Skocz do zawartości

RockwellB1

Użytkownik
  • Postów

    234
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    82.00 PLN 

Treść opublikowana przez RockwellB1

  1. No i niby co z tego? Olał "dziewiątkę" i komu to życie zmienia? Nikomu... Ale można się podzielić "wrażeniami" - ku potomności i nie tylko. Co do zasady umawiam się z "szóstkami" i bardzo sporadycznie z "siódemkami" bo umówmy się, że modelem nie jestem i mam mocno przeciętny status społeczny (pomimo kilku dóbr). Poderwałem na żywca "dziewiątkę" (raz się żyje, nie dwa) i się umówiłem. Jako, że mieszkam 35km od dużego miasta skąd ona była (nie inwestuj na starcie) to ściągnąłem ją na pierwszą "randkę" do mojego miasteczka. Po to, żebym nie musiał jechać i dawać siana na zupę (paliwo). Jako, że ona nie ma samochodu a była zainteresowana to przyjechała pociągiem. Miała pieska z adopcji trochę skrzywionego, który nie może być za długo sam więc przyjechała z nim (bardzo szanuję, mam mega serce do zwierząt i je kocham - tym bardziej skrzywdzone) więc tłukła się do mnie pociągiem z psem. To była jakaś "inwestycja". Poszliśmy na spacer dość długi (lubię chodzić), plus po butelce wody z żabki, i potem usiedliśmy na murku. Piesiu biegał bo był plener i miał radochę! Super! Miałem przyjemność z widoku jak piesek biega samopas i podskakuje, głupkuje z radości. Panowie, coś pięknego! Ok, do brzegu... Ja 33 a pani 35, czyli dawno wygasła gwiazda. Uroda mega... Sylwetka typu "oh mój Boże"... Nie jednemu na jej widok by sterownik pierdolnął... Tym bardziej mi, bo takie panie się ze mną nie umawiają bo jest dużo więcej przystojniejszych mężczyzn. Konkrety... Oprócz tego, że była z zupełnie innej bajki mentalnie (ona nie była głupia), to jednak postrzeganie świata, dążenia, wizję przyszłości były zgoła inne. Małżeństwa nie, ale szukam po japońsku "jako tako" LTRa - haha, tak jestem kamikadze i samobójca. Ale... "starego wróbla" który siedzi na forum raczej "nie nabierzesz na plewy..." Mój cyrk, moje małpy. Różniliśmy się jak dzień i noc - dla mnie luty, dla niej maj. I po co ten wywód? Uwaga! Wielka czerwona flaga.... !!! Pani miała kilku męskich przyjaciół. Nie wiem czy to jakieś simpy itd. Nie oceniam braci mężczyzn bo ich nie znałem a jedynie o nich słyszałem. Wspominała, że "niedawno byłam u kolegi w UK i zwiedzaliśmy..." - tak, twoją "grotę rozkoszy" hahaha. Proste! Wszak, uważaj na takie panie, które mają wielu męskich przyjaciół. Szczególnie jeśli chcesz kamikadze LTRa. Każdy z tych kolesi (tego nie zweryfikujesz) może gdzieś w głębi na coś liczyć - czekać na coś więcej niż autobus. Na coś więcej niż ta obłudna przyjaźń między kobietą a mężczyzną - która dla mnie nie istnieje bo często rodzi się pożądanie. Panie lubią mieć orbiterków, którzy jako "zapchaj nudę" zapewnią jej jakieś atrakcje, nawet w postaci spacerku. A jeszcze lepiej jak będzie miała z tego korzyść, np. zaopiekują się pieskiem gdy ona będzie wabić nowego simpa na posyłki, podwózki, pomoc jak się pralka zepsuje etecera. Jeśli już chcesz LTRa to po Twojej pracy, po obowiązkach dnia codziennego, po realizowaniu Twoich pasji zostaje Ci nie wiele czasu... i właśnie wtedy go poświęcisz kobiecie, która zasłużyła na Twój szacunek. Analogicznie dla kobiety - jeśli wówczas ona poświęca tę resztkę swojego wolnego czasu, dając atencję innym mężczyzną to... Więcej czerwonych flag niż ma marszu komunistycznej partii Chin. Na ch*j Ci to zatem? Szanuj siebie i nie patrz na tzipkę, tyle...
  2. TL;DR ostatnie 4 miesiące. Poznałem na tinderze panią w swoim wieku (sporo przed 40). Znajomość trwała około 2 niech. Zajechała się we mnie w uuujj.. Sama mówiła: chcesz lodzika to Ci zrobię kiedy powiesz i tak było. Z połykiem. Miała dużo wyższy status społeczny ode mnie i rodzice dobrze prosperującą firmę. Robiła to co chciałem. Jak chciałem pończochy to były pończochy, jak chciałem w dupę to było w dupę. A skąd to wszystko? Dlatego, że od samego początku miałem na nią konkretnie wyje**ne. Im bardziej miałem wyje**ne tym bardziej się nakręcała. Nawet zaliczyłem w lato wczasy w Niemczech i Czechach na jej koszt. Mam wyj***ne, skoro chciała płacić to płaciła. Po 2 miech usłyszałem, że trzymam ją na dystans - co oczywiście było prawdą - więc odpadła. Co się naruchałem i nabawiłem to moje. Portale złe nie są.
  3. Pare lat temu umówiłem się z badoo i właśnie się naciąłem na zdjęcia sprzed lat. Przychodzę we wskazane miejsce no i jej nie ma. Piszę wiadomość, że jestem ale cie nie widzę. Nagle zaczyna mi machać i co najmniej +15kg. Tak się wkurwiłem... powiedziałem jej prosto w oczy, że "umawiałem się z dziewczyną ze zdjęć a nie z tobą. Oszukałaś mnie. Zmarnowałaś mój czas." Obróciłem się na pięcie i poszedłem. Pani zgasła jak pet na przystanku...
  4. Przelew zlecony. Może nie jakiś duży ale gramy kartami jakie mamy.
  5. Siedzę od 3tyg na portalach ale powiem Wam kompletna klapa. Mam ten sam opis i zdjęcia co ponad pół roku temu i jest kiepsko na froncie. Nie wiem co się dzieje. Nawet średniawki po matchu nie odpisują a dobre 70% to smoczyce z tonażem. Pół roku temu i wstecz miałem dużo lepsze rezultaty. Chyba się rynek coraz bardziej pierdojli. Jedynce co mi się udało umówić to z laską w moim wieku ale raczej ligę niżej ode mnie jeśli chodzi o urodę. Za to ma wyższy status społeczny i zasoby. Wykształcona, fajnie się gada, ma coś w głowie. Także całkiem spoko żeby się pospotykać i podotykać bo nie muszę za nią płacić, ma samochód, podjedzie gdzie chce. Od 1 spotkania flirtowałem, na 2 zacząłem już trochę eskalować jakiś dotyk itd. Ja zbyt szybko trochę boje się sprowadzać do mieszkania bo nie wiem czy potem jakaś furiatka nie będzie mnie nawiedzać dlatego dziś 3 spotkanie i dopiero ją zaprosiłem wieczorem do siebie. Myślę, że wie po co przychodzi bo powiedziałem, że chce jej pokazać klasery ze znaczkami... (śmiech). Zdejmę jej matki, wyrucham i tyle.
  6. Ja myślę, że nie bez powodu coś Ci tu nie gra. A gdy masz wrażenie, że coś nie gra to bym dla własnego spokoju odpuścił. Nie bądźmy naiwni.
  7. Widzę opinie są różne. Trochę jestem tym zaskoczony. Linczujemy na forum baby, że przeskakują na inną gałąź a tu poklask widzę. @elogejter Jesteś z jedną a szykujesz drugą - zachowujesz się jak baba. Tak żeby Ci nie przysrać to powiem kurtuazyjnie, że to nie w porządku.
  8. Ostatnio jadąc "eSką" widziałem wielki billboard firmy, która produkuje okna. Oczywiście przy oknie pani w stroju. Tak się zagapiłem, że prawie dojechałem do auta przede mną. Proszę na siebie uważać;)
  9. Ja rok temu przerzuciłem się na dzbanek filtracyjny. Na początku miałem wrażenie, że więcej tej wody muszę wypić żeby się czuć napitym (hehe) i chwile się do smaku przyzwyczajałem. Generalnie może nie tyle co o środowisko mi chodziło ale żeby nie dźwigać zgrzewek wody bo jeśli chodzi o wodę to wypijam minimum 4L dziennie a przy upałach pod 5L. W upały do szklanki sypię parę ziarenek soli himalajskiej - coś czytałem, że lepiej nawadnia. Tylko uwaga z ilością soli jeśli jest się nadciśnieniowcem.
  10. Złoto... W ramkę na "ścianę płaczu".
  11. "ile kobiet udało wam się poderwać , zaciągnąć do łóżka" To brzmi jak plebiscyt na forumowego italo yebake.
  12. Z płaceniem to jest bardzo szeroki temat i wiele razy poruszany. Ja tylko dodam, że moje stwierdzenie o nie robieniu z siebie dziada i stawianiu kawy ma dwie strony. Dziś już nie biegam tak jak kiedyś dla sportu więc mogę kawkę postawić. Natomiast kiedyś gdy zbierałem szlify to latałem na spotkania z byle czym i po miesięcznym podsumowaniu na tamte czasy, z dojazdami, kawki kosztowały sporo ponad 300zl. Jak spotykacie się za często albo naprawdę macie krytycznie z finansami to ja wyrobiłem sobie technikę spotykania się np. w galeriach w kawiarniach gdzie kelnerka nie podchodzi tylko zamawia się przy lądzie. Wtedy niektóre panie same podchodziły pierwsze i sobie coś zamawiały a jak widziałem, że stoi to mówiłem: proszę, zamów sobie pierwsza - panie przodem:)
  13. Jeszcze przypomniała mi się sytuacja odnośnie płacenia. Nie pamiętam czy ją tutaj opisywałem. Jako, że ostatnio jest głośno o takich sytuacjach to może warto przypomnieć. Będę parafrazował bo to było ze 4 lata temu. Umówiłem się z panią, która sama z góry zaproponowała wybraną przez siebie restauracje. Jak usiedliśmy i zobaczyliśmy menu to mi kopara opadła patrząc na ceny. Jako, że wtedy mało zarabiałem i jeszcze było przed wypłatą zamówiłem tylko bodajże wodę albo kawę, nie pamiętam. Pani zamówiła danie, kawę, deser i nie pamiętam co jeszcze. Zastanawiałem się gdzie to zmieści. Rachunek oscylował pod 100zl. W końcu kończymy spotkanie. Jako, że kelnerki nie było na horyzoncie to podchodzimy do lady. Kelnerka pyta płatność kartą czy gotówka. Wówczas mówię, że ja gotówką i patrząc na pannę pytam: a ty? Zrobiła się blada jak opłatek. Z wielkim fochem zapłaciła. I teraz... Wychodzimy, pierwsze co mówi: - A od kiedy to mężczyzna nie płaci za kobietę? - (tekst z forum) pani pracuje, pani płaci za siebie - nie będę się spotykać z chytrusem, nara! Kawę bym postawił i nie robił z siebie dziada ale nie na pierwszym spotkaniu żarcia za kilkadziesiąt złotych. Szanujmy swoje ciężko zarobione pieniądze.
  14. Nie pytaj klauna dlaczego głupkuje. Zapytaj po co chodzisz do cyrku?
  15. W 2021 już ponad. Ale to tylko rozwody formalno-prawne. Jest masa ludzi, którzy mają rodziny bez ślubu i się rozstają zatem myślę, że spokojnie ponad 50% kończy się porażką. No właśnie później zostają jeszcze ci, którzy nie odejdą bo: dzieci, kredyt, tzipka. Są jeszcze ci, których oglądamy oglądamy u znajomych jako "fajne parki". Tylko, że to jest oglądanie góry lodowej z łódki. 1/4 nad wodą a 3/4 pod wodą... Więc ja się pytam: ile znacie (autentycznie) szczęśliwych związków? No ile? Większości się nie dowiemy co się dzieje na mieszkaniu bo mamy lornetkowe spojrzenie a ludzie mówią tylko to co chcą, choć i wielu z nas ma obserwacje po znajomych przy okazji spotkań/grilli, że na mieszkaniu jest hujowo. Jak patrzę na swoje LTRy gdzie kopnąłem panie w dupę to na prawdę szczęśliwszy będę samemu. Jakbym chciał mieć węża w mieszkaniu to bym kupił węża a nie wchodził w związek. No, zostają jeszcze panie bibliotekarki, himalajki.
  16. Jak się nazywa płacz małego rączka? Wycieraczka
  17. Dawno nie czytałem tego wątku jak i się w nim nie udzielałem. Przypomniała mi się pani, której zaproponowałem spotkanie to wywiązał się taki dialog: - Nie jest pewna czy się chcę z tobą umówić, za mało mi odpisujesz i co chwile zmieniasz temat rozmowy zamiast kontynuować poprzedni. Obawiam się, że w realu też tak nie dokończysz tematu i będziesz skakał po tematach. - Nie martw się, jak rucham to zawsze do końca Szach mat
  18. Wywiad Oczywiście ustawienie przeze mnie panny nie trwało zbyt długo. Za grzecznie i zbyt chłodno to robiłem. Może jakieś 3tygodnie chodziła jak w zegarku. Zaczęła mi podskakiwać jakimiś docinkami co oczywiście od razu ucinałem, jednak robiła się coraz zawzięta a ja zacząłem tracić energię po tych rozmowach. Innymi słowy koniec wersji demo, spadają maski. Javelin W połowie tygodnia, w którym się to działo stwierdziła, że bierze ją choroba. Piątek lekarz, angina, antybiotyk, decyzja że się w weekend nie widzimy bo jak stwierdziła nie chce mnie zarazić. Wspomniała, że mama jej przywiezie zakupy jeśli będzie trzeba (blisko). Pojechałem w weekend do rodziców na obiad. Wieczorem rozmawiamy tel (faktycznie była bardzo chora) i zarzuciła mi, że skoro byłem u rodziców to połowa droga do niej (miasteczko obok) i mogłem chociażby zadzwonić zapytać czy coś jej w domu nie pomóc, zakupy zrobić albo godzinę posiedzieć - patrząc na poprzednie ustalenia to przecież absurd (!). Ton nie przyjemny i roszczeniowy. To już we mnie coś pękło. To co zrobiłem? Wyciągam Javelina i odpalam rakietę. Zrobiłem awanturę jak głodny lis w kurniku! Nie było przeprosin za złe zachowanie. Wymiana artylerią Przestałem się odzywać, chcąc dać czas na przemyślenie choć dziś wiem, że decyzja wtedy zapadła ale dopiero w podświadomości. Łudziłem się, że może odjebało jej w gorączce. Po półtorej doby zadzwoniła do mnie i zaczęła rozmowę jakby nigdy nic. Pytam się czy ty nic nie przemyślałaś? Ona uważała, że jak na coś zwracałem jej uwagę to po każdej takiej akcji przechodzimy do porządku dziennego ale ona za chwilę robiła to samo. Oczywiście dodała, że moje zwracanie uwagi na jej złe zachowanie to przypierdalanie się. Racjonalizacja, solipsyzm. Zarzucała mi dokładnie rzeczy, które sama robiła. Do tego pamięć moja na szybko odnalazła, że jednak był również gaslighting. Pytałem o coś, a ona twierdziła, że przecież mi to mówiła. Trochę robiłem się zakłopotany, że może jej nie słuchałem ale doszedłem do wniosku, że tak ważny fakt to bym wyłapał pomimo zamyślenia. No pani pokazała jaka jest naprawdę. Szach mat Wszystkie powyższe wydarzenia rozegrały się na przestrzeni tygodnia. Tyle starczy pańci by zrobić proces przyspieszonego gnicia relacji. W ostatniej rozmowie przecierałem oczy ze zdumienia. Powiedziałem, że po tych kilku krzywych akcjach to zrujnowała cały swój dotychczasowy attract, nie pożądam jej i moje słynne "Wiesz, będziemy kończyć już". - Dobry moment na taką rozmowę sobie wybrałeś kiedy kończy mi się chorobowe i jutro ma na 6 do pracy. Co kurwa? - Świetny moment również kiedy mam kłopoty z pracą i szukam nowej. To teraz mnie zostawiasz? Myślę sobie a kiedy byłby dobry moment? - Jak chciałeś abym dziś nie zasnęła to ci się udało. Co...? - Zostawiasz mnie, teraz wiem, że wszystkie twoje słowa o wsparciu to były tylko puste słowa. Co jest kurwa...? Powiedziałem jej, że takich decyzji nie mam zwyczaju zmieniać i proszę do mnie nie dzwonić. Rzuciła mi słuchawką. Co teraz? No jak to co? Święty spokój i wszystko w własnych rękach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.