Skocz do zawartości

Marden

Użytkownik
  • Postów

    185
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    40.00 PLN 

Treść opublikowana przez Marden

  1. Słaba silna wola Nie będę polemizował. Fakty mówią za siebie. Trzeci akapit: Chcę odczuwać przyjemność z wypełniania moich postanowień. Cieszę się na możliwość konfrontacji z czymś, co mnie przerasta - takie mam podejście. A więc... Zatem również stosuję (a raczej staram się) metodę na oszukanie migdała ^^ Sory za ignorancję w temacie nawyków, ale nie jestem w temacie ich świadomego kreowania. Raczej płynę z flow.
  2. Do mnie bardzo przemawia poniższa definicja pióra Mordechaja, którą raz na jakiś czas sobie odświeżam. Z własnego doświadczenia, powinnością jest stwierdzić, że atrybuty męskości byłyby naznaczone synkretyzmem. Póki co :>
  3. Coś mnie tknęło i przed momentem do tego wróciłem. Praca zaliczeniowa z filozofii. Dla niektórych nie będzie to nic nowego, bo większość tez przywłaszczyłem sobie z forum. Miłego czytania i chętnie skonfrontuję się z krytyką mojego stylu literackiego. --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Etyka, jako nauka o mierze dobra w postępowaniu oraz myśleniu ludzi definiowana jest dla ogółu, dla pewnej grupy ludzi, stąd dla ludożercy etycznym jest zjedzenie ciotki, co czyni wśród poklasków współplemieńców. W naszym, chrześcijańskim otoczeniu nie wypada zabrać pięcioletniego syna na mszę polecając mu wypiąć goły tyłek w stronę ołtarza, a o ocenę tego postępowania troszczy się etyka chrześcijańska. Próby definiowania etyki obejmującej wszystkich spotkają się z oporem, gdyż nie wszyscy chcą przyjąć taki system wartości, jaki nam się życzy. Co nie znaczy, że długofalowo do tego nie dążymy. Tu chciałbym dokonać podziału naszej moralności ze względu na możliwości wpływania na nią: - etyka wywodząca się z natury(wartość życia ludzkiego, miłość do własnych dzieci, nienawiść do ludzi, którzy czynią nam szkodę) - etyka niższej wartości, w którą możemy ingerować Skupiając się na pierwszej, ma ona wiele wspólnego z prawem naturalnym. Według mnie skupia się głównie na podstawowych, jeszcze zwierzęcych motywatorach naszego życia – elementu, za który odpowiada gadzi mózg, który pozostał nam w spadku po przodkach(strach przed pająkiem). Programowanie natury wzbudzające w jednostce chęć przeżycia wciąż odciska piętno po 200 000 lat ewolucji (świadomie pomijam w tym miejscu psychopatyczne jednostki oraz społeczności skrajne). Chcąc stworzyć subiektywnie odbieraną etykę – nie pominiemy pewnych stopni programowania, które istnieją w nas mimowolnie. Subiektywizm opiera się na przekonaniach jednostki – na tym, czego się uczy w ciągu życia oraz jak to odbiera, co już jest uzależnione od przeświadczeń wyniesionych z młodości. Oczywistym jest, że kształtowanie moralności zachodzi najintensywniej w młodym wieku, gdy nie jesteśmy w stanie sami zdefiniować, co jest dobre, a co złe. Robią to za nas: · rodzice – nasza moralność często jest przejmowana po naszych rodzicach; · środowisko, telewizja – wraz z coraz młodszym wiekiem użytkowników urządzeń multimedialnych, massmedia mogą wtapiać pewne memy, które szybko zostaną zaadaptowane przez młodzież; · autorytety - te oddziałują na nas silniej w życiu dorosłym. Byśmy mogli przyjąć ich punkt widzenia, musimy bezkrytycznie przyjmować wartości, które są lansowane przez nich. Wiążąc swoje wartości z autorytetem możemy zrobić sobie spore kuku, gdyż brak analizy spowodowany społeczną akceptacją mentora, kończy się przyjęciem nowych systemów wartościowych – co nie zawsze jest dla nas dobre. Zjawisko bardzo często występuje w sektach, gdzie w czasie obrzędów dokonuje się masowych samobójstw, powierzając swoje życie guru. Temat zasługuje na szerszy opis, ale na tym muszę zakończyć. Nie możemy uniknąć indoktrynacji etyki w dzieciństwie, gdyż nie jesteśmy samodzielni, więc dopiero wchodząc w dorosłe życie możemy poluzować więzy i spojrzeć na system etyczny, który nam wpojono z innej perspektywy. Występują jednostki o bystrości pozwalającej kreować własne systemy wartości. Takie osoby nie odnajdują się jednak w społeczeństwie, gdyż działają, jakby na innym oprogramowaniu. Dobrym przykładem jest tu główny bohater filmu „In to the wild”, który poszukuje wartości w swoim życiu, aż znajduje ją w tęsknocie do swojej rodziny. Również psychopaci zaliczają się do tego grona. Oglądając mrożące krew w żyłach wywiady z seryjnymi zabójcami-sadystami opowiadającymi mrożące krew w żyłach losy swoich ofiar mają przy tym „naturalny” wyraz twarzy. Ująłem to w cudzysłów, gdyż takie osoby budzą grozę wyglądem swojej twarzy, lecz istotne jest bezemocjonalne podejście do tych opowieści. Próbujemy zaadaptować wpływ społeczeństwa do etyki subiektywnej, czyli „róbta co chceta”. Wspomniałem o budowie własnego systemu wartości i podałem przykłady jednostek charakteryzujących się owym. Czy możliwe jest zrezygnowanie z wrzucenia wszystkich razem do jednego worka z napisem „Etyka” i pozwolenie im kreować jednolity, zgodny z samym sobą świat? Nasz cywilizacja dąży, by znaleźć się w tym worku. Ludzie stają się bardzo szablonowi, działają na nas werbalne sztuczki w postaci NLP (Programowanie neurolingwistyczne). Możemy znaleźć idealny wzór dla konwersacji, który pozwala nam wywołać pożądane reakcje w drugiej osobie. To są skutki globalizacji, ale jeszcze bardziej tego, że wiara i ufność są wrodzone. Oczywiście etyka nie kreuje klonów, bo w samym założeniu pozwala ona na interakcję, w której ustalone są granice, a pierwiastek indywidualności wciąż się liczy. Pozwolenie na samodzielne definiowanie dobra i zła jest nierealne, gdyż zawsze odziedziczymy pewne wartości oraz obudzi się w nas gadzi mózg i egoizm. To nas ogranicza od poznania istoty dobra i zła. Myślę, że by znaleźć się najbliżej takiego ideału, musimy pójść własną ścieżką i to będzie dla nas najlepsze. Wykorzystać podwaliny, przekazane nam przez rodziców i z ich poziomu samodzielnie definiować i przyjąć nasz własny obraz rzeczywistości, gdyż własna etyka pozwoli nam żyć w zgodzie z samym sobą mimo, iż będzie uderzała w innych, lecz tego się nie da uniknąć. Ideał nie istnieje, a postawa hedonistyczna jest bardzo wygodna. Postąpię nieetycznie przechodząc obok głodnego, biednego dziecka nie pochylając się nad jego nędzą, lecz jeśli mój system wartości skupia się na mnie i nie dopuszcza ingerencji z zewnątrz, to w sytuacji potrzeby pomocy sam nie żądałbym jej, dlatego mam czyste sumienie. Brak zobowiązań wobec obcych. Umiejętność zrezygnowania z najbliższych więzów (rodzinnych, czy przyjacielskich) w imię wyższości własnego dobra. Takie postępowanie jest bardzo destrukcyjne i jasnym jest, że trzeba mieć silną psychikę, by tak postępować. Jeśli wszyscy opieraliby własną moralność na tej zasadzie, to czy mógłby zaistnieć podział na słabszych i silniejszych? Czy jeden umysł potrafi odnaleźć idealną moralność dla siebie? Wyobraźmy sobie, że jesteśmy maksymalnie obiektywni w swoim subiektywizmie. Sugeruję w tym miejscu stworzenie systemu opierającego się na lekcjach wyniesionych z doświadczenia innych i dla małego lokalnego środowiska spełniającego ogólne normy etyczne nie naruszające naturalnych praw człowieka, a za środek wszechświata uznając swój byt. Bo czy możemy być szczęśliwi uszczęśliwiając innych? Spotkałem się z badaniami, że chęć niesienia pomocy karmi nasze ego i kupujemy tym sposobem lepsze samopoczucie. Zastosowanie takiej strategii nie spodoba się innym, no chyba, że przypadkiem będą funkcjonować w podobny sposób, nastawiony na prostą, własną ścieżkę, a jeśli ktoś zagrodzi nam przejście, zmuszeni jesteśmy go z niej usunąć. Brzmi nieźle? Posiada to znacznie więcej zalet. Czy wiele umysłów stworzy idealny system etyczny dla ogółu ? Odpowiedź na drugie pytanie brzmi – tak. Jeśli wszyscy świadomie zaakceptują wygłoszony dogmat dobra i zła przyjmując go bezkrytycznie, to cała społeczność będzie żyła w zgodzie, każdy będzie wiedział, czego oczekiwać od innych. Będziemy mogli pożyczyć samochód obcemu, który na pewno odwiezie go zatankowanego oraz czystego. To fantasmagoria. Myślę zarazem, że etyka społeczna jest zła, lecz wytyczanie granic dla subiektywizmu byłoby dobre. Kto mógłby się zająć ich wytaczaniem? Wchodząc coraz głębiej w główny wątek opierając się na pewnych przypadkach nie mogę oprzeć się wrażeniu próby złapania własnego ogona. Nie bez powodu na całym świecie wykształciły się różne kultury, kierujące się swoimi prawami. Do czasów globalizacji, te same rzeczy były postrzegane w inny sposób. Wynikało to z codzienności, gdy na potrzeby dobra społeczności stosowano wspólne dla wszystkich prawo. Z punktu widzenia grupy/plemienia – etyka biorąca za podstawę subiektywizm w postaci przetrwania własnej grupy kształciła się samodzielnie przez długi czas, aż do momentu wykształcenia się struktur łączących kilka ośrodków, czyli państw. Dzisiaj posiadamy w słowniku wiele słów ukazujących nas w złym świetle, tylko dlatego, że próbujemy samodzielnie – z własnego punktu widzenia ocenić pewne sytuacje. Wkradł się wirus w systemy emocjonalne ludzi rujnując w nich balans pomiędzy dobrem, a złem. Etyka kształtuje się w nas przez całe życie. Każdy ma wpływ na własne jej postrzeganie. Lecz w gruncie rzeczy – oparcie jej całkowicie na własnych doznaniach może funkcjonować w sytuacji, gdy osobnik żyje w dżungli i nie ma kontaktu ze swoim gatunkiem, np. Tarzan z „Księgi dżungli”. To jest definicją oparcia etyki na pojęciu subiektywizmu według mnie. Wykształciliśmy struktury społeczne, naszą cechą jest plemienność, a więc zasady, do których wszyscy (a na pewno słabi) muszą się dostosować. To, w jakim stopniu wykreujemy własną moralność zależy od wielu czynników, lecz starałem się udowodnić, że w pewnych przypadkach jest to możliwe.
  4. @DanielS Tydzień temu zgodziłbym się z twierdzeniem o słabej woli. Ale ja lubię wierzyć. Gdy zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń występujących w pewnych obszarach, tylko wiara Cie ratuje. Ale ja lubię konfrontować swoje wierzenia. Małe kroki... - stosuję, ale przy językach słabo się sprawdza ta metoda. Chociaż, jeśli jest zaangażowanie, to wszystko kiedyś się uda.
  5. Koniec przysięgi. Życie kochane życie. 2 miesiące. Coś we mnie mówi, że zjebałem. Mam olbrzymi żal, że robiłem niektóre rzeczy na odhaczenie/ odpierdol. Więc jest 22.04 i zastanawiam się jak podejść do podsumowania, bo na pewno nie będę po nim suchy. To źle, a to dobrze… ale na szczęście prowadziłem dziennik.. do czasu (ostatni wpis 15.04 – zresztą na odhaczenie). Nie wiem, kogo chciałem tym oszukać. Statystyka: Kwiecień – 1 strona, marzec – 6,5. Dziennik to wspaniały instrument. Warto na niego poświęcać czas. Układać cały dzień według już zaliczonych punktów. Co by tu teraz opisać? Relacje. Gdy miałem 17 lat, kupiłem pierwsze książki motywacyjne/ o pewności siebie / podrywie. Teraz jestem świetnym teoretykiem i potrafię wbić szpilkę wiedzą naukową. Przez czas przysięgi byłem prawie totalnym odludkiem i z własnej inicjatywy nie inicjowałem kontaktu, raczej patrzyłem niemym wzrokiem, znajdując się w zbiorowisku ludzi. Starałem się zawsze stawiać sprawę jasno, zwracałem uwagę na wymowę i widzę – będąc w domowym środowisku na świętach, że posługuję się językiem lepiej, znacznie stabilniej, szybciej zbieram myśli. Ciężką sprawą jest rozpamiętywanie, np. dzisiaj rano zamiast wstać od razu po pobudce – zacząłem rozpamiętywać pewną sytuację ze znajomą, która mogła skończyć się inaczej – takie gdybanie, a godzinka na zegarku minęła. Zwracałem na to uwagę na początku i miałem wolę do wychodzenia z tego stanu. Letarg występuje, gdy nie jestem skupiony. Nie wyleczyłem się z tego. Nie jest moją najmocniejszą stroną zapamiętywanie słówek – chcąc uszlachetnić własne słownictwo – stworzyłem bazę słów, których definicji nie znałem i nie używam ich na co dzień, mimo, iż często ją sprawdzam. Tak mogę podsumować też postępy we szwedzkim. Przeczytałem przez ten czas bodajże 7 książek. Na warsztacie mam kilka. Powoli mi idą anglojęzyczne. Teraz doszedł Our Enemy, The State i nie mam wyjścia – bez poprawy znajomości ang. nie poczytam., Więc niektóre rzeczy pchnąłem do przodu, za inne zabieram się od początku, nie wiem, ile razy jeszcze… Co do przysięgi jako takiej… jak mogę oceniać swoją pracę, gdy jej największa część, to były obowiązki uczelniane. Specjalnie nie skonkretyzowałem jej, specjalnie nadałem jej wzniosłość, a teraz jestem tu i dane mi jest osądzanie efektów. Kiedyś spojrzę się za siebie i się zorientuję, że to już, a może nawet, że już to przegapiłem. Wspaniała, szlachetna wizja mnie za 10 lat. Ale jest też ta bliższa, duże schody. Co będzie za 2 lata? Co, jeśli nie starczy mi woli, jeśli zajmę się niskozarobkową pracą i nie zrobię tych rzeczy, na które teraz szkoda mi pieniędzy albo czasu… Może mi się coś przytrafić, mogę dokonać złego wyboru… Gonienie za swoim ideałem – idealnym Ja, posiadającym wszystkie przymioty. Czy to nie wynika ze słabości? A może z umiłowania do siły i władzy nad sobą? Myślę, że w jednym jestem naprawdę dobry. Potrafię się porozumieć z sobą. I wspólnymi siłami będę budował.. mur – tak tak Przysięgi są spoko, pozdrawiam.
  6. @DanielS Trzymam się tak blisko powierzchni, jak mogę. Mam dużo pracy na uczelni, dodatkowy projekt i cierpi na tym dziennik. Ostatnio wpisy co drugi dzień. Dużo czasu poświęcam na odnawianie treści lektur, streszczenia, czy jakieś cytaty, których mam nazbierane mnóstwo. Ale do konkretów: - koncentracja - 3+ Szybko się odnajduję w letargu. Niedyspozycyjność wynika głównie z ciężkich treningów (cały czas około 2000kcal/5-6treningów w tygodniu, w tym 10km+ wybiegania). Odwiedzam regularnie stronę jbz* z zabawną treścią i forum, choć ostatnio więcej porównywałem ze sobą smartwatch'y. Ale przyda mi się, żeby mieć jak ściągać. Podepnę też pod ten punkt pracę nad psychiką i pewnością siebie. Staram się być świadomy i nie skupiać na tym, co mi podpowiada podświadomość. Wychodzi, często zdaję sobie sprawę, że mówię za szybko albo, że właśnie ktoś na mnie wpłynął omijając moje bariery i w wyniku tego "czuję" się źle. - szwedzki - 4+ Traktuję, jako najważniejsze zadanie dnia i z tego się wywiązuję w takim stopniu, w jakim powinienem, z wyjątkiem przedostatniego weekendu. - alkohol, porno, niezdrowa żywność (oprócz kilka żelków haribo) - 0
  7. Przedostatni tydzień przysięgi za mną. Motywacja działała i wieczorami 2 razy się zastanawiałem, czy nie pouczę się 1h za 20zł. Dużo obowiązków i przyznam się - wpadłem w szał "gadżetomanii". Wybór słuchawek, czy smartwatcha przeciąga się w nieskończoność - i czerpię z tego niesamowitą przyjemność. Więcej grzechów nie pamiętam. Ot rutyna.
  8. Pierwsze 40zł wpada gospodarzowi do portfela. Teraz zacznie boleć. 2 tygodnie do wniosków. Powtórzę sobie poniektóre fragmenty z egzorcysty, bo spoko książka. Jestem wkurwiony. Nie rezerwuję sobie czasu dla siebie, tylko np. szukam smartwatch'a. A nóż się trafi jakaś oferta.
  9. Kurcze zaczęła się praca na uczelni i od piątku nie uskuteczniałem aneksu 2.a Właśnie miałem odpaloną lekcję szwedzkiego, ale raczej nie przyswoję już nic dzisiaj. Dam sobie czas na odrobienie w tygodniu, a jak nie, to zacznie się płacenie. Z ciekawostek - rozpocząłem redukcję wagi (aktualnie 2000kcal w dnt oraz max. 2400 w dt). pozdro
  10. Za słabo przyciskam. Stać mnie na więcej. Wkurza mnie, że jak otworzę Łysiaka, to mogę 100 stron na bezdechu przefrunąć, a pdf'y na lapku zajmują mi tyyyle czasu... Jeśli mógłbym o coś prosić, to o możliwość wzbudzania w sobie zainteresowania - pasji do czynności, w których się nie przykładam. 6 treningów tygodniowo - basen, bieganie, siłownia, wygibasy na drążku i na rękach (uczę się). Nie obgryzam paznokci od... nie wiem, nie pamiętam^^ Ujemny bilans kaloryczny (chyba^^ To się okaże). -1 dzień (środa, nie uczyłem się wystarczająco długo szwedzkiego (ale odrobiłem ;))) pozdro
  11. Aktualizacja. Moje zeszłotygodniowe wyzwanie nie wyszło, ale zebrałem dużo materiałów w dzienniku. Treściwiej - oglądałem się z niewiastami i z głowy nie potrafiłem ich wyrzucić, szczególnie rano - po przebudzeniu, bo reszta zaliczona. Przede mną bardzo trudny okres - muszę się teraz trochę zmuszać do szwedzkiego. Wczoraj nie było godziny nauki, więc - 1 dzień. Jeszcze dwa i wiadomo :D Czasu nie marnowałem, bo mam zawsze jakieś asy w rękawie. Na nazwisko im Łysiak^^ Obniżyłem ilość spożywanego jedzenia. Pokuta. Pozdro
  12. "Ostatnia Kohorta" Tom uno. Łysiak, jak Łysiak^^, czyli dużo mądrości i cytatów. "Psychologia ewolucyjna" Buss I zabieram się za "Unscripted: Life, Liberty, and the Pursuit of Entrepreneurship" MJ Demarco
  13. No bo to taka trochę sinusoida ten rozwój. Nie wiem, ile moje własne doświadczenie w tej materii coś da, ale no... coś skrobnę^^ "Mam tak samo jak Ty Miasto moje... " ^^ Nie mogę samodzielnie zidentyfikować interwałów mocnego zaangażowania, jednak myślę, że ta sinusoida idzie po krzywej rosnącej. Dlatego się udzielę. Jest tak, że sabotuję się robiąc coś dla "siebie" na odpierdol, żeby zaliczyć i wsioo. A zyskuje na tym poczucie próżności - strasznie mnie to dołuje, bo oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, gdy przyjdzie do weryfikacji postępów. Gdy piszę ten post, odczuwam duży niepokój, no bo też moja opinia może wynikać z urojeń. Dlatego wspomogę się Grzesiakiem: "Terapeuta: W czym mogę Ci pomóc? Maciek: Nic mi się nie chce. Zmotywuj mnie. Terapeuta: Nie muszę. Już jesteś zmotywowany, bo bardzo chce Ci się nie chcieć. Maciek: Co? Terapeuta: Każdy leń jest zawsze zmotywowany do tego, by leniuchować. I to do czegoś służy. Po co leniuchujesz? Co Ci to daje? Maciek: Nie wiem. Terapeuta: Nie możesz wiedzieć, inaczej byś nie leniuchował, tylko robił to, od czego to lenistwo Cię uwalnia. Maciek: Od obowiązku? Terapeuta: Czego? Maciek: Tego, że muszę być naprawdę dobry? Terapeuta: Kiedy się nauczyłeś tego, że musisz być naprawdę dobry? Maciek: Nie pamiętam. Terapeuta: Bo przykryłeś to historiami o dążeniu do wyjątkowości, byciu najlepszym, największym itd. Pod spodem jest coś zupełnie innego. Maciek: Rodzice zawsze wymagali ode mnie, bym miał najlepsze oceny. Terapeuta: A Ty, będąc tym małym dzieckiem, do jakiego wniosku doszedłeś, czując, że rodzice tego od Ciebie wymagają? Maciek (zaczyna płakać): Że jestem gorszy. Terapeuta: Zostań z tym i obserwuj to odczucie. To od niego całe życie uciekasz w bycie najlepszym, co powoduje napięcie i stres związany ze spełnianiem czyichś oczekiwań. I pozornie uwalniasz się od tego, uciekając w lenistwo." Masz dołek - spoko zdarza się. 3 tygodnie temu zaczałem prowadzić dziennik. Zapisuję wszystkie myśli, emocje, rozkminy, podsumowania. Polecam. Np. Gdy trafiłem na twój post, utożsamiłem się w pewnym stopniu i skrobnąłem coś takiego (w dzienniczku): " Wydmuszka: Pracując nad sobą, ze sobą cały czas się rozwijam. Jednakże, jeśli nie robię tego z woli serca, to często to zapominam, nie powtarzam robiąc kolejne kroki. W wyniku tego procederu nakładam kolejne warstwy na kulę, która wraz z kolejnym osiągnięciem robi się pusta od wewnątrz. Stąd mogę robić zaawansowane rzeczy w szwedzkim, nie pamiętając liczb, czy kolorów. A gdy wdepnę na tą kulę, to pęknie(weryfikacja przypadkowa) i się okazuje, że nie byłem systematyczny i wielkie halo, a wiadomo było od początku, od mojego podejścia." Także możesz też się przed sobą obnażać. Fajne. Oczywiście nie neguję czynników zewnętrznych, powodujących ten stan
  14. No taki masz wzorzec i ten tego - zawsze tak reagowałeś, reagujesz i będziesz reagował. Praktyka, oswojenie się z tym stanem, który w takich sytuacjach Cię nawiedza. Niech sobie będzie, ale jako wyuczona reakcja organizmu. I powoli świadomość będzie się przebijać w takich sytuacjach
  15. Na szybkości. Bardzo dobry tydzień. Wszystkie punty skrupulatnie wypełniałem. Miałem trochę wolnego czasu, który mogłem wykorzystać lepiej. Wpadłem też na kilka pomysłów odnośnie produktywności w nauce, więc będę się starał je stopniowo wdrażać. Fajnie mi się pracuje z emocjami^^ Na weekendzie robiłem mały test na tinderze - odnośnie dnia mężczyzn. I gdy tak spędzałem na nim czas, doszedłem do wniosku, że chcę spróbować całkowicie odciąć się od chuci, obcinać wszystkie wizualizacje, których jestem świadomy, nie korzystać z tindera, nie oglądać się za laskami i nie oglądać nagości kobiet przez tydzień - do 18.03 Ciekawią mnie efekty tej walki. Pozdro
  16. Czas się wypłakać. Znowu -1 dzień. W piątek od godz. 16 do 00:20 następnego dnia mogłem wiele, a zwaliłem konia i zajmowałem się pierdołami. Przeglądnąłem dziennik. Zdarza mi się wpaść na tą samą wielką myśl raz na kilka dni i zapisać, jako prawdę objawioną. Znajduję czas, żeby analizować i racjonalizować, dlaczego akurat w tym momencie nie wyciągnę PDF ze słówkami, zamiast się tym zająć. A wnioski wyglądają tak: "Z pewnego punktu widzenia to są problemy, które sam sobie tworzę: „Jeśli ego chce się chować przed ciosami, to identyfikuje się z dwoma historiami — że istnieją ciosy oraz że należy ich unikać.” Tak, to jest aż tak banalne. Na ten moment chcę podejmować akcję i to się liczy. Nie podejmowanie akcji = wyrzuty sumienia - i tak powinno być. Poprzeczka rośnie cały czas – kończę książkę, w której autor zaleca podjęcie akcji ==> ma być akcja akcja. Odkąd skończyłem egorcyzmy, nie spędziłem czasu na analizowanie, bycie teraz, czy wzbudzanie i podkopywanie emocji i wzorców). Chociaż przy codziennych czynnościach zastanawiam się, czy dałoby si,e jakiś biznes powiązać z tym." Nawet teraz, gdy piszę ten post, mam wyrzuty sumienia. Wynikają one z tego, że chciałbym przedstawić Wam progres ładnie opakowany, a wcale tak dobrze nie jest i nie będę tego ukrywał. Nie mogę się wyluzować, bo w czasie przeznaczonym na działanie się opierdzielam. -------------------------------------- Pozytywy: 0 produktów cukrowych (oprócz miodu) przez cały tydzień, 5 treningów, skończone 3 książki, zacząłem dbać o regularny kontakt z rodzeństwem, 0 alkoholu, obserwacja i opisywanie projekcji w głowie (no i też analiza), utrzymanie porządku w pokoju, zamówienie wszystkich części do modelu RC samolotu (dużo czasu pochłonęło), artykuły na temat biznesu i finansów. Dodaję aneks: 2a. 1h dziennie na języki (na razie ogólnie). Zakładam zeszyt do szwedzkiego. Każda chwila spędzona na nauce będzie dokumentowana w dzienniku, żebym się nie oszukał^^
  17. "Nie krępujcie się więc, jeśli już decydujecie się czynić coś niemiłego swoim winowajcom. Wszak każda społeczność ma zarówno ludzi dobrodusznych, jak i sukinsynów odstraszających obcych sukinsynów. Skoro jedynym środkiem jaki do nich dociera jest zło, to po cóż skąpić i wybierać mniejsze?" Gospodarz sporo audycji w tym temacie nagrał. Ogólnie takie ogólne przemyślenia są zbyt ogólne, bo czynników wiele wpływa na interakcję międzyludzką, odbiorem pogardy, itd. w las. Przyznam, że wpisuję się w kryteria 4,5,9 i 11 akapitu.
  18. @BruxaDo picia. Również w formie bezalkoholowej. A tak sobie kminię - ciężko rozpoznać faktycznie, jaki miód trzymasz w ręce (brak porównania). Przecież nie jedna roślinka nektaruje w tym samym czasie. A kolor też w jakimś stopniu nie jest stały. Często w czasie sezonu przez pogodę w ogóle pszczółki nie zdążą nanieść z czegoś nektaru a w sprzedaży będzie taki miodzik^^. Filmu nie obejrzę, ale jak ktoś ma jakieś pytania, to mogę odpowiedzieć "ze swojego podwórka",
  19. @PatZzJak coś, to na wschodniej granicy (Medyka, itp.) jest rekrutacja dla strażników granicznych. http://www.bieszczadzki.strazgraniczna.pl/bie/aktualnosci/31719,NaborDoBiOSG.html Wpisz sobie w google "Średnia Ważona Macierz Decyzji" I sobie elegancko, na spokojnie rozpisz.
  20. Pyk - tydzień za mną. W sumie od poniedziałku się zaczęło liczyć, ale wiecie - nie mogę już wytrzymać z podsumowaniem pierwszego tygodnia^^ (kropka) Prawdę mówiąc wczoraj zacząłem tworzyć post na podsumowanie, tyle, że dotyczył wczorajszego dnia. Oto jego fragment: "Miałem czekać do jutra z raportem, ale do jutra mogę się wywinąć z winy. Jest 22:40, a dziś złamałem pierwszy punkt. Akceptuję małe rozkojarzenia, później je sobie wypisuję w dzienniku - właśnie, to jest rzecz. Od środy prowadzę dziennik, bo nie potrafiłem sobie przypomnieć, co robiłem w danej godzinie choćby dzień wcześniej. Wracając do punktu 1 - Dzisiaj było za dużo, tak jak w zeszłym tygodniu i mimo, że humor mi dopisuje, to zaliczam ten dzień, jako niewykorzystany w pełni. Zaraz zabieram się do wikińskiego, ale to nic nie zmieni." Nie ustaliłem jasnych norm poza 30 minutami^^. A przyznam, że jak wejdę na szybkości na forum, to zawieszę oko nad jakimś tematem czasem. Przez cały tydzień poza treningami i wyjściem do sklepu siedziałem w pokoju. Zasłużyłem na odpoczynek, lecz forma, w jakiej to wczoraj się odbywało mi nie odpowiada. Dlatego - 1 dzień z przysięgi. Ogólnie, to ciągłe zasypywanie głowy wiedzą jest bardzo budujące. Ego się pompuje, ale większe wyrzuty sumienia czekają po drugiej stronie sinusoidy i straszą^^ Czytam ego-rcyzmy, więc staram się wszystkie reakcje ciała oraz wzbudzenia emocji wyłapywać i notować w dzienniczku. Ogólnie ten dzienniczek to jest coś wspaniałego^^. Mam jakąś wątpliwość, zaraz ją w nim przedstawiam i mam od razu obraz z "drugiej osoby". Starczy. W nadchodzącym tygodniu mam już zajęcia na uczelni, więc hmmm.. inny rozkład energii i czasu. Konkretniejsze podsumowanie może też przygotuję (takie z zajęciami).
  21. Paraafrazując Mj DeMarco - zostaniesz na chodniku. A możesz zapieprzać autostradką. Czytałeś książki Gospodarza? Przebudzenie de Mello?? (tylko 80 stron)
  22. Takie pytanie, bo nie roztrząsałem tematu, a ostrzę sobie zęby na ściankę albo skałki. Nie da się bez butów na ściance? Dobre adasie nie wystarczą? Jeśli ktoś się poczuwa, to wystarczą mi odpowiedzi tak/nie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.