Waginator Opublikowano 4 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 4 Września 2016 Pozwolę sobie zacytować fragment książki Martina Seligmana " Prawdziwe szczęście. Psychologia pozytywna, a urzeczywistnienie naszych możliwości trwałego spełnienia " Cytat Związek dwojga ludzi […] ma z punktu widzenia psychologii pozytywnej niezwykle dobry wpływ na połączone nim osoby. W badaniach […] wszystkie osoby (oprócz jednej) plasujące się w dziesięcioprocentowej grupie najszczęśliwszych znajdowały się akurat w romantycznym związku. Jednym z najbardziej bezspornych faktów pojawiających się w wielu badaniach jest to, że osoby żonate i zamężne są szczęśliwsze niż jakiekolwiek inne. 40% osób w związku małżeńskim uważa się za bardzo szczęśliwe, osoby nigdy niezamężne i nieżonate stanowią 23%. Jest tak w każdej przebadanej grupie etnicznej i w 17 państwach, w których prowadzono badania. Małżeństwo jest silniej oddziałującym czynnikiem szczęścia niż zadowolenie z pracy, finanse czy społeczność. Na depresję najrzadziej zapadają osoby zamężne i żonate. Osoby żonate i zamężne najlepiej znosiły niedostatek na wsi, Wielki Kryzys i wojny. Co o tym myślicie? Z czego może wynikać takie zjawisko? Może jednak nie wszystkie relacje z płcią przeciwną to wyzysk, kłótnie, fochy, szlabany na seks i zszargane nerwy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lupele Opublikowano 4 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 4 Września 2016 1 godzinę temu, Waginator napisał: Pozwolę sobie zacytować fragment książki Martina Seligmana " Prawdziwe szczęście. Psychologia pozytywna, a urzeczywistnienie naszych możliwości trwałego spełnienia " Co o tym myślicie? Z czego może wynikać takie zjawisko? Może jednak nie wszystkie relacje z płcią przeciwną to wyzysk, kłótnie, fochy, szlabany na seks i zszargane nerwy. Krótko i zwięźle: wszystko jest spoko dopóki jest spoko. W momencie jak powinie ci się noga i zostajesz rzucony, rozwiedziony, ograbiony z majątku i dzieci to nagle nie jest spoko i pozostaje pewien że tak powiem niesmak. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Waginator Opublikowano 4 Września 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 4 Września 2016 2 godziny temu, lupele napisał: Krótko i zwięźle: wszystko jest spoko dopóki jest spoko. W momencie jak powinie ci się noga i zostajesz rzucony, rozwiedziony, ograbiony z majątku i dzieci to nagle nie jest spoko i pozostaje pewien że tak powiem niesmak. To na pewno. Tylko, że nie jest tak, że jest to rzecz nieuchronna, spotyka to około 1/3 małżeństw. A całe pozostałe 2/3 funkcjonuje i można mniemać, że ta kobieta daje im jednak szczęście. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DeMasta Opublikowano 4 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 4 Września 2016 55 minut temu, Waginator napisał: To na pewno. Tylko, że nie jest tak, że jest to rzecz nieuchronna, spotyka to około 1/3 małżeństw. A całe pozostałe 2/3 funkcjonuje i można mniemać, że ta kobieta daje im jednak szczęście. Jest znacząca granica pomiędzy ułudą "szczęścia" a szczęściem samym w sobie. W pozostałych 2/3 małżeństw zdecydowaną większość stanowią tzw "królowie życia" czyli dla nich boskim edenem jest chwila spokoju gdy siadają na kiblu aby się wysrać i to jedyne miejsce gdy kobieta nie suszy im głowy. Tacy ludzie zwykle mawiają "jeśli się nie wychylasz w domu to masz spokój", "szczęśliwa żona to szczęśliwe życie", no co do kurwy? Nie uzależniaj swojego szczęścia od kobiety, to podstawowy błąd. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
TPakal1 Opublikowano 5 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 15 godzin temu, Waginator napisał: Pozwolę sobie zacytować fragment książki Martina Seligmana " Prawdziwe szczęście. Psychologia pozytywna, a urzeczywistnienie naszych możliwości trwałego spełnienia " Jest tak w każdej przebadanej grupie etnicznej i w 17 państwach, w których prowadzono badania. A jakież to są państwa? Pewnie Wybrzeże Kości Słoniowej, Papua Nowa Gwinea itd. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Brat Jan Opublikowano 5 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 Dnia 4.09.2016 o 19:09, Waginator napisał: Pozwolę sobie zacytować fragment książki Martina Seligmana " Prawdziwe szczęście. Psychologia pozytywna, a urzeczywistnienie naszych możliwości trwałego spełnienia " Co o tym myślicie? Z czego może wynikać takie zjawisko? Może jednak nie wszystkie relacje z płcią przeciwną to wyzysk, kłótnie, fochy, szlabany na seks i zszargane nerwy. Najważniejsze pytanie: w jakich latach były te badania? Czy wśród osób nie będących w związku były te po rozwodzie? Czy był podział na mężczyzn i kobiety? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
overkill Opublikowano 5 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 (edytowane) Szczęście w związku jest pojęciem względnym. Jest przecież spory odsetek facetów, którzy funkcjonują przy żonie stawiając ja na piedestał bo tak już jest . Innego życia nie znają bo rodzina i sąsiedzi i reszta powiela ten wzorzec. Myślę, że jakiś nieduży procent, ale jest taki, to tzw. udane małżeństwa i powiedzmy że uznamy je za udane kiedy już maja jakiś dłuższy staż i widać, że nie męczą się sobą. Jest to możliwe. Znam takie jedno nawet w mojej rodzinie (wprawdzie niezbyt długie stażem i zobaczymy co się wydarzy ale widać, że pasują do siebie), ale to taki fant na loterii bo z reguły to ciągła przeciąganka i wieczna potrzeba trzymania ramy. No ale ile można ją trzymać, w końcu odpuszcza się i pozamiatane. Edytowane 5 Września 2016 przez overkill Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Waginator Opublikowano 5 Września 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 49 minut temu, Brat Jan napisał: Najważniejsze pytanie: w jakich latach były te badania? Czy wśród osób nie będących w związku były te po rozwodzie? Czy był podział na mężczyzn i kobiety? 1. Też nad tym myślałem. Co najmniej 20 lat temu, nie wiem czy były robione powtórki z myślą o dzisiejszych czasach. A jednak sporo się zmieniło przez ten okres. 2. Osoby po rozwodzie i wdowcy radzili sobie znacznie gorzej od osób nigdy nieżonatych/niezamężnych. 3. Tego nie wiem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kryss Opublikowano 5 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 Z tych 2/3 to 50-70 % żyje bo żyje, i o żadnym szczęściu małżeńskim mowy nie ma. przyjrzyj sie parom w sklepie,autobusie na ulicy...szkoda gadac Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Waginator Opublikowano 5 Września 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 Nie widzę różnicy pomiędzy byciem szczęśliwym, a złudnie szczęśliwym. Jeśli ludzie w małżeństwie statystycznie dwukrotnie częściej określają siebie jako bardziej szczęśliwych od singli i 3-krotnie rzadziej odwiedzają od nich psychiatrę to można mniemać, że niezależnie od tego czy on w tym związku robi za wycieraczkę czy co innego to czuje się takim życiem bardziej usatysfakcjonowany niż bez tego (można też założyć hipotetycznie, że skoro są tacy szczęśliwi to chyba jednak z reguły za tę wycieraczkę nie robią). Można jednak w pewnym stopniu podważyć te wyniki: a) Jeśli są nieadekwatne w dzisiejszych czasach b ) Jeśli korelacja działała w drugą stronę (ludzie bardziej szczęśliwi byli bardziej skłonni, żeby się wiązać, a ci mniej np. byli odrzucani przez kobiety) c) Jeśli istnieją szczególne czynniki, które wpływają na ten wynik. Trzeba by było sprawdzić np. jak to szczęście się rozkłada w zależności od wieku i stylu życia. Można mniemać, że o ile w wieku studenckim większość ludzi ma jakieś znajomości to od 30 większość z nich się wykrusza, doskwiera samotność i poziom szczęścia może być mocno zaniżony, gdzie takie małżeństwo mogłoby być buforem (lepsze gorsze towarzystwo, ale zawsze lepsze takie niż jego brak). Należałoby porównać wtedy ludzi w małżeństwach nie z ogółem singli, ale z tymi, którzy mają jakieś życie, znajomości, nie są neurotyczni. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RedBull1973 Opublikowano 5 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 (edytowane) Dnia 4.09.2016 o 19:09, Waginator napisał: Pozwolę sobie zacytować fragment książki Martina Seligmana " Prawdziwe szczęście. Psychologia pozytywna, a urzeczywistnienie naszych możliwości trwałego spełnienia " Co o tym myślicie? Z czego może wynikać takie zjawisko? Może jednak nie wszystkie relacje z płcią przeciwną to wyzysk, kłótnie, fochy, szlabany na seks i zszargane nerwy. No pewnie , że nie wszystkie związki z kobietami są do dupy. To jest jakiś chory, nieprawdziwy dogmat, który pokutuje u zbyt wielu braci na tym forum. Istnieje spory odsetek całkiem udanych związków, więcej zapewne takich NIEFORMALNYCH i bardziej luźnych, a mniej typowych małżeństw - ale bywają tu i tu układy UDANE... Inna sprawa , że często bywają UDANE tylko do czasu... Niech no tylko mąż straci pracę, albo poważnie zachoruje - wtedy wiele Pań pokazuje swoje prawdziwe, bezwzględne oblicze... Można też WZIĄĆ ROZWÓD bez wojny i pozostać we wzajemnym szacunku, znam osobiście taki przypadek - są teraz dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, choć pozakładali nowe rodziny. Fakt, że oni szybko doszli do wniosku, że muszą się rozejść, po jakimś roku - więc nie zdążyli się znienawidzić...To b. ważne! Generalnie, jak ktoś potrafi być szczęśliwy, to będzie szczęśliwy w każdej sytuacji... Nieważne, czy będzie w związku, czy samotny. Choć skłaniam się ku tezie, że jednak "posiadanie" kogoś daje więcej szczęścia, niż samotność. Aby tylko zachować umiar, tzn. nie kupować browaru, żeby napić się piwa - na co Mężczyźnie jakieś formalne, niekorzystne umowy, zwane MAŁŻEŃSTWEM ? Edytowane 5 Września 2016 przez RedBull1973 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
overkill Opublikowano 6 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 (edytowane) 8 godzin temu, RedBull1973 napisał: Generalnie, jak ktoś potrafi być szczęśliwy, to będzie szczęśliwy w każdej sytuacji... Fundamentalna prawda . Piwo ode mnie ;)) . I co chyba najważniejsze potrafisz odnaleźć szczęście w każdej sytuacji nawet takiej trudnej czy przybijającej. Edytowane 6 Września 2016 przez overkill Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PatrykaPatryka Opublikowano 6 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 pomijając kwestie kiedy te badania by robione, ponieważ na przestrzeni czasu model związku się zmieniał, oraz gdzie te badania były robione, zastanówny się co nam daje to szczęście: - w związku łatwiej o 'szczęście' ponieważ raz że nagle pojawia się jakiś cel do realizacji który przy początkowo niewielkich nakładach daje dużą gratyfikacje - droga strona również stara się nam 'dogodzić' tak to przynajmniej w większości wygląda na początku, a później jak sami wiemy życie pokazuje swoje a teraz weźmy jeszcze pod uwagę dużo ważniejszy fakt o którym wspomniał @RedBull1973 , a dokładniej popatrzcie proszę na swoje życie, na swoich znajomych. Ilu z nich naprawdę czuję się dobrze sama z sobą, robi coś coś tylko dla siebie, i ma taką charyzmę w tym że ludzie sami wręcz do nich ciągną? 8 godzin temu, RedBull1973 napisał: Generalnie, jak ktoś potrafi być szczęśliwy, to będzie szczęśliwy w każdej sytuacji... Nic dodać, nic ująć. Ciekaw jestem z jakim stażem te związki są? bo o ile na początku pewnie odsetek szczęścia jest większy to jak to wygląda po jakiś 10 -20 latach? Podejrzewam że 'spada' on docelowo do % poziomu szczęścia singla faceta, ponieważ tam gdzie będzie zadowolony facet, który będzie miał charyzmę aby pociągnąć za sobą kobietę i ew. dzieci będzie ok. Gdzie tej charyzmy nie będzie, tej umiejętności bycia zadowolenia z towarzystwa samego siebie, mogą się pojawić wzajemne pretensje że ktoś nam nie dał szczęścia Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi