Skocz do zawartości

Szkaradny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    302
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Szkaradny

  1. Drodzy Bracia Umiłowani w walce z Matrixem,

     

    Na 2018 zaplanowałem rozwój w kierunku webdeveloperki, mam 10 lat doświadczenia jako freelancer, czyli coś tam się orientuję, ale nie miałem w sobie dość konsekwencji by rozwinąć się w temacie i zajmować tylko tym. Powodów mógłbym przytaczać wiele, ale nie o to chodzi.

     

    Obecnie mam zajebistą :) wolę, energie i czas by zająć się tematem. Od dwóch miesięcy działam - w pierwszej kolejności Vanilla JavaScript. Potem mniej więcej jak w schemacie + node.js: 1*V7TMAzvhW7_cn9FbkKqOcQ.png

     

     

     

    Konkretnie: Szukam Mentora, Guru, osoby z doświadczeniem i wiedzą w branży IT - konkretnie webdevelop. 

     

    Po co?  Potrzebny mi ktoś kto wie jak to w praktyce wygląda i co naprawdę jest potrzebne by ogarnąć temat. Ktoś taki mógłby mi weryfikować moje podejście i kierunkować na różne działania. 

    W zasadzie taki ktoś mógłby mi dopiero pomóc określić co konkretnie robić.  Może mi się coś wydaje?, może nie znam rynku, może inne iluzje generuję.

     

    Nie mam jak tego zweryfikować, bo nie znam ludzi z branży (no może kilku klepaczy znam - dłubią jakiś system dla urzędu kilka lat i tym rzygają, a inny młody świetnie zarabia pracując zdalnie, ale on robi backend/Python).  

     

    Nieważne co inni - ja chcę znacząco zaangażować się w temat z czystej ochoty i satysfakcji jaką obecnie z tego czerpię, a Guru potrzebny mi żeby to miało też użyteczny, praktyczny wymiar i ostatecznie wejdę zrezygnuję z pracy, która mnie nie satysfakcjonuje.  

     

    Guru to brakujące ogniwo sieci kursów, książek, projektów, linków, skryptów i bezkresnego Internetu. 

     

    Nic nie muszę, ale chcę - robię to dla Siebie, potrzebuję rozwoju i tworzenia :).  

     

    Ze swojej strony obiecuję nie męczyć i dręczyć pytaniami. Myślę, że kontakt via email raz na tydzień byłby ok. Może czasem jakiś tel luźny.  

     

    Oczekuję instrukcji, rekomendacji, inspiracji, oceny, szczypty know-how (narzędzia, technologie, framworki, itp.) i ... delikatnego bata ;) - co jeszcze? samo wyjdzie, jakbym wiedział to bym nie potrzebował przewodnika ;).

     

     

    Ktoś? Coś? :)

     

     

     

     

     

  2. @TheFlorator Spokojnie, krzywdy nikomu nie zrobimy. Jak ktoś się tu już znalazł, to raczej zaczyna brać odpowiedzialność za rozpierdol w swoim związku. Zagrożenie skłonnością do etykietkowania i szukania wyjaśnień na siłę niech każdy indywidualnie rozważy w odniesieniu do swojego przypadku.

     

    Wiadomo, że jak się białorycerzyło i było pipką to teraz nieomylne ego  wyjaśni to zaawansowaną agresywną mutacją borderline u partnerki :) 

  3. Pomysł bardzo dobry. Popieram.

     

    Wielu Braci może połapać się z kim żyją i znajdą metody odpowiedniego reagowania, zanim stracą resztki energii, a psychika jeszcze zniesie prawdę i się odbudują.

     

     

    Baza linków na początek. Trochę źródeł jest.

    • Like 1
  4. @MARIO BROS będę Ci kibicować, bo podobny schemat widzę. Jak przerobiłeś Nice Guya to już masz spore pojęcie o własnych schematach i ułomnościach. 

    Bierz na tapetę wszelkie uzależnienia, chemiczne i emocjonalne, i ogarnianie emocji, asertywność techniki uwalniania, żebyś wyszedł z negatywnych emocji i nie dał się prowokować. 

    Odzyskaj kontakt z Sobą, pierwotne wartości i czerpanie z tego radości. Nie rób tego dla kobiety tylko dla Siebie, obojętnie jak to się skończy ten zainwestowany czas będzie pracować na lata dla Ciebie. 

    Ogarnij też trochę psychologii - mechanizmy obronne ego - żebyś orientował się kiedy sam się robisz w chooja i tkwisz w schemacie. 

     

    Pomyśl, że w końcu to co robisz ma zajebistą wartość i sens. :)  

    • Dzięki 1
  5. @TheFlorator myślę, że się niepotrzebnie produkujesz, a ja chętnie pomogę, ale osobom w kryzysie, świadomym że coś z nimi nie tak @angel4580 nie będzie słuchał o samoocenie. On tu teraz rucha borderke, robi dile z nią, hajs i doświadczenie - uczy się od mistrzyni. Ona jest dla niego guru, a że jest sprytny i ambitny to ją wykorzysta jeszcze i zmanipuluje, a my mu mamy w tym pomóc. Jest akrakcyjny, ogarnięty, dba o wizerunek, jest lepszy! Sam ma coś z NPD i nie ma sądzę, żeby widział w swoim zachowaniu coś nie tak.  Ta laska mu imponuje. Oboje sobą nawzajem manipulują i manipulują sobą. Układają taki scenariusz, żeby im pasował i stawiał w dobrym świetle.  Sam @angel4580 przyznał, że użyje swojego DDA by bardziej omotać ofiarę. No brawo! Narcyz i borderka, czyli  sex, sława i  pieniądze jak Angelina i Brad. Oczywiście będą w to brnąć bo to uzależnia jak najlepiej widać po tym ex, który się nie może obyć bez draga. No i każdy wyśli, że wyrucha tą drugą stronę tak ostatecznie. Licytacja trwa .... lecę po popcorn :)  ... żartowałem.  

     

    Dobrze to  @Heniek  ujął: 
     

    W dniu 21.01.2018 o 10:09, Heniek napisał:

    Oboje macie nierówno pod sufitem. Będzie to super toksyczny związek. 

    Oboje nie wiecie co to związek i z czym to się je, szacunek, normalność, spokój ducha, itd.

    Więcej z tego będzie problemów niż korzyści na dłuższą metę.

    No, ale tobie nie chce się pracować nad sobą (bo po co, za dużo roboty z tym) i ciągnie cię "ciemna strona mocy", która ci da "dużo korzyści".

    Jako DDA ciągnie cię do takich związków jak muchę do gówna. Nawet jeśli tej odpuścisz, to wdepniesz w coś innego.

    Widać, że wszystko umiesz sobie "zracjonalizować", żeby pasowało do twojej bajki i wizji rzeczywistości. Nie muszę chyba dodawać, że jest ona mocno wykrzywiona.

     

    Powodzenia w życiu bez odreagowywania przeszłości i pracy z podświadomością.

     

    To może w końcu do autora, bo tak nie ładnie o nim tyle napisałem.

     @angel4580 Czemu Twoja przyszła żona ma nie mieć  wcześniejszych doświadczeń oralnych, czy innych, które Ty obecnie preferujesz?  Zniesiesz taką nudziarę? Myślę, że właśnie ta obecna laska jest dla Ciebie w sam raz, nikt inny jak ona nie wskaże Ci całego spektrum prawdziwej miłości. Oboje będziecie długie lata odzierać się powoli z iluzji jaką obecnie sobie serwujecie - piękna przyszłość. :) 

    Również życzę powodzenia w życiu.

     

    • Like 2
    • Dzięki 1
  6. 2 godziny temu, JurekB napisał:

    To co napiszę poniżej, będzie rezultatem obserwacji innych związków w moim otoczeniu, mojego wykształcenia i zawodu, wielu kobiet z którymi mam styczność a które mają do mnie duże zaufanie, a przede wszystkim doświadczeń, ponieważ przeszedłem związek z osobą borderline i mam to przepracowane. Co ciekawe, przeszedłem również udany proces "tresury" żony, ale to długa historia. Jako samiec mam nadzieję, że nie dotkną Cię niektóre uwagi, mają one cel wyłącznie konstruktywny.

    Doceniam, że poświęciłeś czas na cały wątek, a z Twojego doświadczenia chętnie skorzystam chętnie. Dzieki za cenne uwagi.

     

     

    2 godziny temu, JurekB napisał:

    Stabilnie przez miesiąc? No, to zupełne stabilnie <sarkazm>

     

    Oceniałem ostatni miesiąc, w którym spin nie było, a z jej strony aktywność na wyższym poziomie. Biorąc pod uwagę huśtawki z wcześniejszych okresów to jest spokojnie. Faktycznie może "stabilnie" to niepasujące określenie.  

     

    2 godziny temu, JurekB napisał:

    3. Idziesz ścieżką, która prowadzi donikąd, ponieważ zająłeś się sobą, mówisz "nie rusza mnie to co robi, nie inicjuję, nie rozmawiamy i jest ok". Proponuję sobie zadać pytanie - czy o to chodzi w małżeństwie/związku? Zauważyłem, że kiedy masz momenty iż żona zachowuje się gorzej, uciekasz w tym kierunku racjonalizacji pod tytułem "Może i nie jest z nią lepiej, ale przynajmniej mnie to nie obchodzi i nie rusza". Użyję porównania - Twój związek, to była strefa wojny, na której Ty cały czas obrywałeś granatami i pociskami. Teraz zmieniło się jedynie to, że jak jest gorzej nauczyłeś się i wybudowałeś sobie schron "Ja" do którego uciekasz i przeczekujesz kolejną wymianę ognia. Na pewno jest to taktyka dobra na przetrwanie, ale czy o przetrwanie chodzi? Tylko?

     

    Widzę to niestety tak, że jak każdy współuzależniony od osoby borderline popełniasz charakterystyczny dla nas, męski błąd - mocno analizujesz. Czepiasz się każdej sytuacji, rozkminiasz co powiedziała, przytaczasz to... Traktujesz ją jak siebie, jakby rozumowała logicznie. W tym świetle, jaki sens ma to stwierdzenie:

     

    Zgadzam się z powyższym, ale z czasem jak zdobyłem wiedzę i praktykę - znacznie ograniczyłem kierowanie uwagi na nią. To generalnie klucz i kierunek wychodzenia - skierować uwagę gdzie indziej. Skierowałem na siebie. Swoje po drodze przerobiłem odnośnie BPD i relacji, psychologii, białorycerstwa itd. Zgadzam się i dotarło do mnie, że jej nie zmienię , nie naprawię, nie chcę na to zużywać energii, jakoś od września odsunąłem się z takimi inicjatywami, reaguję  na jej akcje. Przyznam, że nie jest to łatwe, bo mechanizmy są mocne, ale mam już inną świadomość Dla przykładu - sex - nie interesuje mnie , nie chcę tego "drug'a". Kiedyś się męczyłem, teraz żyję w równowadze. Nie interesuję się jej zdaniem, samopoczuciem, co robi, nie szpieguję, nie sprawdzam, kontroluję, nie tresuję, czuję się wolny od tego. Jedynie co robię to zaznaczam granice jak dochodzi do ich przekroczenia, a dochodzi coraz rzadziej. 

    Na tym etapie jestem zadowolony ze swojego "bunkru/schronu" - okazał się skuteczny i ataki ustały. Kiedyś trawiłem się przez kilka dni w wyniku jakiejś spiny, teraz dla mnie to bzdura. 

    Zgadzam się tak związek nie powinien wyglądać, ale tak jest. Energię kieruję gdzie indziej, gdzie indziej ja dostaję. 

    W teorii przetrawiłem różne scenariusze i nie boję się rozwodu, jak ma być to i tak będzie. 

     

     

     

    2 godziny temu, JurekB napisał:

     

    Podpowiem - nie ma żadnego, za tydzień zamknie się w sobie i zrzuci winę na Ciebie (spróbuje). Ok, Ty się nie dasz, ale ile można walczyć? We własnym domu?

     

    To jest zaburzenie osobowości, @Szkaradny. Tego nie możesz zastymulować motywacją. Po prostu jeszcze się z tym nie pogodziłeś i czytając to wszystko, nie wiem czy kiedykolwiek się pogodzisz

     

    4. Generalnie jestem tu kilka dni, ale już zauważyłem, że mam inne podejście do rzeczywistości niż @Matiz, ale zgadzam się z nim, że najprawdopodobniej byłeś/jesteś zdradzany. Zwróciłem uwagę na dwie historie - kiedyś nagły zwrot od orbitera po jakiejś imprezie i niezapowiedziany powrót nad ranem, przytulenie się i seks. Są to dość symptomatyczne sytuacje - najprawdopodobniej wtedy doszło do zdrady. I to się będzie powtarzać. Czy żona okłamywała Cię, tzn. złapałeś ją na kłamstwie? 

    Raz ją złapałem na kłamstwie i od tego zaczęła się moja jazda - chodziło o jej drogę do pracy z orbiterem - utrzymywała, że chodzi sama.

     

    2 godziny temu, JurekB napisał:

     

    Widać też uzależnienie od alkoholu. nieuzależnionemu nie trzeba narzucać żadnych ograniczeń sztucznie, nieuzależniony nie upija się do nieprzytomności nie traci wtedy zawsze filmu jak ona.

     

    Podsumowując - jedyna decyzja, do której musisz moim zdaniem dojrzeć to rozwód. Wiem, że to trudne, ale uwierz mi żona się nie zmieni. A przechodzenie obok siebie, nawet za cenę spokoju - chyba nie o to chodzi. Możesz znaleźć kogoś z kim będziesz szczęśliwy. Może nie będzie tak kręcąca jak żona (bo borderline by nas tak nie uzależniały gdyby nie to, że w tych dobrych momentach nie były zjawiskowe i nie były świetne w łóżku), ale po prostu będziesz w stanie przewidzieć jej reakcje.

     

    W takich chorych związkach obie strony są zaburzone, ja robię swoje, zająłem się sobą - ona tez może zrobić co chce -szukać orbitera, nowej gałęzi, upijac się - to mi ułatwi odejście. Ja nie mam ochoty na nałogi, współuzależnienia, nowe miłości czy grzebanie w czyichś majtkach. Dojrzewam ... 

     

    2 godziny temu, JurekB napisał:

    Jeszcze jedna refleksja mi się nasuwa jak przeczytałem Twoją historię. I nie tylko Twoją. Dość smutna. 

     

    Do każdej kobiety - jeśli zajrzy tu i czyta ten wątek, bo wiem że trochę śledzi to forum - chciałbym wierzyć, że któraś z was tak naprawdę dla ratowania związku byłaby w stanie tak analizować, poświęcać siebie, przekraczać własne granice, mieć nadzieję i próbować postępować z klasą i honorowo, walczyć z nałogami partnera jak to opisuje @Szkaradnyi wielu braci. Ale nie wierzę.

     

    Bo z mojego doświadczenia wynika, że kiedy w związku dzieje się źle, to zwykle facet szuka sposobu jak to naprawić a kobieta - jak usprawiedliwić swoje odejście i zrzucić winę na faceta, które to odejście zwykle odbywa się już totalnie bez skrupułów, jakie ma np. autor wątku. Przemyślcie to (hehe, na pewno...)

     

    Nie wypowiem się, mało jeszcze widziałem :)

     

    • Like 1
  7. planowy wpis mojej historii :

     

    Obecnie trawa okres stabilizacji, w związku nic się szczególnego nie dzieje. Ja mam ustalony zestaw dziennych praktyk i czas wypełniony i zorganizowany - chcę utrzymać taką dyscyplinę. Nie ma w tym wszystkim czasu na małżonkę i kontakt z nią mam przy okazji tematów dzieci i jakiś wspólnych spraw. Było trochę więcej czasu wokół dzieciaków - bo to końcówka semestru i poniżej możliwości wypadły. Oboje mamy pomysły, żeby skorygować nadzór nad nimi w zakresie nauki i wychowania. Na feriach będziemy ustalać wspólnie jak to ma wyglądać.

    Spontanicznie zdarzyły się 2 wspólne wyjścia do kina - zaproponowała to ok, 2-3 dłuższe rozmowy - głównie o  pracy. 

     

    Ogólnie to zachowanie całkiem stabilne - jest aktywna - dom, dzieci, praca, ogarnia tematy i nie marudzi, choć nastrój taki raczej obojętny z tendencją do zamulania. Nie inicjuję i nie angażuję się w pomaganie, opiekę, troskę, rozmawianie - działam w tych polach które uważam za istotne. 

     

    Mi to teraz odpowiada, mogę utrwalać nowe nawyki i realizować zadania które dają mi satysfakcję.  Nie ma jazd, zmieniła się dynamika. Nie ma też oznaków jakichś poważniejszych prowokacji i "wrzutek". Nie ma zaangażowanie na zewnątrz (telefony, wyjścia, alko).  Jak coś chce ode mnie to na ogół chętnie zrobię jak normalnie mi to przekaże. 

    Był jakiś tekst, że chciałaby ze mną spędzić trochę czasu, zgodziłem się - to chyba takie kontrolne pytanie. 

     

    Cieszę się z tego czasu  i korzystam ze spokoju. Można by powiedzieć, że tak nudno, ale dla mnie też egzotycznie i inaczej niż zwykle. Kiedyś pamiętam marzyłem o nudnym tygodniu - gdy nic nie wywala z szamba, żadnych win, złości, żali i smutków. :)  Wszystkim się w domu przyda trochę takiego wytchnienia. Lata huśtawek wyryły schematy - i teraz podświadomie idzie przekaz "ten spokój trwa za długo -- Alert! Coś jest nie tak! " :) 

    Będę motywował żonkę do utrzymania poziomu - dla dobra dzieci - żeby mogły się skupić i uczyć - potrzebują spokojnego przyjaznego miejsca, atmosfery :)   -  Ostatnio wyszło, że gdy jest stres, presja i nerwy to nie ma bata - zero szans na wyniki w szkole, emocje blokują umysł i nic nie da się z tym zrobić. "Uspokój się !" nie działa ;)  

     

    Nara.

     

    • Like 2
  8. Dzień dobry

     

    Podsumowanie po 10 miesiącach:

     

    x- picie, O - zero alko

     

    I miesiąc:

    OXXXXOOOOXXXOXXOOXXXOOOOOOOO   X 12/28  17 piw 2,0 l wódy

    II  miesiąc:

    OOOOOOOOOXOXOXXOOOOOOOOXOOXX   X 7/28  20 piw 250ml wódy

    III  miesiąc:

    OXOXXOXXOOOOOOOOXXXXOOOOOOOO   X 9/28  20 piw 1500ml wina

    IV  miesiąc:

    OOXXXOOOOOOXXXOXXOOOXXXXXOXO   X 14/28  39 piw litra wódy

    V  miesiąc:

    OOXXOOOOOOXOXXOOXXXOXXOOOOOO  X 10/28  20 piw 2,2 litra wódy

    VI miesiąc:

    OOXXXOOXOXXXOOOOOXXXXOOOOOOO  X 11/28  23 piwa 0,9 litra wódy

    VII miesiąc:

    OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO  X 0/28  ZERO ALKO

    VIII miesiąc:

    OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO  X 0/28  ZERO ALKO

    IX miesiąc:

    OOOOOOOOOOOOOOOOOOXXOOOOOOOO  X 2/28  1,5 piwa 

    X miesiąc:

    OOOOOXOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO  X 1/28  szklanka szampana

    "Dziś będzie krótko" :) 

    Spokój mam z piciem i tyle. Na Sylwestrze wypiłem trochę szampana o północy i tyle. Ochoty na alko nie ma, towarzystwo się już przyzwyczaiło, niektórzy też coś chcą ograniczyć i robią kroki w tym kierunku. Zachęcam ich postawą, bo ani nie unikam sytuacji z alko w towarzystwie, ani nie gadam nikomu co ma robić, anie nie mulę - tylko bawię się bez alko lepiej niż kiedyś. Amen.

     

    Cele:

    W domu nie pić w ogóle - 100%

    Dążyć do całkowitego ograniczenia picia do zera - 96% lepiej

    Nie picie z loszką - 100%

     

    Postanowiłem napisać coś o początkowych krokach mojego wychodzenia alko na strefie blogowej ==>

     

     

    Jak ktoś czuje, że mu to alko już przeszkadza to zapraszam do lektury :)

     

    • Like 4
  9. 38 minut temu, venom napisał:

    W sensie nic mnie nie pasjonuje tak żebym mógł się temu oddać teraz całkowicie i zapomnieć o wszystkim wokół. 

    Możesz wyjaśnić?

    Czy mówisz o stanie zaangażowania, czy o tym że potrzebujesz pasji, żeby uciec od wszystkiego wokół?

    Zwróć na to uwagę, bo konflikt "pasja" <=> rzeczywistość będzie po czasie sporo Cię kosztować. Okaże się, że to ucieczka i forma znieczulenia, z czego będzie uzależnienie.  

    Pasja rozwija i pogłębia kontakt z rzeczywistością, "pasja" będzie odcinać i generować cierpienie.

    • Like 1
  10. 11 godzin temu, Metody napisał:

    Żeby osiągnąć jakieś wymierne korzyści z medytacji trzeba medytować codziennie i przez wiele miesięcy, lat i nie czekać aż pojawią się rezultaty. To tak nie działa. To działa jak pompa na wodę w studni. Pompujesz 100 ręką i dopoiero za 101 razem poleci być moze trochę wody. 

    Nic co warte nie pojawi się od razu. 

    @Metody Spokojnie, nie od razu Rzym zbudowano. Nie wiem jakie konkretne rezultaty masz na myśli, ale nie podcinaj tak koledze skrzydeł ;) Zakoduje sobie taką myśl i po kilku miesiącach zmuszania się do godzinnego siedzenia na dupie - ego go przekona, że dał się zrobić w członka forumowym bratkom :) 
    Moje doświadczenia były zupełnie inne, właśnie na początku miałem dużo pozytywnych rezultatów, bogate spektrum przeżyć wynikających z pozwolenia i akceptacji tego co jest "we mnie".  Zmiany w sposobie myślenia przychodziły same - ze zrozumienia, a to co wcześniej tak mnie męczyło stopniowo traciło energię i znaczenie, ego się wyszczekało, strach okazał się iluzją. 

     

    Zgodzę się, że nie dobrze jest "jarać się" i generować oczekiwania, zakładać jakieś efekty i rezultaty - to nie to to przeszkadza. @TylerDurden nie ma przebiec za miesiąc maratonu, ale ma wyjść na świeże powietrze, na spacer, może się przebiegnie może nie. Z czasem może biegać maratony niechcący zupełnie ;)  A jak posiedzi tylko przy otwartym oknie to też fajnie. Naturalnie, intuicyjnie, w swoim tempie. 

     

     

     

     

    • Like 1
  11. @TylerDurden Braci ładnie Ci klarują jak technicznie ogarnąć rozwód i ogarnąć temat - bezcenne uwagi szczególnie od osób, które mówią z doświadczenia. Czerwone flagi już długo trzepoczą na wietrze, więc rozwód.

     

    Ja chciałem kilka słów dorzucić w kwestii ogarnięcia psychiki. 

    Twoja intuicja dobrze Cię kieruje, wskazuje mocne oparcia - jak wymieniłeś są to: 

    • wiesz i pamiętasz, że byłeś szczęśliwym, zadowolonym z Siebie i życia człowiekiem
    • chcesz być wspaniałym ojcem - radosnym, pogodnym, uczuciowym, silnym tatą, który jest dla syna przyjacielem i nauczycielem.
    • jesteś świadomy swoich błędów - idealizacja partnerki, białorycerstwo, brak zdrowych granic.
       

    To Twoje latarnie, które pokazują gdzie jest ląd. Sztorm w którym się znalazłeś nie jest niczyją winą, wypłynąłeś podczas pięknej ładnej pogody, latały motylki, skakały delfinki i JEB! Coż, brak doświadczenia, wyobraźni, świadomości i ..forum ;) 

    Wiem o czym mówisz "czuję się jak wrak" "życie na polu minowym". Do ogarnięcia emocjonalnego bałaganu sugeruję poczytać:

    1. Kiedy życie nas przerasta - Pema Cziedryn - jak odzyskać balans i harmonię w życiowych kryzysach i cierpieniach, jak z nich się uczyć życia i rozumieć co się tak naprawdę dzieje :) (droga i trudno dostępna książka(80zł na allegro), ale jak coś to mam pdf'a).
    2. Przekraczanie poziomów świadomości + Techniki uwalniania David Hawkins - emocje, uczucia dlaczego warto i jak z nimi sobie radzić. Kierunkowskaz, mapa do zdrowego życia. 
    3. Stosunkowo dobry @Stulejman Wspaniały- zaangażuj podświadomość, zaprzyjaźnij się z nią i działajcie razem :)  
     

     

    Podejrzewam, że możesz mieć zapętlone myślotoki i dręczące myśli, z których trudno się wydostać i myśleć o czymś innym. A to bardzo istotne, żeby myśli się zmieniły - ich natężenie i charakter. Jak zrobić, żeby nie myśleć o "różowym słoniu". Proponuję:
    1. Medytacja - nic nie robisz, pozwalasz na swobodny przebieg myśli, niech się samodzieje, nie przywiązuj się do tego, nie oceniaj tego, nie oczekuj na coś konkretnego, jak Cię szarpną emocje to pozwól na to.  

    2. Praktyka "tu i teraz"/uważność - uwaga na to co obecnie dostarczają zmysły - wzrok, smak, dotyk, słuch, powonienie.  Z tą praktyką rodzą się świeże, "brandnew"  myśli, akceptacja i wdzięczność za to co jest.

    Pozwól sobie na eksperymenty, spontaniczność, rób to na co masz wewnętrzną ochotę (zgoda serca i umysłu), niech się dzieją nowe rzeczy.

     

    W trakcie tych zmian i praktyk - będzie pojawiał się opór i zwątpienie, mechanizmy obronne ego, pewnie strach, lęk, stare emocjonalne powiązania, schematy, przekonania, jakieś wewnętrzne przymusy, konflikty wewnętrzne, przymus odgrywania ról społecznych,   -TO DOBRZE - POZNAJ JE - wytresowałeś się w tym latami i utożsamiłeś z tym, dlatego to teraz działa jak grawitacja, ciśnie w dół. POZNASZ i ZDECYDUJESZ  już tym razem ŚWIADOMIE czy chcesz to w życiu czy zmieniasz.

     

    Pozdrawiam,

     

     

    • Like 3
    • Dzięki 2
  12.  

    @TheFlorator update jest zaplanowany na 25, ale mogę krótko coś napisać. 

     

    Między nami

     

    Ja minimalizuję kontakt, nie zaczepiam, zajmuje się swoimi działaniami i mam zorganizowany czas. Dominuje spokój i nic się szczególnego nie dzieje. Trwa to kilka dni, po czym wynika jakaś spina – głównie żal lub oskarżenie z jej strony lub zwykle nieporozumienie, ale niepotrzebnie zinterpretowane jako przytyk. Chłodno to odrzucam i dorzucam jej coś w stylu „zajmij się tym, tym i tym, bo widzę że nie masz pojęcia jak są szkodliwe te twoje zachowania” – reaguje wtedy silną złością, nawet przerażeniem (tak to sama określiła), łzy i ucieczka. Potem dość szybko wraca i zajmujemy się swoimi sprawami. Ja w tym mam emocje „szarego kamienia” – test jak jest – OK – jej wybór, ja wybieram emocje które mi odpowiadają. Nie daję się zjeść i nawet dobrze się czuję w takich sytuacjach, bo mogę pokazać swoje granice i wartości. Bez lęku i stresu, że coś mogę stracić. Wręcz przeciwnie mogę tylko zyskać J.  Akcja taka trwa około 15-30 min i znów spokój na kilka dni.

    Nawet znalazłem odpowiedni fragment jak poszedłem za radą Glovera – No more Mr. Nice Guy.
    ””

    When a recovering Nice Guy sets boundaries with his partner, it makes her feel secure. In general, when women feel secure, they feel loved. She will also come to know that if her partner will stand up to her, he is also likely to stand up for her. Setting boundaries also creates respect. When a Nice Guy fails to set boundaries it communicates to his partner that he doesn't really honor himself, so why should she?
    """

    W takich chwilach - powinna czuć się kochana J .

    Inną sytuacją gdy reaguję jest jakieś przegięcie, zachowanie gdzie dopuszcza się przesadnej reakcji.

    Zdarza się to coraz rzadziej i faktycznie pilnuje się, bo wie że zdarzy się ze ścianą (kamieniem J). Jak nie może to wychodzi na spacer.

    Tak, że mam więcej przestrzeni i działam: skilsy w webdev, wiedza nt. corpowalut, aktywność fizyczna, treningi, mindset, medytacja, kontemplacja, relaksacja, dzieci, dom, żarcie, towarzystwo.

    Kobieta zpadła z piedestału, jest poturbowana, mówi mi takie rzeczy „nie doceniasz jak się staram, to nieuczciwe, zmieniłam wszystko co chcesz, a ty skupiasz się tylko na negatywach, zawsze musisz mieć  rację, ja się mniej liczę, czuję się olana itp.” , ale między tymi żalami pojawia się też światełko tj.: „wiem, że jestem odpowiedzialna za to co czuję i co z tym zrobię”. Przytakuję jej wtedy z uśmiechem J .

     

     

    • Like 2
  13. 25 minut temu, Matiz napisał:

    Rób jak uważasz ją myślę że nie ma co się męczyć i tracić czas na coś co nie da nic w przyszłości lepiej nie będzie 

    Teraz, Twoje zdanie jest już bardziej zrozumiałe. 

     

    Owszem, mam zamiar zrobić tak jak uważam. W obecnej sytuacji - nie męczę się, nie tracę czasu i uważam, że w przyszłości będzie lepiej. :) 

    To "lepiej" pewnie różnie rozumiemy.  

    Nie wiem, czy znasz cały wątek, ale chodzi o to, że dowodów żadnych na zdradę nie mam i przez wiele lat nie miałem nawet najmniejszych powodów do zazdrości. 

     

    Natomiast to co mam 10 lat białorycerstwa, kobieta na piedestale, brak granic - zamiast tego pomaganie, wspieranie, ratowanie, akceptacja negatywnych emocji i zachowań, zero ramy, mocne uzależnienia (przekształcenia rzeczywistości), postawa ofiary (czekanie aż doceni, zmieni się) i temu podobne MOJE PROBLEMY. Czuję
     

    Więc robię to co trzeba - zajmuję się SOBĄ. Losy związku, małżeństwa to będzie efekt uboczny. Nie mam co do tego oczekiwań. Liczy się tylko, żebym lubił swoje życie i teraz od kilku miesięcy je bardzo lubię  :) 

    Z żoną spędzam mało czasu 2-3-4 godziny w powszednie dni, zakłócenia są owszem - pisze na bieżąco o nich.  

     

    @Matiz - Ty tak z własnego doświadczenia? 

     

     

     

    • Like 3
  14. 2 godziny temu, Matiz napisał:

    @Szkaradny Myślę że na ma co iść na ta terapie szkoda czasu, pieniędzy.

    Powiem ci to co mi się wydaje w czasie kiedy ty jesteś  w jednym miejscu a ona w inny w tym momencie rozkład nogi dla każdego . No nic dla mnie jest jasne nagrywają wszystko i rozwód ratuje siebie bez niej będzie ci łatwiej i życie znowu będzie piękne .

    Gadasz jak pijany.

  15. Taki kwiatek : Kobieta może powiedzieć "ja jestem w posiadaniu prawdziwego mężczyzny". :)

     

    Ale najciekawsza dla mnie wypowiedź to:

     

    "Bo dla mnie wziąć za kogoś odpowiedzialność, gdzie ktoś oddaje ci swoją duszę, serce i ciało... po czym to wszystko skrzywdzić .. trzeba być największym śmieciem jaki tylko istnieje". 

     

    CO ZA NAIWNOŚĆ I IGNORANCJA. Istny przepis na toksyk.

     

    Brać za kogoś odpowiedzialność -- > katastrofa gotowa

    oddawać komuś duszę, serce i ciało --> katastrofa gotowa

     

    Z takiego układu obie strony wychodzą w poczuciu WIEEEELKIEJ KRZYWDY - to jest właśnie gówniarstwo i zachowanie nastolatków.

     

    Co do samego autora to słabo to wygląda jak filmik to montaż 2 sekundowych ścinek pseudo wypowiedzi - nie potrafi wypowiedzieć dłuższej myśli bez cięcia?  Mało to dla mnie przekonujące, takie lepienie po pół zdania. 

     

    Najbardziej jednak razi mnie "ból dupy" Pana Kuby. Co chwila podkreśla jak to trudno mu znieść taka chujową rzeczywistość - tyle syfu, głupoty, braku wartości - nie do zniesienia. Wybija ten emocjonalny konflikt z jego oczekiwaniami. Stawia się w roli Naprawiacza, Ratownika - pokazuje i objaśnia - bo już dłużej nie może tego znieść - "Bo się już kurwa na to nie da patrzeć".  

     

    Dodam, że wcześniej go nie oglądałem i oceniam tylko ten jeden filmik. Wszystko go tak boli?

      

    • Like 3
  16. 8 godzin temu, OldBernard napisał:

    Czy ma sens terapia u psycholożki?

    Byłem tylko kilka wizyt (6-7) w momencie największej dezorientacji, więc mam małe doświadczenie, ale jak Ci pomaga w kwestii depresji to może te kwestie to zwyczajny opór przed odpuszczeniem pewnych blokad/przekonań.

     

    Pamiętać trzeba, że psycholog to wsparcie i ani on ani nikt inny nie może brać odpowiedzialności za Twoje życie. Jak @Ksanti zaznaczył, trzeba odpowiedzi szukać w Sobie. Na otoczeniu i psychologach możesz teraz testować, weryfikować - co oni na to jaki wytoczą argument, na co nacisną co znów Ci się nie spodoba. 

     

    8 godzin temu, OldBernard napisał:

    Od jakiegoś czasu dostrzegam matrix i powoli z niego wychodzę a ww „Specjalistka” twierdzi z uporem , że ja nie szanuję kobiet / nie ufam im i tym podobne frazesy.

     

    A szanujesz? Myślę, że to wszystko idzie w parze - gdy masz niską samoocenę, pewność siebie, spójność wewnętrzną to i czujesz lęk i obawy, zagrożenia ze świata i ludzi. Jak będzie moc i wewnętrzny ład, to nie będzie lęku, że Cię ktoś wykorzysta, nawet jak do tego dojdzie to będzie to odebrane naturalnie i bez wielkiej "dramy". Tobie nic nie ubędzie na wartości.

     

    8 godzin temu, OldBernard napisał:

    Ponadto powiedziałem jej , że nie widzę sensu jakiegokolwiek związku w tym momencie bo myślę , że się rozpadnie (z powodu mojej „niesprawności”). 

    Doradźcie proszę bracia. Nawet od jakiegoś czasu staram się hamować wszelkie potencjalne relacje.

     

    Zgadza się, w momencie "ogarniania się" nie ma sensu tworzenie związku, same z tego problemy i świadczy tylko o braku świadomości. Pracuj nad sobą aż poczujesz swobodną przestrzeń otoczoną pozytywnymi uczuciami :)   

     

  17.  

    Uważam, że 16 godzin efektywnego działania jest możliwe, ale jako efekt przygotowania i wypracowania odpowiednich nawyków i przekonań. 

     

    takie bym zagadnienia wziął pod uwagę:

     

    • poznać bariery, swoje szkodliwe przekonania i zachowania,
    • wyeliminować to co zabiera energię, czas,
    • poznać swoje ego i jego mechanizmy,
    • dieta,
    • medytacja, relaks,
    • aktywność fizyczna,
    • pozytywne emocje,
    • samoświadomość,
    • emocjonalna inteligencja,
    • duchowa higiena,
    • odwaga,
    • praktyka "tu i teraz"

     

    Dla mnie poświęcanie czasu na te sprawy to jest właśnie produktywne działanie :) 

    • Like 1
  18. @NiesamowitySzymi Jak tam Bratku postępy?  Sam od pewnego czasu rozkminiam czy kawa nie powinna wylecieć definitywnie z mojego menu. Robiłem różne przerwy w spożyciu i generalnie widze że 1-2 kawy dziennie przez kilka dni daje znaczącą zmianę obrotów i problemy z koncentracją.

    Jak piję jedną lub dwie na weekendzie dla towarzystwa, do rozmowy to jest OK, ale jak zacznę pokładać w niej nadzieję na dodatkową moc, większą wydajność, pobudzenie, to efekty są odwrotne. Dziwne, ale tak mam i obserwuję to dokładniej już z pół roku.   

     


     

     

  19. @vodkas85 Postaraj się o wewnętrzny spokój, aby nie rządził Tobą strach, że "zrobisz rozpierduchę",  albo kogoś skrzywdzisz. Idź za głosem wyrażenia tego co czujesz, że chcesz zakomunikować, ale niech to nie będzie jakaś forma rewanżu, odwetu czy kary. Nie popadaj też w sidła ego i walki z innymi ego. 

     

    Chodzi i o wewnętrzne uczycie, że to co robisz jest konieczne i dobre, choć trudne i bolesne,  - coś jak chirurg przy amputacji kończyny, gdy gangrena zagraża życiu :) Ogarnij sytuację zrozumieniem, współczuciem i odwagą :)

    • Like 1
  20. "Zrobiłem" w tym roku koło 80 pozycji - niektóre tylko przeleciałem, bo okazały się mało ciekawe inne czytałem kilka razy i wracam do fragmentów systematycznie. 

    Głównie psychologia, duchowość, socjologia, rozwój i IT. 

     

    Kiedyś do takich książek podchodziłem intelektualnie nic nie dało poza pompowaniem ego - teraz podejście mam praktyczne, użyteczne - czytam i stosuję, testuję, sprawdzam :) - i to ma sens.

     

    dla tych co szukają inspiracji jak się ogarnąć:

     

    Polecam wszystko Dawida Hawkinsa (no może poza Sukcesem),

    Tolle(Potęga teraźniejszości), Pia Mellody (Toksyczne związki),

    Kiedy życie nas przerasta. Psychologia buddyjska w życiu codziennym - Pema Chodron

    Stosunkowo dobry - Marek,

    Cztery umowy - Ruiz,

    Inteligencja emocjonalna - Daniel Goleman

    Człowiek w poszukiwaniu sensu - V.Frankl

    Przebudzenie De Mello

    The Slight Edge - Olson

    No More Mr. Nice Gay - Robert Glover

    Prosta metoda jak skutecznie kontrolować alkohol - A. Carr

    Podręcznik Huny - Wingo

    Błądzą wszyscy (ale nie ja) - Aronson

    Niech się stanie człowiek - E. Fromm

     

     

     

    • Like 1
  21. 13 minut temu, Animavilis napisał:

    Zdradzisz jak technicznie przerobiles te 25 punktow? Robiles jaka agende, czy cos w tym rodzaju? Moja malza mocno lawiruje w tym co mowi i nie wiem czy nie wprowadzic zasady formalno-listownej komunikacji, zeby ciagle nie mataczyla i sie nie wycofywala z tego co mowi i robi. Ustalenie podzialu obowiazkow i odpowiedzialnosci to i u mnie problem.

    Było tak że z dwa miesiące temu ona wyszła z inicjatywą, żebyśmy powiedzieli sobi co chcemy, a czego nie chcemy, aby zobaczyć gdzie są problemy a gdzie części wspólne. Zgodziłem się i dałem trochę czasu, żeby to zrobić w przemyślany sposób.  Przygotowałem się zrobiłem sobie to na spokojnie i wyszła mi notka na 24 punkty z podziałem co jest nie tak i jak chcę by to wyglądało. 

     

    Po tygodniu próbowaliśmy rozmawiać i okazało się, że w ogóle się nie zrozumieliśmy. Ja podszedłem kompletnie, spisałem to, wyszło 4 strony z możliwie precyzyjnym wyrażeniem o co mi chodzi. Ona miała takie "przemyślenia w głowie" , które możnabyło zamknąć  w zdaniu "chcę żeby życie było fajne". Moje podejście i to ile mam do niej zastrzeżeń przeraziło ją i nie chciała tak gadać, unik. 

     

    Po jakimś czasie wręczyłem jej jednak te papiery, choć były to notatki dla mnie, ale "luz" pomyślałem, jest jak jest nie ma co się czaić. Wzięła i kontakt urwał się na jakieś 2 tyg. Potem zebrała się w sobie żeby o tym pogadać i na początku chciała to wszystko wepchnąć pod mianownik "to Twoje interpretacje i własne problemy, które projektuję", ale nie dałem się tak wymanipulować, bo z jej strony częsty argument  to "ja tak czuję", a mi właśnie odmawia prawa do tych odczuć i prawa do wyrażania tego, podczas gdy sama swoimi uczuciami prowadzi związek i rodzinę w środek burzy. Podjęła się omówienia całej listy, jak pisałem 7,5 godziny. 

     

    to były sprawy dotyczące naszej relacji i jej zachowań. Nie było szczegółów typu za co kto odpowiada, też by się to przydało. Nawet jak coś ustalimy to ciężko coś zrobić, bo zawsze się można przywalić do jakości wykonania lub czasu itp.

    Na choooj mam sprzątać chatę, jak zaraz po mnie poprawia i pitoli "wszystko muszę sama" - tak to kiedyś wyglądało. Teraz już nie ma takich tekstów.   

     

  22. po miesiącu...

     

    Cały miesiąc to praktycznie spokój na linii ja-małżonka. Kontynuuję politykę szarego kamienia :)   Robię swoje, bez zaangażowania w kontakt i "nasze", "jej" sprawy. 

    Ten spokój to spokój po burzy - na początku grudnia doszło do zainicjowanej przez nią rozmowy (trwała 7,5h!) - omówiliśmy wszystkie moje zastrzeżenia co do jej osoby. Dostała uświadamiającą petardę jak ja to widzę i co dla mnie jest nie tak. Było tego chyba z 25 punktów. Płacz przerywany próbami obrony i usprawiedliwieniami lub niechęć do omawiania czegoś co było dalej niż rok. Fakt przez ostatni czas dużo się w jej zachowaniu zmieniło i częstotliwość niezdrowych zachowań spadła, ale ja poszedłem horyzontalnie przez cały okres naszej znajomości. Kubeł lodowatej wody i odarcie ze złudzeń, że dalej patrzę na nią przez różowe okulary. Przyznała, że sądziła że jest lepiej - kluczowe "wydawało mi się" spotkało się z rzeczywistością. Co ciekawe rozmawialiśmy spokojnie i rzeczowo, nie odpuszczałem, nawet jak wiedziałem, że to moje "żale" za które jestem odpowiedzialny, to i tak mówiłem o tym, żeby miała okazję poczuć jak słabo się słucha gdy ktoś wytyka Ci całą chujozę. Pod koniec zaiskrzyło i napięcie się podniosło, poszło o finanse i wkład w majątek i zaczęła się spinać, że wszystko co mi zawdzięcza to mi odda, bo nie chce mieć zobowiązań i wytykania tego, nie protestowałem, mówiłem, że "proszę bardzo", ale to się skończyło z kolejnym dniem (czyli shittest). Potem mieliśmy oddzielne wyjazdy i tak z czasem sytuacja się uleżała.

     

    Płakała kilka dni i dalej jej to się zdarza, mówi że myślała, że jest dla mnie kimś ważnym i kochanym, a ja powiedziałem o niej tyle złego. Pytałem, co ma do powiedzenia na mój temat, bo chętnie przyjmę krytykę, ale nic nie powiedziała, bo stwierdziła, że mówienie przykrych rzeczy nie prowadzi do niczego dobrego.

     

    Zupełnie inaczej postrzegamy tą rozmowę, co sobie powiedzieliśmy - ona jako bardzo przykrą i destrukcyjną, ja jako konieczną i ukazującą prawdę bez zamiatania pod dywan.  ( i nie chodzi mi o prawdę, w sensie mojej racji, tylko, o to że te uczucia i myśli są właśnie takie, pewnie że to interpretacja, ale ja w niej żyję, a ona żyje w swojej, warto chyba to sobie uświadomić niż gniewać się na świat :) )

     

    Obecnie jest miła i znów się stara, komunikuje się, mówi o wszystkim co robi, planuje, pyta się o zdanie, konsultuje, nie robi żadnych zarzutów. Trochę momentami marudzi, że nie robimy wspólnych rzeczy, że ja komunikuję się formalnie i krótko i że już nic ode mnie nie może chcieć, tylko o wszystko prosić i pytać. Tak ofiara, ale w łagodniejszej wersji niż wcześniej.

     

    Ja jestem spokojny, dbam by był spokój, wprowadzam zmiany w codziennej rutynie swojej jak i domowej z dziećmi, bo wciąż są niejasności kto za co odpowiada i czego się oczekuje od siebie nawzajem.

    Skupiam się na efektywnym zarządzaniu swoją energią i rozwojem. Nie odpuszczaj nikomu toksycznych gierek/manipulacji i fochów (tu czasem córce się szkoła mamy udziela).

    Staram się wyganiać każdego kto stanie w kącie trójkąta Karpmana :) Wychodzę czasem na tym procederze, jako kat/prześladowca, ale coż, jak ktoś się uprze że jest ofiarą to "co ja mogę?" ;) 

     

    W Święta wszedłem bez entuzjazmu, ostatecznie podejmowałem decyzje co, jak i gdzie. Nie było konfliktów i sporów. Nawet się chyba wszystkim podobało, tak przynamniej każdy twierdził.

     

    Stałem się takim spokojnym, opanowanym acz aktywnym i zadowolonym człowiekiem.

     

    Do usłyszenia w 2018.

     

    Do siego roku!


          

     

     

    • Like 9
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.