Skocz do zawartości

devil

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez devil

  1. Tyle, że to nie jest takie proste właśnie. Orbiter redukuje jej złość czasami, więc jak wspomniałem może i zredukuje rozstanie. Ciężko nawet znaleźć neutralny teren bo wszystko pozamykane.
  2. Witam Wszystkich którzy to przeczytają. Otóż, potrzebuje pomocy przy rozstaniu się z dziewczyną. Chce zrobić to w sposób komfortowy dla nas obojga, choć wiem że dla niej nie będzie to ani trochę komfortowe. Na początek chce przedstawić całą historię. Jesteśmy razem można powiedzieć, że z 5 miesięcy. O ironio, poznaliśmy się przez Tindera. Nie oczekiwałem, że cokolwiek z tego będzie, a Tindera miałem tylko by przywrócić pewność siebie, oraz umiejętność pisania z nieznajomymi (przede wszystkim z dziewczynami, rzecz jasna) i moje zdolności romansowania. Właściwie się nie spotykałem przez Tindera, a obecna ma partnerka, jest pierwszą dziewczyną z jaką się spotkałem. Na początku, było normalnie. Rozmowa się kleiła gadaliśmy non stop o wszystkim. Z czasem zdecydowaliśmy się spotkać, a właściwie po tygodniu może. Wyglądało to tak, że ona była na urlopie u swoich rodziców, skąd przyjechała z Anglii, a więc można powiedzieć, że czas nas gonił do spotkania. Spotkaliśmy się, było przyjemnie, gadaliśmy, do niczego nie doszło. Po dwóch dniach znowu się spotkaliśmy, a właściwe zabrałem ją do siebie. Nie planowałem niczego, a tylko spędzić razem czas. Koniec końców, całowaliśmy się i pieściliśmy, ale do seksu nie doszło. Po tym, poczułem jakąś mięte jednak, nazajutrz wracała ona do Anglii, a ja ją zawiozłem na lotnisko. Po dwóch miesiącach wróciła, a podczas jej pobytu w Anglii, cały czas pisaliśmy, rozmawialiśmy czy też nawet pikantne fotki sobie wysyłaliśmy, a nawet filmiki. Wróciła dla mnie, o miesiąc szybciej i na stałe. Chce zacząć studia, a chciała zostać chociaż do czerwca i zarobić sobie nieco więcej hajsu, jednak po poznaniu mnie zdecydowała skrócić pobyt. Myślałem że zacznie się super czas, spotkania wspólne, motylki rozwiną skrzydła i w ogóle będzie cudownie. Ba przez pewien czas było. Wróciła tydzień przed urodzinami, sprawiła mi niesamowite prezenty (również z jej powrotem), seks niesamowity, zarówno oralny jak i analny. Coś niesamowitego. Przez parę tygodni wyglądało to pięknie. Jednak po czasie zaczęły się problemy. Jej relacje z rodzicami nie są najlepsze, a ojciec nadużywa alkoholu. Opowiedziała mi o swoich przykrych doświadczeniach z dzieciństwa, co mnie obciążyło. Nie wiedziałem jak reagować na jej słowa, reakcje, zaczęła mieć pretensje że jej nie wspieram, zaczęły być częste kłótnie o dziewczynę z którą kręciłem jeszcze przed jej poznaniem, ale nic z tego nie wyszło, a nasza relacja pozostała neutralna. Miałem również zaburzenia z erekcją, przez co zarówno u niej jak i u mnie dochodziło do frustracji, a tym samym odbijało się to na inny temat i doprowadzało do kłótni. Próbowałem rozmawiać, zrozumieć ją, zmienić się, być przede wszystkim mniej uparty, ale ona tego nie widziała. Jest bezpośrednią osobą i bardziej uparta niż ja. Frustracja narastała też że nie mogła znaleźć pracy, nie chciała siedzieć w domu, często byliśmy u mnie, a ja przez miesiąc luty, musiałem być kierowcą mojej mamy, choćby do pracy czy na jakieś zakupy, dlatego też nie bywałem u niej, gdzie mam niecałe 50 km do niej. Jej rodzice są sceptycznie nastawieni do mnie, a ona też za bardzo nie reaguje na ich zdanie. Ma swój rozum, ale i swój męczący charakter. Ma jakiegoś znajomego z którym pisze i wyraźnie ją próbuje wyrwać. Wysyła jej jakieś słodkie słówka czasami i mówi, że na koncert bez niej nie pójdzie. Zarzeka się, że chce tylko mnie i nikogo innego. Wierzę jej w to i właśnie obawiam się reakcji na całą tą sytuację. Chyba nie byłem gotowy na ten związek, choć prawie rok minął od zakończenia mojego poprzedniego. Może ten jej kolega pomoże jej zredukować reakcje po rozstaniu, ale bardziej się zamartwiam tym jak do tego wszystkiego podejść. Czuje, że mogę mieć wyrzuty za to wszystko co dla mnie zrobiła, za seks, za upominki, czy inne skromne rzeczy. Dodam, że jestem studentem kończącym magistra, i mam trochę rzeczy na głowię w związku z tym, teraz też nowa praca, która zaprząta mi głowę i chęć kształtowania siebie cały czas. Zaczynam odczuwać też, że seks jest zbyt często (kto by pomyślał, że facet może coś takiego powiedzieć), a nasz związek i tak skupia się tylko przede wszystkim na tym. Ciężko też z tym, że sporo rzeczy swoich u mnie zostawiła, a ja jej nawet wcześniej proponowałem zamieszkanie u mnie. Miała pracę przez chwilę przez obecny stan rzeczy w kraju, więc pracowała i pomieszkiwała u mnie. Potrzebuje rad, jak to wszystko w sposób delikatny zrobić i komfortowy. Mam obecnie 25 lat, a ona skończy za miesiąc 21 lat, co jest też niekomfortowym atutem. Myślę o tym ostatnimi czasu często jak to zrobić i jak do tego podejść. To będzie moje pierwsze podejście, wcześniej to dziewczyny zrywały ze mną i wiem jak czuje się osoba odrzucona. Chce to zrobić z przysłowiową klasą, gdyż szkoda marnować sobie życie na to. Pozdrawiam i dzięki za przeczytanie
  3. Nie chce tworzyć nowego tematu bo ten jest bardzo zbliżony do mojego problemu. Do sedna, ja mam natomiast tak, że od rozstania minął rok. W tym czasie zabrałem się za siebie, siłownia, praca, skupienie się na studiach. Zredukowałem stres, nadwagę (15 kg poszło w dół samego tłuszczyku), wzrosła pewność siebie do tego stopnia, że kobiety zaczęły się o mnie kłócić. Żyć nie umierać jak to mówią. Jednak problem tkwi w tym, że mam już kobietę z którą chce być. Jest dobrze, nie idealnie, bo ideału nigdy nie ma. Problem jednak polega na seksie, a właściwie podobny problem jak autor, tyle że podczas stosunku mały przyjaciel odmawia posłuszeństwa. Upada sobie na małą drzemkę i niekiedy trzeba go pobudzać. Nie mam pojęcia jak temu zaradzić. Dodam, że trenuje siłowo 4x w tygodniu. Wydaje mi się że może być to zmęczenie od siłowni, ale może ktoś doświadczony podpowie co zrobić w takiej kwestii. Planuje odpuścić sobie siłownie na tydzień i sprawdzić czy podziała, ale może ktoś podpowie coś innego. Jednak czasami w głowie przejawia mi się obraz byłej, choć tylko wtedy gdy jestem sam. Podczas seksu skupiam się na partnerce i wspólnych doznaniach, głowa bardziej pusta lub z pomysłem na następny krok w zabawie. Mam 25 lat i odrobinę mi jak i partnerce przeszkadza ten fakt :<
  4. Zapomniałem dodać, choć wydaje mi się że z kontekstu to wynika, nie jesteśmy parą ;). Sumienie mam czyste z racji, że też odpowiedziałem co nieco. Skakać z kwiatkami i innymi duperelami nie mam zamiaru. Pisać też nie mam, bo ja sobie nie mam nic do zarzucenia więc po co na siłę to ciągnąć? Szkoda czasu i nerwów. Jak zrozumie że tak nic nie zdziała, a będzie chciała ciągnąć tą znajomość i może później coś więcej to napisze pierwsza. Będzie wiedzieć że foszki o bzdety mnie nie ruszają i nie będę skakał wokół niej. Jeśli uważa, że tego potrzebuje to na pewno nie napisze Więc czas i nerwy zaoszczędzone, a tym samym uświadomienie, że nie warto by była obiektem zainteresowań mych.
  5. Albo jej się pogłębii ?. Mam podobnie, dziewczyna przez pół roku ze mną gadała, pisała bez problemu. Zmieniło się to gdy poszedłem dwa razy na wesele z moją dobrą znajomą, a ona za nią nie przepada. Od razu jej się pozmieniało, a dokładnie tydzień temu, gdzie dodatkowo miałem ciężki tydzień i mogłem coś chamsko odpowiedzieć, ale to bardziej na jej "zaczepki". Dla własnego sumienia przeprosiłem, nic nie dało, a oburmuszenie wzrosło do tego, że jak mieliśmy spędzić weekend razem, tak się nie odzywa już któryś dzień z kolei. Nie ma co się pchać, zostawiłem to, będzie chciała pogadać to napisze, nie będzie chciała to nie napisze. Szkoda tracić nerwów, a lepiej przerzucić zainteresowanie na inny obiekt lub zająć się sobą jeżeli ten obiekt się wydaje łakomy. Kiedyś jej przejdzie i zagada, a jak nie to zaoszczędzi się czas. Dlatego autorze tego postu, proponuję zrobić to samo ?
  6. devil

    Kolizja i słupek

    Monitoringu raczej nie ma tam, ale nie jestem pewny. A co do OC, właśnie nie chciałbym by poszło, bo zniżki polecą, które jako tako są, a z ubezpieczeniem ciężko.
  7. Cześć Bracia, Mam pytanie, dzisiaj mam fatalny dzień.. W pracy źle szło, hajsy zgubiłem (drobne ale na studencką kiszeń nawet takie się liczą), i zaliczyłem spotkanie przy poślizgu z słupkiem odgradzającym chodnik od jezdni. Straciłem tam ramkę do tablicy rejestracyjnej i cała tablica zgięta (oczywiście zabrana stamtąd tak samo jak ten plastik). Chciałbym się dowiedzieć, czy ktoś wie, czy mogę mieć z tego jakieś nieprzyjemności? Słupek (z łańcuchami) stoi jednak się nieco wygiął ale go naprostowałem i trzyma się tak jakby nic się nie stało (przynajmniej trzymał się jak stamtąd odjeżdżałem). Jako tako był jeden świadek (kierowca samochodu za mną i max dwóch przechodniów ale to gdzieś dalej, notabene nawet kierowca nie wyszedł sprawdzić czy u mnie wszystko gra), a to było po 23. Oczywiście tego nie zgłosiłem na policje. Wyczytałem też, że jeżeli infrastruktura stoi po kolizji, to zależy to już od kierowcy czy zgłosi, jednak kar z tego nie będzie, natomiast jakby został ścięty słupek i nie zostało zgłoszone to już konsekwencję mogły by być, ale to w internecie różnie piszą. Moje pytanie brzmi, wiec mogę obawiać się jakiegoś mandatu, skoro słupek stoi jak stał (lekko zgięty)? Miał ktoś coś podobnego albo zna jak może się to skończyć? Obawiam się tego mandatu, bo nie wiem czy moja studencka kieszeń to wytrzyma. :/
  8. Jakbym czytał o sobie, tylko aż tak agresywny słownie nie byłem. Po prostu jak było powiedziane wcześniej, kończ to oszczędź sobie nerwów i czasu. Ja starałem się zmienić to w sobie, ale za późno. Nauczyłem się przez to, że nie można nikomu stawiać granic, bo jeśli wszystko jest okej, to nie powinno się tego komplikować przez właśnie takie zachowanie. Gość ma niską samoocenę i uważa, że zdobył złoto, którego nie powinien nikomu oddać. Prawda jest taka, że im dłużej się to ciągnie tym jemu i Tobie będzie ciężej to skończyć. A jak chcesz go jeszcze jakoś mieć przy sobie, to postaw ultimatum, albo się ogarnie albo kończysz to.
  9. @carllos0202 2-3 miesiące i Ci przejdzie uganianie za nią. Nie pchaj się drugi raz w to samo bagno. Jak wspomnieli wcześniej, jeżeli nie potrafiła znieść Cię w najgorszej (według siebie) wersji, to po cholerę dawać jej możliwość siebie w tej lepszej wersji? Uważałem tak samo jak Ty, że miałem idealną dziewczynę, inteligentną, zabawną, z dobrym poczuciem humoru. Zerwała ze mną na początku roku, przez ten czas znalazłem co najmniej trzy takie dziewczyny, ale nawet nie pcham się w związek, bo szkoda mi czasu i pieniędzy. Skup się na sobie, by stać się dla siebie lepszym człowiekiem. Zacznij chodzić na siłownie, biegać, zajmij czymś czas bardziej produktywnym, niż próbą powrotu do byłej. Rozmawiacie sobie, okej, ale nie oczekuj niczego innego jak samej rozmowy. Nie warto też urywać kontaktów mimo wszystko, ale też na siłę go nie utrzymywać.
  10. Wydaje mi się że można pomóc w tym oddziału przypadku. Ja rozumiem że ktoś miał podobnie.. Ale wydaje mi się że to forum jest by pomóc, a nie oceniać. Ja wiem w jakiej jestem pozycji, chciałbym chociaż trochę na ją zmienić. Tak, chodzi o seks. To nie zmienia zaraz że jestem nie ogarnięty lub nie wiem o co chodzi. Może źle powiedziałem, jeżeli chodzi relaks, tak na prawdę chodzi o seks.
  11. Myślałem, że mamy tu chłopów którzy pomogą. Nie, @tytuschrypus jeżeli chodzi o doświadczenie, to miałem bliżej do kobiet, i nie zależnie w jakim temacie, zawsze wiedziałem o co chodzi Co do gadacie, pewnie masz rację. Tak był seks z była. Jeżeli chodzi o cel w tym wypadku, ja nie chcę się wiązać, jeżeli mam możliwość to tylko seks. @Amadeus ja wiem czego chce, nie chce się wiązać, chciałbym mieć kogoś z kim mógłbym do łóżka iść i swoje potrzeby ogarnąć ?, jak typowy facet (tak myślę). @RealLife chodzi tylko o jedną kobietę, mam takie możliwości, ale ja chce jedna... @Exar, wydaje mi się że większości chodzi o seks @pytong najlepsze jest to, że mój nick nawet nie odwraca tego coś napisał.. Czyli to że irenka daje radę, jak u każdego.. To nie znaczy że możemy żyć na tym.. Mogę i mam możliwość by poruchać.. To zależy jak dobrze zagadam. Wydaje mi się że jesteśmy tutaj by sobie pomagać, a nie po sobie jechać...
  12. Witam Was Bracia, Mam mały dylemat - jest sobie 3 kobiety, których to jestem w kręgu zainteresowania. Co prawda u jednej niskim - ale widocznym, u drugiej średnim - niby coś chce, bo zwierza się stopniowo ze swoich, że tak to ujmę relacji związkowych, choć nie w sposób taki, żeby po prostu się wygadać, i jest ta trzecia z dużym zainteresowaniem - spotkaliśmy się kilka razy, były małe macanko, jednak do niczego nie doszło, z racji, że była na urlopie to wróciła do Anglii, ale kontakt pozostał i to dość dobry. Pierwsza z nich, to nawet nie ma co opisywać zbytnio, bo to była, ale śledzi moje poczynania i robi różne rzeczy, żeby mi zaimponować (jednak nie osobiście, a przez social media). Tutaj jako tako dylematu nie mam, ale kto by nie wykorzystał okazji na małe co nieco, nawet z byłą, która bardzo uderza w Twoje gusta i nie było jakiś gorzkich słów w pożegnaniu. Druga to jest znajoma, z którą mogłem być, ale różnica zdań kilka lat temu i przyszły niedoszły związek się rozpadł, po czym była z moim kumplem - notabene, sam ich zapoznałem, przez nawet z kumplem kontakt jako tako się urwał, raz na jakiś czas kilka wiadomości wymienimy nic więcej. Jednak dowiedziałem się od niej, że nie są już razem, i to ona zerwała. Ogólnie ostatnio nawet dość często rozmawiamy na różne tematy, a nawet udało nam się spotkać, aczkolwiek nie umawialiśmy się, po prostu przypadkowo na siłce, i razem spędziliśmy czas na wspólnym trenowaniu. Miałem też zaproszenia, do niej na jakiegoś drinka, aczkolwiek wtedy jeszcze nie wiedziałem, że już nie jest ze swoim. Póki co te zaproszenia ucichły, ale podłapałem haczyk i sam zarzuciłem, proponując wspólne piwkowanie. Trzecia natomiast, jest otwarta, gadamy o wszystkim, jak wspomniałem, nie ma tajemnic. Można powiedzieć, że taki niezależny i otwarty związek. Znamy się długo, aczkolwiek nie pisaliśmy wcześniej. Gadanie o tym, że jak wróci to się spotkamy, drążenie do tematów seksu, a nawet można i powiedzieć proponowanie. Zastanawiam się, czy warto w to się zagłębiać, czy doprowadzić do czegoś więcej, a bardziej do łóżka, by się raz na jakiś czas odprężyć w oczywisty sposób. Mam jakiś tam koncept tego, jednak jakby miał ktoś jakiś pomysł, to chętnie się dowiem. Ogólnie zastanawiam się nad opcją rzecz jasną numer 2 i 3, nad pierwszą zdecydowanie mniej, bo trochę cnotka, aczkolwiek lubiła uprawiać seks, a można powiedzieć, że czasami jestem tematem jej rozmów, z koleżankami. Zresztą prosiła o wybaczenie mi, bo koleżanka usunęła mnie z insta jej, a tym samym musi ją ruszać to, że sobie dobrze radzę bez niej, a koleżanka chciała użyczyć dobrej ręki bym zniknął jej z oczu . Reasumując, jak powiedziałem w przedostatnim akapicie, warto dążyć do relaksu z tymże kobietami, czy jednak odpuścić?
  13. Jak to mówią - zostałeś po prostu jej chusteczką, przy której może wyżalić się tym samym nie rewanżując się wysłuchując Ciebie. Dziewczyny też czasami chcą się tylko ruchać, a nie wchodzić w związki. Żyjemy w takich czasach, nic nie poradzimy. Co do Ciebie, zacznij ograniczać z nią kontakt. Nie mówię byś zerwał zupełnie, po prostu ogranicz. Tym samym znajdź sobie jakieś zajęcie, albo rozmawiaj zupełnie z kimś innym. Nie potrzebnie skupiasz całą uwagę na tej jednej osobie. Miałeś tak przez cały poprzedni związek, gdzie sam stwierdziłeś, że nie byłeś w nim szczęśliwy, więc po co pchać się dalej w to samo? Samotność to chujowe uczucie, ale tylko wtedy kiedy nie masz czym się zająć. Psycholog naprowadzi Cię jedynie na drogę taką byś zaczął pracować nad własnym poczuciem wartości. Jednak to Ty będziesz musiał sprawdzić, co tak naprawdę zwiększy Ci samoocenę, bo on za Ciebie tego nie zrobi. Więc tak jak Bracia wyżej radzą - najlepsza jest siłownia czy bieganie, gdzie będziesz wytwarzał więcej endorfin poprawiających Ci samopoczucie, tym samym oczyszczając umysł i niwelować myśli na temat tej kobiety.
  14. Przypadek z opowieści od bardzo dobrych znajomych. Była sobie para (Jacek i Barbara hehe), gdzie z rok byli ze sobą. Chłopak strasznie zakochany - typowy biały rycerz - a ona typowa manipulantka. Gdy się rozeszli (a raczej ona od niego odeszła), chłopak potrafił przyjeżdżać na każdą wiadomość jej. Inteligentny ogarniający dział IT, ona nie bardzo w tej kwestii sobie radziła. Trzeba było coś wydrukować, drukarka pożarła papier - wiadomość do chłopaka, a ten do 15 minut był i jej już to drukował, po czym ani "dziękuje" tylko gościa wyganiała. Zapewnienia też dawała, że się zejdą, bo (nie wspominając na początku - razem też mieszkali), wprowadził się z powrotem. Był seks i zabawy, imprezy, dopóki dziewczyna nie znalazła sobie innego bolca tydzień później. Chłopak dalej musiał się wyprowadzić, a bolec okazał się niewystarczający, po czym i go odrzuciła. Kilka dni później, chłopaczyna dalej nocował u niej. Kurestwo połączone z manipulacją. Z autopsji własnej - stawiałem warunki, mówiłem co mi się nie podoba. Na początku akceptowalne były tejże moje warunki, ale potem postawiła na swoim. Myślę, okej jakiś kompromis trzeba postawić, bo o to chodzi w związku by się nie blokować w spełnianiu się, a w rozwijaniu, bo każdy ma inne oczekiwania. Księżniczka pociągnęła za bardzo to w swoją stronę i stwierdziła "albo to zaakceptujesz albo będziemy musieli się rozejść". Na początku stwierdziłem, że okej, trudno chyba trzeba będzie - ruszyło ją to, jednak nie za długo. A we mnie wzbierało się w tym czasie doświadczenie białego rycerza, które potęgowało, przez co po czasie rolę się odwróciły i stanowczo powiedziała "jeżeli nie potrafisz zaakceptować tego, że chce to zrobić, to musimy się jednak rozstać". A ja jak już to zaawansowany biały rycerz, przed oczami miałem strach i pustkę no i zerwanie. Stwierdziłem, że okej, trzeba zaakceptować to. Przez ten czas oczywiście robiłem to co chciała, gdzie nie minęło pół roku, a obudziłem się w przysłowiowym ręką w nocniku, a ona swoją manipulacją do walczenia o nią, wyrzuciła mnie ze swojego otoczenia. Tak się teraz zastanawiam, jak o wiele lepiej by było, jakbym wtedy zdecydował się skończyć ten związek, tym samym oszczędzając sobie takiego poniżenia i zachowania jej do mnie, gdzie hierarchia w jej głowie była taka, że pies był wyżej ode mnie. Zaoszczędziłbym na tym hajs, czas i nerwy.
  15. Dość ciekawy temat, aż sam się zacząłem zastanawiać jak to u mnie wyglądało. Była stała partnerka wzbraniała się do seksu oralnego, bo uważała, że to nie dla niej, że się wstydzi czy też to poniżające. Ciekawe jest to, że takie sytuacje mogę policzyć na palcach jednej ręki, może zahaczając o kciuka drugiej. Zastanawiające jest to, że było to przez pierwsze 2 lata związku, a na następne 2 lata znikło to z harmonogramu wspólnych zabaw łóżkowych. Jak już wspominałem w swoim pierwszym temacie, sama stwierdziła, że po dwóch latach była tylko ze mną z przyzwyczajenia, a więc można wywnioskować, że głównym tego czynnikiem jest to, że była coraz bardziej mniej przekonana co do uczuć do mnie, choć seks i pieszczoty, czy "nurkowanie" między jej uda (notabene lubię i mi to nie przeszkadza), występowało bez jakichkolwiek przeszkód. Jednak wzbraniała się nieraz by mój język leciał między jej uda, bo uważała, że nie jest to dla niej najważniejsze, a nawet, że tego nie lubi. Dlatego też zastanawiam się, czy brak seksu oralnego było przyczyną tego, że nie lubiła takich zabaw, była przekonana, że liczyłem na rewanż (choć nie powiem, że namawiałem ją do tego), czy zanikające uczucia do mnie były ku temu głównym powodem. Dodam, że jedyny raz przez ten czas związku, zrobiła to sama od siebie, ale tylko kiedy wyjeżdżałem za granicę i nasza rozłąka miała potrwać do 3 miesięcy. Czy jest na to jakiś konkretny sposób by takową pannę namówić, bo jak wspomniałem miała za sobą swój pierwszy raz w tej kwestii, czy to raczej niemożliwe, by takowa "niewinna" kobita wstydziła się do tego stopnia, by nie wziąć go w usta?
  16. Skoro Progesteron masz 0,38 ng/ml, a norma to 0,05-0,149, to ja tu widzę, ze jest ponad normę, a nie w normie. Nawet jak zrobiłeś literówkę i miałoby być 0,038 to już mamy poniżej normy, bo norma zaczyna się od 0,05. Więc albo popytaj lekarzy specjalistów, co w takiej sytuacji, albo zrób koniecznie jeszcze raz badania. Ekspertem nie jestem w tej dziedzinie, ale nie jest najgorzej, jak tu co niektórzy mówili. Ja stwierdzam, że mam ginekomastie, bo mam piersi większe od swojej byłej (w sumie już nie, bo poleciała pod skalpel), ale odkąd zacząłem działać na siłowni, mam wrażenie, i na pewno tak jest, że piersi jakby się zmniejszyły. Muszę zdecydowanie klatę ogarnąć i będzie git. Co do chirurga plastycznego. Kojarzę jednego, ale niestety nawet nie w Polsce, a mianowicie dr Daniel Furmanek. Jest to doktor z Czech i głównie zajmuje się właśnie operacjami piersi, jednak pod kontekstem piersi kobiet (powiększanie). Jednak, możesz napisać do niego maila [email protected], możesz pisać po polsku do niego. Z tego co wiem w miarę szybko odpisuje, także możesz uzyskać szybką odpowiedź. Bez problemu możesz zapytać ile by to kosztowało i co masz na myśli z tym zrobić.
  17. Nawet nie liczę, że dostanę jakąkolwiek wiadomość na ten temat ?
  18. Wykopałem temat, bo tak właśnie się zastanawiałem, co z tą zazdrością. Miałem tak, że potrafiłem być zazdrosny o to, że odkrywa na insta swoje ciało (oczywiście, nie żadne fotki w bieliźnie czy tym podobne), czy to ramiona, czy trochę brzucha.. To mnie strasznie denerwowało i mówiłem jej o tym. Niestety, chyba nie potrzebnie, bo coraz to więcej było takich fotek, a coraz mniej choćby z nami fotek. Natomiast, jak widziałem, że gada z jakimś typem, a byliśmy razem, to jakoś mi to nie przeszkadzało. Miałem na to totalnie wyjebane. Zastanawiam się teraz dlaczego tak to właśnie było, że przez zdjęcia odczuwałem zazdrość, a jak już widziałem jak gada z jakimś typem, to latało mi to daleko koło ptaka. Uświadomiłem sobie to teraz, czytając Was (nie tylko w tym temacie), że chujowo postępowałem. Po prostu dawałem odczuć, że ja jestem zazdrosny o nią, a tym samym nie dawałem jej możliwości zazdrości do mej osoby. Teraz to wiem, że aby utrzymać kobietę w ryzach, i utrzymać ten związek, to nie można okazywać tej słabości. To nieraz zaprowadzało mnie do sprawdzania jej fejsa czy aby nie piszę z jakimś fagasem. No i nie pisała, a mimo to cały czas jakoś tak zazdrosny o nią byłem. Byłem, bo związek skończony, a ja brnę do samodoskonalenia siebie. Mam nadzieję, że nie będzie mi odpierdalać tak w podobny sposób przy następnej partnerce. Ale kto wie kiedy to będzie, wpierw trzeba się ogarnąć (zrzucić parę kilo i sylwetkę ukształtować), a potem brać się za panienki. Jedno wiem na pewno, nerwica ją bierze (gdyż prosiła bym na siłkę wziął i poszedł - a teraz to robię), ponieważ odezwała się raz czy dwa razy widząc, że coś robię ze sobą. Zapewne ma jakiegoś orbitera w zasięgu, któremu mówi jakim to byłem przez czas związku, a jaki to teraz jestem. Reasumując, najlepiej wyeliminować tą zazdrość. Nie można o byle błahostkę i prawidłowe funkcjonowanie jednostki w społeczeństwie, odczuwać takie uczucie, które potrafi nas niszczyć od środka i tylko zaburzać w naszym funkcjonowaniu. Niszczymy tylko samych siebie, zarówno pod względem psychicznym, jak i komfortu.
  19. Jak dla mnie to nieistotne. Bardziej wydaje mi się, że facet ma problem z natury psychicznej, a mianowicie to, że może mieć jakieś problemy, o których nie chce mówić. Czy to w pracy/szkole/studiach/rodzinie, może to doprowadzić do tego, że zapomina o rzeczach na porządku dziennym. W kwestii piersi, bez różnicy jak to jest. Mogą być małe i mogą być wielkie, facetowi i tak się spodobają. Mi było dane widzieć małe piersi, a jak dowiedziałem się, że będę miał możliwość zobaczenia o 2 rozmiary większe (u tej samej partnerki), jakoś mi się po prostu to nie spodobało. Nie z faktu, że piersi będą większe, a z faktu, że jest ingerowanie w naturalną rzecz, a mianowicie taką, że powiększanie piersi dla mnie jest bezsensowne. Naturalne zawsze będę stawiał wyżej niżeli sztucznie powiększone piersi. Koniec końców nie było mi dane tego zobaczyć.
  20. Walizkę z grubym hajsem. A w łapie coś około 15 k, w "formacie" funta.
  21. Mam podobnie prawie, że, bo na insta wysyła mi zdjęcia gdzie wcześniej tak nie wysyłała (dokładnie instastory). Mam wrażenie, że czegoś ode mnie chce, a ja podświadomie chce to odebrać jako pozytyw i relację na nowo. Najgorsze jest to, że jak popije, to głupi piszę do niej, a mianowicie normalnie staram się porozmawiać. Na drugi dzień zamiast mieć normalnego kaca, to mam kaca moralnego, że po co to zrobiłem i utrzymuje kontakt. Mam wrażenie, że to przez to tak wysyła te zdjęcia, bo wziąłem się ostatnio za siebie. Mianowicie, mniej siedzę na dupie w domu, ruszam się o wiele więcej, zacząłem chodzić na siłownie, biegać. Studiuje, więc też zacząłem szukać roboty tak bym mógł pogodzić ją ze studiami, a przez to, że pisałem do niej, to ona o tym wie. Więc wydaje mi się, że ją już tam ciśnie nerwica, zważywszy, że po rozstaniu, miała na oku jakiegoś fagasa i z tego co wiem, to karma ją dopadła i raczej nici na większy kontakt niż tylko znajomi. Z jednej strony jest to dość przyjemne, że pracuje nad sobą, a jej nie wyszło to co chciała, ale to uczucie napisania do niej, po pijaku, czasami jest zbyt mocne i łapie tylko tego moralniaka. Na szczęście powiedziałem sobie, że koniec póki co z alkoholem, (ostatni raz jak się uda ogarnąć ostatki), post idzie, więc będzie okazja się od niego powstrzymać, a tym samym bardziej zapomnieć o niej. To jest ten czas i świadomość, że trzeba wziąć się za siebie, a wszystkie smutki i bóle zostawić za sobą.
  22. W takim razie, musisz wpierw zacząć od akceptacji samego siebie. Skoro zacząłeś trenować, zacząłeś doskonalić siebie - jesteś na dobrej drodze. Jednak musisz zrozumieć, że taki jesteś i nie do każdego przypasujesz. Nie ma co się podporządkowywać innym. Zaczniesz akceptować siebie takim jakim jesteś (zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym), wtedy znajomi się sami znajdą. Jeśli słyszysz plotki na swój temat jaki to jesteś i są one w negatywnym świetle, wiesz dobrze że są nie prawdą, nie ma co tego brać wtedy do siebie. Każdy z osobna wyrobi sobie o każdym opinie. Co do sportów walki czy innego uprawiania sportów, jeśli masz możliwość od razu, nie czekaj. Idź jak najszybciej, zaczniesz zajmować sobie czas czymś pożytecznym. Poczucie zmęczenia odciągnie Cię od przesiadywania przed grami.
  23. Technikum = 20 lat i matura. Ale można przecież nie przejść więc 21 lat można mieć jak się pisze maturę. @Szaleniec najlepszy detoks - zakochaj się, bądź z dziewczyną przez jakiś czas, niech z Tobą zerwie i zastanowisz się dlaczego tak się stało - przeanalizujesz, a grać Ci się odechce. A tak na poważnie, zacznij realizować pasje, hobby, poszerzać zainteresowania. Wyjdź do ludzi, umawiaj się ze znajomymi. Jak masz znajomych w klasie - jakieś wypady ogarnijcie. Im więcej ruchu znajdziesz, tym coraz rzadziej będzie Ci się chciało grać. Rozmawiaj z ludźmi, wymieniaj się pasjami, doświadczeniami na dany temat (na początku trudno bo nie wszyscy samą grą żyją), a z czasem na pewno będzie coraz lepiej. Z autopsji wiem, że to pomaga. Sam spędzałem dość sporo czasu na graniu (plejka i wbijanie pucharków). Ale impulsem do zmiany zarówno siebie i przestania tak częstej gry, było rozstanie. Niby głupie, ale jednak jakie prawdziwe.
  24. Wszyscy tutaj gadają o tańcach towarzyskich jak na jakiś zabawach typu festyny czy inne takie. Należy pamiętać, że w klubach nie uświadczysz takiej muzyki, by choćby poobracać partnerkę w rytm muzyki. No chyba, że się idzie do takowego klubu gdzie tylko taka muzyka jest, ale to są raczej one nieliczne. W większości klubów to lecą jakieś nuty, które brzmią jakby grzmociły się przeróżne dźwięki. Dlatego do takiej muzyki nie tańczy się, typowe 2/1. Tutaj gibasz się na wszystkie strony, machasz rękami, a rytm muzyki sam się złapie. Jak tańczysz z partnerką, bierzesz ją za bioderka i kręcisz nimi, a sam robisz to samo. Jeżeli stoisz za nią, to po prostu przysuń się do niej i razem jak ona ma poczucie rytmu, to kręcisz za nią swoimi biodrami. Lekko ugięte kolana i lecisz. Jak tańczycie przodem do siebie, pamiętaj by wsadzić swoją nogę między jej nogi i staraj się z nią schodzić niżej. Pomaga do lepszego zbliżenia się . Reasumując, nie musisz umieć tańczyć gdy tańczysz z partnerką. Wystarczy, że wyłapiesz jej ruchy i później samo idzie. Jednak jak lecisz na podbój w klubach, to dobrze jest byś nie był sztywny jak deska do prasowania, bo zazwyczaj koleżanki tańczą w kółeczku razem, a jak chcesz podbić do jednej z takich, to niestety na sztywniaka nie dasz rady . Metody stosowane, gdyż sam nie potrafiłem tańczyć w klubach, ale po kilku takich wypadach, jakoś udało się. Najważniejsze to się nie bać tańca
  25. Pardon już poprawiam. Edit: Albo i nie. Bo jakoś mi opcje edytuj nie wyświetla. No cóż, zapamiętam i na następny raz poprawię swój błąd.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.