Skocz do zawartości

deleteduser69

Samice
  • Postów

    1640
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    3.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser69

  1. Ehem, wojuję na Tinderach i to jest wg mnie najbliższe prawdy Ja bym napisała - podobna osobowość z której wynikają zbieżne/wspólne zainteresowania, przy czym na bank to mężczyzna będzie w nich pasjonatem, mogę nawet napisać będzie moją lepszą połówką w tym względzie (o uj, nie poznaję siebie xD). Wiem jakiego typu szukam, wiem że nie wyrobię na co dzień z inną osobowością i nie wyrobię z udawaniem zainteresowania czymś co mnie w ogóle nie ciekawi.
  2. @Zielonooka mnie interesuje do kogo z tej tabelki smv jesteś najbardziej podobna? Jaki to niby typ urody? Nie można tak zupełnie w ciemno pocieszać
  3. Jak zrezygnujesz z dziecka to nie masz takiej presji czasu, do 40stki 6 lat, w tym czasie zdążysz popracować za granicą i uzbierać na operacje.
  4. Hura. Tak, w Auchan powinny być. BTW owczy też próbowałam, tamten 'mój' jest lepszy. @SzatanKrieger a te z kurczakiem były grube? Coś mi świta w pamięci, ale ledwo ledwo, chyba bardziej siłą sugestii.
  5. @Florence @SzatanKrieger A ja dobrze wspominam czipsy Biesiadne. ? Pamiętam jak mówiłam, że nie mają tak sztucznego smaku jak inne, no i to był polski produkt. Hmm , a jakby była taka apka na telefon do oceny produktów, od razu wszystkich nie tylko spożywczych, taka wielka baza z lokalizacją w którym sklepie ten produkt jest dostępny, a jak któryś sklep by wycofał nasze ulubione rzeczy to od razu można i sklepowi obniżyć ocenę. xD Jak już ma być hiper inwigilacja przez darmowego neta to mogłaby się chociaż na coś przydać. PS. lajki mi się skończyły
  6. Szlag mnie trafił. Jak to jest, że ze sklepu znika towar, który schodził w sporych ilościach!? Też zauważyliście, że istnieje czasem takie dziwne zjawisko przeczące kapitalistycznemu jest popyt - jest podaż? Kupowałam czasem ten kozi serek (w niebieskim opak.) :P http://www.euroser.pl/pl/products/brand/goat-farm On jedyny był smaczny, próbowałam z tej samej firmy wędzony (niefajny), innej firmy w grubych plastrach (niedobry) i dzisiaj z firmy Światowid (ohyda!). Firma istnieje od '79-go, serek można jeszcze kupić przez internet z Auchan. Oczywiście jak znikł, to ze wszystkich pobliskich sklepów naraz (Top Market, Biedra, Carrefour). Nie wiem czemu skończyły się dostawy. A WIEM, że był kupowany, bo zawsze było go mniej do kupienia niż leżącego obok (tego w grubych plastrach). Co jest grane, ludzie kupują, towar schodzi, a potem znika? Już raz mi znikła taka jedna smaczna rzecz ze sklepów i teraz znowu serek. :/ Teraz w sklepach nie ma już NIC smacznego na bazie koziego mleka, chociaż ceny tych produktów są wysokie, kozie mleko ze sklepu to jakieś nieporozumienie (kiedyś kupiłam prosto od właścicielki kóz to mam porównanie z normalnym smakiem xD). Nie wspominając, że sklepowe sery żółte są po prostu obrzydliwe (też mam porównanie, kiedyś kosztowałam jakieś na festiwalu serów w Sandomierzu :P). Już nie wspominając o tym, że jak można wypuszczać ohydne produkty na rynek xD te ohydne kozie sery kosztują tyle samo co te smaczne z Goat Farm (8 zeta).
  7. Jak ktoś się uzależni od porno/masturbacji i będzie z tego powodu rozpaczać xD będzie mieć gorszy stan psychiczny = słabsze orgazmy, to bez sensu dużo walić albo do jakichś obleśnych rzeczy i mieć z tego słabą przyjemność.
  8. W nałogu najważniejsze jest to, by w niego nie wpaść. Mając ostatnio wolne dni wykorzystałam je na ponowne przeczytanie cenionej przeze mnie książki, którą poznałam jako nastolatka - My, dzieci z dworca zoo. To relacja niemieckiej nastolatki, narkomanki mieszkającej w Berlinie lat 70-tych. Dziewczyna o inteligentnym umyśle trafnie analizowała problemy w swojej rodzinie, szkole, otoczeniu, szczerze i prosto opisując swoją rzeczywistość i siebie samą. Chociaż w dalszej fazie narkomanii oszukiwała wszystkich łącznie ze sobą (aż sama miałam ochotę zasadzić jej kopa w dupę, mimo całej sympatii i współczucia), potrafiła celnie wskazać przyczyny popadnięcia w nałóg. M.in. imponowało jej środowisko, a raczej grupa narkomanów, mających dystans do nudnej / przytłaczającej rzeczywistości, podobały jej się też relacje jakie panowały w tej grupie. Początkowo brali miękkie narkotyki, ale w końcu znikł efekt, jaki dawały. Część z nich spróbowała wówczas heroiny, od czego zaczął się prawdziwy upadek - musieli się prostytuować by mieć za co kupować działki. Oprócz relacji Christiane (główna bohaterka) od czasu do czasu są też zeznania jej matki czy pracowników policji / instytucji do zwalczania narkomanii. Nawiasem mówiąc były one zupełnie bezskuteczne, na miejsce aresztowanych handlarzy pojawiali się zaraz nowi, a odwyki i terapie nic nie dawały - po odwyku Christiane pierwsze co robiła to szła sobie ładować w żyłę. Odwyki były potrzebne tylko do oszukiwania siebie, by mieć nadzieję czy jakiś cel, oraz chwilowemu odtruciu się (przywróceniu mocy efektu narkotyku). Książkę polecam by... porównać jej życie z własnym. Czasami, w dobrej wierze, wstawiacie filmiki motywujące z youtube. Mnie takie rzeczy nie potrafią zmotywować czy już nawet zaciekawić, bo wiem że i tak nie osiągnę tego co ta osoba i tylko czuję zazdrość. Za to jeśli widzę, że ktoś kto miał podobne wnioski do moich, ktoś z kim mogę się w pewnym stopniu utożsamić, jeśli ta osoba przeżyła upadki, to czuję jakąś tam motywację by samej uniknąć pewnych rzeczy i nieco zmienić tok myślenia. Można też zanalizować jakie konsekwencje miały różne wybory: wybór partnera (ojciec Christiane), sposób wychowania (matka Christiane dawała jej za dużo wolności, bo jej samej tego brakowało, podejrzewam że rekompensata to częsty błąd wychowawczy) albo co było skuteczne. Zaspojleruję - na dłuższą metę nic (stąd pierwszy akapit). Chociaż książka kończy się dość optymistycznie, marzycielsko, matka wysłała ją do rodziny mieszkającej pod Hamburgiem, gdzie rynek narkotyków nie był tak rozwinięty jak w Berlinie - tam dziewczyna nie brała narkotyków przez rok czasu. Oglądałam niegdyś film na podst. książki, też był spoko. Istnieje druga część opisująca jej dalszą historię, Życie mimo wszystko. Też kiedyś czytałam, ale słabiej zapamiętałam jej dalsze losy. Widocznie nie było tam nic nowego, czego nie było w pierwszej książce. "Człowiek nienawidził tej własnej beznadziejności i wyżywał się na drugim za taką samą beznadziejność, bo chciał sobie chyba uświadomić, że wcale jeszcze taki beznadziejny nie jest." "Zapytałam kiedyś zupełnie idiotycznie, dlaczego nie może być tak samo bez przytruwania się prochami. Odpowiedzieli mi wtedy, że to naprawdę głupie pytanie. Jak inaczej wyłączyć się z tego bagna, które mamy na co dzień?" "To bicie po twarzy, jakie Kessi zaliczyła na dworcu metra przy Wutzkyallee, prawdopodobnie wiele jej oszczędziło. Bez tego bicia Kessi prawdopodobnie jeszcze prędzej ode mnie wylądowałaby na ulicy jako narkomanka i nie robiłaby w tej chwili matury." "Musi być jakaś droga pośrednia, że można jakoś dojść do ładu z tym zasranym społeczeństwem, niekoniecznie kompletnie się do niego przystosowując." - cytaty z książki
  9. O Boziu. W połowie wyłączyłam, bo zdałam sobie sprawę jakie to zajebiste i że powinnam jeszcze raz wczuć się od początku.
  10. Po co tak wałkujecie to SMV, kiedyś miałam konto na Filmwebie i zauważyłam że ma na mnie zły wpływ, bo zamiast oglądać normalnie film już w trakcie seansu zastanawiałam się nad oceną. xD Konto skasowałam chociaż siedzieli tam moi znajomi i było dość przydatne. I z SMV jest podobnie, w kółko się można zastanawiać nad oceną albo porównywać do innych.
  11. Gdzie, w pracy / sklepie / sąsiedzi? Jakieś przykłady ich zachowań? Agresywni mnie nigdzie nie atakują, jeśli ktoś nieprzychylny próbuje mnie urazić na zawsze zrywam albo ograniczam kontakt do minimum, był taki typ w pracy co na mnie naskoczył to mu odpyskowałam jeszcze agresywniej (fakt faktem że wyrwał mnie z lekkiej drzemki uups), myślę że takie reakcje ma się w swoim temperamencie albo nie. Rowerek zupełnie nie działa na oczyszczenie głowy, wręcz przeciwnie, to idealne 'miejsce' do rozmyślań. Lepsze jest prowadzenie auta albo jakiś inny wysiłek fizyczny.
  12. Nie mam za bardzo ochoty na książki, ale dzięki. Nie brzmi to dobrze, nie skorzystam. Ja mam na razie taką metodę, że jak coś mnie przytłacza zmieniam plany, choćby ze stratą, albo porzucam jakąś sprawę i hakuna matata, jak ktoś będzie miał pretensje to znajduję jakąkolwiek beznadziejną wymówkę. Liczę że samo się rozwiąże i liczę na szczęście. Może się w końcu na tym przejadę, nie wiem.
  13. Bad boye <- bad girl Jenny <- Forrest. Mężczyźni kochają tak jak kobiety, tylko są w innym miejscu układu. Forrest wybrał bad girl więc skończył jak skończył, Jenny wybrała narkotyki i puszczanie się to skończyła jak skończyła.
  14. Jak mam kilka rzeczy do załatwienia to nie mogę się na niczym innym skupić dopóki tego nie zrobię, czasami jak mam za dużo spraw na raz to przekładam ich realizację w czasie, albo jak mam się z kimś spotkać to też cały dzień o tym myślę i jestem jakaś niespokojna. Jakbym miała prowadzić jakąś małą firmę to chyba bym pierdolca dostała. Jak Wy sobie z czymś takim radzicie, jakieś sugestie?
  15. U mnie klasyk, schaboszczak. Kiedyś na podwórku pojawiły się kanie i usmażyłam je w panierce a la kotlety, pycha ♥. Planuję zrobić indyk w sosie cheddar z ziemniaczkami, jadłam trochę obiadów z carrefoura xD i to było jedyne smaczne danie. Spaghetti (z koncentratem pomidorowym jako sos), wieczorem zjadam resztę na zimno. Chleb z pasztetem i ketchupem.
  16. Wpadłam do rodzinnego domu gdzie spotkałam kobietę mojego brata + jej 12 letniego syna (taak, nieważne). Dzieciak wesoły i bystry, jakiś tam kontakt od razu złapaliśmy. Tymczasem z matką dziecka ten kontakt był już gorszy, w tym sensie że dzieciaka polubiłam a matka była mi obojętna. Brat z tym synkiem zaczęli rozmawiać na różne (bardziej) męskie tematy, audio/filmy/muzyka/różny sprzęt/jakieś tam zdarzenia ze świata, ona widziałam wolała pogadać na tematy rodzinne, praca, nasze bieżące sprawy czy może byśmy obgadały brata :P, no ale.. mnie to jakoś nie wciągało, więc dołączyłam do nich xD potem poszła się kimnąć na taras, a myśmy gadali w pokoju obok, nie jestem żadnym specem, ale odnajduję się bardziej w męskich pogaduszkach. Ponadto widzę, że kobiety trzymają jakąś dziwną rezerwę (przynajmniej w początkach znajomości), a mężczyźni nie. Od czasu do czasu lubię przejść do 'kobiecego świata' i wtedy jest ok, ale - od czasu do czasu. W związku z tym tak sobie myślę, podejrzewałam to już dawno, że związek + syn z tego związku byłby istną sielanką (jedno dziecko, nie wiem czy więcej bym chciała/zniosła). Wszystkie toksyczne wpływy samicze bądź białorycerskie byłyby przeze mnie blokowane (na partnera też bym nie mogła wziąć toksycznego idioty czy białego rycerza), jakby ktoś tą sielankę miał rozwalić to tylko ja sama. Tymczasem nie wiem cóż byłoby przy córce, jeśli by się interesowała typowymi rzeczami które jarają kobiety, miała głowę non stop np. w instagramie (jego przyszłym odpowiedniku) albo wszelkie kobiece przywary, nie miałaby jakichś pasji tylko ot typowe lub lansiarskie socjalne życie, to nie wiem czy miałabym z nią równie dobry kontakt. EW. zostałaby od najmłodszych lat wciągnięta bardziej w ten męski świat i jakoś by to było. xD Mam więc zagwozdkę.. chciałabym mieć syna, niekoniecznie córę. :/ Może za bardzo rozkminiam, rodzina to rodzina. Dwa. Kto na taki układ pójdzie, no sorry, związek + planowana ciąża.. z in-vitro by mieć syna?? --- Jakie Wy macie podejście, a może i doświadczenie? Co zrobić by fajnie wychować córę (zwłaszcza w dzisiejszych czasach), by mieć z nią dobry kontakt?
  17. Jak dają to bierę, a i tak na nich nie zagłosuję.
  18. Ja zostaję ze swoimi A, nie mam kompleksów na ich punkcie (kiedyś były idealne, teraz troszkę zwisy haha), wciąż je lubię, A + 170cm spoko proporcje (jeśli wyżej no to nie wiem). Nie chciałabym mieć silikonów w cyckach ani też botoksu. Jeśli poprawki to bez sztucznych ciał obcych, kiedyś myślałam czy nie poprawić nosa, bo chciałam mieć idealną twarz, tylko że to trochę ryzykowna operacja, ponadto jakby się optycznie zmniejszył to dla proporcji trzeba by też zrobić uszy, więc spasowałam - trochę żałuję. Dlatego może powinnaś zrobić jeśli jesteś zdeterminowana.
  19. Ty już mu nic nie mów. Straciłam część oszczędności i chcę teraz w spokoju popracować i odłożyć znowu trochę kasy, nie chcę by ktoś się tym martwił, wystarczy że ja się martwię. Jak jestem sama to czasem nachodzą mnie kiepskie myśli, jak się z kimś spotykam to chcę tylko towarzystwa tej osoby i gadki o pierdołach, relaksu, chcę się najeść, dobrze wyspać, towarzystwa, coś wspólnie porobić, chcę 'oczyścić głowę', wówczas może znajdę ochotę do zwierzeń. A wszyscy tylko się martwią 'Bruxa coś ci jest', 'Bruxa coś zmarniałaś, źle wyglądasz!', 'co się dzieje?' plepleple i to tylko zmniejsza moją ochotę do kontaktu. Nie tędy droga. Może to taki skryty typ jak ja - my chcemy kontaktu z drugą osobą bez skupiania się na naszych problemach. Przez pewien czas nie pracowałam i nawet nie wiedziałam gdzie zacząć, bo w pracy biurowej się kisiłam xD, teraz wreszcie wpadłam na lepszą (ostatni raz z powodu pracy byłam szczęśliwa w 2012-2013 haha) i mam nadzieję wyjść na prostą, na bezrobociu miałam mentalność żula (prokrastynacja, apatia, ucieczka od rzeczywistości), jestem leniem i nie lubię pracować, ale to był najgorszy okres mojego życia. Przykro, że mąż wpadł w idealizm który nie przyniósł mu nic dobrego. W Polsce rządzi kombinowanie i bylejakość, ktoś na forum pisał, że za granicą przykładają się do jakości pracy i terminów, a w Polsce musiał poganiać i nadzorować budowlańców, ktoś inny że prowadził uczciwie warsztat samochodowy i splajtował, a nieuczciwa konkurencja ma się dobrze, ja nawet po paczkach z allegro widziałam, że towar często nie jest nawet porządnie wyczyszczony, jak wynajmowałam mieszkanie to lodówka, okap były brudne (ale już w umowie jak **uj stoi że lokal przed oddaniem właścicielowi musi być dokładnie wyczyszczony), patelnia miała wygięte dno przez co przypalała jedzenie (teraz już wiem jak przetrzepać całe mieszkanie w poszukiwaniu lipy xD). Tu jest jak w piosence z serialu 'Blok ekipa', na odpierdol. Piep**yć złe ideały, szukać wartości tam gdzie one są. Przynajmniej macie siebie. Może wyjazd za granicę?
  20. Jeden koleś który mnie podrywał (Anglik) miał na nazwisko Ferrari (pokazywał dowód). xD Beka w dokumentach i lipny prestiż gwarantowany. @Łucja no ale we Włoszech to chyba jak w Polsce, rządzi mamma, teściowa. @Hatmehit a balanga z okazji przejścia dziewczyny przez próg? Z jednej strony lubię wesela, z drugiej strony ich drożyzna mnie przeraża, tyle kasy dla dalszej rodziny, która mnie mało co obchodzi. ?
  21. Bo śluby to grabież majątku, nie chcą za cholerę należeć do męża (blokada seksu po ślubie), a też nie każdy kto nie daje się ograbić jest na tyle atrakcyjny by zaraz chciały się hajtać z intercyzą, a przynajmniej tak to widzę.
  22. Chodzi mi o to, że kobiety lubią emocje a mężczyźni ich brak, stąd nie ma kobiet lubiących wędkować za to lubimy kluby/dyskoteki, nawet ja introwertyczna, chociaż wstawiłabym tam introwertyków xD albo znalazła jakiś klub gdzie chodzi 'mój typ' ludzi. Dlatego ukryta, niby inna, ale lubiąca podobne rzeczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.