Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10424
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Aaaa, to trzeba własno-ręcznie? Czyli to ja źle się do tego zabrałem. "Gdzie z tymi łapami!" Oj, puszka Pandory też była hermetyczna Wybacz(cie) offtopic, ale chyba masz ten rodzaj natywnego poczucia humoru, który mi dzisiaj rezonuje.
  2. Nie wiem o co Ci chodzi i dlaczego nie zainteresowało Cię, że obecnie z Twoich tabelkowych 5k po zapłaceniu danin i VATu w sklepie (bez akcyz i reszty) "zostaje" w kieszeni tylko 2.7k? To ledwie nieco ponad połowa. Czy na pewno chodziło Ci, żeby zrozumieć jak działają podatki, czy raczej wrzucić na lewe sanki co naiwniejszych czytelników? 1000+, czyli 3700 to też byłby brak szału, jak na opłaty za brak jakiejkolwiek, wartościowej usługi ze strony "państwa". Chyba że za wartościowe uznamy np. mordobicie albo bzykanie w Twoim imieniu dziwek cudzym kutangiem.
  3. @Conrad ostatnio też zawinąłem (powrót po przerwie) o chleby, bo mi się ulubiona, pobliska piekarnia zepsuła jakościowo Tutaj circa 24-godzinny, pszenno-żytni na zakwasie, po 6 przewinięciach do formy poszedł. Hydratacja ciasta 60-65% I efekt finalny - pieczony w piekarniku w naczyniu żaroodpornym (250C - 35 minut i 15 minut 200C już odkryty) Z prawej odkrojony, nie mogłem się powstrzymać. Natychmiast poszło jeszcze ciepłe na spróbowanie. Pachnie i smakuje obłędnie.
  4. Chyba cokolwiek. To dyskontowe prawie wszystko jest straszne. Ale nie wiem, możecie naprawdę jeść z pragmatyzmu? Dla celu jakiegoś? Bez odczucia głodu? Albo odruchowo jeśli nie planowo? Pewnie sobie racjonalizuję nieco, ale u nas to wszystkie chłopy w rodzie chude takie i żylaste. Więc sam zarzuciłem pomysł masy już dawno. Normalnie nie ma opcji. Trudno, chudy się urodziłem, chudy pewnie umrę. Mogę jeść, mogę nie jeść, jeden kij. To już wolę wcinać to co lubię i kiedy mam ochotę. Najgorsze, że mnóstwa produktów nie jestem w stanie nawet powąchać. Kurde, nawet trafiają się partie jajek tak ohydnych, że ciasta makaronowego szkoda nimi zepsuć. Mięsa? Pieczywo? Nawet głupi ryż paczkowany to kleiste rzygowiny. Kurczaki przeważnie cuchną przemokłym na kwaśno pierzem. Aaaa, tak mnie naszło. Sorry.
  5. Kolejny update. Włoska mąka Caputo dotarła parę dni temu. Zaszykowałem ciasto i dojrzewało w lodówce około 50h. Ta mąka wymaga co najmniej 10h dojrzewania jako ciasto w temperaturze pokojowej, więc lodówką sobie przedłużam. No i wczoraj na podwieczorek upiekłem z niego pizzę. Trochę z rezerwą podchodziłem do tematu "włoskiej mąki", bo niby co za różnica, pszenica to pszenica. A jest to kompletnie coś innego, tak w obróbce jak i w efekcie optycznym oraz smakowym. Nigdy i nigdzie (a zdarzało się i w miejscu pochodzenia) nie jadłem czegoś tak zniewalająco pysznego! Wszystko co zrobiłem do tej pory w zakresie pizz było zwyczajną, tandetną podróbką w porównaniu do ostatniej. A to przecież tylko mąka. Biały proszek. Obróbka? Ciasto można rozciągać w nieskończoność, prawie pod sufit. Da się zrobić prześwitujący jak rybi pęcherz placek i się nie przerwie. Wygodnie i bez saperskiej czujności, można kręcić na piąchach w powietrzu, podrzucając. Mawiam, że ciasto musi mieć odpowiednią sprężystość i konsystencję. Ma być w dotyku jak cycuszki Na tej mące - bez trudu przy uwodnieniu 60-65%. Bez szczególnie mściwego wyrabiania hakiem. Po prostu czas i genialny surowiec bazowy odwalają całą robotę. Smak? Osz. Ponownie nastroiło mnie to do filozoficznych rozmyślań, czy smak to dar czy przekleństwo. Po prostu sami kiedykolwiek spróbujcie. Spróbujcie wyjść poza dyskontowe produkty. Trochę nam rzeczywistość narzuca tandeciarstwo. Kiepskie produkty, kiepskie surowce, tekturowa papko-masówka. "Równe buty, równe zęby, nos, równy w stronę baz produkcji krok". I pomyśleć, że to przez głupią pizzę.
  6. Zięba twierdzi(ł) że można za pomocą hipnozy Sam nie jestem jeszcze zaawansowany w tej dziedzinie, ale na pewno coś hipnotyzującego we mnie jest Co Ci szkodzi spróbować?
  7. W uproszczeniu (odniosę się do Twojej tabelki powyżej) - kwota 388 ubezpieczenia zdrowotnego jest traktowana już jako podatek, więc w całości odliczana od należnej kwoty podatku. Jeśli zatem ogólny podatek wychodzi Ci np. 700 PLN to zaliczki na podatek zapłacisz 700-388=312. Czyli w drugą stronę - jeśli zdrowotnego zapłaciłeś 388 a zaliczkę PIT pobrano 312 to zapłaciłeś 700 podatku a nie 312. Reszta składek nie umniejsza bezpośrednio kwoty podatku, tylko pośrednio - bo umniejsza podstawę (opodatkowania) do wyliczenia podatku. Czyli 18% liczysz od dochodu umniejszonego o składki, nie od 5000 a od 4300. Zdaje się że jakoś tak to idzie. Jeszcze tylko uwzględnia się kwotę wolną od podatku (3k), co trochę obniża podatek.
  8. To chyba wiele nie zmienia, bo dziedziczyć mogą po niej jej spadkobiercy (dzieci?) wówczas, mimo że ona dostanie zero i żyje. Jakiś wysyp zaćm męskich obserwuję ostatnio w otoczeniu. Panie zdecydowanie znacznie skuteczniej zakręcają się wokół majątków organizowanych (przechwytywanych) dla swoich dzieci. Dla przypomnienia (bo już oczyma wyobraźni widzę co się będzie u Ciebie @lxdead działo):
  9. No to tym wkupiła się w udział w spadku. Teraz jej "procentaż" zależy od dalszego biegu wypadków. W najmniej korzystnym dla niej scenariuszu, należeć się jej będzie zachowek od połowy domu (25% z 50%). W najmniej korzystnym dla Was, Ty z siostrą dostaniecie 25% zachowek od połowy należącej do ojca, jeśli pani zręcznie zakręci tatusiem. Jeśli pani ma dzieci, to obstawiam 99% prawdopodobieństwo, że będzie kombinowała tak, żeby zorganizować im jak największy kawałek tortu, czyli wydymać Was i tatusia. Optymalnie byłoby, żeby ojciec przepisał notarialnie na Was swoją część. Być może wówczas da się ten jej zachowek ominąć, bo połowa domu byłaby traktowana jako jego majątek osobisty sprzed zawarcia małżeństwa i mógłby nim dysponować samodzielnie dowolnie. Ale może @Mosze Red coś doda albo skorekci.
  10. Dostosowuję obrazkowy model do poziomu percepcji komunizującego odbiorcy. Jak widać i tak go przeceniłem.
  11. @Krugerrand. Bęc! Trafiona-zatopiona.
  12. To jest niezmiennie (mnie) fascynujące, skąd to wzięto i jak policzono że taka skala rabunku to dobrze. Masz jakąś sensowną na to odpowiedź? Cokolwiek? A może można więcej i będzie proporcjonalnie lepiej? Dlaczego to nie działa liniowo? Zabawne byłoby to jak nauka nie-ścisła będzie się potykać o własne nogi próbując to wytłumaczyć. Stoi grupka rzezimieszków w ciemnej ulicy. Obok przechodzi robotnik z wypłatą za swoją harówkę. Jeden rzezimieszek do drugiego: - na ile możemy go skroić? - dzisiaj max dychę, to będzie 2-3% tego co dostał - czemu tyle? - bo jak rąbniemy mu więcej to się wkurwi i nas skasuje - a jak 2% to będzie OK? - będzie, on wierzy że go okradniemy tak mało, dla jego dobra i dobra ogółu. Zdzichu go już kiedyś przekonał, bo też chciał jego dobra. Więc mu je zabrał.
  13. Nie masz. Jesteś mistrzynią własnych błędów poznawczych. Nikogo nie obejdzie nawet jeśli wysadzisz się laską dynamitu pod sejmem. Po prostu ludzie z Ciebie kpią i cisną bekę, ale przerabiasz to w głowie na swoją korzyść, jako osoby "kontrowersyjnej i śmiałej". Mówisz że jesteś zero-jedynkowa, ale pamiętaj, jak blisko jedynce do zera. Nie ma opcji.
  14. W sumie niezależnie od godziny, wszędzie na świecie w danym momencie jest dokładnie ta sama chwila.
  15. No właśnie niekoniecznie znacząco wyższe, bo w 30 lat JPY zyskał do U$D prawie 30% (tzn. USD stracił bo zeszmacił).
  16. Hm, no nie wiem. W '80 mieli PKB nieco ponad 1 bln, w '90 mieli 3 a obecnie prawie 5. Zupełnie szczerze, to podobnie kiepskiej kondycji życzył bym Rzeczypospolitej z czystym sumieniem. A przecież nawet drzewa nie rosna do nieba. I to przy wzroście indeksu JPY przez 30 lat o 40% (ale OK, olać timing %, mimo to idzie w kanale wzrostowym)
  17. Ja już socjalizm widziałem, pamiętam z czym w jego schyłkowej fazie musieli zmagać się moi rodzice i znajomi. Kłamstwa, propaganda, kuriozalna rzeczywistość, puste półki, galopujące ceny, czołgi na ulicach i koksowniki. Wielki wspólny wysiłek i wyrzeczenia psu w dupę, tylko po to, żeby przywódcy mogli pić naszego szampana swoimi ustami. Póki co, brakuje tylko czołgów, no i klimat cieplejszy jakby, więc koksowniki mogą być niepotrzebne. Dlatego nigdy nie zagłosuję na żaden program i partię, która jest zorientowana na socjalizm. Niepotrzebna mi do tego Wenezuela, bo ja to widziałem live na miejscu. A teraz jak się rozglądam, albo gdy włączę TV, to mam porażenie synaps powtórką z rozrywki.
  18. @Marek Kotoński optymalne wydają się ze złota - gęstość prawie 20g/cm3 Takie dwa małe, poręczne, po 10 kg wystarczą ...na jakiś czas Ryflowany (moletowany?) uchwyt konieczny:
  19. Pochodna Prawa Parkinsona - dowolny urząd biurokratyczny ma wystarczająco dużo wewnętrznych zajęć, bez dostarczania pracy z zewnątrz. Więc petent tylko przeszkadza.
  20. To jest film z cyklu "trzeba obejrzeć, ale nie wolno (sobie pozwolić)"
  21. Pani Agnieszka, filmem "Janosik", powiedziała wszystko na swój temat. Czy coś tu jeszcze trzeba dodać? "A miało być tak pięknie".
  22. IMO totalnie chybiony element autodiagnozy, sklecony z gówna, wyłącznie na potrzeby podwórkowej autoterapii i rozpaczliwego utrzymania konstrukcji psychicznej "as is", żeby nie zwariować. Tzn. nie przyznać się do obłędu przed samą sobą. Mam takie przeczucie, że jesteś paranoiczką, co otoczenie wybacza i usprawiedliwia, bo odbiera jako zespół cech charakteru (i sama też wolisz to w ten sposób widzieć) a nie jako zaburzenie urojeniowe, ze względu na rzadką rozpoznawalność, mimo powszechności i sprzyjających współcześnie warunków do ekspresji tych zachowań. Oj, drogi @Quo Vadis?, siostra juz tyle info o sobie podała, że jeśli zręcznie (ultra-błyskotliwie) nie podszywa się pod cudzą osobowość, to bez szkolenia w Mossadzie, każdy średnio kumaty i łączący kropki, namierzył ją bez problemu. Dlaczego miałoby nie o to jej chodzić? Masz wyjaśnienie powyżej
  23. Tak na marginesie, zarzuciłem sobie przed chwilą jaką cenę "pieniądza" oferuje sektor bankowy w PL. Dla warunków 10k na rok, RRSO potrafi już sięgać 36%!!! Czad! Ładnie banki wyceniają inflację. Lokaty to chyba < 2% rocznie
  24. Zakładasz tutaj, że deflacja dotyczy tylko jednego sektora. Tak się nie zdarzy wskutek polityki monetarnej a wskutek np. postępu technologicznego (w danym sektorze). Ponadto w przytoczonej wymianie zagranicznej nie uwzględniasz wpływu inflacji/deflacji ich waluty (vide obecna aprecjacja USD czy CHF do innych walut, co sprawia że za wczorajsze CHF Szwajcarzy mogą kupić za granicą więcej kosztujących nominalnie na przykład w Polsce, produktów, bo nam inflacja zeżarła wartość papieru). Bo mimo, że zdrożały nominalnie, to są (dla Szwajcara czy hAmerykana) tańsze. Więc to ich dobrobyt rośnie, bo ich waluta podlega aprecjacji a nie inflacji (względem naszej). Trudno jest w paru słowach ująć szeroki temat, ale jest tu są jeszcze aspekty globalnego szmacenia walut na wyścigi (jakoś to trzeba ciemnemu ludowi uzasadnić i w ładnym papierku sprzedać) w celu wyinflacjowania się ze zobowiązań kredytowych czy konieczności pozyskiwania dóbr z importu (szmaciana waluta sprzyja eksportowi, praca localsów jest wówczas tańsza, ale to wyścig w spychanie własnych obywateli w niewolę ekonomiczną). Dobrobyt bierze się z pracy, oszczędności i inwestycji. Waluta jest tylko środkiem ich wymiany, funkcją pieniądza zaś powinno być dodatkowo - przechowywanie wartości. Waluta nie spełnia swojej funkcji pieniądza w takim razie w środowisku inflacyjnym. Przy żadnej stopie inflacji. Dlatego waluta (papiery, obligi, ustne roszczenia) jest dla ludu a pieniądze (rezerwy trzymane w commodities) dla banków i rządów. Nie, bo próbujesz zamienić skutek z przyczyną. Deflacja i aprecjacja waluty jest skutkiem dobrobytu obywateli a nie odwrotnie. Oszczędni, obrotni, pracowici w zdrowym otoczeniu ekonomicznym tworzą dobrobyt. Nie da się tylko konsumować nie produkując, tak jak dobrobytu nie bierze się z ilości papieru w obiegu. Jakoś Japonia "zmaga się" z deflacja od dekad a ekonomicznie ma się nawet bardzo dobrze. Szczęśliwie nie pomogła im żadna z paru prób rozbujania inflacji i mimo deflacji mają wzrost gospodarczy. Można? Bez problemu jak widać. I Godzilla nie wyszła z morza i nie połknęła Honsiu. Deflacja to koszmarny sen dłużników (w tym krajów) dlatego zrobiono z niej potwora ekonomicznego, bo powoduje realny wzrost oprocentowania długu i odcina od szerokich możliwości drukowania waluty z powietrza, ponieważ zyski banksterki biorą się z emisji waluty! Będą bronić inflacji jak niepodległości, bo to fundament ich ekonomicznej egzystencji. Nieprawda. Gospodarka JP rośnie. Za 2017 r mieli prawie 2% wzrostu (przy deflacji). Za I kwartał 2019 już mieli +2.1%
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.