Skocz do zawartości

maria

Użytkownik
  • Postów

    130
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    25.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez maria

  1. 1 godzinę temu, Optimus Prime napisał(a):

    I to ja wszystkim dysponuje od początku do końca

    Tak z ciekawości, jak rozwiązaliście kwestie bieżących zakupów itp? Bo zakładam, że ona też lub głównie ona robi zakupy do domu, dla dziecka itp. Czy przelewasz jej jakąś stałą kwotę czy jak to działa? Czy te 2k są właśnie na to? Jak to się ma do jej wypłaty - w sensie czy coś z tej jej wypłaty zostaje na koncie czy raczej Ty dokładasz? Pytam bez złośliwości, jestem ciekawa jak takie rozwiązanie funkcjonuje w praktyce.

  2. 15 godzin temu, Krugerrand napisał(a):

    Kobiety są niesamowicie ograniczone intelektualnie nie ogarniając tak prostych spraw czy zależności. Zastanawiam się nad zamknięciem tego tematu, ponieważ nie dość, że przez babską głupotę odszedł on od pierwotnego wątku na zawsze biedne kobiecinki i ciężki ich zdaniem los nieogarniętych samic temat obowiązków domowych i nieśmiertelne zestawienie tego z życiem singla gdzie jedyną róznicą jest róznica skali. Te nieogarnięte istoty nie powinny mieć jakichkilwiek praw skoro tak prozaiczna czynność jak załadowanie pralki, włączenie jej, a następnie rozwieszenie prania to czynność tak ciężka i niesamowicie wpływająca na losy świata, że trzeba się nad nimi litować.  

    Czy to jest punktowanie niewiedzy czy jednak obrażanie pozostawiam ocenie moderatorów i innych użytkowników.

     

    Moderatora @Patton zapytałam jedynie za co jest ostrzeżenie, nie kwestionowałam go, po prostu serio nie wiem gdzie złamałam regulamin czy jakieś zasady może nieświadomie.

     

    Paniom i Panom, z którymi można tu było ciekawie porozmawiać bardzo dziękuję. 

     

     

     

     

  3. Pytałam @Patton o co chodzi, bo nie rozumiem dlaczego przypomina mi o regulaminie.

     

    @DOHC Rozumiem, że Ty jesteś ponadprzeciętnie inteligentny i masz bardzo duży i ciężki mózg. Gratuluję. 

     

    Chociaż wróć... osoba inteligentna rozmawiając z mniej inteligentnym rozmówcą dostosuje swój poziom tak, aby druga strona nie poczuła tej różnicy. Potrzeba nazywania adwersarza idiotą jest raczej odwrotnie proporcjonalna do ilorazu inteligencji. 

    • Haha 2
  4. 4 minuty temu, AT91SAM7S256 napisał(a):

    Zaproponowałem rozwiązanie win-win: ona ma swoje, on ma swoje. Gdy się związek rozleci, ona ma swoje, on ma swoje. Gdy związek będzie trwał, ona ma swoje, on ma swoje. Obydwoje wygrani :)

     

    Chodziło mi o to, że pisałeś że ona może kupić większe mieszkanie sama, a potem przepisać połowę na niego. Brzmiało to jak manipulacja w celu uzyskania połowy mieszkania za darmo, kiedy on w tym samym czasie miałby swoją w 100% kawalerkę

  5. 20 minut temu, Lalka napisał(a):

    Wystarczy, by taki mężczyzna, jak wraca do domu po ciężkiej pracy, przytulił swoją kobiete, dał buzi w czoło (koniecznie w czolo) i powiedział: jestem z Ciebie dumny, byłaś dzielna.

    Kobieta poczuje się zaopiekowana na wielu płaszczyznach.

    Cudowna metoda! Też do tego doszliśmy po jakimś czasie. W drugą stronę zresztą to działa równie dobrze.

     

    @Kiroviets nie wiem skąd wysnułeś wniosek, że czuję się wmanipulowana w macierzyństwo. Wręcz przeciwnie pisałam nawet w tym wątku, że zawsze moim największym marzeniem była rodzina i dużo dzieci i że czuję się szczesciarą, bo udało mi się to osiągnąć (czy też los mi dał). O moim meżu też zlego słowa nie powiedziałam bo faktem jest że jako ojciec spisuje się na medal. 

    Tocnie znaczy jednak, że nie mogę powiedzieć, że opieka nad dziećmi, wychowywanie ich, obsługiwanie nie jest męczące i trudne i obciążające psychicznie, bo JEST! 

    Analogicznie ten przykładowy programistą, który wraca zmęczony po ciężkiej pracy raczej na nią nie narzeka i nie czuje się w nią wmanipulowany, tylko po prostu chce odpocząć. Tak samo matka, która spędziła cały tydzień od rana do nocy z dzieckiem/dziećmi jest po prostu zmęczona i chce mieć prawo do odpoczynku.

    • Like 1
  6. 2 godziny temu, AT91SAM7S256 napisał(a):

    A wielekroć lepszym rozwiązaniem dla obu stron będzie, jak ona sobie sama kupi większe mieszkanie na kredyt na siebie ("dobrze zarabia, to powinna mieć zdolność kredytową"), a @Turop ma swoją kawalerkę. Zawsze pańcia może rozszerzyć wspólność na niego aktem notarialnym

    Wiesz, ja szukałam rozwiązania win-win, a nie takiego żeby jedna strona została zrobiona w balona. Rozumiem Twoją chęć odwetu na całej populacji żeńskiej, ale jemu to raczej nic dobrego w życiu (prywatnym) nie przyniesie.

     

    2 godziny temu, Brat Przemysław napisał(a):

    Na przykład facet wstawi pranie ale baba nie naprawi sobie dachu. Facet może iść do urzędu pić kawę i plotkować ale baba nie pójdzie od tak programować. Facet może iść z ulicy i zostać przedszkolanka ale baba nie pójdzie fedrowac na przodku.

    Niewielu facetów samemu naprawi sobie dach i niewielu fedruje na przodku. Przedszkolanką nie zostaje się z ulicy i nie sądzę aby wielu mężczyzn podołało psychicznie tej pracy. A praca w HR, PR czy marketingu nie polega na piciu kawy i plotkowaniu. Ttm wpisem ładnie pokazujesz w czym jest problem. 

    My nie użalamy się nad sobą i nie twierdzimy, że mamy gorzej czy trudniej niż mężczyźni. Próbujemy pokazać, że mamy inaczej i że to też zasługuje na szacunek tak samo jak Wasza męska część. A tu tego szacunku właśnie w kobiecą stronę brak. Żadna z kobiet tu obecnych nie pisze, że mężczyźni nic nie robią i że kobieta zrobiłaby wszystko lepiej. A w drugą stronę tak właśnie piszesz.

     

    2 godziny temu, AT91SAM7S256 napisał(a):

    I ta inna mu zapewniła "pełny żołądek i puste jaja"

    Przypuszczam, że przede wszystkim zapewniła mu święty spokój bez dzieci. On już drugi raz dzieci nie będzie chciał, bo wie z czym to się wiąże, a ona (ta druga) zasili szeregi bezdzietnych kobiet. Tym samym z "rynku" zniknęły 2 kobiety, jedna została samotną matką z najpewniej 2 dzieci, a druga bezdzietną konkubiną. Średnia dzietność 1. Pan najprawdopodobniej zadowolony, choć publicznie będzie mówił jakie to niesprawiedliwe że 30% wypłaty musi oddać byłej żonie i że ona za to paznokcie sobie robi. Dzieci ma, utrzyma minimum kontaktu, a uaktywni się jak będą na tyle duże że same się będą ogarniać i będzie można z nimi "robić coś ciekawego". Partnerkę ma i to pewnie młodszą i jędrniejszą bo nie rodziła. Pewnie też dzięki temu ona będzie lepsze pieniądze zarabiać bo się skupi na życiu zawodowym bez rozpraszaczy w postaci dzieci. No i przede wszystkim w domu cisza, spokój, TV można obejrzeć, na basen wyjść jak się ma ochotę i spontanicznie bzyknąć się w kuchni w południe, a nie czekać aż dzieci pójdą spać. Tylko ta ex zołza ciągnie 3k miesięcznie zamiast się odczepić i dać mu żyć na nowo. Skandal!

     

    • Dzięki 1
    • Zdziwiony 1
  7. 34 minuty temu, I1ariusz napisał(a):

    Po prostu nie lubię tych rzeczy i tyle - i wolałbym wynająć babkę, żeby za mnie to zrobiła. Stać mnie. Moja praca, to nie jest to samo, co twoja praca. Ja nie szukam kobiety, aby ta mnie utrzymała, więc ty nie szukaj mężczyzny, który będzie robił za kobietę

    Wynajęcie "babki" super sprawa, ale w wypadku rodziny z dziećmi to ta babka musiałaby codziennie przychodzić, a najmarniej co drugi dzień. Na to już mało kogo stać. A zakupy czy zmywarkę i tak ktoś musiałby ogarnąć. 

    I tu też mówisz jak rozumiem o sytuacji, że Ty utrzymujesz kobietę i wtedy nie chcesz się dotykać do obowiązków domowych. I to jest wg mnie i raczej większości osób jak najbardziej uczciwy układ, a nawet powiedziałabym że bardzo korzystny dla kobiety (pod warunkiem że związek się nie rozpadnie, bo wtedy ona zostaje w średnim wieku bez dochodów i doświadczenia zawodowego). Ale jeśli kobieta pracuje i nie jest utrzymanką to nie rozumiem dlaczego obowiązki domowe mają być tylko jej obowiązkami. 

    11 minut temu, DOHC napisał(a):

    Pranie raz w tygodniu. Odkurzanie raz w tygodniu, reszta rzeczy też. Mycie raz na jakiś czas okien, lodówki i drzwi 0 problemu. Dodatkowo znajdę czas na książki, naukę, rozrywkę, aby sobie pojeździć i treningi 2x w tygodniu, oczywiście kawaler ale życiowe czynności to żaden problem. 

    Porównujesz życie singla do rodziny, to tak jakbyś mówił że np zawodowy kierowca ma lekko bo Ty raz w tygodniu zawozisz mamę do lekarza I z powrotem i to nie jest żaden wysiłek. 

    Przecież o tym, że ciężko ogarnąć mówią nie singielki, które sobie pranie robią raz na tydzień tylko zazwyczaj matki małych dzieci. A Panowie to usilnie zestawiają z obowiązkami singla.

  8. 2 godziny temu, Brat Jan napisał(a):

    Dziewczyny co byście doradziły naszemu koledze?

    To zależy 😀 jeśli odpowiedź ma być krótka i zwięzła to wg mnie kupować kawalerkę i ja wynająć, a z partnerką dalej coś wynajmować  na pół.

     

    A odpowiedź bardziej rozbudowana to że przede wszystkim powinien porozmawiać z partnerką o tych sprawach otwarcie. Jak ona to sobie wyobraża. Na pewno sytuacja że on kupi za swoje pieniądze większe mieszkanie i będą tam wspólnie mieszkać jest mocno konfliktogenne jeśli nie potrafią otwarcie rozmawiać o swoich oczekiwaniach. Ja przez długi czas mieszkałam z moim jeszcze-nie-mężem w moim mieszkaniu i na początku to nie ma większego znaczenia, bo wiadomo że mieszkanie jest moje, a wspólnie robimy opłaty itp, ale jak związek robi się bardziej poważny i trwa długo to zaczynają się problemy: np. trzeba zrobić jakiś większy remont, kupić nowe meble etc. Wiem, że dla mojego jeszcze-nie-męża to był spory problem po pierwsze dlatego że musiał inwestować swoje pieniądze w mieszkanie, do którego nie miał żadnych praw, a po drugie z czasem gdy już planowaliśmy wspólne życie to jednak on nie czuł się komfortowo z tym, żeby spędzić życie nie "u siebie". 

    Podstawowe pytanie dla autora to również jak poważnie myśli o swojej partnerce. Jeśli widzi ja jako swoją partnerkę na życie, matkę jego dzieci itp to w sumie dla nich jako pary pewnie bardziej opłacalne byłoby kupić to większe mieszkanie i tam mieszkać. Ale jeśli nie jest do niej przekonany i wciąż jest na etapie, że "zobaczymy co z tego będzie" to absolutnie ta droga nie jest dobra, bo poza niepotrzebnym kupnem za dużego mieszkania dochodzi jeszcze to, że taki krok to jest duża rzecz i da Pani do zrozumienia, że wspólna przyszłość to jest pewnik. W razie rozstania na pewno będzie się czuła bardziej "oszukana" niż w przypadku mieszkania w wynajmowanym. 

    Oczywiście jeśli on się wycofa teraz z kupna tego większego mieszkania i kupi kawalerkę to ona odbierze to (i pewnie słusznie) za znak, że on nie myśli o niej tak poważnie jak ona by chciała. To też może mieć różne konsekwencje od zwykłego focha po zerwanie relacji. Także ryzyko zakończenia związku trzeba wziąć pod uwagę.

    Dobrym rozwiązaniem byłoby też ustalenie że mogą to większe mieszkanie kupić na pół. Skoro ona dobrze zarabia to powinna mieć zdolność kredytową. Tutaj wchodzi też pewna doza zaufania, bo musieliby wziąć pewnie wspólny kredyt i się umówić w jakiej proporcji płacą ratę uwzględniając, że np on tylko wpłacił wkład własny. Jeśli ona nie będzie chciała to on ma dobre wytłumaczenie, że większe mieszkanie chce aby było wspólne, a skoro ona jeszcze nie ma takiej możliwości to on poczeka j za kilka lat jak ona już coś odłoży to wtedy mogą kupić coś wspólnie. 

     

    =========

     

    @I1ariusz Wiem doskonale na czym polega i jak wygląda praca programisty i nie przekonasz mnie że to jest ciężka praca, po której "wraca się zmęczonym do domu". 😀

     

    Ale ja nie o tym. Napisałeś coś bardzo mądrego, co podsunęło mi pewną myśl, a mianowicie: 

    41 minut temu, I1ariusz napisał(a):

    Kognitywistycznie, emocjonalnie i wolitywnie mężczyzna zupełnie inaczej postrzega pracę: większa część jego wartości jest na niej budowana. Zwłaszcza, gdy zależy od tego byt rodziny.

    Tak sobie teraz myślę, że może tu tkwi sedno problemu niezrozumienia miedzy płciami. Mężczyźni bardziej swoje poczucie wartości wiążą z pracą zawodową i w związku z tym bardziej się w nią angażują emocjonalnie, co sprawia że częściej robią coś ponad to co jest wymagane, zostają po godzinach, po prostu bardziej się angażują i przez to faktycznie czują się po pracy bardziej zmęczeni niż kobieta na tym samym stanowisku. Są zmęczeni, bo są mocno zaangażowani.

    Jednocześnie pracę domowe mężczyzna traktuje na luzie, nie spina się czy na obiad będzie to czy tamto, poświęca mniej uwagi  na te sprawy i w zwiazku z tym ta praca wydaje mu się lekka.

     

    Analogicznie kobieta swoje poczucie wartości buduje w większej mierze na "jakości" swojego życia prywatnego, rodzinnego i w związku z tym bardziej emocjonalnie angażuje się w te wszystkie czynności związane z domem/rodziną, robi różne dodatkowe rzeczy, o których mężczyzna zazwyczaj nawet nie pomyśli i przez to my czujemy się bardziej zmęczone tą pracą domową, a ta zawodowa wydaje nam się lżejsza. Bo bardziej zaangażowane jesteśmy w te problemy rodzinne i domowe.  

     

    Tak teraz myślę, że to nawet działa w ten sposób, że moje problemy pracowe nie wpływają za bardzo na mój humor w domu. Jeśli natomiast mam jakiś problem rodzinny to bardzo odbija się to na mojej pracy, bo nie mogę się skupić, cały czas analizuje sytuację rodzinną.

    Mój mąż natomiast odwrotnie. Jeśli jest problem "domowy" to on się od tego w pracy totalnie odcina, jakby nic się nie wydarzyło. Z kolei jeśli coś się dzieje w pracy to odbija się to bardzo na tym jaki ma nastrój w domu i cały czas myśli jak rozwiązać problem zawodowy.

     

    Co o tym myślisz? Że to postrzeganie "ciężkości" pracy wynika z poziomu zaangażowania emocjonalnego w dany rodzaj pracy?

     

    • Like 4
  9. 2 minuty temu, Obliteraror napisał(a):

     

    Ale to tak na poważnie, czy trochę jaja sobie robisz? ;)

    Powiem tak, ja na urlopie macierzyńskim, szczególnie przez pierwsze 6 miesięcy marzyłam o powrocie do pracy. Teraz również w niedzielę wieczorem zawsze mówimy sobie z mężem że super ze jutro poniedziałek i sobie w końcu odpoczniemy po weekendzie. Weekend u nas polega na sprzątaniu, praniu, gotowaniu i przede wszystkim ogarniainiu dzieci i robieniu czegoś z nimi. Także tak, to jest bardzo serio. Praca biurowa 8h to jest odpoczynek w porównaniu do ogarniania domu i małych  dzieci według mnie. 

  10. 42 minuty temu, Iceman84PL napisał(a):

    No właśnie nie rozumiem dlaczego zwykłe włączenie pralki i ustawienie programu was przerasta, zajmowanie się domem i opiekowanie dziećmi

    to dla was katorga gdzie rzekomo na nic innego nie macie czasu😏

    [...]

    I jeszcze chcecie by wam za to płacono bo wyzysk ekonomiczny tylko dziwnym trafem jak mąż wraca do domu zmęczony to ani obiadu,

    ani dobrego słowa

    Ja natomiast nie rozumiem dlaczego mąż zawsze "wraca zmęczony z pracy". Taki programista na przykład albo analityk finansowy albo inny project manager. Czym on się tak zmęczył, że jest bardziej zmęczony od matki, która najpierw 3 razy wstawała w nocy a potem cały dzień zajmowała się niemowlakiem? Ten "mąż wraca zmęczony z pracy" to mnie bawi po prostu. Oczywiście są prace ciężkie, fizyczne, po których mąż faktycznie może wracać zmęczony, ale u Ciebie to każdy mąż jest po pracy zmęczony tak, że zajmowanie się domem I dziećmi to przy tym relaks. Pewnie oprócz obiadu to jeszcze powinien mieć wolny wieczór na swoje hobby, a potem lodzika, żeby sobie odpoczął po pracy i się zrelaksował. Coś takiego jest możliwe jeśli kobieta w ogóle nie pracuje zawodowo i nie ma małych dzieci (w sensie chodzą już do placowek) i ona faktycznie może w ciągu dnia zająć się domem, zakupami, praniem itp. Myślę że są takie kobiety które chętnie pójdą na taki układ, ale to nie są te, które będą się składać 50/50 na cokolwiek. Taki układ zakłada że wszystko co się wypracuje wspólnie (on w pracy, a ona w domu) jest wspólne i w razie rozstania dzieli się na pół. 

    W innym przypadku, kiedy kobieta pracuje zawodowo, a w domu jest jedynie na czas urlopu macierzyńskiego i ewentualnie wychowawczego to ona jest w tym domu po to, żeby zająć się dzieckiem i to nie oznacza z automatu że powinna ogarniać 100% obowiązków domowych.

    • Haha 3
  11. 27 minut temu, DOHC napisał(a):

     

    20 000 zł alimentów? Czyli jak, dziecko wpierdala dziennie kilo kawioru i co miesiąc zakupy modnych szmat czy jak?

    Jakbyś przeczytał ze zrozumieniem to wiedziałbyś że wartość sporu to suma świadczeń ZA ROK. 

     

    25 minut temu, AT91SAM7S256 napisał(a):

    Już był kiedyś na BS temat, że jakiś pilot dostał 10koła alimentów...

    Na jedno dziecko? Wątpię. Jeśli dzieci jest więcej to chyba logiczne że sumaryczna kwota może wyjść wysoka. Szczególnie jeśli dzieci chodzą do prywatnych przedszkoli/szkół. Weźcie pod uwagę że ludzie żyją na różnym poziomie i alimenty służą temu aby dziecko mogło też poziom utrzymać, a nie że nagle dziecko musi zmienić szkole, nie jechać na narty czy coś tam co so tej pory robiło.

  12. 1 godzinę temu, b4ry napisał(a):

    Ostatnio pisałaś, że nie możesz bez niego do toalety wyjść, nie mówiąc o czasie na ćwiczenia itd a dziś strzelasz postami jak z kałacha. Zakładam, że z równą werwą zasuwasz s przysiadami na macie czy coś.

    To chyba jest ten osławiony shaming, co nie?

     

    1 godzinę temu, Kiroviets napisał(a):

    Jak wierzysz w tą punktację i rzetelność przeprowadzania przez nich testów, to jedno wielkie XD w temacie

    W coś trzeba wierzyć... Sama raczej nie sprawdzę który jest bezpieczny, bo nie mam do tego ani kompetencji ani czasu. Tam jednak robią te testy i oceniają. Chociaż zgodzę się, że te gwiazdki są tylko po to, by nabijać kasą kieszenie. Każdy fotelik, który jest dopuszczony do użytku musi spełniać określone normy i jest bezpieczny. A to czy ma 3 gwiazdki czy 5 to ma minimlalne znaczenie.

     

    4 godziny temu, Śnieżnobiały napisał(a):

    Zapewne otrzymasz info skąd ten brak miliona Polek na rynku matrymonialnym od @Iceman84PL

     

    Nie doczekałam się, ale już znalazłam! Chodzi na bank o różnicę osób stanu wolnego (kawalerów/panien), których wg spisu powszechnego z 2021 roku jest odpowiednio 5,2mln i 4,1mln [tablica 6, strona 28 tego raportu] @Iceman84PL zwracam honor, myślałam, że ten milion to tak sobie rzucasz.

    Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie poszukała głębiej, bo jednak nie o stan cywilny tu głównie chodzi, a o wiek (rozwódek i wdów jest znacznie więcej wśród kobiet, ale nie ma podziału na wiek). Co mnie niezmiernie zdziwiło, to że w całym tym raporcie jest mnóstwo liczb, wykresów, ale takiego prostego jak struktura wiekowa z podziałem na płeć i stan cywilny nie ma.... Przeszukałam bazę GUS, nawet te surowe dane i nic, także nie da dowiedzieć się w jakim wieku są te rozwódki i wdowy... W każdym razie rozwódek jest o 350tys więcej niż rozwodników, to po części zmniejsza tę dysproporcję w osobach stanu wolnego, ale wciąż kobiet jest 750tys mniej. W iinej tabeli znalazłam, że wszystkich osób w wieku 18-44 (wiek mobilny) jest 6,8 mln mężczyzn i 6,6 mln kobiet. 200tys różnicy wychodzi zatem z tego, że po prostu mniej się urodziło kobiet, ale te pozostałe 550tys to nie wiem gdzie zniknęło. Raczej nie ma tylu młodych wdów. Faktycznie dziwne to... 

  13. @Śnieżnobiały Myślę, że z tymi dziećmi to jest bardziej skomplikowana sprawa. Jest wiele czynników - to że młode kobiety coraz częściej nie chcą mieć dzieci w ogóle to fakt i to rzeczywiście wynika chyba z jakiegoś przekazu medialnego czy mody. Jeszcze kilka/kilkanaście lat temu uważałam za słuszne głośne mówienie o tym, że kobieta może realizować się nie tylko jako żona i matka, ale również w innych dziedzinach i że to jest mówiąc w skrócie okay. Dziś  mam poczucie, że to poszło za daleko bo co kilka dni widzę artykuły, wywiady o tym dlaczego nie warto mieć dzieci, zakładać rodziny, jak to super mieć psiecko itp. I faktycznie mam w bliskiej rodzinie 3 kobiety przed 30 i tylko jedna z nich chciała wyjść za mąż i urodzić dzieci. Za mąż wyszła w wieku lat 24 i przez kolejne 5 starali się z mężem o dziecko. W końcu się udało, ale z trudnościami i raczej mało prawdopodobne by mieli jeszcze więcej dzieci, mimo że oboje chcieli mieć dużą rodzinę i założyć ją wcześnie.

    Druga ma dziś lat 30, od 10 lat ma chłopaka, od 8 lat są zaręczeni i mieszkają razem. On od początku chciał ślubu i dzieci, ona ani jednego ani drugiego. Byłam pewna że jej się zmieni z wiekiem, nic takiego się nie stało. 

    Trzecia, lat 28, od 5 czy 6 lat z chłopakiem, mieszkają razem, on od dawna mówi o ślubie i dzieciach, ona, że później. Ostatnio chyba cos tam drgnęło, bo się zaręczyli i ona zaczyna wspominać, że "jak będzie dziecko to coś tam".

     

    Także trend na pewno jest, ja nie przeczę temu, ale z drugiej strony mam 3 znajome, które mają po 2 dzieci i każda z nich mówi, że chcieliby z mężem mieć trzecie dziecko, ale zwyczajnie nie daliby rady - finansowo i organizacyjnie (czasowo). Także ten aspekt "ułatwiania" by tu dużo pomógł.

     

    Ja sama od zawsze chciałam mieć dużo dzieci i mam, ale zdaję sobie sprawę po pierwsze z tego jak dużo szczęścia miałam (gdy tylko pomyśleliśmy z mężem że chcemy mieć dziecko ja za tydzień byłam w ciąży. I tak 3 razy), a po drugie z tego jak łatwo mamy w porównaniu do wielu innych par (oboje mamy dobrze płatną pracę, którą wykonujemy zdalnie i w której możemy elastycznie podchodzić do godzin pracy, obie babcie pomagają nam gdy jest potrzeba np. dziecko zachoruje, mieszkamy w dużym mieście, gdzie jest do wyboru do koloru żłobków i przedszkoli itd). A i tak jest nam ciężko! Jakiś czas temu ktoś mnie zapytał "jak Ty byś dała radę gdybyś musiała jeździć do biura albo gdyby Twojego męża nie było w domu po 12h dziennie". I odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że wtedy mielibyśmy jedno dziecko, a nie troje. Także doskonale rozumiem dlaczego rozsądni, odpowiedzialni ludzie nie decydują się na więcej niż jedno, dwoje dzieci. Do większej ilości albo trzeba mieć naprawdę komfortową sytuację albo nie myśleć po prostu o przyszłości.

     

     

    • Like 2
  14. 2 minuty temu, Kiroviets napisał(a):

    Udzielająca rady sama jest rozwódką

    Nie widzę sprzeczności... Tu też wielu Panów jest po rozwodzie. Przecież oczywiste jest że układa się w życiu różnie, jednym wyjdzie, innym nie, czasami trafisz dobrą osobę, a czasami podłą, a czasami po prostu nie pasujecie do siebie albo moment nie jest dobry. Tylko będąc w relacji można dostrzec, że ludzie, sytuacje nie są takie czarno-białe. Jeśli syn tej Pani ma 18 lat to wysoce prawdopodobne jest, że jego "jedyna" nie będzie jedyną forever i ja jako matka też bym mu tego nie polecała, ale to nie znaczy, że relacja z nią jest gorsza czy mało ważna. 

  15. 2 godziny temu, Kiroviets napisał(a):

    gdy dorośnie i będzie miał problem ze znalezieniem partnerki to również będziesz sugerować mu związanie się z w/ w panną?

    @Kiroviets jeszcze dodam tylko, że synowi poradziłabym tak samo jak córce. Najlepiej młoda, zakochana, lekko naiwna, z jakimś zawodem lub ucząca się zawodu, co najmniej na zbliżonym poziomie intelektualnym, z rodziny gdzie relacje są co najmniej okay. Ale znów, jeśli syn miałby 25 czy 30 lat i żadnej dziewczyny nigdy do domu nie przyprowadził, z żadną się nie spotykał, nie był w żadnej relacji to bym mu powiedziała, żeby się umawiał z brzydką/starszą/głupszą. Budowania relacji też trzeba się nauczyć to raz, ludzie nie zawsze są tacy jakimi się wydają przy powierzchownym poznaniu to dwa (ryzyko jest większe oczywiście) i nie trzeba się od razu żenić to trzy. 

  16. 17 minut temu, Kiroviets napisał(a):

    również będziesz sugerować mu związanie się z w/ w panną?

    Nie sugeruję i nie twierdzę że związek z taką kobietą to najlepszy wybór, ale na tej samej zasadzie córce odradziłabym związek z mężczyzną:

    - gorzej wykształconym, mniej obytym i/lub mniej inteligentnym od niej

    - ze znacznie większym doświadczeniem życiowym od niej (dużo starszym, "po przejściach")

    - nieodpowiedzialnym (bez planu na życie, bez celów zawodowych)

    - takim, dla którego małżeństwo i rodzina nie są w życiu ważne, nie chce tego

    - skąpym i/lub sztywno dzielącym pieniądze i rzeczy na "moje" i "twoje"

    - rozrzutnym i nie myślącym o przyszłości

    - zamkniętym w sobie, samotnikiem

    - o nałogach nawet nie piszę

     

    Ale jednocześnie jeśli okaże się, że moja córka w wieku lat 25 nie miała żadnego chłopaka, żaden spełniający wszystkie powyższe kryteria się nie zainteresował, ona nie jest jakaś super atrakcyjna lub ma inne wady, np jest kłótliwa, łatwo się obraża czy cokolwiek innego co sprawia, że po prostu Ci najlepsi mężczyźni nie są nią zainteresowani, a spodobałby się jej chętny na związek chłopak, ale jednak z którąś z powyższych wad to powiedziałabym jej, że warto spróbować i dać szansę jemu i przede wszystkim sobie.

    • Like 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.