Skocz do zawartości

sekacz19

Starszy Użytkownik
  • Postów

    327
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez sekacz19

  1. Dokładnie. Nie nastawiać się i nie napalać jak szczur na otwarcie kanału. Bawić się tym, nie bać się nawet im złośliwie dopiec, negować "Nie powiedziała nigdy żadna kobieta". I przede wszystkim stawiać siebie na gorszej pozycji niż one. A podejście z luzem daje fajne efekty pod warunkiem, że też trafi się dziewczyna z jajem, bo jak jakaś zamulona mułem i błotem to rozmowa z Nią przypomina spotkanie dwóch moherów na cmentarzu niż rozmowę która ma doprowadzić chociażby do spotkania
  2. Ja również to czytałem. 4k brutto to w tych czasach pensja na podstawowe utrzymanie jeśli : - nie masz kredytu - nie masz bombelków - nie wynajmujesz mieszkania. Spełniając któryś z tych warunków masz wegetację na mocnym poziomie. Klasa średnia w Polsce na poziomie minimum socjalnego w krajach UE. Prawdziwy szczyt luksusu i bogactwo. Zachód nam zazdrości. Amen
  3. Przede wszystkim kobieta na ten temat jak i inne prawdy Ci całej nie powie. Dla mnie nie gra to większej roli, bo w obecnych czasach i obecności karuzeli kutangów liczba partnerów seksualnych w ilości kilka kilkanaście jest żadną nowością. A poza tym doświadczona to można lepiej się zabawić. Wszystko wychodzi w łóżku, a dwa jak bardzo była przeorana to zobaczysz jak w Nią wejdziesz jaki luz ma tuleja cylindrowa między nogami 🤣
  4. Zgadza się, zostałaby dziewicą koncenkrowaną, starą panną i dosłownie mogłaby zaszyć sobie dziurę. Nie byłaby niewidzialna dla ludzkości. Teraz każdy kaszalot może być wyniesiony ponad niebiosa, przez co ego kobiet szybuje w zastraszającym tempie wraz z wymaganiami. Można rzec, że role się odwróciły, gdzie to teraz Ci mniej urodziwi mężczyzni są na przegranej pozycji.
  5. Ja zawsze byłem skromny chłopak i nigdy nie uważałem siebie za kogoś niewiadomo jakiego pokroju. Ot prosty skromny facet z ambicją życiową i marzeniami. To jest jeden jedyny sukces przy podchodzeniu, na ileś podejść a reszta zakończyła się fiaskiem, żadnej kawy numeru nic, chociaż tyle, że zamieniły parę słów a było to nie dalej jak 3 lata temu. A jakby to było w obecnych czasie nie wiem, możnaby nieźle bluzgi dostać. Może wypróbuję przy jakiejś okazji. Trening czyni mistrza i człowiek z czasem by ktoś sobie ten luz i spokój przy podejściu wyrobił, bynajmniej tak myślę
  6. Wiesz, ja się tym nie przejmuje kompletnie. Ja tak uważam, ktoś może uważać inaczej. Ale najważniejsze, akceptuję siebie. Swoje SMV jeszcze mogę podciągnąć w jakiś sposób i do tego dążę ale robię to wyłącznie dla siebie. A czy kogoś kiedyś znów poznam (bo w związkach już byłem), to się okaże. Nie jest to priorytet i myśl przewodnia mojego życia. Nie mam zamiaru uzależniać swego życia od tego, co sądzą inne kobiety, ponieważ jestem na tyle zaradny, że bezproblemowo radzę sobie w życiu i one oferując "siebie" Są dla mnie ofertą odpadu. To co najważniejsze i niezbędne do życia mam, na resztę pracuje na kilku szczeblach, a patrząc na to jakie te czasy nastały to nawet zdrowo rozsądkowo jest być samemu niż pakować się w bagno a tymbardziej odpad w stylu madka z bombelkiem, wyzwolona korpo-kociara. A mając "kryzys" Diva bądź utrzymanka jest bardzo dobrą opcją. Choć z dostępem do tych drugich chyba łatwo nie jest.
  7. Pochodzenie na ulicy to ciężki temat. Ja oceniam siebie jako takie 4 na 10. Podszedlem w przeszłości do kilku kobiet, a tylu nerwów co się przez to najadłem to nie da się opisać słowami. Jak na codzień wygadany otwarty ze mnie gość to przy podejściu takie creeepy... I rezultaty były słabe podwójnie, nie tylko przez SMV ale stres także. Zgadzam się z tym, że to wina oczekiwań konkretnego rezultatu. Ale miałem jedną jedyną taką sytuację, gdzie udało się normalnie pogadać z dziewczyną i do dziś mamy stały kontakt. Jest ode mnie starsza o 6 lat ale idąc ulicą ona jakby chciała być przeze mnie zauważona, wysyłając uśmiech w moim kierunku. Szedłem zdziwiony, może do kogoś innego się uśmiechnęła ale obróciłem się, nie było nikogo za mną. Mi za kilka minut było łatwiej podejść wtedy, bo jakby nie patrzeć było to zielone światło. I to był jeden jedyny numer który dostałem i mam do dziś. Z kolei idąc na sucho, bez "treningu", z oczekiwaniami na rezultat nawalamy sobie do własnej bramki. Bez dystansu, luzu ciężko będzie o jakikolwiek rezultat, który może nie być akurat wziętym numerem, ale nawet kawą od razu po podejściu. Idąc ulicą człowiek zwraca na kobiety uwagę, chce podejść ale gdzieś w głowie jest to przekonanie o rezultacie. Pozbycie się go jest jednym z kroków w tym maratonie
  8. W bardziej skomplikowanej sytuacji są Ci, którzy są w związkach, nie Ty będąc samemu. Postrzeganie rzeczywistości, to już zderzenie tego, co wmawia nam telewizja, prasa a to co przekazuje Marek i forum. Sam musisz wybrać który punkt widzenia jest tym prawdziwym. Brak relacji z kobietami nie powoduje, że jesteś kimś gorszym od innych i to musisz pojąć kolego. Jesteś takim samym człowiekiem jak każdy na tej planecie, który uniknął i nie doświadczył tego całego babskiego spierdolenia i potem dochodzenia do siebie. Bardzo dobrze, że walczysz. Inwestycja w siebie to najlepsza inwestycja. Tu nie chodzi o zmianę myślenia i punktu widzenia, tylko by pojąć wiedzę niezbędną do tego by nie wpieprzyć się w bagno. Nie jesteś jedyny na tej planecie, jest wielu takich facetów, którzy nie mieli kobiety. Nie jest to powód do wstydu, drwin czy pośmiewiska. Nie możesz tak tego odbierać. Czegoś Ci brakuje, masz za dużo wolnego czasu i to powoduje głupie, niepotrzebne destrukcyjne myślenie. Z reguły wtedy wszystko człowiekowi się zaczyna "budzić". Staraj się wypełniać ten czas to będzie Ci łatwiej. Może to być pasja, mogą to być spacery, rower. Internet? Największe zbiorowisko odpadów. Wymagania z kosmosu a same nadają się jedynie do wyrzucania gnoju, praktycznie 99% sfiksowanych mających ego jak stąd do księżyca, plus samotne matki (broń panie boże). Nie polecam dla zdrowia psychicznego. Co do podrywu na ulicy, jestem w takiej samej sytuacji jak Ty, nie umiem podejść, staje przede mną ściana, mimo że jestem wygadanym gościem z pozytywnym usposobieniem i podejściem do życia, ale to temat nie do przejścia. Więc nie podpowiem. Szczęście to nawyk cieszenia się z małych rzeczy. Że jesteś zdrowy, masz dach nad głową, masz co zjeść, masz się w co ubrać, masz wygodne łóżko na którym lubisz spać. Nie doceniasz tego co masz. Może to się wydać śmieszne, ale miałem podobne rozterki jak Ty, co prawda byłem w związkach, ale zanim to wszystko się zaczęło wydawało mi się, że siebie akceptuje a tak do końca nie było. Nie miałem wewnętrznego luzu, dystansu tylko napięcie tyłka między innymi w temacie kobiet. Wiesz co mi pomogło? Durna kartka, na której wy pisałem swoje dobre cechy, to co udało mi się osiągnąć, jakie sukcesy w życiu osiągnąłem. Napisałem również na dole dużymi literami "NIGDY NIE PORÓWNUJ SIEBIE DO INNYCH, JESTEŚ JEDYNY I NIEPOWTARZALNY". Codziennie rano czytałem tą kartkę po przebudzeniu, w dni gorsze czytałem ją częściej. Z czasem taka głupota pomogła zrozumieć jak dużą krzywdę wyrządzam sobie porównaniami do innych. U mnie akurat przejażdżki, spacery pomagają w takich chwilach, siedzenie nad wodą, poezja. Ja do tego etapu musiałem dojrzeć, a jestem niewiele młodszy bo 27. Najlepiej zostawić, niech żyje w swoim bagnie i nie brać "czynnego udziału" W byciu jej tamponem emocjonalnym. Po prostu odsunąć się. Taka laska to kłopoty, skoro badboy pasuje, to Ciebie traktuje jako typową orbitę i misia do wykorzystania. Ja jestem obecnie po trzech związkach, szczerze zastanawiając się na co mi to było, czy warto było dla tych chwili uniesień później tak cierpieć i dostać od życia po głowie. Zainteresowanie płci przeciwnej moją osobą jest słabe i tak było od najmłodszych lat, dlatego starałem się nie walczyć o ich względy, tylko o siebie. O to by siebie akceptować, by codziennie rano wstać z dobrym nastawieniem do życia i cieszyć z tego co mam. No i najważniejsze, dystans do siebie by z luzem podchodzić do życia. To trwało naprawdę długo. Pierwsza przemiana trwała u mnie około 3 lat i to była ta do akceptacji,osobowości. Następna która trwa w sumie od 3 lat to nie przemiana tylko ciągła praca nad sobą. Ale dzięki tej pracy nad sobą, zacząłem wreszcie chodzić uśmiechnięty. Czy to sam, czy z kobietą przy boku. Cieszy mnie to, że mam swój kąt do którego wracam i mogę się zrelaksować, co z tego, że z rodzicami, wali mnie to co ktoś o tym myśli. Cieszą mnie rzeczy które sobie kupuję, a największą radością jest auto które kupiłem niecały rok temu. Niby nic. Przychodzą gorsze momenty, każdy je ma, nawet największy twardziel mimo, że ludzie mówią o mnie "jak życie Ci da w ryj to Ty oddajesz dwa razy mocniej", to w środku jestem wrażliwym z miękkim sercem gościem tylko już z twardą dupą, która czasem zaboli od upadku. Teraz miałem moment załamania znów, siostra wyszła za mąż, młodsza, nie będę kłamał, że wszystko jest ok. Poczułem się źle, gorzej ale to nie koniec świata. Ale wstaję z tego i będzie dobrze. Z jednej strony chciałbym kogoś mieć, z drugiej strony boję się. Przed świętami Bożego Narodzenia skończyła się moja trzecia relacja, 4 miesięczna i po tym jak zostałem potraktowany, nie wiem czy chce ponownie przeżywać kiedyś to samo, będąc świadomy zagrożeń dostałem w łeb tak niezrozumiale, że nikt nie potrafi tego pojąć, może będę miał wenę, to naskrobię parę słów o tym. Na to nie ma jednej dobrej myśli. Skoro nie cieszy Cię życie, to co posiadasz, to co osiągnąłeś możesz mieć problem z samooceną, samoakceptacją. Dopóki z tym się nie uporasz, nie wyjmiesz tego kija w tyłku którego masz i ciągle będziesz się obwiniać. A nie masz ku temu najmniejszego powodu. Nie będąc szczęśliwym sam ze sobą, nigdy nie będziesz szczęśliwy z drugą osobą a pokładanie nadziei w tym, że kobieta odmieni Twój stan to proszenie się o pewne kłopoty.
  9. U mnie relacje rodzinne wyglądają zupełnie normalnie, czasem się pokłócimy o jakieś tematy, czasem pośmiejemy. Główne tematy to typowo domowe sprawy. Gdy człowiek chciałby się wyżalić z czegoś co mu siedzi na wątrobie, bo każdego czasem dopadnie jakiś dołek to o taką rozmowę ciężko, trzeba szukać słuchacza poza. Relacje z pozostałą częścią rodziny są też dość normalne, są tacy z którymi kontaktujemy się częściej, z innymi rzadziej bo rodzina jest u mnie naprawdę duża, gdy moja mama miała 12 rodzeństwa, tata 3, przemnożyć razy małżeństwa każdy plus dzieci, wnuki już też w wielu wypadkach to robi się ogrom i tak naprawdę wszyscy widujemy się na weselach, pogrzebach. Parę lat do tyłu moje relacje w domu były gorsze, miałem dość mieszkania w rodzinnym domu, ale to był jakiś popieprzony gówniarski okres buntu, który z czasem odszedł i jest harmonia poza wiadomymi sytuacjami które są u każdego, bo nie zawsze każdy się z każdym zgodzi i dojdzie do wymiany zdań.
  10. Jak dla mnie on już nastąpił, obserwując od 9 lat bacznie z roku na rok coraz gorzej, szczególnie ostatnie 3 lata ruszyły pod tym względem z kopyta. Jak to było w piosence O. S. T. R. " Moje wrażenia nonstop odbiegają od wzorców, a ludzie spie*****ją niczym zając od wniosków "... Idealnie opisuje to, co widzę dookoła. A co do spotkań, prosta sprawa, jeśli ktoś chce się spotkać to znajdzie nawet tą godzinę, a wymówki prowadzą tylko do jednego -> NEXT
  11. Po to by podnieść na orbitę swoje wybujałe ego. Zobaczę ilu padnie do mych stóp i będę mogła wybrać sobie najlepszego chada a przegrywa do śmietnika, po co mi taki nieudacznik. Tylko one same nie prezentują poziomu często ameby bądź głowonoga. Często nawet nie ma o czym porozmawiać, nie mówiąc już o spotkaniu.
  12. Robiłem to czysto dla beki, od początku jak wyjechała z kotem a samopas wiedziałem, że będzie wesoło. Miałem dobry ubaw z Niej 🤣
  13. I na przestrzeni lat to zjawisko gwałtownie zaczęło rosnąć. Później Panie płaczą, że nie ma porządnych mężczyzn na świecie. Są tylko jak popatrzą na coś takiego to uciekają dalej niż wzrok sięga.Ja również jestem tego samego zdania, powinny iść do terapeuty, bo są zafiksowane. Uderzenie w ścianę rzeczywistości bywa bolesne.. 🤣
  14. Mądrzejsza od całego świata. Dlatego do śmierci będzie męczyć biedne koty 🤣 Ja nie wiem jak śmiałem Pani coś zarzucić xD
  15. Hit z ostatnich dni, facebook randki 🤣 Kociara lat 32, level master 🤣 https://ibb.co/FxRsXMG https://ibb.co/5Mc8nTc https://ibb.co/Q6RHkjD https://ibb.co/BqV5tsQ https://ibb.co/Dkt3X49 https://ibb.co/r6Y7d0b
  16. Z jedną ex to były okolice 4 roku związku. Parcie na bombelka, mieszkanie bo siostry mają tak dobrze i ona też chce. Jakaś opatrzność nade mną czuwała, że się to rozleciało. A teraz niedawno urodziła bombelka, szczęśliwa madka polka
  17. sekacz19

    W co aktualnie gracie?

    Aktualnie Dirt 5 i Cyberpunk 2077, PS4 Pro
  18. https://m.demotywatory.pl/4961136/Mem-z-zycia-Karyny-i-Seby-
  19. Pani ma zmęczone usta po prostu, była inwestycja na imprezie ?
  20. Ja też na okrągło słyszałem "Znajdź sobie kogoś, kto mi na starość poda szklankę wody? " Dziwnym trafem, od jakiegoś czasu jest cisza i spokój, nikt o niczym nie wspomina i bardzo dobrze. Jakbym nie był w stanie iść po szklankę wody, żeby się napić to na co mi takie życie? Wolałbym kopnąć w kalendarz niż być ciężarem dla kogoś, by ktoś miał wokół mnie chodzić. Już mi było głupio, jak przez pół roku w domu byłem z powodu złamanej nogi, ciężko mi było się poruszać ale starałem się jak najwięcej chodzić o kulach, żeby nikt nie musiał wokół mnie chodzić z obiadem, czy głupią herbatą. Na temat cwaniakowania, swoich planów, poglądów też nie raz byłem strofowany, to Ci się nie uda, tamto Ci się nie uda, tu się nie wychylaj, nie masz szans. Skończyłem technikum do którego miałem się nie dostać a tymbardziej zdać matury, obydwie rzeczy bez problemu ogarnięte, mam dobrą stałą pracę, zacząłem studia i radzę sobie nieźle. Te "rady" są w dużym cudzysłowiu dobre dla kogoś, kto myśli niesamodzielnie i nie wie co chce robić w życiu i dokąd zmierza jego życie. Cała siła jest w naszej pełnej samodzielności myślowej, planujemy, realizujemy. A te rady to tylko wpuścić i wypuścić drugim uchem. Takto nie wiem gdzie bym wylądował z tymi "pomysłami" na moje własne życie
  21. 115 koni i będzie bączki robić? ? Jak tam jechać nie ma czym a co dopiero coś zarzucić tyłem. Musiałby mieć conajmniej 2.0 150 KM w E46 żeby to targało I rzucało. A w tym motorze to jedynie na lodzie poszaleje, dynamika żadna, zwykły dupowóz
  22. Po prostu, trzeba dążyć do tego by godnie żyć. Ja także jak przedmówca, mam 26 lat. Paniusie na portalach randkowych mają tak wywalone ego, że nawet nie wiadomo jak zagadać, by Ci cokolwiek raczyła odpisać. A jak napisze sama z siebie to szczyt możliwości "Co tam, co słychać" a co druga ma o tym w profilu, że na takie rzeczy nie odpowiada ? Kobiety w tych czasach są zepsute no i nic nie poradzimy, że jest banda stulejarzy, białych rycerzy, którzy podbijają im atencję. Niech podbijają, a one zostaną samotnymi pannami z kotem i winem w ręce. A na ulicy cóż, nie mam na tyle odwagi by podbić, zagadać. Mógłbym się przełamywać ale wolę skupić się na innych bardziej potrzebnych mi do życia rzeczach. Będąc na imprezie grupą czy gdzieś rozmowy wywiązują się same, więc i złapanie kontaktu, rozmowa nie stanowi problemu. Kobieta nigdy nie jest nasza, następuje tylko nasza kolej a życie jakie sobie wypracujemy będzie z nami iść cały czas. Czasem jak każdemu doskwiera samotność, ale staram się nie poddawać, nie załamywać. Ja z wyglądu również nie jestem idealny, zdecydowane okolice bardzo przeciętnej ale to mi nie przeszkadza w codziennym życiu, mam w nosie to jak mnie ktoś ocenia w swojej głupiej skali. Wręcz może to zaleta, że nie lata za mną stado panienek z których może jedna na sto byłaby warta czegokolwiek. A tak mam nadzieję, że kiedyś znajdzie się ten klejnot, który doceni mnie takiego jaki jestem. Mnie cieszy widok w lustrze, jak chce zakładam luźny dres, chce to zakładam lepsze ciuchy i od razu mi się gęba cieszy. Idę po swoje, dążę do normalnego życia, mam kilka osób wokół siebie najlepszych z możliwych i to mi wystarcza.
  23. Podstawowym problemem jest to, że utożsamiasz samotność z czymś złym i jako problem. Druga sprawa patrzysz na siebie jak na ofiarę całej tej sytuacji a to błąd! Nie jesteś ofiarą, jesteś zwycięzcą! Jeśli nie będziesz umiał być szczęśliwy będąc samemu, żadna kobieta, osoba w twoim otoczeniu tego nie zmieni. A tymbardziej związek. Podstawa to akceptacja siebie w pełnym wymiarze, takim jakim jesteś. By rano wstając cieszyć się, że znów widzisz swoją uśmiechniętą twarz pełny chęci do życia! Musisz znaleźć sobie zajęcia, hobby które będą zajmować Ci czas, rzeczy i czynności które sprawiają Ci radość, poświęcać na to czas, na rozwój samego siebie (studia, kursy). Pokładanie nadziei w ludziach, że pomogą nam wyjść z samotności to tak jak liczyć na to, że opary benzyny pod wpływem iskry jakimś cudem nie wybuchną. To marny kapitał. Mam wielu znajomych, naprawdę sporo, lecz co z tego? Osoby które naprawdę są warte kontaktu, uwagi mieszczą się w palcach dwóch dłoni. Reszta to większy lub mniejszy zbiór szamba, zwykle osoby, które widzą Cię gdy coś potrzebują. Ja będąc po związku przeszło 5 letnim, miałem problem by wrócić do jakiejś rzeczywistości. Zacząłem więcej pracować, poszedłem na siłownię żeby porzucić w głowie przyzwyczajenie pt. "muszę do niej jechać" , a wieczorami nie mając ochoty wyjść zacząłem oglądać po prostu filmy czy seriale by zająć głowę. Rok temu postanowiłem zacząć studia zaoczne, by zrobić coś dla siebie w życiu, a nie pracować całe życie fizycznie. Inwestycja w siebie. Niby proste, niby banalne ale co z tego? Często jest i tak, że Ci wszyscy moi znajomi nie mają dla mnie czasu, ale ja nie mam czasu nawet nad tym rozpaczać. Chcę to idę na rower, spacer ze słuchawkami w uszach, chce to zostaje w domu i gram, oglądam film albo kolejny odcinek serialu. I mam to w nosie. Jestem Panem swojego życia i czasu. Mogę robić co chce i nikomu nic do tego, mogę nawet przespać pół dnia i co? Mogę, chce i tyle. Gdy to zrozumiesz to będziesz wtedy gotów na rozpoczęcie jakiejkolwiek nowej relacji. Będąc cały czas ofiarą w głowie, nie zrobisz nic tak jak to powinno być. Żadna osoba cudownie nie odmieni naszego życia, to Ty musisz to życie odmienić. Jeśli będziesz umiał sam ze sobą spędzać ten czas w satysfakcjonujący sposób, odbije się to pozytywnie także na relacje z innymi
  24. Mnie uszczęśliwiły efekty wczorajszego polerowania samochodu, w słońcu jest petarda, nie mogę się napatrzeć ? Ręce, plecy bolą niesamowicie ale było warto ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.