-
Postów
1113 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4 -
Donations
0.00 PLN
Treść opublikowana przez Margrabia.von.Ansbach
-
W piątek byłem w klubie.
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na RENGERS temat w Na linii frontu - podrywanie.
No i tyle. Mogłeś więc skorzystałeś. Teraz trzy deko osobistego wpisu. Loguję się tutaj z poszukiwaniu wiedzy. Linków, polecanych lektur, twórców ciekawych treści. Szczęśliwie jest ich tu dużo. I kilku, kilkunastu wartościowych userów. Naprawdę wartościowych. Z wiedzą, trafnymi przemyśleniami i na dodatek popartych doświadczeniem. Ale są dni czy tygodnie. Gdy odganiam się od treści, napiszmy dyplomatycznie, dyskusyjnych. Które gdzieś tam zagnieżdżają się w podświadomości. I później zatruwają. A wówczas odechciewa mi się logować.- 213 odpowiedzi
-
- 14
-
Triggery złości
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na Roman Ungern von Sternberg temat w Pozostałe zaburzenia
Od dłuższego czasu staram się praktykować odcięcie. Odcięcie od negatywnych bodźców, szczególnie w necie. Bo pompują podświadomość negatywną energią i frustracją. Która później szuka ujścia lub pożera nas od środka jak rak. Nie zawsze się da. Jak z tym Azerem z BMW. To co widzę od dobrych kilku lat. To animalizacja stosunków międzyludzkich w społeczeństwie. Odrzucenie norm współżycia ujętych kulturowo. A powrót do reguł jaskiniowo-małpowych. Coraz więcej alfa-sralfa mma demonstrujących postawę agresywną dookoła 24h na dobę. Spięci jak sprężyna i gotowi wybuchnąć agresją z byle błachostki. To samo w ruchu ulicznym. Nawet parkowania bokiem i zajmowania dwóch miejsc. Bo co? Nie podoba się?! Idziemy ostro w Darwina. Tu niestety nie pomoże medytacja. Tu pomoże wyłącznie 9mm albo 5.56 I piszę to jako człowiek spokojny. Ludzi zaśmiecający sobą publiczną przestrzeń kontaktów społecznych. Drapieżnicy i cwane pasożyty. Znają tylko język siły. To są wahadła. Siły, które próbują nas wciągnąć w orbitę swoich wpływów. Zaprogramować, byśmy automatycznie rezonowali w negatywny sposób. Czym jest wahadło widać na koncercie porywającym publiczność. Czyste rezonowanie emocjonalne ukierunkowane. Człowiek zatraca swoją osobowość i staje się bezwolnym uczestnikiem. Rezonującym jak reszta. Jaka jest cena odcięcia od wahadeł i uzyskania spokoju? Stagnacja czasem zahaczająca o adhedonię. Bo odcinając się od negatywów stępiamy również nasze reakcje na pozytywny. Takie spłaszczenie linii reakcji. Jak zawsze w życiu. Coś za coś. -
David Goggins Nic mnie nie złamie wreszcie po polsku
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na Sankti Magistri temat w Męskość i rozwój ogólnie
Kojarzę gościa z podkastów Zen Jaskiniowca. Gość z kategorii "nakur_iać, nakur_wiać, nakur_iać na 120%!!!". IMO opcja nie dla każdego. -
Za co lubię czerwiec, lipiec i sierpień w Polsce
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na Margrabia.von.Ansbach temat w Jak wam się żyje w Polsce?
I za pędzące po niebie jerzyki. Też kojarzą mi się z latem, ciepłem, słońcem, większym luzem w sercu -
Za co lubię czerwiec, lipiec i sierpień w Polsce
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na Margrabia.von.Ansbach temat w Jak wam się żyje w Polsce?
Jam nie pontonowy inżynier czy neurochirurg. To że doceniam wizualnie nie oznacza że muszę spuścić ciśnienie ASAP Co do tych trzech miesięcy. Doceniam także za kwitnące jaśminy. I obłędnie pachnące kwitnące lipy. W centrum Wwy tego nie ma za dużo. U mnie, na szczęście, są. Bajka! -
Za co lubię czerwiec, lipiec i sierpień w Polsce
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na Margrabia.von.Ansbach temat w Jak wam się żyje w Polsce?
Perfekcja w kręceniu biodrami. Długo zajęło Koledze opanowanie tej sztuki? -
Za co lubię czerwiec, lipiec i sierpień w Polsce
Margrabia.von.Ansbach opublikował(a) temat w Jak wam się żyje w Polsce?
Za co lubię ciepłe miesiące w Polsce? Oprócz kwestii oczywistych, także za to: Kwieciste letnie sukienki na mieście. Połączone z butami na wysokich obcasach. Bardzo lubię Post dokonany pod wpływem ulotnego widoku. Widoku młodej, zgrabnej damy idącej Senatorską. Dzięki za przypomnienie, Nieznajoma. -
Na moment wskoczę w rolę adwokata diabła. Tylko na moment. Kobiety często tak reagują nie z powodu tzw sukowatości. Ile w odruchowej reakcji obronnej. Wiele razy słyszałem od kobiet. Że ona tylko starała się być miła i uprzejma dla nieznajomego mężczyzny. A ten to od razu odbierał jako formę zachęcenia, zalotów i uderzał w konkury. Dla owych panien niechciane i zaskakujące zaloty. Więc bezpieczniej wrzucić maskę 'bitch face'. Nigdy nie zapomnę ex-koleżanki z działu. Która dużo jeździła w delegacje Wwa-KRK, Wwa-Wro, WWa-Gdańsk. Pendolino. Co się naopowiadała, jak próbowali ją drętwo podrywać randomowi współpasażerowie. I jakie odwalali godowe toki. To śmieszność przeplatała się z żenadą. Tak więc oprócz naturalnej młodym kobietom, wybrednej hipergamii. (zauważam tylko arystokrację urody i portfela, wszyscy poniżej są dla mnie niewidoczni!) Część mężczyzn też dokłada się do tego. Ci wszyscy spod szyldu 'zagwiżdżę na lasię i zagadam - ej lala bucik się rozpier_ala, hie, hie, hie... Poza tym uważam, że pomimo pozytywnych zmian. Nadal sztuka flirtu i zagadywania w Polsce kuleje. I często trąci swojskim paździerzem. Albo nieśmiały romantyk-piwniczak albo fifa-rafa pseudo-alfa wyciągnięty prosto z teledysków disco-polo.
-
Mam chłopaka, szukam lepszego. Tinderowe randki w "Dużym Formacie" (GW)
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na Obliteraror temat w Społeczeństwo
Podpisuję się prawą i lewą ręką. Akceptując w pełni rewolucję seksualną lat 60 tych. Oraz dalszą jej ewolucję do lat dzisiejszych. Mężczyźni, jako masa, strzelili sobie w kolana, stopy i nos. Każdy przeciętny i poniżej przeciętnej Kazimierz, Walther, Jean-Pierre, Carl czy John. Myślał, że teraz będzie kopulował prawie za free i bez ograniczeń. A tylko poprzez przyzwolenie na rozwiązłość i puszczalskość. Otworzył Puszkę Pandory z napisem "EWOLUCYJNA NATURALNA HIPERGAMIA KOBIET". Coś, co ostro ograniczały główne religie monoteistyczne. Coś, co starały się ograniczać normy społeczne i obyczajowe. Wypełzło w pełnej krasie na piedestał. I skończyło się tak, jak było do przewidzenia. Te 10-15% obdarowanych genetycznie (tzw. chadzi) i finansowo (bogaci i wpływowi). Posuwa do oporu. Dla reszty przeciętnych i poniżej zostają ochłapy z pańskiego stołu bądź żalenie się. I nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Nawet zmiana geolokalizacji na Azję czy biedny Wschód to nic innego jak działanie pod dyktando hipergamii. Bo tam się jest tym "10%" i hipergamicznie bije na głowę lokalnych samców. Pozwolono na wypełźnięcie ponownie hipergamii to mamy tego efekty. Parafrazując Gogola, którego już przytoczono w tym wątku. Z czego się śmiejemy? Z samych siebie, jako męskiej masy, się śmiejemy.- 83 odpowiedzi
-
- 11
-
Atakowanie w galeriach handlowych
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na Maxivoice temat w [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
Siema ziomuś, w temacie. Z reguły są kolejki do damskich kibli. Tu też warto atakować. Jak przyczepi się ochrona czy policja. To broń się zaimkami. Atakuj. -
Uuuuuu.... To połowa marketingu i sprzedawców marzeń będzie musiała zmienić branżę. Co do tematu. Znam kilka par, gdzie mężczyźni mają żony o 10 czy więcej lat młodsze. Tak. Są wysoko pozycjonowani na skali zawód-dochody-prestiż-zarządzanie ludźmi. Tak, da się. Ale jak wszystko 'premium' na tym świecie. Jest to dla nielicznych.
-
CZYM JESTEŚCIE ZMĘCZENI ?
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na OGÓR temat w Męskość i rozwój ogólnie
Napiszę mocno hermetycznie. Bo nie dla wszystkich, kwestia ilości doświadczenia życiowego. Aktualnego flow i fazy cyklu życia. Oraz spadających kartek z kalendarza. Męczy (a precyzyjniej - nuży) mnie to, że z roku na rok muszę coraz szybciej kręcić kołowrotkiem "wszystkiego". By w sumie stać w miejscu. Jak wspomniałem. Wpis dla raczej 40+. -
Męska ściana - temat zamiatany pod dywan ?
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na SolidSnake temat w Męskość i rozwój ogólnie
Dużą rolę odgrywa pojawianie się stałych dolegliwości organizmu. Związanych z procesem zużycia. Kwestia, napiszmy szczerze, nie do przeskoczenia. Można tym w miarę zarządzać i częściowo niwelować, ale to takie pierwsze Lemowskie 'smugi cienia'. Pogorszenie wzroku. Coraz dłuższa regeneracja po kontuzjach i urazach. Metabolizm i ogólna energetyka. Zmiany hormonalne. Oprócz właściwego prowadzenia spore znaczenia ma genetyka. Widziałem staruszkowatych czterdziestolatków zajechanych jak łyse szkapy. Jak i nader młodo wyglądających i energicznych pięćdziesięcioparolatków. To jeszcze nie memento mori. Ale poczucie 'smugi cienia' zdecydowanie tak. -
Pamiętam aż za dobrze. Szczególnie w moim, upadłym wówczas z przemysłu, mieście. Taki dowód anegdotyczny teraz wejdzie. To było z 3-4 lata temu. Gdy złapałem się po raz pierwszy, że mam deja vu. Bo widuję cyklicznie stare BMW i Audi z ponownie przyciemnianymi szybami. A w środku, znowu!, karki. Tym razem karki nieco zmodyfikowane genetycznie, bo farmacja robi postępy. Karki lat 90 to były ulańce bezszyjne. Obecne, zmodernizowane farmakologicznie karki, są bardziej docięte a mniej nalane. No i zdecydowanie bardziej widocznie podziarane niż w najntisach. A prywatnie to zastanawiałem się, kiedy na ulicę wyleje się moda ostatnich lat na kluby MMA i fajterzenie itp. Długo nie czekałem.
-
Czy zauważacie, jak właśnie kreuje się ta 'polska ciężka atmosfera'? Tu. Na tym wątku. Prześledźcie post po poście i zauważcie moment eskalacji. I dalszy jej postęp. Przeanalizujcie proces poszczególnych argumentacji i sposobu ich artykułowania. Moment przekroczenia punktu bez odwrotu. Fantastyczna lekcja in vivo. Doceńcie! W imieniu bacznych i dociekliwych Obserwatorów, dziękuję za nią. Nic nie uczy tak jak życie.
-
Nie lubię się powtarzać. Ale od dłuższego czasu uważam i piszę na forum. Że wracają lata 90te. Zmienione oczywiście, ale w tym klimacie. To widać na ulicach.
-
Czyli trzymając się meritum wątku. I 'atmosfery' o której piszemy. Skąd bierze się takie podejście Polaków i ta atmosfera? Zabory? Bez żartów. To prehistoria. II WŚ? Mało już kto żyje, kto ją pamięta. PRL lat 1945-1989? Zakończył się 34 lata temu. Półtora pokolenia! Ludzie 18-40 właściwie go nie doświadczyli. Katolicyzm? Bez jaj. Ludowy i obrzędowy, typowo na pokaz. Skąd to się bierze? Nie zabory. Nie II wś. Nie PRL. Nie religia. Skąd?
-
I zdań kilka odnośnie "nietowarzyskości". Przykład mało wiarodajny, bo własny. Więc obarczony błędem sobiewidzizmu. Przeprowadziłem się z mieszkania w bloku do domu jednorodzinnego. Organizowałem długimi latami: - sylwestre - urodziny - grille - spotkania towarzyskie. Rekord to chyba impreza na 50 osób. Tak, pięćdziesiąt. Standardem było między 20 a 30 na grillach itp. Konkluzja? Ludzie przyjść chętnie przychodzili. Odwzajemniały się zaproszeniem 2-3 pary. Reszta? Więc ze 3 lata temu się zbiesiłem. I organizuję od wielkiego dzwonu. Mnie też można dopisać na listę "nietowarzyskich". To chyba wynika też z pewnego klimatu kulturowego w Polsce. Klimatu 'bycia sprytnym i zaradnym'. Czym można zaplusować w oczach Polaków. Taka postawa "sprytnego Jasia Parobka". Co dzięki sprytowi mało pracował, dziedzica kiwał. A nawet od czasu do czasu coś mu się udało ze dwora ukraść. Spryciarz! Tu akurat 'bycie sprytnym i zaradnym" to pójście na imprezę do kogoś. Fajne spędzenia czasu. Ale kosztami (sprzątanie, zużycie) obarczenie kogoś innego. A samemu nie zapraszać. Bo po co sprzątać. Dodatkowo wypoczynek za 24 ratki 0% się jeszcze nie daj Boże zabrudzi czy uszkodzi. To w Polsce jest bardzo widoczne. I należy do elementu owej "atmosfery" o której pisano powyżej. Obarczanie kosztami innych. A szukanie korzyści dla siebie bez ponoszenia kosztów własnych. Cwaniacy kontra frajerzy. Spryciarze kontra naiwni i dobroduszni. Myślę, że tracimy mnóstwo energii i uwagi. Na zabezpieczanie się przy wykorzystaniem przez innych rodaków. Stąd niski poziom zaufania. Pisanie opasłych umów w biznesie na każdą ewentualność. I zakładanie z góry, że druga strona będzie chciała nas w jakiś sposób wykiwać. Mechanik na naprawie auta. Sprzedawca wciskając gorszy towar. Kontrahent podsuwając nierówną umowę. Kafelkarz kładąc płytki "na odpier...l". Na przykład w Warszawie to postawa, z którą spotykam się bardzo często. Zawodowo i prywatnie. To strasznie drenuje z energii. Cały czas w trybie czuwania i detekcji zagrożeń. Tak zostawiam do przemyślenia. I zasadnicze pytanie za 5 punktów? Czy przemawia przez mnie typowo polskie zgorzknienie? Czy też bazująca na doświadczeniach realna ocena rzeczywistości w której funkcjonuję?
-
To ciekawe o czym piszesz, bo zbiega się z moim doświadczeniem i przemyśleniami. Temat wręcz z kategorii "ezoteryka". Nie zmierzysz tego ani nie zważysz. A czujesz, że jest i w jakiś sposób wywiera wpływ. Dzień po dniu, kwartał po kwartale. Rok po roku. Nie można z tym walczyć konfrontacyjnie. Bo nie da się trzymać gardy 24h/dobę i 365 dni w roku. Chwila słabości i bach. Tu można tylko praktykować 'odcięcie'. Ale to też jest bardziej 'sztuka' niż praktyka. Działanie "czuciem" a nie mierzeniem algorytmem. Pisząc więcej. Nawet do treści publikowanych forum trzeba podchodzić z filtrami percepcyjnymi. I korzystać bardzo, bardzo wybiórczo, krytycznie i umiejętnie. By się nie skaleczyć. Lub dać zdominować pewnemu bytowi energoinformacyjnemu. Egregorowi czy też wahadłu, zwał jak zwał.
-
Majowy weekend z pozycji Obserwatora
Margrabia.von.Ansbach odpowiedział(a) na Margrabia.von.Ansbach temat w Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
Panowie. Macie rację. Zakochane gołąbki a znudzone miny dzieli czas. Upływ czasu! Stawiam stówkę, że każda znudzona minka. Była kiedyś zauroczoną gołębicą. Kolejny kamyczek do ogródka z tabliczką o treści: Długie związki są nieopłacalne. I bezproduktywne pod względem "nakłady - zyski". Reasumując. Nie jesteśmy, emocjonalnie, stworzeni do długich relacji. Kilka lat i adieu. Następny, następna. -
Majowy weekend z pozycji Obserwatora
Margrabia.von.Ansbach opublikował(a) temat w Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
Luźny wpis, bo o dziwo, na "hołm łofis" dziś siedzę. Czyli szczerze pisząc, udaję że pracuję. Bo "pracy" mam na 2 godziny. Ale to nie o tym wpis. Trzeci maja. Nie ruszam z rodziną nad morze. Ani w góry. Pomny, że wypad majowy oznacza ścisk, tłok, korki i kolejki. A mi, zgodnie z wiekiem i zużyciem biologicznym, już się po prostu i po ludzku - nie chce. Pojedziemy tydzień, dwa później. Luźniej, spokojniej, taniej. Więc destynacja lokalna, mazowiecka. W miarę blisko, w sam raz na jednodniowy wypad. Zamek mazowiecki, historycznie bogaty. A na zamku - atrakcje. Pojedynki rycerzy. Konkursy. Strzelanie z kuszy i łuku. Zabawy z wieków minionych. Gotowanie potraw z XV wieku. Namioty rycerskie. Średniowieczne rękodzieło itd. Dla każdego coś miłego. Małżonka z latoroślami wybywa oglądać komnaty książęce. A von.Ansbach z lubością leży na dziedzińcu na trawce. Ludzi mrowie, wszak majówka. A miejsce blisko od Wwy. Tak, że zaparkować cieżko. Słońce grzeje przyjemnie więc zajmuje się tym, co robić można. Obserwuję. Z czystej, ludzkiej ciekawości - pary i małżeństwa (tudzież pary z dziećmi). Widok przedni i jakże pouczający. Świeżo gruchające gołąbki. On i ona. Zapatrzeni, uśmiechnięci do siebie. Pozytywna energia, którą ciężko przeoczyć. Szczerze? Miło popatrzeć. Gdzieś tam w sercu, na ten widok, aż cieplej się robi. I wracają, zakurzone, wspomnienia. A po drugiej stronie medalu? Coś co nie ujdzie uwagi przeciętnego obserwatora. Zniechęcone Polki z charakterystycznym grymasem na twarzy. Ten grymas dezaprobaty i zniechęcenia jest tak charakterystyczny. Że mógłby stanowić ikoniczny obraz. Gdzieś tym mnie zabrał? Nuda! Tu się nic nie dzieje! Anka,Kaśka,Zuza w Turcji,Grecji,Egipcie tyłek grzeje i na IG foty daje po retuszu filtrami. A ja co? Tutaj mnie zabrałeś? Wiocha! Wstyd! Nie ma się czym pochwalić! Nuda! Żenada! Znudzona jestem i nawet nie zamierzam maskować, że jest inaczej. I widok panów nadskakujących. Starających się by cień zainteresowania dla przywiezionych z sobą pań wykrzesać. Bo choć na ułamek paznokcia doceniły. Ale nie! Wykrzywione, znudzone miny pełne dezaprobaty. Był ostatnio wątek @zychu o ekspatach. Gdzie przewinął się też motyw naszych witaminek. Wiecie co. Niech sobie ci ekspaci biorą te nasze witaminki. O tych wiecznie znudzonych, pałających dezaprobatą pyszczkach. Najlepiej niech biorą i zabiorą do siebie. Do Bari, Neapolu, Braggi czy hiszpańskich miasteczek o klasie polskiego zadupia B czy C. Szczerze. Powodzenia! Taka luźna obserwacja. Ale tak cholernie charakterystyczna dla ostatnich lat. I rynku matrymonialno-związkowego w Polsce. Ceńcie się Koledzy. I nie traćcie czasu i zasobów na kobiety, które nie potrafią docenić i się zrewanżować. Dawajcie od siebie wyłącznie wtedy, gdy sami dostajecie.