Skocz do zawartości

ImTheLiquor

Użytkownik
  • Postów

    53
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez ImTheLiquor

  1. @gnukij1 bardzo się cieszę, że mój post pomógł Ci się tak ukierunkować i wstrzelić w pasję. Życzę wytrwałości i wielu wartościowych doświadczeń:)
  2. Pytasz obcych ludzi, którzy nie są w stanie ocenić jakości Twojej pracy więc chyba znowu chcesz tylko poklepania po plecach. Może zapytaj pracodawcę, albo współpracowników co im się nie podoba w tym co robisz. Jeśli robisz coś chujowo, to nie widzę powodu, dla którego mieliby to przed Tobą ukrywać. Rozumiem, że można źle trafić 2-3 razy ale jak sytuacja powtarza się notorycznie, to jednak dopuściłbym do siebie myśl, że może to jednak ze mną coś nie tak. Tym bardziej, że branża budowlana boryka się z ogromnymi brakami w ludziach, więc nie rezygnuje się tak łatwo z kogoś kto choć minimalnie rokuje.
  3. Nie rozumiem czemu nie można pozwolić mu w końcu dalej się udzielać pod swoim pierwotnym oryginalnym nickiem. Skończyła by się paranoja i atmosfera podejrzliwości na forum. Ja wiem, że to taki lokalny folklor i wręcz nowa świecka tradycja - kto pierwszy rozszyfruje nową tożsamość Archa:) Ale to w sumie śmieszne i żałosne trochę. Strasznie dużo pary w gwizdek, dodatkowa robota dla moderatorów. Gdyby mógł się udzielać jako Arch to każdy by wiedział od razu z kim ma do czynienia. Kto by chciał to by wchodził z nim w dyskusję a kto nie to by ignorował. Wg mnie są tu obecnie o wiele bardziej toksyczne osoby i jakoś nikt im nie czyni afrontu.
  4. Chór to wg mnie dobry pomysł. Akurat temat jest mi bliski, bo spotykam się z babką, która w chórze śpiewa i z tego co opowiada, wyłaniają się następujące plusy: - dostęp do ludzi, którzy za darmo mogą Ci przekazać cenne wskazówki - to zazwyczaj amatorzy-pasjonaci. Ludzie, którzy w młodości pokończyli szkoły muzyczne, albo mieli inną styczność z muzyką ale wybrali inną ścieżkę kariery zawodowej, - oswajasz się ze sceną i publicznymi występami ale jednocześnie nie jesteś na afiszu bo w chórze nie występujesz jako solowy artysta tylko w większe grupie, w drugim albo trzecim rzędzie. Więc łatwiej się oswoić, - masz miejsce i warunki, żeby ćwiczyć w miejscu, gdzie nikt Cię nie skrytykuje, a jak już to konstruktywnie, - w takich chórach 90% składu to kobiety:) Często są tu zakładane tematy, gdzie poznać kobiety w realu, gdzie wyjść, żeby w ogóle kogokolwiek poznać. No to właśnie tu:) - chóry działające przy miejskich domach kultury są dotowane z kasy miasta. Są traktowane jako wizytówka miasta i często wysyłane jako reprezentanci na wydarzenia kulturalne w Polsce i zagranicą. Można sobie za darmo pojeździć więc znowu możliwość przeżycia fajnej przygody.
  5. Masz ładną, ciepłą barwę głosu i dość dobrą dykcję. To ważne przy takim repertuarze. Natomiast śpiewasz nieczysto, w wielu miejscach nie trafiasz w dźwięk. Ale słychać, że jesteś muzykalny więc na pewno jest to kwestia wyćwiczenia - oddech, postawa (śpiewanie na siedzącą na pewno ogranicza) i kwestia przełamania się. Jeśli chcesz iść w tym kierunku, to zamiast wydawać kasę na podkłady z netu ja bym jednak znalazł kogoś, kto udzieliłby kilku lekcji, pokazał jak ćwiczyć. Ja zawsze chciałem nauczyć się śpiewać, ale jakoś nigdy nie mogłem zmotywować się na tyle, żeby wziąć się za to na poważnie. Ale gram w zespole. Skład akustyczny i czasem podśpiewuję wokalistce. Próbowałem nagrywać swój śpiew solo z akompaniamentem gitary i jak odsłuchiwałem to bardzo nieczysto, zupełnie nie wyciągałem wyższych dźwięków, ogólnie dramat. Ale jak odsłuchuję nagrania gdzie ciągnę śpiew za wokalistką to brzmi to już zdecydowanie lepiej.
  6. Popieram. Jak mniemam, intencją @marcopolozelmer było tylko i wyłącznie zwrócenie uwagi na radykalizowanie pewnych poglądów na forum, bezrefleksyjne powtarzanie wyświechtanych sloganów i coraz częstsze polowania na czarownice. Niestety sam coraz częściej to zauważam i coraz częściej jestem po prostu zniesmaczony treściami. Tych, którzy zaraz i mnie wyzwą od archów albo trolli odsyłam do credo forum.
  7. Polecam SjCam Sj4000. Używkę idzie wyrwać za 100-150 zł. Nowa niewiele drożej. Bardzo dobry wybór spośród budżetowych kamerek.
  8. Z mojego doświadczenia palcówka sama w sobie nie stanowi jakiejś wielkiej wartości dodanej toteż i nigdy się jakoś na niej nie skupiałem. Jak już to jako dodatek do minetki. A jeśli już pieszczę te okolice tylko palcami to bardziej okolice łechtaczki. Lubię też palca wsadzić w pupę, szczególnie podczas zapinania w cipkę. Wtedy dziewczyna ma taką jakby namiastkę zapiania na dwa baty...tyle, że bez drugiego bata hahahaha
  9. @Imbryk, niestety życie to nie koncert życzeń. Fajnie, że są miejsca, gdzie można szukać pomocy, ale ostatecznie każdy sam musi ogarnąć swoją kuwetę. Zresztą, co Ci będę pisał - sam też miałeś swoją gehennę:)
  10. @Imbryk, ja właśnie korzystałem z pomocy na NFZ. Nie kosztowało mnie to złotówki, a warunki były bardzo ludzkie. Nawet karmili nieźle:) Moja terapia trwała 6 tygodni choć zazwyczaj standardem jest 8. Myślę, że zdeterminowanemu alkoholikowi to wystarczy. Co innego narkomani, ci od twardych dragów, heroiniści. W monarach pobyt trwa właśnie chyba około roku. Ale prawdziwych narkomanów jest jakiś promil w społeczeństwie i u nich proces wychodzenia na prostą jest jednak o wiele cięższy. Tzn. mechanizmy uzależnienia są te same, ale uzależnienie fizyczne jest o wiele silniejsze i pierwsze tygodnie odstawienia to prawdziwy zjazd więc naprawdę niewielu na tyle samozaparcia. Cena o jakiej wspomniałeś przemnożona przez 12 miesięcy - to bardziej dla jakichś gwiazd rocka:) Nie mówię, że nie warto, ale dla przeciętnego Kowalskiego raczej poza zasięgiem.
  11. @Siłacz, tak z ciekawości - jakie to są koszty, taki pobyt w prywatnym ośrodku? Jad długo będzie trwała terapia?
  12. @Siłacz, jeszcze dopowiem o czym zapomniałem w poprzednim poście. Dla mnie pobyt w tym ośrodku był pierwszym i oby ostatnim, ale było tam kilku gości, którzy byli prawdziwymi weteranami takich turnusów terapeutycznych po różnych oddziałach więc w wolnych chwilach opowiadali. Pamiętam z opowieści, szczególnie o jednym właśnie przyszpitalnym oddziale psychiatrycznym - to co tam się działo, bynajmniej nie powinno mieć miejsca. Wieczorami terapeuci zamykali się w swoich kanciapach a na oddziale regularna libacja z alkoholem, trawką i ruchaniem koleżanek z oddziału. Dla kogoś, kto trafiał na taki odwyk z ulicy, to w sumie niezła gradka. Za darmochę Cię odkarmili, oprali, spałeś w czystej pościeli przez 8 tygodni a jak Ci się przyfarciło to jeszcze zakutasiłeś:). Ale dla kogoś, kto naprawdę chce coś zmienić, taki odwyk to po prostu 8 tygodni straconego życia. W ośrodku w którym ja miałem szczęście być, takie historie były nie do pomyślenia, a za każdą krzywą akcję był bezpowrotny out. Mieliśmy też na oddziale kilka kobitek, ale było bardzo pilnowane, żeby nie dochodziło do jakichkolwiek zbliżeń. Tak więc można trafić lepiej lub gorzej i zanim się na coś zdecydujesz, na pewno watro się zorientować, zasięgnąć języka. Znajdź sobie kogoś życzliwego w swojej okolicy, kto przez to przechodził i popytaj. Takich ludzi jest wbrew pozorom dużo i ktoś komu udało się wyjść z tego koszmaru na pewno nie odmówi Ci pomocy i dobrej rady. Zresztą, tak czy inaczej będziesz musiał zrobić grube przemeblowanie w swoim życiu, wielu starych przyjaciół będziesz musiał odstrzelić więc w ich miejsce możesz znaleźć nowych, takich, którzy będą prawdziwym wsparciem. Jeśli chciałbyś posłuchać mojej rady, to ja bym pierwsze kroki skierował do najbliższego AA. To taka pierwsza baza i punkt kontaktowy. Wiem, że na początku jest trudno, musisz przezwyciężyć wstyd, ale tam nikt Cię nie będzie oceniał, nikt nie będzie ciągnął za język. Możesz po prostu pójść, usiąść gdzieś z boku, posłuchać. Nie musisz się utożsamiać z ruchem AA, ja się nie utożsamiam, ale fajnie tam pójść, poobserwować ludzi, posłuchać ich historii. Wiele z nich jest naprawdę inspirujących.
  13. #Siłacz, opowiem Ci jak było u mnie. Jakieś 5 lat temu doszedłem do przekonania, że sam sobie jednak nie poradzę i potrzebuję pomocy, najlepiej w miejscu do tego przeznaczonym. Po szybkim researchu wybrałem całodobowy oddział w Toruniu - Czerniewicach. Mieszkałem wówczas w Kuj-Pom i do Torunia miałem jakieś 50km. Ośrodek ten uchodził za bardzo dobry i mający bardzo wysoką skuteczność w wyprowadzaniu alkoholików na prostą. Nie wiem, może miałem akurat szczęście, ale jak tylko dojrzałem do decyzji, chwyciłem za telefon i zadzwoniłem. Od wykonania telefonu miałem kilka dni na załatwienie L4, szczerą rozmowę z pracodawcą i ogarnięcie wszystkich spraw. Dzień przed pierdolnąłem jeszcze 4 Żubry i następnego dnia zgłosiłem się na oddział. Tamte 4 Żubry, to ostatni alkohol jaki wypiłem. Na oddziale musieliśmy zdać telefony, tablety, wszystko. Jedyna forma komunikacji ze światem zewnętrznym to jeden telefon na kartę wiszący na ścianie korytarza przy salce terapeutów. Teraz ponoć już zluzowali te obostrzenie, ale wg mnie to błąd, choć wtedy oddałbym królestwo za telefon z internetem:) Terapeuci dbali, żeby nam się nie nudziło. Praktycznie cały czas wypełniały terapie, pogadanki, panele, zajęcia w grupach i podgrupach z pisaniem wypracowań włącznie. Ludzie, których tam spotkałem byli bardzo różni - tacy, którym pracodawcy postawili ultimatum, dowiezieni siłą przez policję i tacy co zupełnie z dobrej woli. Jedni od początku pracowali uczciwie, inni z czasem łapali o co chodzi a jeszcze inni do końca stali okoniem. Dążę do tego, że jeśli ktoś uczciwie podszedł do wszystkich zajęć i przede wszystkim miał odwagę stanąć w prawdzie przed samym sobą, to naprawdę cholernie dużo mógł przepracować. Ale clue tego, co chciałem Ci napisać - doskonale pamiętam ten nastrój podczas pierwszych dni, kiedy czułem się jak szczur w klatce, kiedy czułem się jak śmieć przy terapeutach, mimo, że wcale nie dawali tego odczuć. Zresztą część z nich to również trzeźwi alkoholicy. Doskonale pamiętam również czas około 3 tygodnia, kiedy coś już zaczynało docierać, kiedy miałem świadomości, że na zewnątrz toczy się normalne życie, a ja byłem zamknięty bez żadnego praktycznie kontaktu ze światem zewnętrznym. Doskonale pamiętam te bezsenne noce kiedy zacząłem sobie uświadamiać ile syfu narobiłem swoim piciem. Z jednej strony wkurw, że muszę tu siedzieć, z drugiej radosne podniecenie, milion planów, ale i obaw, co będzie jak wyjdę. Taka masakryczna gonitwa myśli, multiplikowana faktem, że jesteś zamknięty w ograniczonej przestrzeni z innymi, Tobie podobnymi. Był to dla mnie bardzo ciężki czas, ale konieczny gdyż pewne procesy wymagają po prostu czasu. Takich tematów nie przeskoczysz, nie przyśpieszysz, swoje musisz wycierpieć, a jeśli podejdziesz uczciwie do tematu to będziesz bardzo cierpiał. Ale taki jest właśnie cel terapeutyczny, droga ku oczyszczeniu i ku uleczeniu duszy. Innej drogi nie ma. Zatem powodzenia.
  14. @Analconda Po pierwsze - nie wliczam starych dziadów. Opracowanie jest dość świeże i obejmuje cały zakres wiekowy od 20 lat w górę Po drugie - nic nie pisałem o zaruchaniu. te 75% to mężczyźni, którzy pozostają lub byli w regularnych, formalnych związkach, mają jakieś pożycie seksualne (mniej lub bardziej regularne i satysfakcjonujące), mają dzieci, prace, jakieś inne aktywności życiowo-społeczne. Codziennie wychodzą z domu, żeby podejmować wyzwania dnia codziennego. Sex jest jednym z aspektów ich życia. Dla jednych ważniejszym dla innych mniej ważnym. Mieszczą się w ogólnej definicji normalności więc wg Twojej nomenklatury są normikami. Na pewno nie można ich nazwać flepami, bo jak sam stwierdziłeś, flep to ktoś, kto nie ma nic w życiu, do niczego nie doszedł, siedzi tylko i klepie kosę przed kompem. Po trzecie - Twoje badania przeczą faktom. No ale to chyba gorzej dla faktów. @leto miałeś rację, nie warto. Nie wiem po co w to brnę:)
  15. @Analconda, ty naukowcu od siedmiu boleści, mam dla Ciebie ciekawe badania. Z wiarygodnego źródła. Główny urząd statystyczny. Departament badań demograficznych i rynku pracy. Dokument pdf - Małżeństwo i dzietność w Polsce - opracowanie z 2016. Nie mogę załączyć pliku ale bez trudu można ściągnąć z netu. Jednak, żeby oszczędzić Ci szukania wklejam najważniejszy wg mnie wycinek: Polska jest krajem o silnej tradycji rodzinnej co znajduje odzwierciedlenie w strukturze ludności według stanu cywilnego. W 2011 r. wśród ludności w wieku 20 lat i więcej (jest to populacja licząca prawie 30 mln. osób) około 60% pozostawało w prawnie zawartych związkach małżeńskich; wśród mężczyzn odsetek ten wyniósł 63%, a wśród kobiet nieco mniej – ponad 57%. Dodatkowo, kolejne ponad 2% populacji 20 lat+ deklarowało pozostawanie w związkach nieformalnych (kohabitacyjnych8) (Wykres 8). Następna najliczniejsza grupa ze względu na faktyczny stan cywilny to kawalerowie i panny, którzy razem stanowili prawie 22% ogółu ludności w wieku co najmniej 20 lat. W tym przypadku wyraźnie widoczne jest zróżnicowanie według płci, tj. odsetek panien wśród kobiet wyniósł nieco ponad 17%, a kawalerów wśród mężczyzn prawie 27% (Tabl. 1.). Osoby rozwiedzione to prawie 5% ludności w wieku 20 lat i więcej, a pozostające w separacji stanowią poniżej 1%. Największe zróżnicowanie według płci dotyczy grupy osób owdowiałych, których udział w badanej populacji wyniósł w 2011 r. ponad 10% - ale wdowców wśród mężczyzn było tylko nieco ponad 3%, natomiast wdowy stanowiły prawie 17% kobiet w wieku 20 lat+ (prawie tyle co panien). Wykresu niestety nie umiem wkleić. Ale mniejsza z nim. Tak z grubsza z całej populacji mężczyzn 63% pozostaje w związkach małżeńskich, 5% to rozwodnicy, 3% wdowcy, i jakieś pomniejsze grupy. Czyli ok. 75% całej populacji mężczyzn ma/miało jakieś życie związkowo-erotyczno-uczuciowe. Jakość tego pożycia jest oczywiście dyskusyjna, ale jakieś jest (lub było). Reszta to kawalerowie, którzy przecież też jakieś relacje mają, tyle, że nieuchwytne dla statystyki bo nieformalne. No i jak to się ma do Twoich badań? Bo z tego niezbicie wynika, że realnie grupa przegrywów (do której zresztą, sam i na własne życzenie się zaliczyłeś) liczy nie więcej niż 10-15% męskiej populacji.
  16. Z ostatnio przeczytanych, które bardzo polecam: Imię Róży - Pozycja absolutnie obowiązkowa Trainspotting - Perypetie Edynburskich ćpunów. Swojego czasu wszyscy jarali się filmem o tym samym tytule ale książka bije film na głowę. Trainspotting Zero - Prequel powyższego. Jeszcze lepsze Maleńczuk chlałem, ćpałem i przetrwałem - Faceta można lubić albo nie ale ma niesamowity talent do opowiadania ciekawych anegdotek. Po przeczytaniu tej książki ten gość to dla mnie właśnie kwintesencja samca alfa. Po za tym dużo wspomnień z czasów, kiedy wszystko było...po prostu kurwa prostsze. Casanova - autora teraz nie pamiętam, zresztą ciągle czytam. Biograficzna. Wniosek na chwilę obecną odnośnie relacji damsko-męskich. Czasy się zmieniają ale charakter relacji tak na prawdę pozostaje taki sam. Jeśli ktoś myśli, że teraz mamy rozluźnienie obyczajów to polecam taką sentymentalną podróż do XVIII wiecznej Wenecji czy Paryża. Philip K. Dick - Człowiek z Przyszłości. - biograficzna Król Szczurów W najbliższym czasie zamierzam złapać za Poskromienie złośnicy - przypomniałem sobie przypadkiem o tej pozycji, która może wskazywać na to, że w zamierzchłej przeszłości mężczyźni borykali się z podobnymi do naszych problemami:)
  17. @vand mimo wszystko nie jestem sobie teraz w stanie wyobrazić, że ich nie ma.
  18. Nie wysuwałbym aż tak daleko idących wniosków:) Myślę jednak, że moja ex ma na tyle oleju w głowie, że zdaje sobie sprawę, że jak zaczęlibyśmy się szarpać to obydwoje moglibyśmy sobie bardziej zaszkodzić niż polepszyć. Ze względu na inne uwarunkowania (które w końcu opiszę w świeżakowni) wytworzył się specyficzny układ sił, kruchy ale stabilny dopóki obydwu stronom zależy na względnym spokoju i skupieniu się na własnych sprawach. Ja tak naprawdę również przyjąłem postawę - "przyczajony tygrys, ukryty smok":) Nie do końca czuję się w tej sytuacji komfortowo ale boję się burzyć status quo.
  19. U mnie 1000 na dwóch synów. Czasem jak ex prosi to dorzucę coś extra na tematy typu nowe okulary, czy wycieczka szkolna. Nie mamy ustalonych sądownie tylko na zasadzie porozumienia. Zarobki 4600-6000 w zależności od miesiąca więc gdyby sprawa stanęła na ostrzu noża i ex postanowiła wystąpić do sądu o więcej to mogła by dostać. Dlatego wolę czasem coś dorzucić. Widzenia na telefon, bez większych problemów. Zazwyczaj niedziele plus święta, wakacje, dłuższe weekendy - wtedy zabieram chłopaków do dziadków albo na jakąś męską wyprawę. Dodam jeszcze, że im więcej czytam forum, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że wcale tak najgorzej nie mam:)
  20. Pani Halinko, czym się Pani przejmuje? Skończy się wódka to skończy się cały ten jazz...
  21. Jazzmanem się bywa, muzykiem się jest. Marian Ptasznik Paździoch...dobry odcinek:)
  22. Moje doświadczenia z portalami, ale może najpierw kilka słów o mnie. 39 lat, 4 lata od rozwodu i do tego czasu łowię. Tylko na sympatii. Po rozwodzie określiłbym się jako 4/10. 182 cm, szczupły (w zasadzie chudy), twarz nie brzydka, ale poorana po młodzieńczym trądziku, cera ziemista bo przez lata paliłem i nadużywałem alkoholu, styl ubierania - menelski, samoocena - 0/10. Czasu do rozwodu nie przebimbałem i na dzień dzisiejszy mocno się wywindowałem. Panie patrzące na zdjęcie widzą obiektywnie mocne 7/10. I tak też się czuję. Oczywiście nie na co dzień, kiedy chodzę po chacie w wypierdzianym dresie, ale jak się ładnie ubiorę, ostrzygę, itp. Jak wspomniałem poluję tylko na sympatii. Przez 4 lata poznałem około 10 dziewczyn/kobiet, z którymi wszedłem w bliższą interakcję. Były przygody, fwb, związki 3-12 miesięczne. Panie przeciętne, atrakcyjne, jedna bardzo atrakcyjna. Co najśmieszniejsze ta najatrakcyjniejsza wyłowiła mnie sama i przez długi czas inicjatywa była po jej stronie. Ja byłem obsrany:) Reasumując statystycznie raz na 2-3 miesiące (odliczając czas kiedy byłem w związkach) udało mi się odłowić dziewczynę, z którą zatrybiło. Nie jest to specjalnie imponujący performance. Można zapytać czy warto. Pewnie nie warto, ale jestem jeszcze na etapie uczenia się, zabawy procesem, nie mam jeszcze tyle pewności siebie, żeby ruszyć na łowy na ulicy. Niemniej da się. Dziewczyny/kobiety są różne. Myślę, że tak jak w normalnym życiu jest cały przekrój społeczeństwa. Wg mnie na pewno warto spróbować, potraktować chociażby jako poligon doświadczalny:)
  23. Pewnie nic nie będzie. Jest doskonałym technicznie rzemieślnikiem, odtwórcą. Nie jest artystą. Kilka lat się pobuja po talent-szołach, zdobędzie dzięki temu jakoś rozpoznawalność, skończy jako muzyk sesyjny, nagrywający z rozpoznawalnymi artystami. Raczej nie zostanie zapamiętany jak np. Marek Jackowski, który w sumie gitarzystą był mocno przeciętnym ale był artystą i płodnym kompozytorem.
  24. Ja jestem ze starej szkoły gry, wg której nawet jeśli docelowo chcesz grać na elektrycznej to dobrze zacząć od klasyka bądź akustyka. Niby co do zasady to samo a jednak dobre opanowanie stylu gry ogniskowo/oazowego bardzo pomaga w rytmice, timingu i pomaga przy wyćwiczeniu ciekawej artykulacji przy przejściu na elektryka. Znam gitarzystów, którzy mają bardzo sprawne palce w kontekście grania solówek a w studio wykładali się na prostych frazach, bo nie potrafili zagrać w tempie pod klika. Co do samych pytań autora. Z tańszych modeli, takich które można praktycznie brać w ciemno - Yamaha F310 - na allegro i olx jest bardzo dużo używek za ok. 300-400 zł. Nawet jeśli nie stroją idealnie to za takie pieniądze jak na początek to idealny instrument do nauki. Jest też dużo wschodzących marek jak Harley Benton, Takamine - oferują bardzo korzystny stosunek jakości do ceny. Polecam dołączyć na FB do grupy GITAROWE GRATY NA SPRZEDAŻ, często pojawia się bardzo dużo ciekawych używek. Co do samej nauki - obecnie na YT jest tyle tutoriali, że tylko się uczyć:) Pod tym względem jest milion razy łatwiej niż 20 lat temu, kiedy ja i moi koledzy zajechaliśmy po kilka kaseciaków, przewijając kasety co kilka sekund do tyłu, żeby rozkminić ulubioną solówkę:) Niemniej fajnie mieć kogoś kto pomoże przebrnąć chociaż przez same początki. Opanowanie gitary do poziomu ogniskowego to tak na prawdę 2-3 miesiące dla średnio muzykalnego człowieka i albo można na tym poprzestać albo rozwijać się w tym kierunku dalej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.