Skocz do zawartości

Wrażliwy Egoista

Użytkownik
  • Postów

    159
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Wrażliwy Egoista

  1. Czytaj między wierszami. Bo widzisz, nie da się z psychologicznego punktu widzenia nie angażować emocjonalnie w relację, o którą ty dbasz. Nie możesz sobie założyć wyimaginowanej granicy i powiedzieć, że tej już nie przekroczysz. Chodzi o to, abyś nie utożsamiał swojego szczęścia jedynie od bycia z tą jedyną kobietą. Jak to osiągnąć? Jeżeli dbasz o własny samorozwój, masz pasję, znajomych, kochasz siebie - to czujesz się naprawdę świetnie. I dopiero teraz kiedy czujesz się dobrze sam ze sobą, możesz włączyć jakąś kobietę do swojego życia. Wiemy, że bycie z kobietą nie ma samych plusów więc, czysta matma: Czujesz się naprawdę świetnie + [masz kobietę - skala 100 pkt] Jednak związek który Cię satysfakcjonuje to składowa z minimum 70pktkorzyści (wynikających z jej obecności)oraz 30pkt strat (wynikającej z jej obecności i osoby). Więc czujesz się dobrze sam ze sobą + 70pkt związek, i - 30pkt za związek. Wciąż jesteś na plus - jednak kiedy punkty minusowe zbliżają się do punktów za korzyści - wtedy kończysz związek. A jak skończysz to zobacz co się dzieje(O ile jesteś mężczyzną i nie zaniedbałeś swoich spraw w związku): Ze wzoru usuwasz związek. Co Ci zostaje? Ty sam. Gratulacje, dalej możesz cieszyć się życiem. Tylko trzeba nad sobą panować i o siebie dbać, oraz nigdy nie wnosić więcej w związek niż kobieta - co praktycznie robi każdy biały rycerz "bo ona się tak stara,oh". Myślę, że zrozumiałeś, ale jeszcze podsumuję: Nie utożsamiaj swojego szczęścia ze stopniem zaangażowania emocjonalnego w związek. Możesz czuć się szczęśliwy, i darzyć kogoś uczuciem - lub... czuć się szczęśliwym i nie darzyć go nim.
  2. Widzę, że nie do końca dotarło, więc posłuchaj: Nie przeczę, że już w czasie wystąpienia alkoholizmu człowiek działa świadomie i jest sobą - studiowałem książki dot. psychologii i chemii i parę rzeczy wiem. Ja mówię tylko i wyłącznie o tym, co się działo przed - co ty z premedytacją pomijasz, bo tak jest Ci po prostu wygodnie, albo burzy to twoje przekonania, więc się nie chcesz zgodzić z tym co piszę. Bo zanim alkoholizm rozwinie się na dobre, to organizm daje pewne sygnały wcześniej, które łatwo zinterpretować - jak na przykład sztampowy już przykład myślenia o tym, żeby się napić w ciągu tygodnia. I ludzie to świadomie ignorują. Bo jak zapytam kogoś w ankiecie co ile pije, to jeden powie, że co weekend, drugi, że codziennie, a trzeci, że w sumie to raz w miesiącu. Każdy powinien wiedzieć ile i kiedy pije - i dobrze to wie. Ale wszyscy wolą się bawić niż pomyśleć wcześniej - tak jak te owce w stadzie. Kiedy byłem na pewnych pracach za granicą, gdzie alkohol leje się strumieniami, to po 2 tygodniach codziennego picia po 2-3 piwa (takie wakacjo-prace) pomyślałem, że w sumie, to nie jest najlepszy pomysł i robię sobie odwyk na miesiąc. Nie ruszyłem alkoholu w ogóle, choć nie mówię, że nie chciałem się iść napić na imprezę z kumplami do klubu. Po prostu pomyślałem wcześniej, że tak rodzi się alkoholizm, i jak nie potrzebuję, to nie będę pił. Tyle. Proste. Większość owiec tak nie pomyśli, a potem skupia się jedynie na tym, jak to ciężko, jak to źle, i że w ogóle, alkohol to oni... oni nie wiedzą... bo przecież nigdy nie pili... Nigdy to chyba nie myśleli.
  3. Tak, zdaję sobie sprawę, że istnieją takie przypadki - ale nie mam zamiaru na podstawie tych przypadków budować sobie zdania nt wszystkich alkoholików. Większość z nich nie uzależniła się od "jednego, niewinnego piweczka" wypitego raz w życiu. Z reguły zaczynają pić regularnie, nawet "co piątek" jak sam piszesz. Ale gdzie jest krytyczne myślenie? Wyłącza nagle wszystkim świadomość? Ktoś nie wie przykładowo, że pije w każdy weekend? Żarty sobie robisz? Jeżeli ktoś jest na tyle rozgarnięty, to załączy mu się czerwona lampka - ale wiesz co? Nie załączy się. A dlaczego? No bo MNIE to przecież nie spotka! Ja to jestem JA, nie byle kto! A tam pierdoły! Jak to zabawa bez alkoholu??? No trzeba się napić - człowiek mu-si-się-na-pić nie? Organizm wysyła wcześniej sygnały iż np. czuje się lekką chęć picia w dzień powszedni (zwykle małą) albo myśli się o piątkowym wieczorze w ciągu tygodnia w sposób "ja to bym się już napił, hehe". Tylko sprawa wygląda tak, iż większa część społeczeństwa nie jest inteligentna. Powtórzę Ci to jeszcze raz: Nie jest inteligentna - a na pewno nie do tego stopnia do jakiego wszyscy aspirują. Daje sobie manipulować, czy to za pomocą wiary, czy polityki i słów bez pokrycia. Nie wyciąga też wniosków - dlatego wybory wyglądają jak wyglądają i jedni zaraz zapominają o tym co było wcześniej, bo znów lud dostaje nową kiełbasę wyborcza. Większość ludzi jest pozbawiona krytycznego myślenia, posłuszna autorytetom. I tak działa biologia, tak działa społeczeństwo. Tylko czy ja mam się tym teraz przejąć i mam zacząć zbawiać wszystkie owce? A po co mi to? Zresztą wystarczy wejść na pierwszy lepszy mainstrowy kanał informacyjny, lub facebook'a i poczytać komentarze większości ludzi pod jakimiś trendami, zdjęciami polityków czy wydarzeniami - Ci ludzie nie potrafią stworzyć merytorycznie poprawnej wypowiedzi. Nie wspomnę o dawaniu się wykorzystywać w różnorakich "inicjatywach społecznych" w postaci marszów czy innych protestów, na których nawet nie wiedzą, co znaczą skandowane przez nich hasła. Nie, i jeszcze raz nie. @GluX Miałem na myśli bardziej wysublimowane tatuaże, niż te, o których piszesz. Przykładowo, czerwona róża z elementami darkness, na udzie mojej blond koleżanki o niezłej figurze. Dobrze się komponuje z całością.
  4. Jeżeli ktoś staje się alkoholikiem - to tylko i wyłącznie za własną sprawą. Oczywiście są różne czynniki, które mogą do tego pchnąć, ale ostateczna decyzja, czy się napijesz czy nie - zależy od Ciebie. Kwestia silnej woli i własnych zasad. Gdyby niczego nie odpierdolił, to by nie dał kobiecie żadnych kart, którymi później mogłaby przeciwko niemu grać - pomijam tu pomówienia. Dlaczego wszyscy dzisiaj chcą dzielić odpowiedzialność za swoje czyny i życie na wszystkich i wszystko? Wiek wchodzenia w dorosłość coraz bardziej się opóźnia, i czy te osoby które mają coraz więcej czasu na "dojrzewanie" stają się bardziej dojrzalsze? Owszem, są ludzie którzy wykorzystują to w świetny sposób, ale większość staje się nieporadnymi dzieciakami, które nie wiedzą np jak zrobić przelew na poczcie zrobić (ostatni przypadek z forum). I nie mówię, czy to jest potrzebne, czy nie - technologia dzisiaj pozwala nam uniknąć zabawy w te wszystkie papierki - tylko, że ludzie stają się mniej samodzielni. Niektórym technologia nie pomaga w życiu, tylko ich wyręcza. Żeby nie było, nie jestem przeciwnikiem milenialsów - sam nim jestem. Ja niczego nie zabraniam. Ja tylko wymagam paru rzeczy. Ale tatuaże to ty szanuj.
  5. @Bosman NowickiByłoby fair, gdyby każdy nowy, który chciał założyć temat w dziale "Własnych historii" miał za zadanie przeczytać przynajmniej 3 tematy (obojętnie jakie), które były wcześniej w tym dziale poruszone, i podać ich tytuły, na końcu tworzonego przez siebie wątku. Liczba nieporadnych pytań ograniczyła by się do 80%, bo na większość z nich, każdy znalazłby już sobie odpowiedzieć wcześniej czytając czyjąś historię i komentarze do niej. Ja @Pyrrus niczego nie zabraniam. Ja tylko wymagam paru rzeczy.
  6. Chyba każdy z braci podejrzewa, że to mi obrobiła tę gałę w kiblu. I macie rację. A tak na poważnie to zanim założysz nowy temat, to poczytaj sobie wcześniejsze historie w tym dziale, bo nikomu się nie chce uświadamiać wszystkich na nowo. Temat i tak już wyczerpali bracia wyżej, i polega to na tym, że kończysz związek. Ewentualnie ruchasz do końca, nie inwestując w niego - czekasz aż sam umrze śmiercią naturalną. Co potem? Potem kończysz czytać Kobietopedie i zaczynasz rozumieć. Tyle, nie ma innych dróg. Zresztą to troll, albo totalny przegryw.
  7. @Tomko Zawsze kiedy czytam te twoje pragmatyczne wypowiedzi, to sobie myślę, przez ile ty różnych sytuacji z kobietami musiałeś przejść. I z każdej wyciągnąłeś wnioski - bardzo dobre wnioski. Człowiek orkiestra.
  8. Czasem się zastanawiam gdzie niektórzy z was żyli przez tyle lat. W sensie, skąd taki długi czas bycia rycerzem? Nie miałeś wcześniej kobiet, albo jakichś nieudanych akcji z nimi? Bo nie chce mi się wierzyć, że przez tyle lat żyłeś w szczęściu i dostatkach z kobietami, i że dopiero w "pełni dojrzałym wieku" bańka pękła, i się wszystko wydało. Ja byłem pięknym, przykładowym i lśniąco-wypucowanym rycerzem do 5 klasy podstawówki. Wtedy dostałem też pierwszy raz "w twarz" od mojej "dziewczyny" w której byłem niesamowicie zakochany (pierwsza "miłość" kurwajapierdole" i to już w drugim dniu "związku". I to za taką ogromną pierdołę, która później i tak okazała się nieprawdą. Miałem może wtedy 9-10 lat, ułożony chłopiec. No i się wkurwiłem. (Oczywiście wcześniej wylewałem żale niczym Werter przez pierwszy miesiąc jak pojebus, że to wszystko jest niesprawiedliwe). Ale doszedłem do wniosku (autentycznie wracając raz drogą ze szkoły do domu), że... na chuj to wszystko? (Wtedy też zacząłem klnąć. Tylko tak... kurwa prawdziwie. Wtedy to nie było "dzisiaj", jeżeli chodzi o obyczaje.) I tak sobie myślę, czy wy nie mieliście wcześniej nieudanych przygód, że nie wyciągnęliście z nich wniosków, czy jak? Bo zdaję sobie sprawę, że matrix jest mocno zakorzeniony w głowie - mój został zniszczony zanim się zdołał całkowicie ugruntować, ale... przez tyle lat?
  9. @VIREKKolego nie rób off'topu. Ogólnie to tworząc ten temat w moim organizmie zaczęła rozwijać się pewna choroba zwana 'hajem emocjonalnym'. Skuteczna i szybka antybiotykoterapia przyniosła oczekiwane rezultaty. Spotkaliśmy się na imprezie u znajomych, i co widziałem? A no przeciętną laskę (mogę dać obiektywne już 6,5) studiującą gównoniszowy kierunek, robiącą ze studiów - sposób na życie i w sumie brak innych zainteresowań - czyli tak jak wszystkie. Bogatszy o nowe doznania, wnoszę o zamknięcie tego pierdolnika. Ja
  10. Witamy w kompanii braci.
  11. Powiem Ci tak chłopcze, bo nie wynosisz dosłownie nic z lekcji które tutaj dostajesz: Pierdolnij sobie zdrowo w ten pusty łeb, i wróć tutaj za jakiś czas. Ile razy można wałkować to samo, w tym samym związku, z tą samą kobietą? To już któryś temat z kolei o twojej pannie i waszych czułościach - a raczej twoich umizgach w jej stronę w ciągu kilku dni. Czekam na temat: Nie odpisała mi dziś na smsa - co robić?
  12. Skoro już cytujesz, to podawaj autorów cytatów. Chodziło mi o to, że wszelka nauka uwodzenia kobiet, w momencie kiedy nie poświęca własnemu rozwojowi w przynajmniej równym stopniu jest bez sensu. Przez chwilę utrzymasz ramę, a później wszystko szlak trafi. To tak jakby dać 10-latkowi duży, dwuręczny miecz. Rąbnie dwa razy robiąc wrażenie i po robocie, bo w dłuższej perspektywie go nie utrzyma. I tak jak mówiłem, wszelkie kursy uwodzenia - bez ogarnięcia siebie wcześniej, polegają jedynie na tym, że to TY wciąż biegasz za kobietą. Teraz biegasz za to z głową bogatszą o pewne sztuczki i gesty. I to nie jest złe - kobiety lubią być zdobywane, i warte te rzeczy umieć - ale jak mówię - bez uprzedniego ogarnięcia siebie i własnego mindsetu to na nic się zda. Sztuka uwodzenia kobiet powinna być dodatkiem do twojej osoby, nie główną zaletą. Jest pełno takich kurwiarzy, którzy ogarnęli to do perfekcji, i ruchają tak do 40. Potem się budzą, że w sumie nie mają nic, brzuch już też nie ten, a młode już się tak nie dobierają bo jednak dalej wolą wybrać faceta znającego się na kobietach, ale który też ma przy sobie pewne zasoby. A skąd je ma? Bo najpierw zainwestował w siebie - później kontakty z kobietami.
  13. Skoro już pytasz, co o tym sądzimy - to Ci powiem Wolałbym tą kasę zainwestować w siebie. Swoje pasje, rozwój, podróż. Ale rozwój prawdziwy, nie sztuczny i udawany - typowo pod kobiety. Niektóre osoby z tego forum sądzą, że powstało po to aby, aby biegać za kobietami i je urabiać. Bo na tym ten twój kurs się opiera. Po kursie to TY wciąż biegasz za kobietą, i sprzedając jej swoje sztuczki próbujesz ją uwieść. My tutaj chcemy dojść do tego poziomu, żeby to kobieta pragnęła nas uwieść, i żeby to ona zastanawiała się nad tym, jak to osiągnąć. Chyba, że interesują Cię tylko ONS'y bo żadnymi "sztuczkami" kobiety na dłużej nie zatrzymasz. Ale wtedy idź sobie na forum PUA, tam dostaniesz lepsze rady, bo to ich specjalizacja.
  14. Ej panowie - to jak to jest z tym dotykaniem? Ej, ale jak to jest? W sensie mam ręce i co? Mam je wyciągnąć? A jak mi upierdoli? . . . Ostatnio na forum coraz częściej pojawiają się tematy, typowo "pod kobiety"- czyli "Co robić albo jakim być aby kobiety się mną zainteresowały i abym nie wylądował w friendzone?" Jestem ciekaw, po co Ci na ten czas takie czysto subiektywne-sugestywne rady, skoro twój mindset nie jest jeszcze dość silny? Skoro ty się boisz wylądować w FZ to tam wylądujesz. Dotykanie kobiety nie polega na schematycznym wyklepaniu pewnych ruchów - a tylko takie dostaniesz przez internet. To na ile możesz sobie pozwolić i kiedy możesz sobie pozwolić, zależy od tego jak bardzo charyzmatyczny i pewny siebie jesteś, oraz tego co sobą reprezentujesz. Typowy beta-provider za sprośny, wyuczony żart zostanie przez kobietę wyśmiany - ewentualnie uzna, że jest facet jest sprośny i zboczony. Alfa, albo przynajmniej facet pewny siebie i taki który wie czego chce, za taki żart dostanie uśmiech, i "odpierający" tekst kobiety np. jaki to on niegrzeczny. To nie forum PUA.
  15. Pozdrawiam i zachęcam do obejrzenia - merytorycznie, a i przepełnione inteligentnym humorem.
  16. Skoro temat przerodził się w "pierwszą popijawę w życiu", to skrobnę coś od siebie. Pierwszy raz "urwał mi się film" w czasie imprezy w wieku 16 lat. Było to na 18-stce u kuzyna. Pamiętam jedynie tyle, że wznosiliśmy toast stojąc wszyscy przy okrągłym stole, później wyszedłem na balkon z jakąś laską, bo już była chętna. [Chwila przerwy - ciemność - luka w pamięci] Czuję, że jest mi strasznie zimno. Otwieram oczy - jest noc, leżę za domem u kuzyna w ogrodzie. Nieopodal dalej leżą moje rzygi. Wchodzę do domu -.... cisza. Słyszę w tle cicho grający utwór - jaki? Tego nie pamiętam, nie zwróciłem uwagi. Wchodząc na drugie piętro, zerknąłem jeszcze przez uchylone drzwi do łazienki, a tam? Kumpel "przewieszony" przez wannę, głową w dół. Nie wiem czemu się tam położył, ale narzygane w zlewie. Wchodząc na górę usłyszałem jakieś powitalne krzyki, że "wróciłem". Nie spoglądając na nikogo, otworzyłem pierwsze lepsze drzwi i dosłownie jebnąłem się na łóżko aż coś strzeliło (rano się dowiem, że połamałem przez to te deski, które trzymają materac). Tego ranka dowiem się również, że moje sznurówki od nowych trampek są spalone (jakiś piroman mnie próbował podpalić chyba). Zwiedzając nad rankiem pokoje natrafiłem na kolegę która leżał na podłodze, twarzą we własnych rzygach - dosłownie, i coś tam mamrotał do siebie. Nie chciałem niczego sprzątać, więc postanowiłem wrócić do domu. Tak to jest jak się niedoświadczone do wódki dobierze.
  17. Nie do końca rozumiem tej całej, dzisiejszej sytuacji wielu ludzi. W sensie - mamy internet, świat staje się globalną wioską, wszyscy są na wyciągnięcie ręki i... No właśnie co? Ludzie jak byli samotni, tak nadal są. Internet? Internet jest świetnym sposobem na poznawanie nowych ludzi. Kiedyś założyłem konto na biologu - z racji tego iż kierunki przyrodnicze to mój czarny konik, i później tak już poszły wiadomości prywatne z powodu jakiejś dyskusji w jednym z tematów, że znam się z pewną dziewczyną do dzisiaj. Naprawdę ogarnięta dziewucha. Innym razem, założyłem tindera - z ciekawości. Na 300 zmatchowanych lasek, spotkałem się tylko z dwiema - czyli tymi które naprawdę coś sobą reprezentowały, i odnosiłem wrażenie, że przebywanie z nimi nie uwłacza mojej inteligencji. Z jedną z nich do dzisiaj utrzymuję kontakt (to już 2 lata), a od października z racji tego, że zaczynam studia w jej mieście to będzie o jakieś 99% częstszy. W trakcie - jak i po podróży autostopem po Europie poznałem również masę świetnych ludzi. Istnieją specjalne fora, na których autostopowicze się zbierają, i szukają sobie np. partnera do podróży(praktycznie codziennie ktoś kogoś szuka, w tym kobiety szukają sobie mężczyzn żeby czuć się bezpieczniej ), lub organizowane są też wyjazdy integracyjne dla wszystkich chętnych. Kilka osób z bliższych (jak i dalszych) znajomych co chwila pisze do mnie z nadzieją, że pozwolę im potowarzyszyć mojej osobie w trakcie stopa do Włoch, bo sami się boją. I pewnie zabiorę ze sobą dobrą kumpelę. O relacje trzeba również dbać - a nie czekać tylko aż ktoś zawsze napisze/zadzowni/zaprosi pierwszy, ale skoro np. nie jesteś ciekaw co u twojego znajomego, to po prostu nie jesteś zainteresowany znajomością z taką osobą. Czasami ty wychodzisz z inicjatywą, czasami oni - piszę to, bo wspominałeś, że "odciąłeś się" od ludzi. Napisz nam jakie masz pasje? Jakie zainteresowania? W czym jesteś dobry? Istnieją setki grup na facebooku tworzonych przez fanów praktycznie każdej dziedzin z życia, gdzie ludzie się zbierają, wymieniają kontaktami, wychodzą gdzieś razem. Pytanie tylko co ty masz do zaoferowania jako osoba, i czego oczekujesz?
  18. Już widzę te wszystkie feministyczne hasła skierowane przeciwko takowej inicjatywie. Co oczywiście nie stoi w sprzeczności z tworzeniem "lokali tylko dla kobiet, tudzież zabraniającym mężczyznom wstępu". Stwórzmy własny Fight Club. Taki podziemny klub, na całą Polskę. <Marzenia>
  19. Gdyby nie to, że jesteś dobrze zbudowany (wnioskuję, że to twoje zdjęcie na avku) - to już dawno byłbyś kopnięty w dupsko. Bo tak między nami, to w głowie masz niezły burdel - nie tylko emocjonalny. Najpierw piszesz lasce, że "będziesz ją zdradzał jak chuj". Później zakładasz wątek na temat tego, że gdzieś tam ktoś ją podwozi - co było ewidentnym shit testem, który już oblałeś, bo się przejąłeś. Popuściłeś pannie smycz (choć wątpię, żebyś kiedykolwiek ją na niej trzymał) i teraz zaczęło się urabianie Ciebie takimi gównianymi akcjami. Szacunku do siebie nie masz? Pewnie nie, skoro nie wymagasz nawet od niej, żeby ona miała go do Ciebie. Jak ktoś tak odpierdala, to urywasz rozmowę, tyle. Piszesz datę i godzinę spotkania. Jeżeli ona zaczyna swoje tyrady, to piszesz zwięzłe "Skończ pierdolić " I nie odpisujesz. Zajmujesz się swoimi sprawami - których nigdy Ci nie powinno brakować, jeżeli dbasz o swój samorozwój. To takie trudne? PS Osobiście dodam to tego, iż w innym wątku pisałeś nt swoich znajomych - "iż to sami biali rycerze są". To, że masz jakieś tam aspiracje do bycia mężczyzną, nie oznacza, że już nim jesteś. Bo czym się różnisz od sztampowego rycerza? Poza posiadaniem konta na tym forum - mentalność masz taką samą.
  20. Zamiast w dziale "wtopy i upokorzenia" powinieneś był to umieścić w "moich historiach" - świetna przygoda swoją drogą. Nie dziwię się, że tego typu doświadczenie wyryło głęboki ślad w twojej pamięci - obudzić się w szpitalu z podłączoną kroplówką, nie pamiętając co się stało wcześniej - nie jeden by tak chciał. Myślę, że gdzieś podświadomie każdy do tego dąży . Albo i nie? Choć ja po dobrym melanżu, kroplówki bym nie odmówił - od razu postawi człowieka na nogi.
  21. Kup jej kilo soli jodowanej w te góry, i niech żre. Co mógłbym dodać poza tym, co napisali od siebie bracia? Cóż... należy kategorycznie się ewakuować - bo powiedz sobie szczerze, jakie korzyści ona wnosi w twoje życie, poza tym, że jest - co jest Ci zbędne? A na pewno już będzie, kiedy odbudujesz siebie. PS W prawym dolnym rogu masz przycisk "Edytuj", i korzystasz z tego jeżeli chcesz coś dopisać do swojego postu - nie pisz postów jeden pod drugim, bo zaraz moderowe chłopaki wpadną, i Ci napierdolą czerwonych punkcików. Posty które chcesz scalić - zgłaszasz. Opcja zgłoś, jest w lewym górnym rogu postu.
  22. Witamy w kompanii braci.
  23. Dlatego też agresję, złość i buńczuczność piętnuje się na każdym kroku - jakby to były "złe emocje". Nie ma złych emocji, można sobie co najwyżej nie radzić z emocjami. I śmiem twierdzić, iż jest to celowo przeprowadzany zabieg. Wszakże społeczeństwo pozbawione tychże emocji, staje się dużo bardziej podatne na manipulacje i wprowadzanie kolejnych ograniczeń - i jeżeli ktoś się zaczyna buntować, to od razu mu się przypina łatkę faszysto-nazisty, tylko dlatego, że nie gra z resztą społeczeństwa w zbiorowym, zaślepionym kumbaya. I piętnowane są głównie postawy męskie, dlatego, że kobiety są o wiele łatwiejsze na ustosunkowanie się do władzy i zaakceptowanie czegoś, byle tylko społeczeństwo było całe i było bezpiecznie - kobiety nie cenią sobie tak wolności podatkowej czy innych praw przypisanych jednostce (poza tych związanych ze swoją seksualnością). Żeby wprowadzić coś na kształt ustroju totalitarnego, gdzie jednostka będzie kontrolowana pod każdym względem, trzeba najpierw "wykastrować" większość mężczyzn. Jeżeli to się stanie, kto się wtedy postawi, jeżeli skrzywi się komuś psychiką mówiąc, że obrona(agresja) na atak skierowany w nas, jest gorsza od samego ataku na nas? Czyli nic tylko nadstawiać drugi policzek, w imię wyimaginowanych wartości. Tak sobie myślę tylko. Może się mylę? Z drugiej strony, jeżeli chcemy podbić kosmos i nie unicestwić siebie nawzajem wcześniej, pasowałoby aby ludzkość weszła na jeszcze wyższy poziom świadomości. Na razie władza idzie "na skróty" i chce wejść na kobiecy poziom świadomości, ale to nie oznacza postęp - tylko stagnację i zniewolenie, bo równowaga zostanie zachwiana.
  24. Planuję zakup do mieszkania na studia ten oto sprzęt: http://www.ceneo.pl/44343650 Kumpel ma - sprawuje się świetnie. Bass pogłębiony, jest NFC, jest bluetooth, podłączysz do kompa. Ogólnie uniwersalna mini wieża z mocnym, czystym jebnięciem. Wysoka, bo coś ok 1m ma Świetnie się sprawuje w pokoju nocą (Kolory i czas naświetlania można sobie ustawić) i tak miło gra w tle, rzucając czasem niebieskim światłem - tworzy klimat. Raz zabrał to nawet na imprezę do jakiejś studenckiej piwnicy i powiem, że sobie poradziło - całkiem nieźle zresztą. W sklepie tutaj za 990, ale na allegro czy olx kupisz już za 700.
  25. >Liceum, ostatnia klasa >35 ludzi (w tym 5 facetów) >godzina z wychowaczynią >jak zwykle trzeba przenieść jakieś ławki bo coś laskom nie pasuje >mężczyźni z tyłu na wyjebaniu > głos z pierwszej ławki - "królowej klasy" >"eeeeej, chłopaki chodźcie nam to przenieść" > "A to co? Rączki ucięło? >bulwers aż miło >Wychowawczyni z uwagami, żem niewychowany >Po chwili największy z białorycerzy wstaje i idzie >na klasowym piwie, zostaje wyśmiany od maminsynków przez pijane laski >i tak go nie było, bo niepijący >takie życie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.