Skocz do zawartości

lupele

Starszy Użytkownik
  • Postów

    598
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8
  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez lupele

  1. To zalezy na czym komu zalezy. Jak ktoś ma parcie na dupy to teatrzyki są dobre. Szczególnie jak ktoś ma ku temu jakieś talenty. Suma summarum liczy się efekt - a czy ruchasz dlatego ześ atrakcyjny typ czy naopowiadałeś babce historii o tym że jesteś komandosem i ryzykujesz życie w afganie to żadna różnica w sumie. I tu i tu poruszyłeś jakas tam strune w jej duszy co odpowiada za rozchylenie nóg. Ale co do zniechęcenia to i mnie to dotyka. Gdy miałem 20 lat to potrafiłem przejechać 400 km do dziewczyny która mi się podobała. Dziś nie pojechałbym 10. Wątłość nagrody nie rekompensuje ponoszonych wysiłków
  2. Mi szczerze mówiąc też by się nie chciało. Ale skoro autor po kilka godzin dziennie latał po portalach i gównyborczą z tego miał to może w tą stronę mu zagra.
  3. Pozycja społeczna naukowca to nie jest coś co pociąga kobiety. Bo to jest status który ludzie owszem cenią - ale jest to odległe dla przeciętnego człowieka. Musiałoby być to coś na zasadzie - przełomowe odkrycie, nagroda nobla, naukowiec pokazywany w telewizji. Taki prestiż na zasadzie - dużo ludzi o tym gada. Social proof to się chyba terminologii pua nazywa. Tu przykład: Taki Roman Polański - nie przystojny, niski a ruchał na masę - bo to był TEN POLAŃSKI. Tu proponuję szanownemu OP-owi małą zabawę: skoro jeździ po stanach, robi jako naukowiec niech dośpiewa tym pannom tani bajer sensacyjny. Jesteś naukowcem - pracujesz nad nowym rodzajem broni, nie możesz za bardzo o tym gadać (tajemniczy), znikasz i pojawiasz się nagle ( tajemnica cd.), obawiasz się o życie - bo ściga cię mafia/ruski wywiad/terroryści zainteresowani twoimi badaniami (dreszczyk emocji). Jednym słowem: gadaj co ci ślina na język przyniesie. Myślisz, że to głupie? Te cipy są strasznie głupie i wręcz nałogowo łykają takie bzdury. Jak nie wierzysz poczytaj sobie o podrywach na członka mafii, amerykańskiego żołnierza, wyczynach Jerzego Kalibabki czy innych tulipanów.
  4. Myślę że to bez sensu. A dlaczegóż to? Pani podaje listę swoich marzeń. W obecności notariusza, 28 świadków, rodziców i dziadków stron obu podpisuje to własną krwią. Na początku jest cudownie - spełniasz jej marzenia. Potem coś się zaczyna psuć. Robisz co ona chce - ale chuj nie działa. Mało tego - jest wkurwiona coraz bardziej. Pytasz o co biega - spełniasz jej marzenie z listy- zobacz sama podpisałaś? "Ale wtedy tak myślałam a teraz już tak nie myślę - zresztą wymusiłeś na mnie podpisanie tej listy - no i jesteś chuju mało spontaniczny - nie zgadniesz czego pragnę tylko wg listy jedziesz. Kobiece marzenia to tak naprawdę generator zmiennych losowych. Dziś będzie mówić, że dzieci nie chce. Jutro zapragnie dziecka teraz, natychmiast. Za trzy lata najważniejsze żeby ją jakiś Enrique pierdolił a mocno. Jej deklaracje - nawet pisemne - są tyle warte co i papier do szorowania dupska.
  5. Oto historyjka: Był sobie chłopak: zdolny w szkole, zawsze bardzo grzeczny, dobre oceny, konkursy. Potem - dobre studia. Mamusie i ciocie stawiają za wzór - "no kawalerze nie opędzisz się od dziewczyn" Czas mija - ale chłopak nie może się opędzić od myśli, że coś tu nie gra. Ponieważ zawsze był grzeczny i dobrze wychowany boi się poza tą swoją grzeczność wyskoczyć - żeby broń boże nie złamać tego przepisu bycia grzecznym i porządnym facetem - jakich kobiety przecież pragną. Z powodu tego podskórnego strachu przed wpadką i porażką zazwyczaj przyjmuje postawę bierną (bo mama uczyła - nie wychylaj się!), nie dominuje w grupach, nie jest liderem. Nawet jeśli awansuje to dlatego, że jest po pierwsze pracowity i zdolny - a po drugie primo jest łatwy do kontrolowania przez swoich mocodawców. Pytanie: Czy nie przypomina to twojego życia?
  6. lupele

    Milf pytanie

    To forum ma taką specyfikę, że tu mówi się facetom prosto z mostu jak jest. Jeśli tego nie akceptujesz możesz się udać na kafeterię czy nie wiem na blog malvinype? Tam ci wytłumaczą wszystko delikatnie, miło i zupełnie fałszywie.
  7. Bo kobiecy sposób wychowania jest skrajnie nieodpowiedni dla mężczyzny: najlepiej nic nie robić swojego, nie wychylać się, nie próbować inaczej bo się nie da. A to nie tak wygląda. Życie mężczyzny to jest walka z problemami. I tu trzeba od młodości ostrzyć swój charakter - stawać w obliczu wyzwań, niebezpieczeństw, przełamywać granice, pokazywać na co nas stać! Tylko w ten sposób życie ma jakiś smak.
  8. lupele

    Praca

    podszkol się w programowaniu i startuj do jakiegoś IT
  9. lupele

    "Srpski film"

    Srpski film. Fajna ciekawostka. Najbardziej podobała mi się scena końcowa.
  10. W każdej z prac w jakiej byłem dało się zauważyć zjawisko "zabetonowania" ludzi na swoich stanowiskach. Pracownicy, którym nawet się chciało w pewnym momencie dochodzą do wniosku, że nie warto się starać. Robią swoje i ani kiwną palcem ponad to co muszą. Zjawisko ma swoje źródło w postępowaniu firm, które pierdolą jakąkolwiek politykę motywacyjną - bo dla nich najlepszy jest pracownik średni - nie najlepszy. Firmowy orzeł staje się istotnym ogniwem w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa - dużo od niego zależy, ciężko go zastąpić i groźba odejścia może być bardzo problematyczna. Dlatego najlepiej zastąpić go 2-3 średniakami, którzy zamiast wielkości wybierają "trwanie" i stabilne przywiązanie do firmy. Wśród "średniaków" tworzy się swoista zmowa i wszyscy oni kultywują pewien sposób postępowania. Przede wszystkim poszukują durnia na którego mogą zwalić własne obowiązki. Najczęściej takim durniem jest młody pracownik, który nie bardzo rozumie swoje miejsce w hierarchii oraz rzeczywisty zakres obowiązków jaki ma wykonywać. Inną strategią jest udawana przyjaźń i oplątywanie człowieka w myśl techniki "stopa-w-drzwiach". Innym świętym przykazaniem średniaków jest "nie wychylanie się". Chodzi o to aby broń boże ktokolwiek nie pokazał że można więcej - bo w takim przypadku naukowo opracowana norma może ulec zawyżeniu - i cała społeczność "średniaków" na tym straci. Należy tu zauważyć, że wszystkie powyższe procesy to nic innego jak proces optymalizacyjny. Ilość wkładanego wysiłku dostosowuje się do osiąganych korzyści. Osobiście jeszcze nie uległem takiemu uśrednieniu i nie bardzo chcę. Porobię jeszcze trochę tu, spadam za granicu a potem zakładam coś swojego. A dlaczego tak? Nie wiem jak to wygląda u innych ale gdy patrzę wstecz na swoje życie to nie bardzo sobie potrafię przypomnieć jak byłem przemęczony czy spracowany. Tzn. wiem, że takie coś miało miejsce w tym czy tamtym okresie - ale kompletnie nie pamiętam tego wrażenia. Za to doskonale pamiętam gorycz porażki czy radość z sukcesu.
  11. Wiem, że disco i pedały - ale wyjątkowo siadł mi ten kawałek. No i pani z teledysku bardzo me gusta.
  12. Heh. Oczywiście masz rację ale nie o to chodziło w tym poście. Chciałem raczej zwrócić na pewne zapętlenie samców "gorszego sortu". Chłop jest "biedny i słaby" (nieatrakcyjny) ----> traci czas na zabawianie koleżanek (które spotyka najczęściej w sytuacjach wymuszonych - szkoła, jako towarzysz dla innego kolegi) -----> nadbudowuje w swojej głowie fałszywe przekonania (bo nie widzi że kobity nie gadają z nim z powodu jego atrakcyjności tylko z nudów czy dla zwykłej towarzyskiej paplaniny) ----> traci czas na bezsensowne ruchy (bo nie ma szans a dalej kręci się w koło panny) ----> Chłop dalej jest "biedny i słaby" ---> cykl rusza na nowo To jest prawdziwa chujnia, którą niżej podpisany również przerobił i dopiero po latach zdał sobie z tego sprawę. Prawdziwy chocholi taniec.
  13. Chciałbym podzielić się z wami przypadkiem jaki obserwowałem w swojej pracy przez ok 1,5 roku. Otóż do naszego projektu jakiś miesiąc po rozpoczęciu dołączył nowy kolega z innego oddziału firmy. Chłop po 30. żonaty i dzieciaty. Trzeba od razu zauważyć że to przypadek kolesia niezbyt atrakcyjnego fizycznie ani dominującego psychicznie - taki raczej głęboki beta -używając nielubianej przeze mnie terminologii. Projekt ciężki i angażujący wymagający ogromnej liczby nadgodzin. W pewnym momencie zauważyłem sporą różnicę w podejściu moim i kolegii. Ja zapierdalałem na swoich odcinkach jak dzik. Natomiast kolega bardzo zaangażował się w biurowe życie towarzyskie. Masę czasu spędzał na kuchennych śmiechuszkach-pizdochachszkach z naszymi biurowymi koleżankami. Tu takie moje prywatne spostrzeżenie: koleś chyba czuł się jak jakiś wielki bawidamek co to zadaje się z takimi fajnymi dziewczynami podczas gdy ja wracałem niekiedy wręcz cały upierdolony z własnych odcinków. Tymczasem ja swoje zrobiłem, on zawalił. Mnie docenili, a jego wyjebali do drugiego projektu gdzie czynił mniej więcej to samo. Czas minął i nagle wielka tragedia bo nieoficjalnie dowiedział się że ma zostać wyjebany. I co teraz? Dziewczyny z biura nadal będą sobie śmieszkować - tylko już bez niego. Na pewno znajdą się kolejni kuchenni zabawiacze. Jakiż morał z tej historii? Otóż morał jest taki że trzeba mieć świadomość tego kim się jest, gdzie i po co się jest. Kolega nie miał tej świadomości. Biurowe konwersacje z ładnymi kobietami przesłoniły mu robotę. Ich zwykłą kurtuazję wziął za dowód swojej "zajebistości". I teraz został z chujem w kieszeni. Jeśli jesteś w robocie - musisz pracować i się uczyć. Jeśli - jesteś słaby i biedny - musisz pracować ciężej niż inni. Nie warto tracić czasu na miłe koleżanki - bo miłe to one może i są - ale jak jesteś na dnie to żadna ci nie da.
  14. A ja powiem więcej: to działa nie tylko na kobiety. Zawsze w swoim życiu starałem się podejść ze zrozumieniem i kulturą do otaczających mnie ludzi. Problemy rozwiązywać w sposób konsensualny, sprawy wyjaśniać i załatwiać przez przegadanie. Niestety niektórzy ludzkie podejście do sprawy traktują jako objaw słabości i zaczynają sobie pozwalać na zbyt wiele. Chcesz być w porządku? To znaczy że jesteś frajer. I tu trzeba zareagować Pewnego dnia w pracy nie wytrzymałem. Jeden ze współpracowników (facet starszy ode mnie o 20 lat) się zamotał - widziałem że zapomniał jak coś miało być wykonane i próbowałem mu spokojnie wytłumaczyć. Ten chuj pierdolony zaczął na mnie szczekać z pretensjami i polazł do biura. Coś we mnie pękło. Sztywny gorset kultury osobistej i empatii rozleciał się na kawałki. Gdy szanowny kolega wrócił to zjebałem go kurwami i chujami w 5 minutowej tyradzie przy wszystkich współpracownikach. Na sam koniec dodałem spokojnym głosem: "To jest próbka tego w jaki sposób możemy rozmwiać pracy. Możemy a nie musimy. Wybór należy do ciebie". Typ spalił buraka i do końca dnia snuł się gdzieś po kątach. Na fajrant podszedł do mnie i przeprosił za swoje zachowanie. Mało tego - po tym wydarzeniem zaczął się odnosić do mnie z większym szacunkiem. Jakiż morał z tej historii? Ano taki: wbrew temu co się wpaja młodym ludziom - nie ma nic złego w konflikcie. Jeżeli ktoś chce się zachowywać wobec nas jak ulicznik to należy mu się tylko i wyłącznie uliczna odpowiedź - bo tej kulturalnej nie zrozumie. Zwłaszcza kobieta.
  15. lupele

    Nowy zawodnik

    Witaj! Sam mam 28 lat i wieeele dałbym aby posiąść i zrozumieć przekazywaną tu wiedzę w twoim wieku a nie przez lata własnych błędów i wypaczeń. Korzystaj ile wlezie.
  16. Bardzo ładnie ujęto tą kwestię w starym testmencie 20 Ani synowi, ani żonie, ani bratu, ani przyjacielowi nie dawaj władzy nad sobą za życia, nie oddawaj też twoich dostatków komu innemu, abyś pożałowawszy tego, nie musiał o nie prosić. 21 Póki żyjesz i tchnienie jest w tobie, nikomu nie dawaj nad sobą władzy. 22 Lepszą jest bowiem rzeczą, żeby dzieci ciebie prosiły, niż żebyś ty patrzył na ręce swych synów. 23 W każdym czynie bądź tym, który góruje, i nie przynoś ujmy swej sławie! 24 W dniu kończącym dni twego życia i w chwili śmierci rozdaj [swoje] dziedzictwo!
  17. 1) Kobiecy "charakter" to jest rzecz chwilowa i całkiem prawdopodobne że to tymczasowa konformizacja mająca na celu zbudowanie pozytywnego wrażenia (standard pt. "na początku dogadywaliśmy się świetnie - a po kilku latach jest zupełnie inną osobą") 2) W życiu jest tak, że nie zważysz i nie zmierzysz wszystkiego. Nie da się zaplanować każdej sytuacji. I tu pojawia się coś takiego jak intuicja. Wewnętrzny głos który sumując dotychczasowe doświadczenie daje szybką sugestię. Jeżeli masz poczucie, że coś tu nie gra to warto się nad tym trochę zastanowić.
  18. O jednym moim znajomym krążyła taka oto legenda. X pewnego razu w stanie upojenia alkoholowego wkroczył do niewielkiego baru w niewielkiej mieścinie z siekierą w dłoni. Podszedł do kontuaru i stanowczym ruchem wbił w niego ostrze. Następnie w języku Puszkina zaordynował kilka kolejek wódki. Dziwnym trafem barman nie upominał się o pieniądze.
  19. ja to tu tylko zostawię: dę z psem na wystawę do galerii sztuki nowoczesnej. - Tu nie wolno z psami - mówi ochroniarz. - To nie jest pies - odpowiadam. - To jest performance. - A, to przepraszam.Idziemy z psem dalej. Oglądamy rzeźbę Smefra centaura. Pół koń, pół Smerf. - Zawsze się zastanawiałem - mówię do psa - komu kibicują centaury w czasie rodeo. - Srać mi się chce - odpowiada pies. - Trzeba było srać przed wejściem. - Wtedy mi się nie chciało.Idziemy dalej. Oglądam jakąś kobietę, która stoi po kolana w basenie z moczem i wykrzykuje alfabet od tyłu. - Z, Y, X - krzyczy. - U, V, W. Mój pies kręci się w kółko i węszy nosem po ziemi. - Fajfus - mówię do niego. - Fajfus, nie sraj tutaj.- Kiedy mnie ciśnie - odpowiada i zaczyna srać na podłogę.Jakiś człowiek podchodzi i przygląda się temu, co wychodzi mojemu psu z dupy. - To jest interesująca propozycja - mówi. Ktoś inny też podchodzi i patrzy. - To jest świeże - mówi. Podchodzi jakaś kobieta z kieliszkiem wina w ręku, cała na czarno. - Odważne - mówi. - Ja państwa bardzo przepraszam - mówię do nich. - Jak się nazywa ta instalacja? - pyta kobieta. - Gówno - odpowiadam, zatykając palcami nos.- Mocne.Ktoś z galerii podchodzi i wtyka w psią srakę tabliczkę z napisem "Gówno, 2015". Podchodzi fotograf i robi zdjęcie. Pojawia się ktoś z kamerą i mikrofonem. Prosi mojego psa o wywiad. - Coż, zawsze kontestowałem opresyjne dla mojego gatunku rozwiązania przestrzenne w środowisku miejskim - mówi mój pies. - A pan jest kuratorem - pyta reporter. - Co pan sądzi o pracy swojego podopiecznego. - Sądzę, że to gówno - odpowiadam. - Brutalnie prawdziwe - mówi kobieta z winem. - Ostentacyjnie szczere - mówi fotograf. - U, T, S - krzyczy kobieta w basenie z moczem.
  20. Z IT masz akurat tak, że jak w rzadko którym zawodzie jakieś doświadczenie można zdobyć samemu: wystarczy siąść i napisać trochę programów, gierek, czy stron internetowych. Z tym już można iść do ewentualnego pracodawcy. A co do prawa: jeden mój znajomy po prawie wrócił do rodzinnego biznesu: hodowania świń. Powód? Pieniądze.
  21. Wybierz jedno: 1) Przekwalifikuj się i zmień pracę 2) Wyjedź do większego miasta 3) Jedź za granicę 4) Tkwij w tym samym
  22. lupele

    Cześć

    Witam i życzę samych sukcesów
  23. Ziomek - ona już ma tą myśl w głowie. Ba! To potężne ziarno - bardzo poruszająca wizja. Dziś dziewczyna jest tym może i szczerze oburzona ale przyjdzie taki moment gdy kalkulacja twoja atrakcyjność i jej potencjalne straty kontra atrakcyjność kochanka i emocje wyjdzie na twoją niekorzyść. Wtedy dawniej oburzające słowa matki staną się dla niej świętym drogowskazem. Moja rada jest następująca: ta panna jest spalona - więc puść ją w cholerę gdy znajdziesz następną. One tak robią domyślnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.