Skocz do zawartości

marcopolozelmer

Starszy Użytkownik
  • Postów

    749
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez marcopolozelmer

  1. Pół roku... U mnie zaraz minie drugi rok jak mnie męczy, a dodatkowo jeszcze dobija fakt, że teraz latem chyba chciała wrócić, ale przecież nie jestem frajerem i pedałem, to spuściłem na drzewo już przy pierwszych niemrawych zaczepkach z jej strony. Bo duma i honor, prawdziwy facet nigdy nie wraca bla bla bla 👍 Tak samo jak u ciebie, poznaję różne, chodzę na randki, spotykam się później, już coś tam się niby klei, aż tu nagle chuj. A bo tu coś nie tak powiedziała, a bo tam coś inaczej zrobiła, a tu jakaś nędza, a tam jakieś coś co już nie wiadomo w ogóle... No nie ma kurwa podejścia żadna, bo cały czas tamta we łbie siedzi i co zrobisz jak nic nie zrobisz.
  2. Mówię wam, że mają drugi miesiąc miodowy. Coś tam pofurczał trochę się ponapinał, żabka myszka nadstawiła dupki na zgodę i jest już git 👍 Może z rozpędu jeszcze jej się przyznał, że założył taki wątek na forum, na co zapewne usłyszał: - Masz natychmiast przestać gadać z tymi pojebami!
  3. A ja twierdzę, że tak właśnie jest. Z pierwszego wpisu w temacie wcale nie wynika, że autor ma problem kogoś poznać, bo to akurat przychodzi mu stosunkowo łatwo, problemy pojawiają się później i o ile zwalanie całej winy na wszystkich dookoła może poprawiać samopoczucie i nabijać licznik postów, o tyle życie w błędnym przeświadczeniu o słuszności własnych przekonań może prowadzić wprost do głębokiego wnętrza czarnej dupy. Co na przykład było nie tak z tą ostatnią? Że musiałby posiedzieć chwilę sam i zająć się sobą, bo laska ma robotę do zrobienia? I to jest powód do kłótni, obrażania się jakiegoś i zrywania znajomości? Zapomnijcie o średniowiecznych przekonaniach, zabobonach i całym tym pieprzeniu bez sensu, że dla kobiety to mężczyzna jest epicentrum wszechświata wokół którego wszystko się kręci, bo narobicie sobie tylko krzywdy w mózg i każda wasza relacja będzie kończyła się z hukiem jak tylko spróbujecie te infantylne brednie wprowadzać w życie, zwłaszcza jeśli mówimy tu o dojrzałych kobietach i matkach, a nie o pryszczatych gówniarach ze sraczką w głowie.
  4. Niektórzy tu widzę niemal tracą przytomność na samą myśl o podejściu do żywej baby i traktują to jako jakiś heroiczny wyczyn na pograniczu skoku ze spadochronem nad czynnym wulkanem. Inni z kolei uważają, że seryjne olewanie ciepłym moczem przez zażenowane kretyńską sytuacją laski, to zajebista forma spędzania wolnego czasu oraz znakomity trening i doświadczenie w relacjach. Jeszcze inni w zasadzie nie mają zdania, ale coś tam gdzieś tam słyszeli, no więc coś w tym musi być... Jeden wspólny mianownik i właściwie dobra puenta po 4 stronach klepania o w sumie niczym, to to, nie przyjmowanie do wiadomości faktu, że swoboda i lekkość w nawiązywaniu kontaktu z kobietami dla innych jest czymś po prostu oczywistym, zwyczajnym i nie przywiązują do tego najmniejszej uwagi, bo samo odezwanie się do dowolnie wybranej dupy przychodzi im naturalnie i nawet o tym nie myślą, tak samo jak się nie myśli o zmianie biegów w samochodzie, tylko robi to odruchowo i bez namysłu, co może sprawiać kolosalne wrażenie na 10 letnim chłopaku, który nie dosięga jeszcze do pedałów i dla niego samo kręcenie kierownicą siedząc ojcu na kolanach jest niezapomnianym przeżyciem. Podobne symptomy i objawy da się zauważyć w tych wszystkich dyskusjach o podbijaniu do dup na ulicy, dużo ględzenia, jeszcze więcej teoretyzowania, a realna skuteczność tych wszystkich akcji nadal zerowa i w dalszym ciągu nie daje nic nikomu pod rozwagę, że być robią coś źle skoro nie ma żadnych efektów. Kolejny weekend pęka na klepaniu w klawiatury po próżnicy, zamiast spędzać walentynki z dziewczyną na klepaniu jej po dupie... Nie ma nic podniosłego ani bohaterskiego w podchodzeniu do obcych lasek, co tu sobie wmawiacie, że to oznaka żelaznych jaj, wielkiej odwagi czy chuj wie tam czego. Bije desperacją z daleka i może jedynie odstręczać, zwłaszcza w przypadku dziewczyn pracujących gdzieś po galeriach, siłowniach, knajpach, Lidlach czy innych miejscach użyteczności publicznej, gdzie przewalają się tłumy, a te dziewczyny, jak ktoś wcześniej słusznie zauważył, nie mają dokąd uciec, bo są kurwa w robocie i chcąc nie chcąc muszą wchodzić w debilne pogawędki z różnej maści natrętami, których nie mogą spławić tak jak by to zrobiły chociażby na portalu, którym tak tu wszyscy zwolennicy podrywu na ulicy gardzą, bo wiedzą doskonale, że tam mają jeszcze mniejsze szanse na jakiekolwiek zainteresowanie ze strony lasek, więc nawet nie próbują, zamiast tego dręczą je w pracy, dopowiadając sobie do tego całą martyrologię.
  5. Jeśli na kilka tysięcy prób zagadania, za każdym razem reakcja Pani wygląda następująco: - boże... - serio? - nie ja w to nie wierzę - mam coś kurwa na czole napisane? - brak słów po prostu - błagam nie, dlaczego ja... i tak dalej i tak dalej, których byłem naocznym świadkiem oraz przynajmniej drugie kilka tysięcy, przy których nie byłem osobiście, ale słyszałem relacje w które nie mam żadnego powodu nie wierzyć, to odpowiedz sobie sam, bo ja chyba nie wiem co znaczy słowo "podryw" pewnie przez ten mój wiek mam sklerozę czy coś... Co prawda czytałem w sąsiednich wątkach, że dla niektórych udany podryw może oznaczać pytanie o ulicę w obcym mieście albo zagadanie do barmanki po pijaku w pubie jak już wszystkie inne go olały albo do domu poszły, to może coś w tym jest... No dla mnie w każdym razie oznacza to zupełnie coś innego i w założeniu ma prowadzić do całkiem czegoś innego, generalnie tak, można to uprościć i sprowadzić do ruchania oraz jedzenia, jeśli dzięki temu ktoś się lepiej poczuje, bo przecież jego wyrafinowany flirt i sztuka konwersacji, to czysta poezja smaku oraz oślepiający blask czarów i magii... No. I wielki chuj na koniec.
  6. No jak zwykłych samic, pisał przecie, że jakieś wyspy z kosmetykami...
  7. Panie w galeriach są dla was miłe, bo mają za to płacone i nie chcą stracić fajnej roboty. Koniec. Zagadywanie do nich w ramach ćwiczeń, ma mniej więcej tyle samo wspólnego z podrywem co jeżdżenie po mieście taksówkami ma wspólnego z kursem nauki jazdy przed egzaminem na prawko. Równie dobrze można trenować strzelectwo, sztuki walki albo prowadzenie bolidu F1 na Playstation Tak samo bajerowanie kelnerek, fryzjerek, recepcjonistek w hotelach, stewardess w samolocie, jeden chuj, bycie miłym dla namolnych palantów należy do ich obowiązków służbowych i jest elementem ich pracy. Jak ktoś lubi albo musi, to spoko, nikt nikomu bronił nie będzie, ale jak ktoś liczy na to, że przy okazji porucha, to od razu polecam sprawić sobie duże liczydło, na pewno się przyda 👍 Przez jakieś 3 lata pomagałem mojej drugiej żonie prowadzić studio foto, zatrudnialiśmy same młode laski do pracy, których zadania, to było robienie zdjęć do dokumentów i obsługa sali sprzedażowej, ja tam byłem od całej reszty, to dzień w dzień, no dosłownie bez przerwy, musiałem trzymać się za brzuch, wstawać, chodzić i robić skłony, żeby nie dostać przepukliny ze śmiechu, co klienci tam wyczyniali, żeby tylko jedna czy druga się uśmiechnęła. Codziennie dosłownie festiwal żenady i poniżenia, a te dziewuchy tylko przewracały oczami i jedna drugą wypychała, bo już nie miały siły i ochoty się użerać z typami. Oczywiście każdy przekonany o swojej zajebistości 🤣
  8. Weekend bez wątku o samotnych matkach, to jak TIR bez naczepy. Że wam to się kurwa nigdy nie znudzi...
  9. Dopiero co przestałem się spotykać z dziewczyną sprzedającą perfumy w galerii, 37 lat, rozwódka, na moje bez kozery 7/10 dałbym więcej, ale odjąłem punkty za krótkie włosy i małe cycki, poza tym fajna rakieta, to w wolnej chwili mogę powrzucać ile dziennie ma takich zaczepek (ja ją wynalazłem na portalu, nie w galerii) jak to jej oczami wygląda i co na ten temat sądzi. Ogólnie to porażka, dno i dwa metry mułu, po 12 latach pracy w tym miejscu zna każdy oklepany tekst, spojrzenie czy gest i ma już odruch wymiotny na tych wszystkich flirciarzy, którym się wydaje, że są fajni, zabawni, przebojowi i inni od wszystkich.
  10. O ile w pełni zgadzam się z założeniem, że inwestowanie w cudze (dzieci, samochody, mieszkania, biznesy, niepotrzebne skreślić) jest równie mądre jak palenie w kominku 100 dolarowymi banknotami i w ostatecznym rozrachunku przyniesie identyczny efekt, o tyle nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, że tak to wymyśliła matka natura, one już to mają w genach i wszystkie są takie same. Jak wiemy, istnieją trzy rodzaje prawdy. Cała prawda, moja prawda oraz gówno prawda i do tej ostatniej kategorii należy zaliczyć pseudonaukowe wywody mające dowodzić, że kobiety ogólnie są zepsute i pod ich atrakcyjną powłoką zawsze jest tylko zgnilizna. Otóż nie zawsze i nie tylko, jednak wszystko zależy od tego, kto czego szuka i co znajduje, bo to czego szukasz ciebie znajdzie. Miałem przyjemność, czasami wątpliwą, czasami mniej, poznać tyle kobiet w życiu, że połowy imion dziś już nawet nie pamiętam i oczywiście że były wśród nich takie, które szukały przede wszystkim wygody, komfortu i bezwysiłkowego życia na krzywy ryj. Były takie, które z różnych powodów, na skutek różnych okoliczności, znalazły się w takiej dupie, że szukały przede wszystkim ogarniętego chłopa, który je choć trochę odciąży w domowych obowiązkach, bo ich doba też ma 24 godziny, a roboty w pizdę. Były takie, które na skutek innych okoliczności zostały bez dachu nad głową, koczowały z dzieciakiem u rodziców albo u siostry, jedna mieszkała z dziećmi w mieszkaniu swojej teściowej, która wygoniła stamtąd własnego syna skurwiela i złamanego chuja, a jej powiedziała, że może mieszkać dopóki czegoś nie znajdzie, ale pod warunkiem, że tego gnoja jej syna nie wpuści do środka. I nie, żadna tam patologia, adwokacka rodzina, tyle że synalek się trafił jebnięty i coś mu się pomieszało w główce... Były różne i przeróżne, ale były też i takie, które swoje sprawy miały poukładane i dopięte na tip top, zarabiały konkretne hajsy, dzieciaki były już odchowane i same mogły się zajmować sobą, a pani szukała jedynie miłego i sympatycznego towarzystwa z opcją na związek w przyszłości, wspólne zamieszkanie u niej, bo pani posiada dom rodzinny i go nie zostawi ani nie sprzeda. W życiu jest różnie i ludzi też spotyka się różnych, nie zawsze związek z madką oznacza jebanie do utraty tchu na cudze bachory.
  11. Każdy ma inne poczucie humoru, no mnie akurat bawią inne rzeczy, na przykład podpieranie się statystykami z dupy, które nijak nie przystają do otaczającej rzeczywistości. Prawdziwego terrorysty nie widziałem nawet z bliska na oczy, za to osobiście znam co najmniej kilka lasek, które mając 40 i więcej lat oraz jedno i więcej dzieci, powychodziły za mąż, a kolejnych tam ileś jest w nieformalnych związkach i z różnych powodów to właśnie one nie chcą ślubu. Chciałbym nawiązać do badań naukowych i statystycznych, z których wynika, że idąc z psem na spacer, statystycznie człowiek i pies mają po trzy nogi.
  12. Byłem na twoim miejscu. Dwa razy. Pierwszy rozwód po 12 latach, drugi rozwód po 9 latach. Pomiędzy małżeństwami 3 lata przerwy, obecnie mija właśnie 4 lata jak latam luzem i powiem ci tak... Rób po prostu tak jak czujesz. To i tak będzie się cały czas zmieniać, więc nie ma większego sensu nic zakładać ani planować z góry. Akurat ja lubię być w związku, ale nie aż tak, żeby robić z tego główne zagadnienie w życiu, dlatego podejście mam raczej luźne do kwestii czy kogoś mam czy kogoś nie mam, po prostu jest jak jest. Przede wszystkim błędnie zakładasz (chyba zakładasz) że poznawane przez ciebie teraz kobiety, będą myślały tylko i wyłącznie o tym, żeby zajść z tobą w ciążę i tym samym cię usidlić, bo taki z ciebie cud. Bez urazy, też tak kiedyś myślałem, ale z czasem mi to minęło jak już zacząłem te kobiety poznawać, przebywać z nimi, obserwować, rozmawiać, inne rzeczy robić, a mimo to nikt ze mną w ciążę nie zaszedł i nikt mnie do kaloryfera nie przykuł, taka tam ciekawostka i jeden z najdurniejszych mitów powielanych na forum. Dziewczyny w zbliżonym do ciebie wieku (rwanie 20-tek jak pomarańczy, to jeszcze większa bzdura od tej powyżej) chcą przede wszystkim kogoś z kim fajnie będą spędzały czas. I tyle. Żadne dzieci im w głowie, tym bardziej małżeństwa. Nie wiem kto to w ogóle wymyślił i jak do tego doszedł, ale w świecie rzeczywistym, nie tym tutaj wirtualnym, prędzej od laski wyłapiesz lepa na ryj i nos ci złamie, niż pozwoli na zalanie jej formy jak nie nie ma założonej spirali. Szczerze mówiąc, to dopiero po przyjściu tutaj się dowiedziałem, że ruchanie lasek to jak wkładanie chuja w sidła, nie zdążysz wyjąć i po tobie, a jeszcze jebana nogami cię przytrzyma, żebyś w ostatniej chwili z niej nie wyskoczył. Dżizus kurwa ja pierdolę, aż mi się jaja spociły z przerażenia...
  13. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że jednak zrobił i pewnie się wygadał. Małżonka w obliczu powalających dowodów jej zdrady popłakała się ze śmiechu, może nawet posikała, ale żeby starego uspokoić, co by nie węszył za dużo i zatkał jadaczkę, popuściła mu szpary i po temacie.
  14. - Właściwie to jestem drętwa w te klocki, ale coś muszę robić, no więc umiem tylko to
  15. Klasyk rzekłbym. Od najmłodszych lat pamiętam, że ruchali przeważnie właśnie ci cisi i nierzucający się w oczy, a wszyscy pozostali nieświadomie robili za "wsparcie" zabawiając paniusie żartami, rozmową, wygłupami, odprowadzaniem do domu czy zapraszaniem na imprezy, gdzie oni organizowali kwadrat, alko i stroszyli piórka, a ruchał i tak inny koleś, bardzo często ten niewychylający się odmieniec siedzący gdzieś w kącie... albo chłopaki na innej imprezie, gdzie jedna szła "tylko zobaczyć" a potem ściągała tam pozostałe, które wstawały bez słowa i po prostu wychodziły, zostawiając napalonych frajerów z syfem do sprzątania 👍
  16. Albo weźmy sobie dla odmiany facetów w wieku właściwie dowolnym. Czy jeździłem na roboty do Niemiec i robiłem tam z Polakami, czy nie jeździłem nigdzie i robiłem tu z Polakami, każde wspólne wyjście gdziekolwiek, na zakupy do Lidla chociażby, to jedna kurwa wieś, poruta i obciach, nieważne który jak wyglądał, nieważne ile miał lat, nieważne wolny czy zajęty, zawsze i wszędzie było to samo. Że z litości już nie wspomnę o burackich zaczepkach normalnie idąc po chodniku czy siedząc w tureckim kebabie, gdzie w końcu taki wpierdol od lokalsów z maczetami obskoczyli, że im się odechciało na jakiś czas amorów 🤣 Ryłem z tych pedałów przez chyba miesiąc, bo tyle czasu pizdy pod oczami im schodziły, ale podryw zaliczony 👍
  17. Patrząc na te opisy podejrzewam, że 90% to fake, podpucha i kręcenie beki z napalonych durni, których jak sądzę, mimo takiego porzygu i wysrywu w profilach, będą miały i tak na pęczki. Codziennie widuję jak kolesie wypisują w komentarzach na FB "cudowna kobieta" czy "chciałbym cię poznać" do lasek na zdjęciach do jakiegoś artykułu czy reklam czegoś, także kurwa mnie już raczej nic nie zdziwi. Nawet to jak odpisze im jakiś bot prosząc o podanie maila, nr telefonu bądź innych danych osobowych, a on to uzna za udany podryw, bo zagadał do dziewczyny i ona mu odpowiedziała, jak to nie miłość to nie wiem co 👍
  18. Ja od takiego zagadania miałem raz żonę z którą dziecko mam do dziś 👍 Chociażby nawet i ta historia może posłużyć za przykład na to o czym cały czas klepię w te guziki, bo pierwszy raz spotkaliśmy się i poznaliśmy przypadkiem na grillu u naszych wspólnych znajomych, gdzie ja zapijałem właśnie rozstanie z tam jakąś, a ona dojechała wieczorem z jakiejś randki z kimś tam i od razu zaczęła trajkotać jaka porażka ten facet, zresztą wszyscy tacy sami, gdzie nie pójdzie to to samo... Po chwili dołączyli inni, wspominając różne jakieś wyjścia razem na balety czy gdzieś, hi hi hi, ha ha ha, a pamiętasz tego co cię zaczepiał gdzieś tam, a pamiętasz tamtego co do ciebie podszedł gdzieś tam, a jak byliśmy wtedy tam gdzieś to pamiętasz jak ci jeden powiedział, że masz na czole napis spierdalaj? No i tam lecą jakieś opowieści z krypty, a pamiętasz, a pamiętasz, bla bla bla, potem się oberwało temu z którym właśnie się umówiła, że cham i prostak, bo tylko obcinał jej dupę bezczelnie, a ogólnie przynudzał... Siedzę i słucham o czym ona pierdoli, mając to w dupie generalnie, bo cały czas byłem na linii z inną laską, która do mnie wypisywała esemesy, próbując mnie nakłonić do powrotu, po tym jak sama poszła do innego. Jedno piwko, drugie piwko, piąte, ósme, we łbie już mi szumi, a ta co przyszła, cały czas się nakręca cisnąc temu typowi z którym była na randce, ogólnie facetom, no i w końcu zeszło na portale randkowe, bo tam go sobie poznała z tego co zrozumiałem i od słowa do słowa, wywiązała się między nami dyskusja, potem sprzeczka, potem kłótnia, a potem gospodarz ogłosił koniec imprezy i zadzwonił po taxi dla wszystkich. Tak się zakończył nasz wieczorek zapoznawczy. Następnego dnia jak już zaczęła powracać świadomość, jaźń, funkcje życiowe i pamięć minionego wieczoru, wlazłem na ten portal, bo też tam miałem konto i już tam na mnie czekała wiadomość od tej walniętej z grilla, że ogólnie słabo wyszło, ale po tak chujowej randce ona nie była sobą, ja też dawałem do pieca i że w sumie... i że w sumie to ona ma rozjebaną chatę bo remont, dzieciaki są u dziadków bo wakacje, może się spotkamy. No i się spotkaliśmy, pojechaliśmy sobie nad morze, ojebaliśmy rybę z frytkami, połaziliśmy, posiedzieliśmy, jak zrobiło się już ciemno, a latem późno robi się ciemno, i przyszła pora się zbierać, to powiedziała mi od razu - Nie licz na to, że teraz mnie przelecisz, ale to był naprawdę świetny wieczór i chciałabym się jeszcze zobaczyć. - Pewnie, spoko. No a co z twoim napisem na czole spierdalaj? - Ale ty jesteś całkiem inny. - Ha ha! Czyżby? - Tak. Właśnie to mi się w tobie spodobało, że się ze mną kłóciłeś, zamiast się przymilać i lizać dupę jak inni. No. A potem był ślub 😄 Puenta tej historii jest taka, że fajne dupy mają na pęczki i po dziurki w uszach napalonych wesołków, którzy zawracają im dupę każdego dnia, niezależnie od tego gdzie się akurat obecnie znajdują, czy jest w pracy, czy na zakupach, czy odbiera dziecko z przedszkola, czy odstawia auto do warsztatu, czy robi remont w kuchni, czy wyszła do klubu potańczyć, czy stoi z awizem w kolejce na poczcie... Ci wszyscy tacy sami kolesie, te ich wymuszone gesty i wyuczone teksty, one już tym rzygają tak naprawdę, tak samo jak randkami w stylu - weź ją najpierw pozabawiaj, potem podotykaj, no a potem to już wiesz - jak to tutaj doradzają eksperci od sztuki uwodzenia, że nawet ja stary dziad łapię się za głowę jak to czytam.
  19. - Co to za typ? - Ale jaki typ? - Ten z którym gadasz całymi dniami jak tylko się odwrócę... - Oj misiu głuptasku, no co ty wygadujesz, przecież to tylko kolega z pracy. - Ta, kolega. Przyznaj się, od kiedy mnie zdradzasz! - No ty chyba oszalałeś, ja? Ty mój zwariowany wariacie ty, jaki zazdrosny, mój ty ty ty... - Przestań! Mów prawdę i całą prawdę! - Dobrze, wiesz co... Chcesz się ruchać, to weź się do tego zabierz normalnie, a nie szopki cyrki jakieś. - Ale... a chuj. poruchane i żyli długo i szczęśliwie The End
  20. Po to, żeby nie marnować czasu na robienie z siebie idioty. To tak w skrócie, nie ma co rozwijać zasadniczo. Biorąc od uwagę parametr jakim jest skuteczność w relacjach damsko męskich czyli wiadomo jakich, warto sobie czasem powymyślać możliwe scenariusze i też pomyśleć o czymś, żeby w pamięci obliczyć choćby przybliżone szanse powodzenia. Nie będę po raz trzeci przepisywał swoich wypocin bez sensu, bo dwa razy już o tym pisałem, że kobiety którymi ja potencjalnie byłbym zainteresowany, na widok typa, który szczerzy do nich ryj na ulicy widząc je pierwszy raz w życiu na oczy, po prostu by się odwróciły i odeszły. Te same laski, zaczepione przez tego samego kolesia w internecie już całkiem inaczej będą na niego reagowały i o tym jest ten wątek, a nie o rozmówkach angielsko niemiecko polskich z turystkami na Alexanderplatz w Berlinie, bo takich tam historyjek do opowiadania mam setki tysiące, tylko że finalnie chuj wielki z tego wszystkiego wynika i nic nie wnosi do tematu. Gadać aby gadać, to ja 18 lat w sklepie pracowałem, tam na dwa życia się nagadałem. Skuteczność - tylko to się liczy, a nie zabawianie rozmową paniusi, która kręci bekę z typiarza i odpala wrotki, wraca na chatę, bierze prysznic, robi kawę, siada wygodnie i na spokoju ogarnia tindery - ty w lewo, ty w prawo... I wtedy wchodzę ja, cały w tatuażach 😎
  21. Zwłaszcza z obcą osobą, która na ciebie patrzy jak na pojeba i masz trzy sekundy, żeby ją zaciekawić rozmową, a kiedy już skończysz się przed nią prężyć i wyginać, wtedy pada - Sorry, mam już kogoś - i odwraca się na pięcie 😄 Na chuj mnie to potrzebne do czego jest, bo jakoś nie widzę w tym większego sensu, jeśli do niczego nie prowadzi, a prawda jest taka, że nie prowadzi, gadanie dla gadania, sztuka dla sztuki, efekt żaden, tyle że pogadane. Bezsens. Nieprzyjemne sytuacje, nie dyskusje. Przykład nieprzyjemnej sytuacji, to kiedy przez tydzień czasu obmyślasz i planujesz jak poderwać laskę w kiosku, gdzie codziennie kupujesz fajki i gazety, bo masz najbliżej chaty i kiedy już się w końcu zdecydujesz zagadać o numer pada przez okienko - No miło, ale myślę, że to nie jest dobry pomysł - słyszy to cały przystanek autobusowy, ludzie stojący za tobą w kolejce plus twoja sąsiadka, która wyszła akurat z psem. Po chuj to robić i się ośmieszać jak można robić to samo na ekranie komputera siedząc w kapciach wygodnie i wiesz przynajmniej, że laska po drugiej stronie kabla, nie wyjedzie z tekstem, że to nie jest dobry pomysł, bo gdyby miała, to nie odezwałaby się wcale.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.