Wtedy jest szansa, że się zawinie. Szczerze mówiąc nie wiem jak to prawnie wygląda pod tym względem. Dlaczego bez wizji na lepszą materialną przyszłość? Skory ty pracujesz na dobrobyt, z którego czerpie cała rodzina i również ona, to jest również wizja kumulacji kapitału w przyszłości, z którego ona też będzie czerpać. Niestety moja himalajka deklaruje chęć znalezienia pracy po rozpoczęciu edukacji przez młodsze dziecko, a to oznacza wywrócenie obecnego stanu rzeczy.
  13. Szczerze mówiąc pierwszy raz słyszę taką interpretację i wydaje mi się dosyć dziwaczna. Myślę że chodziło o względy higieniczne. Błędne rozumienie fragmentu o Onanie? Fixacja na punkcie seksu? Potrzeba uporządkowania każdej ludzkiej sfery? Nie wiem, ale w całej Biblii nie ma nic o masturbacji i nie wierzę, że to dlatego że ona nie istniała. Nie oceniam czy to jest dobre, czy złe. Sam jestem na no fapie już od miesięcy i polecam. Ale odniosłem wrażenie, że zasugerowałeś że dawniej masturbacja nie występowała, że to jakiś wynalazek naszych czasów
  14. Ale że co, że dawniej ludzie się nie masturbowali?
  15. Z tymi cytatami odnośnie posłuszeństwa to dobre, ale obiektywnie wchodząc w temat, te listy były pisane do pierwszych wspólnot chrześcijańskich, w których mężowie byli chrześcijaninami. Również stary testament był kierowany do bogobojnych Żydów. Trudno oczekiwać, żeby żona chrześcijanka miała być posłuszna mężowi ateiście we wszystkim, który na przykład może jej zakazać chodzić do kościoła.
  16. Może się mylę, ale o ile mi wiadomo to katolicyzm nie ma nic przeciwko pieszczotom, więc nie rozumiem w czym problem. To chyba jakieś nadinterpretacje. Z resztą co to za bogobojna żona co nie słucha się męża Może dokształć się z teologii, poznajduj odpowiednie fragmenty w Biblii negujące jej nastawienie. Pokonaj ją jej własną bronią
  17. Też taką znałem. Ponoć nigdy w życiu się nie dotykała "bo to obrzydliwe". Nigdy nie miała orgazmu, chociaż nie byłem pierwszy. W łóżku pomimo jej napalenia trzeba było się bardzo postarać, żeby w ogóle zaczęła reagować na stymulacje. Ogólnie słaba reakcja na bodźce, jakby coś popsute miała. A jak to się ma do tematu nie wiem, bo szybko się wymiksowałem.
  18. No to chyba oczywiste, że kobiecie to zawsze trzeba nieba uchylić za samo istnienie. Ostatnio w kolejce przed sklepem jakiś żul się do mnie przywalił, żebym ustąpił lasce co przed chwilą stanęła na końcu. WTF? Siedzi żul pod sklepem i dyryguje kolejką: "Pan przepuści panią..." Oczywiście zgasiłem typa, ale wchodząc do sklepu słyszałem jeszcze za sobą jak do następnego klienta tym samym tekstem rzuca, no i gość oczywiście przepuścił panią, z czego ta bez żenady skorzystała przechodząc z końca kolejki na początek.
  19. Mamusie niestety często mają to do siebie, że lecą pomagać dziecku z każdą pierdołą na placu zabaw, nie pozwalają gdzieś wejść, bo za wysoko i przesadnie asekurują. Dlatego czasem dobrze jest pójść usiąść na tej ławce, żeby dzieciaka zachęcać do radzenia sobie samemu, żeby nie było jakąś kaleką co się wszystkiego boi.
  20. Nigdy nie wiadomo co się kryje pod pozorem. Poza tym to co uważamy za udaną relację zależy od naszego mindsetu. Mężczyzna który potrzebuje czułości, kobiecej atencji i całej tej różowej otoczki nie jest wzorcem do którego chciałbym dążyć. Bardziej pociąga mnie niezależność od emocjonalnych ciągot, które co jakiś czas się we mnie odzywają. Natomiast wyrosłem z dążenia do szczęścia. Nie potrzebuję też życia "gejowskiego" - wypełnionego beztroską i brakiem zobowiązań. Uważam, że dobrze jest, jak życie ma swój ciężar. Swoją rodzinę widzę trochę na kształt średniowiecznego klanu, któremu przewodzę. Od kobiety staram się wymagać tylko trzech rzeczy: dbanie o domowe ognisko, szacunek i seks, tak żebym mógł w spokoju poświęcić się swoim sprawom, które nie ograniczają się tylko do pracy na to wszystko. Na dzień dzisiejszy tak właśnie postrzegam zdrową relację. Rodzina jako źródło satysfakcji, która bierze się z pracy przede wszystkim nad sobą. Myślę że do tego ideału powinni być kształtowani mężczyźni w dzisiejszych czasach (kobiety z resztą też). Wzorzec "romantycznej miłości" i "żyli długo i szczęśliwie" powoduje błędne oczekiwania i widoczne dookoła spierdolenie.
  21. Widzisz, dla ciebie to uwłaczające, a ktoś inny powie, że uwłaczająca dla niego byłaby już sama potrzeba bycia na pierwszym miejscu u kobiety. Warto mieć tego świadomość i przemyśleć, czy to co nam się wydaje na pierwszy rzut oka takie męskie, na pewno takie jest. Ta "Sachara" to już jakaś projekcja, bo w temacie nie było o tym mowy, a skoro odnosisz się do "seksualnych grafików" to nie chcę już robić off topu, ale nie mogę przejść obok szkalowania tego pomysłu. Nie ma nic uwłaczającego dla mężczyzny w wyznaczeniu kobiecie dni, w których ma być seks. Poza tym w pozostałe dni nadal możesz ją brać do łóżka. Tylko po co, skoro twoje potrzeby są w pełni zaspokojone i nie masz już myśli w stylu: "ale mam dzisiaj ochotę", i nie chce ci się walić gruchy ani myśleć i zajmować seksem. Mam świadomość że wielu wyda się to dziwne, a może wręcz niewiarygodne lub chore, ale są ludzie, dla których najważniejszym celem w życiu nie jest osiągnięcie osobistego szczęścia - bogactwa, ruchania, wożenia się luksusowymi autami, czy picia drinków na leżaku przy basenie. Wręcz przeciwnie, są ludzie, dla których takie podejście jest po prostu prymitywne. Tacy ludzie jawią mi się trochę jak mentalni murzyni z amerykańskiego getta, których jedyną motywacją jest wyrwanie się z biedy i nałożenie złotego łańcucha na szyję, otoczenie się dupami i wożenie zajebistą furą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.