Skocz do zawartości

t0rek

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez t0rek

  1. Ciekawy artykuł w temacie https://swiatducha.wordpress.com/2022/08/11/czy-jestesmy-jednym-ze-zrodlem/
  2. I poczekał sobie odpowiednio długo
  3. Ile to trzeba było czekać aż Bezmienow pojawi się w popularnym felietonie
  4. Akurat DDA to ma często tak, że niska samoocena pcha go w wir udowadniania całemu światu, że on/ona jednak da radę. Budzą się dopiero jak ciało odmawia posłuszeństwa. To nie jest usprawiedliwienie z mojej strony - po prostu taka osoba potrzebuje lat pracy nad sobą, żeby siebie ogarnąć i trzeba być tego świadomym. Ciągle chcesz bardziej niż ona, a to chyba gdzie indziej leży problem. Coś jak rada nadzorcza modliszek, dla których facet się w ogóle nie liczy. Co w sumie się pokrywa z ich doświadczeniem z własnym ojcem, które bankowo wyekstrapolowały na mężczyzn ogólnie i nauczyły się radzić same. To jest dobry fragment, bo pokazuje, że to nie jest tylko coś w stylu forumowego "braku szacunku do beciaka", tylko taki ukryty brak szacunku do ludzi w ogóle. Tutaj wszyscy inni ludzie są mniej ważni od tego psa. Teraz pytanie - jak taka osoba wychowa dziecko? Na rozpuszczonego Kevina czy Brajanka, co terroryzuje wszystkich naokoło? Pies już to robi.
  5. Ciekawe dlaczego Cię to tak wkurza... Najlepiej żuć pszczoły, c'nie? Też prawda, że spokojnie połowa kraju nadaje się na taką terapię. Kiedyś nawet programy dla dzieci programowały na ten wzorzec: (Od pewnego czasu Kulfon kojarzy mi się z nawalonym Geremkiem i nie mogę tego odzobaczyć.) Coś w tym guście. Może to jej sposób oswajania się z "facetem" wewnętrznie. Nie mówię, że dobry - każdy orze jak może.
  6. @Główny_Inżynier To w sumie nie tak źle - lepiej niż jakby była dzieckiem samotnej matki. Wydaje mi się, że może mieć traumy z tego najwcześniejszego dzieciństwa dotyczące mężczyzn i poczucia bezpieczeństwa. Z tego, co mówisz, to ona sobie może nie zdawać podświadomie sprawy, że z Tobą to ona ma stworzyć jakby osobną mikro-społeczność, a bardziej jesteś jakby dodatkiem do tego babińcowego plemienia z psem. Może ten pies to taki "facet w wersji bezpiecznej" ? Ja wiem, że to może brzmieć dziwnie, ale to czasem jakbyś miał do czynienia z dzieckiem, które przeżyło wojnę.
  7. Ciąża to dostawa potężnej dawki energii psychicznej dla kobiety i wiele ukrytych rzeczy potrafi wyjść z podświadomości. BTW o poczuciu bezpieczeństwa u DDA jest taki "dowcip" usłyszany od znajomej terapeutki: Jeśli nastąpi III Wojna Światowa, to przeżyją ją na pewno karaluchy i DDA.
  8. To, że ona może sama nie wiedzieć, że tak naprawdę zapełnia sobie slot pt. "tatuś" vel "figura gwarantująca bezpieczeństwo", a nie "partner". Z tatusiem się w końcu nie chodzi do łóżka.
  9. Poczucie bezpieczeństwa (dostarczane z zewnątrz) może być u takiej kobiety z DDA/DDD najważniejsze.
  10. Ja wiem, że z Totalnej Biologii i pokrewnych bywa beka (jeszcze ostatnio przez tą egzotyczną polską Instagramerkę-neofitkę), ale jednak wziąłbym pod uwagę jako jedna z poszlak. Mi się to w życiu sprawdziło przy analizie np. chorób z mojego dzieciństwa. https://www.totalna-biologia.pl/choroby/zapalenie-zatok Trochę wiem na temat DDA, bo jestem synem takiej matki. Miałem też partnerki DDA - terapeutyzowane i nie. Ogólnie rzecz biorąc, to nie przeceniałbym Twoich możliwości w tym zakresie. To jest gruby temat na wiele lat terapii, nawet jeśli ta osoba naprawdę chce i robi wszystko w kierunku, żeby to przepracować. To trochę jakbyś chciał łopatą zasypać Rów Mariański - może być trochę ciężko. Partnerka z tak dużymi brakami w poczuciu bezpieczeństwa jak w DDA/DDD wyssie każdego faceta z energii i to potwierdzi wielu terapeutów, a nawet psychiatrów.
  11. Na moje to może być nie tylko DDA/DDD partnerki, a jeszcze nie do końca odcięta jej pępowina od matki. W tym momencie @Główny_Inżynier wchodzi w ten system nie jako równorzędny partner, a jako przyszywany tatuś dla swojej partnerki, która gdzieniegdzie została na emocjonalnym etapie dziecka z pieskiem.
  12. Hmmm... ciekawe jakie kompetencje do mentorzenia facetowi może mieć laska, która na co dzień jest fotografką i modelką? https://ttv.pl/aktualnosci,926,n/wyjadacze-dlaczego-w-dziewczyne-nie-warto-inwestowac-pieniedzy,346334.html -> https://www.instagram.com/ika_kalinka/ https://www.maxmodels.pl/modelka-ika_kalinowska.html W tym kontekście można powiedzieć, że stare dobre Mystery Method zadziałało na panią modelkę książkowo (Jak dobrze, że te wyszukane imiona tak łatwo się googluje...)
  13. @Obliteraror Dla mnie od lat oglądanie tego typu programów to prosty sposób na dobijanie własnej kreatywności, inner game i samooceny. Nie bierzemy pod uwagę jak to było inscenizowane, jak inaczej działa wtedy intuicja czy ludzkie zachowanie. Sama obecność kamery już u wielu niepracujących w showbiznesie spowoduje, że wyjdą z nich wszelkie kompleksy, będą sztywniejsi itd. Co do gościa i pani nr 2. Zabawne - włączam "o, ona wygląda trochę jak moja znajoma, która jest trenerką zmiany". A potem okazało się, że ona jest mentorką. Jeśli to nie było ustawiane, to gość mógł zwyczajnie wyczuć, że coś jest nie halo i wyłączył totalnie grę. To przecież czuć, że ktoś cię traktuje i analizuje z góry, a nie przystaje do gry jak równorzędny partner. Ciekawe, że w komentarzach na Youtube wielu ludzi gościa broni. To trochę jakby wysoki manager z korpo poszedł na randkę i traktował randkowiczkę jak swojego niskiego podwładnego na wejściu, używając tego samego zestawu mowy ciała - przytłaczająco by to wyszło, nie? Ewentualnie jakby coach/psycholog randkował z manierami ze swojego gabinetu - no horror. BTW czy pierwszy filmik nie był przypadkiem chronologicznie później, po tym jak ona została już jego mentorką? Mi się nawet podoba, taka góralska łania. Ale trzeba by ją najpierw po męsku po tych górach właśnie przeczołgać, żeby przestała tymi oczętami przewracać
  14. Na moje to te Polki dorabiają (w komentarzach to widać, pycha się wylewa) teorie do nieprzepracowanych traum (w tym rodowych), lęków i PTSD, które karzą im utrzymywać ciągły zapierdol i strojenie się (jak dla zaborcy, pracodawcy i księdza). Co to za frajda tak żyć jak nie ma kiedy i jak tego celebrować, bo partnerka żyje z ciągłym kijem w dupie i wiecznie "zapięta pod szyję" poczuciem obowiązku? Szkoda, że tak bezrefleksyjnie się do tego podchodzi. No ale systemowi to na rękę jak robaczki mają kapo we własnych szeregach - w postaci żon.
  15. @slusa A jak tam z internetem komórkowym? Jak byłem tam na wyjeździe objazdowym na freeride narciarski, to to był duży problem. Lokales (mocno europejski, pół-Grek z pochodzenia), co nas woził, mówił, że nawet na firmę trudno mieć dobrą ofertę na internet komórkowy. Też się zgodzę, że tam są mocno męskie energie i dziki zachód na drogach.
  16. @Marek Kotoński A ja miałem akurat przyjemność poznać na żywo i miałem dobre odczucia, choć ma swoje fiksacje. Do tego ma normalną rodzinę, normalną pracę poza ezo (branża budowlana). Jest kulturalny i serdeczny do ludzi, nikogo na siłę nie wciąga i nie namawia na nic. Jedne warsztaty, na których u niego byłem, zrobił dla trzech osób za 200 zł od łba za dwa dni, od rana do wieczora. Cenię jego stronę internetową, bo to jest właśnie kopalnia wiedzy o różnych obciążeniach i tematach. Z czym się w sumie nie kryje (Garibaldi)
  17. Jeden z chyba bardziej odważnych w doborze tematów polskich ezoteryków. Parę przykładów filmów (które są tylko dodatkiem do jego strony) Ciekawy jest ten ciąg reinkarnacyjny III Rzesza -> USA (wojna Wietnam/Korea) -> Polska (to już się pojawiało w innych filmach, np. poniżej). Zwłaszcza w kontekście przemian w Polsce i np. https://www.kronikatygodnia.pl/artykul/31470,inflacyjne-pogrzeby-polskie-cmentarze-jak-z-usa
  18. Wiesz, ja nawet nieco wiem o klimatach, na które powołujesz, bo trochę się tym interesowałem. Uważam jednak, że poruszanie takich tematów z randomowymi współpracownikami na produkcji, to trochę między Don Kichote a Smerfem Ważniakiem. Nie rzuca się pereł przed wieprze, zwłaszcza jak to ma maskować braki w poczuciu pewności siebie i dystansu do własnej osoby. No to jeszcze lepiej. Szkoda, że nie biuro, bo oczami wyobraźni wyobraziłem sobie jakby Was z tą młodą wysłali na jakąś delegację i wyposażyli Cię w paczkę raków A że tak spytam - czego innego oczekiwałeś? Ja robię w IT i dopiero u któregoś z kolei pracodawcy spotkałem 2 ziomków, których takie tematy nieco interesują. A gdzie tu akurat absurd? Na forum IMO panuje trochę kult chada-blackpillowca, ale akurat to powyżej to bardzo życiowe rzeczy są. To nie jest autorytarna zasada, tylko po prostu trzeźwe zapewnienie sobie pewnej psychicznej higieny pracy. Sam doświadczyłem np. jak biurowa recepcjonistka w klimatach NPD/borderline budowała intrygi w jednym biurze, że nawet jeden team leader developerów polecał swoim ludziom mówić jej jak najmniej o sobie, bo ona to potem wykorzystuje. Myślałem, że wątek Tajlandii to raczej 180 stopni w drugą stronę niż PUA i wieczne nadzieje.
  19. Dla mnie to wygląda jak typowe biuro, gdzie nudę trzeba jakimiś lajtowymi intrygami zapełnić. @Edelgeist robi tu za chłopaka z dobrego domu, ludzie z biura chcą go rzucić na pożarcie młodej panci, a on się jeszcze wkopał opowieścią o erekcyjnych rakach. Pewnie dla wielu to może być na swój sposób "urocze". (A z tymi wstawkami o Biblii i Platonie to już w ogóle ) Czyli problem polega bardziej na tłumieniu własnych potrzeb. Przestrzeń to wyczuwa, więc podrzuca Ci takie urocze "przeszkadzajki". @Edelgeist może popracuj nad samooceną, poczuciem wstydu i pewnością siebie, to będzie to bardziej obracał wszystko w żart. Ja rozumiem, że "w firmowym atramencie pióra się nie macza", ale opisana przez Ciebie sytuacja to raczej nie z tych, gdzie mordercze korpobiurwy pastwią się nad biednym samcem.
  20. https://www.projectormovement.com/blog/human-design-splenic-projector https://humanarchetypes.com/intuitive-authority-in-human-design/
  21. Nie no - w niczym przecież. Przecież raz się żyje, relacje są przereklamowane, a ludzie są po to, żeby spełniać nasze zachcianki oraz niespełnione potrzeby z młodości. A jak nie potrafią tego zrobić, to trzeba ich zostawić zanim zaczną "pyskować" - przecież każdy musi znać miejsce w swoim szeregu i hierarchii. Tak długo jak wszystkim zainteresowanym to pasuje, to pewnie wszystko spoko. Tylko hmmm.... prędzej czy później do faceta dociera, że ciekawsze i głębsze jest "pójscie na ryby" (wstaw tutaj dowolną czynność tego typu) niż uczestniczenie w takim kołowrotku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.