Skocz do zawartości

Cpt_Red

Użytkownik
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Cpt_Red

  1. Corsa wozi mnie niezawodnie do roboty, pali max 5 litrow na 100 (a nieraz przy moim emeryckim stylu jazdy blizej 4 z obu stron ) to po co zmieniać. Większość czasu sam nią jeżdżę to tym bardziej duże auto niepotrzebne. Chociaż tytułem ciekawostki powiem, że w sam raz do Opla mam bagażnik dachowy na rowery i parę razy wioząc 2-3 rowery obleciałem nią przez całą Polskę. Prędkość podróżna siada do 90 km/h ale dalej pali pod te ~5 literków
  2. Mercedesa mam właśnie na K-jetronicu i niestety uważam to za nieszczęśliwe rozwiązanie. Gdyby miał wiedzę o tym od początku to bym kupił sobie gwiazdę w dieslu Tak jak piszesz problem jest by to ustawić - mało kto się zna, a jak się zna to woła solidne pieniądze A to i tak trochę rzeźba w g... bo większość tych wtrysków już zużyta z racji wieku. No a bądźmy szczerzy, wymiana na nowy może miałaby sens w jakiejś wartościowej serii a nie takim prostym modelu jak mój. Dziękuję wszystkim za opinie, będę jeszcze analizował temat ale chyba stanie na zostawieniu mercedesa. Poczyniłem w nim do tej pory więcej inwestycji (dużo rzeczy wymienione na nowe, blacharka w dobrym stanie). Odebrałem go też dzisiaj w końcu od mechanika. Grzebali się miesiąc! ale w końcu zrobili to co należało. Pali, jeździ i podobno wcale źle z silnikiem nie jest bo kazałem mierzyć sprężanie. Humor mi trochę wrócił i nie mam czarnych myśli, że obie fury są do d...
  3. Większość forumowiczów ma problemy z kobietami a mnie ostatnio męczą kwestie motoryzacyjno-finansowe Do rzeczy - lubię auta, które mają to coś. Z tego powodu zawsze wybierałem furę, która mi się podobała i była "ciekawa" nawet jeśli nie był to typ idealny np. pod względem niezawodności (w statystykach) czy do dojazdów do pracy itp. Zdarzyło się tak, że posiadam obecnie 4 pojazdy, z których najnowszy ma 24 lata a najstarszy 40 . Nie są to auta wybitne, drogie przesadnie, ani pewnie jakieś wyjątkowe ale mi pasowały i je mam. Dla jasności sprawy są to: - Fiat 126P (moje pierwsze auto, zostaje ze mną do końca :)), - Opel Corsa B (dieselek, tłukę go codziennie do roboty bo mało pali i niedrogi w naprawie = jest mi potrzebne), - Mercedes W201 2.0 benzyna (o tym chcę pogadać), - Peugeot 406 Coupe 2.0 benzyna (o tym chcę pogadać). Wielu jak słyszy to od razu wyobraża sobie nie wiadomo co. Ale.. posiadanie ich jakoś przesadnie mnie nie zabijało. Dla takich staroci ubezpieczenia są dość niskie - z moimi zniżkami w sumie płacę tyle co niektórzy za jedno auto z OC/AC. Ich wartość też jest taka, że sprzedając wszystkie ciężko by było kupić coś nowego. Przesadnie się nie psuły, a nawet jak to jedno stało a jeździć mogłem kolejnym. No to jaki jest problem więc? Ano taki, że w skutek niezbyt szczęśliwych wydarzeń paru ostatnich lat i w Merca i w Peugeota musiałbym wpompować sporą kasę by znów doprowadzić je do stanu niezawodności i bezproblemowej używalności. Obawiam się, że są to działania w stylu przynajmniej wymiany uszczelki pod głowicą a kto wie czy nie jakichś remontów silnika. To dla mnie jednak za duże wydatki by to zrobić, a z kolei mam obiekcje czy jest sens trzymać dwa samochody tylko po to by je opłacać. Boli mnie również fakt, że sytuacja ta pozbawia mnie rezerwy jaką miałem na dojazdy do pracy (jak sypnie mi się Corsa to niezbyt mam czym jeździć teraz). Robię sporo kilometrów rocznie więc przy starych autach backup jednak jest potrzebny. W mojej głowie kotłują się różne opcje: - sprzedać jedno z nich, a drugie naprawić? Tylko które lepiej? Takie auta w skutek mody na youngtimery jednak drożeją. Mercedes od czasu zakupu już sporo poszedł do góry 😮 Peugeoty na ten moment są już chyba blisko dna = teraz są tanie, ale może za parę lat wystrzelą cenowo w górę. Ok, moje to nie są modele specjalne, nie są w stanie kolekcjonerskim czyli naprawdę drogie nigdy nie będą niemniej no ale... nie chciałbym żałować, że miałem i sprzedałem za grosze I za parę lat okaże się, że mnie już na zakup takiego nie będzie stać. Oboma autami jeździ mi się też po prostu fajnie (każdym inaczej) więc nie pomaga to w decyzji czego się pozbyć. - sprzedać oba, kupić sobie coś "nijakie" bym miał ten backup do jazdy. W międzyczasie uskładać więcej $$ i kupić coś jeszcze bardziej "fajnego". Może to być tez jakaś staroć a może auto nowsze ale w na tyle ciekawej wersji, że ono kiedyś będzie naprawdę fajnym klasykiem, No i tak mnie to męczy. Chciałbym wybrać dla siebie "jak najlepiej" i tak bym tego nie żałował. Chciałbym więc posłuchać niezależnej opinii ludzi, którzy interesują się mniej szablonową motoryzacją - "starociami", śledzą trendy itp. Za rady sprzedaj wszystko kup Dacie w gazie dziękuję Nawet jeśli byłoby to najbardziej opłacalne to jednak nie mieści się w mojej wizji motoryzacji.
  4. Najprostsze z możliwych oglądałeś? W sensie Allegro :) Nie wiem czy znajdziesz tam to co szukasz ale na pierwszy rzut oka coś tam do przejrzenia jest, A jakbyś jeszcze rozszerzył wyszukiwanie o używki... Gdzieś czytałem ogólnie, że nie jest tak prosto zakupić nowe ramy. Jest mały wybór właśnie. Widać czasy składania sprzętu od podstaw się kończą.
  5. Zakładasz widzę, że umowa zostanie Ci przedłużona Nie ma opcji, że powiedzą "Panu jednak dziękujemy" ? Nie podpowiem co do konkretów negocjacji ale wydaje mi się, że dobrze by było zacząć rozmowę od usłyszenia co proponuje Ci pracodawca. I dla mnie by trochę dziwne było gdybyś to Ty po okresie próbnym pierwszy proponował ile chcesz wynagrodzenia, a nie dostał propozycji przedłużenia i kwoty. Znasz zakres ile możesz się spodziewać (rynek pracy) więc w zależności od tego co usłyszysz będziesz prowadził negocjacje w górę albo uznasz, że świetnie i pasuje Skoro firma, atmosfera, możliwość rozwoju Ci pasuje jak na pewno nie stawiałbym też sprawy "na ostrzu noża". Nawet jak nie do końca będziesz zadowolony to bym szedł w stronę - ok biorę ale czy np. po pół roku, roku możemy się spotkać przeanalizować dokonania i wtedy negocjować kolejną podwyżkę.
  6. Każdy najczęściej poleca to co ma więc nie sądzę byś tu otrzymał jasną odpowiedź co warto kupić. W dzisiejszych czasach jednocześnie firma nie jest do końca wyznacznikiem jakości - i drogi sprzęt potrafi się zepsuć jak ma się pecha. Od siebie napiszę, że nie bałbym się tak całkiem tych Philipsów, A przynajmniej kooperacji Saeco - Philips. W rodzinie mamy i używamy dwóch automatycznych ekspresów w.w. Oba spełniające Twoje kryterium - automat, młynek, pojemnik do spieniania mleka (nie żadna rurka). I są ok. Moi rodzice kupili nowy - Saeco Picobaristo. Ma już ze 3 lata (albo i coś więcej) i nic złego się z nim nie dzieje. Oczywiście o sprzęt trzeba dbać. Używać filtrów do wody, smarować, czyścić jak każe instrukcja. Ja z kolei kupiłem sobie używany Philips Saeco Intelia. Zakup był z brakami, okazyjny cenowo ale po obejrzeniu paru filmów na YT doprowadziłem go do używalności. Działa do tej bardzo dobrze. Kupujesz nowy więc nie sądzę by Ci to było potrzebne ale informacyjnie - części do nich wszystkie są dostępne. Nie jakieś zabijające cenowo (np. nowa pompa wody około 50zł, młynek czy blok zaparzający to już bliżej 200 ale są i po regeneracji czy używane, uszczelki po kilka, kilkanaście zł itp. itd.) Dużo części jest identycznych np. blok zaparzający od tego rodziców i mojego jest ten sam. Kawoszem wybitnym nie jestem ale jednak napój z nich smakuje dobrze. Inna liga niż kawa rozpuszczalna czy kapsułki. Urządzenia na kolby bym nie kupował. Z tym to jest dopiero roboty Kawę wsypywać do kolby, ubijać, później to myć. Dłużej to schodzi niż z automatu nacisnąć guzik i masz :)
  7. Używałem kiedyś (darmową wersję, bardziej z ciekawości bo ktoś w rodzinie zainstalował) i dość szybko mnie odrzuciła. Najbardziej wkurzał cykliczny system naliczania punktów i przejście na wyższy poziom tylko określonej liczby osób. Z jednej strony zmuszało to do systematyczności ale w praktyce odbierałem to jako przykrą konieczność włączania jej i nabijania na siłę testów by się utrzymać w grupie. Nauka to jednak nie zawody kto więcej, szybciej.
  8. Dzięki za wszystkie propozycje. I te sensowniejsze i te ... nie do końca Ktoś ma jeszcze jakieś pomysły to śmiało, z chęcią poczytam. Nie będę tu oceniał, komentował każdej osobno bo zrobi się zamieszanie w wątku ale generalnie z większością bym się zgodził. Parę fajnych "tematów" do przemyślenia na pewno jest. Tak ogólnie odnosząc się do paru przewijających się idei to uważam, że: - fajnie by miał coś co mu posłuży i będzie "pamiątką" komunii - w sensie, że wie iż miał swoją kasę i za nią coś dostał, A nie rodzice pod pretekstem ważnych spraw pobrali na wieczne nieoddanie Jak już coś będziemy wybierać to z pewnością zdanie dziecka będzie się liczyć, chociaż delikatnie będę starał się wpływać na wybory (sugerować coś tam). Nie zawsze trafnie ocenia się co nam się przyda, użyjemy a za jakiś czas może to być super sprawa. - opcja inwestowania też gdzieś po głowie chodzi. I powiem, że o złocie/srebrze coś tam myślałem. Konto dzieciakowi założyliśmy już jakiś czas temu (pięćsetki mu wpływają , operacji realizować żadnych jeszcze nie może, nie ten wiek jeszcze) ale na obecną sytuację trzymanie kasy tam (czy jakieś lokaty) to nierozwojowe. Sami widzicie co się dzieje w gospodarce. Natomiast jakieś bardziej ryzykowne (aczkolwiek zyskowne) inwestycje odpadają. Tu już trzeba się znać, czuwać nad tym ciągle itp. Wolałbym nie być tym co jego kasę wytracił - danie dziecku całkiem wolnej ręki - niech samo zdecyduje co kupić, zainwestować też odpada. Może Wasze dzieci jakieś wybitnie rozwinięte ale swojego syna znam Nie mówię, że głupi ale 10 lat u niego, to dzieciak jest jeszcze. Wartości pieniądza nie rozumie, a jego potrzeby na tą chwilę to zakup jakichś gier albo jak to sam mówił milion robuxów do Robloxa Trzeba jednak czuwać nad sytuacją.
  9. Dziecię moje naskładało po komunii trochę kasy (powiedzmy koło tych 3k) i jest dylemat co można by mu za to ciekawego kupić. Wszystko drożeje i nie chciałbym sytuacji, że za jakiś czas za tą kasę nie będzie miał nic fajnego. Taka sytuacja spotkała np, dawno temu mnie kiedy to załapałem się na czasy inflacji / denominacji itp. Po swojej komunii miałem kasę prawie na motorynkę (jakby rodzice coś dołożyli) a finalnie opłaciłem sobie dwie kary za jazdę bez biletu w autobusie No ale nie o przeszłości Założenie jest żeby kupić coś solidniejszego, rozwojowego o tyle by parę lat wytrzymało. Problem tylko taki, że jak większość dzisiejszych dzieciaków albo wszystko już ma 😕 albo nie używa jeszcze (a przez to nie wiem czy jest sens kupić by leżało). Ale nie wykluczam... może za pół roku, rok coś go zainteresuje i by było jak znalazł. Chłopak raczej niczym już się nie bawi (w sensie zabawek jakichś klocków itp), dużo czyta, kręcą go gry komputerowe. Sportowo raczej bez większych zainteresowań (na Taekwondo i basen chodzi). Ja ze swojej strony powiem, że zastanawialiśmy się mocno nad PS5. Tylko.. w domu jest PS3 nie włącza już kawał czasu. No i PS5 z tego co słyszę słabo dostępne i przekracza budżet. Drugi mój faworyt to solidniejszy rower. Wprawdzie krzywi się teraz jak ma jeździć z nami ale może by załapał bakcyla No i jednak rower jest ryzyko trafienia z rozmiarem. Na "dorosłym-docelowym" nie pojedzie a wydać kawał kasy na mniejszy i za rok-dwa będzie znów za mały to słabo. Finalnie by Wam utrudnić - laptop ma (na tyle dobry, że odpada wymiana na lepszy), - komórkę, czytnik e-book, radio, TV ma. Niższej ligi (starsze modele) ale wszystko działa to też nie wiem czy jest sens, - zegarków nie używa (dałem mu kiedyś swój stary z GPS to leży w domu) Macie jakieś pomysły na coś ciekawego?
  10. Tym bardziej uważam, że złej decyzji nie podjąłeś. Bardziej "cywilizowane" warunki prowadzenia biznesu są gwarantem, że nikt Cię raczej nie oszuka.
  11. Jeżeli jesteś w miarę świadomym użytkownikiem komputera/internetu to jak najbardziej idzie to ogarnąć. Strony w WP oczywiście są różne ale instalacja podstawowych jest w miarę zautomatyzowana i ciężko coś zepsuć. Upraszczając wybierasz szablon jaki Ci pasuje, instaluje się i finalnie trzeba go ustawić pod siebie - utworzyć podstrony jakie chcesz mieć, kolory, logosy itp. itd . Trochę wiedzy trzeba mieć również z zakresu hostingu, domen itp. no bo jednak projekt musi istnieć w necie Sam nie mając o tym wcześniej żadnej wiedzy postawiłem sobie 2 strony i dałem rade je skonfigurować. Co nie byłem pewny to posiłkowałem się początkowo różnymi poradnikami, filmam itp. których w sieci pełno.
  12. Myślę, że w tej konkretnej sytuacji źle nie wybrałeś. Mniejszą pensję rekompensują, inne lepsze warunki (to co wymieniałeś - rozwój, praca biurowa itp). Skoro firma chce przedstawić plan rozwoju to też całkiem sensowne. Wiesz na czym stoisz. Jeśli termin nadchodzi, a ustalenia nie są respektowane to czytelny sygnał dla Ciebie, że pora się zawijać Natomiast faktem niepodważalnym jest, że w większości przypadków zmieniając pracę na podobną, u innego pracodawcy należy "wydrzeć" jak najwięcej na początku. Później najczęściej podwyżki nie nadchodzą. Ot taka Polska specyfika
  13. A nie obawiasz się, że ta krótka ale intensywna praca (pewnie w wysokim tempie, presji, stresie) wpłynie na Twoje życie, siły dużo gorzej niż te spokojne 8 godzin (z możliwością posiedzenia, poczytania netu, książki) Ja tam bym uważał czego sobie życzymy, bo wydaje mi się, że wcale lepiej na tym nie wyjdziesz.
  14. Dzięki za podpowiedź, faktycznie na XDA jest to o co mi chodzi. Poczytałem już trochę i pewnie spróbuję zadziałać. A nóź się uda
  15. Cpt_Red

    Zakup smartwatcha

    Jeśli sprzęt ma być z nastawieniem bardziej na opcje smartwatchowe niż czysto sportowe to faktycznie Huawei Watch GT 2 (może PRO?) albo Samsung Galaxy Watch 46 mm są fajnymi opcjami. Z tych dwóch miałem Watch GT (wprawdzie wersję 1) i Galaxy Watch 46mm i on mi się bardziej podobał. Można było instalować na nim aplikacje, miliony tarcz do wyboru (chociaż niektóre płatne). No i wykonanie świetne, solidny, metalowy, obrotowy pierścień. Przy okazji bardzo dobrze radził sobie z aktywnościami sportowymi (szybko łapał GPS, długo wytrzymywał) więc jak ktoś nie potrzebuje naprawdę profesjonalnego zegarka sportowego powinien być zadowolony.
  16. Bawi się ktoś w odblokowywanie telefonów, wgrywanie czystych wersji Androida czy też nowszych wersji od tych, które przewidział producent? Kupiłem używany telefon Motorola Moto Z i z tego co udało mi się sprawdzić ktoś go odblokował i zainstalował na nim Team Win Recovery. Pisze jednak, że nie ma systemu :) i nie uruchamia się nic więcej. Po podłączeniu do PC widać zawartość telefonu, jakieś pliki, katalogi Androidowe są, ale może ktoś coś źle zrobił, nie dokończył. Skoro już kasę wydałem (niewielką bo niewielką ale jednak) to zastanawiam się czy idzie to ogarnąć samemu, Znacie jakieś sprawdzone strony gdzie można coś o tym poczytać, ściągnąć obrazy systemów? Tak ogólnie to jakichś forum itp. o tym w sieci dużo ale by nie marnować czasu może ktoś coś podpowie, poleci :) Ewentualnie może ktoś na czasie i wie ile za to wołają teraz w serwisach GSM.
  17. Oby było jak najlepiej, bez takich atrakcji Tak tytułem ciekawostki to okazało się, że dzień po szczepieniu spotkało mnie szczęście przerzucenia 3 ton ekogroszku. Stracha miałem czy jakoś sobie tym nie zaszkodzę ale uff... było ok. 2 dni po drugiej dawce mam zaś zaplanowany dłuższy wyjazd rowerowy i też liczę, że spadku formy miał nie będę
  18. Sądzę, że każdy sam musi podjąć taką decyzję i nie ma co liczyć, że inni mu dobrze powiedzą. Informacji na plus i na minus szczepionek jest tyle, że i tak finalnie nic nie wiadomo. Mi personalnie kierunek takiego przymuszania do szczepień (przez różne możliwe dyskryminacje) bardzo się nie podoba i jak faktycznie wejdą jakieś ograniczenia będzie to duże draństwo. Sam byłem też sceptycznie nastawiony do szczepionek właśnie przez ich nowość (możliwe jakieś ukryte, niesprawdzone skutki uboczne) no i ten szum informacyjny, że to takie zło Nie rwałem się jako pierwszy a raczej obserwowałem sytuację. Finalnie jednak uznałem, że zaszczepię się bo i tak pójdzie to w stronę, że większość się zaszczepi. Krzyczą, krzyczą a na końcu i tak polecą. W tym momencie miałem zaś jeszcze wybór jaką szczepionkę wziąć (ja np. nie chciałbym Astry po info o możliwych zakrzepach) i było to za darmo. Na ten moment miałem pierwszą dawkę Moderny. Bolała mnie ręka z 2-3 dni przy mocniejszym ruchu (w sensie takiego spięcia, zmęczenia mięśni jak po dużej robocie). Innych skutków ubocznych nie zanotowałem. Dużo osób z mojej rodziny zaszczepiło się już Pfizerem i nikomu nic złego (na szczęście) się nie stało.
  19. Dokładnie, w większości (jak nie wszystkich corpo) tak to wygląda. W sumie można pod to podpasować też planowanie produkcji czy planowanie materiałowe. Schemat działania praktycznie ten sam. Jeżeli autora tematu kręcą takie rzeczy to śmiało może próbować. Nic trudnego na tym poziomie nie ma. Język niestety trzeba znać (bo najpewniej gadać i pisać będzie się z zagranicą) + komputer włączyć i troszkę działać w excelu ;) Co do studiów - logistyka i pokrewne się przydadzą w tym sensie, że jakieś studia trzeba mieć skończone (czy być w trakcie). Myślę jednak, że i w kierunkach prawie nic z tym nie związanych przy odrobienie dobrej woli i dobrym bajerze byś się załapał.
  20. Ja jestem negatywnie nastawiony do tych wynalazków (nie przemawia do mnie elektryczność samochodowa) ale pewnie tak to się skończy patrząc na ciśnienie światowe. Ci zwolennicy elektrycznej motoryzacji to chyba nie zdają sobie jednak sprawy, że jak faktycznie się to mocno rozpowszechni, to najpierw skończy się ta wychwalana ekonomiczność tych pojazdów. Będą łupić kierowców elektryków podatkami i kosztem ładowania tego Zresztą już teraz można sobie poczytać/pooglądać testy ile realnie kosztuje przejechanie 100 km jak się korzysta z komercyjnych ładowarek (naiwni Ci co myślą, że skoro teraz są darmowe punkty to takie będą dalej).
  21. Ja uważam, że rozwój małymi krokami wcale nie jest zły (jak ktoś nie chce czekać miesiącami w niepewności czy uda mu się skok na głęboką wodę = w sensie, znalezienie od razu super roboty). Przyjmujesz się chociażby i do tej Biedronki, łapiesz doświadczenie i w międzyczasie ciągle szukasz czegoś lepszego (wysyłasz CV itp). Bez sensu siedzieć w domu i czekać nie wiadomo na co. Omawiana Biedronka płaci ludziom całkiem zacnie, pakiet socjalny jest dobry. Wcale pod względem $$ to źle nie wychodzi. Trzeba być oczywiście świadomym, że to ciężka robota. Fizycznie, bo jednak towar rozłożyć trzeba i psychicznie (klienci to zło ). No i sporo godzin się w niej siedzi, odpadają raczej wolne weekendy (sklepy przecież czynne ciągiem, nie ma bata, że ma się wszystkie wolne soboty-niedziele). Z tych powodów rotacja ludzi jest tam dość spora co z kolei powoduje, że po wcale nie tak długim czasie (jak wytrzymasz i kumasz cokolwiek więcej niż rozkładanie towaru) masz szanse zostać zastępcą kierownika a może i kierownikiem. Przy czym jest to funkcja raczej tytularna bo oprócz dodatkowych obowiązków (zamawianie towaru, ustawiania załogi, tłumaczenia się ze wszystkiego RMS-owi) w sumie robi się to co zwykli ludzie - też trzeba nieraz z towarem latać i kasować jak tłum czy braki kadrowe.
  22. Cpt_Red

    Elektroniczny budzik

    Jak niedrogi a dobry to wybierz sobie coś z Blaupunkta (sam budzik czy radiobudzik). Jakościowo jednak wypadają na plus w porównaniu do najtańszej chińszczyzny. Coś takie np. jak ma być tanio: https://allegro.pl/oferta/termometr-blaupunkt-cl02wh-budzik-zegar-10166418327
  23. Dobrze jest mierzyć wysoko ale czemu by nie spróbować z trochę niższego pułapu? Mniej stresu a dużo korzyści wg mnie. Autor tematu ma chęci rozwoju, nauki ale jak sam czuje (po prawdzie) to niewiele umie. W takich mocno, wyspecjalizowanych stanowiskach to mu nie pomoże bo jego " niewiedza" szybko wyjdzie a pracodawcy niezbyt też potrzebna tam osoba której trzeba poświęcać czas, fundusze itp. W każdym razie. Ja nie rozumiem w takim razie oporu by zacząć od samego dołu? Zatrudnić się na ta przysłowiową linię produkcyjną, Jeżeli faktycznie jesteś osobą zainteresowaną swoim rozwojem, zapoznasz się z tym co robisz, szybko to ogarniesz a przy tym masz umiejętności dodatkowe (język, czytanie rysunków technicznych itp) to w każdej normalnej firmie może to zostać zauważone. Takie osoby dostają po pewnym czasie propozycje rozwoju, awansu. A to na brygadzistę, a to na lidera odcinka czy do biura. Będąc w środku firmy szybko dostajesz wiadomości o możliwych rekrutacjach wewnętrznych - i wtedy masz większe szanse. Znasz specyfikę linii, zakładu. Pracodawca ma osobę znająca się i nie musi w nią inwestować od 0. Nikt nie mówi przy tym, że masz na tej produkcji zapieprzać całe życie. Robisz parę miesięcy (też plus dla Ciebie bo masz normalną pozycję do CV) i jak nie pojawiają się możliwości albo jacyś porąbańcy Cię blokują to idziesz dalej. Dużo ludzi jakoś nie dostrzega takiej możliwości, wszyscy by chcieli na już na stanowisko kierownika, specjalisty, do biura czy cokolwiek Nic nie umiejąc W zakładzie gdzie pracuję dużo ludzi skorzystało z takiej szansy rozwoju. Ktoś zaczął na linii, poszedł później do utrzymania ruchu, do biur jakości, planowania czy magazynu. Jak się chce to się da.
  24. Czytając Twoją argumentację nie do końca jestem pewien czy Ty ten rower potrzebujesz czy chodzi tylko o "odczucia mocniejszego prestiżu" :) 1. Dla samego prestiżu to ja bym absolutnie nie kupił. Chociaż nie ukrywam, że kusi (wiadomo facet to gadżeciaż, lubi się pochwalić) :) 2. Dla poprawy komfortu jak najbardziej. Z 2 pkt trzeba by jednak rozważyć sprawę jaką jest stosunek jakości do ceny roweru. Dla każdego może to znaczyć co inne. Owszem, różnicę w klasie posiadanego roweru czuć. Lepszym jednak jeździ się przyjemniej, lżej, większy komfort i niezawodność. Gdy używa się rower regularnie i jest to już solidniejsze jeżdżenie to warto zainwestować. Ale czy warto aż tyle inwestować (np. wymieniane przez Ciebie 3500)? O ile różnicę w rowerze za 500 a 1500-2000 zł zauważy pewnie każdy to już powyżej nie jest takie oczywiste wg. mnie. No chyba, że jest się "zawodowcem" to wiadomo, że nie ma górnej granicy wydatku. Ja bym na rower tyle pieniędzy nie wydał bo mimo, że jeżdżę dużo uważam to za głupotę. Wydaje mi się, że za 1000 bym już miał rower spełniający wszystkie moje wymagani (używany). W Twoim przypadku bym poszedł właśnie tą drogą. Na taki kompromis. Piszesz, że się na rowerach znasz, umiesz naprawić w razie W (a rower przecież to nie kosmiczna technologia. Poza jakimiś nienaprawialnymi usterkami ramy całą resztę można spokojnie i nie tak drogo już wymienić, naprawić).. W takim przypadku ja bym celował tylko w sprzęt używany. Za 2000 (przykładowo) kupisz pewnie sprzęt warty 4000 albo i jeszcze więcej. Będziesz miał fajny rower, prestiżowy i nie wydasz całego budżetu :)
  25. Często coś sprzedaję (prywatnie) ale bardziej w PL, przez Allegro i niestety odsetek naciągaczy ostatnimi czasy jest niepokojący. Czepiają się o rzeczy co normalnemu człowiekowi (kupującemu jakiś stary klamot) by do głowy nie przyszło. Wygląda, że trzeba się zabezpieczyć na wszelkie okazje (wyłączać zwroty, gwarancje, rękojmie) i opis jak najbardziej zniechęcający A do rzeczy. E-baya dawno nie używałem ale z tego co pamiętam to niestety jesteś trochę na straconej pozycji. Program ochrony kupującego jest tam na tyle rozwinięty, że co by nie nastąpiło i tak przyznają rację kupującemu i będą chcieli od Ciebie wyrwać kasę. Nie wiem czy przy takich kwotach faktycznie poza straszeniem dojdzie do sprawy sądowej ale jeśli jesteś pewien swoich racji pozostaje pewnie szykować się i na taką opcję. Z tego co pamiętam za to nie warto absolutnie byś miał teraz jakąś kasę na serwisach powiązanych z nimi (np. jakieś paypal) bo sobie po prostu ściągną z twoich funduszy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.