Skocz do zawartości

Siłacz

Starszy Użytkownik
  • Postów

    290
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Siłacz

  1. Tak, dokładnie. Ręki sobie uciąć nie dam, ale całkowicie poważnie - oprócz wymienionej sytuacji nie mogę, choćbym bardzo chciał się doczepić absolutnie niczego.
  2. Hej. Mam aktualnie małą rozterkę z dzisiejszą sytuacją związaną z moją obecną dziewczyną - jesteśmy razem już ponad 4 lata, układało się różnie - początek super, później popuściłem i traktowałem ją jak normalnego człowieka zapominając, że jest kobietą i było dużo gorzej - kłótnie, sprzeczki, awantury, ale wszystko było w granicach zdrowego rozsądku, a talerze nigdy nie latały. Później poznanie forum i całkowita zmiana mojego podejścia do związku - nie z tą, to z inną, a jak nie z inną to samemu też będzie dobrze. Stawiałem sztywne warunki, ja decydowałem we wszystkich sprawach związanych z nami i to moje zdanie zawsze było ostateczne i właśnie wtedy związek był jeszcze lepszy niż na samym początku. Teraz wydarzyła się kolejny raz, bodajże trzeci w przeciągu ostatniego kwartału bardzo podobna sytuacja, która nie ukrywam, że wyprowadza mnie z równowagi i przez to (być może błahostka i głupota) zastanawiam się, czy tego nie zakończyć, bo wiem, że w przyszłości takie sytuacje mogą się wydarzać częściej, czego absolutnie nie zaakceptuje. Wracałem dzisiaj z pracy dopiero pod wieczór. Wszedłem do sklepu i stojąc przy kasie zadzwoniłem do dziewczyny. Ton głosu z mojej strony był normalny, delikatnie przyciszony ze względu na to, że stałem w kolejce i mówiłem po prostu cicho. - Mówię, że jestem w sklepie, na chwilę muszę gdzieś podejść, ale za około 15-20 minut u niej będę. - zjesz obiad, odgrzewać? - Mówię, że nie, dzięki, jest gorąco i teraz nie mam ochoty. Zjem później. - A co ty taki zły? O co ci chodzi? - Nic, jestem zmęczony, jest strasznie gorąco i czekam w kolejce. - Nie chcesz to nie jedz, nie wiem po co szykowałam, najwyżej wyrzucę do śmietnika. - Tutaj się pożegnałem i zakończyłem rozmowę. Dzwoni do mnie 5 minut później - zaczyna się, że umawialiśmy się, że zjesz, bla bla bla i typowe babskie szukanie zaczepki. Odpowiedziałem, żeby przestała dokładać do mojego życia więcej problemów, bo sobie tego nie życzę i jest mi to nie potrzebne. Tutaj jak to zwykle w dyskusji z kobietami - odwrót i teraz problemem nie jest obiad, a to, że jest dla mnie problemem, że jak tak mogłem powiedzieć, że o co mi chodzi, że tyle dla mnie robi... Kolejny raz kończę rozmowę. Zmieniam plany i jednak nie idę do niej - zająłem się czymś przyjemniejszym i ochłonąłem. Kolejny raz w krótkim czasie jest taka sytuacja - zainicjowanie przez nią sprzeczki o bzdurę - jak mnie wyprowadzi z równowagi to wykorzystanie mojego potknięcia - tutaj akurat o to, że powiedziałem, że dokłada do mojego życia problemy i dalej ciągnięcie przez nią tego, jakby była to moja wina. Po 1-2-3 dniach mojego milczenia i odcięcia się wszystko wraca do normy, ale przepraszam po takiej sytuacji jeszcze nie usłyszałem. Co Wy byście w takim przypadku zrobili? Wiem, że powód bardzo błahy, ale wiem też z historii innych Braci, że to może być początek i później może być na prawdę bardzo źle. Poza tym - dziewczyna ideał i jednak oprócz tego to nie mam się do czego doczepić.
  3. No to już prawie koniec stycznia, a ja zmieniam plany. W obecnej firmie dostałem podwyżkę i obiecano mi zmianę stanowiska na wyższe (właśnie konstruowanie i programowanie sprzętów, które obecnie składam i pracuje nad nimi od strony technicznej). Udało się to, nie ukrywam tylko dzięki temu, że zacząłem się uczyć Javy, bo przez to poszedłem porozmawiać z 'górą' o podwyżkę, stwierdzili, że ciężko będzie cokolwiek u mnie podwyższyć, bo już jestem w górnych widelkach zarobków, więc podziękowałem i powiedziałem, że dokończę co tutaj zacząłem i moja kariera w tej firmie dobiega końca. Wtedy zaczęliśmy już rozmawiać inaczej - padło pytanie czego oczekuje, odpowiedziałem, że rozwoju a nie tego, żebym stał w miejscu i na ten moment na pewno podwyżki - dostałem 10% więcej, dowiedziałem się, czego mam się nauczyć i jakie są dalsze plany wobec mnie - zauważyłem, że bardzo na mnie stawiają i widzą potencjal, usłyszałem, że jak na mój wiek i krótkie doświadczenie zawodowe to jestem bardzo ogarnięty życiowo i mam olbrzymie predyspozycje, żeby to kontynuować (to jest fakt, sam to widzę, ale dopadła mnie wtedy olbrzymia chęć zmiany, co zresztą już nastąpiło). To, czego musiałbym się nauczyć w Javie, żeby zacząć pracę jako programista to jest małe piwko w porównaniu tego, co teraz muszę opanować. Jest tego znacznie więcej, w dziedzinach informatyki (język C), elektroniki i automatyki, mam postawione konkretne wymagania i tak samo w drugą stronę - mam zagwarantowane, że jak to opanuje to od razu dostanę awans na wyższe stanowisko. Dodam, że osoby z takim doświadczeniem i takimi wymaganiami szukają już 2 rok i przez ten czas był tylko jeden facet na rozmowie, lecz mimo wszystko nie doszło do zatrudnienia, branża bardzo hermetyczna, ciężko tutaj cokolwiek osiągnąć bez ogromnego doświadczenia i bez wielkiego zapału, ale też dobrze opłacana, a ja mam start zapewniony. Cieszę się, że zacząłem, dzięki temu ruszę ostro w przód.
  4. Ciąg dalszy moich postępów: W pierwszym poście założyłem sobie, że do końca lutego przeczytam książkę ze zrozumieniem i na bieżąco będę wykorzystywał wiedzę w niej zawartą do końca lutego 2018. Mamy końcówkę pierwszego tygodnia stycznia, a ja przeczytałem i opanowałem 7 z 17 rozdziałów i dodatkowo do tego cały czas oglądam na Youtube kurs z kanału Cave of Programming, gdzie jestem na 22 (z 47) filmiku. Najlepiej i najszybciej uczę się najpierw oglądając filmik > piszę jakiś prosty program, żeby wykorzystać tą wiedzę > czytam poświęcony temu rozdział/temat w książce, gdzie materiał jest w odniesieniu do filmików rozszerzony i znowu piszę coś prostego. Podejrzewam, że jeszcze troszkę przyspieszę i do końca stycznia spokojnie ogarnę te wszystkie podstawy z książki i kursu z Cave of Programming, oczywiście jednocześnie piszę, piszę i jeszcze raz piszę te programiki.
  5. Dziękuję i wzajemnie życzę powodzenia. Serdecznie dziękuję! Obejrzałem ze zrozumieniem już 15 odcinków tego kursu i faktycznie - wytłumaczone prosto, jasno i dobitnie. Nie jest to rozwlekane jak w w/w książce co jest ogromnym plusem, bo nadmiar wiedzy aż tak nie przytłacza. I właśnie już doszedłem do wniosku, że tak jest dla mnie korzystnie - oglądam dany materiał, ćwiczę i tworzę samodzielnie prosty program na jego podstawie, później czytam o tym samym z książki - postaram się w ten sposób ogarnąć te podstawy. Nie widać. Super! Powodzenia! Ja traktuję mój obecny wiek jako próbę - jestem aktualnie w branży elektronicznej, dla wielu w moim wieku moje obecne stanowisko i zarobki to szczyt marzeń, ale ja wiem, że jestem tu jeszcze tylko na chwilkę, bo chcę liznąć więcej doświadczenia z większej ilości dziedzin - w tym programowanie. Być może programowanie to jest właśnie to czego szukam? Nie dowiem się tego, póki nie spróbuję, a na próbowanie mam właśnie teraz czas. Dokładnie. Ogólnie branża techniczna to zupełnie inne warunki i specyfika pracy niż wszelkie inne branże. Tutaj jest po prostu inaczej. Powodzenia!! Po kursie daj znać czego się nauczyłeś i jak oceniasz takie kursy! Powodzenia! @MoszeKortuxy bardzo dziękuję! Również powodzenia! Już kolejna taka cenna rada, bardzo dziękuję za cały wpis i również życzę powodzenia! Dziękuję i również życzę powodzenia! @Gromisek Bardzo dziękuję! Dzisiaj już troszkę przysiadłem. Obejrzałem 15 filmików z kursu Cave of Programming, który podlinkował tutaj Zaradny i równolegle z nim samemu wykorzystuje to, czego się nauczę robiąc bardzo proste programy i czytam książkę tak, aby tą początkową wiedzę czerpać z dwóch źródeł. Zauważyłem, że w Cave of Programming wszystko jest pokazane bardzo prosto i jasno, natomiast w książce wszystko jest opisywane szerzej. Na dzisiaj umiem deklarować zmienne, wiem czym się od siebie różnią, tworzyć klasy i metody, poznałem pętle, tablice jedno i dwuwymiarowe, potrafię też pobierać dane (zarówno liczby jak i łańcuchy znaków) od użytkownika i stosunkowo długo siedziałem i "bawiłem" się tym wszystkim tworząc proste programy wypisujące jakieś dane np. alfabet od a do z w konsoli, albo alfabet od wybranej literki do końca i różne inne wariacje, programiki tworzące różne obliczenia na podstawie podanych danych i dużo, dużo innych. Są to podstawy z podstaw ale i tak jestem z siebie dumny, bo udało mi się wygospodarować wiele czasu i faktycznie uczciwie do tego przysiąść. Oby tak dalej, chociaż droga jeszcze długa.
  6. @robert_m Nie wiem dokładnie jak to wygląda, ale czytałem, że jak już coś więcej potrafisz w jednym języku, to przeskoczyć na drugi jest już wiele prościej, bo zmienia się tylko składnia i komendy. Na podstawowych elementach takich jak deklaracje zmiennych, wprowadzanie danych przez użytkownika, czy pętle widzę, że to jest prawda - to, co ogarnąłem w C++ robi się identycznie w Javie, tylko zmienia się składnia. Teraz nie mogę się już poddać, mam od 2018 roku zaplanowane minimum 2 godziny dziennie codziennie, więc czas jest, motywacja na ten moment jest, więc nic tylko działać. @azagoth Bardzo dziękuję.
  7. Witajcie Bracia! Jako, że takie publiczne wpisy i deklaracje dobrze działają na moją psychikę i bardzo mocno motywują do działania, to informuję, że w roku 2018 będę pracował na pełen etat jako programista. Dlaczego? Obecnie pracuję w pokrewnej branży, ale nie mam zupełnie styczności z programowaniem, tylko zajmuję się fizycznym zaprojektowaniem i montażem elementów elektronicznych (w tym mikrokontrolery, mikroprocesory które sterują całym sprzętem) w całość, ale programy są napisane przez inne osoby z zespołu. Zarabiam dobrze, jak na mój wiek i porównując się do swoich znajomych to nawet bardzo dobrze, ale wiem, że to nie jest to, co chciałbym robić całe życie i dlatego chciałbym spróbować swoich sił jako programista, ale jednocześnie "wyjść" z branży elektronicznej, w której obecnie siedzę, bo czuję, że to jest nie to. Lubię to, ale chcę zmian. Liczę się z tym, że na samym początku w nowej branży moje zarobki mogą spaść, ale wiem o tym, że długofalowo (być może już nawet w 2018 roku) wzrosną. Jak? Nie zaczynam od zupełnego zera. Znam podstawy (język C++ / C#), ale jest to bardzo mało, chociaż stanowi jakiś punkt, skąd mogę zacząć dalszą naukę. Chciałbym ogarnąć język Java, ponieważ widzę ogromne zapotrzebowanie na osoby programujące w tym języku, jest masa poradników / kursów i książek, dlatego start nie będzie drogą przez mękę i czymś niemożliwym. Potrzeba tylko i aż cholernego samozaparcia i długich godzin ćwiczeń i nauki. Przed świętami zaopatrzyłem się w książkę "Java. Przewodnik dla początkujących" wydawnictwa Helion, na dniach zacznę przyswajać wiedzę w niej zawartą, chociaż wiem, że to jest tylko pierwszy kroczek i są tam zawarte podstawy, lecz z tego co czytałem w internecie, to są to solidne podstawy, które pozwolą stworzyć jakiś swój program i stanowią niezłą bazę na dalszą naukę. Oczywiście nie będę książki tylko czytał, ale jednocześnie pisał proste, małe programy, w których wykorzystam to, czego się po drodze nauczę. Książkę chciałbym opanować i zacząć wykorzystywać to, czego się nauczę do końca lutego 2018 roku. Po tym wykonam sam, od podstaw jakiś bardziej skomplikowany program, aby wykorzystać wszystko, czego się przez te dwa miesiące nauczę - konkretnie jeszcze nie wiem co to będzie, ale pomysł na pewno niebawem wpadnie sam. Następnie uważam, że będę już sam najlepiej wiedział co robić dalej, bo albo mnie coś zainteresuje, albo po prostu zacznę ogarniać jakieś bardziej skomplikowane sprawy i do końca maja 2018 chciałbym dołączyć do zespołu programistów (najpewniej będzie to jakiś projekt, do którego się dołączę) i popracować w grupie, wykorzystać co się nauczyłem w praktyce i nauczyć się pracować w większej grupie. Chcę to zrobić dobrowolnie i nie oczekuję za to wynagrodzenia. Uważam, że już w sierpniu będę mógł szukać w okolicy firmy, która będzie chciała mnie zatrudnić i która zauważy we mnie ogromny potencjał. Na początek liczę na jakiś staż w pełnym wymiarze godzin - tutaj już oczywiście oczekuję zapłaty i po nim - myślę, że nie będzie problemów z zatrudnieniem mnie. Więc Bracia - trzymajcie kciuki. Jak ktoś przebył podobną drogę, to czekam na jakieś wskazówki / porady. Przebieg wszystkiego co z programowaniem związane, co jakiś czas opisywał będę w tym wątku.
  8. Dla mnie to samo, wszystko co sobie założyłem na ten rok, to udało się dokonać, a niektóre rzeczy nawet z nawiązką, więc czas ustanowić sobie teraz nowe cele na rok 2018, a będzie ich kilka, większych, cięższych do osiągnięcia niż te w 2017, ale wiem, że dam radę, bo czemu nie. Do końca 2017 jeszcze wyjdę na prostą ze studiami, porobię wszelkie projekty, które mam do zrobienia i w pracy zamknę jeden sporawy projekt i będę miał wszystko na czysto. Nic tylko witać 2018.
  9. U mnie od zawsze były prezenty. Na Mikołajki 6 grudnia zazwyczaj słodycze, na Boże Narodzenie zawsze albo to co sam stwierdziłem, że mi się przyda, a jak nic nie potrzebowałem to gotówka. Od małego byłem nauczony, żeby dobrze się obchodzić z pieniędzmi, tzn. że nie muszę wszystkiego wydawać, tylko sobie odkładać i kupić coś droższego co mi się akurat przyda. Teraz też każdy każdemu daje jakieś symboliczne prezenty, a to kosmetyki (tutaj uwaga - najlepiej ustalić z daną osobą co się przyda, bo można nie trafić), perfumy (ta sama zasada co z kosmetykami) lub inne przydatne na codzień rzeczy.
  10. Ogromny błąd i bardzo łatwo się w tym zatracić. Tak nie warto robić.
  11. Jak miło, że wpadłaś i wszystko co tu jest napisane swoimi czterema postami potwierdziłaś. Kobieta zła, kurewka, bo zdradziła, czy tam chce zdradzić, jest to w pełni jej wina, ale jednak wina faceta też jest, bo się nie domyślił, czy nie zauważył - typowa logika kobiet. Co do tematu - @danielpow237 rad padło tak dużo, że już wiesz co masz robić, ale napiszę Ci jeszcze raz - spadek ojca jest Twój - nie inwestuj w niewierną kobietę, bo to inwestycja na której tylko dużo stracisz.
  12. Ja od dłuższego czasu też nie piję wcale alkoholu - po prostu dla mnie nie istnieje, jakby zniknął ze sklepów, to nawet bym się tym nie przejął, bo po prostu nie spożywam go wcale. Wcześniej zdarzało się 5-6 razy w miesiącu wypić więcej na jakichś imprezach - 0,5 wódki lub 4-5 piw, przestałem z dnia na dzień, tak po prostu. Moja odpowiedź jest z reguły niepodważalna - prowadzę. Po tym nie ma nigdy dyskusji i jest spokój. Jeżeli nie prowadzę, to mówię, że nie mam ochoty i nigdy nikt nie dopytuje, ani nie docieka mocniej. Doszło nawet do tego, że jak zapraszam, albo jestem zapraszany do niektórych znajomych z którymi zawsze jak się spotykaliśmy, to piliśmy, a teraz nie ma na tych spotkaniach grama alkoholu -twierdzą, że jak ja nie piję to oni też nie muszą i nie ma w tym nawet grama szydery, ani żalu - to są prawdziwi znajomi, którzy szanują zdanie innych, chociaż ja ani razu nie wyraziłem dezaprobaty do alkoholu, nawet sam wystawiałem na stół, ale sami tak stwierdzili i tak to już jest. Jak Ciebie będzie ktoś mocno naciskał, to znaczy, że jest człowiekiem z którym nie warto utrzymywać kontaktu.
  13. Jeśli chcesz iść w jakimkolwiek kierunku tylko dla pieniędzy to będziesz bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Rób to co kochasz, kasę traktuj jako dodatek i będzie dobrze. Po co tak bezmyślnie gnać? Poza tym - 50 tysięcy złotych to u nas w kraju dużo pieniędzy jak na zarobek półroczny, co dopiero na miesięczny - bez swojej, bardzo dobrze prosperującej firmy, najlepiej jakaś nisza na rynku to się nigdy nie uda, a na taki pewny i dochodowy biznes na pewno nikt nie da Tobie przepisu - sam musisz wiedzieć jak do tego dojść. Niekonieczne znajomości - one nie zawsze cokolwiek dadzą. Chyba, że masz kilka ładnych milionów na start - to może te 50k miesięcznie udałoby się jakoś wyciągnąć. Branże na topie zarobkowym teraz to jak słusznie zauważyłeś IT oraz wszelkie techniczne (tylko serio - trzeba mieć łeb do tego, a nie tylko skończyć studia). W każdym razie - powodzenia.
  14. Chodzi o miesięczny zarobek, czy o odłożenie 50k zł na koncie?
  15. Twoje dalsze życie było zależne od decyzji i nacisków rodziny i ówczesnej dziewczyny. Żałujesz tego doświadczenia?
  16. Ja brałem udział w weselu, gdzie po ceremonii w kościele już gdy goście wręczali prezenty młodej parze to fotograf po kolei każdemu robił zdjęcie z parą młodą niby na tle ładnego kościoła, a koperty były przez świadka układane w kolejności robienia zdjęć.
  17. Właśnie chciałem Tobie to napisać. Świetnie, że sam znalazłeś w czym leży problem! Wiesz już, że nie ma czegoś takiego jak ta "romantyczna miłość", jest ew. biznes co też powinieneś zauważyć: W tej grze chodzi o jedno, fajnie, że widzisz pomału o co chodzi. Trzymaj się!
  18. 100% prawda. W tych zawodach papierek to 80% sukcesu.
  19. No tak, 26 lat jak dla kobiety to już "prawie ostatni dzwonek", zegar tyka coraz szybciej i hałas sekundnika słychać coraz mocniej. Czas na ślub, dziecko i szczęśliwą rodzinkę. 1-2 lata sielanka, później jeszcze tylko 12 lat koszmaru i wreszcie można się rozwieść, stracić połowę dotychczasowego dorobku i szczęśliwie szukać kolejnej następczyni. I pewne jest, że większość tych małżeństw to były nieprzemyślane, głupie, za szybkie decyzje osób, które się nie zdążyły zupełnie poznać. W tej decyzji pośpiech nie jest zupełnie wskazany. Oj to jest sama szczera prawda. Błędne koło, haj zakochania mija i nagle się okazuje, że zmarnowaliśmy pół życia znosząc fochy i upokorzenia, a można było tego uniknąć. Pewnie gdyby wiedział też, że z pierwszą żoną nie będzie tak super jak sobie wyobraża, lub ona mu obiecuje, to by w ogóle się nie żenił.
  20. Bez przesady. 200 tys w gotówce od jednych dziadków i 200 tys w akcjach od drugich i 600 tys od rodziców do równego i wystarczy. Od razu mieszkania byś kupował...
  21. Szczerze się przyznam, że zmieniłem zupełnie podejście do jednego znajomego właśnie przez taką cechę charakteru. Zawsze, ale to zawsze narzekał na pieniądze, że mało, że szef gnój nie płaci tyle ile powinien i tym podobne slogany - jak odpowiadałem mu, żeby poszedł do niego po podwyżkę, wyłożył mu o co dokładnie chodzi i dlaczego na nią zasługuje, to mówił, że bezsensu, że to nic nie da, że szkoda czasu. Dodam, że zarabia z tego co mówi 1850-1950 w zależności od ilości godzin w miesiącu, ale jest to praca ciągła na zmiany. Zaproponowałem mu pomoc w załatwieniu pracy w firmie gdzie ja pracuję - miałby dużo bliżej i stawki na stanowisko na które akurat szukali pracownika (identyczne jak miał w jego firmie) zaczynały się od 2500, praca na jedną zmianę, możliwość nadgodzin (nie przymus, możliwość) i liczne szkolenia branżowe, które są dosyć drogie, przydają się i bardzo dużo dają na rynku pracy. Wiecie co on na to? - A tam, szkoda zachodu o te 500 złotych, nie opłaca mi się. Od tamtego czasu ograniczyłem dosyć mocno kontakt - człowiek, który tylko narzeka, a jak pojawia się okazja na lepsze warunki to nie chce mu się palcem ruszyć - bardzo stracił w moich oczach.
  22. @DOHC tylko, że do bycia inwestorem lub biznesmenem nadaje się maksymalnie kilka procent ludzi, tak jak na obrazku przesłanym przez Ciebie - 10%. Większość ludzi zostanie na etacie, a ci z lepszym zawodem, fachem - założą swoją firmę cisnąć po 12h przez 6 dni w tygodniu, a niedziela jako odpoczynek już tylko 8h. Jestem pewny, że 99% ludzi pracujących na etacie, jakby nagle dostali od kogoś / wygrali 10 milionów, to te pieniądze w szybkim czasie by się rozpłynęły - nie każdy ma do tego głowę, a większość żyje w swoim konsumpcyjnym świecie i nigdy z tego nie wyjdzie - liczy się tylko "mieć" -auto -telefon -komputer. Np. w moim otoczeniu - większość znajomych, którzy mają lepsze samochody (wartość 40-50k+) są zadłużeni na 150% wartości tego auta i pokazują jacy to oni bogaci nie są chodząc w polówkach z logiem krokodyla mimo, że to wszystko fałsz i obnoszenie się czymś, czego się nie ma, zwykła pokazówka. Ci nieliczni którzy nie mają kredytów, to mają bardzo bogatych rodziców, dla których nowy mietek z salonu to jak splunąć - ci to są dopiero udani - dwie lewe łapki do wszystkiego. Absolutnie wszystkiego. Ludzie tacy niestety są - pokazać się, byle inni zazdrościli, a później do roboty za minimalną i z nosem przy ziemi do końca życia spłacać zachcianki z młodości. Tak jest już świat zbudowany - dzika pogoń za czymś, co szczęścia i tak nigdy nie da. Co do tematu - nie wyobrażam sobie jakby nasz kraj wyglądał bez uregulowań dot. minimalnej. Ludzie by pracowali za 50gr na godzinę i jeszcze po stopach całowali pracodawcę. Nie jestem w stanie uwierzyć, że "wolny rynek" i jego niewidzialna ręka by to unormowała, to by u nas nie zadziałało.
  23. Czuję, że wiedzę z tego forum źle zrozumiałeś. Bardzo źle. Ranisz nieświadomie takim zachowaniem samego siebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.