Skocz do zawartości

Komti

Starszy Użytkownik
  • Postów

    405
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Komti

  1. Tak skrótowo - rozumiem, że masz na myśli kobiety z 'niezepsutych' roczników, które stoją u boku 'ogarniętych' mężczyzn? Bo ja mam na myśli 'porządność' żon z najświeższych roczników. Nie generalizuję, ale wydaje mi się, że obecnie małżeństwo mając na uwadze jak kształtuje się mentalność kobiet (tu chodzi mi o medianę) zamienia tę instytucję w grę hazardową. I to taką w której jeśli już to niewiele się wygra, a sporo można stracić, już od pierwszej chwili
  2. Aha.. czyli sugerujesz, że przykładowo Rollo Tomasi, Richard Cooper, Marek Kotoński i wielu innych przedstawicieli manosfery / red pill są przegrywami? Nie zakładam, że Pani CJ cynicznie wykazuje się empatią wobec sytuacji faktycznej i prawnej mężczyzn w obecnych czasach, lecz jeżeli miałaby dobierać sobie partnera do założenia rodziny, to jak sądzisz - czy wybierze któregoś z 'beta - przegrywów' dojeżdżanych przez feministyczny system czy będzie rozglądać się (mniej lub bardziej świadomie) za kimś 'alfa-ogarniętym'? Podtrzymuję tezę że fakt zmiany poglądów czy nabranie empatii przez kobietę nawet w tak ważkiej sprawie jak nierównowaga płci i jej konsekwencje, nie powoduje, że znika jej hipergamiczna natura czy też znikają shit testy etc.
  3. Nie sugeruję, że jest koniem (hmm..klaczą? ) trojańskim dla ruchu red-pill. Jej dokument obejrzałem i polecam także do obejrzenia "Divorce Corp" (https://www.imdb.com/title/tt2636456/). Wskazuję raczej, że to wciąż kobieta, która wyposażona jest wciąż w pierwotne biologiczno-ewolucyjne algorytmy, a ew. łatki oprogramowania czy nawet zmiana systemu operacyjnego nie zmienią pewnych fundamentów - np. hipergamii. To chciałem przekazać.
  4. Świadomie oddychaj, medytuj - staraj się aby myśli 'wewnętrznego krytyka' swobodnie przepłynęły przez umysł i nie powodowały jakiejkolwiek reakcji. Naucz się odpuszczać, akceptować, wybaczać - w kontekście swoich niedoskonałości. To nie oznacza rezygnacji z pracy nad sobą, tyle że warto być dla siebie wyrozumiałym - taka postawa zaprocentuje postępami w pracy nad sobą i zwiększeniem pewności siebie. Masz świadomość problemu. Wydaje mi się, że jesteś w stanie samodzielnie sobie pomóc - specjalista to ostateczność. Tyle i aż tyle. Powodzenia.
  5. Haha, przyjęła ciekawą i skuteczną strategię - znalazła red-pillową niszę, w której z automatu uznawana jest za mityczną Himalajkę, a nie typową feminoloszkę. Nie wykluczam, że po cichu gardzi pokrzywdzonymi przez feminizm bialorycerzami, a orientując się jednocześnie na zdobycie zainteresowania red-pillowych samców alfa. Innymi słowy, to też kobieta : te same schematy, algorytmy i hipergamia. Wszystko to chronione przez bardziej wyrafinowane firewalle
  6. Komti

    Jak stac sie dobrym w łożku?

    @jerry wszystko zależy od tego co rozumiesz przez ''dobry w łóżku''. Nie kieruj się tym co widzisz na klipach porno. Wszystko najpierw zaczyna się w głowie (tej większej). Jeżeli dobrze rozeznasz partnerkę, a jednocześnie znasz swoje potrzeby, to wierz mi - technikalia typu długość przyrodzenia, czasokres czy intensywność ruchów frykcyjnych nie będą miały dużego znaczenia Podczas manewrów łóżkowych nie myśl, nie odgrywaj roli, skup się na sobie, ciesz się kobiecym ciałem i realizuj swoje potrzeby. Im mniej oczekiwań dużej głowy co do postawy tej mniejszej, tym bardziej ta mała będzie twarda Uwierz, że kobieta na takim podejściu swoje skorzysta i będzie chciała więcej .
  7. No cóż.. zacznij od oznajmienia jej, że ''nie czujesz już tego co kiedyś, ale możecie zostać przyjaciółmi''
  8. Haha, czyli rozumiem, że zabawka się zużyła? Tj. pobawiłabyś się jeszcze jeżeli skruszeje trafiając na wyprzedaż?
  9. Porządna mężatka? Czy to nie oksymoron w obecnych czasach?
  10. Eee tam, przyznaj lepiej, że masz satysfakcję, że ta telenowela wciąż nie znajduje swojego finału, a kobieta zachowuje się schematycznie. Niewykluczone też, że w skrytości masz nadzieję na moment gdy skruszona Wisienka zaoferuje, że możesz zrobić z nią co tylko chcesz.. a ona przyjmie cokolwiek co w zamian zaoferujesz..
  11. @AR2DI2Zakładasz, że wszystkie zdradzające mężatki robią to z zemsty?
  12. Ruchanie zamężnej kobiety to nie grill party (no chyba, że mówimy o niszowej, "biletowanej" imprezie ). Moim zdaniem ważna jest świadomość ruchacza - to co wie i z łatwością jest w stanie się dowiedzieć czyli kwestia tzw. dobrej lub złej wiary. Jeżeli mężatka wprowadza go celowo w błąd odnośnie swojego stanu cywilnego, a ruchacz nie ma możliwości aby zweryfikować z kim ma do czynienia - jest "usprawiedliwiony", w tym znaczeniu, że całość "winy" można przypisać zdradzającej małżonce (chodzi o winę dot. rozpadu związku małżeńskiego). Sytuacja staje się bardziej skomplikowana jeżeli ruchacz wie lub z łatwością może ustalić, że ma do czynienia z mężatką, baa może się okazać, że posiadającą dzieci. (tu wchodzi w grę ocena takiego zachowania w kontekście zwyczajów, zasad współżycia społecznego) Ruchacz ma wolną wolę - może zaprzestać spotkań, a może także eskalować romans. Trudno sądzić aby był jedynie bezwolnym wibratorem. Każde kolejne spotkanie wpływa na prawdopodobieństwo powstania określonych konsekwencji tj. pojawienia się krzywdy u pozostałych uczestników tego "układu", początkowo nieświadomych nawet jego istnienia. Czyż nie jest już krzywdą fakt, że zaspokojona przez ruchacza żona nie będzie szukać zbliżenia z mężem i to już zaburza relację małżeńską? Albo że żona traci szacunek do męża? Albo żona poświęcając czas ruchaczowi zaniedbuje dzieci, chociażby przez to że mogłaby ten czas właśnie dla nich poświęcić? (Ja tego nie wiem, ale może jakiś doświadczony zdradą małżeńską brat się wypowie). To jeden z przykładów ale takich nieoczywistych konsekwencji zaistnienia zdrady można pewnie podać więcej. Oczywiście na gruncie obowiązujących przepisów prawa trudno mówić o odpowiedzialności "ruchacza" za ewentualne rozbicie cudzego małżeństwa, ale pozostaje kwestia przyczynienia się do powstania krzywdy: przede wszystkim dzieci i ew. męża. Ruchacz przez swoje działanie lub zaniechanie w danych okolicznościach ma niewątpliwy wpływ na powstanie określonych skutków - jeżeli nawet dochodzi do rozwodu z winy zdradzieckiej żony to czyż ona wciąż nie ma prawa do połowy majątku powstałego w czasie małżeństwa? Czyż "ruchacz" w ten sposób nie przyczynia się do swoistej krzywdy uczciwego męża? Krzywdy dzieci chyba nie muszę tłumaczyć. Oczywiście to w jaki sposób ruchacz zracjonalizuje sobie swoje zachowanie to już mechanizmy psychologiczne: kto wypina tego wina, dawała to wziąłem, to wina męża-bety-frajera, dałaby komu innemu itp. Czy gdyby podświadomie ruchacz nie czuł, że coś jest nie w porządku w tej sytuacji to czy pojawiałaby się taka argumentacja? Podkreślam, że stopień przyczynienia się "ruchacza" do powstania krzywdy będzie różny w zależności od okoliczności danego przypadku - hipotetycznie można też przyjąć sytuację, że zmiana dynamiki w małżeństwie poprzez ujawnienie zdrady paradoksalnie może wyjść mężowi na dobre - np gdy w małżeństwie nie ma dzieci, a mąż ma okazję do łatwiejszego "pozbycia" się niewiernej małżonki i w aspekcie długoterminowym zmiany siebie i ułożenia sobie życia na nowo z bardziej wartościową partnerką. Wtedy nawet można mówić o pożytecznej roli "ruchacza" , choć to przypadki będą raczej rzadkie (tak czy siak dowiedzenie się przez męża o zdradzie małżonki boli - krzywda powstaje). Resumując - ruchacz: w kontekście umowy małżeństwa, której nie jest stroną - nie ponosi odpowiedzialności za jej naruszenie, w kontekście zasad współżycia społecznego i tzw. zwyczajów - przyczynia się do jej naruszenia umowy i przede wszystkim do powstania krzywdy dzieci lub męża. w kontekście realizacji programu biologiczno - ewolucyjnego - jest po prostu skuteczny, zaspokajając po najmniejszej linii oporu swoje potrzeby i podświadomie doprowadzając do sytuacji w której potencjalnie może zwiększyć swój sukces reprodukcyjny u samicy. Zastrzegam, że to moje ocena kilku płaszczyzn dyskutowanego zjawiska, nie oceniam, nie popieram i nie potępiam poszczególnych "strategii" forumowiczów. Oczywiście, będąc w związku małżeńskim oczekiwałbym od żony bezwzględnej lojalności, bo taką bym zapewnił składając przysięgę małżeńską.
  13. Ja tam bym użytkownika @arch jednak nie określał mianem trolla, choć niewątpliwie to kolorowy forumowicz Trzeba przyznać, że chłopak jest konsekwentny w swoich poglądach (i przez to łatwy do zidentyfikowania)
  14. Oj Panowie, według prezesa Glapińskiego jesteście podłymi mizoginami! Jak wam zakaże używania biletów NBP to spokorniejecie! Czepiono się dwóch pań dyrektor z nieznanych mi powodów. To brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwoma matkami, nad ich dziećmi, nad ich rodzinami - powiedział prezes Glapiński. Więcej: http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24346744,glapinski-o-aferze-z-zarobkami-w-nbp-haniebne-pastwienie-sie.html#s=BoxMMtImg2 PS. Prezes NBP jednak wie więcej na temat prawdziwej płci swoich najbliższych współpracowniczek skoro chodzi o pastwienie się nad dwoma matkami . Wiem już na ten temat tak jakby więcej choć coraz mniej... Bo czy w takim razie te "dwoje" matek są jednocześnie matkami jego dzieci? W takim razie to brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się dotyczy także samego prezesa? Metaforycznie i być może dosłownie wszak tworzy z tymi "dwoma" matkami swoistą rodzinę...
  15. Bądź co bądź forumowicz arch staje się swoistą maskotką forum Proponuję założenie odrębnego działu na forum pt. Arch i jego awatary
  16. No być może stanowiłaś dla niego wyzwanie, chciał pokonać te Twoje firewalle - poległ! No skoro się całowaliście to już zawsze coś. W każdym razie - zgadzam się z tym, że kolegochłopak dał dupy z zakończeniem znajomości po męsku. No mógł przynajmniej zacytować klasyka i powiedzieć, że "nie wie co czuje i potrzebuje czasu aby to sobie poukładać..."
  17. Mijają prawie dwa miesiące...a ja się wciąż przytulam i przytulam... Jajka mi spuchły jak dwa wielkie arbuzy. Albo nieeee. Fapuję po kilka razy dziennie do żałosnego porno, ale! Przecież mam dziewczynę, która jest inna niż te wszystkie zdziry, które przerobiły pół miasta. Nic tam... Będę dalej subtelnie pracował nad jej reakcjami i wszystko się uda! Po roku dotknę cycuszka, a po dwóch latach, gdy już będziemy zaręczeni... to będę mógł włożyć TAM paluszek... paluszek ten od dłoni ma się rozumieć! Wiem, że wciąż musimy pracować nad jej oporami wobec kontaktu fizycznego. Prawdziwy mężczyzna nie boi się takich wyzwań! Nie można się przecież spieszyć z takimi rzeczami - nie chcę jej zawieść, w końcu ona powtarza mi, że nie chce abym był taki jak ci wszyscy inni faceci!. Tak... to będzie moja wspaniała, ta jedyna myszka forever, która w końcu udostępni mi na wyłączność swój największy skarb! Czy może mnie spotkać większe szczęście? Muszę być po prostu cierpliwy i wyrozumiały... Z pewnymi rzeczami warto poczekać, wtedy najlepiej smakują! (czytałem takie wypowiedzi na forach kafeteria i netkobiety, sporo tam fajnych porad dla młodych chłopaków) Tymczasem wracając do rzeczywistości - dzisiaj moja obklejona od młodzieńczego nasienia myszka (ta komputerowa niestety!) przypadkiem się poślizgnęła, kliknęła i nagle na ekranie laptopa ukazało się jakieś takie dziwaczne forum.... samcze braty czy jakoś tak. Właśnie miałem napisać do mojej myszki i umówić się na kolejne spotkanie z cyklu: "przytulankowa praca u podstaw nad jej reakcjami odc. nie pamiętam już który", lecz bezwiednie zacząłem przeglądać tematy i poczułem uderzenie gorąca...poczułem, że zaczyna coraz bardziej boleć mnie głowa (ta duża i ta mała!) Czytałem i czytałem strzelając sobie plaskacze z niedowierzania... Tymczasem zupełnie zapomniałem skontaktować się z moją...hmm..dziewczyną?? Zatopiłem się w lekturze tego forum... Mijały kolejne dni podczas których słuchałem namiętnie audycji Marka Kotońskiego... aż dopadła mnie olśniewająca myśl - postanowiłem po prostu... zająć się swoimi sprawami! Nie wiem kiedy to nastąpiło po raz pierwszy... lecz za każdym razem gdy tylko przemknęła mi myśl o tej dziewczynie dla której przez ostatnie dwa miesiące byłem chodzącym misiem- przytulanką coraz głośniej i głośniej dudniło mi w głowie z angielska brzmiące słowo: NEEXT! Po dość niedługim czasie wszystko się uspokoiło, a ja właśnie lapidarnie opisuję to co mnie spotkało w dziale Rezerwat mojego ulubionego forum... Cieszę się, że straciłem jedynie dwa miesiące lecz dzięki temu - przypadkiem bo przypadkiem - zyskałem bezcenną życiową wiedzę No i jak tam? Teraz już rozumiesz? Najwyższy czas abyś przepracowała swoje ograniczenia z terapeutą. Następnym razem nie będzie rozczarowań PS. Rozumiem, że przez te dwa miesiące nawet się nie pocałowaliście? To pytanie właściwie retoryczne...
  18. Po pierwsze włóż główkę (tę główkę )w jakieś chłodziwo, a następnie: 2) jeżeli szukasz pretekstu do zakończenia obecnego związku, to go nie szukaj - skoro obecna partnerka chce dziecka, a Ty nie jesteś gotowy, to nie hamletyzuj - kulturalnie się rozstań i daj jej szanse na rodzicielstwo. Swoją drogą, jeżeli nie ma między wami seksu no to co was łączy? 3) Jeżeli uparłeś się jednak na ponowny kontakt z panną 11/10 (wtf? bo miała "ogromne powodzenie u mężczyzn"?) to zanim to nastąpi to polecam pracę nad sobą i odklejenie się od białorycerskich fantazji. W tym co napisałeś jest sporo sygnałów niedowartościowania/kompleksów. Jeżeli argumentujesz w rodzaju "bo dawała mi siłę" to będziesz miał grubo pozamiatane...z tą i każdą inną panną.
  19. Rasowy pałkomat A z innej beczki, nie wiem czemu lecz mam wrażenie, że ta Pani to taki Jakub Czarodziej w spódnicy Powinni się sparować..
  20. Rozejrzyj się za trzecią, a drugą olej na jakiś czas.
  21. To idealne filmiki do prania mózgów kolejnych białorycerzy Na szczęście dla nas są wzruszające inaczej
  22. Trudna sprawa z weryfikacją przeszłości partnerki do LTRa. Z jednej strony bazujemy na tym co ona powie (i tu zaczyna się stąpanie po cienkim lodzie bo : a) ogólna nieprecyzyjna odpowiedź (czyli standard u Pań) rodzi szczegółowe, dociekliwe pytania u mężczyzny (i tu powstaje dylemat czy nakręcać ten ryzykowny temat i ew. otrzymać ryjącą banię odpowiedź . b) z jednej strony przeszłość jest ważna, lecz jak ją zweryfikować funkcjonując w dużym mieście czy w ogóle poza krajem? (w niewielkich społecznościach mechanizm weryfikacyjny jako tako jeszcze funkcjonuje choć należy pewnie nałożyć poprawkę na intrygi, plotki i społeczne rozgrywki, więc robienie "wywiadu" to odsłonięcie się na manipulację. c) trudno liczyć, że rodzina wybranki do LTRa puści jakąś parę z gęby na temat ew. trudnej przeszłości czy długoterminowych "defektów osobowościowych" córki i siostry - paradoksalnie obraz panny może być zaciemniany, a kamuflaż ma spowodować pozbycie się trudnej córci z domu czy orbity rodzicielskiej (przejęcie problematycznego tematu przez innego ubezpieczyciela) szybki ożenek, zalanie formy, dostarczenie wnuka... takie tam d) drążenie tematu bezpośrednio z wybranką może być odczytanie przez nią jako okazanie słabości. Tymczasem na jej przeszłość nie mamy wpływu i na to jak ew. ona nam ją przedstawi. Ona rozdaje karty w tym temacie. Te bardziej spier...le Panie mogą poczuć krew i grillować swoich misiów shit-testami i historyjkami jaki to ex był taki, owaki (czyt. wspaniały, szczodry, wyrozumiały, męski etc.) Konkluzja: NIE DRĄŻYĆ tematu bo w obecnej konfiguracji kulturowo-czaso-przestrzennej małe są szanse na zdobycie rzetelnej wiedzy, ale! należy obserwować, być czujnym, zbierać informacje mimochodem i przede wszystkim - sprawdzać partnerkę w działaniu. Jeżeli rozmawiać to pytać się o jej opinię na podstawie przedstawionych historii, sytuacji Sporo kwiatków wtedy może wyjść. To wszystko pozwala już na wyciąganie KONSTRUKTYWNYCH WNIOSKÓW co do przydatności Pani do dłuższej relacji. Jeżeli jednak bardzo chcemy się dowiedzieć np. o ilości jej partnerów czy przyczyn rozstania i mieć szansę na w miarę wiarygodną odpowiedź - wydaje mi się, że trzeba doskonale wyczuć moment zaatakowania z tematem i działać z zaskoczenia, w sposób nieprzewidywalny gdy Pani jest na haju emocjonalnym, boi się nas stracić, temat wskakuje niespodziewanie przed igraszkami łóżkowymi. Wtedy pierwsza odpowiedź czy rozmowa może być w wydaniu Pani najbardziej szczera i wiarygodna. Bo przy kolejnych wszystko już będzie przez nią przemyślane i ustawione W tym miejscu warto zrobić zastrzeżenie, że tę "poradę" można rozbić o kant dupy w przypadku Pań 28+, w większości przypadków ich doświadczenie i wyrachowanie praktycznie eliminuje sensowność poruszania takiego tematu.. Tyle w teorii, a w życiu jest różnie, wiadomo..
  23. Pytanie jest dla ilu kobiet z tych długoletnich związków ich mąż był pierwszym mężczyzną. Innymi słowy, czy zostały rozdziewiczone przez swoich mężów. Wydaje się, że tak. Obecnie im więcej partnerów miała w przeszłości kobieta tym mniejsze prawdopodobieństwo na długi, stabilny związek (potwierdzają to badania, co ciekawe u mężczyzn owa korelacja nie występuje ).
  24. Boi się utraty betamisia-providera... tak chodzi o Ciebie kolego. Podobno parzyliście się jak króliki, a jak się okazało do orgazmów wystarczał jej obraz z kamerki.. Niewykluczone, że tak będzie z Twoim ojcostwem, które będzie tylko na papierze tj. wyroku alimentacyjnym. Z tropu to raczej zbije Cię podobieństwo dziecka to któregoś z byłych lub obecnych o których jeszcze nie wiesz. Powodzenia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.